- Hydepark: Wiek autora

Hydepark:

Wiek autora

Wiem, że propozycji na udoskonalenie strony jest pewnie tysiąc, więc mam tysiąc pierwszą:

Niech autor podaje w tekstach wiek, w jakim był pisząc go. Nieraz trafiam na stronie NF na opowiadania, pisane ewidentnie przez młodych autorów – na moje oko, gimnazjalistów. Piszą często niespójnie, robią masę błędów językowych, stawiają przecinki w najbardziej egzotycznych miejscach, kuleje tu, kuleje tam – ale czasem czuć tam tę iskierkę... Takie opowiadanie jest oczywiście oceniane i komentowane w sposób wyjątkowo nieprzychylny, często bez zastanowienia.

Takich opowiadań albo nie komentuję, albo zakładam w komentarzu, że piszący jest bardzo młody i zachęcam, by pisał i czytał... No bo co tu mądrego powiedzieć? Założę się, że wielu z tych, którzy publikują na tej stronie naprawdę dobre opowiadania też ktoś zachęcił w odpowiedni sposób w odpowiednim momencie. Wszystko płynie i za dziesięć lat spod pióra takiego zmieszanego z błotem "grafomana" może wyjść naprawdę niezła opowieść.

Gorzej, jeśli taki tekst rodzi się pod piórem kogoś starszego, bo wtedy jest to już najczęściej zupełnie beznadziejny przypadek, albo autor pisze coś w stylu:" No tak, masz rację, jestem bardzo młody, mam dopiero dwadzieścia pięć lat i jasne, że zdarzy mi się napisać 'ktury' albo 'kórwa'."

Komentarze

obserwuj

Pomysł niby dobry, ale prawdopodobnie w wielu przypadkach wiek będzie przekłamany tylko po to by zyskać przychylniejsze komentarze i oceny.

Aj, coś mi się wydaje że pijesz do kogoś konkretnego ;) Tak, Sapkowski się przyznał, że nie debiutował mając 20 lat. Widać akuratnie czasu mu nie zbywało, bo pracował. A ten, no. Krasiński napisał ‘Nie-Boską...' kiedy miał lat 21. Marquez skrobnął (a w zasadzie opublikował) ‘Dwanaście opowiadań tułaczych', kiedy osiągnął szacowny wiek 65 lat, bo twierdził, że forma opowiadania jest tak trudna, że nie było sensu brać się za nią wcześniej, bez odpowiedniego bagażu doświadczeń.

Albo zawyżany, bo 13-latek będzie się bał, że starszy o kilka lat kolega/koleżanka go wyśmieje i nie weźmie na poważnie.

Zupełnie się z tym nie zgadzam. Taki zimny prysznic już na starcie to najlepsza rzecz, jaka może spotkać początkującego autora. 

A jak się będzie prowadziło za rączkę, to nic z niego nie wyjdzie. Jak z dziećmi, których rodzice chwalą pod niebiosa za byle co, a potem takie dorasta, idzie do szkoły i nagle się okazuje, że umieć napisać trzy litery to wcale nie jest coś niesamowitego...  

Albo zawyżany, bo 13-latek będzie się bał, że starszy o kilka lat kolega/koleżanka go wyśmieje

Arrrrghghbhgbbrgllrgh...* Ocenia się TEKST, nie AUTORA. TEKST, kurde, TEKST. 

 

* - Mortycjan gniewnie zamachał tentaklami, po czym zbulwersował się na biurko.

Tak żartem zapytam, a po cholerę ten wiek? ;) Informuję, że jestem rocznik 91 i już wiesz ile mam lat. ;) Po co wstawiać jakieś dodatkowe opcje, w końcu każdy może się pochwalić wiekiem samodzielnie. ;) Równie dobrze każdy teraz może tu podać ile ma lat. ;) Nie można też oczekiwać, że każdy będzie chciał się swoim wiekiem pochwalić. Kobiet o wiek się w końcu nie pyta. :P

Gimnazjalista czy nie - ważne, że pisze.
Robi błędy teraz ale za 10 lat (jeśli się nie znudzi) może przestać popełniać błędy i zacząć pisać coś dobrego.
Gimnazjaliści to osobistości bardzo charakterystyczne, w większości palą, piją, klą między blokami i uczą się złych nawyków. CHWAŁA tym, którzy użyli jakiegokolwiek programu z pakietu office.

Wątpię, czy wiek ma przełożenie na liczbę popełnianych błędów - są tacy, co już od dziecka piszą zupełnie poprawnie, jak i tacy, którzy do końca życia się tego nie nauczą i nie są to wcale jakieś beznadziejne przypadki - po prostu niektórzy robią błędy i tyle, może z powodu tych wszystkich dys-cośtam. I dlatego też nie można dyskwalifikować tekstu tylko dlatego, że są w nim błędy interpunkcyjne czy językowe - te można bardzo łatwo poprawić, jeśli sama treść jest ciekawa - to ona się liczy. Co innego błędy ortograficzne, które może wyłapać komputer.

Jak już chcecie mieć wiek, to może zgłoście się do osoby zarządzającej tą stroną, żeby data urodzenia, którą trzeba podać przy rejestracji, była widoczna dla wszystkich użytkowników, tak jak płeć. Osobiście, niestety, muszę zgodzić się z Morycjanem. Raz udało mu się napisać coś mądrego ;D. Ocenia się tekst, a nie autora. I to chyba zamyka dyskusję. 

Nie zgadzam się, że "dys-cośtam" zwalnia z interpunkcji. Owszem, nie jest łatwa, sama przyznam, że nie zawsze wiem, gdzie powinnien być przecinek. Ale podstaw typu, że wstawia się go przed "że","ale" czy przy wyliczeniach, naprawdę mogą wzrócić uwagę. Poza tym, Word też ma funkcję  poprawy interpunkcji (podkreśla na zielono). Nie jest ona idealna, ale te podstawy pozwala zachować.

Lord Kovir: nie każdy może chcieć upublicznienia swojego wieku, tak jak nie każdy chce upubliczniać swojego maila. Bo może się okazać, że co mniej poważni użytkownicy jak się dowiedzą, że ktoś ma te 13-14 lat to stwierdzą, że to gówniarz i szkoda z nim gadać.

Nie mówiąc już o tym, że nikt nikomu w metrykę nie zajrzy.

Dlatego mówię, że moim zdaniem liczy się tekst, a nie autor. A to Wy zaczęliście dyskusję, żeby autorzy sami podawali swój wiek. W takim przypadku większość 13-14-latków tego wieku i tak nie poda, albo wręcz nakłamie. A tak w ogóle, to nier wiem, po co ten temat. Tekst, jaki jest, każdy widzi, a to że napisał go nastolatek nie znaczy, że jest zły, ani że trzeba oceniać go ulgowo. Dobrze jest, jak jest, i jedyne, co można zmienić zmienić, to to, żeby komentujący byli trochę bardziej... Nie powiem pobłażliwi, bo nie o to mi chodzi, ale żeby ich opinie były bardziej... wyważone? Brakuje mi teraz dobrego słowa. W każdym razie "kubeł zimnej wody na początek" nie jest dobrym wyjściem, tak samo jak dobrym wyjściem nie jest chwalenie czegoś słabego. Trzeba to jakoś wypośrodkować. Tak, jak piszący mają doskonalić się w sztuce pisania, tak niech komentujący doskonalą się w sztuce komentowania.  

> Mortycjan: Ocenia się TEKST, nie AUTORA. TEKST, kurde, TEKST.

No, ten to wie, o co w tym wszystkim, motyla noga, chodzi.
Ocenia się tekst. Dlatego regulaminy wielu konkursów stanowią, by jurorzy czytali dzieła niepodpisane, anonimowe. I dlatego podawanie wieku autora nie jest dobrym pomysłem. (Nota bene często można ów wiek wydedukować z samego dzieła, ale to insza bajka.)

ja się zgadzam całkowicie z Ajwenhołem.
W wieku 13-14 lat pisałam takie rzeczy, że do dzisiaj mi wstyd (żeby zacytować Perfect). Ale się wyrobiłam. Dużo czasu i energii mnie to kosztowało... Są tacy, co od dziecka umieją pisac poprawnie (ładne wypracowania na polski nie gwarantują jednak sukcesu literackiego), ale są też tacy, co od dziecka mają doskonałe, niestandardowe pomysły a pisać uczą się nieco dłużej. W pewnej mierze talent jest sumą warsztatu i pomysłów. Warsztat można ćwiczyć... ale jak pomysły są kiepskie, to nic z tego ie będzie. Więc genialny pomysł w kiepskim wydaniu czternastoletniego grafomana należy oceniać wyżej niż tekst poprawnie napisany, za to drętwy jak flaki z olejem (albo sequel zmierzchu) w wydaniu studenta.
Nie oceniam kiepskich tekstów jeśli podejrzewam, że autor właśnie zaczął gimnazjum.

<z ironią>Z przykrością stwierdzam, że zgadzam się z Mortycjanem<z ironią off> - oceniajmy teksty, a nie ludzi i bez taryfy ulgowej dla małolatów albo oldbojów i oldgerlów.

Jeśli ktoś decyduje się na publikację swoich tekstów, to powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji – bez względu na wiek, płeć, wyznanie i orientację seksualną. A pierwszą, podstawową konsekwencją publikacji tekstu jest jego krytyka.

...always look on the bright side of life ; )

Mortycjan...Ty to masz "zdrowe" podejście do życia...nie powiem :D

Pomysł średni. Nie interesuje mnie, w jakim wieku był autor, kiedy napisał opowiadanie, jeśli napisał je dobrze/źle.
A wiek to już sprawa prywatna i np ja nie życzę sobie, żeby ktoś mój ujawniał.

Jeśli ktoś ocenia opowiadania przez pryzmat (braku) sympatii do kogoś, to... Powinien przestać. Rzadko zgadzam się z Mortycjanem, ale w tej konwulsacji wypowiedział się całkiem zgodnie z moimi przekonaniami.

@ Erreth:
Aj, coś mi się wydaje że pijesz do kogoś konkretnego ;)
No jasne, że miałem. Nawet parę osób. Wczoraj pojawiło się opowiadanie, którego autorka sama przyznała, że ma 14 lat. Jak na 14-latkę - było dobre i miało jakąś iskierkę, którą ciężko właściwie opisać, ale która dobrze rokuje. Dlatego, choć na tle innych tekstów z tej strony wypadało blado, skomentowałem je dość szeroko. Nie wiem, może kiedy przeczyta się już kilkaset tekstów nastolatków zaczyna się dostrzegać w niektórych pewien potencjał. W takim wieku właśnie potencjał jest ważny, nie jakość aktualnych tekstów. Biorąc pod uwagę niechęć polonistek do zajmowania się uczniami uzdolnionymi literacko, naprawdę mało kogo obchodzi wyłowienie "perełek". Rodziców często nie obchodzi pisanie dziecka, a nawet traktują to jako stratę czasu. Każdy, kto rozpoczyna swą przygodę z piórem, oprócz talentu potrzebuje właściwego mentora. Ostatnio oglądałem w TVP Kultura program z Wojciechem Siemionem, który kiedyś zapytał jakiegoś rosyjskiego aktora, jak się zostaje Wielkim Artystą - tamten odpowiedział: "Szczastie, szczastie, szczastie, tałant, rabota". Spotkać dobrego mentora to naprawdę szczęście jak cholera. Nie każdy rodzi się Wielkiem Wieszczem jak Mortycjan, wszystko płynie i wieku gimnazjalisty rok to naprawdę spory kawał czasu i sporo można w tym czasie osiągnąć (zwłaszcza wtedy, bo w tym wieku ma się czas). Póki jest czas, warto go spożytkować, każda osobowość literacka (a KAŻDY z nas jest JAKĄŚ osobowością literacką) wymaga kształtowania - nie tylko samokształtowania. Owszem, są warsztaty literackie (ale młodemu człowiekowi rzadko przychodzi do głowy, że coś takiego istnieje), ale istnieje z tym problem w małych miejscowościach, a z takiej pochodzę i wiem, jak to wygląda. Pomagają lokalne konkursy literackie, organizowane przez biblioteki. Wówczas jest określony target: konkurs dla uczniów podstawówek, gimnazjów itd. Bo jasne jest, że tekstu dwunastolatka nie można oceniać jednakowo jak tekstu dwudziestolatka (i tu pewnie zaraz wyskoczy błyskotliwy komentarz, jak już niejeden raz: "A ja postawię i ocenię, i co mi zrobisz?" - na taki komentarz odpowiem tak, jak pewien oficer armii napoleońskiej pod Waterloo, wezwany przez ksiącia Wellingtona do złożenia broni. Koniec kwestii.). Ale takich inicjatyw jest bardzo mało, a wiadomość o nich rozchodzi się przez szkoły - a spotkałem się kiedyś z sytuacją, gdzie wiadomość o konkursie trafiła tylko do pupilków polonistki, nie dając szansy innym, możliwe, a nawet więcej, niż możliwe, bardziej uzdolnionym uczniom.
Za to z drugiej strony - niedawno trafił się tekst będący grafomanią tak porażąjącą i napisaną bez szacunku dla jakichkolwiek zasad gramatycznych i, co gorsza, logicznych, którego autor podał swój wiek (18 lat) - napisałem więc bez ogródek, co o nim myślę. Autor obraził się na mnie, ktoś tam też mnie za coś skrytykował (ale chyba nie za wypowiedź), ostatecznie wyszła wymiana zdań tak durna, że nie brałem w niej udziału.

Młode osoby, które biorą do ręki pióro, to osoby bardzo wrażliwe (i zaraz odezwą się głosy, że kogoś to nie obchodzi, że ktoś w dupie ma, a że to, a że tamto - odpowiadam więc, że mnie nie obchodzi ich nieobchodzenie, a wszyscy domorośli krytycy/filozofowie opisujący świat systemem zerojedynkowym, którzy zapomnieli, jak pisali kiedyś - choć teraz piszą dobrze - powinni dawno wyjść z tego intelektualnego brodzika, w którym dobrze, bo myślą, że to morze) i w pewnym wieku każda krytyka przyjmowana jest wyjątkowo osobiście i każdy spośród nas przez to przechodził/przechodzi. Nie można pozwolić młodej osobie piszącej "młode" teksty, by zakopywała talent w ziemi.
No więc kończę tę epistołę (tak mi się trochę rozrosło...), pozdrawiam.

Sto dwa procent racji, Ajwenhoł.
Tylko, wiesz, cholernie trudno to wyważać. Podkreślić plusy czy minusy? Zbyć ogólnikami czy walnąć przykładem? I tak dalej... Dlatego rozumiem Mortycjana. Żadnych wahań, ostro i krótko... Lecz mam wątpliwości, czy aby nie chodzi o ułatwienie zadania sobie.

Nie można pozwolić młodej osobie piszącej "młode" teksty, by zakopywała talent w ziemi.

To jest ICH ŻYCIE. Nie zamierzam nikomu niczego zakazywać ani na nic pozwalać, bo to nie moja sprawa. NIKT IM PUBLIKOWAĆ NIE KAŻE. Jak napisał jacek001: Jeśli ktoś decyduje się na publikację swoich tekstów, to powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Jak ktoś ma JUŻ 13 lat i nadal nie wie czym jest net albo publikacja tekstu, to żadnego pisarza z niego nie będzie, bo najwyraźniej ma kłopoty z prawidłowym funkcjonowaniem mózgu. 

 

Poza tym, bardzo mi się nie podoba to Twoje "każdowanie" Ajwenhoł ("każdy kiedyś to, każdy tamto..."). A jeszcze bardziej nie podoba mi się nazywanie mnie "Wielkim Wieszczem", który to tytuł należy do pewnego XIX-wiecznego jełopa.

Choć nie wiem czy fantastyka robi za taki warsztat, o którym Ajwenhoł wspomniał w swojej wypowiedzi. Tzn. robi, ale też nie do końca. Jakby nie patrzeć jest to redakcja dość poważnego pisma. Mimo możliwości oceniania i komentowania, na tej stronie nikt nie poświęci dużo czasu konkretnym nastolatkom w naprowadzeniu na właściwą drogę... Bo jak wielu zauważyło, jak coś jest kiepskie, to mu się to mówi i stawia 2... ewentualnie "popraw składnie zdań" - to wszystko. Czy to jest dobre? No na pewno lepsze niż nic.
Ktoś tam wpadł na pomysł na pisanie poradników. Schemat: " Temat (poradnik) ". O i to już jest zalążek tego warsztatu.
Może wartoby pomyśleć o tym poważniej ale HP raczej nie powinien do tego służyć. Może jakiś osobny dział na forum?

Mortycjanie, pozwolę sobie, nie zgodzić się z Tobą w kwestii: "Jak ktoś ma JUŻ 13 lat i nadal nie wie czym jest net albo publikacja tekstu, to żadnego pisarza z niego nie będzie, bo najwyraźniej ma kłopoty z prawidłowym funkcjonowaniem mózgu."  Mortycjanie, wszak każdy artysta to wrażliwiec, nie zaprzeczysz. Uważam, że zwracanie uwagi na wiek piszącego, jest jak najbardziej uzasadnione. Połączenie wrażliwości twórczej i młodego wieku (co znaczy: jeszcze bardzo nie skażonego ludzkimi zachowaniami) jest jak bomba o spóźnionym zapłonie. Dużo zależy od umiejętnego podejścia (konkretnego i nasyconego doświadczeniem) do takiej bombki.  Bowiem wtedy ona wybuchając, albo mocno zrani, albo, ukaże swój fenomen, albo też wyciszy się, zrozumiawszy, że to nie jej czas i miejsce.
To moje zdanie. Pozdrawiam!

@agazgaga: Dużo zależy od umiejętnego podejścia (konkretnego i nasyconego doświadczeniem) do takiej bombki. Mam wrażenie, że niektórzy pomylili tę stronę z jakimiś darmowymi kursami kreatywnego pisania. Za takie kursy się płaci, i to naprawdę spore pieniądze.

...always look on the bright side of life ; )

Jacku...wiem, sama w takowym uczestniczyłam ;). A co do podejścia...hmm widocznie jestem za "miętka" :D

Ja się nie zgadzam z tym, że wiek powinien mieć znaczenie w ocenianiu tekstu. Że dzieciaki są wrażliwe? Też mi coś. Znałam dziewczynę, która pisała opowiadania będąc w 2. klasie podstawówki i je pokazywała ludziom w szkole. Nauczyciele jasno jej dali do zrozumienia, że daleko temu do ideału. I co? Nie, nie załamała się. Ktoś, kto ma jako taki normalny system myślenia, nie załamie się, bo jego tekst oceniono słabo. Będzie pracował dalej nad warsztatem. Uważam, że rozczulanie się nad autorem, bo jest młody nie ma sensu. To jak z "mam talent": jest dzieciak, jest finał? No ludzie... Niech wie co robi źle i że wiek go nie usprawiedliwia. "Bo autor jest młody to i tekst jest młody, niedojrzały"? Phi, też mi argument, dojrzałość nie jest kwestią wieku. Dojrzałość to stan umysłu: można być niedojrzałym mając 22 lata, albo w drugą stronę: być nadzwyczaj dorosłym mając 10.
Że powinno się dzieciaków dodatkowo wspomagać? A czemu starszych już nie? Jeżeli młodego nauczymy, że zawsze będzie prowadzony za rączkę, to nigdy nie nauczy się sam podejmować decyzji czy działań. Wyjdzie coś kompletnie odwrotnego, niż byśmy chcieli. Ryba zamiast wędki. Powinien sam sobie radzić z szukaniem warsztatów, z pokazaniem się, nie czekać aż "wyłowi go nauczyciel". Dzięki temu tylko szybciej dorówna starszym i lepszym od siebie. Wyłowi go nauczyciel, też mi coś... Przypomina mi się Christopher Paolini. Gdyby nie to, że rodzice mieli własne wydawnictwo, czy ktoś by go kiedykolwiek wydał? Nie mówię, że źle pisze: ale nic to wymyślił nie było w 100%jego pomysłem, to żadna nowość. Zresztą, pytanie, czy sobie by poradził z znalezieniem wydawnictwa. No tak, lepiej pójść na łatwiznę.
To też jakiś test dla człowieka. Jeżeli nie potrafi sobie chociaż trochę sam poradzić (wiadomo, ludzie powinni sobie pomagać, ale no bez przesady) to znaczy, że nie jest jego tekst wart zainteresowania. Gdyby było inaczej: zrobiłby wszystko, żeby go poznano, doceniono. Ja sama zgłosiłam się do szkolnej imprezy, na której pokazałam, że piszę. Sama zgłosiłam teksty do gazetki szkolnej. Sama zaproponowałam, że napiszę artykuł na temat kółka artystycznego. Nie czekałam na "wyłowienie". Co mi to dało? Doświadczenie oraz "pierwszych czytelników", którzy zawsze chętnie przeczytają, co podeślę. Dzięki temu, że sama sie pokazałam, mam zaufaną korektę w postaci między innymi studentki filologii polskiej i jej matki, nauczycielki.
Przykro mi mówić, ale życie to dżungla. Zwierzę, które się w niej urodziło i wychowało-przetrwa. Zwierzę, które karmiono, trzymano w rezerwacie, ciągle mu pomagano, wypuszczone na wolność nie przeżyje tygodnia. Smutne ale i prawdziwe.

Co by nie mówić: przecież ja mając 19 lat też jestem młoda i wrażliwa. Co to jest takie 19 lat? Ledwo dowód dostało. Wiadomo nie od dziś, że na stronie fantastyki działają również ludzie, którzy mają powiedzmy 40lat. Dla nich nadal jestem dzieckiem, nie ja jedna napewno. Ostatnio w znaku jakości radia Trzeciego byli zaskoczeni, że książka zostałą wydana przez tak "młodego" pisarza-30latka.
Wskazywać błędy, podpowiadać co poprawić, polecać jakieś książki, artykuły: ok, w taki sposób każdemu powinno się pomagać. Ale nie potrafię zrozumieć i zaakceptować rozczulania się nad kimś, bo ma 14 lat. W drugiej klasie gimnazjum napisałam w zeszycie powieść. Rozpisałam się dokładnie na 220stron, linijka w linijkę, drobnym druczkiem. Notatek drugie tyle (fabuły przewidziałam na 11 tomów, te 220stron to była ledwo 1/4 pierwszego). Postanowiłam dać przeczytać to koledze, kiedy miałam 140stron , chłopak w moim wieku, ale z mózgiem jak komputer. Zjechał tekst od góry do dołu przyznając, że faktycznie fabuła ciekawa, ale przez moje "umiejętności" tekst niezdatny do przeczytana (ponoć zasypiał co 20stron, bo tak go męczyło czytanie tych moich ortografów i innych). Nie zamierzałam się poddać, tylko dlatego, że ktoś powiedział coś przykrego o tym. Znów mu dałam to do przeczytania, jak już doszłam do 190strony. I z "przykrością" musiał stwierdzić, że widzi poprawę. ;)
Załamie się i schowa w piach tylko ten, kto oczekuje, że zaraz wszyscy będą go podziwiać i wielbić. To już sprawa tego, który tak myśli, czy będzie się rozwijać, czy nie.

Ikumi to masz farta, że trafiłaś w tym wieku na kogoś szczerego. Ja w wieku 13 lat napisałem coś na średnio 35 stron. "coś" - dosłownie. Bo to nie miało zbytniej przemyślanej fabuły, a komu pokazywałem to "noo fajne fajne super" bla bla a dobrze wiedziałem, że tekst jest najzwyczajniej do kosza. W sumie nadal gdzieś to mam ale nie martwcie się, nie będziecie musieli tego czytać :D
Wiek niczego nie przekreśla ale nie jest potrzebny tutaj komentatorom. Jeśli jakiegoś młodzieńca weźmie się zbyt pobłażliwie to będzie myślał, że pisze dobrze. Jeśli się mu powie ostro co ma źle a co dobrze to albo się obrazi i przestanie pisać (krzyż na drogę) albo będzie próbował dalej. Tylko w tym drugim przypadku coś z niego wyrośnie.

Cóż, chłopak był moim przyjacielem i miał do różnych spraw podejście dosyć... Ciekawe. :D
A już najbardziej to lubił być dla mnie złośliwy: kiedyś, żeby coś nam z fizyki wyjaśnić (mi i naszej paczce), bez ostrzeżenia złapał mnie za łeb i wyrwał włos, bo był dostatecznie długi, żeby przedstawić, sposób układania się jonów w róznych przedmiotach. xD
Ale jak sam wtedy stwierdził: powiedział mi to wszystko, bo faktycznie widział we mnie potencjał. Tym bardziej, że wiedział, iż polskiego nienawidze, kocham matematykę i do czasu gimnazjum starałam się jak najmniej pisać. xD Fakt, że mimo tego coś mi wychodziło był chyba dla niego (i tej studentki filologii, naszej przyjaciółki późniejszej) dosyć szokujący. :D
No ale w tym cała jest rzecz: nie wolno pobłażać i się, za przeproszeniem, z kimś pierdolić. ;) Za łeb złapać i pokazać, co jest nie tak. ;)

@jacek001:

Dla mnie ta strona to coś w rodzaju warsztatów literackich, więc z pewnego punktu widzenia bliżej jej do kursu kreatywnego pisania (celem jest bardziej nauka niż autopromocja) niż do "wyścigu szczurów" po mityczne srebrne piórka, które nie są przyznawane, jak są przyznawane to laureat nie wiadomo ile czeka na publikację, a jak już go NF wydrukuje to okazuje się, że tekst, oględnie mówiąc, mało kogo zachwyca. Naprawdę, od debiutu do zawodowego pisarstwa jest znacznie dalej, niż od "szuflady" do debiutu. Większy pożytek jest z dyskusji nt. tekstów (przy okazji: wielki szacun dla wszystkich aktywnych komentatorów, ja nie jestem w stanie angażować się w komentowanie w takim stopniu, jakbym chciał) oraz wzmacniania odporności na krytykę niż z parcia na papier, choć oczywiście bardzo miło jest dostawać jakiekolwiek wyróżnienia bo to podbudowuje psychicznie.

A tak ogólnie, kończąc ten offtop ;), to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby młodociany autor, jeśli obawia się zglanowania, dodawał do własnego tekstu komentarz w stylu "Mam 10 lat, to moje pierwsze opowiadanie, uprzejmie proszę mieć to na uwadze i nie przesadzać ze złośliwościami".

@Ikumi
WIdać, że nigdy nie musiałaś nikogo oceniać zawodowo. Czasem trzeba wziąć pod uwagę zarówno końcowy produkt jak i okoliczności (na przykład wiek).
Ponadto, życie nie jest dżunglą. Owszem, jechano po mnie wiele razy gdy zaczynałam pisac (skutecznie zniechęciło mnie to do pisania fantasy), ale w gruncie rzeczy wzrastałam w życzliwym środowisku ludzi, którzy mi kibicowali, sprawdzali teksty etc Od jednego życzliwego komentarza świat się nie zawala...a pozwala to podtrzymać czyjś zapał.
Przyznam szczerze, na forach zdarłam niejedną klawiaturę a i w realu się nadyskutowałam. Z takim chamstwem, złośliwością i zawiścią nie zetknęłam się chyba nigdzie. Na przykład kiepskie teksty mają zawsze więcej komentarzy... bo mozna im coś wytknąć. Pod dobrym tekstem "fajne" napisze co trzeci czytelnik, a jeszcze ktoś dla zabawy da "2" w ocenie.  Gdybym, zamiast iść do mojego polonisty zamieściła swoje opowiadania tutaj (chociaż w 2002 roku nie było nawet strony NF) to myslę, że byłaby to ostatnia moja próba napisania czegokolwiek.

Ale czasem można się przynajmniej uśmiechnąć, kiedy komentator nieźle się produkuje i gimnastykuje, aby zjeździć opowiadanie;)

Jakoś nie wydaje mi się ten portal bardziej chamski niż inne. Ale tak naprawdę nie wiem, na innych nie bywam, szkoda trochę życia na takie zabawy.

Moim zdaniem nie jest ani trochę bardziej chamski. Czytałam wiele, naprawdę wiele ocen wystawianym opowiadaniom, które same się do takowych zgłaszały. I tam nikogo nie obchodził wiek, ani reakcja autora. Wypowiedzi były ostre i bezlitosne. Nie jednokrotnie pisali "nie nadajesz się do tego" - ubrane niekoniecznie w ładne słowa..
A mi się wydaje, że lepszy komentarz ostry, ale szczery, niż łagodny na siłę. Skoro się męczyłam i mi się nie podobało, to co mam napisać?
Poza tym, prawdziwi krytycy literaccy też nie są łagodni. A przecież oceniają i trzydziestolatków i sześćdziesięciolatków. I co? Tego starszego mają ocenić ostrzej, a młodszego łagodniej? Czy odwrotnie? Bo przed młodym całe życie i może się nauczy, a tamten niech cieszy się swoim hobby?

Nie przeinaczaj - inna rzecz oceniać dojrzałych pisarzy, a inna - nastolatków; a zresztą, nie mówiłem o żadnym parasolu ochronnym dla nikogo. Ktoś, kto będzie chciał zmieszać z błotem trzynastolatka przecież i tak to zrobi. Chodziło mi o to, że na teksty ludzi w różnym wieku patrzy się różnie.

Poza tym, z tyłu wielu książek jest notka o autorze "rocznik 1974, rocznik 1943". Nikt się o to nie oburza...
Ponadto, ustalając przybliżony czas, kiedy żył mniej znany artysta w przeszłości, a prawie nic o nim nie wiemy - zakłada się, że najlepsze jego dzieła powstały ok. 40 roku życia - bo to jest okres najwyższych możliwości twórczych człowieka. I wiem, że ktoś mi napisze, że Rimbaud wielkim poetą był, a skończył pisać mając coś koło dwudziestu lat, a ten czy tamten napisał jakieś wybitne dzieło w wieku lat 60. Ale to wyjątki.

ja myślę, że Ajwenhoł postuluje raczej, by popatrzeć na kategorię 13-18 inaczej niż na 19-80 :P  niż żeby się zastanawiać hm rocznik 1974... czyli ma 36 lat... czyli powinien pisać lepiej....

Wiek na pewno ma znaczenie na "końcowy produkt", ale czy to jedyny czynnik? Ujawnimy wiek, a w przyszłości ktoś powie: niech autor podaje ilość napisanych dotąd tekstów; niech autor podaje swe wykształcenie; niech autor podaje jak długo praktykuje  lub niech autor podaje... cokolwiek innego, co może mieć jakiś wpływ na jego twórczość.
Rozumiem, o co Ci chodzi Ajwenhoł, muszę jednak zgodzić się z Mortycjanem i resztą - nie ma to sensu.
Jeżeli ktoś ma ochotę, może przecież sam dodać taką informację, a każdy sam zadecyduje czy ma to dla niego znaczenie.

ma znaczenie na końcowy produkt... czemu ja siebie nie czytam przed dodaniem... ehh

Do wyliczanki rozpoczętej przez Tamila dodałbym kwestie związane ze stanem cywilnym oraz stosunkami z teściową. Kto zaprzeczy wpływowi gderliwej żony, marudnego męża i ksantypowatej teściowej na twórczość?
Ale wpływ wieku metrykalnego i nie tylko takiego na efekty pisania jest nie do pominięcia.

Ja poznałam kilka różnych portal na rózne tematy i ostatnie, co mogę powiedzieć akurat o Fantastyce, to to, że jest chamowaty. ;) Chcecie zobaczyć chamstwo i niekompetencję? Zapraszam na www.portal-pisarski.pl: nigdzie indziej tak pięknie wam nie wmówią, że grafomania jest teraz modna i że to jest sztuka "modernistyczna". ;) Przydadzą się psychotropy, przy czytaniu niektórych tamtejszych tekstów. ;)
Ja nie twierdzę, że pozytywny komentarz jest zły. ;) Tylko z lekka mnie krew zalewa, jak widzę, że ludzie rozczulają się nad kimś, tylko ze względu na wiek. ;) Takie samo chamstwo zrobili na całkiem niedawnym ProgRock festiwal w Redzie: wyróżniono zespół, który w ogóle nie umiał grać, tylko dlatego, że średnia wieku była 17 (przy czym pozostałe zespoły zdarzały się przebijać średnią wieku 30-40). Człowiek ma ochotę wejść na scenę i po pysku dać paru "dziennikarzom muzycznym". (Którym daleko było do stylu takiego Manna i wyglądali jak obwiesie spod budki z piwem ;))
Nie uważam, że po młodych trza jeździć. Ale w żadnym stopniu nie zgadzam się na to, żeby ktoś dostawał "rabat", bo jest niepełnoletni. ;) Musi mieć świadomość, że ludzie, którzy coś publikują mają kilkuletnie doświadczenie i jego pierwszy tekst raczej porażającego wrażenia nie zrobi: chyba, że negatywne. ;) A najgorsze są typki, które myślą, że ich pierwszy tekst to cudo i wszyscy powinni go podziwiać. Jak się takiemu nie nagada, to faktycznie będzie tak jeszcze długo myślał. ;)
Katy: mówisz, że "Czasem trzeba wziąć pod uwagę zarówno końcowy produkt jak i okoliczności (na przykład wiek)." Prawda, ale to w przypadku kiedy robimy np konkurs DLA DZIECI. W takiej sytuacji faktycznie trudno szukać Sienkiewicza, czy w zakresie np malarstwa Malczewskiego. Ale ten portal nie powstał z myślą o szukaniu dziecięcych talentów. ;)
Mówię o tym, bo kilka lat temu właśnie oceniałam w konkursie malarskim w przedszkolu, do którego chodziłam. I nawet nie domyślacie się, jak ciężko jest pracę dziecka ocenić. Ktoś się może śmiać, że dzieciak poszedł na łatwizne, bo całe niebo zamalował na niebiesko. A dla takiego dziecka to naprawdę trudne zamalować dokładnie cały obszar jednym kolorem. Stąd fakt: wiek ma znaczenie, ale nie w sytuacji, jaką jest ta strona. ;)

Jeśli o mnie chodzi, to pisząc jak wyżej, nie miałam na myśli "rozczulania się nad kimś ze względu na wiek".
Inny aspekt chciałam...ale ...! - machnęła ręką i zanurzyła nos w lekturze ;)

Ja tylko wyjaśniam, co miałam dokładnie na myśli we wcześniejszych wypowiedziach. :)

Co z tego, że ktoś się zasłania wiekiem? Jeśli pisze kiepsko to pisze kiepsko i tyle. Jak ma 13 lat, to niech wrzuca teksty do kosza albo pokazuje swojej mamie (tacie, babci). Zaobserwowałem na portalu kogosia, który podkreśla swój wiek... dorosły wiek. Cóż z tego, skoro jego sądy są dziecinne. Inny kogoś podkreśla swoje wykształcenie polonistyczne, a sadzi byki takie, że żal patrzeć. I po co gadać o sobie i swojej teściowej, skoro to nie ma znaczenia dla samego tekstu. Utwór ma bronić się sam!
PS. Jeśli będziemy podawać wykształcenie, to podajemy tylko jeden wyuczony zawód, czy wszystkie? A co z zawodem/zawodami wykonywanymi? Podajemy też kursy/szkolenia/podyplomówki? Uprawnienia budowlane i geodezyjne? Średnią ocen z matury, ocenę z dyplomu? Temat pracy inżynierskiej (?)/magisterskiej? Wszystkie miejsca zatrudnienia (i stanowiska), czy tylko to aktualne?

Ja jestem za tym, żeby podać jeszcze, czy ma się wadę wymowy i jaką. ;)
Żeby nie było: mam problemy z wymawianiem r! :P

a ja ponoć ssssss! :D

:/

No niestety, ale do tego to się sprowadza. W końcu ktoś, kto ma wadę wymowy ma prawo na ten przykład popełniać pewne błędy (bez bicia się przyznam, że często mam problem z tym, jak zapisać jakieś słowo, czy z "l" czy z "r"). Skoro mamy zwracać taką baczną uwagę na wiek, to czemu i nie na to?
Już widzę te komentarze: "Ikumi, gratulację, ani razu nie pomyliłaś "r" z "l"! Oby tak dalej!"
No proszę... Nie popadajmy w paranoje. :/

A do pewnego rodzaju paranoi coraz bliżej. Jeden dyslektyk, drugi dysortograf, trzeci dyswszystko, z tekstu wynikałoby... Erreth złośliwie proponuje dołączanie kopii dyplomów --- nie ma sprawy, dołączmy jeszcze odpisy aktów urodzenia --- a ja przyznaję, że dopiero wtedy miałbym 100% uciechy. Szanowna Pani zapomniała o zaświadczeniu moralności, proszę dosłać w terminie dwóch tygodni pod groźbą usunięcia tekstu...
Może dość tego, bo żarty (dość ponure) zaczną przemieniać się w rzeczywistość? W końcu jest oczywiste, że wiek ma znaczenie. Zakres i rodzaj wiedzy, podatność na wpływy środowiska, wysoki poziom emocji *) --- w jakiś sposób należałoby to brać pod uwagę i problem według mnie sprowadza się do określenia, brać czy nie brać, a jeśli uczciwie brać, to w jaki sposób, do jakiego stopnia.

*) traktowane ogólnie; wiadomo, wyjątki nie określają średniej, bo skrajności się odcina.

Mam pytanie? Czy znajdę tutaj kogoś kto zechciałby przeczytać moje ćwiczenia dotyczące pisania w stylu 19 wiecznym? Nie mogę tego tutaj zamieścić, bo raz, że to nie fantastyka (chociaż...:)), a dwa, że to tylko fragment i to dość..." w linii prostej" jeśli chodzi o tematykę. Byłabym wdzięczna za czas i uwagi krytyczne, sprowadzające na ziemię.

Może zamieścisz tekst w hyde parku? Wtedy każdy mógłby Ci coś podpowiedzieć. Ja się tam nie znam, ale może ktoś mógłby Ci pomóc. ;)

no nie wiem Ikumi, kurczę, nie chcę wprowadzać zbędnego zamieszania. Na dodatek, to coś na styl Austen, więc musi to być ktoś o "mocnych nerwach" :). Niemniej dziękuję Ci za podpowiedź.

Tu i tak już jest niezłe zamieszanie. :D

agazgaga - DAWAJ!! Ja kocham Austen :P
Może być w hajd parku, bo maila na na potrzeby "Fantastyki" nie mam.

niezgoda...dajże maila jakiegoś, nie zmuszaj mnie, żebym po tym wystąpieniu w hyde parku musiała "ze sceny zejść..pokonaną"...plissssss i dzięki :D

niezgoda.b (na portalu) o2.pl

Ale ostrzegam, że pewnie nie będę miła :P

oki, pasuje mi to ;)

I tak oto, zupełnie nie mając ku temu warunków, podjęłam się kolejnej rzeczy... Ech.

Aga, ale czy Ty jesteś... w XIX wieku? Czy podałaś tym samym swój wiek? ;P Zrobił się sympatyczny offtop z tego wątku :) Może czas na kanał ircowy dla portalu?

Erreth, udam, że nie dostrzegłam ironii :P. Nawiasem pisząc, u mnie proces reinkarnacji nie przeszedł prawidlowo i ciagle jedną nogą tkwię w XIX wieku ;). A Ty siem nie nabijaj, tylko twórz ! :D

Dyć tworzę, ino nie XVI wiek a coś z przyszłości - wiek XXIV. Czasu nie staje, żeby pisać. W weekend szkoda było siedzieć w domu, pogoda w sam raz na rower.
PS. Skoro mowa jest o wieku, to nie ma offtopu.

:DDD - to odnośnie off-topu i wieku :), zgadzam się skoro mowa o wieku....nie ma off-topu.
A co do weekendu, ja natomiast miałam możliwośc popisać, gdyż w związku z nieproszonymi gośćmi (zatoki i katar), miałam czas, by złapać oddech od nużącej pracy. Pozdrawiam!

Nowa Fantastyka