- publicystyka: Powietrze (Air) - recenzja

publicystyka:

recenzje

Powietrze (Air) - recenzja

                                                                                    

 

 

       Akcja filmu rozgrywa się w postapokaliptycznej rzeczywistości. Po nieznanej katastrofie, powietrze na powierzchni jest skażone, a nieliczni którzy przetrwali kryją się w podziemnych schronach. Starannie wyselekcjonowana grupa naukowców i lekarzy przebywa w stanie kontrolowanej hibernacji w jednym z takich obiektów. W swoim czasie mają oni za zadanie odbudowanie zniszczonej populacji.

         Na straży prawidłowego funkcjonowania kompleksu stoi dwóch techników. Bauer (znany z roli Daryla w serialu „The Walking Dead” Norman Reedus) i Cartwright (Djimon Hounsou) opiekują się placówką, będącą jedną z ostatnich nadziei ludzkości. Pilnując zahibernowanych starają się zachować zdrowe zmysły żyjąc w izolacji.

        Film pozbawiony jest scenograficznych fajerwerków. Jest bardzo ascetyczny, kameralny, klaustrofobiczny. Cały scenariusz to bardziej dramat rozpisany między dwóch bohaterów. Obserwujemy ich zachowania, reakcje na zachodzące wydarzenia, próby przetrwania mimo przeciwności losu. Relacje pomiędzy nimi są motorem napędowym obrazu.

       Dużym plusem jest muzyka. Znajdująca się gdzieś w tle, prawidłowo potęguje napięcie w kulminacyjnych momentach. Gorzej jest ze stroną aktorską i scenariuszem. Mimo dobrego pomysłu wyjściowego, autorzy filmu stawiają więcej pytań niż dają odpowiedzi. Pewne działania bohaterów są bezmyślne (można to zrzucić jedynie na życie w izolacji) i nieuzasadnione. Przydałby się jakiś twist, który sprawdziłby się o wiele lepiej, gdyby fabuła została poprowadzona w inną stronę.

       Jeśli ktoś nie poszukuje w kinie pościgów i wybuchów może spokojnie poświęcić półtorej godziny na obejrzenie tego filmu. Nie jest słaby, ale zabrakło też mu czegoś żeby był dobry. Moja ocena to 5/10.

 

Trailer:

https://www.youtube.com/watch?v=2tot_x9CjLI

Komentarze

Kusisz, kusisz i to bardzo dobrze.

Lubię grę Reedusa (najbardziej mi utkwiła jego rola w Świętych z Bostonu), jestem ciekawy jak zagrał “zamkniętą” rolę.

F.S

Obejrzałem, nie żałuję. Teraz już takich filmów się nie robi, gdzie dwójka ludzi grą aktorska musi zapełnić przestrzeń zwykle zarezerwowaną na renderowany wygrzew.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

To prawda mało dziś takiego kameralnego kina. Aczkolwiek ja ostatnio dotarłem do dwóch takich filmów. Powyżej recenzowanego i Hidden (również polecam). Mam na oku również Extinction z Matthew Foxem (tym z Lost).

Jak będę miała ochotę na jakiś minimalistyczny teatr dwóch osób, będę o nim pamiętać.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

No może obejrzę.

Nowa Fantastyka