- Opowiadanie: Pauelor - O miłości rzeczy

O miłości rzeczy

Życzę miłej lektury.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

O miłości rzeczy

Byłam nikim. Nic nie znaczącą, małą, nie wzbudzającą zainteresowania istotą. Wielokrotnie w samotne noce spoglądałam w gwieździste niebo, wzdychając do nieuchwytnych rzeczy – odrobiny ciepła, namiętności, uczucia bliskości. Ale dni przemijały, a mnie pozostawało tylko patrzenie na odległy świat na nieboskłonie. Szarość codzienności pokrywała mnie kurzem, grubą warstwą bezużyteczności i obojętności. Tak bardzo marzyłam, pragnęłam, aby wszystkie bajki o rycerzach w lśniących zbrojach, wybawiających wybranki z beznadziejnego życia, zamknięte w wieżach zbudowanych z tęsknoty i nadziei, były prawdą. Aby i mnie przytrafiła się taka przygoda. Bez zastanowienia opuściłabym to przeklęte pudło, szumnie nazywane przez inne, podobne do mnie, domem. Mieszkałyśmy w szóstkę, każda z nas mając za towarzysza tylko cztery ściany pokoju. Nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy – ni to ze strachu, ni ze wstydu. Przed czym? Sama nie jestem pewna. Pewnie każda z nas liczyła, że to jej się poszczęści, że na nią padnie promień szczęścia.

Docierały do nas plotki, o pewnym tancerzu, podróżującym po świecie w poszukiwaniu idealnej partnerki. Wieść niosła, iż wciąż jej nie znalazł.

Dzień, kiedy rzeczywiście zjawił się u nas był najwznioślejszym dniem w naszym kruchym i marnym życiu. Każda z nas robiła wszystko co w jej mocy, aby nakłonić jego ognisty temperament do naszych oziębłych, aczkolwiek kuszących charakterów. Do dziś nie wiem dlaczego wybrał mnie, pamiętam tylko zawistne spojrzenia swych współtowarzyszek niedoli, ich wściekłe miny oraz mój tryumf, kiedy odjeżdżałam zobaczyć, co skrywa horyzont. Czułam, że byłabym w stanie znieść wszystkie smutki świata, taka mnie radość wypełniała.

Zabrał mnie do swego pałacu, wysoko w górach, do wytwornych sal pełnych obietnic lepszego życia. A przyszedł do mnie już tego samego dnia, po zachodzie słońca. Przyprowadził go do pokoju służący, który został tak długo, aż nie upewnił się, iż nie zaczęliśmy naszych miłosnych igraszek. Stałam gotowa, naga, na przyjęcie go w swe ramiona. Patrzyłam tylko wyczekująco, jak idzie ku mnie tym swoim zdecydowanym krokiem zdobywcy. Nie czułam wstydu, chętnie i uwodzicielsko pokazywałam ponętne kształty, czując, co najbardziej go rozpala. Moja blada, zimna w dotyku skóra pragnęła gorących pieszczot, namiętnych pocałunków, obietnicy spełnienia. On pożądał mego ciała, marzył by je posiąść, wziąć we władanie, podporządkować. Pasowaliśmy do siebie.

Zaczęliśmy powoli, nie spiesząc się, wiedząc doskonale, iż mamy całą noc tylko dla siebie. Najpierw delikatnie, jakby jeszcze niepewnie, położył dłoń na moim karku, sprawiając, iż momentalnie ciarki przebiegły po całym ciele. Wyprężyłam się i jęknęłam cichutko. Następnie drugą ręką pociągnął subtelnie za mój warkocz, odchylając mi głowę, aby nasze usta mogły się spotkać. Gdy tylko poczułam jego rozpalone wargi na moich chłodnych, rozgorzało we mnie pożądanie. Całowaliśmy się przez moment, a ja powoli oddawałam się chwili. Doskonale wiedziałam, co się zaraz stanie, niemniej jednak drżałam z pożądania, tęsknoty i oczekiwania. Jego zręczne palce łaskotały skórę, drażniąc, zapewniając przy każdym dotyku nowe doznania, wcześniej mi obce. Zamknęłam oczy, powoli osuwając się w aksamitną przyjemność wrażeń. Był sprawnym kochankiem, namiętnym i czułym. Delikatnym, acz zdecydowanym, wiedział czego chce i jak to osiągnąć. Nie był też nachalny, poznawał mnie i sprawdzał, kiedy staję się mniej zainteresowana, a kiedy łzy szczęścia lecą mi po bladych policzkach. Gdy zszedł niżej – jego ręce pełgające po mojej smukłej kibici – ogień namiętności rozbłysnął zapraszająco do zmysłowego tańca. Odpowiadałam na każdą pieszczotę z chęcią, nieomalże łapczywie przyjmując od niego wszystko, co mi ofiarował, chociaż przy jego ruchach, zaczarowanych tanecznym rytmem, czułam się jak zimna kukła, która nie potrafi wykrzesać odrobiny zmysłowości. Niezrażony, pokazywał mi, co mam robić, jak go zachęcać, gdzie dotykać, kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć. Lecz to on miał kontrolę. Bawił się moim ciałem, idealnie rozpoznając już co robić, abym pragnęła go jeszcze bardziej. I pragnęłam. Fale gorąca to przychodziły, to uciekały gdzieś, aby pojawić się ze zdwojoną siłą. Jego hipnotyczny taniec miłości zabierał mnie w miejsca, z istnienia których nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, zamknięta przed pięknem świata i doznań, które ofiarował. Cieszyłam się, płakałam ze szczęścia, nie potrafiłam się powstrzymać, a on tylko delikatnie te łzy zlizywał, wprawiając mnie w jeszcze większą ekstazę.

Byliśmy ze sobą połączeni już dłuższą chwilę i czułam, że zaczyna we mnie coś narastać. Z początku zaledwie delikatny szum, powiew raptem, ale z czasem jego ognista natura spowodowała, że nie potrafiłam dłużej oprzeć się napływowi nowego uczucia. Nasze oddechy przyspieszyły, dochodziliśmy do punktu, kiedy żadne z nas nie będzie się już powstrzymywać, chować za barierą czułości – zbliżał się czas dzikości serca, obłąkańczego pędu i nieposkromionego spełnienia.

Szum przeszedł w wiatr, a wiatr w wichurę szalejącą w moim ciele. Wzburzonych fal podniecenia nie potrafiły zatrzymać już żadne tamy – przerwane spowodowały syk z mych zaciśniętych ust – tak bardzo starałam się nie krzyczeć. Ale im bardziej się starałam, tym bardziej on napierał, górując nade mną, niczym pradawny bóg nad struchlałym śmiertelnikiem, obiecując mu pozaziemskie rozkosze w ogrodach niebiańskich pałaców. Topniałam pod jego żarem pasji, objął mnie swoimi ramionami, przytulił mocno, szepcząc do ucha wyznania miłości, nie przerywając swego tańca. Szybciej i szybciej, aż zaczął migotać mi w oczach, oddech miał równie płytki, co i mój – próbowaliśmy w tych ostatnich sekundach dostroić się w ten jeden, ostateczny krzyk rozkoszy.

Nie mogłam już dłużej się powstrzymywać… nie potrafiłam… nie chciałam…

Po wszystkim jego namiętność zgasła tak szybko, jak się pojawiła. Służący pojawił się chwilę później i wyprowadził, a ja zostałam sama w kałuży owocu naszego spotkania, spełniona, w końcu potrzebna i doceniona.

Wiedziałam, że jutro też do mnie przyjdzie. Już nie musiałam patrzeć w gwiazdy, sama byłam jedną z nich.

Koniec

Komentarze

Przeczytałam.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

O, facet czyni narratorką kobietę – ambitna próba :-)

 

EDIT: a, doczytałem. Taka jedna, jedyna scena? Czy ja nie pojąłem czegoś?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie wiem, Fishu, nie pojąłeś? Tak, jedna scena :)

Przeczytałam, ale wizje są tak przepoetyzowane, że ja nie dostrzegam w nich erotyki.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Pod tym przepoetyzowaniem pewnie coś się kryje :-) dużo metafor i ognia ;-)

Wielkie brawa dla pierwszego męskiego (przynajmniej co do autorstwa) opowiadania (sorry, Corcoranie, ale Twojego sprintu ja nie uznaję ;) )! Drugie brawa za próbę spojrzenia z kobiecego punktu widzenia. 

I tu, niestety koniec zachwytów. Bo, jak Bemik, nie znajduję wyraźnej erotyki. Rozmyła się gdzieś za bardzo w tej orgii metafor. 

 

Szkoda też, że chyba brakło jakiejś zewnętrznej korekty.

Ale kolejne dni przemijały, a mnie pozostawało tylko patrzenie na odległy świat na nieboskłonie. Szarość kolejnych dni pokrywała mnie – powtórzenie

Każda z nas robiła wszystko co w jej mocy, aby nakłonić jego ognisty temperament do naszych oziębłych, aczkolwiek kuszących charakterów. – coś mi się w tym zdaniu nie składa 

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przynajmniej wiem, że do erytyków mam się nie pchać :) Dzięki, że wpadłyście, dziewczyny :)

E, no ja tam erotykę akurat widzę, tylko zupełnie odmienną od tej, którą zaprezentowano w zdecydowanej większości dotychczas zgłoszonych tekstów. Ale dziewczyny mają rację – wizja jest przepoetyzowana. Tylko że – właśnie – jeżeli jest to wizja cnotki-dziewczynki, której głównym zajęciem jest siedzenie i czekanie na księcia (z braku laku tancerza), który ją zawiezie do zamku i da ładne sukienki – no to mi wszystko pasuje. Ale nie mogę się zdecydować, czy to wizja, czy opis doświadczenia (nawet w nieprawdopodobnej, bajkowej scenografii). Bo jeżeli doświadczenie – no to taka panienka jednak chyba czułaby swój pierwszy raz nieco inaczej. :)

Ja, Pauelorze, zdurniałem, bo fantastyki nie umiałem odnaleźć :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jest, tylko ukryte. Nie chciałem zdradzać ani tytułem, ani opisem. Niestety, żona mi powiedział, że zbyt mocno ukryłem to, co chciałem pokazać :) Może ktoś dostrzeże. Jak nie, to znaczy, że nie udało mi się. Trudno się mówi XD

[…] spoglądałam w gwieździste niebo, wzdychając do nieuchwytnych rzeczy – odrobiny ciepła, namiętności, uczucia bliskości. ---> czy dalej wymienione ciepło, namiętność i bliskość, rozumiane tak, jak należałoby je rozumieć w danym kontekście, istotnie są rzeczami?

Szarość kolejnych dni pokrywała mnie kurzem codzienności, grubą warstwą bezużyteczności i obojętności. ---> wydaje mi się, że brakuje jednego słowa, z dosłowności czyniącego przenośnię, jaka sama się narzuca.

Tak bardzo marzyłam, pragnęłam, aby wszystkie bajki o rycerzach w lśniących zbrojach, wybawiających wybranki z beznadziejnego życia, zamkniętych w wieżach zbudowanych z tęsknoty i nadziei, były prawdą. ---> bardzo marzyłam, aby bajki były prawdą, wybawiających z beznadziejnego życia… Mam wrażenie bliskie przekonaniu, że w tym wszystkim coś skrzypi i pozgrzytuje zamiast współgrać.

Mieszkałyśmy w szóstkę, każda z nas mając za towarzysza tylko cztery ściany pokoju. ---> cztery ściany jako jeden towarzysz; hmmm…

Pomimo obecności innych, nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy […]. ---> skrócenie o pierwsze trzy słowa nie zaszkodziłoby zdaniu, a może nawet pomogłoby mu, myślę.

Jeszcze jeden cytat, dla odmiany ze środka: » Jego hipnotyczny taniec miłości zabierał mnie w miejsca, o istnieniu których nie zdawał sobie wcześniej sprawy, zamknięta przed pięknem świata i doznań, które ofiarował. « ---> mam pytanie: co w tym nie gra?

<><><>

Naprawdę podziwiam, że tak daleko od dosłowności, ku której prędzej czy później grawituje większość piszących o tak zwanych tych sprawach, ale podziw dla Autora i satysfakcja z lektury byłyby większe, gdyby nie kwiatki takie, jak powyżej. A szkoda…

Też się w poetyckości rozpłynęła :) 

 

Przynajmniej wiem, że do erytyków mam się nie pchać

A może spróbuj jeszcze raz, ale z męskiego punktu widzenia? 

 

Edycja, bo zanim się zastanowiłam i skończyłam, to nowe komentarze wpadły. Pierwsze zdanie do Rybki jest skierowane :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Kwiatki do poprawy, na szczęście. Dzięki Adamie. Z punktu widzenia mężczyzny nie ma nic erotycznego. Dla nas wynaleziono porno.

Ej no, nie wierzę ani w ani jedno Twoje słowo!!! Po prostu szukasz wymówki, żeby nie pomyśleć i nie popracować. *

 

 

 

 

 

 

* Czy takie podpuszczanie jako motywacja działa?

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Może trochę :) Ale czy się uda, okaże się, kiedy (jeśli) napiszę inny kawałek. 

Teoretycznie masz rację, erotyka nie istnieje, jeśli najpierw nie “zatańczą” neuroprzekaźniki – ale te cholery lubią “tańczyć” i potrafią to robić, jeśli baletmistrzyni wodzirejka umiejętnie poprowadzi…

Pieląc klombik tekstu daj baczenie na inne, nie pokazane chwaściki.

Niestety, tutaj wchodzimy na bardzo grzęski temat – czym jest erotyzm dla każdego z nas. Przedstawiłem swój punkt widzenia, fakt – tekst może być niedopracowany, kalam się, mea culpa, ale poetyczność tekstu i plastyczność oddaje mój punkt widzenia. Jeśli tekst się komuś nie spodobał, znaczy, że inaczej postrzega te sprawy :) Nic się nie stało. CIeszę się, że mogłem wziąć udział w przedsięwzięciu :)

Ty się w sobie nie zamykaj, tylko pielęgnuj teksta! Że ja nie znajduję fantastyki – wynika z mojej niepoetyckości i ograniczonego móżdżku ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Spokojnie, Fishu, za stary jestem na fochy i nie myśl, że już złożyłem rękawice. Termin jest i to on będzie zwiastował koniec walki!

Przeczytałam

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Sporo metafor, za mało konkretów :P Scenka powinna pobudzać zmysły, jednak jest zbyt mało plastyczna i nie trafiła do mnie. 

Przeczytałam.

Do mnie też nie trafiło, ale ja chyba mam lekką alergię na poezję.

Za to wykonanie zgrzytało. I, podobnie jak Psycho, nie zauważyłam fantastyki. Chyba że poszło o artystę, który nie bzyka fanek za kulisami, tylko jeździ po świecie i szuka.

Tak bardzo marzyłam, pragnęłam, aby wszystkie bajki o rycerzach w lśniących zbrojach, wybawiających wybranki z beznadziejnego życia, zamkniętych w wieżach zbudowanych z tęsknoty i nadziei, były prawdą.

Kto jest zamknięty w wieżach? Bo, IMO, z gramatyki wynika, że rycerze.

te pudło => to pudło

Gdy zszedł niżej – jego ręce pełgające po mojej smukłej kibici

Hmmm. Naprawdę ręce mu pełgały, a dziewczynie się to podobało?

Babska logika rządzi!

Język bardzo poetycki, aż gęsto od wyszukanych zwrotów. Jednak podobnie jak PsychoFish nie odnalazłem tu fantastyki.

Po drobnej korekcie, dziękuję za wytknięcie błędów. Niektórych rzeczy nie poprawiałem, bo mają one być rozumiane DOSŁOWNIE. Nie chcę już nic więcej podpowiadać.

Napisane ładnie, czuć, że coś się za tymi metaforami kryje, niestety tak głęboko, że zmienia się w zagadkę typu “Co to jest – wisi na drzewie, jest zielone i śpiewa?”;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

W tym przypadku Autor może ogłosić podkonkurs: “Czyja to miłość?” ;-)

Swój typ mam, ale tam gdzie kupuję pakują je pojedynczo, po cztery albo dziesięć.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nadal, to personifikacja, nie fantastyka…?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Za mnie za dużo poezji i za mało odpowiedzi na pytania: kto? po co? w jakim celu? z jakiego powodu?

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Erotykę dostrzegłam, tylko nie mam pojęcia kto z kim baraszkuje i dlaczego po wszystkim ona zostaje, a on znika.

 

Bez za­sta­no­wie­nia opu­ści­ła­bym te prze­klę­te pudło… – Bez za­sta­no­wie­nia opu­ści­ła­bym to prze­klę­te pudło

 

Pa­trzy­łam tylko wy­cze­ku­ją­co, jak idzie ku mnie tym swoim zde­cy­do­wa­nym kro­kiem zdo­byw­cy. – Czy mógł iść cudzym krokiem?

 

Nie zra­żo­ny, po­ka­zy­wał mi, co mam robić… – Niezra­żo­ny, po­ka­zy­wał mi, co mam robić

 

za­bie­rał mnie w miej­sca, o ist­nie­niu któ­rych nie zda­wa­łam sobie wcze­śniej spra­wy… – …za­bie­rał mnie w miej­sca, z istnienia któ­rych nie zda­wa­łam sobie wcze­śniej spra­wy… Lub: …za­bie­rał mnie w miej­sca, o ist­nie­niu któ­rych nie miałam pojęcia

Zdajemy sobie sprawę z czegoś, nie o czymś.

 

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziekuję, regulatorzy. Choć doskonale wiem, że NIE z przymiotnikami piszemy razem, nie wiedzieć czemu, zawsze mi się napiszą osobno :(

 

A z tymi "te”, “to”… szkoda gadać :) Nie po raz pierwszy i nie ostatni zrobię ten błąd.

.

 

Czyli Cień Dupa, powoli bierze się do nadrabiania zaległości zalegle zaległych.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie wiem, może jestem inna, ale mnie się sam opis erotyki podobał. Brakowało mi tylko jakiegoś “noża,” np. w przypadku tzw. pierwszego jakiś element nieprzyjemności… chociaż trochę…

Fantastyki nie odnalazłam, ale podziwiam autora za lekkość w opisie tej sfery życiowej. Ileż ja się musiałam namęczyć, napocić, naprzełamywać, żeby wydobyć z siebie 4 zdania… a tu … tak po prostu wyszło

Niech Wszechświat Wam błogosławi...

Od tego muszę zacząć, że opowiadanie mnie przerosło. W sensie, że nie wiem, o czym, czy raczej: o kim, jest. Z początku stawiałem na jakąś porcelanową lalkę, ale później zupełnie ten koncept stracił sens, a innego jakoś nie wynalazłem. Że jest erotyka, widać, choć zdecydowanie zbyt delikatna, wręcz eteryczna. Zbudowana na ładnych, obrazowych metaforach, jednak zbyt mało dosłowna, a przez to niemal nużąca. Natomiast że jest fantasy, muszę wierzyć na słowo.

Za to tekst jest napisany porządnie, ładnie, bardzo – ciut za bardzo, że się powtórzę – obrazowo. Emocje bohaterki, choć nie wiem, co tak naprawdę się za nimi kryje, też oddałeś przekonująco.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fantastyki nie dostrzegłam. Erotyka nie jest dosłowna, ale pewnie o to chodziło. Jak dla mnie w tekście jest jej sporo, choć nieco wyrazistości by się przydało. Niestety Pauleorze, zgadzam się z Twoją żoną, że sens gdzieś uleciał i nie jestem w stanie go dostrzec. Może właśnie przez to nie widzę fantastyki.

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Każda z nas robiła wszystko co w jej mocy, aby nakłonić jego ognisty temperament do naszych oziębłych, aczkolwiek kuszących charakterów. -> nie rozumiem: można nakłonić temperament do cudzego charakteru?

Stałam gotowa, naga, na przyjęcie go w swe ramiona. -> Stałam naga, gotowa na…

Służący pojawił się chwilę później i wyprowadził [kogo? Brakuje dopełnienia], a ja zostałam sama w kałuży owocu naszego spotkania, spełniona, w końcu potrzebna i doceniona.

 

Fantastyka bardzo umowna, niestety ulegnie brzytwie Lema. Erotyka w miarę subtelna, choć szczerze zirytowała mnie postawa bohaterów: on – zimny i wyrachowany, super kochanek – zdobywca “veni vidi vici” (i gdzież te jego zasługi, co czyni go tak wyjątkowym i wyczekiwanym?); ona – pensjonareczka, niby nic nie wie o życiu, a z drugiej strony coś tam wie o kuszeniu i ekspozycji ciała, myli seks z miłością, cieszy ją, że partner traktuje ją jak rzecz. No, okropność :)

Cóż, nie porwał mnie ten tekst, chociaż fantastykę akurat dostrzegłam. Z całą resztą miałam tak, jak Cień. Ni hu hu nie pojęłam, co autor miał na myśli. Przez chwilę podejrzewałam lalkę, potem rzeźbę lodową, a potem już nic…

I – też jak Cienia – trochę mnie znużyło.

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nowa Fantastyka