- Hydepark: Męskie pseudonimy pań

Hydepark:

Męskie pseudonimy pań

Pod wpływem niedawnej "afery płciowej" (dla niewtajemniczonych: chodziło o to, że kiedy nasuwało się myszką na postać kobiety, przy nicku wyświetlał się napis "mężczyzna") postanowiłam poruszyć ciekawy temat (moim skromnym, kobiecym zdaniem), związany właśnie z „ukrywaniem" kobiecości autorek fantasy i SF.

O co chodzi? Mianowicie, w początkowym okresie fascynacji fantastyką i SF wydawcy ukrywali płeć autorek, czasem nawet ją zmieniali z pomocą pseudonimów artystycznych, bojąc się, że kobieta na okładce przekreśli szanse książki. No, czasami też było to spowodowane przekonaniem wydawcy, że kobieta jak ma już coś robić, to zmywać naczynia. ;)

Przykładowe pseudonimy i prawdziwe imiona:

 

Jean M. Auel – Jean Marie Auel,

Robin Hobb – Margaret Astrid Lindholm Ogden,

Vernon Lee – Violet Paget,

Pat Murphy – Patrice Anne Murphy,

Andre Norton/Andrew North – Alice Mary North,

J. K. Rowling (wydawca sam przyznał się, że chciał ukryć płeć autorki) – Joanne Kathleen Rowling.

 

Dla ciekawych pełnej listy i wielu innych ciekawostek zapraszam do lektury książki Andrzeja Sapkowskiego pt. „Rękopis znaleziony w smoczej jaskini". ;)

Komentarze

obserwuj

'huston, huston' [wyszło kiedyśw 'fantastyce'] zostało okrzytnięte w 1976 'najbardziej męskim opowiadaniem roku', czy jakoś tak. napisała je pani Sheldon, pod pseudonimem James Tiptree Jr.

powiem ci szczerze, ze to chyba normalka. zawsze jak na okładce pojawia sie kobiece imię to faceci często takie ksiazki omijają z daleka. fakt, że niejednokroć kobiety łatwo rozpoznać po sposobie pisania i treści, co jednak nie znaczy, że ksiązka jest zła. wkurza mnie nieraz taka reakcja przeciwnej wiec nie dziwi mnie, iż kobiety czasami ecydują sie na męski pseudonim.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

chodziło mi o przeciwną płeć, tzn. mezczyzn

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@Marsylka: Ucieczka męskich czytelników to chyba jednak niewielka strata dla pisarek. :) Pomijając takie specyficzne gatunki literatury jak fantastyka, zdecydowana większość czytelników to kobiety. Chyba że jest podobnie jak w polityce, gdzie kobiety nie głosują na kobiety, tak tutaj kobiety nie czytują kobiet? Może przydałyby się parytety? ;)

Wiecie, zaskakujące jest dla mnie to, iż mimo życia w takich czasach autorki wciąż są, że tak się wyrażę: dyskryminowane. Nie chce tym nikogo obrazić, czy urazić, nie kieruje pretensji do nikogo konkretnego, ale najlepszym chyba przykładem dowodzącym mej tezy jest sama Rowling. Rok 1997, a autorka nie może ujawinić, że jest kobietą? Trochę to szokujące. Chociaż po jej Potterze i tak nie widać tak bardzo, że jest pisany przez kobietę, jak to widać w przypadku Zmierzchu (w mojej opinii to autorkę powinni zamknąć za bezszczeszczenie gatunku i, jak to określił sam Sapkowski: za kakanie do własnego gniazda fantasy)
Jednakże spójrzcie też na dostępność literatury: o wiele ciężej o autorki-kobiety. Za każdym razem jak jestem w jakiejkolwiek ksiągarni widzę Władcę Pierścieni i inne dzieła Tolkiena. Za to już Ziemiomorza nigdzie nie mogę znaleść, ostatnio na allegro nie szukałam, ale jak kiedyś to zrobiłam, to oczywiście go nie było. W empiku znalazła się tylko Tehanu, do tego zniszczona. A jak pytam znajomych maniaków fantasy o Ewę Białołęcką to tylko wzruszają ramionami.
Może troszkę przesadzam, ale fakty są faktami. ;) Kobiety, do boju! :D

Poprawiam się: właśnie na allegro udało mi się znaleść kilka książek z serii Ziemiomorza. ;) Chyba pora na zakupy. :D

Nie przesadzajcie już z tą Rowling, bo jak słyszę kolejny raz o tych jej serwetkach i udawaniu faceta to śmiać mi się chce. Nie rozumiecie, że to po prostu sprytna reklama? Budowanie jej legendy, jako uciśnionej, żeby wydawała się kimś więcej niż tylko piszącą kobietą? Sorry, ale W. Brytania to nie Somalia. To nawet nie Polska. Żeby pisać i publikować w W. Brytanii nie trzeba wykazywać się heroizmem, a tylko talentem i sprytem. :)

Zico: ja nie próbuję jej heroizować, zresztą spójrz, taka pani "Pat" jest od niej starsza tylko 10 lat. ;) A ją zmiana płci też spotkała. ;) A co do zmiany płci Rowling, to wydawca po kilku latach sam się przyznał, że nie wierzył w sukces tak błachej historii, jak historia Pottera, szczególnie jeżeli się wyda, że napisała to kobieta. ;) Więc bez wiedzy wyżej wymienionej zmienił napis na okładce, żeby wyszła nam na bezpłciową. ;)

niech żyją feministki:DP w sumie kobiet jest więcej na świecie, wiec więcej się w sumie dla nich pisze. meżczyźni giną na wojnach i tym podobnych spektaklach, naturalna selekcja.  co do budowania swojej legendy i szlifowania biografii. wiecie? słyszałam, ze masa autorów tak robiła. nieraz takie historie sobie doprawiali, że szok! myślę, ze budowanie własnej legendy jest dość istotnym problemem. kurcze, aż musze to poruszyć w nowym wątku:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@Ikumi: Nigdy nie wierz w opowieści wydawców, agentów, speców od PR i tym podobnych person. Zwłaszcza wygłaszanych po dziesięciu latach. To część budowania legendy. ;)

Nie tylko faceci kobiece książki omijają z daleka. Mnie też, powiem szczerze, swojego czasu zniechęcały dzieła pisane przez kobiety, bo miałam wrażenie, że cała tzw. "wysoka" iteratura kobieca, która osiągnęła jakiś sukces, to jakiś pseudofeministyczno-genderowy bełkot. Miałam wrażenie, że facet potrafi stworzyć dzieło uniwersalne, a kobieta nie. Chociażby ostatnie noblistki. Doceniam, że Doris Lessing dostała nobla, ale taka np. "Szczelina" zupełnie do mnie nie przemówiła. I jeszcze uważa się ją za książkę feministyczną! Niby z której strony? Pokazuje baby jako marudzące, smętne stworzenia kastrujące samców i jednocześnie marzące tylko o facecie ;) To przez takie książki dzieli się literaturę na płci, i przez takie książki spodziewamy się, że jeśli żeńskie imię, to trzeba omijać okładkę z daleka ;)
Sytuacja dramatycznie się zmienia, kiedy mamy do czynienia z literaturą "rozrywkową". Może nie ma tu zbyt wielu kobiet, ale jak już są, to rządzą! Agatha Christie - geniusz kryminału. Ursula le Guin, Anna Brzezińska i wiele innych autorek fantasy pomysłowością, językiem, stylem często górują nad autorami-facetami (moim skromnym zdaniem). J.K. Rowling, Susan Meyer - można się spierać co do ich talentu, ale stworzyły bestsellery i mało kto im dorównuje. Romanse... nawet nie ma co gadać. Tutaj to faceci muszą przyjmować żeńskie ksywki. Panie, które wymieniłam, nie piszą wcale "po kobiecemu", ale też nie "po męskiemu". Piszą dla każdego, co nie znaczy, że piszą chłam. Ja uważam takie "Wody głębokie jak niebo" albo "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" Brzezińskiej za jedne z najlepszych polskich książek ostatnich lat, jakie czytałam. No ale przecież to fantasy, więc to nie jest "prawdziwa" literatura...

W zasadzie zgadzam się po całości z przedmówczynią. :) Poza jednym. Że fantasy to nie "prawdziwa" literatura. To najprawdziwsza literatura, w dodatku cholernie ciężka do uprawiania. Bo fantasy, podobnie jak horror i komedia, wymaga stworzenia NASTROJU. Tutaj nie wystarczy opisać wydarzenia, jak w innych gatunkach literackich. Trzeba je opisać ODPOWIEDNIO. A to naprawdę niełatwe. Bo nie ma nic żałośniejszego niż nieśmieszna komedia, niestraszny horror i głupie fantasy. :)

zgadzam się z Zico, całkowicie!

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Z fantasy jest jeszcze jeden "problem". ;) Tu trzeba coś WYMYŚLEĆ: świat, jakieś istoty, zwierzęta, coś co nie istnieje, ale tak to wymyśleć, żeby było do przyjęcia. Bo jeżeli napiszesz historię nie fantastyczną, gdzie główną bohaterką będzie Weronika to nikt nie posądzi cię o kopiowanie z "Weronika postanawia umrzeć". Ale jak już w fantasy nazwiesz kogoś Geraltem: to wiadomo jednoznacznie, o kogo chodzi. Trzeba wymyśleć coś oryginalnego, żeby nie być posądzonym o nudziarstwo. A jak w kryminale napiszesz o kolejnym morderstwie: to w końcu normalka. ;)

To z tą "prawdziwą" literaturą, to oczywiście była ironia ;) Jestem absolutnie przeciwna takim podziałom, bo uważam, że niektóre dzieła literatury fantasy mogłyby stanąć w szranki z noblistami i wygrać. To sytuacja trochę jak Oscar dla Króla Lwa, po którym wprowadzono kategorię "najlepszy film animowany", bo jak to być może, żeby rysunkowe zwierzaki wygrały z poważnymi dziełami? Natomiast wydaje mi się, że wojujące feministki dzielą literaturę pod względem płci, tym samym rzutując na cały odbiór literatury pisanej przez kobiety. Trafiłam kiedyś na książkę o kobietach w literaturze fantasy, pisaną właśnie z perspektywy krytyki feministycznej - aaaaarggggghhh... podejrzewam, że panie Le Guin i Norton w życiu nie wpadłyby na to, co autorka wysnuła z ich powieści (no może Andre Norton jeszcze od biedy, bo trochę feminizmu u niej widać ;)) Nic dziwnego, że niektóre panie wybierają męskie pseudonimy - po przeczytaniu większej ilości takich książek też przestanę się przyznawać do własnej płci ;)

Z drugiej strony, jakby nie było, wspomniana przeze mnie "Szczelina" też bywa zaliczana do fantasy... jak dla mnie to wyjątkowy koszmarek, ale może ktoś, kto czytał, przekona mnie, że jest inaczej?

Ja przekonywać nie będę, bo nie czytałam. ;)
Kiedyś mój facet powiedział jedną mądrą, jakże niestety życiową prawdę: "Pisząc fantastykę nie spodziewaj się niewiadomo jakich efektów. W dzisiejszych czasach noble dostają książk alboi o niczym albo o tym, jak to źle jest arabskim kobietom." ;)

Dla mnie literatura kobieca jest kobieca, jak na okładce widzę jakąs slicznotkę, w którą amant się wpatruje. Co nie znaczy, że to jest źle napisane - kiedyś, przez pomyłkę, kupiłem książkę pani Colleen McCullough, co napisała Ptaki ciernistych krzewów - a potem kupiłem cały jej cykl o Rzymie, bo rewelacyjny, a jej książka o Wojnie Trojańskiej to jedna z najlepszych rzeczy, jakie czytałem w ogóle (nie podaje nazwiska,.
Czasem oczywiście są rozczarowania. Jedną z najlepszych książek mojej młodości był Ptak nocy Susan Hill. Jak zobaczyłem jej nową książkę - kryminał - to natychmiast kupiłem. Niestety, nie podeszło mi, choć mojej żonie się podobało.
W sumie wiec jak dla mnie kobiety nie muszą sie kryć za męskimi pseudo, ale muszą zwracać uwagę na okładki (co się tyczy też facetów :).

hehe, są gusta i guściki:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Też bym się ukrywała pod męskim pseudonimem. Po prostu, jak coś baba napisała to jest gorsze, mniej mięsiste, być może płaczliwe itd... nasza kultura patriarchatu sprawiła, że kobiety są niejako "upośledzone" i nie mówię tu tylko o pisaniu. Zresztą może w ogóle dam spokój, bo temat dla mnie drażliwy.

Jak jesteś ładną blondynką, nie spodziewaj się, że zarobisz tyle co kolega brunet w tym samym wieku. Raczej zostaniesz jego asystentką, a on podpisze się pod wszystkim co stworzysz...

a literatura kobieca jak powiedział mój kolega : "Niepoważna jest".

gdyby się tak zatanowić, to kobiety nie tak dawno temu uzyskałysamodzielność. po raz pierwszy jakoś około 1895 chyba

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

a kościół nie tak dawno się zastanawiał czy kobieta ma dusze i jak dokonywac oblucji po kontakcie z kobieta którą przyrównywano do "worka gnoju" (i o zgrozo nie wyolbrzymiam tylko cytuję)

o pierwszej części coś słyszałam, o drugiej nie. nie no, faceci mają mieli monopol na wszystko. czasami aż żałuję, że urodziłam się kobietą, choć bycie nią ma swoje niewątpliwie korzyści:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

ma jakieś korzyści?? Jakie??!!! powiedz jakie:)

podstawowową korzyscia jest to, że są od nas zależni pod tym wzgledem, ze ebz nas ludzkosć by wymarła:D chyba, ze zaczną babrać sie z chybrydami i zaczną sie rozmnażac m,iedzy sobą; kobietom łatwiej kłamac niz mężczyznom, a i sporo nam uchodzi na sucho w odróżnieniu od płcu przeciwnej; my mamy zdecydowanie większy i ciekawszy wybór wśród garderoby; dłużej żyjemy i jeszcze pare za;let by się znalazłó:D  te zalety nie zmieniaja jednak faktu, że wielu traktuje kobiety jako ludzi drugiej kategorii. bo niby czemu kobity maja np. mniejsze zarobki?:P chyba troche ten wywód zabrzmiał feministycznie, hehe, ale ebz obrazy chłopcy:P TEŻ SIĘ W TYM ŻYCIU DO CZEGOS PRZYDAJECIE

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

najbardziej podobał mi się "większy wybór garderoby":)

;D bo to zdecydowany walor bycia kobieta:D możemy założyć tyle fajnych ubrań, mamy duży wybór , a faceci taki sobie, szczerze mówiąc:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Hmm... Więc zastanówmy się może nad przyczynami niższych zarobków wśród pań? Czyżby stał za tym jakiś Ogólnoświatowy Spisek Mężczyzn, który, wbrew obowiązującemu prawu i rachunkowi ekonomicznemu firmy, funduje mężczyznom te wyższe zarobki? Wiecie, taki dodatek dla faceta? :D No, ale to nie wyjaśnia już faktu, że panie zarabiają mniej także w firmach prowadzonych przez kobiety. Więc może jest tak, że panie są po prostu mniej asertywne i same godzą się na te niższe zarobki? ;)

nie twierdze, ze to jakiś spisejm, ale kto wie?:P  żadna kobieta nie godzi sie na taki stan rzeczy:P w koncy kto chce zarabuać mniej? ale na jej miejsce jest wiele innych, wię cnie może stawiać żądań bo znajdzie się ktoś, komu będzie taki zarobek pasował. zresztą, zarobki po obu stronach barykady są marne. przynajmniej zwykłego śmiertelnika. a teraz jeszzce vat ma iśc do góry.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

oj zico za płytko sięgasz
to co się robi z kobia=etami to część "kultury" tak to nazwę z lenistwa
słyszeliście wczorajsze wiadomości o tej dziewczynie, której rodzina odcięła uszy i nos?

uszy i nos. to bylo makabryczne! aż krew sie gotuje;/

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To ja optymistycznie ;) W zeszłym roku szukałam pracy. Podczas rozmów kwalifikacyjnych zwiedzałam wydawnictwa, agencje PR i biura prasowe. Pierwszego faceta spotkałam dopiero na szóstej rozmowie - już zaczęłam podejrzewać, że w branży takowi wyginęli. W końcu dostałam się na staż do agencji PR, w której pracowało 7 kobiet (8 ze mną) i zaledwie jeden facet-grafik ;) A w jednym z wydawnictw ofuknięto mnie, bo... spytana o to, ile chciałabym zarabiać, podałam zbyt niską kwotę. Może Zico ma rację z tymi nieasertywnymi kobietami? Ile razy same budujemy przed sobą szklane drzwi, nie próbując, bo "i tak się nie uda" bo "światem rządzą mężczyźni", bo "nie mamy szans"?

być może, nie wiem, jakw  tych branżach sprawy się maja:P być moze i jest dużo szklanych drzwi, ale w życi uróżnie sie układa

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@Marsylka: Ale na miejsce facetów też czekają chętni, którzy zgodzą się na mniejszą gażę. To żadne usprawiedliwienie dla kobiet. :) Myślę, że po prostu musicie odrzucić postawę cierpiętniczą w stylu "bo moi przodkowie byli niewolnikami" i twardo włączyć się do rywalizacji. W większości cywilizowanych krajów świata panuje już równouprawnienie, także pod względem zawodowym.

moze nie zauwazyłeś, ale napisałam, ze to w sumie wszystkich dotyczy:P I NIKT TU NIE PRZYJMUJE CIERPIĘTNICZYCH RÓL:pczysta dyskusja na temat:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

E tam. Piszecie o indywidualnych doświadczeniach, a ja chciałabym wiedzieć jak to jest z większością.
Dlaczego facetów nie gwałcą, dlaczego nie ma organizacji strzegacych praw mężczyzn...
Jesli chodzi o moje doświadczenia to sa zupełnie odmienne niż u Dreammy.
Otóż kobiet w branży (reklamowo-pr-owo-wydawniczej) spotkałam 3. Reszta to osobnicy rodzaju meskiego i było trudno. A ja jestem wyjatkowo asertywna. Nawet o kase musialam walczyc, bo próbowano mnie oszukac. Założę się, że nie robiliby tego gdybym była facetem. Musieli się tez nieźle zdziwić, że wogóle stawiam opór.
To mnie właśnie irytuje Zico. Opór! Bo na asertywnosć to ci z którymi miałam opecha się spotkac byli za mało kulturalni.:( Dacie wiare, że musiałam postraszyć, że naślę facetów od ściagania należności???!!! Wtedy pomogło.

Jak widzicie musielibyśmy nieco uśrednić to wszystko, żeby otrzymac w miare prawdopodobne wyniki.

Ale powiem wam, że "inny" stosunek do kobiet to fakt, w naszym społeczeństwie.

myślę, że niekoniecznie tylko naszym, ale i ogólnie w społeczeństwie. nie wszędzie, ale w znacznej części. ale każdy ma swój pogląd na ten temat.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@wiktorwroz: Sorry, ale argument "dlaczego facetów nie gwałcą?" jest po prostu niepoważny. Pomijając fakt, że to nie do końca prawda, to kto miałby ich gwałcić? Inni faceci? Tylko około 5% to geje. Kobiety? Niestety, jesteście słabsze fizycznie. Natura, proszę koleżanki. :) Dlaczego nie ma organizacji strzegących praw mężczyzn? Nie wiem. Ale to bardzo dobrze. Wolę, żeby moje podatki szły na szkoły i szpitale, a nie na darmozjadów płodzących kolejne idiotyczne przepisy. Myślisz, że tylko kobiety są oszukiwane przez nieuczciwych pracodawców? Czasami dorabiam sobie w branży budowlanej. Za co drugą usługę albo w ogóle nie dostaję zapłaty, albo tylko jej niewielką część. I co mam z tym zrobić? Komu się poskarżyć? Niestety, jestem mężczyzną, więc nawet na seksizm nie mogę ponarzekać. :) Za pięknie by było, gdyby wszystkie bolączki społeczne dało się wyjaśnić seksizmem, rasizmem i innym izmem.

Natura... nie wszystko jest w bicepsie, też w głowie co nieco (tzn ta natura właśnie):) dlatego facetów nie gwałcą:) a nie dlatego, że facet jest silniejszy, bo np. taki Zenio sąsiad mój raczej by sie nie obronił i na odwrót bab tez potrafi dołożyć.

@wiktorwroz - czytam tę dyskusję i - wybacz, bo tematyka poważna - się uśmiecham. Dlaczego facetów nie gwałcą? Generalnie - bo tak natura to urządziła. Nie ma sensu udawać, że sie niczym nie różnimy. Układ wyjście wejście został tak rozdzielony - i konsekwencje są takie właśnie, gdy mówimy o gwałtach. Gdy zaś zabierzemy kobiety, jak w więzieniach - okazuje sie, że gwałcą i mężczyzn (o tzw. cwelach zapewne słyszałaś).
W mojej branży kobiet jest sporo. Niestety, nie miałem dobrych doświadczeń z szefami-kobietami. Ale za to znam mnóstwo świetnych kobiet na zbliżonym poziomie. Sporo facetów tez nie nadaje sie do funkcji kierowniczych, ale tych miałem więcej i niektórzy byli lepsi. znam też sporo facetów głupich. Jest też pewna teoria - w której coś jest. Jakiś czas temu kobiety nie pracowały, tylko zajmowały się domem. Jednak powstał pęd, aby poszły do pracy. Wiadomo, kobieta nie każdą pracę wykona - trzeba jej znaleźć taką, która jest fizycznie dla niej do przejścia. A wiec - biurowa. Ponieważ część produkcyjna jest obsadzona przez mężczyzn, to biurowa jest dodatkiem, zjadającym zyski. Siłą rzeczy jako dodatek nie może być zbyt obciążający, więc i płace sa niskie. ale gdy popatrzysz na wykresy, pokazujące zmianę płac mężczyzn i kobiet (realną, oczywiscie), widać, że płaca mężczyzn realnie spada, a kobiet szybko rośnie. ciekawe, nie?
Co do organizacji obrony - zawsze sie zastanawiam, czy to nie jest wyraz przewagi kobiet nad mężczyznami w obecnym świecie. Przeciez jako strasznie samcy, powinniśmy uniemożliwić zakładanie takich organizacji. A nie tylko się na to godzimy, ale dajemy sobie wmawiać rózne rzeczy (że jesteśmy źli, jako że wszyscy nosimy przy sobie narzędzie gwałtu). Budżetami domowymi sterują kobiety, je stać na kulturę i ciuchy, itd. Intrygujące, że ciągle narzekają, że jest im źle.
Swoją drogą - gdzie tu literatura?

o aa, dyskusja sie zaostrza i faktycznie zaczyna zbaczac z głównego wątku, heh,jak większosć wpisów w hyde parku;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Przepraszam, jeśli wyszło zaostrzenie dyskusji, nie miałem takiego celu.

@wiktorwroz: Nie mówię przez pryzmat pana Zenia, tylko ogółu społeczeństwa. I chociaż sam znam parę naprawdę silnych kobiet to generalnie jako płeć jesteście słabsze fizycznie, choćby nie wiem co wmawiały wam feministki. Faceci są wyżsi oraz mają większą i gęściejszą muskulaturę. Tyle biologia. W sferze psychicznej to już różnie bywa. :)
Mówisz, że "inny" stosunek społeczeństwa do kobiet to fakt. A jaki jest stosunek do mężczyzn części tego społeczeństwa reprezentowanej przez wojujące feministki? Stawiające na ostrzu noża sprawy, które powinniśmy rozwiązywać wspólnie? Dzielące społeczeństwo na dwa wrogie światy - kobiet i mężczyzn? To też jest fakt. Jak mam się czuć, jako facet, słuchając zewsząd takich opinii? Myślałem, że chociaż środowisko literackie wolne jest od mizoandrycznej propagandy.
Dobra. Chyba faktycznie za bardzo odeszliśmy od tematu. Poza tym zaraz może okazać się, że wraz z Maxenciusem jesteśmy częścią tego seksistowskiego żywiołu i reagujemy agresją, czyli dokładnie tak, jak o nas mówią. ;)

Ja jestem kobietą, a reaguje agresja, kiedy czytam rozmaite feministyczne "dziełka" o społeczeństwach matriarchalnych i kastrowaniu bezbronnych samców ;)

oooaaa to brzmi groźnie.. moze zakończmy dyskusję stwierdzeniem, że jedni drugim są potrzebni? co wy na to?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ależ oczywiście. Nigdy nie twierdziłem niczego innego. :) Znakomicie się uzupełniamy i jedni nigdy nie zastapią drugich.

Szkoda, już ostrzyłam nóż... ;)

mozna by dalejh kontynuować dyskusje, ale szykuje się tu ostry rozlew krwi:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

No ja myślę Maxencius, że się uśmiechasz przy tym temacie bo ja nie piszę tych postów z kamienną twarzą.
Ale chyba nie do końca odczytujecie to co mam na mysli mówiąć o rozumie i bicepsie:) (znaczy o różnicach "naturalnych")
Ale odbieglismy od tematu, miało być o tym dlaczego kobiety wydają pod męskimi pseudonimami.
Chcę powiedzieć, że : nie ma co udawać, że kobiety są traktowane na równi z mężczyznami, bo nie są i raczej wszyscy o tym wiemy. Owszem kobiety i mężczyźni różnia się od siebie (znacząco) i tego nie da sie przeskoczyć. Chciałoby się świata, w którym ta inność płci byłaby traktowana z wzajemnym szacunkiem i tolerancją, a to już spełza na zupełnie inną tematykę stawiającą kobiety w ty samym szeregu co ludzi o odmiennym kolorze skóry, wyznaniu, poglądach itd.
Dreammy z tym nożem to ja się czuję zachęcona. Ostatnio miałam okazję porozmawiać z zakonnicą na temat jej "pracy", tak to ujmijmy. Powiem wam szczerze, lepiej by zrobiła gdyby po prostu zatrudniła się jako gosposia, czy sprzątaczka, przynajmniej stanowiłaby o sobie.
Z drugiej strony znam mnóstwo "gold diggerek", czyli ładnych dziewczyn, które nigdy nie pracowały, szybko rozeznały się w damsko-męskiej rzeczywistości i teraz śmigają mi przed nosem diamentami:) Ja bym tak nie mogła, ale zazdroszę sprytu i wytrzymałości:)



@wiktorwroz: Chcę powiedzieć, że : nie ma co udawać, że kobiety są traktowane na równi z mężczyznami, bo nie są i raczej wszyscy o tym wiemy.
No cóż. Czasami to chyba lepiej, nieprawdaż? Nie ryzykujecie przynajmniej, że w knajpie dostaniecie w zęby od krótko ostrzyżonego pana bez szyi, na którego się nieopatrznie spojrzałyście. :D Chociaż to też zaczyna się zmieniać niestety...
Nie wszystkie zakonnice robią za gosposie. Sporo ich pracuje np. w krajach trzeciego świata, gdzie prowadzą szkoły i szpitale. Pomagają m.in. właśnie tamtejszym kobietom. Pomagają realnie, a nie jak nasze feministki, których walka polega na pomalowaniu sobie łba na tęczowo i krzyczeniu, że facet to świnia. ;)

Ale skoro ma być o męskich pseudonimach to może powiedz dlaczego Ty takiego używasz? :)

Używam dlatego, że kobieta nie znaczy "słabszy" nie znaczy też "inny" tylko "taki jaki jest" i życzę każdemu żeby zawsze i wszędzie MÓGŁ I POTRAFIŁ być sobą

Nie zrozum mnie źle, każdy może podpisywać się jak chce, ale jeżeli rzeczywiście uważasz, że każdy powinien być sobą i kobieta w niczym nie jest gorsza od mężczyzny (w obu kwestiach zgadzam się z tobą całkowicie) to powinnaś raczej używać właśnie kobiecego nicka i być z niego dumna, nieprawdaż? Więc dlaczego? Przekora? :)

Oj Zico! Nie mam słów. Każdy powinien mieć możliwość bycia sobą, bycia wolnym tak? A kto określa znaczenie tych słów dla mnie? Ty czy ja? Bo jesli ja (samostanowienie=wolność) to mów mi wiktorwroz.

No, teraz rozumiem. I oczywiście zgadzam się. Trzeba było od razu tak wytłumaczyć, a nie używać haseł. :D

Nowa Fantastyka