- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Monopol na prawdę

Monopol na prawdę

Pierw­sza z cyklu opo­wie­ści... Jak się Wam po­do­ba? Pisz­cie praw­dę :  )

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Monopol na prawdę

Izba mi­strza to­nę­ła w ła­god­nym pół­mro­ku. Ję­zy­ki ognia z ko­min­ka we­so­ło tań­czy­ły wokół pło­ną­cych żagwi, rzu­ca­jąc na ścia­ny i sufit mi­go­tli­we re­flek­sy kar­mi­no­wej czer­wie­ni. Przy­bysz usiadł na zydlu, tuż przy stole, na któ­rym był roz­ło­żo­ny sta­ro­żyt­ny, po­zła­ca­ny in­ku­na­buł. Mistrz prze­rzu­cał sztyw­ne, ob­fi­cie ilu­stro­wa­ne per­ga­mi­no­we karty.

– A zatem prze­pły­ną­łeś Ocean Spo­ko­ju, aby stać się uczniem? ­– Mę­drzec uśmiech­nął się ledwo do­strze­gal­nie, ob­da­rza­jąc prze­lot­nym spoj­rze­niem lico wę­drow­ca. – Mu­sia­ło cię to sporo kosz­to­wać. Do­ce­niam twój trud. Mó­wisz, że chcesz od­kry­wać praw­dę o sobie?

– Oczy­wi­ście! – twarz mło­dzień­ca roz­ja­śnił ser­decz­ny, pełen za­pa­łu uśmiech.

– No do­brze, ale po co?

– Jak to „po co”? – gość naj­wy­raź­niej był zbity z tropu. – Zwy­czaj­nie, żeby ją po­znać… Żeby nie trwać w ułu­dzie, nie po­ru­szać się we mgle… Pra­gnę do­strzec to, co nie­wi­docz­ne dla zwy­kłych śmier­tel­ni­ków. Olśnie­wa­ją­ce świa­tło ilu­mi­na­cji! Prze­pych wszech­świa­tów krą­żą­cych wokół mnie i we mnie…

Mistrz po­ki­wał głową ze zro­zu­mie­niem. Za­mknął księ­gę. Przyj­rzał się uważ­niej przy­by­szo­wi. Jego wzrok był spo­koj­ny, cie­pły – jed­no­cze­śnie pełen ta­jem­ni­czej po­wścią­gli­wo­ści i współ­czu­cia.

– Zdra­dzę ci pe­wien se­kret. Po­słu­chaj uważ­nie. Nie ma zna­cze­nia, czy po­znasz praw­dę.

– Jak to? Nie ro­zu­miem… – wy­ją­kał skon­fun­do­wa­ny do gra­nic przy­zwo­ito­ści adept.

– Samo pra­gnie­nie nie wy­star­czy – stwier­dził mę­drzec. –  Ważne jest to, co zro­bisz z praw­dą, kiedy już ją po­sią­dziesz.

Za­pa­dło dłu­gie, nie­zręcz­ne mil­cze­nie. Mło­dzie­niec po­ru­szył się nie­spo­koj­nie, pod­czas gdy mistrz kon­ty­nu­ował spo­koj­nym, lekko roz­ba­wio­nym gło­sem:

– Chcesz po­dzi­wiać blask ilu­mi­na­cji? Tym­cza­sem po­dróż w głąb sie­bie to roz­świe­tla­nie wielu ciem­nych, nie­bez­piecz­nym miejsc. Dla nie­przy­go­to­wa­ne­go umy­słu taka wie­dza może być nie­bez­piecz­na.

– Nie­bez­piecz­na?

– Kiedy roz­świe­tlisz mrok ja­ski­ni swego ist­nie­nia, zo­ba­czysz rze­czy, któ­rych nie chciał­byś uj­rzeć. Co wtedy zro­bisz? Liczy się przede wszyst­kim to, po co chcesz po­znać praw­dę – nie sama wie­dza…

– Ale ja je­stem go­to­wy na od­kry­wa­nie sie­bie! Prze­czy­ta­łem wiele mą­drych ksiąg, spi­sa­łem mnó­stwo bły­sko­tli­wych sen­ten­cji. Twoja sława przy­cią­gnę­ła mnie aż tutaj, na drugi kra­niec Zie­mio­mo­rza. Przy­by­łem z da­le­ka, by zo­stać twoim uczniem! Mam świet­ne re­fe­ren­cje moich po­przed­nich men­to­rów. A teraz ty chcesz mnie od­pra­wić?

– Uspo­kój się i po­słu­chaj. Wiesz, po czym po­znać, że do­świad­czasz rze­czy­wi­sto­ści a nie ułudy? Praw­da boli. Im dłu­żej i głę­biej bę­dziesz od­kry­wał praw­dę o sobie, tym bar­dziej bę­dzie cię ona uwie­ra­ła. Wierz mi, nie ma nic eks­cy­tu­ją­ce­go w sa­mo­po­zna­niu. Jest za to dużo wąt­pli­wo­ści, stra­chu, bólu, nie­pew­no­ści jutra. Im wię­cej bę­dziesz wi­dział, tym wię­cej bę­dzie w tobie mil­cze­nia. Tak bę­dziesz się czuł do­pó­ki nie zro­zu­miesz, co z tą praw­dą dalej zro­bić… Za­sta­nów się, czy je­steś na to gotów. Jeśli tak, po­zbądź się tych dro­gich szat, zło­te­go pier­ście­nia, pism, które przy­nio­słeś w po­dróż­nym ku­frze. I przyjdź do mnie jutro w zgrzeb­nej sza­cie ubo­gie­go wę­drow­ca.

Uczeń od­szedł za­fra­so­wa­ny. Spo­dzie­wał się zu­peł­nie cze­goś in­ne­go. Chciał uj­rzeć blask nie­śmier­tel­nych świa­teł, a nie dziw­ną prze­stro­gę. Nie taką praw­dę chciał usły­szeć. Słowa mi­strza sku­tecz­nie go znie­chę­ci­ły.

Od tej pory sam za­czął na­uczać. Nie­ba­wem zy­skał wielu zdol­nych, od­da­nych uczniów. Szyb­ko do­ro­bił się spo­re­go ma­jąt­ku i stał się sław­ny.

 

Koniec

Komentarze

A gdzie tu fan­ta­sty­ka?

Tekst nie­źle na­pi­sa­ny, za­chę­ca­ją­cy do re­flek­sji. Po­do­ba­ła mi się gorz­ka­wa pu­en­ta. Tylko mimo wszyst­ko wo­la­ła­bym coś z fan­ta­sty­ką.

Fin­klo, gdzie fan­ta­sty­ka? A Zie­mio­mo­rze, Ocean Spo­ko­ju, prze­pych wszech­świa­tów? …

Cał­kiem, cał­kiem. Skła­nia do prze­my­śleń, zwłasz­cza teraz, w dobie po­wszech­ne­go “bo­gac­twa” i gó­ro­wa­nia formy nad tre­ścią; ale jak już za­uwa­żo­no – brak fan­ta­sty­ki.

 

Edek:

Ano­ni­mie to trosz­kę za mało. Same nazwy budzą zbyt dużo re­al­nych sko­ja­rzeń, żeby czy­nić tę małą scen­kę fan­ta­sty­ką.

 

Łeee, tylko w na­zwach…

Zie­mio­mo­rza nie za­uwa­ży­łam (i tak je­stem słaba z geo­gra­fii, więc po co się przej­mo­wać ob­cy­mi miej­sca­mi), Ocean Spo­ko­ju prze­czy­ta­łam “Pa­cy­fik”. A nie­któ­re teo­rie nor­mal­nej fi­zy­ki za­kła­da­ją ist­nie­nie wszech­świa­tów.

Mało. :-)

Udany szort, zgrab­nie na­pi­sa­ny. A w kwe­stii praw­dy to wia­do­mo… każdy ma swoją:) Ps. Mnie tam brak fan­ta­sty­ki w ni­czym nie prze­szka­dza, zwłasz­cza, że autor nie po­da­je w ta­gach, iż ta­ko­wa w tek­ście ma się po­ja­wić. Za­baw­ne, Fin­klo, bo ja też w pierw­szej chwi­li od­czy­ta­łam Ocean jako Spo­koj­ny. Widać pod­świa­do­mość robi swoje;)

Ja się nawet za­sta­no­wi­łam, w którą stro­nę bo­ha­ter pły­nął i wy­szło mi, że z Ha­me­ry­ki do Azji. :-)

Ha ha, no to le­piej. Je­steś bar­dzo wni­kli­wa, Fin­klo. "Czy od­po­wied­ni kąt usta­wie­nia buta, czy dobry na­cisk na piętę?" – cała Ty ;-) Po­dzi­wiam Cię za tak ana­li­tycz­ny umysł.

Kiedy roz­świe­tlisz mrok ja­ski­ni swego ist­nie­nia…

Ufff… gór­no­lot­nie. I nie mam na myśli tylko po­wyż­sze­go cy­ta­tu.

Nie lubię w opo­wia­da­niach o za­bar­wie­niu fi­lo­zo­ficz­nym ta­kie­go wy­łusz­cza­nia/wy­wa­la­nie kawę na ławę. Wolę jak “praw­da” ob­ja­wia się mię­dzy wier­sza­mi.

 

Co do gór­no­lot­no­ści i “roz­świe­tla­nia ja­ski­ni” – pro­szę skła­dać re­kla­ma­cje do Pla­to­na ; ) A co do resz­ty – mię­dzy wier­sza­mi jest sporo. Trze­ba tylko chcieć tam zaj­rzeć ; )

Czy to tekst o ja­kimś guru sekty i jego uczniu? ;)

Do­brze na­pi­sa­ne. Po­zdra­wiam.

Nie. To tekst o Tobie ; )

Mi nie przy­pa­dło do gustu. Wolę inne kli­ma­ty.

Jakie? ; )

 

Mniej gór­no­lot­ne­go tonu, wię­cej akcji, bo­ha­te­rów, któ­rzy za­cie­ka­wią  – wiem, że ten tekst miał inny cel, dla­te­go na­pi­sa­łam, że wolę inne kli­ma­ty :)

Głów­ny bo­ha­ter mało wia­ry­god­ny. Niby czy­tał ja­kieś księ­gi, niby miał ja­kichś men­to­rów, a za­cho­wu­je się jak dzie­ciak. 

 

Przy­wo­ła­nie nazwy ze świa­ta fan­ta­sy nie wy­star­czy, żeby z opo­wia­da­nia zro­bić fan­ta­sty­kę. 

 

Zda­nia zgrab­ne, po­in­ta nie za głu­pia, ale ba­nal­na.

Ję­zy­ki ognia z ko­min­ka we­so­ło tań­czy­ły wokół pło­ną­cych żagwi, […].  ==>  to mu­sia­ło ład­nie wy­glą­dać. Z ko­min­ka wy­chy­la­ją się pło­mie­nie, by tań­czyć wokół żagwi, jed­nak­że tych­że nie do­ty­ka­jąc… No, wia­do­mo, magia nie takie rze­czy umoż­li­wia. Ża­gwie poza ko­min­kiem, ale pożar nie grozi.

i to było naj­cie­kaw­sze w tym szor­cie…

Być może moje nie­roz­gar­nię­cie jest spo­wo­do­wa­ne dość późną już porą i dla­te­go nie po­ję­łam, Ano­ni­mie, jaką praw­dę i o czym, mia­łeś za­miar prze­ka­zać po­wyż­szym tek­stem.

 

 

Je­że­li do­brze zro­zu­mia­łem, to cho­dzi że trza mieć swoją rację, a nie tępo słu­chać czy­jejś. Zresz­tą cy­tu­jąc kla­sy­ków, moja racja jest naj­moj­sza, a przede wszyst­kim jest bar­dziej moj­sza od twoj­szej :) Bo­ha­ter za­słu­gu­je na po­chwa­łę, że bez sensu się nie ogo­ło­cił ze złota, zwa­żyw­szy jak nie­na­wi­dzę idio­tycz­nych po­staw a la si­łacz­ka. Po­do­ba­ło mi się. pzdr. m.

Ani to ziębi, ani grze­je. Taka tam gadka, do tego tro­chę ki­czo­wa­ta (”Praw­da boli. Im dłu­żej i głę­biej bę­dziesz od­kry­wał praw­dę o sobie, tym bar­dziej bę­dzie cię ona uwie­ra­ła(…)“ tak, tak, tiru riru).

Jakoś nie­spe­cjal­nie mi się po­do­ba. Ani za­baw­ne, ani po­ru­sza­ją­ce, zbyt dużo tru­izmów, by zmu­sza­ło do re­flek­sji. Na­pi­sa­nie spraw­nie, za­bra­kło paru prze­cin­ków.

Nowa Fantastyka