- Opowiadanie: Emtri - Krąg Henryka

Krąg Henryka

To ja tylko chciałam podziękować moim betom. Dziękuję :).

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Krąg Henryka

– C-co się stało? – jęknął Henryk.

Jeszcze przed chwilą czuł ból. Potworny, wszechogarniający, zabójczy. A teraz rozsadzający każdą komórkę od wewnątrz ogień zniknął. Nagle. Niespodziewanie.  Wspomnienie oślepiających reflektorów i pisku opon sprawiło, że wzdrygnął się.

– To już nie ma znaczenia – odpowiedział mu znudzony głos. – No już, koniec tego wylegiwania, przespałeś sąd. W zasadzie nic ciekawego, ale zawsze…

– S-sąd? Jestem o coś oskarżony? – Henryk przerażony zamrugał.

Tuż obok niego, o ścianę kamiennego tunelu opierał się niewysoki mężczyzna, ubrany w zamszową kurtkę, skórzane spodnie i niezgrabne, cieniowane buty na wysokich koturnach. Jego głowę zdobiła ekscentryczna fryzura w kształcie rogów. Henryk przyglądał się przez moment specyficznemu jegomościowi. Nie mógł się przez niego skupić. Mimo to nie przypominał sobie, by na trasie, którą jechał, był jakiś tunel, ale po wypadku mógł jeszcze nie myśleć dość jasno. Białe, ciepłe światło padało zza pleców Henryka. Reflektory auta? Obrócił się, lecz zobaczył tylko ciągnący się dziesiątkami metrów korytarz. Gdzieś w oddali kończył się plamą jasności, na której tle można było dostrzec miniaturowe cienie kilku postaci.

– Czyli teraz powinienem iść w stronę światła? – zażartował niepewnie.  

– Nie tym razem. – Dziwny człowieczek pokiwał przecząco głową. – Za mną.

– Dokąd?

– Tam gdzie cię przydzielili. Do piekła.

Henryk zatrzymał się gwałtownie.

– Czyli umarłem? – zapytał zbity z tropu.

– Bystry to ty nie jesteś, co?

– A ty niby kto? Diabeł?

– Diabłów jest dużo. Jestem Belzebub  – człowieczek wyszczerzył igiełkowate zęby i zmarszczył lekko czerwony nos. – Skoro wszystko jasne, ruszajmy – ponaglił go.

Henryk nie chciał iść za nieznajomym, nie wierzył w ani jedno jego słowo, ale nogi same poprowadziły go w ślad za diabłem. Korytarz zwężał się szybko, aż w końcu przeszedł w kamienne, kręcone schody. Mężczyzna stawiał ostrożnie stopy na wąskich, wyślizganych stopniach, by nie wylądować na plecach Belzebuba. Wcale nie spieszyło mu się, by zobaczyć piekło. Wciąż miał cichą nadzieję, że to sen. A jeśli nie, to że święty Piotr – czy kto tam go tu zesłał – się pomylił. Przykładnym katolikiem może nie był, ale żeby od razu do gara?

– Zabiłem kogoś w tym wypadku? – zapytał tknięty nagłym przeczuciem.

– Ciebie zabili. Nie twoja wina – odpowiedział diabeł obojętnie.

Mężczyzna westchnął nieco uspokojony. Zabójcą nie był, a to zawsze argument na korzyść. Stopnie skończyły się, a przywykłe do mroku oczy Henryka poraziło jaskrawe światło.

Daleko jak okiem sięgnąć rozpościerała się zalana słońcem, usiana kolorowymi leżakami łąka. Siedzący na nich ludzie mieli duże, wojskowe lornetki, przez które patrzyli w kierunku niemożliwego do zidentyfikowania punktu na niebie. Gdzieniegdzie z ziemi wystawały jeszcze pieńki, na których leżakujący stawiali chłodzące napoje.

– Co oni robią?

– Tęsknią. W teorii. Tak naprawdę, mogą oglądać to, co się dzieje na ziemi. Po wykupieniu odpowiedniego pakietu, ma się dostęp do opcji wyboru miejsca i daty transmisji. – Diabeł wzruszył ramionami.

– Lepsze niż telewizja. Zostanę tu? – zapytał Henryk z nadzieją.

– Ochrzczony byłeś – odpowiedział zdawkowo Belzebub.

– To kręgi piekieł? – zapytał Henryk, gdy przewodnik poprowadził go w kierunku kolejnej klatki schodowej.

– Mhm.

 Wbrew temu, co wpajano mu od dzieciństwa, piekło wcale nie wyglądało tak źle. W drugim kręgu było ciemno, lecz między ogromnymi drzewami dostrzec można było płomyki świec. Do uszu Henryka dochodziły strzępki, opowiadanych ściszonymi głosami, romantycznych historii i gorących zapewnień. Bardziej wyczuwał niż widział liczne grupki, siedzących blisko siebie ludzi. Szepty i chichoty towarzyszyły im aż do momentu, gdy las przerzedził się, płynnie przechodząc w oświetloną tysiącem lampionów polanę. Na jej skraju siedziało olbrzymie, trzygłowe psisko. Każdy z oślinionych pysków żarłocznie oblizywał swoją kość. Henryk stanął skonsternowany. To już trzeci krąg, a wciąż nie udało mu się ujrzeć na twarzach mijanych osób oznak cierpienia, próżno też było szukać ognia, rzek lawy, czy czegoś podobnego. Wręcz przeciwnie. Ten krąg jawił się jako miejsce błogiego wypoczynku, ucztowania i kontynuowania pasji z życia ziemskiego. Wokół obficie zastawionych stołów siedzieli w wygodnych fotelach biesiadnicy. Pod ich stopami skrzył się lód, lecz chłód im nie dokuczał. Ubrani w skóry i wsparci ciemnoczerwonym trunkiem, wyśpiewywali sprośne piosenki. Serce Henryka zaczynało podskakiwać z podekscytowania. Czyżby czekała na niego wieczność w miejscu lepszym niż raj? Choć początkowo planował wyprzeć się wszystkich zarzucanych mu czynów, teraz wypełniła go chęć składania nagłych donosów. Na samego siebie. Grzeszne było jego życie. Zdecydowanie.  

– Czy… czy tu nie powinno być inaczej? Strasznie? Źle? Boleśnie? – upewnił się jeszcze.

– Powinno – burknął diabeł. – Ale nie jest. Ten… Najwyższy… sam nie przyjdzie sprawdzić, a anioły też mają potrzeby. Każdego można kupić, prawda starsza niż świat.

Henryk pokiwał gorliwie głową. Znał tę prawdę z autopsji, a jakże.

Faktycznie, zwrócił uwagę na zakapturzone postacie, kryjące się w cieniu. Były dziwnie niezgrabne, jakby z garbem na plecach i śpiewały nieco mniej śmiało, niż pozostali towarzysze tej wątpliwej niedoli.

– Cwane – pochwalił.

– Cwane – zgodził się Belzebub. – Idziemy dalej.

Poziom niżej znajdował się kolorowy targ, pełen przekrzykujących się przekupniów i straganów wypełnionych najróżniejszymi towarami. Belzebub ze znudzoną miną poganiał Henryka za każdym razem, gdy przystawał, by pogapić się na demonice, bezwstydnie przymierzające połyskujące brokatem, pstre stroje.

Niespodziewanie diabeł pociągnął go w wąską uliczkę. Stanęli przed połyskującymi metalem drzwiami.

– Winda? – zdziwił się Henryk. – Myślałem, że wolicie… bardziej konwencjonalne rozwiązania. Nie mogliśmy tak od razu? – rzucił, nim ugryzł się w język.

– To pierwszy szyb jaki mamy. Można się poruszać tylko między poziomami czwartym, a ósmym.

– Czemu? Nie możecie dobudować?

– A czemu czekaliście siedemdziesiąt lat na pierwszą nitkę metra? A potem dwadzieścia na kolejną?– odciął się Belzebub, popychając Henryka przed sobą do niewielkiej klatki.

– Co jest na piątym, szóstym i siódmym? – zapytał Henryk, gdy maszyna z cichym jękiem opadała, by zatrzymać się na poziomie ósmym.

– Spa, platforma dyskusyjna i ogród botaniczny. Nic ciekawego, dla tak wprawionego grzesznika jak ty.

Podłechtany pochlebstwem mężczyzna uśmiechnął się chytrze i wypiął pierś. Właśnie osiągnęli ostatni krąg, do którego mógłby przynależeć, biorąc pod uwagę życiowe dokonania. Henryk zatrzymał się i założył ręce na piersi.

– No w zdradę to mnie nie wrobisz – zaperzył się, wpijając natarczywe spojrzenie w kierującego się do niższego poziomu Belzebuba. Ten krąg w zasadzie podobał mu się najbardziej. Zwłaszcza dół uwodzicieli, gdzie grzeszący w ten sposób mężczyźni i kobiety bezustannie flirtowali, ocierali się o siebie i czort raczy wiedzieć co jeszcze. A Henryk miał nadzieję, że w zakrzewionej części dołu może liczyć na bardzo dużo tego jeszcze. Do grzechu uwodzicielstwa się przyznawał, bez wykrętów. W razie czego żonę jego własną na świadka powołać mogli, ona też by chętnie potwierdziła.

– Idziemy dalej. Do kręgu dziesiątego – odparł stanowczo Belzebub.

– Dziesiątego? To nie jest ich dziewięć?

Nie uzyskawszy odpowiedzi, ruszył za diabłem. Teraz był pewien, że jeszcze chwilę wcześniej się mylił. W chaszczach ósmego kręgu pewnie nie działo się nic. Dziesiąty. Tak, to właśnie tam musiało dziać się to wszystko, na co liczył. Zacierając ręce prawie popychał Belzebuba, by się pośpieszył. Niemal nie zauważył kompletnie pustego, dziewiątego poziomu.

– Gdzie wszyscy? – zagadnął od niechcenia, niezbyt zainteresowany odpowiedzią.

– To zdrajcy – Belzebub pierwszy raz się uśmiechnął. – Trudno od nich wymagać, że zostaną tam gdzie być powinni, kiedy wyżej tyle atrakcji. Jesteśmy – dodał przewodnik, gdy ich stopy dotknęły twardej ziemi po długim zjeździe krętą rynną. Uśmiech Belzebuba stał się złośliwy. Dopiero teraz Henryk dostrzegł bezlitosny błysk w jego oczach.

– Ale… ale jak to? – jęknął na widok niewyobrażalnych rozmiarów bieżni, po której z udręczonymi minami maszerowali zesłańcy dziesiątego kręgu.

– Tak to! – zawołał triumfalnie diabeł. – Nawet nie wyobrażasz sobie, ile kilometrów nadłożyłem z kopyta przez takich jak ty! Myślisz, że w tych butach było mi wygodnie? To za wszystkie udręczone diabły. I ludzi. Przy okazji.

– A Dante pisał o dziewięciu kręgach! – spróbował Henryk w próbie bezsensownego protestu.

– Bo w jego czasach nie było idiotów, stających na dwóch miejscach parkingowych!

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Dobre! Puenta mnie ujęła. :-)

Siedzący na nich ludzie mili duże, wojskowe lornetki,

Heloł! Mili ludzie nie powinni trafiać do piekła. ;-)

Ten krąg jawiły się jako miejsca błogiego wypoczynku

Coś posypawszy się.

Babska logika rządzi!

dodał przewodnik [,+] gdy ich stopy

spróbował Henryk [,-] w próbie

 jego czasach [,-] nie było

stających na dwóch miejscach parkingowych! ---> czy tu nie brakuje informacji typu: na dwóch miejscach parkingowych jednocześnie?

O, powinien być taki krąg!

Coś interpunkcja gdzieniegdzie niestandardowa.

Oprócz tego – sympatyczny szorcik. Co prawda jak na taką puentę tekst wydaje mi się nieco za bardzo rozwleczony, ale i tak miły. :)

Finkla: Masz rację! Wyrzuciłam już tych miłych ludzi z piekła. Nie ma przyjemności za darmo :P.

Nie bardzo łapię co się posypawszy w tym drugim zdaniu.

 

AdamKB: Przecinki poprawione. A z tymi miejscami to sama nie wiem. Jakoś tak mi się wydawało, że skoro zajmuje dwa miejsca parkingowe, to w domyśle mamy, że zrobił to jednocześnie. 

Ocha: Cóż, pięknie powiedziane – niestandardowa :D.

 

Cieszę się, że się podobało :).

Ten krąg jawiły się jako miejsca

Liczby się nie zgadzają. I to chyba nie literówka, bo miejsca też mnogie.

Babska logika rządzi!

Gapa ze mnie! Już poprawiam. Pozostałość po zmianie koncepcji ;).

Oj Emtri, Emtri, bo jeszcze przez Ciebie się mi zachce do piekła iść xD

A szorcik, choć faktycznie przydługi, jest w odbiorze ciekawy ;)

/Then waken by rumble ancient wind-mariner /Howled loudly crushing his freezed dark lungs as bellows /Calling all ashy hordes hidden in caves below /To unchain the beast meant to be the beginner.

Ja wiem, ja się domyśliłem bez trudu, ale to jakoś tak brzmi, hm, niekonkretnie. Stąd moja uwaga w formie pytania, bo można tak, można tak…

A szorcik misię. I to mocno, bo mnie zwiodłaś, Emtri, dwa razy. Przypomniałaś mi tekstem dwa starawe dowcipy o piekle, nietypowo przedstawionym, a na deser uraczyłaś czymś trzecim.

The Unchained: Tylko pamiętaj, najpierw zrób rachunek sumienia odnośnie umiejętności za kierownicą ;).

 

AdamKB: Chyba urwało Ci się zdanie.

 

A szorcik misię.

 

No i nie wiem co Ci się.

Jak to co? Szorcik. ;-)

Oj, Emtri, jesteś tu od ponad dwóch miesięcy i jeszcze nie wiesz, że “misię” to skrót od “podobało mi się”?

Babska logika rządzi!

Gapa x 2. Chyba czas do łóżka. Nie Finklo, nigdy nie rzuciło mi się to w oczy, ale już będę wiedzieć ;). Dziękuję za podpowiedź, po raz kolejny dziś.

Mnie też rozbawiło. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Cieszę się Szyszkowy Dziadku :).

Finklo, dziękuję za punkcik.

Tytuł zapowiada jakieś takie prywatne piekiełko i wcale mnie nie dziwi ta wędrówka przez poszczególne kręgi. I nie nuży, ani dłuży :) Wprost nie mogłam się doczekać tego ostatniego kręgu i uśmiałam się, gdy przeczytałam końcówkę. I zgadzam się z Ochą, że taki krąg powinien być ;)

Na początku tylko raził mnie człowieczek, bo strażnika bram piekielnych raczej nie umiem sobie wyobrazić jako jakiegoś mikrusa.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Od dawna uważałem, że powinien istnieć specjalny krąg piekielny dla tych, co nie byli jacyś specjalnie źli, lub grzeszni,tylko… Ogólnie irytujący. Poprzez swoje codzienne zachowania. Zajmowanie dwóch miejsc parkingowych jak najbardziej podpada pod tę kategorię. Bardzo przyjemny szort.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Niezłe.

 

Niby o piekle, a… przyjemne w lekturze ;)

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Aż do puenty średnio mi się podobało. Końcówka ratuje wszystko :)

Pozdrawiam!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Puenta piekielnie dobra:) Dzięki za poprawę humoru.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Naprawdę fajny szorcik. Czytało się z ciekawością, przyjemnie lekkie w stosunku do tematyki, no i końcówka oczywiście świetna.

śniąca: Dziękuję, cieszę się, że wędrówka przez moje piekło Cię nie znużyła :). A człowieczek… nietypowe piekło wymaga nietypowych opiekunów ;).

 

thargone: Też tak uważam, stąd ta wizja. Dziękuję za komentarz.

 

Nazgul: Dziękuję za komentarz i cieszę się, że lektura była przyjemna.

 

gravel: Uf, całe szczęście za tę końcówkę–ratowniczkę ;)!

 

AlexFagus: Cieszę się, że mogłam poprawić humor. Polecam się na przyszłość i bardzo dziękuję za punkt!

 

Teyami: Dziękuję za komentarz i miło mi, że się podobało ;).

Podobało mi się, ale znalazłam jeszcze to:

zapytał tchnięty nagłym przeczuciem. – tknięty

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przyjemny tekst, do uśmiechnięcia. Przypomniał mi o moim starawym opowiadanku o tamtym świecie.

Pozdrawiam,

Mee!

Dobrze się czytało, bardzo lekkie pióro, ale nie mogę się zgodzić z wieloma przedmówcami, że dobra puenta. Po tych wszystkich kręgach, spodziewałem się czegoś lepszego. Za to tekst z metrem mistrzowski. 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Kurde, tyle że dwa miejsca parkingowe jednocześnie to najczęściej kobitki zajmują. No, chyba że bohater był przedstawicielem handlowym.

Ambroziaku, nie zgodzę się z Tobą. Rzadko chyba bywasz w centrum handlowym albo nie zwracasz uwagi, jak ludzie parkują. Nie ma znaczenia, czy jest to kobitka czy facet. Jak ktoś uważa się za lepszego to zawsze zaparkuje, mając gdzieś innych. Wystarczy, że boi się, że ktoś mu samochód obije… Albo nie chce mu się poprawiać… Myślę, że w tym konkretnym przypadku nie ma znaczenia, jaką pracę ktoś wykonuje.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Walę stereotypami… 

Dziękuję bemik,sokole oko, błąd poprawiony ;). 

Kozajunior a masz to stare opowiadanko tutaj? Chętnie przeczytam.

Nevaz: No cóż tak już jest, każdemu podoba się coś innego. Dobrze, że chociaż lekko się czytało, skoro  końcówka nie była dla Ciebie wystarczająca ;). Dziękuję za komentarz. 

ambroziak na pojechałeś stereotypem. Sama jestem jeżdżącą kobietą i mi się nie zdarzyło, za to widziałam wielu panów parkujących “na szybko” zajmując czasem nawet więcej niż dwa ;). Morigana ma rację, umiejętności, a często brak kultury parkowania nie są zależne od płci. 

Tutaj nie mam. Na maila jak już. Za to polecam swoje dwa teksty, które są na stronie. Są o wiele lepsze od tamtego, napisanego prawie dwa lata temu. :)

Mee!

Oczywiście chętnie rzucę okiem ;).

Czytałam w sobotę rano i się ubawiłam – tyle pamiętam. Mam parę pomysłów na kolejne kręgi :)

Czyli misja wypełniona :D. Cieszę się. Swoją drogą jestem ciekawa tych kolejnych ;).

Ja słyszałam, że w piekle jest jakaś cieplutka miejscówka dla tych, którzy obiecują, że zadzwonią i…

Babska logika rządzi!

Ja słyszałam, że tych wysyłają z powrotem na ziemię. Siedzą potem tacy, nabzdyczeni w damskich skórach na uczelnianych sekretariatach :P.

Podobno niekiedy jeszcze muszą pracować w call center. ;-)

Babska logika rządzi!

Haha… piekło jednak ma wyszukane metody :D.

Emtri, moją opinię już znasz, więc tylko potwierdzę wszem i wobec, że szorcik mi się podoba. Ładnie to wszystko dograłaś. Przyjemna i lekka lektura, z sympatycznym finałem:) Pzdr.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Dziękuję Wiwi ;). Za pomoc przy becie i za ogłoszenie wszem i wobec ;).

Nie ma za co:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Przeczytałem nawet z zainteresowaniem, bo lubię opowieści traktujące o życiu po śmierci. Ale dużo już takich tekstów powstało i niełatwo stworzyć coś naprawdę dobrego. Niemniej ten szort spełnia swoją rolę. Do poczytania. 

Dziękuję domku za komentarz i cieszę się, że dobrze się czytało ;).

Całkiem zacny szort, a w dodatku porusza sprawę, za którą powinno się srogo karać, tak za życia, jak i po śmierci. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałem, myślałem by doklepać, ale w sumie… niezbyt mnie ta puenta ujęła. Idea grzesznika dobra, ale bieżnia taka sobie :/

Reszta tekstu to w sumie dość wtórny, choć dowcipny, opis różnych wariacji kręgów piekielnych.

Warsztatowo średnio, interpunkcja trochę kuleje.

 

No nic, tyle ode mnie.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Count nie chciał to ja sobie doklepnę, za tę puentę właśnie. Może nieujmująca ale śmiechłem i o to tu chodzi :)

 

F.S

No, wreszcie! Długo ten żarcik czekał…

Babska logika rządzi!

Wziąłem sobie do serca Twoje słowa Finklo, z wątku o grzebaniu :)

F.S

Widzę i pochwalam. :-)

Babska logika rządzi!

Fajne zakończenie :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka