Książka

| KOPIUJ

Szczury Wrocławia

Wrocław, sierpień 1963. W mieście szaleje czarna ospa. Milicjanci pilnujący izolatorium na Psim Polu są świadkami dziwnych incydentów – „odmienieni” pacjenci atakują przebywających w ośrodku chorych i personel. Wybucha panika. Do Komendy Wojewódzkiej docierają kolejne sygnały o „zmartwychwstałych” napastnikach. Sztab kryzysowy zmuszony jest podjąć zdecydowane działania. Do izolatoriów zostają wysłane oddziały KBW i ZOMO. Rozkaz jest prosty: opanować sytuację.

 

Szczury Wrocławia to pełnokrwista (w podwójnym tego słowa znaczeniu) polska apokalipsa zombie pióra znakomitego autora fantastyki, Roberta J. Szmidta. To również nowatorski eksperyment literacki – na kartach powieści giną rzeczywiste osoby, wylosowane przez Autora spośród kilkutysięcznej i stale powiększającej się rzeszy czytelników skupionych wokół poświęconego książce profilu społecznościowego. To wreszcie podróż sentymentalna do czasów obskurnego, siermiężnego i cuchnącego bimbrem PRL-u, który stanowi klimatyczne tło zmagań żołnierzy i zomowców z hordami nieumarłych.

Dodał do bazy

Komentarze

obserwuj

“Science fiction, fantasy i horror” – łezka w oku się kręci...

O tyle dziwne, że pod koniec działalności pismo wydawała Fabryka słów! Takie plecy mieli, takie plecy! I co? I d...

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

A ja troszku z innej beczki. Kto z Was – pomijając oczywiście samego zainteresowanego, który nic się, kurna, nie chwali – zdaje sobie sprawę, że Artur Olchowy to nie kto inny, a nasz Dzikowy?

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ja wiem!

Było o tym na szałboksie.

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Tak, na naszym boksie się chwaliłem. :)

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

A! Tam akurat nie zaglądam zbyt często. Zresztą nie tylko ja. Tutaj ta informacja będzie “bezpieczniejsza”.

No i oczywiście gratuluję. Świetna sprawa.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A mnie zastanawia jak Dzikowemu udało się w to wkręcić.

Dzikowy, dobrze znasz Szmidta? Piłeś z nim wódkę? ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Przyznaję bez bicia: raz byłem na jego prelekcji.

Chyba dostałem się z czegoś w rodzaju konkursu. Znajoma spytała o jakieś opko o zombie, bo wysyła Szmidtowi paczkę, żeby sobie coś wybrał. No to wybrał. :)

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

Kurde. A jak ja czas jakiś temu swoje – zupełnym przypadkiem też poniekąd postpeerelowskie – opko o zombie posłałem do jednego Pana Redaktora, to nie wziął, bo trupów teraz przesyt...

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Hm... Kiedyś oglądałem taki horror z lat 90 tych, czy konca 80 tych z A. Grabowskim w roli głównej. Ze względu na to, że to Ferdek to w życiu się lepiej nie uśmiałem. A jak pomyślę o zombie we Wrocławiu, to natychmistowo myślę o tutejszych bezdomnych. Jak pojedziesz do Poznania, to znalezienie bezdomnego w centrum miasta jest 10 razy trudniejsze niż we Wrocławiu. Jak pierwszy raz przyjechałem składać papiery na polibudę, to patrzę obozowisko namiotowe ledwie kilometr od dworca między nowymi budynkami. Pierwsze co myślałem, a myślałem wiele, to o pożarze lub masowej eksmisji po zawłaszczeniu kamienicy czy coś. Takiego czegoś nie widziałem w poznaniu a byłem tam trzy razy na 2 miesiące u kuzyna i miasto zwiedziłem. We wrocławiu zobaczysz siedzącego bezdomnego, czy menela, oraz osobę zamożną na tej samej ulicy, rudery zaś ,,kolidują” zaś z odjechanymi kamienicami. Wszystko wygląda jak jakaś czekolada z orzechami. W Poznaniu są i biedne budynki, ale nie na tej samej ulicy co te bogate. Wolałbym bardziej współczesne zombie z bezdomnymi w tle.

Dzikowemu gratuluję. A książkę chętnie kupię i przeczytam. Zapowiada sie smakowicie.

Nowa Fantastyka