- Opowiadanie: vyzart - Czarne kropki

Czarne kropki

Mały przerywnik w pracy nad innymi tekstami. Moim zdaniem całkiem przyzwoity przerywnik.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Czarne kropki

 Mucha potarła odnóża i poruszyła skrzydełkami, gotowa w każdej chwili poderwać się do lotu. Stąpała po czymś miękkim i ciepłym, pachniało jedzeniem. Wokół unosił się cudowny zapach, który przyciągnął tutaj ją oraz wiele sióstr i braci. Powietrze wibrowało szelestem setek skrzydełek.

Czekała w napięciu, ale cień-który-niesie-śmierć nie nadchodził. Strumień światła bił nieprzerwanie z góry. Niezmącony żadnym gwałtownym ruchem. Wreszcie mucha uznała, że jest na tyle bezpieczna, by się pożywić. Gdy skończyła, oderwała się od podłoża kierowana zapachem wiatru. Udało jej się wlecieć w objęcia ciepłego prądu bez nieprzyjemnego spotkania z niewidzialną ścianą, w którą wielokrotnie uderzała, pożywiając się wśród wielkich stąpaczy.

Pierwotnie chciała polecieć z siostrami i braćmi ku nieodległemu skupisku szeleszczącej zieleni, ale jakiś impuls kazał jej tego zaniechać. Poczuła nieodpartą potrzebę skierowania się w dół. Do miejsca, gdzie kończyło się światło i zaczynała ciemność.

 

***

 

Szczur sunął przez ciasny tunel. Otaczała go ciemność, zapach wilgoci i śmierci. Czuł się bezpiecznie. Co jakiś czas mijał szczeliny, przez które do środka sączyło się światło i hałas powierzchni, ale wiedział, że nie przeciśnie się przez nie nic na tyle dużego, by mogło go pożreć.

Lubił tunele, choć ostatnio musiał zacząć omijać te wielkie, gdzie szum wody niósł ze sobą zapach pożywienia. Kilka samic widziało tam nosicieli światła. Ogromne istoty sięgające sklepienia nawet najwyższego z przejść, które rozpraszały ciemność promieniami przenośnych słońc. Szczur co prawda jeszcze nigdy żadnego nie spotkał, ale wciąż słyszał odbijający się od ścian dźwięk ciężkich kroków i hałas, który wydobywał się z pysków stworów.

Gdy przechodził pod kolejną szczeliną, na czubek jego nosa padł cień. Szczur odruchowo napiął mięśnie, gotując się do ucieczki, lecz okazało się, że to tylko małe, bzyczące żyjątko wleciało do tunelu. Z reguły nie zwracał uwagi na latające stworzonka, były zbyt szybkie, by je złapać, a te martwe smakowały brudem i chorobą. Tego jednak nie potrafił zignorować. Żyjątko wylądowało tuż przed nim, zapraszając wręcz, by zatopił zęby w małym ciałku. Emanowało zapachem, któremu nie potrafił się oprzeć. Szczur podszedł powoli do stworzonka i trącił je nosem. Wtedy, gdy zamiast odlecieć, żyjątko zaczęło spokojnie czyścić odnóża, postanowił je pożreć. Był tak zauroczony nieziemskim zapachem, że nie zauważył drobnych, czarnych kropek zdobiących maleńkie skrzydełka.

Posiłek był zbyt lichy, by nasycić apetyt szczura, ale ten i tak był zadowolony. Z każdym kolejnym krokiem uczucie euforii narastało, aż wreszcie zapragnął wyjść na powierzchnię i znaleźć jakiegoś czteronożnego pożeracza. Po chwili pragnął tego mocniej, niż czegokolwiek w swym krótkim życiu. Zapomniał się w żądzy tak bardzo, że nie zauważył, jak na jego łapkach pojawiają się pierwsze czarne kropki.

 

***

 

Henryk wyszedł na ganek, by nakarmić Miaukacza. Pochylił się nad plastikową miseczką i wsypał do niej garść mięsnych krążków, które kupił okazjonalnie w markecie.

Kot pojawił się punktualnie jak zawsze. Przecisnął się między sztachetami płotu i podbiegł do miski. Mężczyzna nawet nie próbował zgadywać, w jaki sposób zwierzakowi udaje się każdego dnia bezbłędnie ocenić moment karmienia. Miaukacz niewątpliwie był mądrym kotem, choć nigdy nie miauczał. Wydawał z siebie tylko ciche charknięcia, zupełnie jakby matka z jakichś względów postanowiła nie uczyć go kociej mowy.

Zwierzak obwąchał swój posiłek, a gdy Henryk wyciągnął rękę, by go pogłaskać, ten nagle zjeżył się i wbił zęby w przegub swego pana. Mężczyzna szarpnął ręką odruchowo, a wolną dłonią trzepnął kota w pyszczek.

– Och, ty mała cholero… – wysyczał, masując rękę. Nie do końca rozumiał, co przed chwilą zaszło.

 

***

 

Henryk ostrzył nóż. Drobne, czarne kropki, które kilka dni temu pojawiły się na skórze wokół ugryzienia, teraz znaczyły całe przedramię i kark. Pokój wypełniało brzęczenie much. Zleciały się chyba z całej okolicy. Henryk czuł, że coś je tu przyciąga, a jakiś dziwny impuls kazał mu ich nie zabijać. Po co zresztą miałby to robić? Były przecież nieszkodliwe, nie wadziły nikomu.

 I choć dla niego było to oczywiste, Halina nie potrafiła zrozumieć. Tłumaczył jej i prosił, a gdy to nie poskutkowało, zaczął krzyczeć, lecz ona mimo wszystko chciała zaprowadzić go do lekarza i pozbyć się much. Wreszcie nie wytrzymał. Teraz żona nie będzie mu już przeszkadzać.

Nóż był wystarczająco ostry.

Henryk przyjrzał się stali. Niemal błyszczała w delikatnym świetle poranka. Wystarczyło musnąć skórę, by przyprószyła ją czerwień. Prawdę powiedziawszy mężczyzna niczego w tej chwili bardziej nie pragnął. Marzył, by wbić sobie ostrze w trzewia i ciąć.

Ciąć ręce, brzuch i twarz. Wszystko.

Już niedługo, obiecywał głos, który na stałe zadomowił się w jego świadomości. Henryk uśmiechnął się w odpowiedzi i bez wahania wbił sobie nóż w przegub.

Zamiast bólu czuł ekstazę.

 

***

 

Mucha potarła odnóża i poruszyła skrzydełkami, gotowa w każdej chwili poderwać się do lotu. Stąpała po czymś miękkim i ciepłym, pachniało jedzeniem…

Koniec

Komentarze

Hmmm. Tekst wydał mi się za krótki i niepełny. Całkiem sprawnie rozbudził zaciekawienie, owymi tajemniczymi kropkami, to pozostawił niesmak.

I choć dużo jest w nim fajnego, to jest to dla mnie teaser, za którym powinno iść coś większego i bardziej rozwiniętego. I jako teaser momentami jest bardzo fajny.

W kilku miejscach coś jakby zgrzytało:

przyciągnął tutaj ją oraz wiele sióstr i braci

hałas powierzchni

Pozdrawiam

pachniało jedzeniem. Wokół unosił się cudowny zapach,

Może “wokół unosiła się cudowna woń”?

 

Ogromne istoty sięgające sklepienia nawet najwyższego z przejść, które rozpraszały ciemność

W pierwszej chwili jak czytałam, to pomyślałam, że “które rozpraszały ciemność” odnosi się do przejść.

 

Wystarczyło musnąć skórę, by przyprószyła ją czerwień.

Prószenie kojarzy mi się z rozsianymi drobinkami czegoś. Jakieś inne porównanie odpowiadałoby mi bardziej, ale to tylko takie moje widzimisię.

 

Troszkę mnie zdziwiło, że (spoiler) Henryk najpier usłyszał głos, który mówił, że “potem”, a następnie wbił sobie nóż w przedramię. Że niby chciał pożywić muchy? Nie do końca jest to jasne.

 

A poza tymi szczególikami, to tekst bardzo mi się podobał. Bardzo :)

Dziękuję vyzarcie :)

[…] między sztafetami płotu […]. ---> między czym? :-) 

Podzielam zdanie przedpiśczyni i przedpiścy. Miał być przerywnik, wyszedł Tobie zadrażniacz ciekawości. Ładnie to tak? :-) 

Końcówka mnie nie przekonała, spodziewałem się innego rozwiązania. 

O matulu, “sztafety” to błąd, przez który powinienem przynajmniej godzinę klęczeć na grochu. Ech.

A co do tekstu – cieszę się, że mniej więcej przypadł on do gustu czytelnikom. Rzeczywiście jest krótki i słabo zarysowany, ale taka była idea. Jak zaznaczyłem we wstępie, opowiadanie jest tylko małym przerywnikiem, czymś, co w domyśle miało poruszyć pewien pomysł, skłonić czytelnika do krótkiej refleksji. Uznałem, że tak krótka forma spełni to zadanie i wydaje mi się, że faktycznie tak się stało. Przedstawienia tego pomysłu w dłuższej formie nie chciałem ryzykować, bo mogłoby to skończyć się jego rozmyciem.

Cóż, rozumiem zamysł autora, nawet fajny, ale bardziej mi to na prolog większej historii pasuje niż samodzielne dzieło :) Ale jak już rzekłam – rozumiem zamysł. Takie tylko moje zdanie.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Zgadzam się, że pobudziłeś i nie zaspokoiłeś.

“A to było tak: siała baba mak…” :-/

Babska logika rządzi!

A, jeszcze jedno.

Iluzjo, Henryk wbił sobie nóż w przegub, a już poza kadrem wbił go sobie w następne części ciała (tak, jak “marzył”), tym samym pozbawiając się życia. Ta ciepła i miękka powierzchnia, po której chodzi mucha w ostatnim akapicie to jego zwłoki. 

Ależ drogi vyzarcie, ja doskonale zrozumiałam,co Henryk zrobił. Bardziej chodziło mi o to, że zastosowałeś zwrot "już niedługo", co sugeruje pewne odroczenie w czasie. A odroczenia żadnego nie było.

Hmm. No tak, rzeczywiście nie spojrzałem na to w ten sposób. Jest to kwestia warta przemyślenia, także dziękuję za zwrócenie uwagi.

A ja się nie zgadzam, że lepiej byłoby z tego zrobić coś dłuższego. Tak, jak jest, jest w porządku. Trudno mi sobie wyobrazić rozwinięcie tego tekstu bez popadania w banał. Chociaż, może Vyzart by potrafił. :)

Ciekawy tekst, ale dla mnie za dużo niedopowiedzeń.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Całkiem klimatyczne.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

SzyszkowyDziadek, według mnie niedopowiedzenia są bardzo interesujące.

Nie tylko w dziedzinie literatury ale i w życiu codziennym.

Dodają tajemniczości, i trochę pobudzają umysł.

Ot, takie moje zdanie ;)

Jak dla mnie to tekst 9/10

Mnie się tekst skojarzył z artykułem z NF “Kto kontroluje kontrolujących” o pierwotniakach i bakteriach przestawiających tryb życia na destrukcyjny właśnie. Tak w skrócie :) Inspirowałeś się?

 

O, to, to Prokris ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Całkiem fajny ten przerywnik. I jak Ocha myślę, że jego rozwijanie byłoby ryzykowne.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Za mało. Przecież to nie wędrówka czarnych kropek i robaki są tak naprawdę interesujące – ale właśnie same czarne kropki. Co to jest, skąd się wzięło, po co krąży – a tego z kolei w tekście nie dałeś. Nieładnie ; )

I po co to było?

Syfie, ale przecież o to właśnie chodzi. Dopóki nie wytłumaczę, czym są czarne kropki, mogą być one dla czytelnika wszystkim. Taki kropkowy kot Schreodingera. W momencie, w którym przedstawię swoją wizję, ten efekt zaniknie. 

Bardzo ciekawe. Krótkie, ale dobre.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Czarne kropki? To akurat proste:

 

Iluzjo, :-D

Babska logika rządzi!

Cóż, Iluzjo, bardzo ciekawa interpretacja.

Nic dodać, nic ująć. Jak dla mnie Czarne kropki są jak raz w sam raz, czyli idealne. A nawet jeszcze lepsze. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Całkiem fajne. Wywołuje niepokój. Zgadzam się, że nie wszystko musi być dopowiedziane.

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Naprawdę ciekawe.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Intrygujące. Urzekł mnie opis świata widzianego oczami szczura.

 

Skoro sam się przyznałeś, że na końcu mucha chodzi po Henryku (to nie było specjalnie trudne do odgadnięcia), uważam, że nie powinieneś był pozostawiać w tej materii niedomówienia i napisać prosto z mostu, że muchy oblazły zwłoki Henryka. Ostatecznie, jak sam zauważyłeś, tekst jest krótką historią wielkiej niewiadomej w postaci małych czarnych kropek. Dodatkowa niewiadoma w końcówce rozmywa ten efekt. Niewiadome lepiej jest dawkować ostrożnie.

 

A poza tym… intrygujące :D.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Ponieważ opowiadanie przeczytałam sześć lat temu, a nadal pamiętam, więc nie wypada nie nominować do Biblioteki :) 

 

Nie wiem, czy poprzednie komentarze się liczą, więc napiszę nowy :P

 

vyzarcie – napisałeś takiego szorta, który wraca do mnie po latach jak bumerang. W krótkim tekście udało Ci się zamieścić zagadkę, która nawet nierozwiązana, nie psuje przyjemności z lektury, a wręcz ją potęguje. Bo tu nie same kropki są ważne, tylko sposób przedstawienia świata. Przyjąłeś unikalne perspektywy różnych stworzeń (i te ich nazwy dla ludzi!), co sprawia, że szorcik jest ciekawy, świeży i niebanalny.

Warsztatowo nie mam zarzutów.

Kliczek.

Fajna historia yes Bynajmniej nie za krótka. Świetny pomysł na zapętlenie, czuję dreszcze i na pewno od dziś będę szerokim łukiem omijał kropkowane stwory (może oprócz biedronek) laugh

 

Ostatni klik do biblio  daję wink

Che mi sento di morir

Nowa Fantastyka