Książka

| KOPIUJ

Echopraksja

Przygotujcie się na całkowicie nową Osobliwość. Oto „Echopraksja”, kontynuacja nominowanego do nagrody Hugo „Ślepowidzenia”. Zbliża się XXII wiek. Jest to świat, w którym ci, co odeszli, wysyłają żywym pocztówki z Nieba, wierni wprowadzają się w ekstazę religijną, dokonując rewolucji w nauce; w którym genetycznie zrekonstruowane wampiry rozwiązują problemy nierozwiązywalne dla zwykłych ludzi, a żołnierze mają w głowie przełącznik trybu zombie, odcinający im samoświadomość podczas walki. A wszystko to monitoruje obca inteligencja, które nie zamierza się ujawnić.

Daniel Brüks jest żywą skamieliną, biologiem terenowym w świecie, gdzie biologia się zinformatyzowała; jest marionetką wykorzystaną przez terrorystów do zabicia tysięcy ludzi. Ukrywa się na pustyni w Oregonie, odwróciwszy się plecami do ludzkości, rozpadającej się z każdą sekundą na odrębne podgatunki. Jednakże którejś nocy budzi się w oku cyklonu, który wywróci cały świat do góry nogami.

Uwięziony na pokładzie statku lecącego do środka Układu Słonecznego, po lewej stronie ma dręczonego tęsknotą żołnierza, którego obsesją są szeptane wiadomości od dawno zmarłego syna. Po prawej – panią pilot, tropiącą człowieka, którego przysięgła zabić na miejscu. W cieniach za jego plecami czai się wampirzyca ze świtą zombie-ochroniarzy. Przed sobą zaś mają garstkę mnichów w szponach religijnego uniesienia, prowadzącą ich na spotkanie z czymś, co nazwali „Aniołami z asteroid”.

Na tej pielgrzymce Daniel Brüks, ludzka skamieniałość, stanie oko w oko z największym przełomem ewolucyjnym od powstania rozumu.

Dodał do bazy

Oceny

Komentarze

obserwuj

Ledwie 29 dni po premierze światowej... fiu fiu. Żeby tak częściej!

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Czekamy!!!

Mee!

Czekam, czekam, tylko przedtem trzeba będzie sobie “Ślepowidzenie” przypomnieć.

Kupić kupię, ale ponarzekać muszę. Okładka najnowszego wydania “Ślepowidzenia” jest o niebo lepsza.

And one day, the dream shall lead the way

Nic straconego. Echopraksja ma być wydana w dwóch wersjach – w ramach Uczty Wyobraźni oraz z taką samą (!) okładką jak wydanie Ślepowidzenia z 2013, tylko zmienionym tytułem.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Z taką samą !? Plask! <ręka uderza o czoło>

 

To już przesada w drugą stronę...

And one day, the dream shall lead the way

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Aaa, to nie do końca taka sama :) I zajefajna, uczciwie przyznaję :)

And one day, the dream shall lead the way

No rzeczywiście jak się przyjrzałem, to trochę się różni. Ja bym wolał utrzymaną w tym samym stylu, ale różniącą się w większym stopniu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A ja mam problem – jeśli są dwie okładki, to lepiej kupić tę do pary do Ślepowidzenia czy do Ślepowidzenia Uczta Wyobraźni. Ale ta, którą udostępniłeś, brajcie, jest ładniejsza.

Mee!

A to masz oba wydania? O.o

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Chodziło mi bardziej o to, czy do serii Uczta Wyobraźni, czy do tej większej. Obu nie mam, takim zapaleńcem nie jestem.

Mee!

Czytał ktoś? Jakie wrażenia?

And one day, the dream shall lead the way

Poniżej krótka recka – mocne 8. W tym przypadku to słabo.

 

Bardzo dobra kontynuacja genialnego Ślepowidzenia, niestety nie tak brawurowa. Typowy syndrom kontynuacji, gdzie wszystko zostało powiedziane, a autor mimo to pokusił się o dopisanie nowej historii w tym samym uniwersum. Czy to błąd? Raczej nie, nic bowiem dziwnego, że Watts chciał powtórzyć sukces pierwszej części. 

Daleki jestem od stwierdzenia, że mu się to udało. Niby wszystko zgrało, jest ogrom wiedzy i pomysłów, cała masa włożonego wysiłku, co obrazuję ( podobnie jak w Ślepowidzeniu ) potężna bibliografia pozycji naukowych z których autor korzystał. Jest równiez przesłanie, glębia analizowanego tematu, zajmująca od pewnego momentu historia ( początek jakiś taki mdły i na siłę ), jednak bohaterowie trochę zawodzą. Głowna postać nie budzi wiekszych emocji, wampir Valerie jest dla mnie postacią niezrozumiałą ( to pewnie umyslny zabieg ), jedynie Moore wywołuję wieksze zainteresowanie. Sam final opowieści także powoduje jakiś rodzaj niedosytu, a i kilka rozwiązań w trakcie prowadzenia akcji było dla mnie niejasnych i brakowało im większego uzasadnienia( nie powiem o co chodzi, bo zepsułbym przyjemność czytania ). 

Ogolnie bardzo mi się podobała, ale na pewno nie jest to ten sam poziom co Ślepowidzenie. Tam wszystko, od początku do końca było zaplanowane i stworzone w okreslonym celu, całość się doskonale dopinała i była znacznie lepiej przemyslana. Mimo wszystko i tak trzeba przeczytać, bo przyjemnośc z czytania jest ogromna, a i szare komórki trzeba wysilać do granic mozliwości, co w obecnej literaturze jest niestety rzadkością.

 

"I needed to believe in something"

Takie pytanie: czy można/ warto czytać “Echopraksję”, nie znając “Ślepowidzenia”?

Babska logika rządzi!

Nie warto. 

"I needed to believe in something"

OK. Dzięki.

Babska logika rządzi!

Może trochę lakonicznie, ale tak jest w moim przekonaniu. Czytałem najpierw Ślepowidzenie, a potem Echopraksję i nie wyobrażam sobie innej kolejności. W przypadku czytania najpierw Echopraksji pojawi sie wiele niejasności, a ksiązka i tak nie jest łatwa w odbiorze i zrozumienu. Tym bardziej, że Ślepowidzenie jest lepsze, co może skutkować gorszym jego odbiorem po wcześniejszym przeczytaniu Echopraksji. 

"I needed to believe in something"

Spokojnie, usatysfakcjonowała mnie pierwsza odpowiedź. Nie i mniejsza o szczegóły.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka