
Jestem świeżo po pierwszym sezonie ”Penny Dreadful” (po naszemu “Dom grozy”, co można zaliczyć do kolejnej kuriozalnej wpadki tłumaczeniowej polskich dystrybutorów) i szczerze powiedziawszy dawno żaden serial nie wywołał u mnie takich emocji, i takiej pustki po ostatnim odcinku.
I need more!
Świetnie zarysowane, chodź znane nam wszystkim postacie (nie będę spojlerował :P), cudowne cytaty nawiązujące do literatury wiktoriańskiej i romantycznej, niebanalne dialogi, zawiesisty londyński klimat końca dziewiętnastego wieku, no i akcja. Która czasem płynie leniwie jak rzeka na rozlewisku, by zaraz porywać jak górski strumień.
Ja jestem pod wrażeniem. Ciekaw jestem waszych opinii.
Ciekaw jestem waszych opinii.
Próbowałem ignorować pewne sprawy i skupić się na docenianiu scenografii, zdjęć, smaczków związanych z aluzjami do różnych historyjek, jednak ogólny kretynizm tego serialu w pewnym momencie przestał być możliwy do zaakceptowania i pokonał mnie w okolicach czwartego lub piątego odcinka; może gdybym miał znów dziesięć lat, to bym docenił “głębię” postaci, “logikę” zawartą w niektórych wątkach i szyte grubymi nićmi próby wywołania emocji innych niż zażenowanie. A tak, niestety, starość nie radość.
Sam chciałeś.
Sorry, taki mamy klimat.
Ha!
I to jest właśnie potęga hyde parku.
A tak, niestety, starość nie radość.
Sam już dawno do młodziaków nie należę. :) A co do logiki to pewnie za za jakiś czas też się do czegoś przyczepię, ale jak to wcześniej napisałem, pierwsze wrażenie u mnie jest na plus.
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Troszkę opinii było pod moim przewodnikiem serialowym w publicystyce. U mnie serial na plus, a Eva Green jest najjaśniejszym jego punktem. Niektóre odcinki były bardzo fajne, niektóre mniej, wątek monstrum Frnkensteina do mnie najmniej przemówił. Koloejny sezon też pewnie luknę. A na razie, moim serialowo–horrorowym faworytem jest drugi sezon American horror story.
Tak, pod tym wątkiem Jana_Janka umieściłam swoją opinię. Z perspektywy czasu – serial do oglądnięcia i zapomnienia. Eva Green niezła, choć wolę Doriana Graya, który wreszcie miał jakiś pazur (do tej pory przemysł filmowy traktuje go po macoszemu). Kocham XIX wiek i łykam wszystko z rozpędu, co nie znaczy, że bezkrytycznie. Moim zdaniem – zawiedzione nadzieje.
AHS2 – bosssskie :)
Ups! Rzeczywiście, trochę zdublowałem. :P Jakoś umknął mi tamten temat.
Vanessa i Dorian to zdecydowanie najlepiej zbudowane wątki i mimo ogrania w popkulturze to osobiście ciekawiło mnie jak można “zmutować” po raz kolejny te postacie. W końcu Grey pojawił się swojego czasu w “Lidze niezwykłych dżentelmenów”. Co do perspektywy kolejnych sezonów, pożyjemy, zobaczymy. :)
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Prawde powiedziawszy po pierwszym odcinku miałem wieksze z serialem nadzieje. Aczkolwiek nie uwazam, ze był to totalny gniot. Co do Evy Green to według mnie najlepszą rolę miała w Królestwie niebieskim
Ja nikogo nie zaskoczę – zgadzam się z Sethem :)
Odpuściłam w połowie trzeciego odcinka. W połowie odcinka. To znaczy, że serio mi się nie podobało :)
I właśnie Dorian mi najbardziej nie przypadł do gustu. I kretynizm Frankensteina z milością zatapiającego się w głebokich oczach swego stwora. Obstawialiśmy z mężem, czy lizing będzie już, czy w następnym odcinku :/ Ale nie wytrwaliśmy, żeby sie przekonać.
Totalne rozczarowanie.
https://www.martakrajewska.eu
Ja nikogo nie zaskoczę – zgadzam się z Sethem :)
Mmmmm... ;)
Sorry, taki mamy klimat.
Obejrzałem do tej pory cztery odcinki i jestem w rozterce. Niby wszystko ładnie, pięknie ale uczucie niedosytu jest. Wątek rewolwerowca Chandlera mnie powalił w negatywnym sensie. Natomiast Eva Green udowadnia, że jest bardzo dobrą aktorką. Scena w której opętał ją demon przy stole spirytystycznym – miodzio :) Obejrzę do końca sezonu, ale nie jest to serial ponadczasowy.
Czegoś mi zabrakło w tym serialu. Po pięciu odcinkach stwierdziłem, że nie ma sensu się męczyć.
And one day, the dream shall lead the way