- Hydepark: The walking dead - opinie

Hydepark:

filmy i seriale

The walking dead - opinie

Wyemitowano już pięć odcinków nowej serii Żywych trupów. Możnaby pokusić się o pierwsze opinie na ich temat. Ostatnio wydarzyło się sporo ciekawych rzeczy i fabuła ruszyła z miejsca. Co sądzicie? Czy serial zmierza w dobrą stronę?

 

Komentarze

obserwuj

Rozochocony tematyką, przychylnymi opiniami i ciekawymi spoilerami zbieram się za ten serial już kupę czasu. I jakoś nie mogę się zebrać… :/ Muszę to kiedyś nadrobić, bo ogólnie podoba mi się taka tematyka. :) Który sezon w ogóle już puszczają w PL?

Z tego co wiem to odcinki wyświetlane są na bieżąco, dzień po amerykańskiej premierze. A całość do obejrzenia w necie.

A ja mam podobnie do Hanzo. Trzeba się za serial chwycić.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Najnowszy sezon, jak do tej pory, w ogóle mnie nie porwał. Nie wiem tylko, czy to serial się pogorszył, czy to mnie żywe trupy się, hm, przejadły. Owszem jest dużo akcji, ale brakuje tego nieuchwytnego "czegos więcej", wcześniej zawsze były jakieś trudne relacje między bohaterami, kłótnie, mieli różne rozterki, a teraz jakoś tak płytko.    Pierwsza i druga część były świetne, nie mogłem się od nich oderwać. Trzecia, może minimalnie słabsza, też reprezentowała niezły poziom. Ale obecne odcinki są dosć nędzne – gdyby nie to, że stanowią dla mnie doskonały pretekst, aby uciec od pisania pracy, prawdopodobnie bym ich nie oglądał.   Chociaż może mam spaczony gust. Ostatni sezon Spartacusa był dla mnie jedną z największych chał jakie widziałem, tymczasem, gdy postanowiłem przejrzeć komentarze pod serialem – chciałem poczytać, jak widzowie się nad nim pastwią – okazało się, że zebrał najlepsze noty. Może tu jest podobnie.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

< ! SPOILER ! > W zasadzie jedną z rzeczy jaka trzymałą mnie przy serialu była chęć zobaczenia śmerci Andrei, której po prostu nie mogłem zdzierżyć. Teraz, gdy już jestem usatysfakcjonowany, nie ciągnie mnie tak do kolejnych odcinków. ;) < ! SPOILER ! >

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Andrea jest fajniejsza w komiksie. Czwartego sezonu jeszcze nie zacząłem, bo mnie rozeźliła końcówka poprzedniego sezonu. Serial ma nieustanne wahania formy, raz jest dobrze, raz do kitu. Powtarzam na tym portalu po raz któryś – komiks sto razy lepszy. 

A mnie znudził tak, że po kilku odcinkach dałam sobie spokój.

Co do rozterek to masz rację, mało ich w czwartym sezonie, chociaż wątek Carol był dość ciekawy i zaskakujący. Ogólnie punkt wyjścia był ciekawy. Epidemia grypy wyniszczająca społeczność od środka, napierające na ogrodzenie więzienia trupy, kret wśród społeczność szkodzący jej od zewnątrz. Piąty odcinek daje nadzieje na poprawę bo był naprawdę ciekawy i nawiązywał do najlepszych momentów, ale początek zdecydowanie przegadany.

Moja krótka opinia o całym serialu: – Sezon pierwszy – krótki, dynamiczny i bardzo ciekawy. Dobre było to, że bohaterowie wciąż się przemieszczali. Kilka świetnych scen. – Sezon drugi – spójny, spokojny, ciekawy, podobał mi się klimat farmy. Ten sezon postawił bohaterów przed wieloma dylematami moralnymi, co jest najciekawsze w całym serialu. Ładnie się też rozkręcał. Choć w początkowych odcinkach działo się niewiele, końcowe to wynagrodziły. – Sezon trzeci – pierwszych osiem odcinków było świetnych. Zmiana klimatu, duża dynamika, ciekawy wątek miasteczka, wszystko zwieńczone ładnym odcinkiem ósmym. Drugi sezon był mocno nierówny, były odcinki dobre i rozczarowujące. Po samym finale spodziewałem się czegoś innego. – Sezon czwarty – jak na razie najsłabszy. Brakuje zastępstwa dla ciekawych postaci zabitych w poprzednim sezonie. Wątek choroby również nie do końca mnie kupił. Wciąż tkwią w więzieniu, co nudzi. Piąty odcinek w końcu zaprezentował konkretną akcję, jest nadzieje na poprawę, ale wciąż mam wrażenie, że cały wątek epidemii był po to, żeby wybić statystów.

Wszyscy tak nie znoszą Andrei, a ja zdzierżyć nie mogę, kiedy tylko na ekranie pojawia się Michonne. No cóż za beznadziejna, denerwująca postać.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Jeśli chodzi o bohaterów, to według mnie scenarzyści nie dokońca wykorzystali potencjał, jaki daje taka fabuła. Zabijają te ciekawe, na niektóre brakuje pomysłu, zamieniają się w statystów. Może zamiast pogłębiać bohaterów przez ciągłe rozmowy lepsze byłyby retrospekcje, jak na początku. W Lost wyszło to genialne, tam zresztą postacie były dużo żywsze i ciekawsze.

Co do postaci to każda ma plusy i minusy jak w życiu. A odnośnie Michonne to widać ewolucję tej postaci, od nieokrzesanej dzikuski do osoby uczącej się życia w społeczności.

Michonne zrobiła krok w tył. Fakt, że była, jak to określił belhaj, dzikuską, ale miała charakter. Mnie jakoś specjalnie nie przeszkadzała, choć mogła irytować, ale przyznajmniej była postacią wyrazistą. W tym sezonie jest dość bezbarwna.   W zasadzie mógłbym powiedzieć to samo o większości bohaterów.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

W mojej opinii najlepszą częścią serialu był sezon 3. o Ile poprzednie dwa oglądałem jednym okiem, a ten w ciągu dwóch nocy. Aktualnie obserwuję brak pomysłu i wydłużaniem fabuły, przez oklepane i przewidywalne pomysły. Brakowało mi w czwartym sezonie czegoś więcej niż zombie, jako przeciwnika. odcinek 5 wraz z powrotem Gubernatora powróciła we mnie wiara w serial.

Post Scriptum. Nieprzepadam za klimatami zombie lecz kocham postapokaliptyczne wizje, funkcjonowanie ludzi w ekstremalnych warunkach i związane z tym problemy.

Odcinek szósty był wedłu mnie jednym z najlepszych do tej pory w historii serii. Oderwana od głównego wątku historia Gubernotora, jego zmiana bardzo mi się podobała. A co wy sądzicie?

Również bardzo mi się podobał. Było kilka potknięć, ale dawka świeżości i niezła historia sprawiły, że oglądało się lepiej niż ostatnie poczynania w więzieniu. Kolejny odcinek też zapowiada się bardzo dobrze.

Uważałem, że jedynie główny bohater ratuje jeszcze serial. Andrew Lincoln gra świetnie i jakoś trzyma wszystko w kupie. Nieoczekiwany zwrot akcji w ósmej części, zapowiada się ciekawe. Mam nadzieję, że zrobi się naprawdę paskudnie i zginie parę osób :P

Aha i nie wiem co chcecie od Laurie Holden (Andrea), fajna dupeczka ;P , a że gra trochę tekturowo. Mnie rozczarował Glenn, odkąd spotkał pannę jest strasznie mdły.

Fakt, ostatni odcinek trzymał poziom, oby tak dalej.   Aha i nie wiem co chcecie od Laurie Holden (Andrea)… Do aktorki absolutnie nic nie mam, ale jej bohaterka powinna otrzymać przydomek Irytującej Idiotki. ;P 

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

@Hanzo, chyba jakoś ostatnio na TVP widziałem jakiś odcinek z trzeciego sezonu. Oczywiście pod tytułem "Żywe trupy". Moim zdaniem tłumaczenie fatalne, bo "żywych trupów" przy filmach z… no… żywymi trupami było bardzo dużo, mi osobiście kojarzy się z czymś kiczowatym. Raz mi się nawet zdarzyło przed regularnym oglądaniem TWD obejrzeć odcinek (z drugiego sezonu) w TV, bo nie skojarzyłem nazwy. A przecież "The Walking Dead" można było (jak już trzeba koniecznie tłumaczyć) przetłumaczyć na coś w stylu "Wędrująca Śmierć". Proszę, polscy tłumacze, możecie skorzystać ;) Czwarty sezon jest trochę gorszy od poprzednich. Są fajne epizody alby pomysły (np. działania Carol, swoją drogą jestem ciekaw reakcji Daryla), ale serial powoli pożera własny ogon. Trochę denerwowało namnożenie pobocznych bohaterów, którzy i tak po niedługim czasie umierali. Mam nadzieję, że powrót Gubernatora ożywi serial. Odcinek z nim bardzo mi się podobał, ciekawe jak długo będzie trwała opowieść z jego perspektywy. Klimatyczne wprowadzenie. Gubernator zrobił się niezłym koksem, on już załatwia sztywnych "na pięści" ;) Ja najbardziej nie lubiłem żony Ricka (ależ ona mnie potrafiła irytować), może nawet z tego tolerowałem Andree, bo w pewnym momencie między paniami był konflikt. Bo ważniejsze jest gotowanie i pranie od regularnych wart, zwłaszcza po sposobie zakończenia istnienia pierwszego obozu ;)

Tradycyjnie oglądam pierwszy i ostatni odcinek każdego sezonu. Nic nie tracę.

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

Poddałem się przy najnowszym sezonie. Straszne flaki z olejem zrobiły się z tych trupów... ¾ odcinka to jakieś smęty i pseudomądre gadki, które chyba miały nadać głębi serialowi – efekt jest jaki jest. Nie wiem czy nie mają koncepcji na dalszy ciąg, czy przyszła jakaś nowa ekipa filmowa bez pomyślunku.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Mi też się już te szwędacze przejadły, ale jak ostatnio stwierdziliśmy z kumplem: Trzeba zobaczyć jak to się skończy :)

Nowa Fantastyka