- publicystyka: Kapliczki – symboliczne granice świata

publicystyka:

artykuły

Kapliczki – symboliczne granice świata

 

     Każdy w jakimś sensie uważa, że „nasz świat” zawsze leży w środku wszechświata. „Nasz świat” nie musi być bowiem wcale duży. Wystarczy skrawek miejsca, który nazwiemy swoim domem. To w nim się zazwyczaj poruszamy i funkcjonujemy, jest on nam przecież tak dobrze znany i bezpieczny. 

     Ale czasem, coś może nas popchnąć do tego by ruszyć gdzieś przed siebie. Możemy odnaleźć siłę by przekroczyć granicę tego co nam znane... Wejść w obcy teren, który rozciąga się tuż za nią. Kto wędruje po górach wie o czym mówię, bo sam pewnie nie raz czuł w sobie potrzebę wędrówki.

    Kapliczki to znaki przejścia oraz miejsca kultu religijnego. Są one bardzo zadbane, często znajdują się przy nich świeże kwiaty i płoną znicze. Jednak gdy się je mija, można poczuć strach. Opuszczamy bowiem granice i zanurzamy się w przestrzeń niezbadaną, dziką i niebezpieczną dla człowieka. Przestrzeń, w której – jak mówią podania – zamieszkują stworzenia znacznie starsze od ludzi.

    Bardzo ciekawy jest przykład Krościenka nad Dunajcem. Najbardziej popularne trasy turystyczne wychodzą ulicą Zdrojową w stronę Prehyby, ul. Św. Kingi w stronę przełomu Dunajca i Sokolicy, i drogą na Ptaszkowej Górze prowadzą w stronę Trzech Koron.Wędrując tymi trasami odnajdujemy wyraźne znaki wskazujące na „miejsca przejścia” – przydrożne kapliczki, wnoszące dodatkowo informację o tym, co jest postrzegane jako sacrum i tym, co ma być uznane za profanum.

    Wokół kapliczek toczyło się życie wspólnotowe. Były budowane wspólnie przez mieszkańców, wspólnie remontowane i utrzymywane w porządku. To przy nich się razem modlono. Pewna nastoletnia dziewczyna z Krościenka darzy kapliczki wyjątkową ciepłymi wspomnieniami.

 

 

Tak, jest wiele takich [religijnych] miejsc. Zwłaszcza kapliczki. Najbardziej lubię

kapliczkę św. Rocha, która znajduje się na ulicy prowadzącej na Trzy Korony,

została wybudowana jako dziękczynienie ze koniec epidemii. Najwięcej wspomnień

mam z kapliczką na Zdrojowej. Odprawia się tam majówki, czy odmawia się

różańce. To są takie małe kościoły. Z każdą kapliczką wiąże się jakaś historia.

Kapliczka na Zdrojowej została postawiona w celu odgonienia choroby; cholery i

złych duchów, jak dawniej mówiono. Jestem do niej bardzo przywiązana.

Pracowałam przy jej konserwacji i słuchałem o niej historii, jak ją budowano.

Każdy przynosił jakiś materiał który miał w domu żeby ja wybudować.

 

 

 Jednym z najważniejszych świętych w Krościenku jest św. Roch. Kapliczka mu poświęcona, znajduje się w pewnym oddaleniu od głównej drogi, co sprawia, że osoby modlące się w niej mogą pomodlić się w ciszy i spokoju.

     Jednak miejsce to skrywa także mroczne tajemnice. Kapliczka ta bowiem jest świadectwem epidemii cholery z XVIII wieku, która zabrała ze sobą krwawe żniwo, zostawiając puste domy, trupy i płacz nielicznych ocalałych. 

     Jest ona malutką, owalną budowlą o długości 8,5 m, 5,6 m szerokości i około 6 metrów wysokości. Wnętrze jest niepozorne. Na bocznych prostych, niezdobionych ścianach, znajdują się obrazy Najświętszego Serca Jezusa, Matki Boskiej i 14 stacji drogi krzyżowej. Sam ołtarz też jest bardzo skromny. Jednak zawsze zaścielony jest białym obrusem, a kiedy to możliwe wyścielony także kwiatami. To właśnie nad nim znajduje się wizerunek św. Rocha. A z jego obu stron umiejscowiono dwie figurki świętych Franciszka i Dominika.

      Św. Roch jest niezwykłym świętym. Zwracano się do niego z prośbą o uzdrowienie z choroby. Sam zaraził się dżumą pomagając chorym w Piacencji. Za sprawą szczególnej łaski bożej został uzdrowiony przez anioła. Podobno Bóg dał mu dar uzdrawiania. Wrócił do swojego rodzinnego miasta, gdzie został uznany winnym szpiegostwa i poddany torturom. Po pięciu latach zmarł. Jego niewinności miał dowieść napis, który pojawił się na ścianie więzienia: „Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako swojego pośrednika i orędownika, będą uleczeni” ( Ks, W. Niewęgłowski, Leksykon Świętych, dz. cyt.) 

Kult św. Rocha bardzo szybko rozprzestrzenił się po całej europie. Zwłaszcza ze względu na wielką epidemię dżumy z końca 1347 r. Do Polski kult dotarł w późnym średniowieczu. Ołtarz św. Rocha znaleźć można między innymi w kościele św. Katarzyny w Krakowie. Największa ekspansja kultu nastąpiła dosyć późno, bo dopiero w XVII I XVIII wieku. Z tego okresu pochodzi większość zachowanych kaplic i kościółków pod jego wstawiennictwem. Do samych Pienin kult św. Rocha trafił dość wcześnie. Jego pierwszym wyobrażeniem jest zniszczony, ledwo widoczny fresk, w starym kościele na rynku w Krościenku, który został datowany na 1589 r. Jest to klasyczny wizerunek św. Rocha: „Mały zatarty rysunek na bocznej ścianie kościółka. Mężczyzna w płaszczu i z pieskiem przy nodze. Z jednej strony koło niego idzie kobieta, a z drugiej mężczyzna” Św. Roch w podobny sposób został ukazany w kapliczce – jako pielgrzym, ubrany na czerwono z błękitnym płaszczem, trzymający w ręku kij wędrowca. Jest to wyraźne nawiązanie do jego życia, kiedy po śmierci rodziców rozdał majątek i wyruszył w drogę do Rzymu.

Ludzie uważali, że zaraza to kara za ich grzechy. Jedna ze strzał Jezusa utożsamiona została z morowym powietrzem. Epidemia była niczym biblijny potop, który miał zgładzić ludzkość. Przetaczała się szybko i niespodziewanie pozostawiając za sobą wyludnione osady. Tak samo było z Krościenkiem. To za sprawą Czarnej Śmierci Krościenko poniosło największe straty. Zarazę wyobrażano sobie pod różnymi postaciami: 

 

wraz z wiatrem przychodziła niebieska kula światła, która przynosiła ze sobą śmierć”; 

mówili, że to była biała dziewica moru. Kobieta w białej szacie roznosząca śmierć”.

 

      Pracę nad ukończeniem kaplicy bardzo się przeciągały. Ludzie zjednoczeni obawą przed zarazą w znacznie mniejszym stopniu interesowali się wybudowaniem kaplicy w czasie, gdy wydawało się, że zagrożenie zanikło. Dodatkowe znaczenie miał wysokie koszty, co dla ludności Krościenka, zdziesiątkowanej przez chorobę, było nie lada problemem. Kaplica została wniesiona z kamienia łamanego – był to bardzo drogi materiał. Podkreślać to mogło wielkie poświęcenie mieszkańców i ich wielką wiarę w pomoc świętego. Śmiało można przypuszczać, że stała się miejscem spotkań i gorliwych modłów o ocalenie miasteczka i opiekę przed morowym powietrzem. Kaplica została ulokowana na szczycie wzgórza, na samej granicy wsi, stanowiła coś na kształt budowli ochronnej, która miała zatrzymać całe zło z zewnątrz.

  Kapliczka, ten niepozorny symbol przypomina nam o zagrożeniu, które swój początek wzięło z prahistorii wierzeń ludzkich. Znajdując się na granicy zamieszkanego świata pełni rolę ostrzeżenia Od tej chwili spotkać możemy bowiem zło, które nawiedzało wędrowców w ich najgorszych koszmarach i wspomnieniach...

 

 

Dawniej ludzie dużo chodzili z jednego miejsca w drugie, na nogach przez góry.

Zwłaszcza ludzie z Sromowiec, co chodzili po nas na zakupy, na targ chodzili taką

leśną ścieżką. Jest tam taka przełęcz, co ludzie ją nazywają „chwała Bogu”, bo jak

w końcu wychodzili z lasu na nią, to mówili: „chwała bogu.” Bo w tych lasach

upiory żyły, wszyscy bardzo szybko chcieli je przebyć, bo strach był i w serca się

wciskał. Mówiono, że boginki dzieci kradną, że trzeba uważać, że takie dziecko jest

odmienione. Wiązało się przy łóżeczku dziecka czerwoną kokardkę, co miało je

odstraszać. Jak który młodziak był niegrzeczny, czy płakało to mówili rodzice:

„chyba Cię boginka odmieniła!”. Podobno strachy po domach chodziły, grzebały

po garnkach, bo dawniej ludzie drzwi nie zamykali.

 

     Tego typu opowieści są zadziwiająco często spotykane. Co ciekawe ciągle powstają nowe. Nadal istnieją „miejsca przeklęte”. Punkty świata w których to my ludzie, czujemy się intruzami.

 

 

A może troszkę to nie związane z

tematem jest, ale pamiętam ze swojego dzieciństwa, jak u nas w ogrodzie paliło

ognisko, zawsze po zbiorze ziemniaków. Było to dla mnie takie trochę magiczne

zawsze bardzo wyczekiwałem tego momentu. Jest też takie miejsce, którego się

ludzie boją. Jak się idzie ulicą św. Kingi na jej końcu, parę kroków za kapliczką znajdują się ruiny starego domu, który podobno jest nawiedzony.

 

...

 

Dziadek kiedyś opowiadał, że jak był młody robili se zakłady kto odważy się pójść do Lasku. 

Bano się tam chodzić, podobno coś straszyło po nocach i w południe.

Ktoś, kiedyś postawił tam kapliczkę, którą do tej pory można zobaczyć, a nasz ksiądz proboszcz ją pobłogosławił i zrobiło się ponoć spokojniej. Ale ja sama raczej tam bym nie poszła.

 

    Kapliczki są dziełem człowieka, pełniącym często funkcje religijne i zarazem (anty-)magiczne. Ale granice między światem własnym i bezpiecznym, a obcym i złym nie zawsze jest wyraźnie oznaczona. Kiedy następnym razem ktoś z was wyruszy na wędrówkę polnymi szlakami, niech postara się zwróci uwagę na to czy przy drodze, na granicy miasta, lub wsi nie zobaczy kapliczki. Warto wtedy choć na chwile przystanąć w zadumie. W tym oto miejscu mijamy granicę bezpiecznego obszaru... 

 

(Tekst pochodzi z mojego starego bloga, który umarł śmiercią naturalną.  Mam nadzieję, że komuś się spodoba. Zdobycie wywiadów kosztowało mnie dużo zachodu i pracy. Pozdrawiam i dziękuję każdemu, kto dotarł do końca:)  )

Komentarze

Byłem kiedyś w kaplicy czaszek w Czermnej. Robi makabryczne wrażenie i tez upamiętnia ofiary epidemii.

Interesujący temat. Może trochę nie na fantastyka.pl, ale z drugiej strony ludzie o bardzo różnych rzeczach tu rozmawiają. No i ciekawe jest spojrzenie na kapliczki jako na punkty, w których coś się przenika...

 

Belhaju, nigdy w Czermnej nie byłam, ale zdjęcia są mocne. Byliśmy w tym roku w Kotlinie Kłodzkiej, ale w jej wschodniej części, więc następnym razem trzeba zahaczyć o zachodnią...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ładnie napisany tekst. Nastrojowy. Cieszy mnie, że postarałeś się i udało się przeprowadzić te wywiady. Moim zdaniem jak najbardziej na fantastyka.pl – w końcu o duchach również. Żałuję, że dotarłem dopiero teraz, mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz. Jeśli masz coś więcej ze swojego bloga, to wrzucaj!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

W dzieciństwie miałem okazję odwiedzić Wambierzyce i Kaplicę Czaszek. Robi niesamowite wrażenie; pamiętam ją do dzisiaj. Wiem, że podobne miejsce znajduje się w Rzymie – konkretnie jest to krypta pod kościołem należącym do zakonu kapucynów.

Bardzo dobry tekst. Inspirujący do poszukiwań...

F.S

Brakuje kilkunastu przecinków, kropek i gdzieś wielkiej litery w wyrazie “Europa”.

Wstawki z wywiadami bardzo na plus.

Trochę za dużo miejsca wg mnie poświęcone kapliczce i postaci św. Rocha. Odczuwałem pewną obawę, że idzie to za bardzo w dewocyjną stronę.

Jednak tematyka taka, że wessało. Zdecydowanie warto przeczytać. Ja wyciągnąłem dla siebie perspektywę małego światka – wsi, małej miejscowości, wierzeń pradziadków i wcześniejszych pokoleń – ograniczonego zasięgiem swoich kroków. Kapliczki, granice bezpieczeństwa, to z pewnością elementy, na które należy zwracać uwagę w codziennych podróżach, a może nawet i wplatać w swoje teksty?

 

7.5/10; podobałoby się bardziej, jakby wygładzić język i podpisać, kto jest autorem cytowanych słów (np. mieszkaniec wsi X, lat 70)

Nowa Fantastyka