- Opowiadanie: SzyszkowyDziadek - Artysta-programista

Artysta-programista

Czo­łem! Po dość dłu­giej por­ta­lo­wej prze­rwie czło­wiek stę­sk­ni się za ko­men­ta­rza­mi. :) Po­niż­szy szort uka­zał się w wy­da­niu spe­cjal­nym Szor­ta­lu Wio­sna 2016.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Artysta-programista

Pro­fe­sor ści­skał w dłoni ołó­wek, pró­bu­jąc uspo­ko­ić nerwy. Pro­ku­ra­tor wła­śnie przed­sta­wiał za­rzu­ty.

– Bez­bron­na sta­rusz­ka, zaj­mu­ją­ca się han­dlem bio­nicz­ny­mi pro­te­za­mi, zmar­ła po serii sied­miu ude­rzeń pneu­ma­tycz­ną sie­kie­rą. Kod wska­zu­je, że ostat­nio do urzą­dze­nia lo­go­wał się Ro­dion, robot oskar­żo­ne­go. To oczy­wi­ste, że ma­szy­na zła­ma­ła pierw­sze prawo!

Oskar­żo­ny jesz­cze moc­niej zgniótł ołó­wek, gdy usły­szał pi­skli­wy gło­sik swo­je­go me­ce­na­sa. Chudy czło­wie­czek co chwi­la za­ci­nał się i mylił. Pró­bo­wał po­wo­łać się chyba na siód­mą po­praw­kę do trze­cie­go pa­ra­gra­fu dru­gie­go anek­su do pią­te­go punk­tu pierw­sze­go prawa Asi­mo­va.

Pro­fe­sor Cze­pek wes­tchnął. Wie­dział, że to na nic. Obroń­cy z urzę­du pew­nie nawet nie mu­sie­li mieć dok­to­ra­tu z cy­ber­ne­ty­ki.

Po chwi­li ołó­wek trza­snął.

 

***

 

Na­zy­wa­no go ar­ty­stą-pro­gra­mi­stą. Le­gen­dy o nim obi­ja­ły się o uszy każ­de­go stu­den­ta, który tra­fił na Wy­dział In­for­ma­ty­ki Uni­wer­sy­te­tu X. I, jak to z le­gen­da­mi bywa, nie­ła­two od­dzie­lić ziarn­ka praw­dy od plew plo­tek i bzdur. Bio­rąc pod uwagę wy­łącz­nie ubiór i fi­zjo­no­mię, trud­no zro­zu­mieć, dla­cze­go po­stać pro­fe­so­ra Czep­ka ob­ro­sła tak wie­lo­ma mi­ta­mi. Je­dy­nym wy­róż­ni­kiem był po­nad­prze­cięt­ny wzrost i upodo­ba­nie do kra­cia­stych gar­ni­tu­rów. Żeby pojąć rdzeń tych po­gło­sek na­le­ży udać się głę­biej, przyj­rzeć się za­cho­wa­niu na­ukow­ca.

On sam za­wsze pre­fe­ro­wał, gdy na­zy­wa­no go twór­cą, a nie in­for­ma­ty­kiem. Pro­gra­mo­wa­nie trak­to­wał jako dzie­dzi­nę sztu­ki równą lub nawet szla­chet­niej­szą od ma­lar­stwa czy li­te­ra­tu­ry. Cze­pek, ku utra­pie­niu stu­den­tów, przy­wią­zy­wał ogrom­ną wagę do schlud­no­ści i es­te­ty­ki kodu. Pro­gram nie tylko miał dzia­łać, po­wi­nien rów­nież jakoś się pre­zen­to­wać. Po­dob­no pro­fe­sor po­tra­fił oce­nić pracę, pa­trząc wy­łącz­nie na kod, nie cze­ka­jąc nawet na wynik al­go­ryt­mu. Stu­den­ci żar­to­wa­li, że pew­nie ma w siwej gło­wie kom­pi­la­tor.

No i oczy­wi­ście wcię­cia. Nie cier­piał, gdy aspi­ru­ją­cy do miana pro­gra­mi­stów za­po­mi­na­li o wcię­ciach. Było to o tyle zro­zu­mia­łe, że kody stu­den­tów cza­sa­mi na­praw­dę przy­po­mi­na­ły ama­zoń­ską dżun­glę.

– Bez ma­cze­ty ani rusz – żar­to­wał wów­czas pro­fe­sor.

– Ale prze­cież dzia­ła – tłu­ma­czył się bez­bron­ny stu­dent.

– Ze­psu­ty to­ster kwan­to­wy też da się na­pra­wić taśmą kle­ją­cą. Ale, do licha, jak to wy­glą­da!

Pe­dan­te­rię Czep­ka można by nawet zro­zu­mieć, gdyby na­praw­dę cho­dzi­ło wy­łącz­nie o czy­tel­ność pro­gra­mu. Ale kie­dyś jeden uczeń w przy­pły­wie iry­ta­cji wy­słał pro­fe­so­ro­wi kod po­ma­lo­wa­ny wszyst­ki­mi ko­lo­ra­mi tęczy i po­cię­ty na tyle spe­cy­ficz­nie, że bar­dziej przy­po­mi­nał ka­li­gram Apol­li­na­ire'a niż al­go­rytm Eu­kli­de­sa. Stu­dent wy­trzesz­czył oczy, gdy dwa dni potem otrzy­mał od Czep­ka maila o na­stę­pu­ją­cej tre­ści:

„Gdy zo­ba­czy­łem pań­ski pro­gram po­czu­łem się ni­czym Dante, gdy pierw­szy raz uj­rzał Be­atry­cze! Wspa­nia­łe dzie­ło, wła­śnie tego ocze­ku­ję od moich stu­den­tów! Cu­dow­ne wy­czu­cie pięk­na i har­mo­nii. Wy­da­je mi się tylko, że do in­struk­cji wa­run­ko­wych bar­dziej pa­so­wał­by kar­ma­zyn ani­że­li ciem­ny brąz. Je­stem bar­dzo cie­kaw Pana opi­nii. Z nie­cier­pli­wo­ścią cze­kam na od­po­wiedź.”

Po­nad­to Cze­pek na­le­żał do grona dzi­wa­ków, któ­rzy nawet po pracy zaj­mu­ją się pracą. Choć pro­fe­sor wo­lał­by okre­śle­nie „kre­acja”. Każ­de­go wie­czo­ru sia­dał i two­rzył. Tak bar­dzo pra­gnął stwo­rzyć naj­pięk­niej­szy kod na świe­cie. Cho­dził po całym ga­bi­ne­cie, pró­bu­jąc spoj­rzeć na li­nij­ki pro­gra­mu pod naj­wła­ściw­szym kątem, usły­szeć słod­ką me­lo­dię al­go­ryt­mu. Chwi­la­mi wy­da­wa­ło mu się nawet, że już do­strze­ga uśmiech in­for­ma­tycz­nej Mony Lisy. Ale potem mara zni­ka­ła i zo­sta­wał tylko po­nu­ry gry­mas.

– Nie tak! Cią­gle nie tak! – wy­dzie­rał się, rwąc włosy z głowy. Włosy spa­da­ły na pod­ło­gę, po czym były sta­ran­nie sprzą­ta­ne przez Ro­dio­na, ro­bo­ta do­mo­we­go trze­ciej ge­ne­ra­cji.

Zna­lazł nawet w in­ter­ne­cie forum dla ludzi z po­dob­ną idée fixe. Pla­no­wa­li roz­ma­wiać i dzie­lić się frag­men­ta­mi pro­gra­mu, pró­bu­jąc wspól­ny­mi si­ła­mi wy­rzeź­bić Wenus pro­gra­mo­wa­nia. Nie­ste­ty, ko­ope­ra­cja nie przy­nio­sła więk­szych efek­tów, bo fo­ru­mo­wi­cze nie po­tra­fi­li nawet do­ga­dać się co do ję­zy­ka, w któ­rym Wszech­świat za­ko­do­wał Har­mo­nię.

Lecz pew­nej nie­spo­koj­nej nocy Cze­pek po­de­rwał się z łóżka i po­biegł do kom­pu­te­ra. Nie krzy­czał „Eu­re­ka”, coby nie za­pe­szyć.

Po trzech go­dzi­nach in­ten­syw­nej pracy pro­fe­sor ob­le­pił ścia­ny wy­dru­ko­wa­nym pro­gra­mem. Po­czuł ol­brzy­mią eu­fo­rię, wi­dząc, jako pierw­szy czło­wiek, naj­pięk­niej­szy kod Wszech­świa­ta. Do­pie­ro po dłuż­szym cza­sie wzdy­cha­nia i trium­fal­nych pod­sko­ków, przy­szło mu do głowy py­ta­nie, które wcze­śniej pod­świa­do­mie igno­ro­wał:

„No do­brze, ale co wła­ści­wie robi naj­pięk­niej­szy kod Wszech­świa­ta?”

Roz­my­śla­nia prze­rwa­ło pi­ka­nie Ro­dio­na, który udła­wił się ka­wał­kiem pa­pie­ru.

 

***

 

Pro­ku­ra­tor grzmiał, za­głu­sza­jąc dźwięk trza­ska­ją­ce­go ołów­ka:

– Ro­bo­ta prze­słu­cha­no, to zna­czy zde­kom­pi­lo­wa­no. Bie­gli są­do­wi nie mieli żad­nych wąt­pli­wo­ści. Ma­szy­na zo­sta­ła ce­lo­wo za­pro­gra­mo­wa­na na ani­hi­la­cję całej rasy ludz­kiej! 

Pro­fe­sor spoj­rzał na nie­sy­me­trycz­ną twarz sę­dzie­go, na któ­rej en­tro­pia wy­gry­wa­ła z har­mo­nią.

Ko­niec ludz­ko­ści – po­my­ślał. Zatem tak brzmiał ma­ni­fest Na­tu­ry.

Z twa­rzy sę­dzie­go wy­czy­tał coś jesz­cze. Wyrok. Ale prze­cież wie­dział, że jest winny.

Mimo to uśmiech­nął się. Zanim do drzwi za­pu­ka­ła po­li­cja, zdą­żył umie­ścić treść ma­ni­fe­stu na forum ar­ty­stów kodu. Po­znał tam prze­cież wielu cie­ka­wych ludzi. Hak­ty­wi­stów, pro­fe­so­rów z CERN, fi­zy­ków wy­so­kich ener­gii, spe­cja­li­stów od kwan­tów, ba­li­sty­ków, in­ży­nie­rów elek­trow­ni ato­mo­wych, tech­ni­ków ra­kie­to­wych…

Koniec

Komentarze

Cie­ka­we jak inni czy­tel­ni­cy od­bio­rą szor­ta, bo te­ma­ty­ka wy­da­je się ni­szo­wa, ale mnie się spodo­ba­ło. Po­czą­tek, nie pytaj dla­cze­go, nie za­chę­cił,  ale dalej wcią­gnę­ło. Spodo­bał mi się po­mysł za­an­ga­żo­wa­nia ar­ty­stycz­ne­go “zmy­słu” w two­rze­niu jakże mocno opar­te­go na lo­gi­ce al­go­ryt­mu, któ­re­go bu­do­wa­nie musi wią­zać się z wy­ko­rzy­sta­niem ści­słych zasad i pro­ce­dur. Efek­tem mie­sza­nia ar­ty­stycz­ne­go i pro­ce­du­ral­ne­go po­dej­ścia, bo­ha­ter two­rzy kod, który wia­do­mo że dzia­ła, ale nie wia­do­mo co robi. Pro­fe­sor stwo­rzył SI? Ko­lo­ro­wa­nie, sły­sze­nie me­lo­dii kodu czy do­strze­ga­nie w nim ar­ty­stycz­nych dzieł od­bie­ram jako coś sym­bo­licz­ne­go. No i jesz­cze za­rzut w for­mie py­ta­nia: dla­cze­go tylko scen­ka? Z tego po­my­słu mo­gło­by być dłuż­sze opo­wia­da­nie. Misię. :)

 

Dzię­ki, faj­nie, że się spodo­ba­ło. :) A tylko scen­ka, bo jakoś nie mia­łem po­my­słu, jak to dalej roz­bu­do­wać. Może kie­dyś, nie wy­klu­czam. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Mam wra­że­nie, że autor miał oka­zje ze­tknąć się z pro­gra­mo­wa­niem i zde­cy­do­wa­nie wie, o czym pisze (frag­men­ty ze stu­den­ta­mi – bez­błęd­ne!). Humor jak naj­bar­dziej do mnie tra­fił. Co tu dużo mówić – każdy kto po­ru­sza się w śro­do­wi­sku pro­gra­mi­stów, z pew­no­ścią zna osoby po­sia­da­ją­ce część cech pro­fe­so­ra Czep­ka ;-)

Choć samo po­dej­ście do two­rze­nia kodu naj­pierw od stro­ny es­te­ty­ki a póź­niej dzia­ła­nia wy­da­je mi się kom­plet­nie abs­trak­cyj­ne, ta od­wró­co­na ko­lej­ność oka­za­ła się faj­nym po­my­słem na szor­ta.

W do­dat­ku na­pi­sa­ne spraw­nie i czyta się płyn­nie. Cał­kiem przy­jem­ny tekst.

Ze­tknąć się ze­tkną­łem, nie prze­czę. Abs­trak­cyj­na ko­lej­ność two­rze­nia pro­gra­mu jak naj­bar­dziej za­mie­rzo­na. Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Jako pro­gra­mi­sta nie mogę nie po­chwa­lić tego dzie­ła. A jakie ono praw­dzi­we! Zwłasz­cza, że pra­cu­jąc w kor­po­ra­cji na wskroś zaj­mu­ją­cej się głów­nie har­dwa­re’em, do­sko­na­le znam ten ból, gdy ni­sko­po­zio­mow­cy, na­wy­kli do ANSI C, prze­cho­dzą nagle do ję­zy­ków wy­so­kie­go po­zio­mu. Jakże pięk­nie Re­Shar­per przed­sta­wia wtedy ich kod ;)

Słow­nic­two w pełni zro­zu­mia­łe. Dobre wy­ko­na­nie. Cie­ka­we uję­cie te­ma­tu. Tak więc ja je­stem za­do­wo­lo­ny :)

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Skoro czy­tel­nik jest za­do­wo­lo­ny, to i ja je­stem. Do­brze, że wy­szło praw­dzi­wie. :) Dzię­ki. Mam na­dzie­ję, że nie wy­szło her­me­tycz­nie i spodo­ba się też czy­tel­ni­kom, któ­rzy nie ma­cza­li nigdy pal­ców w ko­dzie. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Zu­peł­nie nie znam się na tym, czym zaj­mo­wał się pro­fe­sor Cze­pek, ale po­nie­waż uwa­żam, że kiedy coś co się robi, na­le­ży to robić po­rząd­nie, szort o po­czy­na­niach pro­fe­so­ra spo­tkał się z peł­nym uzna­niem z mojej stro­ny ;)

 

Zna­lazł nawet w in­ter­ne­cie forum dla ludzi z po­dob­nym idée fixe.Zna­lazł nawet w In­ter­ne­cie forum dla ludzi z po­dob­ną idée fixe.

Idée fixe jest ro­dza­ju żeń­skie­go.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Wy­da­je mi się, że nie trze­ba ma­czać pal­ców w ko­dzie, by zro­zu­mieć szor­ta. Po­mysł nawet cie­ka­wy, ale nic w wy­ko­na­niu (po­praw­nym, z jed­nym wy­jąt­kiem) mnie nie ujęło. 

– Ko­niec ludz­ko­ści – po­my­ślał. – Zatem tak brzmiał ma­ni­fest Na­tu­ry.

To jest zapis dia­lo­gu, a nie myśli. A myśli za­pi­su­je się na różne spo­so­by, można sobie wy­brać → http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Szysz­ko­wy w for­mie!

Bar­dzo misie. Już imio­na mnie ujęły. Nie ro­zu­miem tylko, dla­cze­go Cze­pek. Bar­dziej pa­so­wał­by mi chyba Cza­pek. Ale może cze­goś nie sku­ma­łam.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Mnie Cze­pek sko­ja­rzy­ło się z Cze­pial­skim. Ale może to na­wią­za­nie do “w czep­ku uro­dzo­ny”?

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

A ja my­śla­łam o Ka­re­lu.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dzię­ki za ko­lej­ne ko­men­ta­rze. :)

Re­gu­la­to­rzy, ach, pew­nie mi się po­mie­sza­ło z płcią pie­ska Ide­fik­sa. ;) Po­pra­wio­ne.

Fun­the­sys­tem, myśli po­kur­sy­wio­ne. Ro­zu­miem, że wy­ko­na­nie nie ujęło, jakoś nie sza­la­łem z formą w takim krót­kim me­tra­żu. :)

Fin­kla, tekst jest sprzed roku, więc można co naj­wy­żej po­wie­dzieć, że w for­mie byłem wtedy. :) Imię Czep­ka jest przy­pad­ko­we, tylko imię ro­bo­ta jest na­wią­za­niem. Teraz do­pie­ro jak na­pi­sa­łaś o Czap­ku mi się z Ka­re­lem sko­ja­rzy­ło. ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Ro­zu­miem, że wy­ko­na­nie nie ujęło, jakoś nie sza­la­łem z formą w takim krót­kim me­tra­żu.

A to krót­ki me­traż nie jest naj­lep­szą oka­zją, by po­sza­leć z formą? ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

OK. ;D

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Dobra, grunt, że nie Czo­pek. ;-)

Niech Ci bę­dzie: przed ro­kiem byłeś w nie­złej for­mie. To teraz pokaż coś now­sze­go.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fun­the­sys­tem, nie no ja się roz­biec muszę. ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

To naj­lep­szy szort jaki ostat­nio czy­ta­łem. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Fin­klo, po­ka­zać bym po­ka­zał, ale wcze­śniej muszę na­pi­sać, a jesz­cze wcze­śniej wy­my­ślić. A to nie są łatwe rze­czy. :)

Zalth, no to się cie­szę. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Łeb­ski z Cie­bie facet, dasz radę. Tylko kom­bi­nuj. ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

OK, to ja też za­szpa­nu­ję pa­to­lo­gicz­ną dro­bia­zgo­wo­ścią:

Nie krzy­czał „Eu­re­ka”, co by nie za­pe­szyć. – – – coby

Ko­niec ludz­ko­ści – po­my­ślał. – Zatem tak brzmiał ma­ni­fest Na­tu­ry. – – – bez dru­giej kre­ski

 

Zacny po­mysł, humor ści­śle abs­trak­cyj­ny ;), czyta się. Ko­lej­ny Twój kró­ciak, który mi się po­do­ba :)

Total re­co­gni­tion is cliché; total sur­pri­se is alie­na­ting.

Fajne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Czy­ta­łem tego szor­ta na głos (sam nie wiem, dla­cze­go) i od razu przy­po­mnia­ło mi się wspól­ne czy­ta­nie opo­wia­dań Lema na ję­zy­ku pol­skim w pod­sta­wów­ce. Tekst bar­dzo mi się po­do­bał, za­koń­cze­nie nie było ja­kimś wiel­kim za­sko­cze­niem, ale to w żad­nym razie nie zmie­ni­ło mo­je­go zda­nia na temat tego tek­stu. 

Po­zdra­wiam ;)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich ży­łach po­ma­rań­czo­wy sok!

Tekst do­ty­ka­ją­cy te­ma­ty­ki, po­zo­sta­ją­cej dla mnie cał­ko­wi­tą abs­trak­cją, ale bar­dzo mi się po­do­bał. Za­koń­cze­nie niby oczy­wi­ste, ale ni­cze­go to nie psuje. Jest humor i echo tych lżej­szych, le­mow­skich rze­czy. Bar­dzo dobry tekst, chcę wię­cej:)

Wiwat Szysz­ko­wy­Dzia­dek! Lek­tu­ra jak zwy­kle wy­so­ce sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ca. Robot o wy­mow­nym imie­niu Ro­dion oraz kod za­pi­sa­ny ni­czym ka­li­gra­my Ap­po­li­na­ire’a jesz­cze długo będą po­pra­wiać mi humor, tak jak choć­by nie­za­po­mnia­ny “szpi­tal on­to­lo­gicz­ny” :-)

Przy­cza­jo­ny użysz­kod­nik

Cześć.

Nie czy­ta­łem in­nych ko­men­ta­rzy.

  1. Interpunkcja bliska doskonałości. Dwa albo trzy błędy.
  2. Fabuła… w zasadzie nudna. Ale bardzo dobrze się czytało! Bardzo mi się podobało.

Idea, że na­tu­ra dąży do eks­ter­mi­na­cji ludzi, nie jest zbyt no­wa­tor­ska. Ale mało rze­czy takie jest, więc nie ma spra­wy. Za to prze­pięk­nie to ują­łeś! Uwiel­biam tek­sty, w które ktoś sub­tel­nie wpla­ta mi­sty­kę czy me­ta­fi­zy­kę (me­ta-ta-fi­zi­ka = te po fi­zycz­nych).

I od razu za­punk­to­wa­łeś Ro­dio­nem (Ro­ma­no­wi­czem Ra­skol­ni­ko­wem) z sie­kie­rą. :-)

Bar­dzo fajne. Dzię­ku­ję.

Gdy wy­my­ślę sy­gna­tur­kę, to się tu po­ja­wi.

Ko­lej­ne ko­men­ta­rze, wy­śmie­ni­cie.

 

Je­ro­hu, dro­bia­zgi po­pra­wio­ne. Faj­nie, że kró­ciak nie roz­cza­ro­wał. Humor abs­trak­cyj­ny to mój ulu­bio­ny. ;)

Anet, no to faj­nie. ;)

Soku, dzię­ki. Też cza­sa­mi czy­tam na głos, cza­sem po­ma­ga się sku­pić i nie przy­sy­piać na opi­sach. ;)

Mi­cha­le, super, że się spodo­ba­ło. Jeśli chcesz wię­cej, za­wsze mo­żesz zaj­rzeć do po­przed­nich tek­stów, że się tak za­re­kla­mu­ję bez­czel­nie. ;)

Me­cha­nisz­ki­ne, dzię­ku­ję za wi­wa­ty, kła­niam się. ;) Cie­szę się nie­zmier­nie, że pa­mię­tasz jesz­cze on­to­lo­gicz­ny szpi­tal z hi­sto­rii o Ku­bu­siu fi­lo­zo­fie. Dzię­ki za do­ce­nie­nie imie­nia ro­bo­ta. :)

Pio­trze, rów­nież dzię­ku­ję. Do­brze, że czy­ta­ło się do­brze po­mi­mo nud­nej fa­bu­ły i ro­dio­no­we na­wią­za­nie za­punk­to­wa­ło. :)

 

Tekst na­wią­zu­je oczy­wi­ście do klisz i zna­nych mo­ty­wów (na­tu­ra prze­ciw­ko ludz­ko­ści, bunt ro­bo­tów), ale mam na­dzie­ję, że nie robi tego w zu­peł­nie kli­szo­wy spo­sób. ;)

Dzię­ku­ję też kli­ka­czom za bły­ska­wicz­ną bi­blio­te­kę.

 

 

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Nie­ste­ty, ko­la­bo­ra­cja nie przy­nio­sła więk­szych efek­tów – a nie ko­ope­ra­cja?

Mimo to, uśmiech­nął się. – zbęd­ny prze­ci­nek

Ja też na­le­żę do grona tych, któ­rym się spodo­ba­ło. 

"Cza­sem przy­pa­da nam rola go­łę­bi, a cza­sem po­mni­ków." Hans Ch. An­der­sen ****************************************** 22.04.2016 r. zo­sta­łam bab­cią i je­stem nią już na pełen etat.

Takie in­for­ma­tycz­ne dy­wa­ga­cje ra­czej nie dla mnie, ale do­ce­niam ab­surd :) A koń­ców­ka gra i buczy, nawet bar­dzo ład­nie, cho­ciaż na znaną me­lo­dię :)

Nie na­le­ży za­nie­dby­wać nauki o pięk­nie” jak pisał poeta ;)

Fajne, han­dlar­ka i sie­kie­ra ku­pi­ły mnie w pierw­szych aka­pi­tach, potem z za­cie­ka­wie­niem po­czy­ta­łem o abs­trak­cyj­nych dla mnie pro­ble­mach in­for­ma­tycz­nych fre­aków, a koń­ców­ka roz­wią­za­na kla­sycz­nie.

Zu­peł­nie luźno ko­ja­rzy mi się z “Py­ło­wym ogro­dem” Kena Liu ze stycz­nio­we­go NF (wiem, wiem, że byłeś pierw­szy).

Dzię­ki wszyst­kim za od­wie­dzi­ny i miłe ko­men­ta­rze. “Py­ło­we­go ogro­du” nie czy­ta­łem. ;)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Sko­ja­rze­nie bar­dzo od­le­głe. Bo tamto opo­wia­da­nie jest o tym, że rze­czy pięk­ne, mogą nie­spo­dzie­wa­nie być też nad­zwy­czaj spraw­ne tech­nicz­nie. I że w dą­że­niu do no­wo­cze­sno­ści, za­po­mi­na­my o czymś waż­nym.

Brzmi cie­ka­wie, fak­tycz­nie motyw tro­chę po­dob­ny. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

I, jak to z le­gen­da­mi bywa, trud­no od­dzie­lić ziarn­ka praw­dy od plew plo­tek i bzdur. Bio­rąc pod uwagę wy­łącz­nie ubiór i fi­zjo­no­mię, trud­no zro­zu­mieć, dla­cze­go po­stać pro­fe­so­ra Czep­ka ob­ro­sła tak wie­lo­ma mi­ta­mi.

 

I mnie się po­do­ba­ło. Za­wsze mie­wam sła­bość do tak wy­ra­fi­no­wa­nych ma­so­wych mor­der­ców jak pro­fe­sor Cze­pek. ;) Oczko w stro­nę “Zbrod­ni i kary” też bar­dzo misię. Co praw­da na pro­gra­mo­wa­niu się nie znam, ale go­ogle przy­by­ło mi z po­mo­cą przy trud­nych wy­ra­że­niach.

Po­zdra­wiam!

Dzię­ki, MrBri­ght­si­de. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Bar­dzo przy­jem­na lek­tu­ra, na­wią­za­nia do kla­sy­ki li­te­ra­tu­ry czy­tel­ne, praw­dę mó­wiąc je­dy­ną nie­do­sko­na­ło­ścią w moich oczach był brak związ­ku mię­dzy znisz­cze­niem ludz­ko­ści a za­rą­ba­niem sta­ro­win­ki. Wia­do­mo, że za­wsze od cze­goś trze­ba za­cząć, ale od­nio­słem wra­że­nie, że cały wątek ze zbrod­nią i karą ma tro­chę więk­szy zwią­zek z elo­kwen­cją i eru­dy­cją au­to­ra niż z fak­tycz­ną za­war­to­ścią tek­stu. Jeśli cze­goś nie zro­zu­mia­łem, chęt­nie przyj­mę wy­ja­śnie­nia i złożę sa­mo­kry­ty­kę ;P.

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

Miło, że się spodo­ba­ło. :)

Na­wią­za­nie do “Zbrod­ni i kary” miało być w za­sa­dzie tylko małym smacz­kiem, choć cho­dzi­ła mi tro­chę po gło­wie pewna ana­lo­gia po­mię­dzy po­dej­ściem Ra­skol­ni­ko­wa do sta­rusz­ki (uza­sad­nie­nie za­bój­stwa przez trak­to­wa­nie ofia­ry jak pod­czło­wie­ka, wesz) a moż­li­wym sto­sun­kiem Na­tu­ry z tek­stu do ludz­ko­ści. Ale to taka bar­dziej luźna myśl, nie za­zna­czo­na spe­cjal­nie w tek­ście.

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Krót­ko: fajne. 

Wszy­scy kie­dyś spo­tka­my się pod ja­kimś memem.

Dzię­ki. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Dobre! Ujęła mnie już prze­wrot­na in­ter­tek­stu­al­ność wstę­pu. A es­te­tycz­na ob­se­sja pro­fe­so­ra to cie­ka­we od­wró­ce­nie kon­cep­tu ta­kie­go na przy­kład opo­wia­da­nia z asymp­to­tą, gdzie z kolei tek­sto­wi li­te­rac­kie­mu zo­sta­ła na­rzu­co­na ma­te­ma­tycz­na or­ga­ni­za­cja.

Rem­plis ton cœur d'un vin re­bel­le et à de­ma­in, ami fidèle

Tu też witam. Jeśli do­brze pa­mię­tam, to Ar­ty­sta i Asymp­to­ta po­wsta­ły w po­dob­nym cza­sie, więc może stąd to po­do­bień­stwo czy ra­czej prze­ci­wień­stwo po­my­słu. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

 Pró­bo­wał po­wo­łać się chyba

Pró­bo­wał się chyba po­wo­łać. Prawa Asi­mo­va były ra­czej czymś na kształt De­ka­lo­gu, prawa na­tu­ral­ne­go, nie sta­no­wio­ne­go, ale może jest Ci to po­trzeb­ne. Zo­ba­czy­my.

rdzeń tych po­gło­sek na­le­ży udać się głę­biej

Rdzeń? I głę­biej?

 pre­fe­ro­wał, gdy na­zy­wa­no go twór­cą, a nie in­for­ma­ty­kiem

Eeee…

 Po­dob­no pro­fe­sor po­tra­fił

Fo­ne­tycz­nie ciut nie teges.

 kody stu­den­tów cza­sa­mi na­praw­dę przy­po­mi­na­ły ama­zoń­ską dżun­glę.

Je­steś pe­wien, że to mogą być kody w plu­ra­lis? Bo ja jakoś nie bar­dzo.

 Ze­psu­ty to­ster kwan­to­wy też da się na­pra­wić taśmą kle­ją­cą.

heart

 po­cię­ty na tyle spe­cy­ficz­nie

Hmm.

 nie po­tra­fi­li nawet do­ga­dać się co do ję­zy­ka, w któ­rym Wszech­świat za­ko­do­wał Har­mo­nię.

Już sta­ro­żyt­ni Grecy wie­dzie­li, że to język ułam­ków zwy­kłych :D

 Nie krzy­czał „Eu­re­ka”, coby nie za­pe­szyć.

"Coby" zgrzyt­nę­ło. Wiej­skie takie.

 ob­le­pił ścia­ny wy­dru­ko­wa­nym pro­gra­mem

Wy­dru­kiem pro­gra­mu. Od­róż­nij eg­zem­plarz od isto­ty ;)

 ol­brzy­mią eu­fo­rię

Eu­fo­ria z de­fi­ni­cji jest ol­brzy­mia. Wszech­ogar­nia­ją­ca. Taka, że o.

po dłuż­szym cza­sie wzdy­cha­nia

Hmm.

igno­ro­wał

Wrr.

 Ko­niec ludz­ko­ści – po­my­ślał. Zatem tak brzmiał ma­ni­fest Na­tu­ry.

Brzmi, bo prze­cież go nie wy­ma­zał.

 

Ale… dla­cze­go? Ładny tekst, bar­dzo Twój, co (jak wiesz) lubię, tylko koń­ców­ka zu­peł­nie mnie zbiła z tropu. Nie kumam. Ni w ząb.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Już za­po­mnia­łem, że to czy­ta­łem. Złota gwiazd­ka przy­po­mnia­ła mi jakie to dobre było.

Miło było.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dzię­ku­ję za wi­zy­tę, Tar­ni­no. :) Co za­koń­cze­nia i po­wo­dów dzia­ła­nia pro­fe­so­ra. No cóż, chciał się po­dzie­lić Ma­ni­fe­stem Na­tu­ry z resz­tą ludz­ko­ści. No i był po­nie­kąd sza­lo­nym na­ukow­cem, musi być nik­czem­ny jak Do­ofen­sh­mirtz. :P

Dzię­ki, za po­wtór­ną wi­zy­tę, Zalth. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

musi być nik­czem­ny jak Do­ofen­sh­mirtz. :P

Ale czy ma ne­me­sis? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie wiem dla­cze­go, ale w mej wy­obraź­ni ar­ty­sta za­mie­nił się w pi­sa­rza zwią­za­ne­go z forum NF. smiley

Dzię­ki za przy­jem­ność czy­ta­nia.

Świet­ne. Do­brze, że MTF wy­cią­gnął z półki bi­blio­tecz­nej.

Nowa Fantastyka