- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - W niemej ciemności nadzieja umiera ostatnia

W niemej ciemności nadzieja umiera ostatnia

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

W niemej ciemności nadzieja umiera ostatnia

… – – – … … – – – … … – – – … … – – – …… – – – … … – – – …… – – – …

… – – – … … – – – … … – – – … … – – – …… – – – … … – – – …… – – – …

… – – – … … – – – … … – – – … … – – – …… – – – … … – – – …… – – – …

… – – – … … – – – … … – – – … … – – – …… – – – … … – – – …… – – – …

 

 

 

 

 

 

… – – – … … – – – …… – – – … … – – – …

… – – – … … – – – …… – – – … … – – – …

… – – – … … – – – …… – – – … … – – – …

 

 

 

 

 

 

… – – – … … – – – …… – – – …

 

… – – – … … – – – …… – – – …

 

 

 

… – – – … … – – – …

 

 

 

… – – – …

 

 

.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Kon­cep­cja cie­ka­wa. 

Co do tre­ści… hmmm… Dobry tytuł ;)

 

Co do warsz­ta­tu… Sporo po­wtó­rzeń, zwłasz­cza kro­pek i myśl­ni­ków ;) 

 

Komuś chcia­ło­by się to prze­tłu­ma­czyć? Nie dla mnie, dla in­nych ;)

 

Po­zdra­wiam!

Dobre, ale tro­chę prze­ga­da­ne. Skró­cił­bym.

 

Peace!

Zgo­dzę się z Na­zgu­lem co do kon­cep­cji.

Za­pro­te­stu­ję przy tłu­ma­cze­niu. Ten ze­staw znacz­ków każdy po­wi­nien roz­po­zna­wać. A jeśli nie – niech sobie spraw­dzi, na pewno nie za­szko­dzi.

Ten ze­staw znacz­ków każdy po­wi­nien roz­po­zna­wać.

Nie­ko­niecz­nie. Primo: trze­ba się cho­ciaż tro­chę in­te­re­so­wać, naj­sze­rzej uj­mu­jąc, ma­ry­ni­sty­ką. Se­cun­do: za­prze­sta­no ucze­nia tego al­fa­be­tu, bo w dobie po­wszech­nej łącz­no­ści sa­te­li­tar­nej…

Cie­ka­we, co bę­dzie, jeśli ktoś “wy­łą­czy” sa­te­li­ty…

Ada­mie, z Tobą też się nie zgo­dzę. Cały al­fa­bet – jasne, mało kto zna. Ale ten szcze­gól­ny ze­staw – trzy krót­kie, trzy dłu­gie, trzy krót­kie? Kur­czę, w żad­nych fil­mach się ten motyw nie po­ja­wia? Za­błą­ka­na wy­ciecz­ka sy­gna­li­zu­ją­ca la­tar­ką? Nic?

W pierw­szej chwi­li my­śla­łam, że mi się stro­na zrą­ba­ła przy ła­do­wa­niu :D

Ale, no, kon­cep­cja cie­ka­wa. 

I wierz­cie mi, nie trze­ba znać al­fa­be­tu, ani nawet tego kon­kret­ne­go sy­gna­łu, żeby się do­my­ślić. Zwłasz­cza po Wa­szych ko­men­ta­rzach.

Ha!

Roz­szy­fro­wa­łem! Na­po­ci­łem się, na­po­ci­łem, ale już wiem!

 

To jest… Kawał o Jasiu! ;)

 

A na serio, już na po­cząt­ku wy­da­wa­ło mi się, że to ciąg tych sa­mych sy­gna­łów. Li­czy­łem na głęb­szy prze­kaz. :/

 

Po­zdra­wiam!

Też my­śla­łam, że jakiś error i już za­czę­łam pa­ni­ko­wać :D

Po­mysł super. Nie znam al­fa­be­tu, ale po krót­kiej kon­sul­ta­cji z Wuj­kiem Go­ogle ogar­nę­łam tekst. Prze­kaz zro­zu­mia­łam, ale poza cie­ka­wym eks­pe­ry­men­tem to nie­wie­le wię­cej tu widzę. 

Od razu pa­ni­ko­wać? Po­win­naś już wie­dzieć, że po tym Ko­le­dze Ano­ni­mie można spo­dzie­wać się nie­mal wszyst­kie­go.

Ha, ha, ha… To nie ja – o co ty mnie, Ada­mie, po­dej­rze­wasz? ; )

Hmm, mel­du­ję, że prze­czy­ta­łam? ;)

To pro­wo­ka­cja!

:)

Na po­cząt­ku bar­dzo dzię­ku­ję Wszyst­kim, któ­rzy pod­ję­li wy­zwa­nie. Fin­klo, li­czy­łem na Cie­bie, dzię­ku­ję za wspar­cie w ciem­no;)

Tak, to był swego ro­dza­ju eks­pe­ry­ment. W świe­cie znie­czu­li­cy, w któ­rym czło­wiek musi do­stać ko­mu­ni­kat wy­po­sa­żo­ny w wizję i dźwięk, a czy­tel­nik wy­ma­ga prze­sła­nia ja­sne­go i po­praw­ne­go w for­mie, a wszyst­ko to musi być atrak­cyj­ne, by przy­kuć uwagę, osoba głu­cho­nie­wi­do­ma ma nie­ła­twe za­da­nie, by się prze­bić ze swoim nie­zro­zu­mia­łym ko­mu­ni­ka­tem. „Za­trzy­maj się w pę­dzie co­dzien­no­ści, matko, ojcze, przy­ja­cie­lu, po­trze­bu­ję Was.”

Li­czy­łem się z kil­ko­ma sce­na­riu­sza­mi zda­rzeń: obo­jęt­no­ścią, kry­ty­kanc­twem, a nawet ini­cja­ty­wa­mi, że takie gnio­ty trze­ba wy­rzu­cać z kon­kur­su. Wnio­ski by­ły­by tak samo cie­ka­we, jak smut­ne. Na szczę­ście spo­łe­czeń­stwo Nowej Fan­ta­sty­ki po­szło am­bit­niej­szą drogą, mimo że ciem­ną i nie­zna­ną.

A teraz co do sa­me­go prze­ka­zu. Uwa­żam, że każdy może zna­leźć go sam, gdzieś w głębi sie­bie. A jak głę­bo­ki bę­dzie ten prze­kaz, za­le­ży tylko od Was. Ja mia­łem kilka wizji:

– Okręt floty mię­dzy­gwiezd­nej za­gu­bio­nej w prze­strze­ni. Gdy za­ło­ga budzi się ze snu od­kry­wa, że sys­te­my łącz­no­ści nie dzia­ła­ją, a okręt bez­ład­nie zmie­rza w kie­run­ku ho­ry­zon­tu zda­rzeń. Pierw­szy ofi­cer przy­po­mi­na sobie stary sys­tem ko­mu­ni­ka­cji i spo­sób na wy­sła­nie sy­gna­łu. Nie ma jed­nak in­for­ma­cji zwrot­nej, czy ko­mu­ni­kat do­cie­ra. Po­wo­li traci wiarę w sens swo­jej misji, ale wstu­ku­je kod nie­ustę­pli­wie, aż do mo­men­tu, gdy czar­na dziu­ra nie po­zwo­li już na inny sce­na­riusz, niż wiecz­ne za­pa­da­nie się. Sy­gna­ły stają się coraz krót­sze. Na­dzie­ja jed­nak umie­ra ostat­nia. Krop­ka.

– Po­grze­ba­ny żyw­cem czło­wiek, który budzi się w mięk­kich ma­te­ria­łach wy­ście­ła­ją­cych jego sa­mot­nię. Bę­dzie krzy­czał o pomoc, póki star­czy mu sił, po ostat­ni od­dech. Czy prze­bi­je się przez dźwię­ko­chłon­na ba­rie­rę z drew­na i kilku ton pia­sku? Zdzie­ra sobie gar­dło, a potem pa­znok­cie. Na­dzie­ja umie­ra ostat­nia. Krop­ka.

– Mała dziew­czyn­ka w ho­spi­cjum, głu­cha i nie­wi­do­ma od uro­dze­nia. Ro­dzi­ce ją po­rzu­ci­li, bo li­czy­li na syna, który kie­dyś bę­dzie dumną głową ro­dzi­ny. Dziec­ko leży co wie­czór w swym łóżku, je­dy­ny­mi miej­scu i cza­sie, gdy zmy­sły nie wa­riu­ją od nad­mia­ru nie­zro­zu­mia­łych bodź­ców. Woła o pomoc. Nie wie, że nikt jej nie sły­szy. Dźwięk roz­cho­dzi się po jej duszy. To tam prze­brzmi po raz ostat­ni. Krop­ka.

Wszyst­kie te wizje spro­wa­dza­ją się do jed­ne­go:

S.O.S.

Save Our Ship

Save Our Souls

Głu­cho­nie­wi­do­mi są wśród nas, a każdy pisze swoje sce­na­riu­sze.

Jesz­cze raz Wszyst­kim dzię­ku­ję za brak obo­jęt­no­ści.

Ano­ni­mie, myślę, że po­wi­nie­neś – a w każ­dym razie spo­koj­nie mo­żesz – się ujaw­nić. Twoja praca; Twój eks­pe­ry­ment, z pew­no­ścią nie przy­no­si Ci wsty­du, wręcz prze­ciw­nie.

Nawet jako słu­cho­wi­sko mo­gło­by to być bar­dzo mocne. Choć nadal uwa­żam, że można by jed­nak kró­cej.

 

Peace!

Cie­niu,

Bar­dzo dzię­ku­ję za dobre słowa, jed­nak tu nie cho­dzi o wstyd. Ano­ni­mo­wość jest czę­ścią kon­cep­cji. Ano­nim nie jest pięk­ną ko­bie­tą, o nie­ziem­skich oczach z jasną ob­wód­ką wokół źre­nic. Nie mówi do­ty­kiem plu­szo­we­go misia, nie prze­ma­wia dźwię­kiem skrzy­piec. Ano­ni­mo­wy sy­gnał S.O.S jest zimny i po­zba­wio­ny sko­ja­rzeń, które by pod­świa­do­mie ka­za­ły my­śleć – Lubię to! A ano­ni­mo­wa sa­tys­fak­cja sma­ku­je le­piej niż jawna ra­dość.

Peace!

Peace!

Ano­nim to… Cień Burzy!

Ja pier­dziu! ;)

Ano­ni­mie, praw­dę mó­wiąc nie je­stem za­sko­czo­ny ani Twoją od­po­wie­dzią ani jej uza­sad­nie­niem, tj. jego me­ri­tum. Dla­te­go zre­zy­gno­wa­łem z na­le­gań na rzecz su­ge­stii. A su­ge­ro­wa­łem, bo mam pewne po­dej­rze­nia co do Two­jej osoby i byłem cie­kaw ich słusz­no­ści.

 

Nie, Na­zgu­lu. Nie wy­da­je mi się, żebym po­tra­fił wpaść na taki kon­cept. Ano­nim to Ano­nim, Cień zaś, to… tylko ja.

 

Peace!

EDIT: 

– – .– . … – -.– – – . -. – .– .-. --.. .– .– . --.. -.– -.– ..– – – .-. … . .-

-.-./---/.-./-.-./---/.-./.-/-.//-../---/.-../---/--..//..-/-.-/---/…/-./../-.-/--///

 

Edit: -…/---//-./.././/.---/./…/-/// ;-)

No wła­śnie, Cor­co­ran!

Tak się nie da tego czy­tać ;)

Forma za­ska­ku­ją­ca, ale prze­sła­nie pięk­ne:)

Na­zgu­lu,

Za­sta­na­wia­łeś się kie­dyś, czy jeśli Cień Burzy rzu­cał­by cień, a ten cień z pew­nych oczy­wi­stych lub mniej oczy­wi­stych wzglę­dów swą formą przy­po­mi­nał­by Cień, to czy ten cień byłby Cie­niem?;)

Praw­dą jest, że Cień to Cień, a Ano­nim to Ano­nim. Ano­ni­mem może być każdy, po­dob­nie jak każdy może być ano­ni­mem.

 

Cie­niu,

Pa­trząc pod swoje nogi za­wsze zwra­ca­łem uwagę, by nie po­tknąć się o źdźbło trawy. Cze­kam na wio­sen­ne burze, wyjdę wów­czas by spraw­dzić, czyj cień zo­ba­czę. Oba­wiam się jed­nak, że to bę­dzie wy­łącz­nie mój cień.:) Za­wie­dzio­ny?

 

Cor­co­ra­nie,

Faj­nie, że zaj­rza­łeś. Nie wiem co było zanim po­ja­wi­ło się Edit, przy­znam też szcze­rze, że nie wiem co jest po nim;)

 

Fin­klo,

Z Mor­sem może być jak z in­ter­punk­cją;) można pró­bo­wać uczyć, ale to sy­zy­fo­wa praca:)

 

Szysz­ko­wy, Wiwi,

Rów­nież dzię­ku­ję za od­wie­dzi­ny.

 

Świą­tecz­ne po­zdro­wie­nia dla Wszyst­kich.

Nie, Już-Pra­wie-Na-Pew­no-Zna­jo­my-Mi-Au­to­rze, nie po­czu­ję się roz­cza­ro­wa­ny, by­naj­mniej. Żeby być do­brym Cie­niem, trze­ba lubić to, że jest się ułudą, którą łatwo prze­oczyć, roz­pro­szyć, a nawet znisz­czyć; że żyje – eg­zy­stu­je – się na gra­ni­cy poj­mo­wa­nia i świa­do­mo­ści. Trze­ba lubić to, że po­zo­sta­je się w… w cie­niu. A ja je­stem, a przy­naj­mniej sta­ram się być, naj­lep­szym cie­niem, jakim tylko być po­tra­fię. Moje prze­kleń­stwo, że nie po­tra­fię prze­stać być przy tym Cie­niem.

Tak więc, Ano­ni­mie, być może Na­zgul wcale tak bar­dzo się nie po­my­lił? W końcu mię­dzy cie­niem a Ano­ni­mem nie ma ta­kiej znowu wiel­kiej róż­ni­cy.

 

Peace!

Mocne, strasz­ne, świet­ne. Naj­cie­kaw­szy po­mysł w tym kon­kur­sie i w ogóle tekst jest, hm… no bar­dzo jest. ;P We­dług mnie, po­wta­rza­ją­cy się, chłod­ny sy­gnał “… – – – . . .” ge­nial­nie w swej pro­sto­cie od­da­je temat: “nie widzę nie sły­szę”.

 

PS: Nie le­piej wy­glą­dał­by zapis “. . . _ _ _ . . .”? Ca­łość by tak nie fa­lo­wa­ła. ;)

Ela­na­rze,

Cie­szę się, że po­mysł Ci się spodo­bał. Wy­ko­na­nie wia­do­mo. Teraz to nawet się za­sta­na­wiam czy nie skiep­ści­łem cze­goś z in­ter­punk­cją:D No i fan­ta­sty­ki tro­chę mało;) Chyba, że Jury uzna wy­po­ci­ny z ko­men­ta­rza:)

Z za­pi­sem masz rację. Kre­ska jest kre­ska;) Ale już nie po­pra­wiam, bo chyba nie wolno.

W pierw­szym od­ru­chu po­my­śla­łam, że ten przy­pad­ko­wy ciąg znacz­ków, to jakiś żart, albo po­mył­ka. Po przyj­rze­niu się do­tarł do mnie ich sens.  

Tytuł plus treść to do­sko­na­łe uzu­peł­nie­nie. Na na­gra­nie ide­al­ny ma­te­riał – ale po skró­ce­niu (takie moje zda­nie). Do tego zróż­ni­co­wać i każda ko­lej­ną, coraz krót­szą serię wy­stu­ki­wać coraz ci­szej…

Śpiosz­ko,

Już się bałem, że nic nie na­pi­szesz bied­ne­mu ano­ni­mo­wi. Jed­nak to zro­bi­łaś, a wdzięcz­ny je­stem w dwój­na­sób, bo jako je­dy­na na­pi­sa­łaś swoją in­ter­pre­ta­cję. Dzię­ku­ję.

Gdzieś tam w wy­ja­śnie­niach na­pi­sa­łem, że każdy w tej tre­ści może od­na­leźć głę­bię. I uwa­żam, że nie tylko głę­bię tego tek­stu.

Ład­nie to przed­sta­wi­łaś. In­ter­pre­ta­cja jak naj­bar­dziej tra­fio­na, ale ja bym nie ubie­rał tego w żadne ramy. Nie to, żebym wzgar­dził wer­sją udźwię­ko­wio­ną;) ale to już bę­dzie tylko jedna z wizji. Dla­te­go sy­gnał niech sobie bę­dzie bez­na­mięt­nym sy­gna­łem. Moim celem było po­zo­sta­wie­nie ca­łe­go spec­trum. Taki im­puls pu­ka­ją­cy do świa­do­mo­ści czy­ta­ją­ce­go, ale już potem roz­cho­dzą­cy się wraż­li­wo­ścią inną za każ­dym razem.

Czy to bę­dzie wy­stu­ki­wa­nie, coraz cich­sze, jak z głębi za­klę­tej szafy, czy krzyk prze­cho­dzą­cy w chry­pę zdar­te­go gar­dła za­ko­pa­ne­go żyw­cem czło­wie­ka, czy wo­ła­nie małej dziew­czyn­ki coraz bar­dziej rzew­ne i roz­cho­dzą­ce się po dnie jej duszy, aż wresz­cie wy­stu­ki­wa­ny z za­gu­bio­ne­go stad­ku kod, coraz rzad­szy i za­głu­sza­ny przez trza­ski roz­bi­ja­nej za ho­ry­zon­tem zda­rzeń ma­te­rii. Tam, gdzie czar­na dziu­ra po­chła­nia nawet świa­tło, dźwięk nie ma żad­nych szans. A i tak na­dzie­ja umie­ra ostat­nia.

Nie­mniej ser­decz­nie dzię­ku­ję, że zna­la­złaś sens, swoją wer­sję i dałaś mi o tym znać.

 

Rybo,

Ale się roz­pi­sa­łeś;) Dzię­ki:P

 

Po­zdro­wie­nia dla Was oboj­ga. Mi­łe­go week­en­du.

Po­mysł, ow­szem, do­strze­głam. Nie­ste­ty, nie za­uwa­ży­łam opo­wia­da­nia. :-(

Po­mysł, ow­szem, do­strze­głam.

:)

 

Nie­ste­ty, nie za­uwa­ży­łam opo­wia­da­nia. :-(

:(

Nowa Fantastyka