
Sztuka walki – najważniejsza ze sztuk?
Nie ma ucieczki przed przeznaczeniem. Mroczny cień śmierci wyłania się z każdą chwilą, niespodziewanie.
Samotna wędrówka gościńcem i krótki wypad do karczmy w sekundę może odwrócić porządek świata. I tylko jeden człowiek potrafi zachować spokój. Nawet w trakcie ostatecznej próby. Walki o życie ze wściekłą jak wulkan psychopatyczną Mariko.
Porywające, pełne intryg starcie klanów podkreślone szkarłatnym cięciem katany.
Kurczę, przeczytałbym.
Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki
"Porywające, pełne intryg starcie klanów podkreślone szkarłatnym cięciem katany." – yyy?
Ostro pojechali z opisem, ale dj jest w trakcie czytania i powiem tyle – wstałem dziś wcześniej, żeby spokojnie poczytać :D
/edit
Ale trzeba przyznać, że jest megaepicko – na początek dają Ci bohatera w stylu wytrenowałmniezakonsuperzabójcówalejaodszedłemijestemmegamaszynądozabijaniawpięknymstylu a potem jest już tylko bardziej epicko czyli ilość przeciwników się nie liczy, skoro mają mniejsze kung-fu niż ty :)
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
Godna uwagi fantastyka, którą czyta się bardzo szybko.