- Hydepark: "Czwarta wiadomość", czyli Tensza w NF

Hydepark:

czasopisma

"Czwarta wiadomość", czyli Tensza w NF

Wiem, że to już robi się nudne, ale nie umiem sobie odpuścić.

Kiedy dzisiaj rano poszłam do Relaya po FWS, a zamiast niego znalazłam NF z tym jakże męskim KUCENTY na okładce, z radości prawie stratowałam panią w kasie ^^ Zatem wedle tradycji zapoczątkowanej przez krajemartę, zakładam ten oto temat o moim debiucie na łamach Nowej Fantastyki. Można narzekać, chwalić, biczować, płakać w uwielbieniu – co kto lubi!

A żeby nie przynudzać, napiszę krótko: „Czwarta wiadomość” to niedługie (około 30k znaków ze spacjami) opowiadanie SF ze specyficzną narracją, którą mi się świetnie pisało, więc mam nadzieję, że czyta się przynajmniej w połowie tak dobrze :) Jest to też dla mnie opowiadanie na swój sposób mocno osobiste.

Za betę wstępnej wersji tekstu dziękuję Alex, oszce i zygfrydowi (opko miało inny tytuł, ale może jeszcze je pamiętacie). Dziękuję też _mc_ za miłą współpracę – muszę przyznać, że redakcja nawet takiego króciaka z profesjonalistą sporo człowieka uczy.

No i jeszcze jedna osoba zasługuje na szczególne podziękowania. Ale tutaj pozwolę sobie wkleić zdjęcie:

 

A jeśli tekst nikomu nie przypadnie do gustu, to znajdziecie obok niego na pocieszenie rysunek ze zgrabną pupcią ^^

 

Komentarze

obserwuj

Brawo jeszcze raz :) Jak dostanę i przeczytam, to nie omieszkam się podzielić wrażeniami. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Jak dorwę w swoje ręce, na pewno się wypowiem : ). Na razie gratuluję publikacji... no i pupci.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dzięki wam :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratuluję, jak przeczytam nie omieszkam wrzucić tu opinii :) Chociaż z góry uprzedzam – widzę po fragmencie jaką narrację zastosowałaś i z całego serca jej nienawidzę czytać :P

Raaaju, dziś już nie dam rady kupić, ale jutro i ja kogoś stratuję, by jak najszybciej nabyć numer i podzielić się wrażeniami! <3

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Serdeczne gratulacje! :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Brawo, gratulacje! 

Przyczajony użyszkodnik

Bello, wiem, to było ryzykowne zagranie :) Ale naprawdę miałam pomysł “czemu tak?”.

Primagenie, tylko się nie połam ^^

No i zbiorczo – dziękuję!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dlaczego nudne? Bardzo interesujące. Gratulacje!

Tak w ogóle wszystko zależy od umowy o publikacji, zawartej z redakcją “NF”. ale na pewno byłoby dobrze,  po wymaganym okresie czasu, wkleić opowiadanie tutaj, na portalu. Byłaby to dobra praktyka, rozwijająca portal, tym bardziej, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

A ilustracja, niestety, sztampowa, i to bardzo. 

Pozdrówka.

A skoro już o ilustracji mowa, to moim zdaniem tyłek nie jest zgrabny. Słaby jest :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mnie tam się tyłek podoba :p

Tyłek już jest (zgrabny, ładny, pochwalam), to trudno, ale trzymam kciuk, żeby dupa z tego nie wyszła.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Rogerze, dziękuję :) Ilustracja dosyć typowa, nie zaprzeczam, ale przynajmniej całkiem estetyczna. Trochę bawi mnie to, że golizny w opowiadaniu nie ma wcale. Ot, taki bonus w ilustracji dostałam, chociaż ma to sens, zważywszy treść opowiadania (już bez spoilerów).

berylu, nie znasz się :P Bella zna się lepiej. A Cień to już najlepiej ujął, w czym rzecz ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Na czym jak na czym, ale na tyłkach to się akurat znam bardzo dobrze :) A ten taki płaski jakiś, bez wyrazu... No, ale może dosyć gadania o dupie Maryni – czekamy na opowiadanie :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Chyba Oksany, Berylu – to jedyne żeńskie imię, które znalazłem w dostępnym materiale ;P

Tymczasem, mosterdzieju, dlaczego jeszcześ nie ozłocił Autorki? ;(

 

 

Tenszo, połamać mogę co najwyżej stoisko, jeśli nie znajdę tam swojego numeru!

W takiej narracji nic jeszcze nie czytałem – chętnie przekonam się, czy tak straszna, jak pisze Bella.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Ach, tak, złote piórko... Racja :) Już.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Miło, że jeszcze ktoś ma chęć i odwagę sięgać po mniej popularną odmianę narracji i, przy okazji, zabawić się z formą.

Co do samej treści – koncept dobry, ale samo opowiadanie, losy bohaterki, przeszły jakoś obok mnie. Tekst bez charakteru. Choć czuję, że to idea miała odgrywać tutaj główną rolę. Można pisać i tak. To również odważna decyzja. A do odważnych świat należy... ;)

 

Pozdrawiam, wszystkiego dobrego!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nazgulu, sto lat Cię nie widziałam :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

śniąca, bo ja jestem jak Spider-man, pojawiam się, gdy jestem potrzebny ;)

A na serio, to po prostu porzuciłem mrzonki o pisaniu. Teraz czytam. Tylko czytam.

 

Pozdrawiam ciepło.

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Szkoda, ale czytasz tu bez komentowania? 

PS. przepraszam za offtop.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ech, a u mnie Tensz wciąż się srebrzy, tudzież szarzy, miast złocić ;(

 

Za to widzę, że jakaś tajemnicza persona, najpewniej jedna z tych, którym tyłeczek nie przypadł do gustu, postanowiła go usunąć... Oj, Berylu, Berylu ;PP

Nie no, nie wierzę, by waść to zrobił ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Magda, zrobiłaś mi wieczór, kochana. Aż mi się łezka zakręciła. Dziś mam po prostu cudowny dzień, ale na razie sza!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Councie, straszna to ona nie jest, po prostu ja organicznie nie znoszę jak mi ktoś mówi, co robię ;) Ale poczytamy, zobaczymy ;)

Chyba Oksany, Berylu – to jedyne żeńskie imię, które znalazłem w dostępnym materiale

Postaci żeńskich jest więcej, tylko jakoś imion nie dawałam :P Jest nawet Maria, więc prawie Marynia, ale wątpię, by jej pupa była zgrabna.

 

Primagenie, dziękuję ci za bój o moje złoto, ale przyznaję bez bicia, że dodatkowe opóźnienie wynikło z mojego nieogarnięcia. Dopiero niedawno odpisałam berylowi, któremu dziękuję za ozłocenie :)

 

Nazgulu, dzięki wielkie za wyjście dla mnie z cieni. Szkoda, że losy bohaterki przeszły obok ciebie, ale cieszę się, że przynajmniej pomysł  i forma się spodobały.

 

Basiu, kto jak nie ty, zasłużył na dedykację :)

 

PS. Bello, tu jest jeszcze gorzej :P Tu jest powiedziane, co dopiero zrobisz! (czas przyszły)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Czytałaś Teda Chianga? Bo to, co widzę tutaj, kojarzy mi się z jednym z jego opowiadań. Ale bez obaw, nie chodzi o pomysł; w końcu skąd niby miałbym wiedzieć, o co dokładnie chodzi.

A ilustracja była tak niewiarygodnie słodka... Cud, miód, ultramaryna, a tu bęc – i jej nie ma.

Szkoda, fajny kicz był.

Gratki!

Narracja mi się podoba, chętnie przeczytam.

A dedykacja – słodka.

www.facebook.com/mika.modrzynska

prosiaczku, czytałam trochę Chianga, ale nie w tej narracji :) Jak na razie jestem jego twórczością absolutnie zachwycona.

Co do ilustracji – sama poprosiłam beryla o zdjęcie, bo mi uświadomił, że nie mam do niej praw, więc nie mogę jej sobie od tak wklejać. Gupia Tensza ;/ Teraz, jeśli chcecie ją zobaczyć, musicie kupić pismo :P A odkładając żarty na bok, ona naprawdę mi się podoba i mimo wszystko ma sporo sensu, zważywszy treść opowiadania.

kam_mod – dziękuję ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Słusznie postąpił beryl i dobrze, że reakcja, czyli usunięcie ilustracji, nastąpiła szybko. Ilustracja, robiona na zamówienie, jest odrębnym dziełem artystycznym i na pewno w umowie z twórcą redakcja “NF” zastrzegła sobie prawo wyłączności do jej publikowania.  I za to między innymi zapłaciła.

Tutaj sytuacja jest co nieco zagmatwana,  bo istnieją obrazy dawno zmarłych twórców, których prawa autorskie wygasły, publikowane przykładowo w “Wikipedii”, coraz częściej używane jako ilustracje. Twórca dawno temu, nieraz i kilka wieków temu, zmarł, ale obraz znajduje się w muzeum. I muzeum jest jego właścicielem.  Ciekawa sprawa, ale takie obrazy dość często służą za okładki wydań papierowych tomików poezji. I nic się nie dzieje.

Co nie zmienia faktu, że ilustracja do tekstu Tenszy była bardzo typowa, oparta ma motywie graficznym, wykorzystywanym przez wielu twórców aż do bólu.

Strona graficzna “Nowej Fantastyki” nie jest najciekawsza, niestety...

Pozdrówka. 

Brawo, gratuluję Tenszo!!! :)

Numer wraz z poprzednim, zaległym, dostanę dziś wieczorem, przeczytam wkrótce i skomentuję :)

Lubię taką narrację :P :)

 

Co do ilustracji – sama poprosiłam beryla o zdjęcie

Czyli to było zdjęcie beryla?? OMG o_0         

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Jeroh, miałam podobną zajawkę!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Domyślam się, że szok powstrzymał Cię jednak przed obwieszczeniem strasznego wniosku jawnie i wprost ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Uśmiechnęłam się, miałam zamiar coś zabawnego na ten temat napisać, ale zanim wymyśliłam, musiałam się zająć garami. I zapomniałam wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Gratulacje. Tak z góry. Bo skończyła mi się prenumerata. 

Prim "Corcoran" Chum

Ach, od razu lepiej! Srebro jest zacne, jednak prawdą niepodważalną pozostaje, że tym, co smoki (i smoczyce) cenią sobie najbardziej, jest właśnie złoto! ^^

 

UWAGA! CZYTAĆ “CZWARTĄ WIADOMOŚĆ” A NIE WYPOCINY COUNTA, BO TROCHĘ SPOILERÓW TU SWAWOLI!!!

Count przeczytał (nawet dwa razy! Pierw tuż po kupnie, drugi raz ledwie kwadrans temu), przybywa więc napisać parę słów.

Tenszuś – jak zwykle jestem urzeczony, jednak taka już Twa podła dola, że solidnej krytyki ode mnie nie otrzymasz.

Narracji obawiałem się i przyznam, że pierwsze wrażenie było negatywne – opis, jak PRZYTULAM się do jakiegoś Michała nieco mnie mierzwił, a, co gorsza! na umizgach się chyba nie skończyło! :P

Skoro to była sobota... ^^

 

Później jakoś przywykłem. Bardzo podobał mi się świat i “zmysł informacyjny”, momentami żałowałem, że nie skupiłaś się bardziej na worldbuildingu, że zaprezentowałaś raczej ogólny obraz świata nobilów. Park “Cztery Pory Roku” i charakter pracy Michała narobiły smaku ;)

Większy nacisk położyłaś na emocjonalność tekstu i chociaż uczucia między Michałem a... JĄ (;D) wyszły wiarygodnie, pozostałe postacie to raczej struktury pasywne, posuwające fabułę do przodu. Ale może to celowy zabieg, skoro dziewczyna miała się nie przywiązywać.

 

Dobra, przyspieszę, bo zanudzę Cię na śmierć, sojuszniczko ;)

 

Przeczytawszy zakończenie, odetchnąłem z ulgą. Tekst jest momentami trudny w odbiorze, nie “płynie” się przez niego tak jak przez, chociażby, Koziorożca czy Węża, więc niepokój, że pokombinujesz również w wyjaśnieniu, był duży. Nic jednak bardziej mylnego! Wszystko fajnie wskoczyło na swoje miejsce i czytając powtórnie doceniłem większą ilość elementów, mogłem skupić się na tym, jak pierwsza ONA walczy o tę drugą.

Być może ktoś tam będzie przebąkiwał, że “kawa na ławę”, ale nie. Jeśli nie chcesz pisać dla garstki koneserów, tak będzie świetnie!

Co mi się zaś najbardziej podobało, to sama struktura treści, pomysł z czwartą wiadomością i przedstawienie historii taką właśnie narracją. Wpasowuje się. Rzeczywiście, nie jest sztuką dla sztuki, ma odniesienie. Ta synchronizacja tempa i sposób podania treści są chyba tym, co najtrudniej wypracować, a co naprawdę świadczy o jakości.

Mnie udaje się to czasami – być może przypadkiem – Ty, Tenszulko, robisz to chyba w pełni świadomie. Wielka to dla mnie radość!!! <3 :D

 

Główny minus – tekst jest dość trudny w odbiorze, przy drugim czytaniu zdecydowanie nabiera rumieńców, jednak niektórych, wydaje mi się, może nużyć. Debiut udany, choć ten smokopolitanowy był bardziej, hmm... spektakularny?

 

Dobra, tyle ode mnie, bo jeszcze długością komentarza Cienia zawstydzę, a przecież wiadomo, że król jest tylko jeden! ;D

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Gratuluję! Jak tylko będę miał okazję to przeczytam i zostawię jakiś feedback :)

O, gratuluję! Powtórzę po raz kolejny – należało Ci się. :)

Werweno, Foskenie, dziękuje!

jerohu, Basiu, tak się właśnie zastanawiałam, czy nie powinnam tego poprawić i ująć jakoś inaczej, ale teraz widzę, że to byłby błąd :D tyle radości z jednego babola.

Primie, dzięki, choć rozumiem, że numeru nie planujesz nabyć  ;)

Ocho, a ja powtórzę – dzięki wielkie za betę tekstu.

 

No i na koniec:

Mój kochany Primagenie, przyznam, że najbardziej obawiam się odbioru męskiej gawiedzi, bo jednak w literaturze fantastycznej przeważa narracja męska i o ile kobiety już przywykły do “narzucania sobie” męskiej narracji, to vice versa może być zgoła inaczej. No i to przytulanie na wstępie :P Tym bardziej niezmiernie się cieszę, że tekst przypadł ci do gustu na tyle, by przeczytać go jeszcze raz. Jestem w pełni świadoma, że przy ponownej lekturze zyskuje, ale wiadomo – to kolejne ryzyko, bo kto czyta dwa razy jedno opowiadanie? Ogólnie to chyba najbardziej “ryzykowny” tekst, jaki dotąd napisałam xD Postaci jako tło – też zamierzone, bo nie chciałam zbaczać z głównego wątku. Wszystko jest dosyć oszczędne, by nie namieszać jeszcze bardziej. Dla pociechy dodam, że piszę właśnie kontynuację Koziorożca i jest mniej zakręcona niż “Czwarta...”, chociaż bardziej zakręcona niż Koziorożec. Tak całkiem zwyczajnie to już chyba nie umiem pisać :P

 

EDIT: Jakbyś jeszcze mógł dopisz SPOILER w swoim komentarzu :) Bo trochę ich tam jest.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

I całe szczęście, że całkiem zwyczajnie nie umiesz, bo tych od prostego pisania jest multum :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Gratulacje Tenszo !!! :)

W międzyczasie z przyjemnością przeczytam :)

Czyli to było zdjęcie beryla?? OMG o_0  

Do niczego się nie przyznaję :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jeeeej, wybacz mi, sojuszniczko cna, brak ostrzeżenia o spoilerach! Wielce mi przykro, nie przemyślałem tego... Ufam jednak, że z racji objętości komentarza, ludzie powstrzymali się przed czytaniem go ;(

 

Te postaci “w tle” zgrabnie wytłumaczyłaś w zakończeniu, bez trudu zaakceptowałem więc ich rolę w tekście :)

Z narracją wyszło o tyle fajnie, że w przeciwieństwie do tego co pisała Bella, nie czułem się, by Autorka mówiła mi, co robię i co robić będę. A już zupełnie wrażenie to znikało przy drugim czytaniu, kiedy rola bohaterki stała się oczywista, a narracja sensowna.

Inna sprawa, że jeśli Tensza ma mi przykazywać, Count godzi się na to bez większych oporów! <3 ;D

Mówiłem, na nic Ci moje opinie ^^

 

Na następce “Koziorożca” czekam z utęsknieniem, traktuję Zodiaki jako Twój projekt flagowy...

Co do stylu pisania – dobrze, że kombinujesz, szukasz własnej niszy, choć różnorodność wśród Twoich tekstów daje się łatwo zauważyć. Ciekawe, w którym kierunku pójdziesz – wyspecjalizujesz historie, czy też, niczym Simmons, będziesz eksplorować różne formy i gatunki...

Przyznam, że czytając elementy science (te przystawki i... inne rzeczy ;D ) miałem wrażenie, iż  podczas pisania sprawiały one szczególną radochę Tenszy ;D

 

Ech, obcując z Twoimi tekstami aż mi głupio, że w swej życzliwości zawarłaś sojusz z takim autorem-chudopachołkiem jak ja... Czas napisać coś wspaniałego :D

Trzymaj się, Tenszo! Już nie spamuję, bo widząc gwiazdkę pewnie masz nadzieję na nowe opinie ;)

 

CZYTAĆ TENSZĘ, CZYTAĆ! ;P

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Narracja ryzykowna, ale uzasadniona. Faktycznie przywodzi na myśl „Historię twojego życia” Chianga. Wykonanie sprawne, zgrzytnęło mi tylko w jednym momencie – pod koniec sceny w restauracji. Tam relacjonujesz dialog, informujesz co robi Michał i nagle wracasz do intymnej narracji – przez chwilę nie wiadomo kto to mówi. Myślę, że otwarcie nowego akapitu usunęłoby ten problem.

Konstrukcja – tu duży szacunek. Stopniowo budujesz świat, rozstawiasz pionki. Kiedy masz wszystko gotowe wprowadzasz pierwszą wiadomość. Czytelnik z tytułu wie, że będzie ich cztery – i już nie odpuści lektury do końca. Swoją drogą cztery (a właściwe 3+1) to bardzo dobra liczba – nie za dużo, nie za mało. Bardzo fajne też te krótkie zdania na końcach rozdziałów – takie mini-puenty.

Fabularnie – tu czepiłbym się wątku królowej (i królewicza) nabiału. Jak dla mnie takie trochę doklejone. Tak na zimno, mam też wątpliwości odnośnie tego, że pożytki z realizacji kolejnych wiadomości/przepowiedni są trochę słabo pokazane. Innymi słowy: bardziej służą czytelnikowi (pokazując mu świat) niż samej bohaterce. Przy tak wybranej narracji stanowi to pewien dysonans. Ale to, tak jak mówię – na zimno. Bo na gorąco, w trakcie lektury, „Ogród Czterech Pór Roku” skojarzył mi się z „Ogrodem Botanicznym” w „Cieniu Kata” Wolfa i odwiesiłem logikę na kołek, poddając się obrazom.

Podsumowując: zgadzam się z _mc_ – co za dojrzałość!

Zazdrość.

Banshee, dziękuję.

 

Primagenie, bez paniki :) Nic się złego nie stało. Tak tylko dmucham na zimne. Potwierdzam też, że elementy science jakoś swobodniej mi przychodzą w pisaniu. To jest czasami aż idiotyczne, kiedy nad jakimś elementem fantasy siedzę godzinami i się męczę, by miało to ręce i nogi. A zabawa z technologią przychodzi mi sama. Widać pokłosie mojego wykształcenia.

No i popieram – napisz coś wspaniałego! ^^ Najlepiej tak wspaniałego, by dostało się do NFa i wtedy będę mogła ci się odwdzięczyć równie obszernym komentarzem.

 

 

coboldzie, lejesz miód na moje serce :) A teraz SPOILER.

Wiadomości miały też przekonać bohaterkę do bohaterki, że tak to ujmę. I były kolejnymi triggerami w tym jak została zaprogramowana. Nagła zmiana w jej zachowaniu mogłaby wzbudzić podejrzenia, poza tym musiała zaufać tym wiadomościom – a jak inaczej to zrobić niż odkrywając powoli tajemnicę? No, ogólnie przyznaję bez bicia, że wiadomości były dosyć łatwe w odbiorze ze względu na czytelnika, ale mimo wszystko starałam się, by miały tez spory sens w fabule ;) Z królową nabiałów natomiast trudno mi ocenić – jeśli wydała ci się doklejona na siłę, to widać coś spieprzyłam. Ale cieszę się, że i tak opowiadanie zrobiło wrażenie ^^ Dziękuję!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratulacje!

Cieszę się, że będę mogła przeczytać ten tekst na papierze:D

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Dziękuję, Alex :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałam, komentarz będzie jak znajdę chwilę i będę przytomna :p na razie tylko powiem, że narracja nie przeszkadzała mi tak jak myślałam, bo dość wyraźnie widać, że nie mówi czytelnikowi co (z)robi tylko bohaterce.

Cieszę się, że nie było tak źle pod względem narracji :) Z niecierpliwością wypatruje dalszego komentarza.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzisiaj zakupię NF i na pewno przeczytam! Gratuluję, Tenszo, raz jeszcze! :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Przeczytałam jednym tchem:) Bardzo się cieszę z Twojego debiutu w NF, serdecznie gratuluję!

Udany tekst, jak dla mnie “robi” go właśnie narracja. Kasty to Twój konik, mam niejasne wrażenie, że zawsze można w Twoich opowiadaniach znaleźć coś w ten deseń.:) To nie zarzut, broń Boże.

Jednak nadal najbardziej lubię “Dzieci Posejdona” (z tych, które znam). :)

Powtórzę: dobry tekst i zasłużone pochwały. Gratuluję :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Morgiano, Mirabell, dziękuję raz jeszcze :)

rooms, a ja bardzo się cieszę, że ci się podobało. Z tym kastami – wiesz co, mam takie uczucie, że od dwóch lat szukam swojego “konika” właśnie. Teraz piszę kontynuację Zodiaków (już jako książkę) i te wszystkie rzeczy, które układałam sobie w głowie, są tam zawarte. Co może się spotkać z zarzutem powtarzalności, ale będę się bronić, że dopracowuje styl :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Zodiaki były fajne, trzymam kciuki aby się udało. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Tenszo, myślę, że każdy autor ma swojego konika, z tego jest znany i to  właśnie stanowi o jego/jej stylu. Więc do dzieła :) Trzymam kciuki za książkę!

Przeczytałem, dodałem swoją opinię w omówieniu treści numeru lutowego “NF”.

A tak przy okazji – specjalnie wcześniej nie czytałem tego wątku i widzę, że co poniektóre uwagi większość czytelników ma podobne :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Staruchu, właśnie przeczytałam i prawie z krzesła spadłam z radości ^^ Normalnie się rumienię. Dziękuję!

Swoją drogą muszę się wpisac też w temat lutowy, jak skończę czytać :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

No dobra, dobra – się staremu ludziowi spodobało, to z krzesła spadasz? Wolne żarty :)!

 

EDIT: Tenszo, mam tylko jedną maciupeńką uwagę. Napisałaś: “A ci wystarczy szybki rzut oka na nią,(...)”. Nie ładniej byłoby “tobie” zamiast “ci”?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Spadam, niezależnie od wieku ^^ Po prostu się bardzo cieszę z takiej oceny.

I byłoby ładniej, faktycznie, umknęło mi. Muszę sobie zapisać w pliku, może jeszcze kiedyś przyjdzie gdzieś wykorzystać ten tekst :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałam z zainteresowaniem. Bardzo zaciekawiła mnie forma, która od początku była dla mnie na wielki plus. Rozwinięcie i finał całej historii na wielki plus, bo nie tego się spodziewałam. Zgadzam się z Rooms, że narracja robi cały tekst. Bardzo mi się podobało. Zasłużona publikacja, oby było ich więcej. :)

 

Ps. Trochę szkoda mi Michała. :P

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Morgiano, dziękuję! Tym razem krzesło obrotowe mam pod tyłkiem, więc kręcę się z radości zamiast spadać ^^

PS. Ale dlaczego szkoda?

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wydawało mi się, że on sam nie miał złych intencji. Ale może się mylę.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nie, nie, dobrze myślisz. Nie miał złych intencji. Po prostu w tym względzie jestem optymistką i wierzę, że faktycznie tak czy inaczej znajdą szczęście ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tenszo, gratki jeszcze raz – teraz już po lekturze. Eh, co tu dużo gadać, widać profesjonalizm, jak dla mnie jesteś już pisarką pełną gębą :)

Również mnie najbardziej spodobało się to, że niestandardowa narracja była uzasadniona, a wszystko, łącznie z formą, ładnie na końcu zawiązało się i zebrało w puentę skłaniającą do przemyśleń. Aż się nieco schizofrenicznie poczułam na koniec ;)

Werweno, dziękuję, bardzo się cieszę! Z tej końcowej schizofrenii szczególnie ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wdech, wydech i przeczytane :-) Zaczynając lekturę “Czwartej wiadomości” liczyłem po cichu na awanturkę w stylu “Koziorożca i smoka”, a tu zaskoczenie: mocna, bardzo kobieca historia, trzymająca na kanapie od początku do końca. Narracja jako rzekła Rooms “robi tekst”, podziwiam sposób w jaki kompresujesz emocje w prostych zdaniach. Bardzo mi się też koncept zmysłu informacyjnego, daje do myślenia. Jeszcze raz gratulacje!  

Przyczajony użyszkodnik

Dziękuję, Mechaniszkinie :) Aż chce się pisać dalej.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Hmmm, nie przeczytałem. Ale zawiedziony pozytywnymi (jakże by inaczej ;) ) komentarzami. odezwę się... Hmmm. Ciekawe ilu autorów opublikowało już swój tekścik w NF dotychczas. Ilu z pośród nich opublikowało książeczkę. A ilu tak naprawdę pamięta się. :) No i chyba najważniejsze pytanie, ilu pamięta się po ich śmierci? Nieśmiała prośa – znasz matematykę, możesz podać prawdopodobieństwa?

Prim "Corcoran" Chum

Ciekawe ilu autorów opublikowało już swój tekścik w NF dotychczas. Ilu z pośród nich opublikowało książeczkę. A ilu tak naprawdę pamięta się. :) No i chyba najważniejsze pytanie, ilu pamięta się po ich śmierci?

 

Prim Chumie, podam parę przykładów: Sapkowski, Orbitowski, Twardoch. Na ostatnie pytanie nie mogę odpowiedzieć, bo jeszcze żyją. 

Mam nadzieję, że pomogłem. 

 

Tenszo, numer już kupiony, wkrótce przeczytam Twój tekst i dam znać, co sądzę :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Bardzo. Podając liczbę 3.

Prim "Corcoran" Chum

Poproszę jeszcze do obliczeń, liczbę autorów, którzy publikowali. Nie wiem też od którego roku? Jeśli to oczywiście nie tajemnica? :D

Prim "Corcoran" Chum

Jeszcze Janusz Korwin-Mikke. Ale też wciąż żyje.

Gdzieś w necie jest nieoficjalna strona ze spisem wszystkich autorów i tekstów z F/NF, ale nie chce mi się szukać :P

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

I dzięki zapewnieniom MC, i dzięki Twojej reputacji, Tenszo, wierzyłem, że ta narracja nie będzie ozdobnikiem i się nie zawiodłem :) Co tu wiele mówić, znakomity tekst. Muszę kiedyś zajrzeć do tego “Koziorożca”, o którym wszyscy mówią. 

 

MOŻE SPOILERY

Narracja komponowała się z historią, forma odpowiadała treści. To świadczy o prawdziwym kunszcie pisarskim. Jedyne, co mi przeszkadzało – ale to raczej śmieszna, subiektywna uwaga – to “przystawki”. Za każdym razem kojarzyły mi się z jedzeniem! Dobór słowa wydaje się więc niefortunny i zabawny. 

Wypada też docenić sposób pisania. 

Poniżej przytoczę parę fragmentów, bo w przypadku, kiedy nie ma co krytykować, warto wskazać najlepsze momenty, coby było konstruktywnie:

 

Barwy wiosny są raczej chłodne...

I to drugie zdanie, o jesieni. Super. 

 

Ty, dobrze odżywiona, z warstewką...

I dalej, plus kolejny akapit. Świetne. 

 

Jaki jest najdłuższy dzień w roku? Poniedziałek.

:D

 

Wiodłabyś spokojne, nudne życie...

I do końca tego fragmentu. Dla mnie to był tzw. “bang!”. 

 

Dwa ostatnie akapity także bardzo mi się spodobały, jak zresztą wiele innych momentów, ale te po prostu jakoś najbardziej mnie uwiodły. Mógłbym jeszcze porozwodzić się nad stworzonym przez Ciebie światem, ale czytam mało SF, więc nie wiem, jak porównać to do innych tekstów. Podobało mi się i chciałbym więcej, ale nie mam niedosytu. W “Czwartej wiadomości” zachowałaś równowagę. Myślę nawet, że może za jakiś czas wrócę do tego tekstu.

 

Cóż, pozostaje tylko pogratulować. Więc gratuluję :D 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Ooo, taka piękna opinia dla Tenszuli w dzień jej urodzin! Wspaniale! ;D

Najlepszego, sojuszniczko! Niechaj kosmos Ci sprzyja!

 

I niechaj to papierowe wydanie już wychodzi, bo nie będę męczył Paradoksu  na ekranie komputera ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Wreszcie dziś pismo dotarło i mogłam przeczytać. Jednym tchem. 

Wielkie WOW! Nie mam do czego się przyczepić i nawet nie mam zamiaru. Uprzedzona o rodzaju narracji tutaj, nie dziwiłam się i nie kręciłam nosem, a im dalej w tekst, tym bardziej mi ona pasowała. Zakładam, że z premedytacją pozostawiałaś po drodze okruszki, które naprowadziły mnie na autora wiadomości. Cieszyłam się jak dziecko z każdego kolejnego, bo potwierdzały moje przypuszczenia.  Spodobało mi także zakończenie, będące dla mnie otwartą furtką.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Takie prezenty w dzień oficjalnego starzenia się, to ja rozumiem ^^ Bardzo wam dziękuję!

Fun, przystawki mi się kojarzyły z przysadką, a w ogóle z jedzeniem. Czytało to tyle osób i nikt na to nie wpadł. Magia. A co do “Koziorożca” uprzedzam, że jest mocno inny :)

Primagenie, papier ma być w przyszłym tygodniu, sama z wytęsknieniem na niego czekam.

śniąco, okruszki jak najbardziej celowe, super, że cię ucieszyły :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wszystkiego twórczego, Tenszo! :)

Czyżbym przegapiła gdzieś jakąś informację o urodzinach? Ale wychodzi, że w terminie się jeszcze mieszczę :) Wszystkiego najlepszego więc i oby Wena nigdy Cię nie opuszczała! A egoistycznie sobie życzę jak najszybciej egzemplarza powieści z dedykacją ;) 

 

Edytka i Jacek :) 

który się też dorzuca do życzeń :)  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki, dziewczyny :) I Jackowi też dziękuję.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

To ja też dorzucę swoje trzy grosze, życząc jeszcze lepszych tekstów i wielu publikacji :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Hmmm? Czuję się ignorowany.. :( Ale tego rodzaju "ignorancja", nie jest niczym złym :D

Prim "Corcoran" Chum

Fun, dziękuję! :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wreszcie dziś pismo dotarło i mogłam przeczytać. Jednym tchem.

Cóż, niektórzy mają najwidoczniej więcej szczęścia :) Do nas pismo nie dotarło, chociaż upewnię się jeszcze dzisiaj. A po takich zachwytach to aż ciekaw jestem, co tam takiego Tensza wysmarowała :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Moja Żona przypadkiem dobrała się do gazety i skomentowała twój tekst “nawet ok”.

Chyba mógłbym się podpisać pod taką recenzją. Technicznie bez zarzutu, widać, że snucie opowieści nie sprawia Ci problemów, a pisarski warsztat masz już opanowany na niezłym poziomie. Aż chce się czytać. Sięgnęłaś po rzadko spotykany sposób narracji i sprostałaś wyzwaniu, choć nie mogę powiedzieć, żeby akurat taki sposób opowiadania historii automatycznie podnosił w moich oczach wartość tekstu.

Świat przedstawiony ma elementy, które mi się spodobały – np. park czterech pór roku. Ma również takie, którym nie zarzuciłbym oryginalności – nobile i slumsiarze, których nazwy raczej nie przypadły mi do gustu. Jeśli chodzi o zakończenie, spodobało mi się, w jaki sposób wykorzystałaś w opowiadaniu programowanie, za to same warunki projektu, w którym brała udział główna bohaterka wydały mi się bardzo nieprawdopodobne. Ostatecznie tekst zbytnio mnie nie poruszył.

Gratuluję debiutu i jestem przekonany, że przed Tobą jeszcze wiele publikacji, które wywołają u czytelników doznanie zachwytu. Tutaj było w porządku, ale bez rewelacji.  

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

berylu, widzę, że chcesz mi popsuć statystyki :P właściwie to bardzo ciekawa jestem twojego i jose zdania, więc śmiało, psujcie ^^

Nevazie, trochę bawi mnie, że wszystkim ten park tak bardzo się podobał, a myślałam nad nim parę minut i tak jakoś wyszło. Tło dla historii po prostu. A potem człowiek zastanawia się godzinami nad czymś, co średnio wychodzi. Przyznam, że “w porządku” i “nawet ok” brzmi chyba jeszcze gorzej niż “nie podobało mi się, okropne” xD Doceniam jednak, że przeczytałeś z żoną, po tych wszystkich zachwytach to całkiem orzeźwiające. Trzeba brać się za te przyszłe publikacje, które wywołają zachwyt tłumów :P

Dzięki!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

W przypadku Żony to zdecydowanie nie było “jeszcze gorzej niż okropne”. Wręcz przeciwnie, nie miała pojęcia, że jesteś uznaną pisarką nominowaną do prestiżowych nagród i od razu zakwalifikowała Cię do grona nieźle piszących (to było takie “nawet ok” z pozytywnym wydźwiękiem, możesz mi zaufać, umiem odczytywać wrażenia osoby, którą kocham). Nie wszyscy autorzy publikujący w NF spełniają to kryterium : ).

Ze mną to oczywiście inna historia, bo poprzeczkę stawiam Ci zdecydowanie wyżej ^ ^. Ale żeby oddać sprawie sprawiedliwość przyznam, że science-fiction ciągle budzi we mnie lekką nieufność. Jestem raczej od lochów i smoków :P.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Czyli zinterpretowałam twój post dużo pesymistyczniej niż powinnam. Normalka ;]

A lochy i smoki chwilowo odstawiłam na bok. SF jakoś lepiej mi idzie (a już na pewno szybciej ;P).

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A tak w ogóle przypomniało mi się, że ktoś mi tutaj obiecał komentarz :> Ktoś na B, mający także w nicku e, l, a, t, r i x :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

wiem, pamietam, skomentuje :) chwilowo mam urwanie glowy, ale komentarz bedzie, nie boj :)

OK :D 

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

W końcu i ja przeczytałem Czwartą wiadomość. Szczerze nie jestem fanem eksperymentów z formą, stąd też wybrana narracja nie do końca mi odpowiadała. Jednak już sama puenta, i to jak do niej doszłaś podobało mi się zdecydowanie bardziej. Także jeszcze raz gratuluję publikacji i obyś po raz kolejny pokazała się na łamach NF :)

Dziękuję, belhaju :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

(Uwaga, komentarz może zawierać śladowe ilości spoilera. A także orzechów, mleka, i alg morskich – nie pytajcie).

 

Czwartą wiadomość odebrałem w końcu i ja.

Zacznę może od tego, że to chyba najlepszy z Twoich tekstów, przynajmniej spośród tych, które czytałem. Forma mi nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie – była, obok faktu, że tekst zmusza do myślenia najmocniejszym punktem opowiadania.

Z całą resztą natomiast ciut gorzej. To znaczy fabuła, jeśli już poznać ja w całości, wypada mocno na plus, choć oryginalna zdecydowanie nie jest. No i, póki człowiek nie wie, gdzie to wszystko zmierza, to jednak trochę się nudzi. Albo inaczej – pytanie “quo vadis, opowieści?” ani na chwilę nie ulega dewaluacji, jednak – wbrew temu, co twierdzą mędrce – cel okazuje się o wiele ciekawszy niż droga, która do niego prowadzi. Choć tutaj być może – a nawet prawdopodobnie – winna jest właśnie forma, bo choć ciekawa sama w sobie, to jednak ograbia bohaterów ze wszystkiego; osobowości, emocji, czy – co najważniejsze – zainteresowania, a w konsekwencji i przywiązania czytelnika. Są tłem, w dodatku słabym, dla samej historii. I to nie działa zbyt dobrze.

Jeśli chodzi o kiksy w tekście, to jest tu przede wszystkim Lewandowska. Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego ktoś zdecydował się wybrać bohaterkę zamiast jej dziecka. Nawet jeśli świat zmienił się na tyle, że dobro najmłodszych nie jest już na pierwszym miejscu nawet oficjalnie, to wciąż było to dziecko wywodzące się z kasty Pro, potomek bogatej i zapewne cholernie wpływowej rodziny, podczas gdy bohaterka to tak naprawdę element społecznie niepożądany, tym bardziej, że zdecydowanie – zdaniem większości – nie na swoim miejscu. Argumenty przedstawione w tekście – niestabilność młodego umysłu oraz, o ile dobrze zrozumiałem, robienie eksperymentów na “obywatelu drugiej kategorii” jako mniej istotnym jest mniej niebezpieczne – mnie nie przekonują. Po pierwsze, Lewandowskiej wyraźnie zależało na tym, by jednak to jej syn miał tę szansę (każda matka by tego chciała), a po drugie mimo wszystko protagonistka w jakiś sposób zaistniała społecznie, więc nie jest takim znowu “nikim” i trzeba się liczyć z pewnymi konsekwencjami zarówno powodzenia jak i niepowodzenia eksperymentu. Co innego, gdyby eksperymenty przeprowadzano na kimś z samego dołu drabiny społecznej, kogo ewentualne zniknięcie czy śmierć pozostaną niezauważone praktycznie przez nikogo. A już z pewnością przez nikogo, kto miałby coś do powiedzenia. Ale tak? No i skoro podział na klasy jest tak wyraźny, to robienie “nieśmiertelnym” kogoś z tej gorszej jakoś nie licuje mi z panującą logiką społeczną. W każdym razie mnie ten wybór nie wydaje się uzasadniony w żaden racjonalny sposób.

Nie rozumiem też, po co w ogóle bohaterka miała się spotkać z Lewandowską, czy po prostu dać się jej zobaczyć? Co to miało na celu? Dręczenie i tak już cierpiącej matki czy jakieś wprowadzenie bohaterki w wielką tajemnicę? Raczej to drugie, ale dlaczego w tak w sumie podły sposób? I dlaczego, mimo że bohaterka nie miała prawa pamiętać czy kojarzyć Lewandowkiej, zaczęła przed nią uciekać? Ni wuja całego tego motywu nie ogarniam.

 No dobra, dość marudzenia.

Tekst jest fajny, dobrze napisany, z ciekawym, choć może nie mocnym i niezbyt zaskakującym  finałem (szybko odgadłem, kto jest narratorem, a potem spokojnie czekałem, aż reszta wskoczy na swoje miejsce) i – co fajne – zmusza do myślenia. Zostaje w głowie.

 

Jeszcze raz gratuluję i niecierpliwie czekam na to opowiadanie, które wysadziło redaktora z butów.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ło Jezu, jaki komentarz xD

Ogólnie zaczęła lekturę tego bydlęcia z szerokim uśmiechem, który marniał w miarę czytania :P Ale na koniec i tak się uśmiechałam.

Wiem, że tekst powinien bronić się sam, ale parę słów wytłumaczenia ci się należy, Cieniu. Nie jako usprawiedliwienie dla mnie, tylko jako rozjaśnienie po prostu. Z założenia projekt miał być tajny i odkładając aspekty polityczne nieco na bok, w moim zamyśle bohaterka była dużo lepszym obiektem do badań medycznych/psychicznych. Umysł dziecka zmienia się mocno, trudno więc byłoby orzec, czy to ta sama osoba, skoro i tak po paru latach byłby kimś zupełnie innym. Wchodzi jeszcze kwestia etyki – eksperymenty na dziecku? Polityka też na dobrą sprawę mogła tu zadziałać, ponieważ to nigdy nie jest tak proste, jak to opisujesz ;) Dużo jest decyzji politycznych, które działają, a ja osobiście nie łapię, jak ludzie mogą dawać się na to nabrać... No i przede wszystkim – bohaterka była wybrana do eksperymentu z wielu propozycji, a Lewandowska po prostu wyjątkowo mocno chciała swoje dziecko przeforsować. Nie chciałam jednak, by bohaterka miała zbyt dużą wiedzę na ten temat – bo czy jak zatrudniają cię do pracy, dowiadujesz się o wszystkich osobach, które “pokonałeś” w trakcie kwalifikacji? Czy podasz za mało, czy za dużo informacji, zawsze coś będzie naciągane przy narracji 1/2os.

Czy konfrontacja z Lewnadowską była okrutna? Jak najbardziej. Po pierwsze, żeby przekonać bohaterkę. potrzeba było pokazać jej bardzo silną zaprogramowaną w niej reakcję, która z pozoru nie ma sensu. Po drugie, ważniejsze może nawet, bohaterka chciała, by jej drugie wcielenie znało cenę swojego istnienia. Chciała by “ta druga” była świadoma wszystkiego. By z możliwie pełnym obrazem w głowie podejmowała decyzję. I tego będę bronić pazurami i zębami, bo jakby to teoretycznie podłe nie było, według mnie jest jedynym właściwym zachowaniem ;)

Peace, Cieniu! I dziękuję.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Nie ma za co,  Tenszo.

Niemniej trochę jeszcze sobie popolemizuję, pozwolisz.

Kiedy dziecko “zostaje skazane na śmierć” przez chorobę, to tak naprawdę nie ma już “eksperymentów”, jest tylko próba ratowania życia za wszelką cenę. I to rodzice decydują, czy zgadzają się na takie a takie rozwiązania, jeśli ktoś im je zaproponuje. Tutaj rodzice się zgadzali bezsprzecznie, więc moralny aspekt sprawy, jak dla mnie, jest jasny. Zostaje więc ten naukowo-polityczny. A z tym już nie wchodzę w dyskusję – Twój świat, Twoje puzzelki.

Jeśli chodzi o Lewandowską, to przeszło mi przez myśl takie uzasadnienie (w sensie punkt drugi) i zasadniczo nawet się z nim zgadzam. Jednak jedno, co wciąż mi się tu gryzie, to:

Z założenia projekt miał być tajny

i dalej:

 

Nie chciałam jednak, by bohaterka miała zbyt dużą wiedzę na ten temat – bo czy jak zatrudniają cię do pracy, dowiadujesz się o wszystkich osobach, które “pokonałeś” w trakcie kwalifikacji? Czy podasz za mało, czy za dużo informacji, zawsze coś będzie naciągane przy narracji 1/2os.

Tak więc, generalnie, panie w ogóle nie powinny wiedzieć o sobie nawzajem. I to nawet jeżeli eksperyment nie był ściśle tajny. Nu, ale słowa klucze: polityka, wpływy i z założenia.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jakby nic nie wiedziały, to by nie było tekstu ^^

A co do eksperymentów na dziecku – jasne, że by były, Cieniu! Przecież “nowy” Lewandowski miałby dopiero 8 lat, byłby zdrowy i teoretycznie nic nie usprawiedliwałoby testowania na nim programowania umysłu, czyszczenia etc... Lewandowska już na to nie chciałaby się godzić i uwierz mi, znam babkę, robiłaby problemy.

EDIT: A w ogóle cieszę się, że mój tekst skłania do takich dyskusji :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Najpierw pretensje, wyrzucę z siebie szybko i odetchnę.

Borze, dawno się tak nie umęczyłam, jak próbując przeczytać twoje opowiadanie, Tenszo :P Przez Koziorożca i Smoka się płynęło, a tutaj każde zdanie stawało mi w gardle, co jest dziwne, bo najwyraźniej chodzi o narrację, a ja od takiej przecież nie stronię. Widocznie była najbardziej udziwniona ze wszystkich tego typu, jakie widziałam. Poza tym, wymieszanie fajnego pomysłu SF z fatalną (w mojej opinii) literaturą kobiecą powoduje miszmasz, który trudno przełykałam. I nie chodzi o to, że narratorką jest kobieta, tylko że jest taka, bo ja wiem, do bólu stereotypowa, za nic na świecie nie mogłam się w nią wczuć, zdawała mi się taka nijaka, bez charakteru, bez woli, póki wszystko się nie wyjaśniło... Co tak czy siak wychodzi nieco na plus, bo mnie zwiodła ;) Jeszcze cały wątek do pewnego momentu kojarzy mi się z głupawym filmem Pięćdziesiąt pierwszych randek i twarz Michała to w mojej głowie twarz Sandlera.

Od strony sajfajowej zdecydowanie podobało mi się bardziej i kiedy odcięłam narrację i bohaterkę (a także zabazgrałam twarz Sandlera), dostrzegłam świetnie napisaną historię z ciekawą wizją społeczeństwa. Naj naj naj robi się pod koniec, zniknęła wtedy moja niechęć do bohaterki, a wszystko zostało spięte tak, jak lubię. I finalnie wiem, że jest to kawał dobrej lektury, i bardzo ci gratuluję, bo jest czego, ale jestem zmęczona jak po maratonie!

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

A ja tam “pięć­dzie­siąt pierw­szych ran­dek” uwiel­biam. A my­śląc o Mi­cha­le, wi­dzia­łem ra­czej “coś, co ma dwa metry i jest czer­wo­ne”.^^

 

Peace!

 

P.S.

A Lewandowska nadal mnie nie przekonuje. Jeśli ktoś zgadza się na taki projekt, to od początku do końca – tu proszę podpisać – i potem musi z tym żyć. Albo masz żywe dziecko i cieszysz się z tym, pewne niewygody wliczając w cenę, albo nie masz dziecka w ogóle. Za to argument “nie byłoby opowiadania” kupuję bez żadnej polemiki.^^

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ja też lubię obejrzeć sobie czasem filmy Sandlera, ale to są tak czy siak komedie romantyczne, nawet jeśli zabawniejsze i lepsze od większości, to wciąż skojarzenie nie jest dobre :P

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Z telefonu, więc krótko: dziękuję, naz :) wiedziałam że prędzej czy później ktoś odbije się od tej narracji, a nie dosyć, że doczytałas to jeszcze mimo wszystko docenilas finał. Ja się cieszę z każdej opinie, a że jednak przekładamy treść nad formę to z dwojga złego wolę jak komuś podoba się pomysł ale wykonanie go zmęczylo. Natomiast skojarzenia cienia są idealne :D tych 50 randek nie znam i nie cierpię Sandlera. Jedyny film z nim który mi się podobał to jaja w tropikach.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tenszo, na początek gratuluję bardzo debiutu. Zasłużyłaś, bo kto jak nie Ty :)

 

Po drugie, albo cierpię ma ciężki przypadek demencji, albo tego tekstu nie betowałem. Stawiałbym na drugie, bo pamiętam, że czytałem w tamtym okresie wszystkie Twoje tekst (i chyba nieźle je pamiętam), oprócz jednego. To musi być ten. Zasiadłem do opowiadania z nastawieniem “fajnie, powtórzę sobie”, a tu całkiem nieznany mi tekst. Nie powiem, całkiem się z tego ucieszyłem.

 

A opowiadanie bardzo dobre. Może nie najlepsze z Twoich, ale z pewnością warte publikacji. Styl bez zarzutu. Fabuła porusza tematy, które już były poruszane, ale robi to w interesujący sposób, i całość wciąga. Całość zwieńczona porządnym zakończeniem.

Hej zygfrydzie,

Tekst tak mocno zmienił się od pierwszej wersji, że nic dziwnego. Możesz nie kojarzyć ;) Była inna narracja, inny tytuł, część imion też się zmieniła. Sporo w ramach własnej “redakcji” przed wysłaniem do MC. Cieszę się, że ta wersja ci się też podobała :P

A kiedy twój debiut?

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wstępnie – w jesiennym wydaniu specjalnym.

Super ^^ będę wypatrywać.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

No to pora na obiecany komentarz ;) Przepraszam, że tyle to trwało, ale musiałam jeszcze raz przeczytać a egzemplarz NF zawieruszył mi się u rodziców i dopiero dziś go wygrzebałam.

 

Po pierwsze – mam wrażenie, że opowiadanie powstało dla formy. Wyglądało, jakbyś wymyśliła sobie specyficzną narrację i za punkt honoru postawiła uzasadnić ją tak, żeby się nie można było doczepić ;) No i nijak nie można. Ma to swoje zalety – oryginalność, sprowokowanie do drugiego czytania z pełnym zrozumieniem ale i wady – fabuła leci dokładnie po sznureczku, trudno wczuć się w bohaterkę, no i to wrażenie czytania cudzych listów :)

Po drugie – historia jest bardzo prosta a temat dość przemielony i przeżuty. Podział społeczeństwa na bogatych-zadufanych w sobie/biednych-kombinujących-jak-żyć – to było już mnóstwo razy, pytania o ‘duszę klona’ też nowością nie są.  Brakowało mi w tekście emocji – nie umiałam bohaterce ani współczuć ani jej polubić, a tekst w zasadzie jest o niej i narracja prowadzona przez nią – więc nie zostanie we mnie na dłużej.

Po trzecie, rzeczy które mi zgrzytnęły: “Lewandowska, królowa nabiału” – tu zaliczyłam duże wtf. Mamy dość stechnicyzowane społeczeństwo, z dodatkowym zmysłem informacyjnym (przystawka też mi się kojarzyła z przystawką-do-jedzenia), różnymi botami, nobilów i wśród nich królową nabiału – czyli właścicielkę firmy przetwórstwa mlecznego. Pasuje mi to określenie jak pięść do oka i sporo czasu zajęło mi zorientowanie się, że to wcale nie jest określenie jakiejś slumsiary :) Nie rozumiem też tej fiksacji na jej punkcie – czemu akurat matka niewybranego chłopca była aż tak ważnym ‘triggerem’, gdy bohaterka wokół siebie miała co najmniej kilka osób ze ‘starego’ życia? Choćby kolegę męża, który jej to i owo załatwiał. Cały ten wątek z Lewandowską mi nie pasuje ani językowo ani logicznie.

Najdłuższy dzień w roku – nie przyszło mi do głowy, że to może być coś innego, niż dzień przesilenia letniego i bardzo mnie zdziwił ‘poniedziałek’. No, ale ja nie pracuję a już na pewno nie skalałam się etatem, więc może dlatego :P. Zgrzytnął mi też ‘zakuty łeb’ w końcówce. Nie miałabym zaufania do kogoś, o kim myślę, że w ten sposób o mnie myśli.

Klony nie mogą się rozmnażać, bo...? Nie zrozumiałam, czy z powodów biologicznych, czy prawnych, a w sumie mnie to zaciekawiło.

Najbardziej w opowiadaniu spodobały mi się mało znaczące dla fabuły ozdobniki – Park, nienachalna technologia w tle, mantra z wdech-wydech – tu w sumie żałowałam, że nie kryło się za nią nic więcej, bo pociągnięcie tego wątku mogłoby być dużo ciekawsze niż Lewandowska-story ;)

Podsumowując: ciekawa zabawa formą i światem przedstawionym, ale to nie jest Twoje najlepsze opowiadanie :) Doceniam pomysł, choć gdyby nie obiecany komentarz, to chyba nie wróciłabym sama-z-siebie do tekstu drugi raz.

PS. W tym samym numerze było opowiadanie ‘Córki Posejdona’ – co od razu skojarzyło mi się z Twoimi ‘Dziećmi Posejdona’ :)

Doczekałam się :D Yay! Oczywiście, sama miałam kijowy Internet, więc odpisuje z poślizgiem.

Cóż, przejrzałaś mnie. Trochę tak z tą narracją było. Choć nie do końca. Byłam wtedy po lekturze świetnego “Okna Myszogrodu” Ani Kańtoch i tam właśnie była narracja w czasie przyszłym. I jedyne wydawałoby się słuszne wyjaśnienie takiej narracji. Więc mój mózg zaczął kombinować: czy na pewno? Dodać do tego opowiadanie Dukaja w drugiej osobie, które też czytałam w tamtym czasie, i wyszło jak wyszło :D Kwestia inspiracji bardziej niż prostego pomysłu znikąd.

Klony miały się nie rozmnażać ze względów prawnych, pseudoetycznych – już kiedyś miałam taką rozkminę, że ludzie nieśmiertelni musieliby odpuścić prokreację, bo miejsca na Ziemi by nie starczyło ;) Chyba że zakładamy społeczeństwo galaktyczne.

Co do “Dzieci Posejdona” – nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów, ale tekst być może doczeka się drugiego życia :D Zredagowałam go porządnie, zoptymalizowałam dosyć mocno (-10k znaków) i usunęłam z sieci, by mógł wyjść na papierze. I na razie został zaakceptowany, więc o ile nie będę miała jakieś pecha... ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A co ja się tych “Dzieci Posejdona” naszukałem w weekend na portalu... (Chciałem sobie zakolejkować wszystkie nominowane w ubiegłym roku, których jeszcze nie czytałem). Ale jeśli ma to być Dobra Zmiana to poczekam ;-)

Ups xD No cóż, dam znać jak wyjdą.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Gratuluję, “Dzieci Posejdona” to świetny tekst :) daj znać, kiedy i gdzie będzie go można widzieć “w papierze”.

Zatem wedle tradycji zapoczątkowanej przez krajemartę, zakładam ten oto temat o moim debiucie na łamach Nowej Fantastyki.

Ehhh... To bardzo zabawne....

Znaczy ta Nowa Tradycja... ;D

Ale zrzucanie na koleżankę “nowej tradycji” nie brzmi zbyt dobrze ;)

 

Można narzekać, chwalić, biczować, płakać w uwielbieniu – co kto lubi!

Lubię nieprzeczytywać...  :/

Szczególnie słabych tekstów, będąc zmęczonym... :) Można? 

 

„Czwarta wiadomość” to niedługie (około 30k znaków ze spacjami) opowiadanie SF ze specyficzną narracją, którą mi się świetnie pisało, więc mam nadzieję, że czyta się przynajmniej w połowie tak dobrze :)

Ehhh.... Ta... Nadzieja....

Cóż ten argument ze “świetnym pisaniem” niestety sprawia, że chyba pominę ;) 

 

Nie gniewaj się...

Sama, bywając na Portalu NF, dobrze wiesz, że, zdarza się, że Ci najlepiej bawiący się przy pisaniu, niestety nie bywają warci “zajrzania” ;D

 

 

Więc wiec raczej nie tylko nie przekonałaś, ale i zniechęciłaś...

 

Poza tym Ta okałdka....;D

 

Corcoranie, naprawdę nie wiem, w jakim celu napisałeś tego posta. Żeby zepsuć mi humor na nowy rok? Jeśli tak, to nie wyszło, przykro mi – jutro mam egzamin i to wyczerpuje mój zapas złego humoru ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Aż z ciekawości chciałem poczytać “Dzieci Posejdona” przez Web Archive, a tu tez się nie da :) 

Corcoranie?? 

 

Ojej, przepraszam, Tenszo.

W ogóle nie wziąłem pod uwagę, że mogłem sprawić Ci przykrość... :(

Po prostu tak pokrętnie zapytałem, czy tekst jest na tyle wymagający, że lepiej zasiąść wypoczetym. :) 

Jak sama zauważyłaś zmęczenie czytelnika może mieć wpływ na jego cenę, więc wolałem zapytać :) 

Wilku-zimowy, redaktor Fantomu wymagał bym zdjęła, więc zdjęłam :) Obecnie można “Dzieci...” przeczytać tylko tam.

 

Corc... Panie Lisie, naprawdę nie umiem wypatrzyć pytania, czy lepiej nie czytać tekstu zmęczonym, z twojej wypowiedzi. Ale mam -7 dioptri, więc jestem krecik i często czegoś nie widzę ;) Na samo pytanie odpowiedź brzmi: nie wiem. Kilka osób twierdziło, że tekst jest trochę pogmatwany, ale jakoś wszyscy zrozumieli dobrze, o co chodziło.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Mnie tylko zaskoczyło, że w Archive wyindeksowało ;) 

BTW – czy Fantom pojawia się gdziekolwiek w normalnych kioskach, czy tylko w miejscach typu Empik? Bo na oczy go nie widziałem w punktach, w których nawet św.p. Magazyn Fantastyczny bywał.

Hmmm, 

 

Wiesz, Tenszo, nie przejmuję się sobą. Jak widać było dość od dawna i często. ;) 

 

Masz – 7 dioptrii? I często nie widujesz tekstów na Forum? :) 

 

Kilka osób twierdziło, że tekst jest trochę pogmatwany, ale jakoś wszyscy zrozumieli dobrze, o co chodziło.

Cieszę się, że przynajmniej Twoje dioptrie wystarczyły,  by przeczytać wspomniane komentarzyki. 

:) 

 

 

Dla “Dzieci Posejdona” warto kupić Fantom. Naprawdę, świetny tekst, SF + odpowiednio wyważone emocje.

Wilku-zimowy, w Świecie Książki na pewno jeszcze można, no i w wersji elektronicznej na publio.

Bello, dziękuję za ciepłe słowa. Aż się mimo zmęczenia uśmiechnęłam :)

 

Panie Lisie, wciąż nie rozumiem dlaczego i do czego pijesz ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Panie Lisie, wciąż nie rozumiem dlaczego i do czego pijesz ;)

nie rozumiem dlaczego pijesz ;)

 do czego ;)

 

;)

 

Cóż, Tenszo, ja też sam chyba nie wiem ;)

Ale staram się poruszać w rzeczywistości, w której skutki wynikają z przyczyn :)

 

Nie odpowiedziałaś na proste pytanie, czy lepiej przeczytać Twój tekst, wypoczętym :) czy zmęczonym :(

 

 

 

 

 

Niech będzie, że lepiej średnio niezmieszanym ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Cóż, być może, choć piegi wtedy smakują najlepiej ;) Zupełnie jak kiedyś... :D

Jestem piegowata, jeśli ma to jakieś znaczenie ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jak sernik z rodzynkami?

Piegowata informatyczka, czyli takie cuś blade z kropkami... Hm, właściwie się zgadza ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Jak blada to w sumie bardziej tofurnik niż sernik :P 

Ten wątek na pewno jest o “Czwartej wiadomości”? :P

 

Hem, hem, oczywiście! Tam ciasto odgrywa bardzo ważną rolę, bo go nie ma i jest kłamstwem. Ciasto jest kłamstwem!

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Czwarte ciasto!

Nowa Fantastyka