
Mój pierwszy drabbel :)
Mój pierwszy drabbel :)
Gdy tylko otworzyła drzwi, uderzył ją mdły zapach kadzideł i opuncji. Duszne wnętrze nie wyglądało zachęcająco. Westchnęła rozgoryczona. Całe życie w świątyni, a jeszcze do tego nie przywykła. Obrzęd trwał za długo, miała dyskretnie ocenić sytuację i donieść przeoryszy o rokowaniu. Zmusiła się, by wejść do środka. Na posadzce, na wznak leżał klient. Na tym etapie był tu obecny już tylko ciałem.
– Jak ci idzie to zlecenie? – zapytała mnicha krzątającego się z trybularzem wokół leżącego mężczyzny.
– Nie najlepiej – odpowiedział ponuro. – Wprawdzie wypędziłem już Lęk, Niedowartościowanie, Bezsenność i Niepokój, ale ten ostatni, jest nie do pokonania…
– Który? – zapytała zaniepokojona.
– Jesienna Depresja – wyszeptał.
Chyba nie zrozumiałem, o co tutaj chodzi…
a przynajmniej nie w ten sposób, w jaki pragnęła.
Ja bym dał: nie w taki sposób, w jaki pragnęła.
Jakiś pomysł jest ale mi nie podeszło.
Zachodzę w głowę, dlaczego chłop, skoro powaliła go depresja, półgoły i otumaniony dymem kadzidlany, leży na bydlęcej skórze i ciężko sapie.
Mroczne i duszne wnętrze nie wyglądało zachęcająco. Zmusiła się, by wejść do środka. Płonące świece wcale nie ocieplały wnętrza… – Powtórzenie.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zabawna końcówka i ciekawy koncept, ale, tak jak regulatorzy, mam wątpliwości co do tego chłopa. Rozumiem jednak, że jego aktualny stan i pozycja to wynik działań mnicha, a nie zaawansowania depresji? ;) Kim jest ta kobieta i dlaczego jest "mistrzynią w swoim fachu"?
Hmmm. Drabelek nie powalił.
I co? Udało się zwalczyć depresję?
Babska logika rządzi!
Właściwie jak już ludzkość doszczętnie zwariuje na punkcie kiełków, diety wege, Starbucksa i Chodakowskiej to na pewno tak właśnie będzie się leczyło depresję ;)
Ale jak dokładnie: okadzaniem czy usługami profesjonalistki? ;-)
Babska logika rządzi!
Ok, to po kolei:
Regulatorzy: parsknęłam śmiechem, tak głośno, że musiałam od nowa usypiać mojego potomka:D Wyjaśniam, że chciałam pokusić się na jakąś dwuznaczność, a otumaniony chłop na bydlęcej skórze, sapiący i półgoły miał sugerować, że akcja dzieje się w jakimś domu rozpusty. Potem miało się wyjaśnić, że zupełnie nie o to chodzi. A w moim zamyśle to coś, co wyprawiał mnich z chłopem to miało być coś a la egzorcyzmy. W każdym razie widzę, że mój pomysł nie zadziałał, więc nie było sensu brnąć w dwuznaczności. Dosyć radykalnie zmieniłam początek, może teraz jest trochę lepiej?
Mer: “Mistrzyni w swoim fachu” to miało odnosić się do depresji, jako do demona, a początkowo miało się wydawać, że chodzi o prostytutkę (patrz wyżej). Tak, tak… Wiem, że nikt nie czyta mi w myślach :) Tak to czasem jest, że jak człowiek się zafiksuje na puncie jakiegoś pomysłu, to wydaje mu się oczywistym, coś co zupełnie nie wynika z tekstu.
Zmieniłam tytuł, mam nadzieję, że to nie jest zabronione :)
Wszystkim bardzo dziękuję za komentarze.
Istotnie, PożeraczuBułek, teraz sprawa jest przedstawiona bardziej zrozumiale. :-)
Ponieważ to demon, napisałabym Jesienna Depresja.
Przykro mi, że progenitura się wybudziła, ale miło mi, że zdołałam Cię rozbawić. ;-D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Jesienna depresja, jako opętanie. Nie wiedziałem, że można się aż tak zdołować :-)
“… donieść przeoryszy o rokowaniach.” – o rokowaniu. Rokowania, to negocjacje. W chorobie jest rokowanie.
Poprawione. Dzięki za uwagi!
Lepiej jesienną depresje przedstawia zbiór opowiadań “Księga Jesiennych Demonów”.
Na swoją obronę podaję, że nie wiedziałam, że jest taka książka :)
Melduję, że przeczytałam. Zamysł rozumiem, jednak przekonana nie zostałam. Pewnie dlatego, że i mnie podobny demon dręczy ;p
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Joseheim, obawiam się, że jeśli nawet moi mnisi nie znaleźli lekarstwa, to nie pozostaje nic innego niż przeczekać. Z kubkiem kakao i pod ciepłym kocykiem przeczekuje się podobno najlepiej :P
Nie zapominajcie o zapasie czegoś do czytania! ;-)
Babska logika rządzi!
Finkla, obowiązkowo! A najlepiej, żeby akcja działa się gdzieś w okolicach równika :)