- publicystyka: Nie ma czego się bać, ani w co wątpić - rozmowa z Ellen Page

publicystyka:

artykuły

Nie ma czego się bać, ani w co wątpić - rozmowa z Ellen Page

Kanadyjska aktorka Ellen Page najczęściej kojarzona jest z tytułową rolą w komedii „Juno”, za którą została nominowana do Oscara. Ale miłośnikom fantastyki również nie powinna być obca, ponieważ ma na koncie występy m.in. w serii „X-Men” (jako Kitty Pryde) oraz w „Incepcji”, gdzie wcieliła się w postać architektki Ariadne. Wcieliła się też w Libby w komediodramacie „Super” Jamesa Gunna. Teraz możemy ją oglądać w najnowszej produkcji Netflixa – „The Umbrella Academy”, zrealizowanej na podstawie serii komiksowej Gerarda Waya (byłego wokalisty zespołu My Chemical Romance) i Gabriela Bá. Wciela się w niej w Vanyę ‒ postać znaną w komiksie także pod przydomkiem White Violin, jednak w serialu, ku zadowoleniu Ellen, bohaterka nie nosi obcisłego białego kostiumu.

W ramach promocji serialu aktorka zawitała do Warszawy, gdzie miałem okazję przeprowadzić z nią krótki wywiad. W sprezentowanym egzemplarzu „Nowej Fantastyki” jej uwagę zwraca kadr z nowego „Halloween”, ilustrujący felieton Łukasza Orbitowskiego.

 

 

Ellen Page: To jest straszne.

 

Jerzy Rzymowski: Nie lubisz horrorów?

 

EP: Nie o to chodzi. Oglądam horrory, na przykład ostatnio widziałam znakomity „Babadook”, ale nie lubię takich, gdzie jest dużo krwi i przemocy. Miałam do czynienia ze stalkerami i dostawałam śmiertelne pogróżki ‒ takie filmy są dla mnie po prostu zbyt bliskie życia.

 

JR: A czy w ogóle jesteś fanką fantastyki?

 

EP: Tak, chociaż kiedy byłam dzieckiem, nie był to gatunek, którym się jakoś szczególnie pasjonowałam. Ale oglądałam sporo filmów i dobrze się na nich bawiłam. Miałam chyba ze dwanaście lat, kiedy na ekrany trafił pierwszy „Władca Pierścieni”, więc miałam mnóstwo wspaniałych doświadczeń z fantasy i kochałam to.

 

JR: Występujesz w fantastycznych filmach całkiem często. na przykład w „Incepcji”, czy w historiach o superbohaterach…

 

EP: Lubię opowieści fantasy czy superbohaterskie, które równocześnie twardo stąpają po ziemi…

 

JR: …jak choćby „Super”

 

EP: Właśnie. Ale doskonale rozumiem pragnienie tego, żeby całkowicie dać się ponieść fantazji.

 

JR: Jak w „The Umbrella Academy”?

 

EP: „The Umbrella Academy” stanowi to połączenie, które kocham. Z jednej strony jest spektakularna, wyjątkowa wizualnie; uwielbiam w niej muzykę, ale równocześnie w swoim rdzeniu jest tak pełna emocjonalnej głębi.

 

JR: To opowieść o rodzinie.

 

EP: Tak. I o traumie. I o maltretowaniu dzieci. Moja postać miała wyjątkowo brutalne dzieciństwo i stoi u progu wielkiej podróży. Naprawdę uwielbiałam zagłębianie się w Vanyę, w to, kim jest, w tę drogę, którą podąża.

 

JR: W tej opowieści jest sporo rzeczy, z którymi widzowie mogą się utożsamić. Bo przecież nie chodzi tu tylko o supermoce, ale właśnie o rodzinę i skomplikowane relacje między ludźmi.

 

EP: Całkowicie. Złożone relacje między ludźmi i skomplikowane aspekty tego, że jeśli nie mogłeś przepracować swojego smutku, gniewu, wściekłości, to one wypływają z ciebie, czy ci się to podoba, czy nie. Albo są internalizowane. Vanya przechodzi cały ten proces… żeby nie powiedzieć za dużo. W każdym razie ‒ naprawdę przydałaby się jej terapia.

 

JR: Możemy liczyć na drugi sezon?

 

EP: Mam nadzieję, że tak.

 

JR: Zaskoczyło mnie, że w sporej części filmów, w których występujesz, wcielasz się w zamknięte, wycofane postacie ‒ jak choćby Vanya ‒ bardzo introwertyczne, a w rzeczywistości jesteś tego przeciwieństwem. Znalazłem bardzo ładny cytat na twój temat ‒ pewnie zgadniesz, kto to powiedział: Przy obsadzaniu roli Hana najważniejszym pytaniem było: kto ma najciekawsze, ironiczne podejście do życia? I kiedy o tym myślę, myślę o Ellen Page. Jest małą ludzką istotą, która swoją energią może wypełnić Madison Square Garden.

 

EP: Och, to Jason Reitman [reżyser „Juno” ‒ przyp. JeRzy]. To bardzo słodkie!

 

[Tutaj drobna dygresja. Praktyką popularną na Zachodzie, a w Polsce praktycznie nieznaną, jest tzw. live reading ‒ aktorzy spotykają się w teatrze na jeden wieczór i na żywo, przed publicznością czytają z podziałem na role scenariusz znanego filmu. W 2014 roku Jason Reitman zorganizował takie czytanie „Imperium kontratakuje”, w którym Ellen Page wcieliła się w Hana Solo, zaś w roli księżniczki Lei wystąpiła Jessica Alba.]

 

JR: Bardzo ubolewałem nad tym, że nigdzie w Internecie nie ma nagrania waszego czytania „Imperium kontratakuje”.

 

EP: One nie są filmowane. To część natury tych wieczorów. Jedna noc, której niestety inni ludzie nie zobaczą, ale też jest niepowtarzalna. Często grasz z aktorami, których nigdy wcześniej nie spotkałeś. Wychodzisz na scenę, zaczynasz i patrzysz, co z tego wyniknie.

 

JR: Bardzo chciałbym zobaczyć twój występ jako Hana Solo.

 

EP: To była świetna zabawa. Robiliśmy też „Juno” w całkiem kobiecej obsadzie, w której Kristen Wiig wcielała się w postać graną oryginalnie przez Jasona Batemana; grały też Issa Rae, Alia Shawkat ‒ świetne aktorki. Zbierałyśmy pieniądze na organizację Planned Parenthood.

 

JR: Czy jest szansa, że zobaczymy cię w przyszłości w „Gwiezdnych wojnach”?

 

EP: Na razie nikt w tej sprawie się ze mną nie kontaktował.

 

JR: A w „Ghostbusters 3”, które reżyseruje Jason Reitman [twórca „Juno” jest synem Ivana Reitmana, reżysera dwóch pierwszych „Pogromców duchów” – przyp. JeRzy]?

 

EP: Raczej nie, ale czuję, że jeszcze będziemy w przyszłości współpracować z Jasonem.

 

JR: Wspomniałaś o muzyce w „The Umbrella Academy” ‒ ona odgrywa ogromną rolę w serialu. Zastanawiałem się, czy masz jakąś piosenkę czy utwór muzyczny, który uznałabyś za swój leitmotiv, ścieżkę dźwiękową do twojego życia? Czy przychodzi ci do głowy jakaś piosenka, która najlepiej cię definiuje, reprezentuje cię w jakiś sposób?

 

EP [łapiąc się za głowę]: To duże pytanie.

 

JR: Na pewno masz ulubionych wykonawców. Swoją drogą, dwie z moich ulubionych artystek, Sarah McLachlan i Loreena McKennitt, pochodzą z Kanady jak ty.

 

EP: Och, świetnie! Sarah McLachlan chodziła do tego samego liceum, co ja, w Halifax, w Nowej Szkocji.

 

JR: A jak z tą piosenką? Wiem, że sama grasz na gitarze, śpiewasz.

 

EP: Trochę próbuję.

 

JR: Czy grasz też na skrzypcach?

 

EP: Dawałam z siebie wszystko. Brałam lekcje przygotowując się do roli Vanyi, ale nie umiem grać. A jeśli chodzi o piosenkę ‒ chyba nie ma takiej, o której mogłabym powiedzieć, że mnie odzwierciedla. Ale pierwszą piosenką, na punkcie której miałam prawdziwą obsesję ‒ myślę, że miałam wtedy jakieś czternaście, piętnaście lat ‒ była „Pyramid Song” zespołu Radiohead, druga piosenka z albumu „Amnesiac”, chyba jednej z ich mniej znanych płyt, a ja ją kocham. I ta piosenka mnie tak chwyciła, że słuchałam jej na okrągło. U mnie to był pierwszy raz, kiedy… wiesz, kiedy jesteś nastolatkiem i muzyka naprawdę do ciebie trafi i myślisz „O, kurwa!”. Tam jest taki fragment: There was nothing to fear and nothing to doubt [Nie było czego się bać, ani w co wątpić]. Myślę, jak ważne to było wtedy, w moim wieku, i jak ta linijka została we mnie. I myślę, że właśnie tak staram się podchodzić do życia.

 

JR: Życiowa filozofia. Na koniec chciałem zapytać cię o grę „Beyond Two Souls”, w której użyczałaś głosu jednej z bohaterek. Wiem, że ta gra nie odniosła wielkiego sukcesu, miała raczej mieszane recenzje, a przedstawiała oryginalne podejście do gatunku. Jak myślisz, co zadecydowało o tym, że nie poszło jej za dobrze?

 

EP: Myślę, że czasami ludzie po prostu nie lubią nietypowych, innych rzeczy. Tak po prostu jest i ja to rozumiem. W porównaniu do klasycznych gier wideo nasza była inna, bardzo bogata w narrację. Myślę, że jeśli ktoś nie czuje tego klimatu, to trudno mu się w tym odnaleźć.

 

JR: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Chyba będę musiał wreszcie obejrzeć ten serial ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka