- Opowiadanie: czysty-duch - Stevie

Stevie

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Stevie

Byłem tam. Miał na chacie niezły bałagan. Wchodzę, a tu przywitał mnie Tede. Volume 60 procent. Mówię wam ciary na plecach. Wielkie łał. Tede z telewizora napieprza, że ona jest szmatą. Kopara opadła mi. Myślę sobie kto? Jak kur.. ona? Siadam, częstują mnie piwem. Nagle Tedunio schodzi i Pharell pojawia się, że frontyn i w ogóle. Więc sięgam po piwo, które stoi na kawowym. Jest mocne, że uff. Najmocniejsze piwo jakie piłem. Wlewam w siebie, tym samym stabilizuje oddech, wyciszam się. Zero przekazu; znów Tede, eliminati.

Ogarniam, ma naprawdę fajną chatę. Tu LG, tam Lenovo. W szafie dobre ciuchy. Chwali się, że sobie kupił, że dorobił się zagranicą. Dokładnie w anglii. Choinka w rogu wyłączona. Lukam na obraz, ten wisi na głównej ścianie. Oceniam i myślę, że kosztował go majątek, zresztą jak chata.

Mówi, że zna Orbitowskiego. Że trzyma go w szafie i czasem do niej zagląda. Orbitowski czeka w niej. Tęgi chłop z niego ponoć. Tłumaczy mi, że zamknął go wtedy gdy skończył czytać tracę ciepło. Tłumaczy, że jest z nim kreska. Patrzę mu prosto w twarz. Uśmiecha się. Choć ci pokarzę, mówi. Odpowiadam, że z chęcią luknę na Łukaszka, lecz boję się kotów.

Oprócz Orbiotwskiego trzyma też w szafie Kinga. Wypuszcza jednego. Łał. Wielkie łał. Ten wychodzi z maszyną do pisania, a za nim Hill, tylko że zamiast maszyny trzyma w rękach kota i go głaszcze. Uśmiecha się i mówi, że taty niema. Tata utonął. Myślę: ale odjazd. Orbi mruga okiem. Siadają, flacha ląduje na stole. Kot polewa, oni piją.

Zaglądam do szafy i wołam Kinga. Wchodzę głębiej, po cichu. King zajęty. Widzę jak smali książkę. Pewnie fajną. Zerkam do dużego pokoju, a tu Hill z Orbitowskim chleją wódę.  Dograli się chłopy. Jest impreza. Mijają minuty. Kręcę głową. Kot wskakuje mi na kolana, uśmiecha się i mówi: “Mój przyjacielu, gdzie jest ten co oddał swą duszę?” Ja odpowiadam, że w szafie. Że przed komputerem siedzi, że nie ma czasu na nic, ponieważ jest zapracowany. Zarobiony. Orbi wyciąga smartfona i wybiera jakiś numer. Po co dzwonisz? Pytam. Przykłada telefon do ucha i zerka w moją stronę. Ależ ja cię.

Piwo ze stolika i siup. Nie, towarzystwo nie dla mnie. Mija czas. Kot śpi jak zabity na kolanach Hilla, ten go głaszcz po jajcach. Orbi ma fazę i pisze. Pisze jak King tylko że inaczej, tym swoim językiem pokręconym. Siup i siup i siup. W pokoju rozchodzi się stukot klawiszy.

Porobiłem się. Hill z Łukaszem śpią już. Z szafy wyłania się jakaś postać. Oczy przekrwione, capi od niego. Patrzy na stolik kawowy i mówi, że skończył na dziś pisanie i że chce piwa. Nalewam mu do szklanki. King u kumpla w domu, ja cię. Ściany się trzęsą. Skończył pisać i wpadł po syna. Dobrze, że nikt nie wie kogo kumpel gości. King pyta mnie, czy czytałem jego najnowszą powieść. Padam, że owszem, że do połowy, że jest do bani, ponieważ pisze w niej o rzeczach, o których nie powinien. W tv leci sven. Tłumaczę mu, że jest za stary, że powinien uważać, że syn obrał taką drogę jak on, że zmierza donikąd. Że będzie żałował. Kiwa głową poprawia okulary. Przyglądam mu się, jest normalnym facetem ubranym w niebieską koszulę i spodnie, z drogim zegarkiem na ręku.

Na co ci to wszystko? Pytam. Nagle ściany się trzęsą. Kota wciągnęło wpierw, potem Hilla. Stoję jak wryty, a przede mną czarna dziura. Hill z Orbitowskim w niej. Kot zresztą też. Ten sam co im polewał. King mruga okiem, mówi, że na niego już pora. Że musi dołączyć do nich, że nie ma wyjścia. Cholera, King z synem znika w otchłani. Próbuję pomóc Łukaszowi, lecz on nie chce. Twierdzi, że pragnie sukcesu, że chce tak jak King, że za późno, że po nim.

Masz rację brachu, jest po nich, ale masz jeszcze szanse daj łapę. Bierz kota i wskakuj do szafy. Zerka na mnie, patrzy mi w oczy. Jest przestraszony. Nie wie co ma zrobić. Z jednej strony pragnie sukcesu, pragnie spaść i dołączyć do króla horroru. King już się pali. Ogień przypieka mu ciało. Boli go, widzę jak cierpi. Za co? Za książki? Za słowa?

Kot jeden rozumie. Kot tęskni za kreską. Kot polewał, a teraz zmierza z powrotem do szafy. Nalegam by Łukasz schował się w niej. Żeby dał sobie spokój, że ogień nie dla niego. Widzę w jego czach ból i smutek. Zostawić świat pyta? Przecież mam szansę być tak wielki jak on. Wskazuje paluchem na czarną dziurę. King z synem płonie.

Świat jest twój, mówię. Chcesz, bierz. Kasa, sława. Wszystko. Wskakuj więc. Chcesz stracić ciepło? A syn, a żona. Kot?

Dupa ! – Słyszę jak leci. Tam gdzie zatracenie, tam gdzie śmierć.

Szafa się zamyka, a ja opuszczam chatę. Słyszę jęki krzyki, ale za późno. Nie pomogę wam. Nie dam rady, sami wybraliście tą drogę. Drogę zatracenia i bałwochwalstwa.

Jęki, jęki. Kot mruczy. Głaskam kota po karku i wychodzę. Opuszczam mieszkanie. Kota uratowałem. To tyle.

 

 

Koniec

Komentarze

Mnóstwo literówek i dlaczego amerykańskie nazwiska piszesz małą literą?

 

Tekst ma… udane fragmenty. Był moment, że gromko się roześmiałem, a żadnemu tekstowi się to do tej pory nie udało!

 

Niestety tekst gdzieś za połową przestaje być zabawny, choć za to w humoreskę zaczyna wkradać się (co mnie zaskoczyło) całkiem sensowne przesłanie.

 

Podsumowując:

Tekst nierówny, ale z przebłyskami. 

 

Wesołych!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

A Orbitowski? Jemu też się dostało małą literą. Ortografy i literówki odstraszają. Konwencja zmęczyła mnie mniej więcej w połowie i z trudem doczytałam do końca.

Hmmm. Język odstrasza. Nie wiem, w jakim stopniu wynika to ze świadomej stylizacji na młodomowę, a w jakim z nieznajomości zasad pisowni. Do uwag przedpiśców dorzucę, że interpunkcja też szału nie robi, a liczby piszemy słownie.

Anglia małą literą? Ojjj.

Choć ci pokarzę, mówi.

Paskudny ortograf.

Tekst oceniam na 3.

Babska logika rządzi!

Faktycznie absurdalne.

Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, albowiem w życiu nie zetknęłam się z podobnym bełkotem, w dodatku tak fatalnie przekazanym.

Przetrawiwszy treść, doszłam do wniosku, że ten niekontrolowany strumień świadomości może i nadawałby się do czytania, gdyby został porządnie napisany.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka