- publicystyka: Filozofia nie jest nauką. Nie jest nawet niczym.

publicystyka:

felietony

Filozofia nie jest nauką. Nie jest nawet niczym.

Po lekturze różnych dzieł Platona można wiele powiedzieć o otaczającym nas świecie. Można też wylądować w szpitalu, po tym jak owa lektura wyląduje w twardej oprawie na czyjejś nagiej stopie. Dlaczego nagiej? Bo szkoda się ubierać do filozofii, skoro z niej nie będzie ani na buty, ani na skarpety. Poza tym na wydruk tylu stron rozważań, pewnie wycięto tyle płuc świata, że można lekturę Platona, a nawet jakiejkolwiek filozofii, przełożyć na wypalenie dwudziestu papierosów dziennie. A, że tradycja filozofii sięga tysięcy lat, mówimy o nałogowym paleniu od czasów umownie “przed Chrystusem”. Lekarze zgodzą się ze mną, że jest to dużo, nawet jeśli w połowie dwudziestego wieku jednak zdarzało im się palenie popierać.

 

 

Dlaczego filozofia jest nauką złą (lub nią nawet nie jest w ogóle)

 

Zacznijmy od tego, że filozofowanie próbuje podjąć jakąś ogólną tematykę ludzką, korzystając z narzędzi dostępnych właśnie ludziom. Co za tym idzie, próbuje zbadać coś, stawiając się ponad tym, jednocześnie nie stając ponad w żaden sposób. Nawet badanie termometrem wymaga opierania się na rzeczywistości, w której działanie tego termometru podlega tym samym zasadom wszechświata, co zjawisko gorączki. Czy swój swojego jest w stanie zbadać? Nie bez powodu mówi się o konflikcie interesów. Filozofia może nie zajmuje się technicznie działaniem termometru, ale np. badając jego sens istnienia, jest nadal z tym przedmiotem w pewnej komitywie. Gdy filozof wymawia słowo „termometr”, robi to w ten sam sposób, w który mówi „termometr jest swego rodzaju fenomenem jako takim”. Tak samo wprowadza otaczające go cząstki powietrza w drgania przy filozoficznym monologu, jak i przy proszeniu „jestem chory, dajcie mi termometr”. Oczywiście filozofowi się wydaje, że on wykracza poza najprostsze poznanie swoimi sądami, ale jego przekonanie, zgodnie ze współczesną nauką, również jest w tej samej komitywie. Mówiąc najprościej: Filozof goni własny ogon i nawet mając tego świadomość i świadomość tej świadomości, po prostu goni ten ogon wielokrotnie. Ale nie ma potrzeby powielać tego obrazu, jakby oddalając kamerę z ekranu w nieskończoność, gdzie kolejny filozof goni swój ogon na kolejnym ekranie. Filozofia to sport bez wyników.

 

Perpetum filozofum

 

Czy ktoś z czytelników próbował kiedyś podjąć jakikolwiek kurs filozoficzny? Tak? Nie? Bez znaczenia. Na każdym dowiecie się, że byli filozofowie,  a jeden z pierwszych coś mówił o żywiołach, które potem inny podobny uznał za atomy. Dowiecie się o jaskini, nauczycie się szybko, że nasza rzeczywistość nie dobiega zbytnio od tego wyobrażenia. Potem im dalej w las, tym więcej dziwnych historii. Jakiś filozof uważał, że każdy żyje jakby zamknięty w swojej kuli, jakiś mieszkał nie w kuli, a w beczce. Jeszcze taki był filozof, co według niektórych stworzył podwaliny pod jedną z największych wojen światowych, ze wszelkim jej okrucieństwem. Jak człowiek trochę wszystko bardziej zgłębi, to się okaże, że jest mniej głupie niż się wydaje. Jednak ten tekst nie jest na pochwałę filozofowania, więc pominę te kwestie. Więc trafiacie na kurs filozofii i nagle się okazuje, że filozofia nie znalazła od wieków odpowiedzi na wiele pytań. Między innymi: „Czy istnieje Bóg?”, „Jaki jest sens życia?”, „Czy istnieje prawdziwa wolna wola?”. To tylko kilka pytań, na które filozofia próbuje odpowiedzieć, ale odpowiedzieć nie umie. Wyobrażacie sobie, że jakaś firma zamawia usługi u filozofów i oni przez tysiące lat wypuszczają tony papieru, pełne zdań: „Takowoż, jednakże istota tego niejako alternatywnie implikowanego kazusu, jest egzemplarycznym katalizatorem pierwotnie relatywistycznej egzemplifikacji kontinuum stanu bazowego… jako takiego.”. Potem przychodzi tzw. deadline i filozofowie proszą o kolejne tysiąc lat, bo odpowiedzi nie ma. Nawet jeśli któryś z ekipy filozofów powie, że odpowiedzi na dane pytania nie da się udzielić, to pojawi się kilku kolejnych drukujących tony krytyki. Mijają kolejne dni, zaczynamy kurs filozofii, a na nim człowiek się czuje tak samo, jakby dopiero zaczynał filozofię od początku.

 

Ratunek dla filozofii

 

Nie skreślajcie jednak ludzkości przez to, że jedna rzecz im nie wyszła. Ludzie szybko zorientowali się, że filozofowanie to marnowanie cennego czasu. Dlatego filozofia stała się obiektem drwin, a na piedestał wysunięto takie dziedziny jak: Fizyka, Matematyka czy Astronomia. W każdym razie, wyodrębniono wiele dziedzin, tak żeby każdy człowiek mógł się przyczynić do rozwoju świata ludzi, bez umiejętności rozmawiania z innymi, posiadania otwartego umysłu, czy wyobraźni. Rozbicie filozofii pozwoliło np. nauczać matematyki, przez osoby, które nie wymyśliłyby nawet wzoru na pole kwadratu. Natomiast filozofia zawsze była taką dziedziną pompowania ego indywidualistów, znajdujących w ludziach nie więcej niż odbicie swego geniuszu. Wystarczy poczytać Platona. Człowiek tworzył dialogi z samym sobą, ale żeby uniknąć przesadnych podejrzeń o daleko idący narcyzm, zamienił swoje imię na imię nieżyjącego mistrza, który też nie był lepszy. Teraz jak komuś człowiek powie, że interesuje się lub (brrr…) ZAJMUJE się filozofią, następuje szybka reakcja. Ludzie, nauczeni przez dziedziny rozczłonkowanej filozofii, wiedzą dobrze jak reagować na wyrodną matkę nauk. Ostracyzmem, agresją, drwiną. Zabijają filozofię śmiechem. Czy ten śmiech jest pełny, czy pusty, to już zostawiam filozofom do rozważenia. Bo wątpię, by poza rozważeniem coś w tej kwestii uczynili. Bo co zrobią? Powiedzą, że filozofia jest w stanie odpowiedzieć na najważniejsze pytania, którymi zdaje się zajmować? Wątpię.

 

Dziękuję za lekturę.

Z rozsądnym pozdrowieniem:

Nie filozofuj.

 

UWAGA: Artykuł jest sponsorowany z pieniędzy funduszu fundacji “Stop filozofowaniu” ze wsparciem Ministerstwa Antynauki*

 

 

 

*Fundacja oraz ministerstwo mogą nie istnieć, ale mogą też istnieć. Nie da się tego jednoznacznie stwierdzić i nie ma osoby, która byłaby w stanie ustalić ponad wszelką wątpliwość tę kwestię. A jeśli jest, to jak potwierdzić, ze ta osoba istnieje, jeżeli zakładamy, że osoba musi istnieć by coś twierdzić. A jeśli podlega to określeniu przez system prawny, to na jakiej podstawie stwierdzimy, że on obowiązuje? A jeżeli zmuszeniem prawnym do uznania czegoś jest przemoc, to czy moralnym prawem, w niektórych wypadkach nie byłoby przeciwstawienie się tej przemocy? I czy w ogóle w ujęciu istnienia lub nieistnienia fundacji oraz ministerstwa, ważna jest moralność czy stan prawny, którego zasady istnienia powinny być dodatkowo wyjaśnione. Tak samo jak moralność. Czym jest moralność? Czy moralność stoi wyżej od prawa cywilnego czy karnego? Uznanie tego pozostawiamy w tym wypadku czytelnikowi, w jakimkolwiek rozumieniu tego słowa, z wyłączeniem roszczeń, skarg i innych, których rozwinięcie znaczeń wymaga dodatkowych dyskusji, bez których nie można uznać skuteczności uznania istnienia bądź nieistnienia ministerstwa i fundacji. 

Komentarze

Wpadnę później, ale – coś mi się zdaje, że odkryłeś Amerykę. Tę na Kaszubach :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bardzo ciekawy artykuł. Nie ze wszystkimi tezami się zgadzam;) A nawet nie wszystkie biorę na poważnie, ale czytałam z przyjemnością i uwagą. Perpetum filozofum boskie;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cześć Tarnino, cześć Ambush. Jeżeli tekst bawi i uprzyjemnia czas, to bardzo dobrze. A jak nawet poruszy myśl mądrzejszą niż on sam, to jeazcze wspanialej ;). Dzięki za wizytę.

Artystom więcej, szybko!

Vacterze, uzyskałeś dla siebie tym tekstem u mnie dodatkowe punkty (dodatnie, żeby nie było wątpliwości). Dobrze jest na początku dnia przeczytać coś, co uprzyjemnia czas i porusza szare komórki. :)

Hej Koala, dziękuję za punkty. Jeżeli tekst uprzyjemnia czas i porusza szare komórki, to jeszcze bardziej się cieszę :).

Artystom więcej, szybko!

Vacterze, masz dużo racji, ale był jeszcze taki filozof, który – gdy już zinterpretował po swojemu świat – to uznał, że trzeba go zmieniać i przyniosło to niebagatelne skutki.

Pozdrawiam serdecznie:)

Vacterze, mam gotowego droubla, który miał być pokazany bliżej matur, ale Twój felieton spowodował, że wypuszczam go dzisiaj. Liczę, że Tarnina nie zauważy go, zajęta Twoim tekstem. :)

A, że tradycja filozofii sięga tysięcy lat, mówimy o nałogowym paleniu od czasów umownie “przed Chrystusem”.

Nie, bo:

  1. Zapotrzebowanie na papier było dużo mniejsze.
  2. Używano papirusu, a później pergaminu.

Zacznijmy od tego, że filozofowanie próbuje podjąć jakąś ogólną tematykę ludzką,

Antropocentryzm od zawsze miał się dobrze, ale może przez to, że trudno tłumaczyć rzeczywistość zwierzętom, które tych rozważań nie zrozumieją.

 

korzystając z narzędzi dostępnych właśnie ludziom.

 

Ale czerpiących z natury.

 

Co za tym idzie, próbuje zbadać coś, stawiając się ponad tym, jednocześnie nie stając ponad w żaden sposób.

Jakąś perspektywę trzeba przyjąć.

 

Nawet badanie termometrem wymaga opierania się na rzeczywistości, w której działanie tego termometru podlega tym samym zasadom wszechświata, co zjawisko gorączki. 

Byłoby ciekawie, gdyby chory musiał w majakach przepuszczać odczyt termometru, który nie podlega zasadom tego wszechświata, przez wzory (oby tylko) matematyczne, żeby się dowiedzieć, jak wysoką ma gorączkę.

 

Czy swój swojego jest w stanie zbadać? Nie bez powodu mówi się o konflikcie interesów.

 

 

Filozofia to sport bez wyników.

Ingarden przewraca się w grobie, a co dopiero inni...

nasza rzeczywistość nie dobiega zbytnio od tego wyobrażenia

Ano nie dobiega...

 Mijają kolejne dni, zaczynamy kurs filozofii, a na nim człowiek się czuje tak samo, jakby dopiero zaczynał filozofię od początku.

 

To chyba prawidłowo.

Pierwsze Platon, teraz Sokrates... jesteś gdzieś na samym początku kursu, a już krytykujesz.

 

Ludzie szybko (XD) zorientowali się, że filozofowanie to marnowanie cennego czasu. 

I zamienili umiłowanie mądrości na papkę medialną. yes

 

W każdym razie, wyodrębniono wiele dziedzin, tak żeby każdy człowiek mógł się przyczynić do rozwoju (degradacji) świata ludzi, bez umiejętności rozmawiania z innymi, posiadania otwartego umysłu, czy wyobraźni.

Człowiek tworzył dialogi z samym sobą, ale żeby uniknąć przesadnych podejrzeń o daleko idący narcyzm, zamienił swoje imię na imię nieżyjącego mistrza, który też nie był lepszy.

Jak pisarze?

 

Teraz jak komuś człowiek powie, że interesuje się lub (brrr…) ZAJMUJE się filozofią, następuje szybka reakcja. Ludzie, nauczeni przez dziedziny rozczłonkowanej filozofii, wiedzą dobrze jak reagować na wyrodną matkę nauk. Ostracyzmem, agresją, drwiną. Zabijają filozofię śmiechem. 

Musisz zmienić otoczenie.

 

UWAGA: Artykuł jest sponsorowany z pieniędzy funduszu fundacji “Stop filozofowaniu” ze wsparciem Ministerstwa Antynauki*

Na czele którego stoi ministra Gardzimózgia Bezrefleksyjna.

 

Chyba jednak odgrzewasz kotleta, próbując kijem zawrócić Wisłę. Nic nowego, a też trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy chce poddać się refleksji, bo i po co się dołować? Szaremu człowiekowi i tak pozostanie biegać w kołowrotku, żeby być samowystarczalnym, co powoduje, że zamyka się na innych (bo skoro nikogo nie potrzebuje, to po co się wysilać?) i nie wymienia myśli, zanika sztuka konwersacji, staje się biernym odbiorcą starannie wyselekcjonowanych treści, więc kto, z kim i na jakiej podstawie ma się zbuntować? → dołujące, a teraz wracam do kołowrotka.

 

 

Witam kolejnych czytelników. Cieszy mnie, że publicystyka na forum zdaje się jednak przyciągać. Może w końcu zyskamy lepsze forumowe funkcje w tej dziedzinie?

 

Oblatywaczu, niektórzy uważali, że właśnie państwem powinni rządzić filozofowie. Niektórzy też sądzą, że praktyka czyni mistrza. Czasem jednak praktyka może być “jako taka” :)

 

Koalo, jeżeli taka forma wydawnicza gwarantuje sukces, to warto rozważyć na stałe. Wrzucamy felieton, a w tym czasie sprytnie umieszczone drabble czy drouble podbije serca :)

 

M.G. Zanadro, ogromną tutaj polemikę widzę, co właściwie powinno wszystkich cieszyć. Postaram się sprostać zadaniu odpowiedzi na wszelkie pytania bądź wnioski:

 

Nie, bo:

Zapotrzebowanie na papier było dużo mniejsze.

Używano papirusu, a później pergaminu.

Rozumiem, że podkreślenie wyrazu dużo ma na celu spotęgowanie efektu wielkości. Nie wiem, czy jestem w stanie obalić tak potężny argument. Jednak biorąc sprawy na poważnie, być może masz rację. Ale uważałbym, że lepiej byłoby zbadać wpływ filozofii na drzewostan, żeby wydać jednoznaczny osąd.

 

Antropocentryzm od zawsze miał się dobrze, ale może przez to, że trudno tłumaczyć rzeczywistość zwierzętom, które tych rozważań nie zrozumieją.

Również krzesłom oraz stołom. Ale co z tego wynika?

 

Ale czerpiących z natury.

Przyznam, że nie zrozumiałem tego uzupełnienia.

 

Jakąś perspektywę trzeba przyjąć.

Trzeba, czy można? Chyba, że zaprzestanie działań również uznamy za przyjęcie perspektywy. Wtedy jak najbardziej.

 

Byłoby ciekawie, gdyby chory musiał w majakach przepuszczać odczyt termometru, który nie podlega zasadom tego wszechświata, przez wzory (oby tylko) matematyczne, żeby się dowiedzieć, jak wysoką ma gorączkę.

Z pewnością ciekawe :)

 

[Gif z The Office]

 

Dobry serial, ale polecam zobaczyć również oryginał brytyjski. Sam nie miałem niestety jeszcze okazji obejrzeć. Ale nadrobię!

 

 

Ingarden przewraca się w grobie, a co dopiero inni...

W tych grobach powinni mieć już porządną salę gimnastyczną.

 

Ano nie dobiega...

Ech :(

 

To chyba prawidłowo.

Pierwsze Platon, teraz Sokrates... jesteś gdzieś na samym początku kursu, a już krytykujesz.

Powinienem napisać: Zaczynał filozofię światową od początku, jako myśliciel i twórca. Tak myślałem, że w tym zdaniu coś nie zagra komuś :).

 

I zamienili umiłowanie mądrości na papkę medialną. yes

Pewnie niektórzy tak, ale może ktoś założył kochającą rodzinę i pomaga staruszkom przechodzić przez drogę, zamiast filozofować :)

 

 

Jak pisarze?

Zmieniają swoje imię na imię swoich nieżyjących mistrzów? Może w tym tkwi sekret dobrego pisarstwa :).

 

 

Musisz zmienić otoczenie

Muszę?

 

Na czele którego stoi ministra Gardzimózgia Bezrefleksyjna.

Czy jest to fantazja, stwierdzenie faktu czy myślenie życzeniowe? :)

 

Chyba jednak odgrzewasz kotleta, próbując kijem zawrócić Wisłę.

Z tym kotletem i Wisłą to bardzo karkołomne zadanie. Wydaje mi się, że pisząc ten felieton natrudziłem się znacznie mniej, ale dziękuję za docenienie :). Na pewno jestem przeciwnikiem marnowania żywności i popieram odgrzewanie kotleta. Wisły jednak bym nie zawracał, lepiej tego nie próbować.

 

Nic nowego, a też trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy chce poddać się refleksji, bo i po co się dołować?

Tutaj ciśnie się na usta pytanie: I co w związku z tym? A drugie pytanie: Dlaczego trzeba?

 

 

Szaremu człowiekowi i tak pozostanie biegać w kołowrotku, żeby być samowystarczalnym, co powoduje, że zamyka się na innych (bo skoro nikogo nie potrzebuje, to po co się wysilać?) i nie wymienia myśli, zanika sztuka konwersacji, staje się biernym odbiorcą starannie wyselekcjonowanych treści, więc kto, z kim i na jakiej podstawie ma się zbuntować? → dołujące, a teraz wracam do kołowrotka.

Samowystarczalność jest straszliwą iluzją. Nie ma ludzi samowystarczalnych, a sposobem na uzyskanie samowystarczalności jest zatkanie uszu, zamknięcie oczu i wykrzykiwanie: “lalalala”. To jest jedyna i nieskuteczna metoda.

 

Przy kołowrotku uważaj, żeby się nie ukłuć :)

 

 

Artystom więcej, szybko!

Vacterze!

ogromną tutaj polemikę widzę, co właściwie powinno wszystkich cieszyć. Postaram się sprostać zadaniu odpowiedzi na wszelkie pytania bądź wnioski:

Czy to na pewno ogromna polemika?

 

Ale uważałbym, że lepiej byłoby zbadać wpływ filozofii na drzewostan, żeby wydać jednoznaczny osąd.

Uważałbyś, ale? wink

Poza tym na wydruk tylu stron rozważań, pewnie wycięto tyle płuc świata, że można lekturę Platona, a nawet jakiejkolwiek filozofii, przełożyć na wypalenie dwudziestu papierosów dziennie. A, że tradycja filozofii sięga tysięcy lat, mówimy o nałogowym paleniu od czasów umownie “przed Chrystusem”.

Podtrzymuję swoje dwa argumenty.

Antropocentryzm od zawsze miał się dobrze, ale może przez to, że trudno tłumaczyć rzeczywistość zwierzętom, które tych rozważań nie zrozumieją.

Również krzesłom oraz stołom. Ale co z tego wynika?

Że stwierdzasz oczywiste.

 

Ale czerpiących z natury.

Przyznam, że nie zrozumiałem tego uzupełnienia.

 

Jak podkreślenia słowem “właśnie”, że ludzie używają dostępnych narzędzi... Jak użyć niedostępnych?

 

Jakąś perspektywę trzeba przyjąć.

Trzeba, czy można? 

Trzeba, bo (chcąc coś zbadać, a o tym piszesz) na wszystko można spojrzeć z różnych perspektyw i nawet jeśli chciałbyś omówić wszystkie warianty, to przyjmiesz pierwszą, drugą i trzecią perspektywę...

 

Chyba, że zaprzestanie działań również uznamy za przyjęcie perspektywy. Wtedy jak najbardziej.

?

 

Jak pisarze?

Zmieniają swoje imię na imię swoich nieżyjących mistrzów? Może w tym tkwi sekret dobrego pisarstwa :).

Skrócę dla ułatwienia:

Człowiek tworzył dialogi z samym sobą

 

Musisz zmienić otoczenie

Muszę?

 

Niby nie, ale zachodzą pewne obawy ze względu na: ostracyzm, agresję i drwinę.

 

Na czele którego stoi ministra Gardzimózgia Bezrefleksyjna.

Czy jest to fantazja, stwierdzenie faktu czy myślenie życzeniowe? :)

Zaprzeczenie polemiki.

 

Nic nowego, a też trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy chce poddać się refleksji, bo i po co się dołować?

Tutaj ciśnie się na usta pytanie: I co w związku z tym? A drugie pytanie: Dlaczego trzeba?

Posłużę się cytatem:

Nie filozofuj.

Przy kołowrotku uważaj, żeby się nie ukłuć :)

Grozisz mi?

 

Pozdrawiam ciepło ;)

(Bo się boję)

    Po lekturze różnych dzieł Platona można wiele powiedzieć o otaczającym nas świecie.

Pierwsze zdanie, i już kiszka XD Platon nie był wielbicielem badań empirycznych. Jego interesował nie świat dookoła, ale przede wszystkim to, czego ten świat jest cieniem. Długo by opowiadać ;)

    Bo szkoda się ubierać do filozofii, skoro z niej nie będzie ani na buty, ani na skarpety

Nie samymi skarpetami żyje człowiek XD

    Poza tym na wydruk tylu stron rozważań, pewnie wycięto tyle płuc świata, że można lekturę Platona, a nawet jakiejkolwiek filozofii, przełożyć na wypalenie dwudziestu papierosów dziennie.

Nie polaryzuj, tylko pokaż mięsiste argumenty :P (Zapomniałam, kto to powiedział, ale ktoś powiedział, że filozofia przydaje się co najmniej do jednego – do dowodzenia, że jest nieprzydatna – pokazuję tylko tę dziurę, w którą chyba zamierzasz wpaść XD).

    Dlaczego filozofia jest nauką złą (lub nią nawet nie jest w ogóle)

Primo – nie każde poznanie jest nauką. To nie odbiera mu ważności. Zarzut nietrafiony.

    Co za tym idzie, próbuje zbadać coś, stawiając się ponad tym, jednocześnie nie stając ponad w żaden sposób.

Mmmm, nie. "Ogólna tematyka ludzka" to nie to samo, co "narzędzia dostępne ludziom". Jeśli chodzi o to, że człowiek bada człowieka,  albo że człowiek myśli o ludzkim myśleniu to owszem, można tak powiedzieć, ale nie badasz nigdy tej właśnie myśli, tego aktu myślowego, którym jest badanie. Spróbuj. Za zawieszenie mózgu nie odpowiadam XD

    Nawet badanie termometrem wymaga opierania się na rzeczywistości, w której działanie tego termometru podlega tym samym zasadom wszechświata, co zjawisko gorączki.

Dlaczego "nawet"? Oczywiście, że tak jest.

    Filozofia może nie zajmuje się technicznie działaniem termometru, ale np. badając jego sens istnienia, jest nadal z tym przedmiotem w pewnej komitywie.

Odlatujesz :D Sensem istnienia termometru jest mierzenie temperatury. Dziękuję, fakturka na mailu. :P

    robi to w ten sam sposób, w który mówi „termometr jest swego rodzaju fenomenem jako takim”

Tak filozof nie mówi. Jeśli ktoś tak mówi, to jest oszustem, nie filozofem. A fenomen to zjawisko, niekoniecznie jego źródło (choć tu już są różne szkoły).

    filozofowi się wydaje, że on wykracza poza najprostsze poznanie swoimi sądami, ale jego przekonanie, zgodnie ze współczesną nauką, również jest w tej samej komitywie

Współczesnej nauce nic do tego. Nauka – zgodnie z tym, co powiedziałeś – nie może badać sądów, ponieważ składa się z sądów :P C. S. Lewis (Meditation in the Toolshed):

You discount [personal experiences] in order to think more accurately. But you can't think at all – and therefore, of course, can't think accurately – if you have nothing to think about. A physiologist, for example, can study pain and find out that it 'is' (whatever is means) such and such neural events. But the word pain would have no meaning for him unless he had 'been inside' by actually suffering. If he had never looked along pain he simply wouldn't know what he was looking at. The very subject for his inquiries from outside exists for him only because he has, at least once, been inside.

    Filozof goni własny ogon i nawet mając tego świadomość i świadomość tej świadomości, po prostu goni ten ogon wielokrotnie

Ale on przynajmniej o tym wie :P

    Filozofia to sport bez wyników.

Zerknij kiedyś na etymologię słowa "sport"... https://www.merriam-webster.com/dictionary/disport

     które potem inny podobny uznał za atomy

Nie, Demokryt nie uznał żywiołów za atomy :P Rozumiem Twoją wielką niechęć wobec "głupków z przeszłości", ale nie jest ona niczym nowym. Jednak głupki z przeszłości, prymitywy etc. jakoś trwają w ludzkiej pamięci, a młodzi wykształceni z wielkich miast przemijają :P

     nauczycie się szybko, że nasza rzeczywistość nie dobiega zbytnio od tego wyobrażenia

Nie bardzo :P

    Jakiś filozof uważał, że każdy żyje jakby zamknięty w swojej kuli

Ale nie grecki...

    Jeszcze taki był filozof, co według niektórych stworzył podwaliny pod jedną z największych wojen światowych, ze wszelkim jej okrucieństwem

Tak, gdyby się cofnąć w czasie i go udusić w dzieciństwie, żylibyśmy w utopii :P Chłopie, serio?

    Jak człowiek trochę wszystko bardziej zgłębi, to się okaże, że jest mniej głupie niż się wydaje

Komu się wydaje, temu się wydaje :P

    Więc trafiacie na kurs filozofii i nagle się okazuje, że filozofia nie znalazła od wieków odpowiedzi na wiele pytań.

Dużymi literami: FILOZOFIA NIE JEST OD TEGO. Jest między innymi od tego, żeby sensownie zadać te pytania i stwierdzić ich nierozstrzygalność na tym łez padole. Ale odpowiedzi udzielić nie może, bo nic nie może. A filozofia to po prostu bycie człowiekiem. Tylko bardziej. Nie mówię, że nie ma oszustów. Ale nie pal kartofliska, żeby się pozbyć stonki.

    Potem przychodzi tzw. deadline i filozofowie proszą o kolejne tysiąc lat, bo odpowiedzi nie ma.

Było.

    zaczynamy kurs filozofii, a na nim człowiek się czuje tak samo, jakby dopiero zaczynał filozofię od początku.

Zmartwię Cię – takie jest życie istoty rozumnej. Nie ma odpowiedzi, jest rzucona na głębokie egzystencjalne wody i ciągle zaczyna od początku. Jak chcesz budować, idź na budownictwo.

    Nie skreślajcie jednak ludzkości przez to, że jedna rzecz im nie wyszła.

Błagam: jej nie wyszła. Skoro nie do końca kontestujesz swoją rozumność (gdybyś ją kontestował całkowicie, to byś tego nie pisał, tylko jadł banana w dżungli) to pisz chociaż poprawnie.

    Ludzie szybko zorientowali się, że filozofowanie to marnowanie cennego czasu. Dlatego filozofia stała się obiektem drwin,

Nie, nie dlatego. Dlatego, że ludzie strasznie się boją myśleć. Zresztą... idą za Baconem, który żądał od wiedzy, żeby była płodną małżonką (tj. dawała praktyczne korzyści) a nie kochanką (którą się mizia dla przyjemności). Wapniak :D

    W każdym razie, wyodrębniono wiele dziedzin, tak żeby każdy człowiek mógł się przyczynić do rozwoju świata ludzi, bez umiejętności rozmawiania z innymi, posiadania otwartego umysłu, czy wyobraźni.

    Rozbicie filozofii pozwoliło np. nauczać matematyki, przez osoby, które nie wymyśliłyby nawet wzoru na pole kwadratu

Pozwoliło osobom :P

     Natomiast filozofia zawsze była taką dziedziną pompowania ego indywidualistów, znajdujących w ludziach nie więcej niż odbicie swego geniuszu.

Ekhm.

:P

    Powiedzą, że filozofia jest w stanie odpowiedzieć na najważniejsze pytania, którymi zdaje się zajmować? Wątpię.

Komu się zdaje, temu się zdaje. Ale o nauce ludzie myślą podobnie – i równie fałszywie.

    Nie filozofuj.

Nie skorzystam XD

 

Dobra, dobra, przecież widzę, że jaja sobie robisz XD Ale trochę te jaja nieświeże :) Bo (teraz już serio) jeśli nie myślisz, to czym jesteś? Hmm?

    ale był jeszcze taki filozof, który – gdy już zinterpretował po swojemu świat – to uznał, że trzeba go zmieniać i przyniosło to niebagatelne skutki

Niestety, aczkolwiek to też się znikąd nie wzięło.

    Liczę, że Tarnina nie zauważy go, zajęta Twoim tekstem. :)

Licz się ze słowami XD

    Nie, bo:

    Zapotrzebowanie na papier było dużo mniejsze.

    Używano papirusu, a później pergaminu.

Słuszne uwagi.

    Antropocentryzm od zawsze miał się dobrze, ale może przez to, że trudno tłumaczyć rzeczywistość zwierzętom, które tych rozważań nie zrozumieją.

Ani nie zrozumieją, ani się tym nie muszą interesować – a jeśli się interesują, to niekoniecznie z ludzkiego punktu widzenia.

    Ale czerpiących z natury.

Nie mam pojęcia, co próbujesz powiedzieć.

    Jakąś perspektywę trzeba przyjąć.

I to wielu ludziom umyka – jest za blisko, żeby było widoczne.

    Byłoby ciekawie, gdyby chory musiał w majakach przepuszczać odczyt termometru, który nie podlega zasadom tego wszechświata, przez wzory (oby tylko) matematyczne, żeby się dowiedzieć, jak wysoką ma gorączkę.

Wtedy termometr też musiałby podlegać jakimś zasadom. Że im nie podlega, moglibyśmy wnioskować, gdyby odczyt był losowy, a i to niekoniecznie (jak go w ogóle widać, skoro nie podlega zasadom wszechświata?).

    I zamienili umiłowanie mądrości na papkę medialną. yes

Eeee, nic nowego :D

     dołujące, a teraz wracam do kołowrotka.

Coś do przemyślenia: https://www.thepublicdiscourse.com/2024/07/95423/

    Pewnie niektórzy tak, ale może ktoś założył kochającą rodzinę i pomaga staruszkom przechodzić przez drogę, zamiast filozofować :)

To się nie wyklucza, a czasem nawet wspomaga :P

    Czy to na pewno ogromna polemika?

Nie, ale weź poprawkę na rozwichrzenie intelektualne ;)

    Trzeba, bo (chcąc coś zbadać, a o tym piszesz) na wszystko można spojrzeć z różnych perspektyw i nawet jeśli chciałbyś omówić wszystkie warianty, to przyjmiesz pierwszą, drugą i trzecią perspektywę...

Inaczej – nie ma twierdzenia, percepcji, ani w ogóle intencjonalności – bez perspektywy. Jeśli widzisz – to tylko własnymi oczami. Widzenie nie lata w próżni.

    (Bo się boję)

Nie ma czego, erotoman gawędziarz wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Och Tarnino, będę musiał poświęcić więcej czasu na odpowiedzi, ponieważ zapowiada się ciekawy przebieg, Jednak ostrzegam, że na drugą rundę może mi zabraknąć sił :).

 

Natomiast od razu zdementuję ostatnie zdanie:

 

Nie ma czego, erotoman gawędziarz wink

Jest to nieprawda! To znaczy, można mnie się nie bać, ale erotomanii we mnie nie szukaj. Prędzej bym kupił od kogoś całą bibliotekę, niż złożył propozycję jak w pewnym filmie (I nie chodzi o Milczenie Owiec).

 

Ale ja bym odwrócił tutaj stolik. A może erotomania gawędziarska jest atrybutem kogo innego?

Nie, nie dlatego. Dlatego, że ludzie strasznie się boją myśleć. Zresztą... idą za Baconem, który żądał od wiedzy, żeby była płodną małżonką (tj. dawała praktyczne korzyści) a nie kochanką (którą się mizia dla przyjemności). Wapniak :D

 

Tak, ciekawe czy te książki filozoficzne mają obrazki.

Artystom więcej, szybko!

Muahahahaha XD

 

ETA:

ciekawe czy te książki filozoficzne mają obrazki.

Wittgensteina miała XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka