- Opowiadanie: bezradnyjr93 - Niańka

Niańka


 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Niańka

– Na­praw­dę, za­jącz­ku? Nie okła­mu­jesz mnie pani wie­wiór­ko? No to mamy świę­to! –  ra­do­sny jak nigdy Niań­ka pod­sko­czył ile sił w no­gach. W takim na­stro­ju las nie wi­dział go chyba od ja­kichś trzech ty­się­cy lat. Sta­ru­szek bie­gał wnie­bo­wzię­ty po­mię­dzy zdez­o­rien­to­wa­ny­mi zwie­rząt­ka­mi, które z każdą chwi­lą sta­wa­ły się coraz bar­dziej wście­kłe na myśl, że można cie­szyć się z ta­kiej no­wi­ny. Niań­ka trzy­mał się do­brze jak na swój wiek. Mimo trzech ty­się­cy czte­ry­stu dwu­dzie­stu dwóch wio­sen na karku, jego stawy wciąż były w pełni spraw­ne, a mię­śnie go­to­we do har­ców. Nie miał oczu, ale wi­dział świet­nie, stra­cił słuch, a mimo tego sły­szał zna­ko­mi­cie, od­padł mu język, ale wciąż świet­nie do­ga­dy­wał się nawet z naj­mniej­szym miesz­kań­cem lasu.

Niań­ka nie był ja­kimś tam ma­giem, dru­idem czy po­dob­nym im dzi­wa­kiem. On był dzi­wa­kiem nad dzi­wa­ki! Przy­kła­dem dla nich, jak można zwa­rio­wać bar­dziej niż do­szczęt­nie. Nikt nie znał po­wo­dów ta­kie­go za­cho­wa­nia. Nie znał słowa sta­rość, choć jego ogrom­na, siwa broda mogła mieć na ten temat inne zda­nie. Sa­mot­ność? Nie do­znał jej nigdy, tym bar­dziej tu, oto­czo­ny nie­zli­czo­ną rze­szą przy­ja­ciół. We­dług nie­któ­rych była to po pro­stu bez­rad­ność, świa­do­mość, że on wciąż stoi w miej­scu, a wszy­scy i wszyst­ko wokół niego po­dą­ża­ło w przód i w końcu gi­nę­ło. Tak po pro­stu zni­ka­ło. A jemu? Jemu nic nie za­gra­ża­ło, a po­nu­ra, mgli­sta pani bała się zbli­żyć choć­by o krok w jego kie­run­ku. Nikt nie od­wa­żył­by się zro­bić cze­goś ta­kie­go wzglę­dem Niań­ki, tym bar­dziej tu, w tym miej­scu. Może też chciał to zro­bić? To co wszy­scy? Może miał dość już tego prze­siąk­nię­cia do­bro­by­tem, któ­rym zo­stał ob­da­rzo­ny?

Dziś wa­rio­wał, ostat­nia szara ko­mór­ka tań­czy­ła wraz z nim w prze­raź­li­wie ra­do­snym Dance ma­ca­bre. Nawet szara, zgni­ła szata, ob­ro­śnię­ta mchem i bę­dą­ca domem wielu stwo­rzeń, mimo bycia ró­wie­śnicz­ką Niań­ki, pod­ska­ki­wa­ła jak pię­cio­lat­ka ru­sza­ją­ca w stro­nę ojca wra­ca­ją­ce­go z da­le­kiej po­dró­ży. Nie mogło być prze­cież ina­czej. Stra­cił on oczy, a jego wzrok wciąż był so­ko­li, prze­stał sły­szeć, a mimo tego słuch miał do­sko­na­ły, nie po­sia­dał ję­zy­ka, nadal jed­nak świet­nie wła­dał sło­wem. Trze­ba przy­znać, że byli świet­ną parą, straż­nik naj­wspa­nial­sze­go skar­bu i Ona, serce i dusza ca­łe­go lasu. Mimo tego, Niań­ka nie po­sia­dał się z ra­do­ści, na wieść o Tym, który się zbli­żał…

Koniec

Komentarze

Czemu za­czy­nasz małą li­te­rą?

Dalej – for­ma­to­wa­nie. Po­da­jesz nam zwar­ty blok tek­stu, na szczę­ście krót­ki, więc da się prze­brnąć, ale gdyby ma­te­ria­łu do prze­ro­bie­nia było wię­cej, nie­wąt­pli­wie od­stra­szał­by czy­tel­ni­ków. A dys­po­nu­je­my prze­cież pięk­ny­mi wcię­cia­mi aka­pi­to­wy­mi.

Kwe­stia ostat­nia – hm, o cóż wła­ści­wie cho­dzi? Nie da­jesz wielu wska­zó­wek do zro­zu­mie­nia tek­stu. Albo to tylko ja ich nie od­czy­ta­łam jak na­le­ży…

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Li­te­ra pierw­sza już po­pra­wio­na, mój błąd :P Myślę, że tekst jest zbyt krót­ki, by dzie­lić to na ja­kieś mniej­sze czę­ści, sam jest można po­wie­dzieć jed­nym je­dy­nym aka­pi­tem (o ile tak to okre­ślić można ;)) A o co cho­dzi?? Wska­zó­wek fak­tycz­nie wiele nie ma, dla­te­go Wam po­zo­sta­wiam in­ter­pre­ta­cję, która nie mia­ła­by sensu, gdyby wszyst­ko było wy­ło­żo­ne czar­no na bia­łym ;)

Nie na­zwa­ła­bym aka­pi­tów "dzie­le­niem tek­stu na mniej­sze czę­ści", nie jako tako. Aka­pi­ty są po to, by uła­twić od­biór, by czy­tel­nik mógł zła­pać od­dech w trak­cie czy­ta­nia. Sam przy­znasz, że zwar­ty blok tek­stu ani do­brze nie wy­glą­da, ani nie jest łatwy w czy­ta­niu, bo nie ma gdzie wzro­ku za­trzy­mać. Ale oczy­wi­ście rób jak uwa­żasz za sto­sow­ne.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Masz rację, sam to przy­zna­ję, ale za­sta­na­wiam się, gdzie zro­bić wcię­cie i śred­nio mogę zna­leźć miej­sce, by nie wy­glą­da­ło­by to co naj­mniej dziw­nie :P

EDIT: Wpro­wa­dzi­łem dwa aka­pi­ty w naj­bar­dziej,  moim zda­niem, od­po­wied­nich miej­scach, wciąż jed­nak nie mogę oprzeć się wra­że­niu, że robię wcię­cia tam, gdzie ich być nie po­win­no.  Tak już mam, chyba się po pro­stu tego prze­ko­na­nia już nie po­zbę­dę ;D

Kwe­stia wpra­wy, jak mnie­mam. A wy­glą­da znacz­nie le­piej, nie? ; )

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Wi­zu­al­nie, zde­cy­do­wa­nie ;D

Myśl­ni­ki za­wsze ota­czaj spa­cja­mi. Nie może być ta­kich sy­tu­acji jak w pierw­szej li­nij­ce.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Przez cały tekst my­śla­łem, że w za­koń­cze­niu po­ja­wi się na­zwi­sko Bom­ba­dil. Cóż, nie wina Au­to­ra, że ocze­ki­wa­łem cze­goś in­ne­go. Ale co w takim razie do­sta­łem? Sam nie wiem, skoro otwar­cie pi­szesz, Ko­le­go bez­rad­ny, że wska­zó­wek co do in­ter­pre­ta­cji nie ma, bo z za­ło­że­nia nie miało ich być.

Cóż, w od­nie­sie­niu do ko­men­ta­rzu tin­tin`a ( i w sumie też chyba wcze­śniej jo­se­he­im), nie mia­łem tu na celu umiesz­cze­nia po­sta­ci, o któ­rej choć­by mowa w ostat­nim zda­niu. Jest to wstęp do znacz­nie dłuż­sze­go opo­wia­da­nia, w tym chcia­łem się sku­pić na pew­nych prze­my­śle­niach od­no­śnie opisu tej po­sta­ci i wpły­wu nie­śmier­tel­no­ści itp itd… Po­ba­wić się w pro­fil psy­cho­lo­gicz­ny bo­ha­te­ra, który nie­ja­ko za­po­wia­da o wiele dłuż­szą hi­sto­rię. Nie chciał­bym tu in­ter­pre­ta­cji od­no­śnie tego, kim jest ta ta­jem­ni­cza po­stać, choć w tek­ście można bez pro­ble­mu wy­czy­tać, co ze sobą nie­sie, po pro­stu ;) Chcia­łem się tu sku­pić na za­cho­wa­niu Niań­ki i pod­staw ta­kie­go dzia­ła­nia, mam na­dzie­ję, że wy­ja­śni­łem :P

Brajt, po­pra­wio­ne, dzię­ki za zwró­ce­nie uwagi :P

 

Ro­zu­miem, że zbli­ża się jego śmierć, a on się cie­szy, bo wresz­cie chce umrzeć?

Nie wiem… stra­ci­łam kilka minut życia na coś, co nie ma sensu.

 

Przy oka­zji – to danse ma­ca­bre, nie dance. Choć dance bywa ma­ka­brycz­ny, to praw­da…

https://www.martakrajewska.eu

Nie wiem… stra­ci­łam kilka minut życia na coś, co nie ma sensu.

Pod­pi­sa­no: beryl.

 

Wrzu­ca­nie wstę­pu nie ma żad­ne­go sensu, je­że­li liczy się na rze­tel­ną ocenę opo­wia­da­nej hi­sto­rii. Co na po tym, że autor ma jakiś tam więk­szy plan, skoro my wi­dzi­my tylko to, co wi­dzi­my?

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Prze­czy­ta­łam.

To chyba wszyst­ko, co mogę na­pi­sać po lek­tu­rze Niań­ki.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Hmmm. Opi­su­jesz ja­kie­goś bo­ha­te­ra, który ży­wio­ło­wo na coś re­agu­je. Nie­wie­le to mówi, jesz­cze mniej się dzie­je.

Jeśli to nie jest za­mknię­ta ca­łość, oznacz jako frag­ment.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka