- publicystyka: Śmierć nadejdzie dziś - recenzja filmu

publicystyka:

artykuły

Śmierć nadejdzie dziś - recenzja filmu

Motyw pętli czasowej, w której bohater przeżywa raz za razem ten sam dzień, był już wielokrotnie przerabiany na dużym i małym ekranie. Najsłynniejszym przykładem jest oczywiście “Dzień świstaka”, ale podobne wątki oglądaliśmy później m.in. w filmie “Na skraju jutra” z Tomem Cruisem oraz w serialach “Gwiezdne wrota” i “Supernatural”. Teraz do tej listy dołączył komediohorror “Śmierć nadejdzie dziś”.

 

Ideę filmu da się w zasadzie podsumować bardzo prosto: to “Dzień świstaka” z zabójcą w tle. Zamiast Billa Murraya dostajemy tu Jessikę Rothe, która wciela się w Tree – zołzowatą studentkę, która pomiata wszystkimi wkoło i romansuje z żonatym wykładowcą. Aż do dnia swoich urodzin, kiedy postać w szkaradnej maskę bobasa (maskotki lokalnej drużyny futbolowej) szlachtuje ją nożem w ciemnej uliczce... a Tree budzi się i cały dzień zaczyna się od nowa. I od nowa. I od nowa... Wiecie o co chodzi.

 

Łatwo przewidzieć, w jakim kierunku podąży fabuła. Kolejne iteracje tego samego dnia sprawią, że Tree spojrzy na swoje życie i postępowanie z innej perspektywy – dokładnie jak w pamiętnej komedii Harolda Ramisa. Ale nie o samą przemianę tutaj chodzi – dziewczyna musi jeszcze ustalić tożsamość swojego mordercy. Co wcale nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że przy jej wrednym zachowaniu lista osób życzących jej śmierci może być bardzo długa.

 

 

“Śmierć nadejdzie dziś” nie jest stricte horrorem, o czym może świadczyć nawet przyznana mu familijna kategoria wiekowa PG-13. Równowagą utrzymywaną między grozą związaną z polującym na bohaterkę napastnikiem, tłem obyczajowym i elementami humorystycznymi, przywodzi na myśl “Buffy, postrach wampirów”. Zresztą gdyby doszło do remake’u serialu, Jessica Rothe mogłaby spokojnie udźwignąć rolę słynnej bohaterki – jej kreacja stanowi siłę napędową i najjaśniejszy punkt filmu, który przecież nie wyróżnia się oryginalnością. Jego twórcy są tego zresztą świadomi, czemu dają wyraz, bezpośrednio nawiązując w jednej ze scen do “Dnia świstaka”. Scenarzysta Scott Lobdell sięgnął po ograny motyw i dołożył do niego interesujące elementy. Mógł z tego pomysłu wycisnąć znacznie więcej, poprowadzić opowieść w ambitniejsze rejony, jednak zdecydował się zostać przy niezobowiązującej, śmieszno-strasznej bajce z morałem. W efekcie dostaliśmy film, który ogląda się przyjemnie, ale pozostawia pewien niedosyt.

 

Zwiastun filmu

 

 

ŚMIERĆ NADEJDZIE JUTRO (Happy Death Day). Reżyseria: Christopher Landon. Scenariusz: Scott Lobdell. Zdjęcia: Toby Oliver. Muzyka: Bear McCreary. Występują: Jessica Rothe, Israel Broussard, Ruby Modine. USA 2017.

 

 

Nowa Fantastyka