Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

belhaj

Głód zmian i pragnienie nowości

{
Czyż kłopoty, problemy, przeszkody, zapory, tworzone złą wolą szatańskich pomiotów, fatalnymi okolicznościami losu lub ludzką głupotą i podłością, nie budowały naszej siły, tak potrzebnej, by skutecznie mierzyć się z wrogami Jezusa?

Nie­daw­no za­po­zna­łem się z ko­lej­nym, naj­now­szym tomem cyklu in­kwi­zy­tor­skie­go Jacka Pie­ka­ry. Zbiór “Głód i pra­gnie­nie” skła­da się z dwóch opo­wia­dań, ty­tu­ło­we­go oraz o wiele krót­sze­go “Wie­wió­recz­ka”. Stan­dar­do­wo, jest to sche­mat po­wie­la­ny po wie­lo­kroć w tym cyklu, bo­ha­ter in­kwi­zy­tor Mor­di­mer Mad­der­din ma do roz­wią­za­nia śledz­twa w któ­rych swoje pa­lu­chy ma­cza­ją nad­przy­ro­dzo­ne moce. I tu się za­czy­na cały pro­blem.

Pierw­sze z opo­wia­dań ze zbio­ru “Wie­wió­recz­ka” to dość krót­ka opo­wieść. In­kwi­zy­tor zaj­mu­je się spra­wą od­zy­ska­nia dłu­gów za­cią­gnię­tych przez pew­ne­go kupca. Jest to za­baw­ne, pełne czar­ne­go hu­mo­ru opo­wia­da­nie, sporo w nim na­wią­zań do współ­cze­snej eko­no­mii oraz po­sta­ci ta­kich jak Bosch czy Pur­cell.

Dru­gie opo­wia­da­nie, a ra­czej mi­kro­po­wieść “Głód i pra­gnie­nie” to o wiele dłuż­sza i za­gma­twa­na hi­sto­ria. Mor­di­mer Mad­der­din na roz­kaz swo­je­go pro­tek­to­ra w mie­ście Hez-He­zron (w któ­rym toczy się akcja ca­łe­go zbio­ru) Teo­fi­la Dop­ple­ra po­dej­mu­je się po­szu­ki­wań jego za­gi­nio­nej ku­zyn­ki. Spra­wa się kom­pli­ku­je, za­ta­cza coraz szer­sze kręgi, aż w końcu po­ja­wia­ją się siły nie­czy­ste i de­mo­ny.

Nie można od­mó­wić Pie­ka­rze ta­len­tu do nar­ra­cji, ca­łość czyta się szyb­ko i lekko. Jed­nak to czego bra­ku­je mu w ostat­nich to­mach cyklu in­kwi­zy­tor­skie­go to cie­ka­we fa­bu­ły. Opo­wia­da­nia z tego zbio­ru, szcze­gól­nie ty­tu­ło­we, są wtór­ne i nie wno­szą nic do cyklu. Ty­po­wy skok na kasę i od­grze­wa­nie ko­tle­ta. Szko­da, że Pie­ka­ra z cy­klem in­kwi­zy­tor­skim po­szedł taką drogą, po­nie­waż była moż­li­wość roz­wi­nię­cia go w inną, cie­kaw­szą stro­nę.

Pod­su­mo­wu­jąc jest to po­zy­cja tylko dla fanów, któ­rzy w więk­szo­ści  po­czu­ją się zde­gu­sto­wa­ni tym, że autor sta­nął z cy­klem w miej­scu, a nawet zro­bił kilka kro­ków w tył.

Komentarze

ob­ser­wuj

Jakoś mnie ta ocena nie dziwi. ;-) Nie da się ukryć, że pro­wa­dzisz w kon­kur­sie na re­cen­zję maja. :P Tylko zrób coś z tym na­głów­kiem. Się­gnij po pa­pie­ro­wą Nową Fan­ta­sty­kę to zo­ba­czysz, jak to ma wy­glą­dać. Li­nij­ki można od­dzie­lić zna­kiem pio­no­wej kre­ski – |.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Spo­koj­nie, po­od­ci­na sobie ku­po­ny jesz­cze przez 2 lata i wyda w końcu “Czar­ny wiatr”.

Może...

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Z tego co pa­mię­tam to miała być “Czar­na śmierć”. Acz­kol­wiek jeśli zna­czą­co nie pod­wyż­szy ja­ko­ści swo­ich dzieł to może być to wiel­ki nie­wy­pał po la­tach ocze­ki­wań.

Nowa Fantastyka