- publicystyka: Skąd się biorą artykuły - epizod II

publicystyka:

Skąd się biorą artykuły - epizod II

Uważni czytelnicy "Nowej Fantastyki" zauważyli, że w grudniowym i styczniowym numerze publicystyka trochę zmieniła formułę. Nie chodzi tylko o podrasowaną, bardziej czytelną i przyjazną odbiorcom szatę graficzną, ale też o objętość tekstów. Od tej pory w każdym numerze znajdziecie jeden długi artykuł pod hasłem "temat z okładki" i garść krótszych, przeważnie dwustronicowych tekstów z różnych dziedzin – dobieranych tak, aby możliwie każdy znalazł tam coś dla siebie.

Dla Was oznacza to, że jeżeli chcecie zaistnieć na łamach "Nowej Fantatyki" najłatwiej będzie pisać właśnie takie krótkie teksty, o objętości 9000 znaków. Jeżeli chodzi o inne sprawy formalne, zajrzyjcie do mojego poprzedniego wpisu.

 

Przy okazji chciałbym pogratulować Brei, który swoim artykułami tu, na stronie, zapracował na zlecenie artykułu do NF. :)

Komentarze

Breja: gratuluję! Publicystyka to niełatwa działka. Najtrudniejsza wydaje mi się konieczność pisania o czymś co Cię nie interesuje. Przynajmniej, za bardzo nie interesuje... a tu, jest temat, trzeba napisać! No tak się mądrzę, ale zazdroszczę. W obliczu takiej konieczności pewnie rzuciłbym pracę i coś napisał ;) Gratulacje Breja :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A skąd pomysł, że trzeba pisać o rzeczach, które Cię nie interesują? Akurat u nas jest tak, że albo autorzy sami zgłaszają swoje propozycje artykułów, albo zlecamy napisanie artykułu na konkretny temat akurat temu autorowi, który w tym siedzi i się interesuje. Inaczej mijałoby się to z celem.

W gruncie rzeczy miałem na myśli jeden rodzaj publicystyki: recenzje. Recenzent raczej nigdy nie wie, jaką książkę dostanie: dobrą, czy złą. A jak dostanie kiepską, to pozostaje tylko radość z krytykowania. Nie ma opcji: "o nie, kijem tego nie ruszę" :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Wiadomo, na złe książki nie ma mocnych. Ale przynajmniej staram się rozdzielać książki między recenzentów tak, żeby trafiały w ich zainteresowania. Na przykład: kiedy do redakcji dociera książka z rodzaju fantastyki historycznej, w pierwszej kolejności mogą ją dostać do recenzji Wojtek Chmielarz albo Kuba Ostromęcki. Powieści o wampirach, wilkołakach i temu podobnych to głównie domena Asi Kułakowskiej. Literatura "young adult" to przede wszystkim działka Agnieszki Haski. Ja sięgam głównie po fantasy i urban fantasy. I tak dalej... Dzięki takiemu podziałowi wiem, że recenzent szczególnie dobrze zna określony wycinek, ma więcej punktów odniesienia przy kolejnych tytułach. Poza tym trudno się spodziewać, że ktoś, kto nie lubi np. horroru czy hard SF  miarodajnie oceni powieść tego rodzaju - lepiej unikać takich sytuacji.

Ech... przydałaby się edycja postów - właśnie przeczytałem swój poprzedni wpis i widzę, jak niezgrabny stylistycznie wyszedł. Późna pora robi swoje. ;)

Czyli mam rozumieć, że wrzucając własne recenzje na portal można liczyć na Wasze zainteresowanie? :)

P.S.
Jak często ktoś zagląda to tego działu? 

Zaglądam regularnie, zabieram głos rzadziej, bo nie zawsze widzę sens. Można wrzucać recenzje, można wrzucać artykuły. Dobrych, rzetelnych i zaufanych recenzentów mam pod dostatkiem, ale ostatnio VMont wygrał konkurs na stronie i dostał dwie książki do recenzji w piśmie. Aktualnie lepiej próbować sił z artykułami - w ten sposób zaistniał na łamach "Nowej Fantastyki" MBizarre (Marek Grzywacz), a niebawem ma szansę dołączyć do niego Breja, którego teksty tutaj zwróciły uwagę.

Niestety pisanie artykułów nie jest moją najmocniejszą stroną, zdecydowanie wolę formę recenzji, ale może kiedyś się przełamię. Natomiast cieszy mnie, że ktoś tu zagląda i pomaga rozwijać talent, który nie przepada bez wieści. Sam ostatnio próbuję nawiązać współpracę z paroma portalami, ale póki co nie dosałem jeszcze żadnej odpowiedzi. Mam nadzieję, że to wynika z braku cennego czasu i nadmiaru pracy po świętach, niż "olania" mojej osoby. Ważne, żeby się rozwijać.

No to pozostaje tylko koledze Brei pogratulować :)

JeRzy, co do tej edycji, to któż, no któż ja nie Ty waćpan, jeden z redaktorów, może się o to upomnieć? Nam Webmaster kazał się swojego czasu w tyłek pocałować, może Ciebie posłucha? O ile jeszcze żyje, bo coś ostatnio cichutko o nim było...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pocieszę Cię - mnie nikt nie słucha, kiedy zgłaszam postulaty dotyczące funkcjonowania strony.

Pierdolnij pięścią w stół, raz a dobrze. Ja Cię wspomogę duchowo ;)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka