- publicystyka: Batman v Superman v Warner Bros. - polemika

publicystyka:

artykuły

Batman v Superman v Warner Bros. - polemika

W „Nowej Fantastyce” nr 4/2017 Marcin Zwierzchowski wielokrotnie podkreśla jak nieudane są filmy spod znaku DC Extended Universe oraz że są efektem praktycznie wyłącznie recyklingu pomysłów. Autor tego artykułu też sugeruje, że te filmy nie są wizjami reżyserów. Uważam, że wyrażone przez pana Zwierzchowskiego opinie nie są poparte faktami co postaram się uzasadnić.

Rozpocznę od stwierdzeń, z którymi się zgadzam – zgadzam się, że wytwórnia Warner chciałaby dogonić Marvel Studios i stworzyć równie kasową, dobrze ocenianą serię filmową. Niestety próbuje to zrobić zbyt szybko, czego największą ofiarą jest „Legion Samobójców”. Pozostałe tezy pana Zwierzchowskiego uważam za chybione.

Czy filmy z DC Extended Universe są efektem recyklingu pomysłów i przez to są nieudane? Na pewno nie. Jeśli uważnie przyjrzeć się filmom ze świata Marvela i filmom ze świata DC to można stwierdzić, że jedne i drugie w takim samym stopniu są efektem recyklingu pomysłów ale pochodzących z wieloletniej historii komiksów tych wydawnictw a nie pomysłów na skasowane filmy. Żaden z filmów Marvela nie jest oryginalnym pomysłem tylko amalgamatem wielu komiksów, wyborem najciekawszych wątków dla twórców tych filmów. Dokładnie tak samo jest z filmami z DC Extended Universe. Polecam dodatki do wydań Blu-ray jednych i drugich filmów, gdzie źródła pomysłów i sposób ich zamieniania w opowieść filmową są wprost pokazane (opowiedziane).

Dalej pan Zwierzchowski sugeruje, że Zack Snyder jest ofiarą życzeń producentów i przedstawia mało prawdopodobne genezy powstania filmów „Człowiek ze stali” i „Batman v Superman”. Pozwolę sobie przedstawić bardziej prawdopodobne genezy powstania tych filmów.

Na początek „Człowiek ze stali”: po sukcesie trylogii filmów o „Batmanie” nakręconych przez Christophera Nolana Warner marzył o tym, by kontynuować tak owocną dla niego współpracę. Jednak Nolan nie był bezpośrednio zainteresowany dalszym opowiadaniem komiksowych historii, ponieważ bardziej interesowały go inne projekty filmowe. Nolan o tym mówił już przed filmem „Mroczny Rycerz Powstaje” i zgodził się na reżyserię 3. części trylogii pod warunkiem, że najpierw będzie mógł nakręcić swój inny pomysł („Incepcja”), na co wytwórnia przystała.

Jednocześnie Nolan razem ze współtwórcą trylogii o Mrocznym Rycerzu (David S. Goyer) przedstawili swoją wizję Supermana wytwórni Warner. Ta z chęcią przyjęła propozycję, pokładając duże zaufanie w Nolanie. Musiała jedynie znaleźć reżysera. Można zatem powiedzieć, że film „Człowiek ze stali” jest ciągle bardziej dziełem Nolana (pozostał producentem filmu, czyli miał bezpośredni wpływ na jego tworzenie) niż Zacka Snydera. Z resztą widać to w całym filmie: była to pierwsza ekranizacja komiksów o Supermanie, która starała się urealnić całą opowieść. Dokładnie tak samo jak zrobił to Nolan w swojej trylogii o Batmanie. Był to film, który nie zawierał dużo humoru i był dość mroczny – ponownie podobnie jak Nolanowska trylogia o Batmanie. Tym samym było to przeciwieństwo filmów ze świata Marvela.

Kolejnym filmem z DC Extended Universe był film „Batman v Superman”. Pierwotnie po „Człowieku ze stali” Zack Snyder miał nakręcić kolejny film o Supermanie. Jednak wytwórnia wpadła na pomysł stworzenia DC Extended Universe co całkowicie zmieniło koncepcję i doprowadziło do powstania „Batman v Superman”. Tym razem był to już film przede wszystkim Zacka Snydera, któremu powierzono wtedy rolę nie tylko nakręcenia tego filmu, ale też stworzenia zarysu całej przyszłej serii. Na pewno zatem nie jest prawdą, że ten film nie jest wizją reżysera. Wystarczy posłuchać jak opowiada o tym filmie i o swoich pomysłach w dodatkach do tego filmu (rozszerzone wydanie na Blu-ray) by mieć pewność, że jest to jego kochane dziecko. Pomysły, które się tam pojawiły nie są recyclingiem skasowanych produkcji ale tym co sam Zack Snyder chciał pokazać. Nawet nie oglądając dodatków widać w każdym elemencie tego filmu rękę i styl Zacka Snydera. Znamy go przecież przede wszystkim z takich filmów jak „300”, „Watchmen” czy „Sucker Punch”. W każdym z tych filmów stosuje podobną stylistykę obrazu (ciemne, głównie chłodne kolory, obraz wyglądający na zabrudzony) oraz sposób opowieści – zamiast dialogów wiele mówiące ujęcia, którym towarzyszy sama muzyka. W tych filmach jednymi z najważniejszych elementów są sekcje z piosenkami lub muzyką: pogrzeb komedianta w „Watchman” (piosenka „Sound of Silence”), początkowa piosenka z „Sucker Punch” („Sweet Dreams”). Z tych scen dowiadujemy się niezwykle dużo o bohaterach tych filmów i są to sceny kluczowe do odbioru tych opowieści.

Podobnie jest w filmie „Batman v Superman” – ogromna część opowieści znajduje się w samym obrazie, znakomitej grze aktorskiej, spojrzeniach, ujęciach milczących twarzy. Niestety trzeba się skupić i przyjrzeć by to wszystko wyłapać i zauważyć. Film „Batman v Superman” jest tak pełen niewerbalnych szczegółów i pozadialogowej treści, że trzeba obejrzeć go wielokrotnie by w pełni go docenić i zrozumieć (najlepiej w wersji rozszerzonej).

Taki jest właśnie styl Zacka Snydera i niestety jest to styl, który nie jest dobrze przyjmowany w box officie przez widzów, którzy oczekują prostej, łatwej do przyswojenia rozrywki. Chciałem przypomnieć, że film „Watchmen” był ogromną klapą (budżet $130 mln, przychód $185 mln – za boxofficemojo.com). Dla porównania Batman v Superman miał budżet $250 mln a przychód $873 mln. Film „Watchmen” w wielu kręgach uważa się obecnie za kultowy. Kto wie, czy za taki nie będzie się też uważało filmu „Batman v Superman”.

 

W mojej opinii problemem filmów DC Extended Universe nie jest to, że są słabe lub nieudane, ale że są inne – nie są prostą, wesołą rozrywką jak filmy z uniwersum Marvela. A wielu widzów i krytyków idąc na te filmy spodziewało się powtórki z rozrywki a dostało coś zupełnie innego. Co ciekawe niektórzy wcześniej krytykujący ten film zmieniali zdanie po jego ponownym obejrzeniu (np. Kevin Smith).

 

Ja osobiście cieszę się, że DC Extended Universe próbuje by czymś innym niż tylko kalką Marvela. Mam nadzieję, że w wyniku wszechogarniającej i w mojej opinii niesprawiedliwej krytyki filmy DC nie utracą swojego głosu. Niestety takie artykuły jak ten, z którym tu polemizuję, oparte głównie na plotkach i domysłach, tym filmom nie pomagają. Już sama wikipedia podaje o wiele więcej potwierdzonych informacji o genezie tych filmów niż to co sugeruje p. Zwierzchowski.

Nowa Fantastyka