- publicystyka: O wydawaniu komiksów w Polsce

publicystyka:

felietony

O wydawaniu komiksów w Polsce

    Czy nie doświadczyłeś takiej historii: Idziesz do kiosku, widzisz komiks ze swoim bohaterem, prosisz panią ekspedientkę o najnowszy zeszyt. W odpowiedzi słyszysz 5 złoty. Kładziesz monetę na stolik i pędzisz do domu, aby zanużyć się w świat i kreśkę autorów.

Ja też nie, a przy najmniejnie ostatnio. Nie chodzi o to, że nie kupię tego za piątkę. Po prostu tego nie ma.

    Aby nabyć komiks trzeba kupić od razu cały album. Jaki jest z nim problem? Po pierwsze jest jeden. Po drugie ma czasem dziwny, niestandardowy rozmiar. Po trzecie: dostępność. Po czwarte – cena. I jest tak w wielu przypadkach, czy to “Wielka kolekcja”, czy ostatnio wydany “Wiedźmin”.

    Może mi się wydaje, ale w dużych miastach to nie jest problem kupić takie wydanie zbiorcze, czy prenumerować Kolekcję. Natomiast w mniejszych (czy biedniejszych) miastach, problemem jest cena i dostępność. Bo ileż to lepiej byłoby wydać, dajmy na to, 30 zł na trzy zeszyty miesięcznie, a jak 100 zł za dwa albumy. Jasne, w dwóch albumach jest więcej treści, ale uważam, że na kieszeń zwykłego Kowalksiego (czyli takiego, co zarabia dominantę krajową, nie średnią – ach, średnia… jakie marzenie), czy studenta – lepiej wydać te trzy dychy.

    A dostępność? Albo kioski przestają zamawiać “Kolekcje” po 2, 3 numerach, po czym wracają z 30 numerem.  Albo zamawiają go dopiero na święta.

    A jeszcze nie tak dawno było można kupować “Star Wars Komiks” (zanim Disney nie wykupił praw, co trochę namieszało) raz w miesiącu zeszyt i kwartalnie wydanie mniejszy album, czy wydanie zbiorcze. Jeszcze dawniej był “Dobry Komiks”...

    Na szczęście pozostaje wydanie elektroniczne (a dyskusja wyższości e-papieru nad papierem, lub odwrotnie, to inna sprawa).

Komentarze

Hm, szczerze mówiąc, nie wiem, jak to się ma do publicystyki. Może gdyby rozwinąć temat – oczywiście, jeśli jest coś do rozwijania – mógłby ten tekst robić za felieton? Albo dać na końcu jakieś zapytanie – i dodać tekst w Hyde Parku.

Mee!

Faktycznie, tekst by się kwalifikował raczej do Hyde Parku, bo jest nie tyle felietonem, co zaproszeniem do dyskusji. Ale bez względu na lokalizację, postaram się w paru słowach wyjaśnić, jak widzę ten problem.

 

Komiksy w Polsce są wydawane w stosunkowo małych nakładach – tysiąc do paru tysięcy egzemplarzy. Nie produkuje się więcej, bo druk musi się kalkulować, a na takie nakłady jest zapotrzebowanie rynkowe. Aby dystrybucja przez kioski miała sens, te nakłady musiałyby sięgać raczej  – na moje oko – co najmniej kilkunastu tysięcy, aby sensownie rozprowadzić to po całym kraju. Żeby pokazać skalę zagadnienia: sam RUCH, dystrybutor o największej chyba sieci w kraju, ma ok. 10 tysięcy własnych punktów sprzedaży, a obsługuje łącznie ok. 34 tysięcy. Do tego dochodzą np. Kolporter, Inmedio, Empik.  Obawiam się, że niestety w tej chwili nie ma aż takiego zapotrzebowania na komiksy, żeby takie zeszyty sensownie rozprowadzić po Polsce. Dlatego wydawcy wolą bezpieczne, małe nakłady albumowych wydań.

Jeśli zaś chodzi o to, że “kioski przestają zamawiać”, to nie do końca tak wygląda. Możesz umówić się z kioskarzem, że będzie dla Ciebie regularnie zamawiać interesujący Cię tytuł – dla niego też będzie to korzystne, o ile będzie miał pewność, że zamówiony towar mu zejdzie. Problem polega na tym, że to, co zamawiają kioskarze niekoniecznie pokrywa się z tym, co dostają z sieci dystrybucji. Wiem to akurat od znajomego kioskarza, u którego przez długie miesiące kupowałem Wielką Kolekcję Marvela i przy okazji rozmawialiśmy o wyczynach jego centrali. Przykręcali mu śrubę tak, że facet w końcu zrezygnował z prowadzenia kiosku (w międzyczasie jeszcze nabawił się przepukliny) i teraz punkt jest zamknięty od dłuższego czasu, bo prawdopodobnie nikt nie ma ochoty przyjąć stawianych przez dystrybutora warunków.

JeRzy, jak czytam o problemach kioskarza – a zakładam, że piszesz o stanie pi razy oko aktualnym – to aż trudno uwierzyć. Naprawdę popyt jest tak mały, że w tej branży panuje swoisty Dziki Wschód?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Niestety, tak to wygląda. Bardzo ciężka robota w której ajent-kioskarz jest zdany na łaskę i niełaskę kierownictwa. Zasuwasz czasami jeszcze przed świtem, kiedy dostajesz paczkę codziennej prasy i dobrze jeśli masz zmiennika i nie musisz siedzieć do 18-tej czy 19-tej. A do tego jeszcze dochodzą takie pomysły jak np. zrobienie z kiosków punktów odbioru przesyłek – niewygodne zarówno dla odbiorcy, jak dla kioskarza, który w swojej ciasnej budce musi ogarnąć dodatkowo listy i paczki, a nie tylko prasę, bilety, papierosy, etc.

Dodam jeszcze, że kiosku, o którym wtedy pisałem, nie otworzyli do tej pory.

Kioskarze i jemu podobnie skazani są na zagładę, bo ewoluował model sprzedaży. Z rynku będą wypadać wszyscy starzy gracze, bo odległość w czasie i przestrzeni między klientem a “producentem” została zakrzywiona tak mocno przez nowe narzędzia internetowe, że nie są wymagane żadne “specjalne wehikuły” do ponoszenia zbędnych kosztów pośrednictwa. Zapewne stąd uknuł się fachowy termin wydawców o ich aktualnej sytuacji, że są w czarnej ...Postęp technologiczny zapewnił skrócenie łańcucha pokarmowego,w którym są teraz tylko producent-kurier-odbiorca. Żywoty molochów takich jak Ruch, empik, Poczta czy Kolporter są policzone. Nakład jest nieistotny, bo istnieją narzędzia do efektywnych i ekonomicznych wydruków dla krótkich serii, ba nawet pojedynczych egzemplarzy. W co zatem przekształcą się dawniejsi dystrybutorzy? Jedyną dostępną opcją jest logistyka. By zrozumieć sens przemian, warto posłużyć się odniesieniem do dawnej TPSA. Teraz jest jedną w wielu firm udostępniającą sieć szkieletową dla transmisji danych. W naszym omawianym przypadku rolę telekomunikacyjnych kabli przejmie infrastruktura logistyczna: magazyny, transport itd, stąd pomysły na wykorzystanie kiosków jako mini-magazynów dla dystrybucji...czegokolwiek. Nie zdziwiłbym się, gdyby kioskarze-ajenci zmutowali w mini-magazynierów, a później w automaty do sprzedaży na kartę lub telefon, z opcją odbioru przesyłki inPostu. Idea transhumanizmu w czystej postaci. Robotyzacja kiosków ruchu?

kioski, to bardzo dziwna sieć, wg mnie sprawdzaja sie ale tylko te dobrze zaopatrzone, punkty prasowe, masz fotelik, stół , możesz usciąść wypić kawę z automatu , ado tego wszytsko dostepne i pod ręką, nie musisz się prosić , tylko sam bierzesz co chcesz

Nowa Fantastyka