- publicystyka: "Miranda" - Antoni Lange - Recenzja

publicystyka:

"Miranda" - Antoni Lange - Recenzja

 

Polską fantastykę socjologiczną znają niemal wszyscy pasjonaci rodzimej „literatury wyobraźni”. Niewielu jednak wie, że jej początków można się upatrywać już w czasach Młodej Polski. Stan taki zawdzięczamy Antoniemu Lange, który w ostatnich latach swojej aktywności twórczej popełnił nowelę o skądinąd wdzięcznym tytule Miranda.

 

Powieść rodzimego fantasty, określana często mianem „fantazji okultystycznej” uznawana jest jako pierwsza nowoczesna antyutopia w literaturze polskiej. Akcja powieści rozgrywa się między rokiem 1915 a 1919 kolejno w sceneriach Warszawy, Irkucka, Oceanu Indyjskiego by ostatecznie zatrzymać się na fikcyjnej wyspie Surjawastu, która staje się dla niej kluczową areną. Na ten kawałek lądu trafia zmuszony do ucieczki z Polski Jan Podobłoczny. Spotyka tam lud, który za główny cel postawił sobie życie i doskonalenie się na wzór idei braminizmu. Dzięki temu mieszkańcy wyspy bez trudu opanowali zdolności niezwykłe: telepatię, lewitację, czy mediumizm. Życie na wyspie regulują ministerstwa Miłości, Potęgi i Mądrości, ustalając duchowy porządek społeczności, który w zasadzie wpisuje się w klasyczny utopijny schemat.

 

Namalowany wyżej obrazek wydaje się być kolorową, tandetną pocztówką z czasów hipisów, jest to jednak wrażenie mylne. Lange buduje swoją (skądinąd krótką) powieść wielotorowo. W pierwszym torze można wyróżnić antyutopijny charakter noweli Langego – większa cześć powieści stanowi polemikę z szeregiem utopijnych wizji – szczególnie z tą przedstawioną przez włoskiego pisarza doby renesansu Tommaso Campanelliego. W drugim torze interpretacyjnym wyróżnić możemy tradycyjną baśń z wątkiem miłosnym (postać tytułowej Mirandy) ukazujący rozbieżność pragnień, ciała i duszy. Ostatni tor to postrzeganie Mirandy jako traktatu filozoficznego zakorzenionego mocno w okultyzmie i religiach wschodu, ale jednocześnie, będącego miejscami zajadłą krytyką głoszonego przez Friedricha Nietzschego kultu siły i woli. Tutaj pojawia się też pierwsza drobna ryza na obrazie powieści Langego – dla niektórych może wydać się zwyczajnie przeintelektualizowana i będą mieli rację – do krótkiej noweli, którą tylko ze względów czysto formalnych można nazwać powieścią wtłoczone zostały wręcz tony różnorakich poglądów, filozofii czy opinii. Dla ówczesnego czytelnika były być może oczywiste, dla dzisiejszego wcale już takie być nie muszą. Podobnie rzecz się ma z problemami przeżywanymi przez bohatera. Dziś wątek narodowo-wyzwoleńczy powieści osnuty wokół epizodycznie pojawiającego się Paracelusa Nirwida może być jedynie przedmiotem rozważań dla akademików.

 

Sama kompozycja powieści jest spięta zgrabną klamrą, opierającą się o powrót bohatera w rodzinne strony. Narracja prowadzona jest w formie monologu – jako wspomnienia Podobłocznego z utopijnej wyspy. Co ciekawe większość bohaterów pojawiających się na kartach Mirandy jest zapożyczona z dzieł innych pisarzy (tytułowa postać z Burzy Williama Szekspira) co jest, jak na owe czasy, zabiegiem nowym i niecodziennym.

 

Powieść Langego pierwotnie wydana w 1924 roku nie wzbudziła entuzjazmu, przechodząc praktycznie bez większego echa. Na powrót do łask musiała czekać do lat 60 XX wieku, kiedy to została „odkryta na nowo” zyskując już na stałe miejsce w klasyce polskiej fantastyki. Warto też zauważyć, że Lange poszedł w swojej wizji drogą zupełnie inną niż Grabiński czy Żuławski, bo choć niewątpliwie tkwił nadal w tradycjach młodopolskich, to potrafił się z nich wychylić na tyle, aby był zauważalnych nawet dzisiaj.

 

To kolejny tekst, który ukazał się w Biuletynie Carpe Noctem (nr 4). Tutaj w wersji poprawionej i przeredagowanej.

Komentarze

Kolejny bardzo fajny tekst. :)  

Mee!

666 temat w publicystyce – gratuluję :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Powieść rodzimego fantasty, określana często mianem „fantazji okultystycznej” ". 666. temat. Berylu, coś tu jest na rzeczy ;)

Mee!

Ha, wiedziałem, że mnie coś podkusiło aby ten tekst wrzucić ;) A dodam, że akurat przy zabawie z redagowaniem na nowo tej recenzji słuchałem akurat Vadera. Poza tym, dziękuje za przychylne opinie :)

drobna ryza na obrazie powieści Langego – rysa – wkradła Ci się literówka. Fajna recenzja. A ja oczywiście, zanim doczytałam do końca, chciałam wspomnieć Jerzego Żuławskiego i jego "Na srebrnym globie", ale zrobiłeś to na końcu. Pierwszy tom opublikowano chyba w 1901 roku, więc parę lat wcześniej niż Langego. Tyle że dzieło Żuławskiego nie jest  fantastyką socjologiczną.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Czy Twój nick coś oznacza? O mało nie przerobiłam Cię na dziewczynę, bo tak mi jakoś "damsko" brzmiało.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Właściwie nic  mój nick nie oznacza, chociaż kiedyś dowiedziałem się od znajomego, że jest to nazwa pewnego indyjskiego instrumentu (trąbki, o ile mnie pamięć nie myli).  Dziękuje za wykrycie literówki, ale czyba już czas przeznaczony na edycję minął.

Shehnai – sprawdziłam, tak to się naprawdę pisze i rzeczywiście jest to rodzaj trąbki 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nazwać siebie "trąbką"… Śmieszny zbieg znaczeń (chociaż podejrzewam, że to słowo kiedyś mi się  obiło o uszy a ja, już nieświadomie je zaadoptowałem) ;)   Co się tyczy natomiast ilustracji nad tekstem, to pochodzi ze zbiorów własnych. Nie dam jednak głowy, że jest to własnoręcznie wykonany skan (mam właśnie to wydanie, którego okładka jest zamieszczona), czy też pochodzi on z internetu.

Dobrze, krótko i na temat!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nowa Fantastyka