- publicystyka: Mistrz pióra powraca z mistrzem miecza - Wiedźmin. Sezon Burz (recenzja)

publicystyka:

Mistrz pióra powraca z mistrzem miecza - Wiedźmin. Sezon Burz (recenzja)

Kiedy autor tworzy prequel o losach superhero musi wykazać się nie lada wyczuciem, by czytelnika nie zanudzić. W dobrym tonie jest zrekompensować fakt nieśmiertelności bohatera i nie wciskać ludziom gniota, bazując na ich uwielbieniu do legendy sprzed lat. Czytelnik głupi nie jest, nie da się omamić byle czym, liczy na pomysłowość pisarza. Po trzynastu latach powraca niekwestionowany polski superhero – wiedźmin Geralt. Powraca, by zwalczać zło tego świata i stawać w obronie tych, co sami bronić się nie potrafią. Czy robi to jak dawniej w mistrzowskim stylu?

 

Sezon burz został wydany jako powieść, mimo że równie dobrze sprawdziłby się jako zbiór opowiadań. Dobrze widać szwy łączące jeden wątek z drugim. Elementem spajającym odrębne historie są wiedźmińskie miecze, które znikają zaraz na początku powieści i wędrują po świecie, a Wiedźmin rusza ich tropem, pakując się z jednej kabały w drugą. Konstrukcja fabuły to znany z powieści pikarejskich schemat, który Sapkowski użył przy spisywaniu losów Reinmara z Bielawy znanego z trylogii husyckiej. Rzuca bohatera z deszczu pod rynnę, zmuszając go do nieustannego biegu. Jak łatwo się domyślić, Geralt nie tak łatwo odzyska miecze, najpierw musi udowodnić, że jest bohaterem bez swojej super broni. Okazji do udowodnienia swej legendarności Białowłosy ma sporo, bo gdy plotka o bezbronnym charakterniku niesie się po świecie, ludzie nagle przestają bać się paskudnie uśmiechniętego wiedźmina.

 

Przed ukazaniem się powieści, miłośnicy prozy Sapkowskiego zastanawiali się, w którym momencie autor osadzi fabułę. Sezon burz usytuowany jest gdzieś w czasach namiętnego romansu z Yennefer, a raczej krótko po, który to romans wstrząsnął całym światem czarodziei. Wokół magików właśnie kręci się główny wątek, przy okazji którego czytelnik dostaje odpowiedź, skąd biorą się cudaczne monstra zamieszkujące uniwersum. Mistrzowie magii maczają palce w genetyce, eksperymentując i wydając na świat coraz to dziwniejsze wynalazki. To co ma służyć ludzkości, sprawia się w roli całkiem przeciwnej, a co więcej wymyka spod kontroli. Potrzebny jest więc wiedźmin, bo tam gdzie rozum zawodzi miecz okazuje się niezastąpiony. Geralt niezbędny jest również na królewskim dworze, jako bodyguard stojący na straży królewskiej głowy. O dziwo, miecz okazuje się najmniej przydatny, gdy Białowłosy staje oko w oko z Lisicą, monstrum, które wedle wiedźmińskiego kodeksu winien bez dyskusji rozczłonkować. Wątek ten najmniej istotny dla całości, będący w zasadzie wtrąceniem, najbardziej przypadł mi do gustu. Geralt popada w piękny i klasyczny wręcz konflikt wewnętrzny, a los znów śmieje się mu w twarz.

 

Mutant, czasem będący bardziej ludzki od ludzi, a czasem potworniejszy od potworów włóczy się po świecie, robiąc wokół siebie mnóstwo zamieszania. Taki był Geralt lata temu i taki pozostał do dziś. I ja się niezmiernie cieszę, że nic się właściwie nie zmienia. Źle by było, gdyby ten sam Białowłosy, ikona polskiego fantasy, stał się na siłę kimś innym.

Komentarze

Do bardzo podobnych wniosków doszedłem w komentarzu pod poprzednią recenzją "Sezonu burz" zamieszczoną na tym portalu. Dlatego też w 100 % zgadzam się z autorem.

To w końcu jaka jest ocena tej książki?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Taka, że dobrze jest, mogłoby być lepiej, ale szczęśliwie nie było tragicznie, IMO :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Przeczytałem "Sezon burz" szybko, z dużą przyjemnością i  większość fabuły prędko wyparowała mi z głowy… Ale jestem pewien, że za parę lat sięgnę po książkę ponownie. I czekam na kolejne. 

Ładnie Prokris spreparowana recenzyjka Sezonu burz, choc wydawa mi się, że nieco zbyt duzo wyjawiasz z fabuły książki jak na mój gust. Całe szczęście już ja przeczytałem, dlatego tak mnie to nie zraziło.  Ale summa sumarum bardzo fjanie napisane, krótko, treściwie i zgodnie z moim własnym zdaniem. Czytając twoją recenzję znowu odczułem ten dziwny sentyment, który mam do wiedźmina i twórczości Pana Sapkowskiego. Gerlat to ikona i tą ikoną pozostanie. Mało prawdopodobne by jakis inny bohater wywarł tak wielki wpływ na polską literaturę fantastyczną i chyba literaturę polską w ogóle.  I zgodnie z tym co Janek napisał, czekam na kolejne pozycję. Niedwano przeczytałem a juz tęsknie za Geraltem ;)

"I needed to believe in something"

Dokładnie, książkę czyta się szybko i ma bardzo dobre, wręcz niesamowite fragmenty.Czekam razem z Wami ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Zagalopowałaś się z tymi spojlerami. W sumie umiejscowienie czasowe jest w miarę jasno pokazane, znaczna część akcji rozgrywa się po większości opowiadań z "Ostatniego życzenia", ale przed "Wiedźminem" i "Głosem rozsądku". Recenzja subiektywnie średnio mi się spodobała, nie potrafię wskazać konkretnych powodów, tak jakoś.

Odnoszę wrażenie, że recenzje najnowszej prozy AS są jakby za bardzo … asekuranckie:)

Dziękuję za uwagi, nie wiem gdzie tu widzicie spoilery? Fabuły jako takiej nie zdradzam, jedynie tematy, na jakie porywa się Sapkowski. Chciałam pokazać, że w książce dzieje się dużo i w zasadzie to, co zwykle :) Asekuranckie, hmmm szoszoszoon, bo w zasadzie za co ganić nie ma, ale też wybitnie chwalić raczej też nie ma czego. Dobrze napisana książa i tyle.

Również jestem po lekturze powieści "Sezon burz". Wiedźmina znam od pierwszych opowiadań, które ukazały się w "Fantastyce".W nieistniejącym już czasopiśmie "Fenix" Sapkowski wydrukował dawno temu b. dobry artykuł będący wprowadzeniem do świata gier przygodowych. Często wracam do tego tekstu.

Według mnie ksiązka świetna, AS stanął na wysokości zadania. Mam tylko jedną uwagę (zresztą nie jest ona ściśle związana z książką) : dlaczego w papierowym wydaniu "Nowej Fantastyki" na próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki o tym tytule? Prenumeruje gazetę głównie z powodu doskonałych recenzji oraz zapowiedzi nowych książek, dzięki czemu wiem o wszystkich nowościach. Jednak o wydaniu "Sezonu burz" dowiedziałam się przypadkiem, przeglądając ofertę Empiku. Z ciekawości przejrzałam numery "Nowej Fantastyki"  poprzedzające wydanie książki – nie znalazłam żadnej informacji o tej perełce. Po wydaniu? Brak najmniejszej nawet recenzji. Zasmuciło mnie, że najlepszy polski pisarz fantastyki oraz tak wyrazisty bohater jak Geralt zostali zignorowani.

Mnie też to dziwi i cieka jestem takiego stanu rzeczy. Czyzby jakis konflikt na lini Prószyński-supernowa?

"I needed to believe in something"

A moze nie wiadomo o co chodzi? :D

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No właśnie ;)

"I needed to believe in something"

Sajgonko, też szukałam, też się zastanawiałam :)

To się zdziwicie srogo, zaglądając do NF 04, bo będzie tam coś, czego jeszcze nigdy nie było :) (sam jestem do tej pry zdziwiony)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nowa Fantastyka