- Opowiadanie: bemik - Kamienica

Kamienica

Dołączam z przyjemnością do Fantastów 2015. Mam nadzieję, że uprzyjemnię Wam nadchodzący weekend i że nikt nie poczuje się urażony.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Kamienica

– Jest tu kto? – Głos uwiązł mi w gardle z przerażenia. Jeszcze przed chwilą siedziałam przy biurku w swoim pokoju, obok na łóżku pochrapywał mąż i nagle zniknęłam. To znaczy, nie wiem, czy ja, czy może zniknęło otoczenie.

Z trudem łapałam powietrze. Ratowałam się szybkimi, płytkimi wdechami i świszczącymi wydechami. Chryste, jak to się stało? Zaraz, niech no sobie przypomnę, co robiłam ostatnie. Wiem, czytałam opowiadanie Katedry. Dziwny z niego człowiek, pisze beznadziejnie, reaguje alergicznie na wszelkie uwagi… Ale jego komentarze?! Matko bosko, te docinki, złośliwości i groźby. Ano właśnie, wpisywałam się pod jego opowiadaniem, kliknęłam w klawisz enter i zniknął mój świat. Gdzie, do cholery, podziało się biurko ze stojącą lampką, która ciepłym, żółtym światłem rozjaśniała mrok w pokoju?

W tym pomieszczeniu nic nie rozjaśniało ciemności. Gdzieś z oddali dobiegał jakiś szmer. Głosy? Tylko czyje? Drzeć się, czy lepiej zostać cicho?

– Cholera, chciałabym trochę światła – szepnęłam sama do siebie i poczułam się lekko zaskoczona, gdy smolisty mrok zmienił się w szarość zimowego albo jesiennego przedświtu.

– Więcej światła – szepnęłam z nadzieją. I stało się, jak prosiłam. Ośmielona powiedziałam głośno: – Niech będzie jasno, jak w słoneczny dzień.

Nie wiem, jak i skąd, bo nie widziałam źródła, ale nagle zrobiło się całkiem widno. Odetchnęłam z ulgą – jeden strach odegnany.

Rozejrzałam się. Wydało mi się, że poznaję to miejsce. Kamienica, a właściwie piwnica pod nią. Ruszyłam korytarzem w stronę, gdzie miałam nadzieję znaleźć wyjście. Szłam i szłam, ale drogi nie ubywało. Podłoga rozciągała się pod moimi stopami jak guma do żucia. Dotknęłam dłonią ściany, wybierając dość charakterystyczny punkt – pękniętą cegłę – i znowu zrobiłam parę kroków. Dłoń nadal tkwiła w tym samym miejscu.

– Kuźwa! – zaklęłam, bo zalała mnie kolejna fala strachu. – Uspokój się, kretynko! – upomniałam sama siebie. – Chcę stąd wyjść! – ryknęłam na całe gardło, nie przejmując się już tym, czy ściągnie to na moją głowę jakieś potwory. Myślałam, że zadziała, jak ze światłem. Ale nie udało się.

– Ja też bym chciała! – Usłyszałam i znieruchomiałam. Na szczęście głos był żeński. Jakoś babskiego potwora zawsze mniej się bałam.

– Kto do mnie gada? – spytałam, rozglądając się na boki.

– Ja, znaczy Finkla. – Wyjaśnienia dobiegały zza moich pleców. – A ty kto?

– Bemik. Gdzie jesteś, bo cię nie widzę?

– Nie wiem, gdzie jestem, ale skoro mnie nie widzisz, to może mnie tu nie ma? – zastanawiała się dziewczyna.

– Finkla, nie filozofuj. Gadaj cały czas, a ja spróbuję cię namierzyć, idąc za głosem.

– Co mam gadać?

– Wszystko jedno, może być nawet lalala…

– Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś…

– Zwariowałaś? Będziesz mi tu teraz inwokacją leciała? – oburzyłam się, ale tak właściwie to nie bardzo wiem, dlaczego.

– No bo to jedyny dłuższy fragment czegoś, co znam na pamięć – wyjaśniła.

– Dobra, może być „Pan Tadeusz”, tylko nie rób przerw, bo się zgubię.

Finkla potwierdziła mruknięciem, po czym zaczęła jeszcze raz od początku. W jej wykonaniu inwokacja brzmiała trochę jak inkantacja jakiegoś zaklęcia, ale to nie była odpowiednia pora na rozważania nad jej talentem recytatorskim. Właściwie wiedziałam, w którą stronę powinnam się kierować, ale mój wysiłek był daremny.

– Fifi, przestań – poprosiłam, gdy zamierzała ponownie rozpocząć deklamację, bo jej pamięć szwankowała przy „gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała”. Trzeci raz tego samego tekstu nie miałam ochoty wysłuchiwać. – To na nic, wiem, gdzie jesteś, ale nie mogę do ciebie dojść.

– Dlaczego?

– Nie wiem, dlaczego! Gdybym wiedziała dlaczego, to pewnie bym doszła. Korytarz mi się wydłuża.

Za pomalowanymi na żółto drzwiami zapadła cisza. Patrzyłam w tamtą stronę i miałam nadzieję, że mój wzrok przyciągnie pomieszczenie do mnie i pozwoli mi uściskać nieznajomą znajomą.

– Możesz spróbować to wyjaśnić?

Spróbowałam i nie okazało się to tak strasznie trudne. Na dodatek Finkla znalazła sposób.

– Jak nie idzie do przodu, to spróbuj do tyłu – powiedziała po prostu.

– Że jak?

– Odwróć się do mnie plecami i idź do tyłu!

Poskutkowało. Wreszcie udało mi się pokonać jakąś odległość, bo do tej pory tylko się męczyłam, a efekt był żaden. Otworzyłam zamknięte na skobel drzwi i wypuściłam dziewczynę. Chwilę się sobie przyglądałyśmy, ale ani ja, ani ona nie powiedziałyśmy nic o swoim wyglądzie zewnętrznym. Widać za bardzo odbiegałyśmy od wzajemnych wyobrażeń.

– Miło cię poznać! – Pierwsza oprzytomniała Finkla.

– Wzajemnie – odparłam. – Czy jest tu ktoś oprócz nas?

– Miałam wrażenie, że słyszę jakieś głosy na lewo od mojej komórki – powiedziała. – Ale jeśli wziąć pod uwagę sposób, w jaki dostałaś się do mnie, to musimy tyłować na prawo.

Ustawiłyśmy się obok siebie, a ja schwyciłam dziewczynę za pasek od spodni. Spojrzała na mnie groźnie, ale widać zrozumiała, że to dla bezpieczeństwa i skinęła głową. Ruszyłyśmy jednocześnie. Przy każdej piwniczce zatrzymywałyśmy się i stukałyśmy w drzwi. W ten sposób odnalazłyśmy jeszcze trzy dziewczyny: Regulatorzy, Ochę i Śniącą. Próbowałyśmy przypomnieć sobie nasze prawdziwe imiona, ale bezskutecznie. Widać przez to porąbane miejsce.

Dotarłyśmy wreszcie do schodów prowadzących w górę. Pod samymi drzwiami ujrzałyśmy dwie skulone postacie.

– Hejka – powiedziała jedna i wierzchem ręki otarła policzek. Wyglądało, że musiała solidnie popłakać. Druga nawet się nie przywitała, tylko ponuro ogladała swoje dłonie.

– Cześć – przywitałam się i przedstawiłam nas po kolei.

Obie dziewczyny ożywiły się nieco.

– Ja to Tensza – powiedziała ta od dłoni. – A ona to Emelkali, ale się mazali, więc może trzeba jej zmienić ksywkę.

– Mazałam się, bo nie można otworzyć tych cholernych drzwi – wybuchnęła Emelka.

– Też to wiem, a nie buczę! – przyznała Tensza.

– Pokaż ręce – poprosiłam, bo wydawało mi się, że dziewczyna potrzebuje pomocy. – O w mordę! – wykrzyknęłam, oglądając podrapane, pościerane i brudne dłonie. – Żebyś ty jakiegoś zakażenia nie dostała. Dobra, na razie nic z tym nie zrobimy, ale może na górze coś znajdziemy!

– No – rzuciła Emelkali – jak ci się uda otworzyć drzwi.

– A w którą stronę szarpałyście? – spytała niewinnie Finkla.

– W jedyną możliwą – odpowiedziała z przekąsem Tensza, ale odsunęła się.

Z drwiącym uśmieszkiem przyglądała się, jak dziewczyna przesuwa w górę klamkę, a potem ciągnie drzwi, które najpierw napierają na futrynę, a zaraz potem stają otworem.

– Panie przodem – powiedziała z ukłonem Fifi i przepuściła dziewczyny. Stanęłyśmy w niezbyt szerokim holu i rozglądałyśmy się za wyjściem. A drzwi do piwnicy zniknęły, jakby ich tam nigdy nie było.

* * *

Innych drzwi też nie było, okna się nie otwierały, a szyby miały chyba pancerne.

– Tu jest jak w wariatkowie – powiedziałam, z wysiłkiem powstrzymując się od histerii.

– No coś ty – zaprzeczyła Reg. – Nawet w wariatkowie muszą być drzwi, którymi wchodzi i wychodzi personel.

Jedyna korzyść z opuszczenia piwnic była taka, że nie musiałyśmy chodzić do tyłu ani robić wszystkiego na opak. Usiadłyśmy na schodach i zaczęłyśmy rozmawiać. Udało się nam ustalić parę rzeczy: żadna nie pamiętała swojego imienia, nasza rzeczywista rzeczywistość odpływała w siną dal, pozbawiając nas nawet wspomnień, ostatnia rzecz, jaką każda z nas robiła w realnym świecie, było logowanie na portalu NF i wpis pod opowiadaniem Katedry.

– Nie mówcie mi, że ten złośliwiec tyle może! – oburzyła się Ocha. – To po prostu niemożliwe, no!

– Teoretycznie masz rację, ale jakoś się tutaj znalazłyśmy! – Finkla w zamyśleniu pocierała brodę.

– A zwróciłyście uwagę, że nie ma z nami żadnego faceta? – spytałam dość retorycznie.

– Bemik, coś insynuujesz? – Reg domagała się wyjaśnień.

– Nie, tak mi się nasunęło samo. Może facetów odsyła w jakieś inne miejsce?

– Dba o nasze morale? – zachichotała Śniąca.

– Jak to odsyła? Co ty bredzisz? – zaperzyła się Ocha.

– A jak wyjaśnisz, że wszyscy, co wypowiedzieli się pod jego opowiadaniem, raptem znaleźli się w tym domu bez klamek? – spytałam, wykrzywiając się złośliwie.

– Klamki są – wtrąciła cicho Emellkali – tylko drzwi nie ma.

– To gdzie widzisz te klamki, mazgaju? – ryknęła Tensza.

– Przy oknach – wyszeptała Emelka i na wszelki wypadek odsunęła się trochę od wrzeszczącej koleżanki.

– A za oknem hasają jakieś dziwne stworki i kotki, i nic sobie nie robią. Jest ogromna papuga, co krzyczy agrrr. O, są i smoki, chyba sto siedemdziesiąt trzy.

– Tak szybko policzyłaś? – zdziwiła się Reg.

– Nie – wyjaśniła uczciwie Śniąca – ale pamiętałam, ile było opowiadań konkursowych, więc pomyślałam, że tyle musi być smoków.

– U mnie były cztery – wtrąciłam. – Ale może zostawmy to zewnętrze, bo i tak nie możemy się tam dostać, a zajmijmy się wnętrzem.

– To znaczy czym? – usiłowała sprecyzować Ocha.

– No, tym tutaj – powiedziałam i zamilkłam na chwilę, bowiem dotarło do mnie, gdzie możemy się znajdować. – I nie chcę was martwić, ale ja chyba wiem, gdzie jesteśmy…

– No gdzie? – zaczęły się dopytywać dziewczyny.

– W kamienicy – wydusiłam wreszcie.

– No wiesz! – Regulatorzy skrzywiła się z niesmakiem. – Rewelacja, po prostu epokowe odkrycie! Same przecież widzimy, że nie w hipermarkecie.

– Ale to moja kamienica – wyszeptałam. – Ściany pomalowane olejną farbą, jak pociągniesz dłonią poczujesz chropowatość. A jak zgaśnie światło, ciemność otoczy cię ramionami jak morderca. Klik, klik, klik – pstrykasz światłem, a tu…

– Jasna cholera, możesz przestać? – wrzasnęła Tensza. – Wywołujesz sztuczną psychozę, wariatko.

– Całe szczęście, że jest dzień, bo inaczej chyba bym zemdlała – dorzuciła Emelkali.

– Ani mi się waż! No dobra – kontynuowała Reg. – To wiemy, gdzie jesteśmy i co z tego wynika?

– Że nad nami są przynajmniej cztery piętra z mieszkaniami, w których nigdy nie byłam, bo macie do czynienia z jednostką aspołeczną. To znaczy moja bohaterka taka była. I w którymś mieszkaniu czai się morderca. Nie mam pojęcia , w którym, bo albo nie napisałam, albo nie pamiętam.

– Tobie coś padło na głowę? – Finkla przyglądała mi się uważnie i mówiła bardzo łagodnie.

– Nie, nie padło. To moje opowiadanie „Ciemność”, pamiętacie?

Większość potwierdziła, przy czym ze dwie wzdrygnęły się ze zrozumieniem. Zdaje się, że dotarło do nich, w co się wplątałyśmy.

– On ją na końcu morduje? – spytała cicho Śniąca.

– Że tak powiem, zakończenie jest właściwie otwarte, ale dość jednoznacznie wskazuje kierunek.

– O mamuniu – jęknęła Śpioszka, a Emelkali jej zawtórowała. – To ja wolę, żeby go jednak nie było.

Zapadła ciężka cisza. Słychać było tylko nasze oddechy, a ja z nerwów zaczęłam ogryzać paznokcie.

– Możesz przestać? To obrzydliwe! – Tensza spoglądała na mnie z niesmakiem, a ja zostałam z kawałkiem paznokcia w ustach i nie wiedziałam, co z nim zrobić. Wypluć nie wypadało, bo przecież się na mnie gapiła. Na szczęście jej uwagę odwrócił widok za oknem. Dyskretnie wyjęłam wymemłany pazurek i wytarłam o spodnie.

– Mam pomysł – Tensza szepnęła nagle i przygryzła wargę. – Nie wiem, czy dobry, ale mam.

– Gadaj! – ponagliła ją Finkla.

– My nie możemy ani otworzyć, ani rozbić tych okien, ale gdyby zaprosić do współpracy smoki…

– Co masz na myśli? – Przysunęłyśmy się bliżej do dziewczyny, a ona poczuła się wreszcie w swoim żywiole.

– Jak powszechnie wiadomo smoki to bardzo inteligentne i ciekawskie stworzenia, prawda? – spytała, a my potwierdziłyśmy jak jedna żona. – Należy je zainteresować, a one same rozbiją nam okna i wyleziemy stąd.

– Ale jak? Czym?

– Podejrzewam, że najlepiej je wkurzyć – zasugerowała Tensza.

– A może któryś z tych smoków to facet? – rozważała na głos Ocha.

– No i? – Okropnie nie lubię, jak ktoś rzuca takie hasła – niby zrozumiałe, ale tylko dla autora. – Co w związku z tym?

– Jakby się jakaś rozebrała, to może by spróbował przebić głową nawet mur, a nie tylko okno!

– Ja odpadam – powiedziała szybko Reg, a ja dołączyłam do niej: – My obie przekroczyłyśmy już ten wiek, kiedy się wabi. Z nami zadziałałoby na odwrót – wypłoszyłybyśmy wszystkie smoki, nie tylko męskie.

Nie doczekałyśmy się na jakiekolwiek protesty i zaprzeczenia.

– Mam tylko jedno pytanie! – Zatrzymałam Śniącą, Tenszę i Emelkali, które gotowe były poświęcić się dla ludzkości czyli dla nas. – Po jakiego wuja rwiemy się na dwór? Co nam to da?

Konsternacja była wyczuwalna niemal jak zapach truskawek na straganie. Dziewczyny spoglądały jedna na drugą, ale nie padła żadna odpowiedź.

– No dobra – nie wytrzymała wreszcie Tensza – to co proponujesz?

– Może najpierw przeszukamy kamienicę?

– Nie boisz się, co znajdziemy? – spytała całkiem poważnie Finkla.

– Gdybym była sama, to bym się bała! – Wzruszyłam ramionami. – A ze smokami możemy poczekać, nie uciekną. To nieprzewidywalne stworzenia – przypomniały mi się moje żywożmije – lepiej zostawić je na czarną godzinę.

* * *

Ruszyłyśmy po schodach w górę. Na każdym pietrze rozdzielałyśmy się i sprawdzałyśmy korytarze i drzwi bez klamek w poszukiwaniu ludzi. Na próżno. Dopiero zbliżając się do czwartego pietra usłyszałyśmy szmer głosów. Nadzieja dodała nam skrzydeł, nawet ja i Reg przyspieszyłyśmy, choć, przyznam szczerze, lazłyśmy już na ostatnich nogach. Jeszcze trochę, a padłabym na zawał. Albo udar, bo nie wiem, czego się dostaje w przypadku przemęczenia.

Głosy z każdym naszym krokiem potężniały i coraz bardziej wyglądało, że nie jest to ani rozmowa ani nawet kłótnia.

– Czy to jest śpiew? – spytałam niepewnie.

– Raczej przeraźliwe darcie mordy w konkursie „Kto głośniej” – sprecyzowała złośliwie Tensza.

Stanęłyśmy przed jedynymi drzwiami obdarzonymi klamką i zamarłyśmy. Do naszych uszu docierały popisy chóru rewelersów.

W piwnicznej izbie siedzę sam nad kuflem pełnym piwa.

Oczyma wodzę tu i tam, a głowa mi się kiwa.

Ja nie dbam o czerwony nos i o to, że wciąż tyję!

Ja biorę kufel w ręce swe i piję, wciąż piję do dna!

– To pijacka piosenka – powiedziała zaskoczona Ocha. – Wchodzimy tam?

– Jasne – potwierdziła Reg – w końcu po to lazłyśmy aż na czwarte piętro.

– Żeby posłuchać pieśni biesiadnej? – zdziwiła się Śniąca.

– Nie. Żeby znaleźć ludzi!

Ale to, co zobaczyłyśmy, nie bardzo wyglądało na ludzi. Przytomnie zablokowałam chusteczkami higienicznymi drzwi, żeby się za nami nie zamknęły. Na podłodze leżeli pokotem mężczyźni w różnym wieku, a przed nimi stał cały las butelek o bardzo różnej i kolorowej zawartości.

– O, panienki – czknął jeden, zwracając na nas uwagę. – Nie zamawiałem! Ale mogą być. Szyszkowy i Adaś – te dwie starsze dla was, reszta dla nas. Jakoś się podzielimy!

Poczułam się urażona tym wytykaniem wieku. Sama mogę, ale nie lubię, jak robi to ktoś inny. Na Reg nie zrobiło to jednak wrażenia. Stała nieco z tyłu, przygryzając wargę, jakby się nad czymś mocno głowiła.

– To nasi panowie z portalu – zauważyła zaskoczona Finkla – tylko urżnięci w trzy dupy!

– Trzy dupy? – rozżalił się młody człowiek w okularach. – Dlaczego tylko trzy. Chcę więcej.

– Milcz, pijaku – ryknął nieco starszy mężczyzna. – Panie pozwolą – zrobił zapraszający gest ręką – do kółeczka. Czym chata bogata, tym rada.

Zestaw trunków był rzeczywiście imponujący. Nie wiedziałam, co zrobić, a reszta dziewczyn chyba też miała mieszane uczucia. Sprawę rozwiązała Tensza, bowiem podpełzł do niej całkiem przystojny i całkiem zalany młody człowiek, przyssał się w pijackim pocałunku do jej dłoni i wybełkotał:

– Królowo, zrób ze mną, co zechcesz! Rozkazuj, a ja będę cię wielbił po wsze czasy!

Tensza wyrwała rękę i odsunęła się na bezpieczną odległość.

– Paszoł won, ochlapusie! – wrzasnęła. – Jedyne, czego można od was chcieć, to żeby zniknął cały ten arsenał, a wy żebyście jak najprędzej wytrzeźwieli, pijackie mordy!

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły zamglone spojrzenia, niepewne ruchy i co najważniejsze wszystkie butelki.

– O mamusiu – jęknął ten w okularach. – Ostatnie życzenie poszło się je… zostało wykorzystane. Dlaczego to zrobiłaś? – spojrzał z wyrzutem na Tenszę.

– Co zrobiłam? No, o co ci chodzi? I ktoś ty?

– Jam jest Cień Burzy – wtrącił się w tę rozmowę ten mężczyzna, który ostatnio pełzał. – Wybacz nam nasze zachowanie, ale zaćmienie nas dopadło, spowodowane…

– Wiem czym – przerwała mu Tensza. – I przestań się wygłupiać. Ten w okularach to kto?

– Psychofish – przedstawił się chłopak, rozglądając się z lekkim oszołomieniem po pokoju.

– Tak myślałam – powiedziała bardzo głośno Reg i sprawiła, że wszyscy zamilkli.

– Tak myślałaś, że on to Psychoryba i w związku z tym co? – spróbowałam uściślić.

– Jak ryba? – zdziwiła się Regulatorzy. – A, on! – zrozumiała po chwili. – Nie, nie o to mi chodziło.

– A możesz wyjaśnić o co? – spytała trochę wkurzona Ocha.

– Wydaje mi się, że każda grupa dostała życzenia do wykorzystania – powiedziała powoli i z namysłem.

– Nawet na pewno – wtrącił się Adam. – My dwa wykorzystaliśmy na…

– Wiemy na co! – Spojrzałam na niego z przyganą. – Przynajmniej jedno poszło na alkohol.

– Dwa – przyznał skruszony. – Najpierw ktoś powiedział, że fajnie tak się spotkać i że przydałaby się flaszka. A kiedy się pojawiła, ktoś inny stwierdził, że pół litra na tyle chłopa to za mało i zamówił tyle, żebyśmy nie mogli wypić.

– O matko – jęknęłam zdruzgotana.

– A tobie co? – spytała bez współczucia Finkla. – Żal ci tej wódy?

– Nie – znowu zajęczałam. – Boziu kochana, dlaczego mnie tak doświadczasz…

Teraz już wszyscy gapili się na mnie z dość głupimi minami.

– Możesz wyjaśnić, czemu tak jojczysz? – poprosiła spokojnie Reg, a ja po jej minie widziałam, że chyba się domyśla.

– Bo straciliśmy wszystkie życzenia – wyznałam i ukryłam twarz w dłoniach.

– To my straciliśmy życzenia – zauważył niepewnie Cień.

– My też – powiedziałam grobowym głosem.

– Ale my nie wyrażałyśmy żadnych życzeń, prawda? – spytała jeszcze Ocha.

– Ja wyrażałam – przyznałam się.

– Ale aż trzy? – dociekała Tensza.

– No. Żeby się zrobiło troszkę jaśniej, potem żeby było jeszcze jaśniej, a na koniec, żeby było jasno jak w dzień…

– Kretynka, trzy życzenia na jedno światło – oburzyła się Tensza, a ja niestety przyznałam jej rację.

– Zaraz, ale w takim razie nam zostało jeszcze jedno życzenie! – uradował się Szyszkowy Dziadek. – Możemy sobie zażyczyć powrotu do domu.

Wszyscy oprócz mnie, Tenszy i Reg wybuchnęli nieokiełznanym entuzjazmem.

– Nie – przerwała tę radosną wrzawę Regulatorzy. – Tensza zużyła to życzenie.

– Co? – Panowie znieruchomieli i zaniemówili.

– Ano tak – wyznała odważnie dziewczyna. – Zażyczyłam sobie, żebyście wytrzeźwieli.

– Boże, co za baba – jęknął Thargone. – Za parę godzin i tak byśmy wytrzeźwieli. Musiałaś? Nie mogłaś poczekać?

– Noż cholera – zdenerwowała się Tensza. – Ja nawet nie wiedziałam, że moje życzenie się spełni, rozumiesz? Gdybym wiedziała, zażyczyłabym sobie publikacji książki!

– Albo powrotu do domu – szepnęła cichutko Śniąca. – A może spróbujemy z jeszcze jednym życzeniem – zaproponowała nieśmiało. – Czasem w bajkach to przechodzi.

Ustawiliśmy się w okrąg i na dany przez Adama znak wywrzeszczeliśmy życzenie: chcemy wrócić do domu. Nie zadziałało.

Zamilkliśmy przywaleni ciężarem nieszczęścia. Kilkanaście dorosłych osób zgromadzonych w jednym pokoju stało ze spuszczonymi głowami, nie wiedząc, co ze sobą począć.

– Właściwie – powiedziałam – to ja już nawet nie wiem, za czym tęsknię.

– Za domem? – podpowiedział Cień.

– Nie wiem – przyznałam się z bólem serca. – Nie pamiętam domu. Ani niczego, co w nim jest. Ani nikogo. To straszne! – Łzy zakręciły mi się w oczach. – A wy? Pamiętacie?

Po pomrukach wywnioskowałam, że z resztą jest podobnie.

– A może nie ma po co wracać? – spytał Sethrael i posmutniał jeszcze bardziej.

– Seth, przestań – skarcił go Adam. – Ja też nie pamiętam domu, ale zostało mi takie wrażenie. Nie czujesz tego? Na samą myśl robi się ciepło koło serducha. Nie wiem, kto tam na mnie czeka, ale wiem, że czeka.

– Dobra, koniec smętów, bo się zaraz wszyscy popłaczą – wtrącił się Psychofish. – Co teraz? Idziemy na strych?

– Możemy, bo tylko tam nas nie było – przyznałam rację Rybie i otarłam ukradkiem oczy. Zatęskniłam za czymś strasznie, ale sama nie wiedziałam za czym.

Poddasze było ogromne i zakurzone. Rozleźliśmy się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby nam się ewentualnie przydać. Co chwila rozlegały się jakieś okrzyki. Oglądaliśmy stare pisma, porzucone książki, tomiki wierszy. Nie było nas wśród autorów. To znaczy może i byliśmy, ale nikt z nas nie pamiętał swojego imienia i nazwiska, więc nie mogliśmy się odnaleźć.

To chyba Emelkali pierwsza zaczęła płakać.

– My się stąd nigdy nie wydostaniemy!

– No, zostaniemy tu na wieczność wpleceni w pajęczynę wirtualnej rzeczywistości – dodała Śniąca.

– Przez tego pier… cholernego trolla – dołożyła Tensza.

– Żeby chociaż któreś miało ze sobą laptop – wtrąciła Reg. – Można by napisać jakąś wiadomość na portal…

– Komórki! – ryknęli jednocześnie Fish i Cień.

– Nie ma zasięgu, już sprawdzałem. – Seth wylał kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. – Dupa z tego.

– Ja pierdykam! Co za cholerstwo…– Z odległego krańca strychu dotarła do naszych uszu najpierw wiązanka przekleństw, a potem tylko ciche postękiwanie.

– Kto to? – Spojrzałam na Reg. – I czego tak pomstuje?

– Chyba Thargone.

– Co się stało? – spytałam wystarczająco głośno, by uzyskać odpowiedź bezpośrednio od delikwenta.

– Przyje… Przywaliłem nogą w takie dziwne ustrojstwo. Ma klawisze, ale to nie klawiatura.

Zerknęłyśmy na siebie z Reg i obie zerwałyśmy się do biegu, o ile w naszym przypadku można mówić i o zrywaniu, i o bieganiu.

– Thargone, jesteś genialny! – Reg zburzyła chłopakowi czuprynę. – Chyba jesteśmy uratowani!

– Co? Jak? O co chodzi? Co to jest?

– Thargone znalazł maszynę do pisania – oznajmił głośno Adam, a ja i Reg oraz Szyszkowy Dziadek kiwaliśmy na potwierdzenie głowami.

– No, a teraz napiszemy na tej przedpotopowej maszynie nową historię, w której zbanujemy Katedrę, potem wyrzucimy go z portalu, a na koniec wrócimy do domów – wykrzyknęłam głośno i podskoczyłam z radości, choć w moim wieku nie bardzo wypada robić takie rzeczy. – Szukajcie jakiejś kartki papieru, może być nawet zadrukowana, nasze się przebije – poleciłam. – Ja mogę pisać, kiedyś pracowałam w redakcji i tam były takie właśnie maszyny.

– O matko, jak ja się cieszę! – powiedziała Śniąca, a wszyscy jej przytaknęli.

* * *

Siedziałam w swoim pokoju i gapiłam się na pusty ekran. Obok na łóżku pochrapywał mój mąż. Ciepłe światło biurkowej lampki padało na klawiaturę. Śniło mi się, czy wymyśliłam sobie historię?

 

 

 

Koniec

Komentarze

Mężczyźni dobrze kombinowali. Jedyny sposób na wydostanie się z innej rzeczywistości, to stracić jej poczucie. laugh

Przyjemnie się czytało.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Dzięki, Kostko.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobre! Fajny tekst, może dlatego, że moja postać mi się podoba. I nie ma żadnych koronek. ;-)

Bardzo przyjemnie się czytało, dialogi takie naturalne.

 

Edit: Ech, nie ma sprawiedliwości… Baby pozamykałaś w piwnicach, a faceci sobie w tym czasie na pięterku balangę urządzili. ;-)

Babska logika rządzi!

Bo tak jest zwykle: baby do garów  i do bachorów, a mężczyźni przy piwku odpoczywają po ciężkim dniu :-)

Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Masz Ty wyobraźnię, Bemiku! To było możliwe tylko w opowiadaniu – Regulatorka wyszła z piwnicy i o własnych siłach wdrapała się na czwarte piętro, czyli pokonała pięć pięter! Czysta fantastyka! ;-)

Strasznie miło łaziło się z Wami w Twojej Kamienicy! ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A  mnie myślisz, że łatwo było? Mało na zawał nie padłam, ale udało nam się razem wrócić szczęśliwie do domu:-)

Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Hm, ja nie jestem aż taka agresywna. Chyba, że gram w scrabble. 

A z drugiej strony jakby mi się ktoś przyssał do ręki to by z buta dostał. Więc  nie jestem też taka łagodna :P Nach, powiedzmy, że średnia się zgadza.

Bardzo przyjemny tekst. Zaśmiałam się parę razy.

 

– Hejka – powiedziała jedna i wierzchem dłoni otarła policzek. Wyglądało, że musiała solidnie popłakać. Druga nawet się nie przywitała, tylko ponuro gapiła się na swoje dłonie.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki Tenszo. Tak też sobie pomyślałam, że nawet Cienia byś pogoniła :-)

Poprawiłam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przyjemnie sie czytało. Najbardziej rozsmieszylo mnie nawiązanie do Katedry. Moglas bardziej rozwinąć ten wątek :)

A ja uważam, że im mniej budowli sakralnych, tym lepiej. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki Belhaj, ale Katedra był tylko przyczyną tego, co się wydarzyło:-) Nie chciałam, by taka osoba stała się bohaterem mojego opowiadania. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

W sumie racja, ale myślałem że będzie czarnym charakterem.

No, Be.Mi.K., no, no…

 

Na wstępie przepraszam, że zacząłem niniejszy komentarz od “no”. Zachowałem się jak gówniarz.

 

Po drugie, zachwyciło mnie w tym opowiadaniu wiele rzeczy, ale szczególnie chyba pewne zdrobnienia i przeinaczenia nicków, których – tak zdrobnień jak i samych nicków – użyłaś w tekście. Nie wdając się w szczegóły, powiem tylko, że to było piękne.

Cała reszta zresztą też. Czytało się nawet nie jednym tchem, bo mignęło tak szybko, że człowiek – zdawałoby się – nie zdążył ni razu wypuścić powietrza. Żadną możliwą stroną.

Z jednej strony wyszło Ci prawdziwe opowiadanie grozy, z drugiej, taki jakby trochę pastisz, tyle, że… be pastiszu. Bardzo smakowita mieszanka, zwłaszcza, że składników bogactwo, a wszystkie nader… interesujące.

Szkoda tylko, że na końcu nie stoczyliśmy epickiej bitwy z potężnym trollem, wzywając do pomocy nasze smoki, piratów, wilki morskie, rusałki, elfy, statki kosmiczne, Pana Frączka i kto tam co ma w pisarskim arsenale.

 

Moje osobiste odczucia co do wykreowanego mnie? No cóż, pozostałem zbyt głęboko w Cieniu innych postaci, by wyrobić sobie jakieś zdanie. Ale to dobrze. Tak być powinno. Tym właśnie jest dobry cień – cieniem.

 

Pogonić? Mnie? Ha! Toż to już nadfantastyka. Zwłaszcza, że my się z Tenszą loffciomy jak dwa małe bajgle z jednej piaskownicy. Prawda, Tęczo?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Klik ;)

Kurczę, a obiecywałam sobie, że dziś już nic nie przeczytam na portalu. :)

Tenszo, Ty się nie buntuj, Ty jesteś genialnie opisana! A mnie się wydaje, że ja pod opowiadaniami Katedry nie komentowałam. Czytałam, podziwiałam, ale się postanowiłam nie udzielać. Chyba jednak jakieś zdanie mi się musiało ześlizgnąć z klawiatury, skoro znalazłam się w tak udanym towarzystwie. ;)

 

Bardzo miła lektura. :)

Dzięki Cieniu, dzięki Unfallu.

Ocho, zamiar był taki, żeby pisać tylko o tych , co się wypowiadali, ale potem mi się zmieniło i tak oto jesteś. Dzięki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

HA! To ja jestem największa beksa na portalu?

 

 

Dobra, to idę poryczeć w kąciku. O!

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Też mnie ominęła ta afera z katedrą, ale mimo to i dla mnie znalazło się miejsce w tym zakręconym tekście. Niezmiernie mnie to ucieszyło. :)

Kliknąłbym sobie bibliotekę, ale się spóźniłem.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

A mnie znów zabrakło chociaż z katedrą zawzięcie walczyłem…

Dziekuję Emelkali – ktoś musiał ryczeć :-)

Dziadku, potrzebowałam Cię.

Belhaju, jak mówiłam, Katedra był tylko incydentem.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik jesteś zaje… fajna. Wiem, że pewnie mało znaczące będzie dla Ciebie moje wyznanie, ale jesteś drugim autorem, który spowodował, że śmiałam się na głos. Szacun. A cień w trzech prostych krokach przepędziłaś.

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Nie doczekałyśmy się na jakiekolwiek protesty i zaprzeczenia. ---> niejaki pan A. Markowski, profesor skądinąd zresztą, twierdzi, że to potocyzm, poprawna natomiast łączliwość odpowiada na pytania kogoś, czegoś.

;-) Dziękuję za pozostawienie mnie przy życiu. :-)

Wbrew pierwszym pozorom, bemik, tekst w Twoim stylu. Szkoda, że nie zdążyłem kliknąć wiadomo na co…

Ja tylko chciałem zabulgotać, że na maszynie do pisania to pierwej niźli na komputerze… Dobrze mnie wyuczyła, nim odeszła do krainy Mistrzów Jedi :-)

 

Kurcze, drugoplanowym bohaterem zostałem – dziwne uczucie, być u kogoś bohaterem. I cień, pełznący ku kobiecie…;-) Ale marnacji życzenia na trzeźwość nie wybaczę! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A cień w trzech prostych krokach przepędziłaś.

Lipa, Moja Droga. Nadal tu jestem^^

Fishu, powtarzaj sobie – to tylko fantastyka, to tylko fantastyka, to tylko fantastyka… Na mnie to działa. I jestem… ekhem… no dobra, normalny, to może i nie do końca.

Ale, z drugiej strony, po co być normalnym, skoro można być zajebistym?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No na ;-))

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

KK – nawet nie wiesz, jakie to miłe uczucie, kiedy osoba niewymieniona w tekście śmieje się w głos. Bardzo Ci dziękuję.

Adamie, pozwolisz, że zostawię tę mowę potoczną. A tekst oczywiście, że w moim stylu, w końcu to moja wyobraźnia nas przeniosła, ja pisałam i poniekąd ja wybawiłam nas z nieszczęścia.

Rybko, z facetami trudno się dyskutuje, a jak są pod wpływem jest to właściwie niemożliwe, dlatego musiałam Was wytrzeźwić, nawet kosztem utraty życzenia.

Cień nie ja przepędzałam, ino Tensza. Ja jestem w tym wieku, że nawet pełzający młodzieńcy są nie do pogardzenia :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A to taka życiowa obserwacja. I wniosek. Że kobiety starają się znaleźć rozwiązanie, a mężczyźni szukają okazji do zaimprezowania… A potem wszystko będzie dobrze… Ale gdyby ktoś tak okrutnie nietrzeźwość mą przerwał, to och… Nadymam się i obrażam śmiertelnie! Ale, serio mówiąc, to gratuluję zmysłu obserwacji. No bo jeśli chodzi o Thargona, to jedynym elementem fantastycznym było zburzenie czupryny przez Regulatorów. To da się zrobić jedynie metaforycznie. Burzenie znaczy, bo czupryna to pieśń przeszłości. Poza tym, to zupełnie, jakbym siebie widział. I słyszał. Choć muszę przyznać, że kiedy napisałaś: "… ma klawisze, ale to nie klawiatura." to pomyślałem o fortepianie, nie o maszynie do pisania… Choć w sumie i tu trafiłaś, bo wieki temu, gdy mały i niewinny byłem, bawiłem się często taką jedną, marki Continental, wyprodukowaną w latach trzydziestych. Jak ktoś oglądał filmy wojenne, to potrafi sobie wyobrazić, jak wyglądała… No widzisz, Bemik, właśnie zafundowałaś mi nostalgiczną podróż do krainy Piotrusia Pana… I za to już należałby Ci się punkt na bibliotekę. Cóż, bibliotekę już masz, a ja, póki co, nie jestem !zdolny do przyznawania takowych punktów. Więc zamiast tego, masz ode mnie wirtualnego całusa. Młach. Co do samego tekstu, to pastiszowo prześmiewcza opowieść grozy, to jest jedna z tych rzeczy, które Muminki lubią najbardziej. Do pełni szczęścia brakowało mi może jakiegoś potężnego tąpnięcia na końcu, jakiejś epickiej walki (ktoś już chyba o tym wspominał, chyba Cień), tudzież fajerwerków, ale… Nie byłbym Thargonem, gdybym się nie przyczepił do czegoś. Na przykład do litrówek: "Zaraz, niech no sobie przypomnę, co robiłam OSTATNIE" – ostatnio. I jeszcze – "Matko bosko"… Chyba Matko Boska. Tak myślę, ale nie jestem pewien. Co jeszcze… A, nieważne. Lepiej dam Ci kolejnego całusa. Młach.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Thargone, dzięki za całuski. 

Obie rzeczy napisałam z rozmysłem. Co robiłam (w domyśle jako) ostatnie. A wykrzyknik: często tak mówię, dodając jeszcze Częstochowsko. 

Co do czupryny… wahałam się między głaskaniem łysinki a burzeniem czuprynki – wyszło mi, żeś młody wystarczająco, aby jeszcze jakowąś czuprynkę posiadać. Ale nie martw się, łysinki są seksi. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo zgrabne :) Życzenie natychmiastowego wytrzeźwienia zakrawa na łamanie praw człowieka! ;)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Bemiku, wybacz, że tak późno. Czytać zaczęłam w piątek w pracy, ale nie udało mi się skończyć :( 

Dopiero teraz udało mi się usiąść przed komputerem i nadrabiam. 

 

Uśmiałam się, choć i dreszczyk mi po plecach przechodził (zwłaszcza w piwnicy). 

I czuję się zaszczycona obecnością w już drugim Twoim fantastycznym świcie :)

 

A teraz wybacz ponownie – idę po ponad dwunastogodzinnym dniu pracy marzę już tylko o poduszce pod głową.

Dobrej nocy i kolorowych snów wszystkim :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Mirabell – niczego i nikomu nie chciałam łamać. Musiałam życzyć sobie przez Tenszę, bo inaczej nie szło się z panami dogadać. 

Śniąca – kolorowych. I dziękuję za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo przyjemne opowiadanie.:)

Bardzo fajny pomysł. Zwłaszcza z zakończeniem. Sen a może jawa? :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Widzę, że stworzyliście tu naprawdę fajną społeczność :) Opowiadanie dobrze się czytało, było kilka zabawnych momentów, wyraźna rodzinna atmosfera i tan zwrot – “potwierdziłyśmy jak jedna żona”.. Pierwsze czytam, dobre :D

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Rooms, Morigano – dziękuję za wizytę.

Primagen – gdyby byli sami faceci, potwierdziliby jak jeden mąż wink. Dzięki za odwiedziny.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo dziękuję za umieszczenie mnie nie dość, że w ogóle w utworze, to na dodatek w fajnym towarzystwie, a na dodatek numer dwa – w odpowiednim stanie. ;) (Magdalena wszystko spieprzyła…)

Sympatyczny tekst, w którym – moim zdaniem – króluje Tensza jako agresywna choleryczka wyżywająca się na płaczliwej Emelkali. :) Powiem Ci, Bemik, że gdy tylko któraś z tych bohaterek dochodziła do głosu, gęba od razu mi się uśmiechała; świetnie oddałaś ich internetowe wcielenia. :)

Sorry, taki mamy klimat.

Bardzo dziękuję Seth, cieszy mnie to, że ktoś jeszcze dobrze się bawił, dzięki!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Tenszo, Ty się nie buntuj, Ty jesteś genialnie opisana!

Muszę się buntować, inaczej postać nie byłaby zbyt wiernie oddana… :P

Seth – ja, choleryczka?! A przyjacielskiego kopniaka chcesz? :D

 

Pogonić? Mnie? Ha! Toż to już nadfantastyka. Zwłaszcza, że my się z Tenszą loffciomy jak dwa małe bajgle z jednej piaskownicy. Prawda, Tęczo?

No, ba :*

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Bardzo sympatyczne opowiadanie. Pomysł może na kolana nie powala, ale wykonanie (jak zawsze) świetne. Jedyny minus – nie ma mnie;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

DZięki Alex. No, niestety, nie ma Cię.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Szkoda, że przegapiłem Katedrę, to musiała być naprawdę inspirująca postać. ;)

Bardzo fajnie się czytało. Emelkali taka biedna, Tensza taka bojowa – już widzę ten duet na wielkim ekranie! Psychofish jako młody chłopak, znaczy się element fantastyczny też jest. ;D

 

Zastanawia mnie jedna rzecz – dlaczego panowie nie wykorzystali wcześniej trzeciego życzenia na wyczarowanie zagrychy? Skoro pojawiły się już trunki, całkiem naturalne byłoby… ok, czepiam się. ;/

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Panów zauroczyła ilość posiadanego alkoholu, więc nie zdążyli pomyśleć o czymś innym. Dzięki Elanarze.

I uwierz mi, nie chciałbyś spotkać Katedry. Ten facet nawet mnie wkurzył.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Psychofish jako młody chłopak, znaczy się element fantastyczny też jest. ;D

O czekaj ty, zdrajco…! :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Psycho, niestety, dziesięć lat różnicy między Tobą a Elnarem to sporo. Przez ten czas dużo można stracić (włosów, zębów), ale można i zyskać (brzuszek piwny, okulary, aparat słuchowy).

Ale pomyśl – też kiedyś miałeś dwadzieścia cztery lata i patrzyłeś na tych po czterdziestce, zastanawiając się, kiedy noga im się obsunie do wykopanego już grobu :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj Bemik, rzecz w tym, że ja bardzo wcześnie kręciłem się w środowisku ludzi dużo starszych i dużo młodszych – fantaści nie patrzyli na wiek, o ile człowiek był sensowny ;-) Tak więc w wieku 24 lat miałem sporo znajomych o dekadę starszych i stan ten był dla mnie normalny :-D

 

A zdrajca, jak mawia pewne krasnoludzkie porzekadło, prędzej czy później chadza bez jajca. Albo i dwóch.

 

Zgrzyt, zgrzyt… Pójdź no, Elanarze… :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ja nie zapomnę, jak moje dziecko w podstawówce opowiadało o nowej pani. 

Generalnie była fajna i dużo się uśmiechała. A gdy zapytałam o wiek, usłyszałam:

– Stara, taka chyba jak ty.

Miałam wtedy 36 lat.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

W liceum na francuskim mieliśmy opisać znaną osobę. Koleżanka wybrała jakąś aktorkę i napisała takie zdanie: 

Ma 50 lat i jeszcze nie umarła! :)

No tak, to zakrawa na cud! 

Niestety, później się okazuje, że człowiek sam tego cudu doświadcza :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, powód do dumy nawet… My, gerontki i geronci… :-) Babciodziadziokracja. :-)

Żeby, Adamie, żeby… wiek odpowiedni, a wnucząt nie widać. Lenią się moje bachory, oj lenią! 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik! Pyszne to było! Bez zastrzeżeń i marudzeń. REWELACJA! 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Dzięki, dzięki. A kiedy Twój tekst się pojawi?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przyznam się szczerze, że w nawale pracy a później przebywając w rozjazdach kompletnie przegapiłem ten konkurs, więc mojego tekstu nie będzie. Za to kończę inny, którym zamierzam Ci bezczelnie podesłać na betę ;-)

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

ŚWIETNE!!! Uśmiałem się jak nie wiem co. ;) 

Wybacz mi Tensza, ale muszę przyznać Sethowi rację, ze swoim opisem twojej postaci w opowiadaniu. (NIE BIJ MNIE!!) :D

Wiesz, Mordelinhexie, dzięki Tobie odświeżyłam sobie sporo własnych opowiadań.

Skoro już ganiasz po moich tekstach, zapraszam cię do Fryderyka Frączka. Opowiadania są ponumerowane i krótkie.

Dzięki. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki Bemiku, zaraz go zobaczę ;-)

Już miałem napisać, dlaczego same baby? :) Ale w końcu pojawiają się mężczyźni, sprowadzeni przez feministkę do roli pijaków ;) Co kolejny dzień, to się o tobie nowych rzeczy dowiaduję :) Pomysł może jakoś mnie nie wzruszył, ale niektóre partie dialogu zacne :)

A dziękuję, miło Cię gościć pod tym tekstem. 

Najlepsze w konkursach “Fantaści” jest to, że świetnie bawi się autor, opisani użytkownicy, ci, co ich znają i ci, którzy nie mają pojęcia, o czym mowa. Z reguły, nie mówię, że zawsze tak jest. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję Anet. Widzę, że nadal grzebiesz po starych tekstach.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A jakoś tak ;)

Przynoszę radość :)

Miś zachwycony, bo ma wrażenie, że trochę poznał część wybitnych portalowiczów. Tylko nie jest pewien, czy wypadało to czytać. Takie informacje osobiste. Nawet jeżeli zmyślone, to w każdym… jest trochę prawdy. laugh Nie poleca, bo uważa, że mu nie wypada rozgłaszać. Kurz przysypie w bibliotece.

smiley

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka