- Opowiadanie: Yldreth - Kobieta, Śmierć i orchidea

Kobieta, Śmierć i orchidea

Forma bardzo krótka, zrodzona w pociągu, dnia deszczowego. Bardziej odpoczynek od innego opowiadania, niż coś poważnego.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy II

Oceny

Kobieta, Śmierć i orchidea

W pewnym sensie, była jedynym człowiekiem na ziemi.

***

Zimny wiosenny deszcz zmywał leniwymi strugami łez ostatni śnieg pozostały po zimie, ukazując działanie wielkiego, rokrocznego cyklu, w praktyce. 

Sosny od niechcenia pochylały się w rytm grymasów wiatru i jedynie najstarsze spośród rodu odmawiały ukorzenia się pod jego majestatem.

Krople wody marszczyły delikatnie powierzchnię jeziora, które z lotu ptaka przypominało kwiat orchidei, a w oddali, niczym niezapowiedziany gość, słychać było kroki burzy. 

***

Czasem dostawała od niej książki, zawsze bez obrazków. 

***

-I tak będzie już zawsze?

Wtulała swój policzek w jej ramię. Śmierć siedziała trochę sztywno, opierając się o zimną, kamienną ścianę. Bawiła się kosmykami włosów Kobiety, przeplatając je między palcami. Przykryły się cienkim kocem, stanowczo za cienkim jak na taką temperaturę, ale Kobieta lubiła chłód, a Śmierci to nie przeszkadzało.

-Tak. Tak mi się wydaje.

***

Dawno, dawno temu, były sobie Kobieta i Śmierć. Kobieta nie chciała umierać, a Śmierć chciała żyć.

***

W jednej z jej książek znajdował się opis orchidei. Brzmiał on następująco: "Kwiat miał osiem postrzępionych płatków, każdy w kolorze świeżej żywicy. Układały się w coś, co mogłoby przypominać marzycielskiemu obserwatorowi łeb pawiana.". Kobieta nigdy nie widziała pawiana, ale domyślała się, jak łeb pawiana może wyglądać. Gdy była sama w domu, namalowała palcem na zaparowanym oknie kwiat orchidei. I pomimo tego, że wcale orchidei to nie przypominało, była to dla niej jedyna właściwa orchidea.

***

Dopóki zostaniesz tutaj i nikt nie będzie o tobie wiedział, nie umrzesz, powiedziała jej kiedyś Śmierć.

***

-Widziałaś kiedyś orchideę? – zapytała Kobieta.

-Tak, wiele razy. Skąd takie pytanie? – poruszyła się Śmierć.

-Ja też ją widziałam.

-Nie rosną tu orchidee. 

-Muszą tu być, żeby je zobaczyć?

Śmierć uśmiechnęła się.

-Gdy zrobi się cieplej, przyniosę ci orchideę.

-Dziękuję.

***

Kiedyś, Kobieta siedziała nad jeziorem i zastanawiała się, jaki ma kształt. Pewnych rzeczy nie widać z bliska.

***

-Kim jesteś?

-Jestem drwalem, a ty?

Kobieta milczała długą chwilę.

-Nie wiem.

Uniosła dłoń do jego twarzy i przejechała palcami po jego ustach. 

-Jak ja wyglądam? – zapytała Kobieta.

-Proszę?

-Powiedz mi jak wyglądam.

-Jesteś piękna.

-Jak orchidea?

-Bardziej. Chodź zabiorę cię na wzgórze, są tam piękne widoki.

***

Dookoła domu, gdzie mieszkała kobieta było wiele wzgórz, ale jedno wyróżniało się, bowiem to zza niego właśnie wschodziło słońce.

***

Kobieta stała na wzgórzu, obok drwala i kurczowo ściskała jego dłoń, jakby miała się zgubić, gdyby puściła ją choć na chwilę. Nie była nigdy dalej od domu niż przy jeziorze, toteż w jej sercu strach walczył z ciekawością. Wszystko było tu takie inne i niezwykłe – dotyk trawy, podmuch wiatru, wilgoć rosy, migotanie gwiazd. 

Stojąc na wzgórzu mogła zobaczyć swój dom, tak jak nie widziała go nigdy dotąd. Otoczony lasem i wzgórzami był tak oddalony, odgrodzony od wszystkiego. Jezioro migotało w dole i naprawdę wyglądało jak orchidea, na tyle przynajmniej, na ile Kobieta wiedziała jak kwiat ten wygląda.

Gdy wróciła potem do domu, odprowadzona przez drwala, wydał on jej się smutny. Będąc tak daleko od wszystkiego nie był już domem. Od czasu wycieczki na wzgórze był więzieniem, gdyż pewnych rzeczy nie widać z bliska.

***

I tak, orchidee zakwitły dookoła domu, gdy nastała ich pora.

***

Milczały, jednak było to milczenie wiele mówiące. Śmierć wiedziała, że Kobieta złamała warunki, a Kobieta wiedziała, że Śmierć pozwoli jej odejść. Bała się jednak odejścia, gdyż nawet znajome więzienie zdawało się jej lepsze od tego co nieznane.

-Odejdź jeśli tego pragniesz, ale wiedz, że wracając do ludzi, utracisz to co ci dałam.

-Zostaw mi chociaż orchidee.

***

A gdy przyszedł ich czas, kwiaty przekwitły i zwiędły.

***

-Witaj.

-Dawno się nie widziałyśmy.

-Tak, ale teraz znów będzie jak kiedyś.

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem, przemyślałem, nie załapałem ;D

Fajnie napisane (zwłaszcza na początku), plastyczne, działające na wyobraźnię, nie można więcej chcieć ;D pozdrawiam!

Verman

Nie zrozumiałam. :(

Miejscami orchidee rosną zbyt gęsto. Dialogi do remontu.

 

-I tak bę­dzie już za­wsze? –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Ten błąd pojawia się w opowiadaniu wielokrotnie.

Poradnik, jak zapisywać dialogi: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

mo­gło­by przy­po­mi­nać ma­rzy­ciel­skie­mu ob­ser­wa­to­ro­wi łeb pa­wia­na.". – Wystarczy kropka po zamknięciu cudzysłowu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chyba czaję o co chodzi i nawet mi się podobało. Jest tu jakiś klimat. Przedstawiona rzeczywistość robi wrażenie. To jest po prostu dobrze napisane. Nie zawiodłem się, choć “Ikona” podobała mi się bardziej. Ale to i tak dobry tekst. Ma coś w sobie. 

Pozdrawiam!

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Błędny zapis dialogów i niewyśrodkowane gwiazdki trochę utrudniają odbiór lektury. Nie jestem pewien, o co dokładnie chodzi, ale mam swoje teorie. Więcej nie napiszę, bo nie wiem :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Przykro mi, ale nie zrozumiałem, co chciałeś tym tekstem przekazać. Wykonanie dość niechlujne – od interpunkcji po zapis dialogów.

Mam swoją teorię, ale wcale nie jestem jej pewna. A nawet jeśli dobrze zgadłam, utwór jest zbyt poetycki na mój przyziemny i logiczny gust.

Przydałyby się również spacje przy myślnikach.

Babska logika rządzi!

Ja też nie bardzo załapałam, o co chodzi :-(

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O co chodzi, o to chodzi. Gorzej z wykonaniem.

Dziwaczność konstrukcji zdań nie jest tożsama ich poetyckością. Ale nawet decydując się świadomie na dziwaczność, trzeba trzymać mocno w ryzach gramatykę. Po ładnym i ciekawym pierwszym zdaniu serwujesz taki akapit:

“Zimny wiosenny deszcz zmywał leniwymi strugami łez ostatni śnieg pozostały po zimie, ukazując działanie wielkiego, rokrocznego cyklu, w praktyce“. – wyrzucenie słów “w praktyce” na koniec zdania nie służy niczemu innemu poza ich zaakcentowaniem. A akurat to sformułowanie burzy poetycki charakter narracji.

“Sosny od niechcenia pochylały się w rytm grymasów wiatru i jedynie najstarsze spośród rodu odmawiały ukorzenia się pod jego majestatem”. – korzyć się można przed majestatem.

“Krople wody marszczyły delikatnie powierzchnię jeziora, które z lotu ptaka przypominało kwiat orchidei, a w oddali, niczym niezapowiedziany gość, słychać było kroki burzy”. – nieumiejętne użycie imiesłowów w sposób bezwzględny obnaża braki warsztatowe. No bo wychodzi, że “słychać było niczym gość”

I kawałek dalej:

“Bawiła się kosmykami włosów Kobiety, przeplatając je między palcami. Przykryły się cienkim kocem…“ – naprawdę, czytając pomyślałem, że to włosy przykryły się kocem. A że wcześniej jest coś o zimnie, byłem przekonany, że to metafora i chodzi o warstwę szronu.

Uważaj na powtórzenia. W jednym akapicie masz trzy orchidee i trzy pawiany. Powtórzenie można wykorzystać jako świadomą figurę stylistyczną, ale żeby czytelnik to kupił musisz (między innymi) resztą tekstu udowodnić, że panujesz nad słowem.

I tak właśnie, zamiast dać się porwać Twojej wizji (a do tego nie zawsze potrzebuję czytelnej fabuły) rozbijałem się o kolejne udziwnione konstrukcje. Spróbuj pisać troszkę prościej. Możesz też przetestować swoje zdania na betaliście.

Bardzo ciekawe. Nie powiem, żeby utwory niemal oniryczne były tym co tygrysy lubią najbardziej… ale i z takimi eksperymentami czasami człowiek mierzyć się musi ;)

 

Prawie namówiłaś mnie na doszukiwanie się drugiego dna, na poszukiwanie ukrytych znaczeń. Kobieta, Śmierć, Orchidea, jako parabola na szukanie odmiany, rezygnacji z samotności, ceny za wieczność i tak dalej – co tylko człowiek mógł sobie tam dopasować…

 

No właśnie. Zbyt wiele domysłów za mało faktów. Niestety to jeden z tych utworów, gdzie poszukiwanie sensu męczy okrutni i czasami lepiej sobie odpuścić ;)

 

Mam nadzieję, że popełnienie szorta dało Ci upragniony odpoczynek, wytchnienie przed ważniejszymi wyzwaniami :)

 

Pozdrawiam :)

Podpisałabym się pod komentarzem cobolda, bo widzę, że w tych samych miejscach rymnęliśmy głowami w sufit, podskakując na wybojach ;o)

Tekst ma swój klimat, ale traci dużo uroku na tym, co chyba miało mu uroku dodawać. Zdania wymagają oszlifowania, uporządkowania gramatyki i wycięcia niepotrzebnych ozdobników, które tylko zaciemniają obraz.

Sens chyba zrozumiałam, choć nie wiem, czy dobrze.

Chaos. To była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tekstu. Próbowałem spojrzeć na szort przez tag “baśń”, ale niestety nie odnalazłem klucza :(

Niestety sporo błędów, powtórzeń. Ciężko kontemplować tekst, jeśli wykonanie go kaleczy. Stąd chwytaj poniższe linki:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Powodzenia w pisaniu dalszych tekstów! :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nie doszukiwałbym się drugiego dna, ani jakiegoś głębszego przekazu w tym utworze. Myślę Autorze, że nie miało to być coś z poważanym przesłaniem czy motywem. Ot mogłyby chodzić takie myśli po głowie komuś w głębokim smutku, niedoszłemu samobójcy lub po prostu, czasami myślącemu o śmierci. Czyli tekst na poważanie, jak dla mnie. 

Podobał mi się, ma taką sentymentalną nutkę, jest o śmierci, a czyta się jak o przyjacielu. Ładny szorcik skleiłeś, nie powiem.

Drogi Autorze, proszę, wyśrodkuj gwiazdki, bo moja pierwsza myśl po ujrzeniu tekstu brzmi “niechlujstwo”. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale… Wygląda na to, że nie włożyłeś żadnego wysiłku w formatowanie tekstu i fakt ten nie zachęca do czytania.

 

Ładny tytuł.

Mnie się podobało :)

Przynoszę radość :)

Dołączę do tych, którzy nie zrozumieli. Co gorsza, nie chce mi się czytać jeszcze raz, by się przekonać, czy może jednak zrozumiem. Tekst jest poetycki, ale w taki sposób, który mi do gustu nie przypada. Mam raczej wrażenie (słuszne czy nie) silenia się na poetyckość. Tak jak napisał cobold – dziwaczność zdań jeszcze nie oznacza ich poetyckości.

Zapis dialogów! Ale to Ci już inni pisali, więc pewnie po prostu nie chce Ci się tego zmieniać.

Ja też chyba nie wszystko zrozumiałam. :(

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Nie wiem, czy zrozumiałam. Dla mnie też za dużo tu poetyckości, zarówno w scenkach, jak i w samych zdaniach. Mimo to przyznaję, że parę elementów było ładnych. Podobały mi się te krótkie narratorskie przerywniki, chciałabym usłyszeć je czytane przez jakąś babcię z klimatycznym głosem. Najlepszy: “Dawno, dawno temu, były sobie Kobieta i Śmierć. Kobieta nie chciała umierać, a Śmierć chciała żyć”, fajnie wyszło to drugie zdanie. I tytuł ładny.

Nowa Fantastyka