
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Królewna usiadła w kąciku i cichutko popłakiwała. Znowu nie pojedzie na bal. Pozwoliła, by łzy płynęły po gładkich policzkach, a oczęta w kolorze turkusu przesłoniła białą dłonią. Delikatnym ciałem wstrząsały spazmy. Nie rozumiała, dlaczego ojciec jej nie broni. Dlaczego ulega namowom macochy. Chociaż właściwie wiedziała, czemu to czyni. Nie raz i nie dwa przez grube ściany komnaty docierały przytłumione odgłosy uniesienia z królewskiej sypialni. Może była młoda, ale z pewnością nie głupia. Doskonale wiedziała, co dwoje dorosłych ludzi może czynić w alkowie. Do jej edukacji przyczyniła się w dużej mierze stara niania. Zanim odeszła z tego świata, uznała, że należy zadbać o wykształcenie młódki, by późniejsze obowiązki królowej i małżonki nie zniszczyły psychiki dziewczęcia. Zaczęła od kwiatków, przez pszczółki, ptaszki, kotki i pieski, aż doszła wreszcie do ludzi. Śnieżka nareszcie zrozumiała, co to za ciężkie boje toczone są prawie co noc w sypialni króla. Zrozumiała też, jak potężną bronią włada macocha, skoro jednym gestem potrafi zniechęcić ojca do udzielenia poparcia jedynaczce. Nieznaczne oblizanie warg koniuszkiem języka, muśnięcie królewskiego policzka delikatnym, smukłym palcem sprawiały, że mężczyzna zapominał, iż ma córkę, która wymaga miłości i opieki. A także konia, sukien, klejnotów i balów.
Śnieżka podjęła decyzję. Musi odpowiednio podejść macochę, by wydawało się, że to ona sama pragnie tego balu. Dziewczyna dokładnie przemyślała całą sprawę, otarła łzy, poprawiła suknię i ruszyła na poszukiwania macochy.
* * *
– Witaj, matko! – Dziewczę dygnęło i przystanęło w niewielkiej odległości od ławeczki, gdzie w cieniu rozłożystego platana siedziała niezwykle urodziwa kobieta. – Pięknie dziś wyglądasz!
– Witaj, Śnieżko! – Białogłowa uniosła wzrok znad książki i spojrzała na pasierbicę. – W przeciwieństwie do ciebie – dbam o urodę. Ty wyglądasz koszmarnie. Potargane włosy, zaczerwienione oczy i nos, spierzchnięte wargi. Płakałaś, czy co?
– Tak, matko, płakałam – przyznała dziewczyna. – Właśnie otrzymałam pismo od Kopciuszka. Skarży się, że już nie nadąża z szyciem sukien dla sióstr i macochy. Bez przerwy jeżdżą na bale. Wyraziła też nam swoje współczucie.
– Nam? Współczucie? – zdziwiła się królowa. – A z jakiegóż to powodu?
– Sądzi, że bardzo zubożeliśmy, skoro tata nie urządził balu od ponad roku. Sama na to by nie wpadła, ale tak mówiły jej siostry, a one z kolei powtarzały plotki, które usłyszały na przyjęciu u cesarza.
– No coś takiego! – Starsza kobieta podniosła się z ławki. Pierś falowała jej oburzeniem i gniewem. – Te głupie kocmołuchy nie będą mi robić koło pióra. Gdzie twój ojciec?
– W sali audiencyjnej, przyjmuje petentów – odpowiedziała Śnieżka i spuściła głowę, by ukryć radość.
* * *
– Najdroższy, czy podpisałeś już wszystkie zaproszenia? – Królowa nachyliła się nad biurkiem, by skontrolować, jak długo jeszcze potrwa mozolne przybijanie woskowych pieczęci i smarowanie podpisu gęsim piórem maczanym w inkauście.
– Zostały jeszcze dwadzieścia trzy – Król zapuścił żurawia w mocno wycięty dekolt królewskiej sukni. Otumaniony widokiem, zapragnął odłożyć na chwilę urzędowe czynności i nieco się odprężyć, ale małżonka pogroziła mu ślicznym paluszkiem, a z ruchu jej ponętnych warg odczytał wielce obiecujące słówko „potem” albo „później”. Król nie był pewien, co dokładnie powiedziała żona, niemniej sens jawił mu się jako bardzo jasny i kuszący.
– Czy Śnieżka powinna już pokazać się na balu? – spytała królowa, oglądając z dużym zainteresowaniem swoje wypielęgnowane paznokcie.
– Sądzę, że tak – powiedział nieco niepewnie król.
– Nie jest za młoda?
– Ależ, kochanie, inne panny bywały przedstawione w wieku lat trzynastu i czternastu. A Śnieżka ma już dziewiętnaście. Pora wydać ją za mąż!
– No właśnie! – Królowa prawie krzyknęła. – No właśnie – powiedziała znacznie ciszej i delikatniej, choć myśl, że będzie musiała dać posag tej wrednej, małej pindzie, przyprawiała ją o ból żołądka i głowy. – Obawiam się o nią!
– Co masz na myśli, moja droga? – Król odłożył pióro i spojrzał na małżonkę.
– Wiesz, kochanie, wszyscy wiedzą, że jesteś bardzo majętny i zapewne starający będą liczyli na duży posag. Martwię się, czy znajdzie kandydata, który pokocha ją dla niej samej, czy raczej dla majątku, który otrzyma wraz z ręką.
– Jakaż ty jesteś mądra i dobra! I przewidująca! – Mężczyzna przyciągnął kobietę i usadził ją na kolanach. Po czym sięgnął dłonią pod suknię, ale natychmiast zaczepił o podwiązkę i zaklął soczyście. Królowa zerknęła na stertę listów czekających na podpisy, westchnęła ciężko, ale uwolniła królewską dłoń i pomogła jej nieco w odnalezieniu drogi wśród morza koronek. Uznała, że należy wspomóc dobre samopoczucie małżonka, aby bez przeszkód doprowadzić plan do końca.
* * *
– Jaka piękna! – Śnieżka przyłożyła suknię do ciała i zakręciła się po komnacie. – Tatku, dziękuję!
– Jeszcze jedno, kochanie! – Król gestem oddalił służącą. – Chciałbym ci coś ważnego zakomunikować. Twoja macocha i ja uzgodniliśmy, że na tym balu poinformujemy wszystkich, iż szukamy dla ciebie małżonka.
Dziewczę aż pokraśniało z radości.
– To cudownie, tatku. Tak się cieszę.
Król uciszył córkę.
– Jest jeszcze coś. W trosce o twoją szczęśliwą przyszłość zminimalizujemy wielkość posagu. Przyszły małżonek ma kochać ciebie, a nie majątek. Pragnę, aby wasz związek był tak szczęśliwy i bezinteresowny, jak mój.
Jasne – pomyślała Śnieżka i zagryzła z wściekłości zęby. Szczególnie ona jest bezinteresowna!
– Oczywiście, tatku! – odpowiedziała jednak pokornie.
– Dostaniesz Zacipki i Pocipki, no i oczywiście wszystkie suknie i klejnoty, które są twoją własnością.
Zacipki i Pocipki – Śnieżkę aż ścisnęło w dołku z gniewu i żalu – dwie zabite dechami wiochy prawie w środku lasu na skraju bagien.
* * *
– Jesteś dziś oszałamiająco piękna i ponętna – szepnął król do swojej małżonki. – Wszyscy cię podziwiają! I nie mogą oderwać wzroku!
– Jesteś bardzo łaskawy, królu – odezwała się królowa spuszczając wzrok, ale jednocześnie łypiąc spod oka na wyjątkowo urodziwego młodzieńca, tańczącego ze Śnieżką. Wydało się jej, że młodzian ów bardziej interesuje się dojrzałą kobietą w jej osobie, niźli nieopierzonym podlotkiem w osobie pasierbicy.
– Wybacz, kochanie – szepnęła do małżonka – sprawdzę, czy wszystko jest już gotowe. Zbliża się pora kolacji.
Usłużny małżonek podał dłoń i królowa podniosła się z tronu, po czym furkocząc krynolinami pożeglowała w stronę korytarza wiodącego do sali, gdzie miała być podana uroczysta kolacja. Nie zdziwiło jej bardzo, że młodzieniec tańczący dotychczas ze Śnieżką, porzucił dziewczynę i podążył jej śladem.
Dopadł królowę w ciemnym załomie korytarza. Przycisnął do ściany, aż tchu zabrakło. Gwałtownym gestem podciągnął w górę obfite spódnice i wcisnął język prawie do gardła. Chciała się oprzeć, chciała krzyczeć, że siłą… Ale zajął usta i myśli. Jakże gwałtowny i inny wydał się ten akt w porównaniu z tym, co miała na co dzień, a właściwie co noc. Przestała myśleć, oddała się błogiemu uczuciu, że oto wreszcie ją ktoś zadowala.
Kiedy przeminął ostatni dreszcz, a ostatni jęk wybrzmiał głuchym echem w korytarzu, królowa opuściła suknię i uniosła spojrzenie. Serce załomotało w piersi przerażeniem – ukryta w niewielkim wykuszu stała Śnieżka. Pogryzając jabłuszko przyglądała się całej scenie.
– No, mamuśka – powiedziała i odrzuciła ogryzek – nieźle! Całkiem nieźle, jak na twoje lata!
Królową opuścił strach, że smarkula doniesie królewskiemu małżonkowi. Zamiast tego poczuła gniew.
– W moim wieku? – rzuciła wściekła i postąpiła parę kroków w kierunku pasierbicy. – W moim wieku? A co ty sobie myślisz, że co? Że za stara jestem?
– No nie, ale młódką też już nie jesteś. – Śnieżka uśmiechnęła się złośliwie. – To był podziw. W nocy z tatuśkiem, w dzień z tym chłoptasiem…
– A co? – Królowa wyprostowała się bardziej i rzuciła wyzywające spojrzenie dziewczynie. – Ma się ten temperament. Nie wiem, czy dałabyś mi radę mimo że jesteś młodsza!
– Oj, mamuśka, mamuśka – przesadziłaś teraz!
– Przesadziłam? A zakład? – spytała rozeźlona królowa.
– Zgoda. Ale to przy okazji następnego balu. Teraz lepiej wracajmy!
* * *
Rywalizacji Śnieżki z królową kibicowała połowa królestwa. Druga połowa oburzała się niepomiernie na rozwiązłość panującą na dworze. Tylko król pozostawał w stanie błogiej nieświadomości. Dziwił się jedynie, że córka nie wybrała jeszcze kandydata na męża, a małżonka straciła większość energii. Siwowłosy szambelan, wieloletni przyjaciel jaśnie panującego, zgrzytał zębami ze złości i zgrozy. Wreszcie nie wytrzymał i doniósł o wszystkim królowi.
– Co? – ryknął władca tak głośno, że zadrżały szyby w oknach. – Jak śmiesz szkalować moją ukochaną małżonkę i niewinną córkę?
Szambelan wiedział, że nie łatwo będzie królowi przełknąć tę gorzką pigułkę, dlatego dobrze przygotował się do rozmowy. Podczas gdy władca pienił się i miotał po komnacie, starszy człowiek wyciągnął gazetę z rękawa, rozłożył ją na królewskim biurku, a potem palcem wskazał odpowiednie miejsce.
– Co do diaska? Po kie licho pokazujesz mi teraz wyniki zakładów – zaczął głośno, ale im dłużej wpatrywał się w rubryczki, tym bardziej ściszał głos.
W końcu wyszeptał:
– Śnieżka – czterech, królowa – czterech. Co to jest, mości szambelanie?
– To, panie, zakłady obstawiane przez pół królestwa. Za trafny wynik można wygrać nawet dwieście dukatów.
– Ile?
– Dwieście, panie. W końcu rzecz dotyczy rodziny królewskiej. Gdyby chodziło o wyścigi koni, stawki wahałyby się od pięćdziesięciu do stu dukatów.
– Wiem, do kroćset, jakie są stawki na wyścigach koni! Czy to trafia do królewskiego skarbca?
– No, nie. – Szambelan zająknął się nieco. – Wprawdzie prowadzi to Królewski Zakład Bukmacherski, ale królewski jest tylko z nazwy. Dochody trafiają do prywatnej kieszeni Kleofasa Niskiego.
– Trzeba ukrócić ten niecny proceder! – powiedział stanowczo król.
* * *
Śnieżka przeciągnęła się w atłasowej pościeli i wyciągnęła pomiętą gazetę. No nieźle, trzeba przyznać, że tatko ma łeb do interesów. Od kiedy oficjalnie ogłoszono współzawodnictwo, skarbiec nie świecił pustkami, bo kandydaci do łoża obu dam musieli uiszczać całkiem pokaźne opłaty. Do tego dochodziły wpływy z Królewskich Zakładów Bukmacherskich, które zaczęły być królewskie, nie tylko z nazwy.
Dotychczasową rywalizację Śnieżka przegrywała, ale wczorajszy wieczór udowodnił, że królowa w jednym miała rację – trening czyni mistrza. Wyniki wczorajszych zakładów brzmiały: Śnieżka – siedmiu, Królowa – pięciu. I co z tego, że do drzwi królowej zastukali jednoocy cyklopi, a do królewny krasnoludki? Liczy się przecież sztuka.
Król zacierał ręce. Złota w skarbcu przybywa i popularności też.
Co to jest misterz? : )
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Dzięki, poprawiłam
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
No i co ja mam teraz zrobić? Była taka zasada, że jeden autor --- jedno opowiadanie, choć z drugiej strony było też, że max. 10 000 znaków, a dłuższe już przyjęliśmy do konkursu. No ale z trzeciej strony, ktoś z uczestników mógłby mieć żal, jeśli przyjmiemy dwa teksty od jednej osoby i to ostatniego dnia konkursu, bo na przykład on też by wrzucił dwa, a tak to już za późno... I cóż mam począć?
Dobra, wyrzucam dopisek. Nie chcę precedensu. Sorki, nie doczytałam regulaminu.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Może wybierz jeden tekst, a drugiego nie będziemy brali pod uwagę w głosowaniu?
Jeśli tak mogę, to zrezygnowałabym z wierszyka, ale dopisku usunąc w tamtym już nie mogę.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
No to jeśli joseheim i Yoss nie będą oponowali i jeśli nikt z uczestników nie będzie zarzucał jury kumoterstwa, kolesiostwa, korupcji i innych brzydkich słów na "k", to bierzemy ten tekst ;)
Bardzo ładna wersja bajki o Królewnie Śnieżce. Okazuje się, nie lada ladacznicy.
Co prawda, wcześniej do świata docierały plotki o zażyłych stosunkach Śnieżki z krasnoludkami, ale dopiero Ty miałaś odwagę napisać całą prawdę. ;-)
Pewnie się czepiam, ale czy powiedzenie nie brzmi: Trening czyni mistrza?
„…niźli nieopierzonym podrostkiem w osobie pasierbicy”. –– Ja napisałabym: …niźli nieopierzonym podlotkiem w osobie pasierbicy.
Podrostkiem nazwałabym chłopca.
„…do sali, gdzie miała być wydana uroczysta kolacja”. – Ja napisałabym: …do sali, gdzie miała być podana uroczysta kolacja.
Wydano bal, którego punktem programu była kolacja, podana w stosownej chwili.
„Jakże gwałtowny i inny wydał jej się ten akt w porównaniu do tego, co miała na co dzień, a właściwie co noc”. –– Ja napisałabym: Jakże gwałtowny i inny wydał jej się ten akt w porównaniu z tym, co miała na co dzień, a właściwie co noc.
Pozdrawiam.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Hej ho, Bemik! :)
Kilka byczków mnie ubodło podczas czytania. Przyprowadzam je, pokorne, za rogi ;)
"oczęta w kolorze turkusów przesłoniła białą dłonią" - turkusu, nie ma takiego koloru jak "turkusy"
"przez grube ściany jej pokoju" - zdecydowanie lepiej brzmiącym słowem byłoby "komnata"
"ciężkie boje toczą się" - boje same się nie toczą ;)
"- Witaj, Śnieżko! - Niewiasta uniosła wzrok znad książki" - niewiasta to kobieta niezamężna
"Mężczyzna przyciągnął kobietę i usadził ją na swoich kolanach." - słówko "swoich" zbędne
"- Jasne – pomyślała Śnieżka i zagryzła z wściekłości zęby. Szczególnie ona jest bezinteresowna!" - przy drugiej myśli zabrakło myślnika
"Dopadł ją w ciemnym załomie korytarza. Przycisnął do ściany, aż tchu jej zabrakło. Gwałtownym gestem podciągnął w górę obfite spódnice i wcisnął język prawie do gardła. Chciała się oprzeć, chciała krzyczeć, że siłą... Ale zajął jej usta i myśli. Jakże gwałtowny i inny wydał jej się ten akt w porównaniu do tego, co miała na co dzień, a właściwie co noc. Przestała myśleć, oddała się błogiemu uczuciu, że to wreszcie ją ktoś zadowala." - tu bolało najbardziej ;)
Dzięki, Regulatorzy, poprawki wprowadzone. Co do przysłowia - pochodzi z niemieckiego Uebung macht den Meister. Chyba obie wersje są poprawne - czyni kim czym? mistrzem, albo czyni kogo, co? mistrza. Ne jestem jednak pewna.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Nie mam nic przeciwko.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Dzięki, Joseheim.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Joseheim, wysłałem do Ciebie maila w sprawie konkursu. Wybacz, bemik, ten offtop ;)
Prkris, dzięki. Kael - nie ma problemu.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Jasne – pomyślała Śnieżka i zagryzła z wściekłości zęby. Szczególnie ona jest bezinteresowna!" - przy drugiej myśli zabrakło myślnika.
Nie jestem pewna, Prokris, czy powinien być tu myślnik. To nie dialog, tylko zapis myśli. Może ktoś wie, jak to powinno być zapisane?
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Zacipki i Pocipki ;). Fajne! Ale to morał chyba jednak, nie antymorał? Albo ja znowu czegoś nie zrozumiałam, co ostatnio u mnie jest niestety normą :).
A, chyba Prokris ma rację. Skoro oddzieliłaś pierwszą część myślnikiem, to kontynuacja myśli powinna się chyba nim zaczynać. Ale kiepska jestem w takich rozważaniach tak naprawdę.
No dobreze, ale --- jak się ta historia skończyła? Chyba ostatnią partę tekstu ucięlo przy wklejaniu.
Ocha, sądzisz, że to morał? Ciągnięcie zysków z nierządu?
Roger - Nie, nie ucięło. Podane są nawet wyniki. Ale nie chciałam opisywać przebiegu rywalizacji, choć może byłoby to interesujące. Ale to chyba nie na tym portalu.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
(...) ruszyła w poszukiwaniu macochy. ---> a nie na poszukiwania?
(...) spytała królowa oglądając z dużym (...) ---> zawieruszył się przecinek przed imiesłowem.
(...) choć myśl, że będzie musiała dać posag tej wrednej małej pindzie przyprawiała ją o ból (...) ---> zdania podrzedne i wtrącone zamykamy przecinkiem. Tu --- przed przyprawiała.
(...) związek był tak szczęśliwy i bezinteresowny jak mój. (...) ---> przecinek przed jak; tak --- jak, spójnik skorelowany, mus przecinek przed członem drugim.
(...) że to wreszcie ją ktoś zadowala. ---> oto ktoś wreszcie, oto...
Jeżeli coś powyżej powtarza się, to dlatego, że jeszcze nie czytałem komentarzy. Tekst bemik ważniejszy od nich. O tym, że ładniejszy, nawet nie wspomnę...
Nie - ja myślałam raczej o "trening czyni mistrzem". Jak się okazuje błędnie to uznałam za morał tej historyjki. Pewnie dlatego, że to taki slogan, na końcu... I schematycznie tak właśnie go potraktowałam. Chyba po prostu na jakiś czas zaprzestanę komentowania tekstów, bo - jak widać - mało pojętna ostatnio jestem;).
Pozdrawiam ciepło:).
Adamie, a co z zapisem myśli? Patrz komentarze powyżej.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Uważam, że skoro zaczęłaś zapis myśli Śnieżki w sposób analogiczny do zapisu partii powiedzianej, w ten sam sposób powinnaś kontynuować. Jednolitość formy.
Z zapisem myśli postaci co rusz pieriepałki. Niespecjalnie mnie to dziwi, uchodzący za autorytety też nie wypracowali jednolitej konwencji...
"Mężczyzna przyciągnął kobietę i usadził ją na kolanach. Po czym sięgnął dłonią pod suknię, ale natychmiast zaczepił o podwiązkę i zaklął soczyście. Królowa zerknęła na stertę listów czekających na podpisy, westchnęła ciężko, ale uwolniła królewską dłoń i pomogła jej nieco w odnalezieniu drogi wśród morza koronek. Uznała jednak, że należy wspomóc dobre samopoczucie małżonka, aby bez przeszkód doprowadzić plan do końca"
Moim zdaniem "jednak" jest tutaj nie tylko zbędne, ale i błędne. Gdyby Królowa nie chciała się bzykać, ale jednak wposmogła samopoczucie męża, byłoby ok. Ale jest tak: Królowa nie chciała się bzykać, ale uwolniła gmerającą dłoń. To "ale" załatwia sprawę i jednak wydaje się być już niepotrzebne i mylące. Zręczniej chyba byłoby napisać "Uznała, że mimo wszystko", ale skoro można nie napisać nic, to po co dawać cokolwiek.
Czytało mi się przyjemnie, masz fajny styl, tworzysz zgrabne opisy i dialogi. Podobnie jak RogerRedeye odczuwam jednak pewien niedosyt, przyspieszone zakończenie.
Pozdrawiam
Zeby byla jasność to opowiadanie w ogóle nie ma zakonczenia. Duży, i co więcej, podstawowy bląd narracji. Nawet nie ma zakończenia, określanego niekiedy jako "otwarte".
Nie mówiąc już o tym , że nie zawiera anty-moralu. Sprawnie napisane, i tyle.
Dzięki, Wlazio, a gdzie miejsce na wyobraźnię? Dośpiewaj sobie, co było przed ogłoszeniem wyników rywalizacji.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Rogerze, zakończenie jest - to ostatni akapit. A anty-morał też nie musi być wyłożony "kawa na ławę". Bo chyba nie uważasz, że to, iż Śnieżka zarabia na nierządzie, a jeszcze na dodatek rywalizuje w tym ze swoją macochą, jest moralne?
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
OK. Ale --- co z tego wynika?To kolejny --- ostatni --- epizod opwieści. Jak to sie przełozyło na losy Śniezki i królwej, a może i kroła? Nie wiadomo. Brak finału.
Czegoś więc zabraklo --- zakończenia. Pisanie dla pisania., dość zręczne.
Pozdrawiam.
PS. Tradycyjnie brak odstępu pomiędzy gwiazdkami a tekstem. Odstęp na jedną interlinię powinien wystarczyć.
Tekstem pod gwiazdką, dla jasności.
Wyraża się współczucie? Składa się jego wyrazy, to wiem, być może i składa, jednak coś mnie tu gryzie. Ale...
Splended! Co prawda również wydaje mi się, że tego anty-morału brakuje (bo to, że Śnieżka sama moralnie się nie zachowuje w żaden sposób jakąkolwiek nauką, również przewrotną, nie jest), a zakończenia, jak już wszyscy zauważyli, praktycznie nie ma, to sam tekst sprawił, jak zresztą zwykle ma to miejsce przy opowiadaniach bemik, ogromną przyjemność.
Och, Bemik, wyobraziłem to sobie bardzo dokładnie :) Tymniemniej, niedosyt pozostał. Opowiadanie przyjemnie rozwija się przez kilka scen, rozmów, akapitów, po czym nagle zwija w 5 linijek. Nie mówię, że tak nie można, ani że miałaś obowiązek opisywać Królewnę brykającą na siedmiu karłach. Po prostu historia zakończyła się jakoś tak znienacka, spodziewałem się, że potrwa dłużej, coś się jeszcze zdarzy.
Wlazio, wiem, co miałeś na myśli, tylko jak to zrobić, żeby nie popaść w... no wiesz w co.
Ale dobra, pomyślę. I może wyrtaźniejszy anty-morał.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Jak nie ma? Przecież Śnieżka całkiem nieźle na tym swoim "treningu" zarobiła! Że o (anty)nauce płynącej z zachowania królowej nie wspomnę...
To zakończenie faktycznie trochę znienacka i mogłabyś coś jeszcze dodać, ale i tak jest ładnie :)
Pozdrawiam.
Co do tego zakończenia --- również mam mieszane uczucia. W paru słuchych zdaniach podsumowałaś efekt rywalizacji dwóch kobiet, ale spodziewałem się czegoś innego. Ten finał nie zamyka jednak opowieści, tylko jeden aspekt relacji Śnieżki i królowej. Przydałby się szerszy zarys losów bohaterów tej historii.
*suchych.
"...sens jawił mu się jako bardzo jasny i kuszący.
- Czy Śnieżka powinna już objawić się na balu?"
"Jasne – pomyślała Śnieżka i zagryzła z wściekłości zęby. Szczególnie ona jest bezinteresowna!" -- myślnik wcięło.
"Trening czyni mistrzem." -- w powiedzeniu jest chyba mistrza, choć mistrzem też sensownie.
Znów dobrze napisane i nazwy wiosek mnie rozśmieszyły, ale ja prosty człowiek jestem. Trochę ścięte zakończenie, ale to może mój męski punkt widzenia. Opisywanie "zawodów" mogłoby być ciekawe. :)
Podobało mi się. Pozdrawiam.
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Zmieniam zakończenie. Będzie rozpustna królowa, królewna i król.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Ok, dwa ostatnie akapity są nowe, albo prawie nowe.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Mnie poprzednie zakończenie nie przeszkadzało. Bardziej to, że - po przemyśleniu - doszłam do wniosku, że antymorału tam nie było jednak. Bo to, że w opowiadaniu występują niezbyt moralne osoby, antymorału nie tworzy.
Ale teraz - wszystko jest w porządku. Tekst czyta się przyjemnie, no i antymorał jak się patrzy :).
Śniezka łapie syfils i galopujące suchoty. Macocha --- trypra. Śnieżka umiera w klasztorze, bo laknie raju. Lud się wkurwia i detronizuje krola, więc macocha dorabia do lichej emeryturki pracą w burdelu, z rozkosza zarażając klientów. Lud ogłasza republikę. Wybory wygrywa siedmiu kransoludków i natychmiast wprowadzają dyktaturę niskich ludzi --- wyżsi idą pod mur. Ten młody gościu, obracajacy macoche, oczywiście lapie się przy nowej wladzy i lata z cedntymetrem, mierząc wzrost obywateli...
Zdaje mi się, że takie aakonczenie byloby bardzo anty ----bajowe --- chociaż wielce prawdopodobne.
Rogerze, ale gdzie tu antymorał? Raczej morał - że rozwiązłość nie popłaca. Królowa kończy marnie, Śnieżka jeszcze marniej.
Teraz zdecydowanie płynniej. No i udało się jeszcze dorzucić króla-alfonsa :)
Nie wiem, czy dałabyś mi radę mimo, że jesteś młodsza!
Podczas, gdy władca pienił się i miotał po komnacie, starszy człowiek wyciągnął gazetę z rękawa, rozłożył ją na królewskim biurku, a potem palcem wskazał odpowiednie miejsce. -- Przecinków po "mimo" i "podczas" na pewno być nie powinno. I jeszcze to:
- Zgoda. Ale to przy okazji następnego balu. Teraz lepiej wracajmy! -- Nie jestem pewna... One nadal się puszczały tylko na balach?
Teraz zdecydowanie lepiej. Nareszcie...
W sugerowanym przeze mnie zakonczeniu nie byloby anty---moralu? Byłby.
Sprawiedliwosć nigdy nie zwycięża, a wygrywaja zawsze ci, ktorzy wkradną się w łaski ludu. A potem robią, co chcą.
Ale taki antymorał miałby się niemal nijak do tego konkretnie tekstu, z tymi bohater(k)ami.
Pozdrawiam.
Roger, ubawiłeś mie swoim zakończeniem. Pozwolisz jednak, że zostanę przy swoim.
Martęto, na poczatku na balach, bo tam się więcej chłopów pętało. Przecinki liwkwiduję.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Pozwolę sobie jeszcze trochę tu pospamić ;) bo może nie każdy zajrzy do wątka konkursowego:
od godziny 00:00:00 do przyszłej niedzieli (21.04.13) do godziny 23:59:59 będzie trwało głosowanie na Antybajkę publiczności. Serdecznie zapraszamy do głosowania ;)
O, i teraz jest świetnie! Być może odrobinę czuć, że zakończenie dość szybko pisane, jednak w żaden sposób to nie przeszkadza. I zakończenie udane, i antymorał jak się patrzy ^^
DZięki Cellular.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Gdzieś to utonąło w toku dyskusji, ale chciałem cicho wspomnieć, że nie mam nic przeciwko podmianie antybajek :D
Ta tutaj spodobała mi się. I to bardzo ;)
Dzięki Yoss, przede wszystkim za zgodę.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Jeszcze mozna wymyśleć parę innych zakonczeń.Ale trzeba zakcentowac jedno --- to jest konkurs, a nie warsztaty literackie. To, ze opowiadanie winno miec wyraziste zakończenie, jest najbardziej oczywistą i prostą sprawą na świecie. Żle, jeżeli autorkę tekstu trzeba do tego intensywnie przekonywac, a nowe zakonczenie --- dość udane --- jest pisane w pośpiechu.
Ciekawe, co by było, gdyb tak nikt nie zawkwestionaowal braku finalu. Pewnie znowu mielibyśmy komentarze o znakomitosci tego tekstu --- z podstawowym blędem kompozycyjnym.
Z powyższych komentarzy wywnioskowałam, że była nieco inna wersja, ale nie żałuję - ta jest świetna! :D Podziwiam Twój styl, lekkość opisów (długo nad nimi siedzisz, czy tak po prostu wystukujesz na klawiaturze?) i... pomysł. ;)
Somniator - Jak mam pomysł - to po prostu leci.
Rogerze - ale tak przynajmniej masz zasługi. I nie trzeba było mnie tak długo przekonywać. Ot, parę komentarzy i już!
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
A i jeszcze jedno, Rogerze - nie wszystkie moje opwiadania są oceniane pozytywnie i Twoje stwierdzenie Pewnie znowu mielibyśmy komentarze o znakomitosci tego tekstu --- z podstawowym blędem kompozycyjnym. - nie jest tak do końca prawdziwe. Ale nic to. Nie byłbyś RogeremRedeye, gdybyś nie wepchnął choć szpileczki.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Alez to tylko uwagi czysto merytoryczne, bez wątpienia, a nie żadne tam wbijanie szpileczek. I jeszcze jeden akapit by sie przydal, zaskakujący i przewrotny, to teraz wychodzi tak: a potem zyli sobie dlugo i szczęsliwie...
No i zmiana tytułu.
A potem, Rogerze, wychodzi sześćdziesiąt trzy tysiące znaków :P.
Wyszło mi więcej, prawie siedemdziesiat tysięcy. Juz wyslalem te opowieść smętną a ponurą. Ooczywiście, nikt jej nie przyjmie. Koniec off-topu.
(...) zaczęły być królewskie, nie tylko z nazwy. (...) ---> przecinek a kysz!
No i masz, erotomani przekabacili bemik... :-)
O, teraz jest ekstra :) Ta cholerna nacjonalizacja, państwo na każdym biznesie musi łapę położyć...
Dość zaskakujący obrót spraw, przyznam. Więcej w podsumowaniu konkursu.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Nie lubie antybajek. Jednak ze wzgledu na autorke skusilam sie, przeczytalam i bardzo dobrze.
Dzięki, Lea
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Dobra historia.
pozdrawiam
I po co to było?
Królestwo stojące nierządem? Brzmi jakoś znajomo…
Nie do końca zrozumiałam, jak to było z zakładem między Śnieżką i Macochą, to znaczy która wygrywa. Ta, która bzyknie się więcej razy w ciągu doby? Zaliczy więcej kochanków przez rok? Zwycięży przez większą ilość dni w roku?
Ale tekścik fajny. :-)
Babska logika rządzi!