- publicystyka: Diabeł tkwi w szczegółach - recenzja "Diabła Łańcuckiego" Jacka Komudy

publicystyka:

Diabeł tkwi w szczegółach - recenzja "Diabła Łańcuckiego" Jacka Komudy

 

 

 

Zachęcony zbiorem opowiadań "Czarna szabla" sięgnałem po kolejną lekturę napisaną przez Jacka Komudę. Podobnie jak w wyżej wymienionym zbiorze tak i w tej powieści centralną postacią jest Jacek Dydyński, ulubiony bohater autora. Fabuła opowiada w głównym stopniu o konflikcie zubożałej szlachty z Stanisławem Stadnickiem z Łańcuta, zwanego ze względu na swoje okrucieństwo Diabłem. Jak wspominałem w tytule recenzji, rzeczony diabeł tkwi w szczegółach, a zwłaszcza w dwóch: opisach i fabule.

 

Jacek Komuda doskonale potrafi oddać realia panujące w XVII – wiecznej Rzeczpospolitej, czyli okresowi w którym dzieje się akcja powieści. Autor przygotował doskonałe tło historyczne i wiele z postaci występujących na kartach powieści jest autentyczna. Zagłębiając się w opisy jarmarków, opisy miast, postaci, pościgów, bitew, zwad czy pojedynków czujemy że tak to wszystko w tych czasach wyglądało. Autor podaje bardzo wiele szczegółów dotyczących ubioru, architektury miast i wsi, panujących obyczajów, ukształtowania terenu i przyrody. Pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń. Gorzej jednak jeśli zaczniemy zastanawiać się nad fabułą. Nie brakuje wątku miłosnego, zdrad, zwrotów akcji czy tajemnic przeszłości. Jednak wszystkie te elementy są schematyczne, odwórcze i znane z wielu innych książek i filmów. Zwroty akcji nie są zaskakujące, akcja rwie do przodu na łeb na szyje i nawet jeśli jakaś postać jest ciekawa to Komuda nie daje się jej rozwinąć. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nawet charakter Jacka Dydyńskiego czy tak barwnej postaci jak tytułowy Diabeł został oddany jedynie w kilku zdaniach na przestrzeni całej, nie krótkiej przecież, powieści.

 

Podsumowując "Diabeł Łańcucki" jest to powieść awanturnicza z lekkimi elementami fantastyki. Jeśli ktoś ceni sobie wartką akcję to doskonale odnajdzie się w świecie wykreowanym przez Jacka Komudę. Moim zdaniem to doskonale sprawdzało się w opowiadaniach, na powieśc jest to jednak za mało.

Komentarze

W sumie to się z Tobą zgadzam. Ale gdyby nie Komuda, byłoby jakoś tak… pusto. Nad recenzją można jeszcze popracować, co by taka lakoniczna jak charaktery Komudowskich bohaterów nie była:)  Pozdrawiam. 

Ten sam problem jest z czteroksięgiem Samozwańca. Historycznie miodzio, ale bohaterowie kompletnie nie zapadający w pamięć.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Też przeczytałem tą powieść. Podobają mi się przypisy historyczne na końcu.

Nowa Fantastyka