- publicystyka: Piana

publicystyka:

felietony

Piana

Piana z szamponu do włosów spłynęła po czole i dostała się do oczu, przez co prysznic dokończyłem w dużo bardziej pruderyjnych warunkach. Po spłukaniu mydlin wbrew zaleceniom wszystkich matek świata zacząłem trzeć podrażnione oczy. Nie przyniosło to ulgi, ale nie przestawałem, bo z każdym ruchem pięści w oczodole pojawiały się niebieskie i czerwone błyski – czerwone w lewym oku, niebieskie w prawym.

 

Przy czesaniu doszedłem do wniosku, że możliwe jest tylko jedno wytłumaczenie tego zjawiska: gdzieś w mojej głowie znajdują się tandetne papierowe okulary 3D, jakie można było po sukcesie Parku Jurajskiego kupić z albumami trójwymiarowych dinozaurów pozbawionych piór, ale już stałocieplnych. Celofanowe przezrocza tych okularów przechodzą przez nerwy wzrokowe i tylko dzięki nim postrzegam głębię w starych filmach. Nowoczesne produkcje korzystają z innych technik, od których boli głowa i po których nie można prowadzić samochodu. Na te nowe obrazy moje wewnętrzne okulary nie działają, dlatego filmy wydają mi się płaskie, ich bohaterowie bezbarwni, ich fabuły mało wyrafinowane i pozbawione drugiego dna. Patrzę, patrzę na to, no i aż mi się chce wyjść z kina. Właściwie już w ogóle tam nie chodzę.

 

Czy tylko ja tak mam? Niech ktoś życzliwi spróbuje potrzeć sobie oczy po umyciu włosów.

Nowa Fantastyka