Książka

| KOPIUJ

Opowieści o pilocie Pirxie

Stanisław Lem planował dwa, może trzy opowiadania o pilocie Pirxie. Ku radości czytelników powstało ich więcej. Dzięki temu możemy dziś obcować z jednym z najsłynniejszych bohaterów literatury science-fiction.

 

Kim jest Pirx? Jest jednym z nas. Nie ma w sobie nic z herosa i zdarza mu się wpadać w panikę. W decydujących momentach jednak dzięki inteligencji, a czasem dzięki łutowi szczęścia, udaje mu się znaleźć wyjście z opresji.

 

Pirx dojrzewa z każdym kolejnym opowiadaniem. Razem z nim dojrzewają problemy, którym musi stawić czoła. Ale nie tylko to stanowi o wartości tych przygód – w każdym opowiadaniu pilot udowadnia, że człowiek ma szansę w konfrontacji z bezkresnym i zimnym kosmosem. Pilot Pirx pokazuje, że nasze słabości czasem mogą być naszą siłą.

Dodał do bazy

Oceny

Komentarze

obserwuj

Moje pierwsze spotkanie z science-fiction ;) Książka wydawała mi się wtedy taaaaaaaaaaaaaaaaka strasznie gruba. Jeszcze niezbyt wiele rozumiałam, ale przeżywałam przygody bohatera jakbym sama latała z nim jednym statkiem kosmicznym. Jedna z niewielu trafionych lektur szkolnych w podstawówce :)

Obawiam się, że to nie jest trafiona lektura – tzn. na pewno nie do podstawówki, jest za trudna. Byłaby dobra dla maturzystów. W podstawówce przeszłam obok Pirxa dość obojętnie. Docenić mogłam dopiero po latach, w wieku około 20 – zachwyciłam się z miejsca, a wielu dzieciom sf zostało w ten sposób obrzydzone.

A dla gimnazjalisty, który choć zaczyna przygodę z sf, to ją bardzo lubi? :)

Mee!

Ja w podstawówce omawiałem dwa opowiadania, ale nie dałem rady przeczyta – nawet nie pamiętam z jakiego powodu (ani które to były opowiadanie ;) ). U mnie był omawiany naprawdę bardzo wcześnie – 4 czy 5 klasa i zgadzam się z Bellatrix, zbyt wcześnie. Co innego bajki robotów :).

 

 

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Hmmm z Waszych wypowiedzi wynika, że byłam dziwnym dzieckiem :P Kozajunior – myślę, że Tobie się spodoba :)

Ech, a ja byłem dzisiaj w empiku – szukałem pięciu książek. Pięciu książek! I zgadnijcie, ile znalazłem? Tak, zero. A wydawałoby się, że Gaiman i Miéville powinni być – było to także związane z burdelem jaki księgarnia miała na półkach. No ale... następnym razem.

A Pirxa przeczytam – miałem zamiar kupić coś Lema albo Zajdla (przecież z księgarni wstyd wychodzić bez książki, nie?), ale sobie darowałem. Fajnie, że mi się spodoba ;-)

 

 

Mee!

kozajunior, nie kupuj w empiku, to przebrzydły bezduszny monopolista, który bezwzględnie wykorzystuje twarde prawa rynku i braki regulacyjne w naszym ustawodawstwie do wykańczania wydawców! ;)

Przy okazji – w empiku bardziej opłaca się kupować przez internet z opcją odbioru w sklepie. Wtedy na każdej książce zaoszczędza się 2-3 zł. No a przy pięciu książkach to już dyszką, którą można wydać np. na NF ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nie kupuj na stronie empiku, ale w matrasie – tam masz 20% zniżki :)  – tyle że matras to też jest taki monopolista bezwzględny :)

Mee!

Matras jest trochę mniej bezwzględny niż Empik, w Empiku za obecność książek na półkach odpowiada tzw. System, który doprowadza pewne rzeczy do absurdu. Np. potrafią zamówić zaledwie 10 egzemplarzy jakiejś książki (z kilkutysięcznego nakładu), która sprzeda się jednego dnia. Wydawnictwo dowiaduje się o tym, chce wysłać do empiku więcej książek. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:

– Witam, zdaje się że wszystkie zamówione przez was egzemplarze się sprzedały, chcielibyśmy dosłać więcej.

– Nie mamy polecenia z systemu.

– Ale wszystkie książki sprzedane, ludzie o nie pytają...

– Niestety nie mamy polecenia z systemu.

– Proszę to sprawdzić, dobrze?

– Oczywiście. Niestety system zgłasza zapotrzebowanie tylko na nowości i bestsellery, tymczasem tej książki sprzedaliśmy tylko 10 egzemplarzy.

– Ale kupiliście od nas tylko 10 egzemplarzy i sprzedało się wszystko!

– Niestety nie mamy polecenia z systemu...

 

Z matrasem jest inny problem – wskutek tego że daje spore rabaty na książki, wydawcy zwiększają ceny książek, żeby nie stracić... i takie błędne koło.

No – rabaty tam są duże. Jakby dawali jeszcze takie bony prezentowe jak w empiku ;)

Mee!

Dlatego kupujcie e-booki i śmiejcie się w twarz dystrybutorom :D

[ew. na stronach/księgarniach wydawnictw]

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ja czytałem w 5 klasie i to całkowicie z własnej inicjatywy aktywny bo to jeszcze nie była lektura.

Czytałem ponownie “za dorosłego” – i podziw dla Lemowskiego “słuchu na życie”, “słuchu na przyszłość” tylko we mnei urosła.

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ja czytałam gdzieś w podstawówce, z własnej, nieprzymuszonej woli (co najwyżej za namową ulubionej ciotuchny). Większość mi nie podeszła, zapamiętałam właściwie tylko te opowiadania, w których Pirx jest uczniem. Ot, co uczeń rozpoznał, to i zrozumiał... Co innego po drugiej stronie osiemnastki. Teraz to szacun. :-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka