- Opowiadanie: dogsdumpling - Zepsute zabawki

Zepsute zabawki

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zepsute zabawki

Je­stem ze­psu­tą za­baw­ką. Ze­psu­tych za­ba­wek się nie kocha? Nie wie­dzia­łam o tym i teraz mi smut­no. My­śla­łam, że to nie ma zna­cze­nia. Że kocha się misie z po­nadry­wa­ny­mi uszka­mi i wy­tar­tym fu­ter­kiem.

Ale to było tak dawno. Na­uczy­li się uda­wać, tylko mnie na­uczyć za­po­mnie­li.

Sie­dzę w za­ku­rzo­nym kącie i pró­bu­ję po­przy­szy­wać od­pa­da­ją­ce frag­men­ty. Nie za bar­dzo mi wy­cho­dzi. I to, co mia­łam w środ­ku, jakoś nie chce się na po­wrót zmie­ścić. Czy boli? Chyba tak, myślę że tak. Kie­dyś bo­la­ło, teraz pew­nie też, tylko że już chyba nie czuję. A może nigdy nie bo­la­ło? Chyba po pro­stu nie chcę pa­mię­tać. Nie pa­mię­tam gdzie, co kie­dyś było, więc jak mam to przy­szyć na wła­ści­wym miej­scu. Nagle mam za dużo frag­men­tów, które do cze­goś kie­dyś słu­ży­ły.

Ale już nie pa­mię­tam. Pró­bu­ję sobie przy­po­mnieć, jak sobie przy­po­mnę, bę­dzie mi ła­twiej uda­wać. Tak, na pewno tak. Tylko muszę sobie przy­po­mnieć. Skup się, myśl, myśl. Na pewno dasz radę. Tylko myśl. Prze­cież pa­mię­tasz! Mu­sisz pa­mię­tać. Mu­sisz, mu­sisz, mu­sisz. Więc dla­cze­go nie pa­mię­tam? Może to trze­ba by tutaj, a ten frag­ment, o, na pewno tu. Kolor pa­su­je. No, teraz na pewno bę­dzie do­brze. Jesz­cze to i to, a, i jesz­cze tamto. Musi gdzieś pa­so­wać.

No, wy­szło cał­kiem nie­źle. Trze­ba by się przej­rzeć w lu­strze i zo­ba­czyć czy nie ma ja­kichś dziur. Nie widzę sie­bie z tyłu. Lu­stro. O, wy­szło cał­kiem do­brze, no, teraz to je­stem cała na­pra­wio­na. I to wła­sny­mi si­ła­mi. Z tej stro­ny brzuch mam tro­chę wklę­sły, i ta nitka w innym ko­lo­rze, ale to nic. To prze­cież nie ma zna­cze­nia, praw­da? Praw­da? Na pewno tak. To że w środ­ku bra­ku­je tro­chę tro­cin, to prze­cież się nie liczy. Nikt nie zwra­ca uwagi na to, co jest w środ­ku. Jeśli tylko z ze­wnątrz nic nie widać, na pewno bę­dzie do­brze. Tylko ta nitka. Może nikt nie za­uwa­ży.

Chcę, żeby mnie znowu ko­cha­li. Kie­dyś mó­wi­li mi, że kocha się za nic, ale to było dawno. A może nie mó­wi­li. Już nie pa­mię­tam. Na pewno nie mó­wi­li. Nie skła­ma­li­by w ten spo­sób. Na pewno coś mi się po­mie­sza­ło. To było jakoś ina­czej. Jak boli, to zna­czy, że ży­jesz. Nie, też nie tak. Nie pa­mię­tam. Zresz­tą to prze­cież też nie­praw­da. Mnie już nie boli, a prze­cież żyję. Nawet się na­pra­wi­łam. Tylko ta nitka. Może nie za­uwa­żą. Nie można żyć bez mi­ło­ści. Może to było to. Choć chyba też nie. To mu­sia­ło być coś praw­dzi­we­go. Ech, nie mogę sobie przy­po­mnieć. Zaraz, zaraz, już wiem! To przez tę nitkę.

Ze­psu­tych za­ba­wek się nie kocha. To na pewno to. Tylko, było coś jesz­cze… Aha, no tak. Jak mo­głam za­po­mnieć. Za­wsze uży­waj nici w ko­lo­rze fu­ter­ka.

Koniec

Komentarze

Temat na plus. Bądź co bądź życie nie jest łatwe, dużo osób ma pro­ble­my z psy­chi­ką, ale nie może sobie na nie po­zwo­lić, no i nie wy­pa­da o nich mówić, więc na siłę stara się iść do przo­du, choć tak na­praw­dę chcie­li­by, żeby wszyst­ko było znowu pro­ste tak jak kie­dyś.

Wy­ko­na­nie w po­rząd­ku. Ra­czej nie ma błę­dów, choć mia­łem wra­że­nie, że wy­bra­ny zo­stał styl z mnó­stwem ce­lo­wych po­wtó­rzeń, i przez to gdzie­nie­gdzie umknę­ło o jedno za dużo, które już za­zgrzy­ta­ło.

Naj­więk­sza wada to brak ja­kiej­kol­wiek fa­bu­ły. Wiem, że pi­sząc takie tek­sty bar­dzo łatwo jest się za­an­ga­żo­wać, bo pod nie­któ­ry­mi z moich star­szych szor­tów też było to wy­ty­ka­ne. Na­to­miast teraz widzę, że rze­czy­wi­ście cięż­ko jest w nie za­an­ga­żo­wać się czy­tel­ni­ko­wi…

iro­nicz­ny pod­pis

Ten miś to po­rząd­na za­baw­ka, bo sam się na­pra­wia, nie cze­ka­jąc aż ktoś inny przy­szy­je mu ucho w nie­wła­ści­wym miej­scu. Ten miś na ko­niec, po na­pra­wie­niu, jest już wiel­kim niedź­wie­dziem. Niby smut­ny tekst, ale po­ka­zu­je sil­ne­go bo­ha­te­ra. Nie­złe. :)

 

edit: Sorki za orta, te­le­fon mi zmie­nił na inne słowo.

Bar­dzo emo­cjo­nal­ny tekst, rzekł­bym że o od­po­wied­niej dłu­go­ści. Tak, dłu­gość dla mnie jest tutaj naj­więk­szym atu­tem, bo taka “w sam raz”. Nie za­le­wasz czy­tel­ni­ka, nie mę­czysz go, a za­ra­zem przez in­ten­syw­ność prze­ka­zy­wa­nych emo­cji zo­sta­wiasz silny obraz do za­sta­no­wie­nia.

Z samej tre­ści spodo­bał mi się też motyw sta­ra­nia misia o po­wrót do daw­nej formy, by zo­stać po­now­nie “po­ko­cha­nym”. Smut­ny i praw­dzi­wy pod tym wzglę­dem obraz.

Pod­su­mo­wu­jąc: krót­ki, ale in­ten­syw­ny kon­cert fa­jer­wer­ko­wy.

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

@ Is­san­der,

dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz.

Wiem, że pi­sząc takie tek­sty bar­dzo łatwo jest się za­an­ga­żo­wać,

Na­to­miast teraz widzę, że rze­czy­wi­ście cięż­ko jest w nie za­an­ga­żo­wać się czy­tel­ni­ko­wi…

Czy do­brze ro­zu­miem za­rzut, że w taki tekst au­to­ro­wi jest łatwo się za­an­ga­żo­wać, ale czy­tel­ni­ko­wi ze wzglę­du na brak fa­bu­ły nie? Bo nie do końca wiem jak się od­nieść ;)

 

@Black­burn

Bar­dzo cie­szy mnie twoja in­ter­pre­ta­cja i to jak po­strze­gasz bo­ha­te­ra :]

It's ok not to.

Tak. Autor, jesz­cze przed i w trak­cie pi­sa­nia tek­stu, zwłasz­cza tak krót­kie­go, ma go ca­łe­go w gło­wie, nie musi więc w niego “wcho­dzić”. Czy­tel­ni­ko­wi ła­twiej oswo­ić się z kon­cep­tem ob­ra­zo­wa­ny przez tekst, jeśli po dro­dze na­po­tka na ja­kieś wy­da­rze­nia, które do niego pro­wa­dzą. U cie­bie pierw­sze i je­dy­ne wy­da­rze­nie (miś się na­pra­wia) jest w po­ło­wie szor­ta.

iro­nicz­ny pod­pis

@No­Whe­re­Man,

dzię­ki za opi­nię i klika. Miś po­czuł się do­ce­nio­ny :D

 

@Is­san­der,

Aku­rat na­pra­wa za­czy­na się już w pią­tej li­nij­ce ;) Ale ro­zu­miem za­rzut. Tekst sku­pia się na emo­cjach a nie na fa­bu­le. Choć sama na­pra­wa na­pę­dza cały tekst i “wy­wo­łu­je” stru­mień świa­do­mo­ści za­baw­ki. A przy­naj­mniej taki był za­miar. Tekst miał po­ka­zać pe­wien pro­blem, skło­nić do re­flek­sji – jeśli się nie udało, to po­zo­sta­je mi tylko przy­jąć kry­ty­kę na klatę.

It's ok not to.

A mi nie po­de­szło. Temat fajny, bo­ha­ter dziel­ny i bu­dzą­cy współ­czu­cie, ale ca­łość nie miała tego cze­goś.

Wiem, że po­wtó­rze­nia ce­lo­we, ale za dużo ich i tro­chę mę­czy­ły. Tekst tro­chę, nomen omen, szyty gru­by­mi nićmi – widać, że za­baw­ka jest pre­tek­stem do opo­wie­dze­nia emo­cji czło­wie­ka (zwłasz­cza to ‘nie­waż­ne co w środ­ku’ zwra­ca uwagę). Ca­łość re­flek­syj­na, ale ta pu­en­ta… no nijak mi nie pa­su­je taki żart(?) na ko­niec. Nie widzę związ­ku z tre­ścią i nie ro­zu­miem, czemu miało to słu­żyć.

@ Ka­ro­l123,

dzię­ki za prze­czy­ta­nie i ko­men­tarz.

 

@Bel­la­trix,

Od­no­śnie po­wtó­rzeń – miały za za­da­nie spra­wić, aby czy­tel­nik od­czuł stan, w jakim znaj­du­je się za­baw­ka – za­pę­tle­nie psy­chicz­ne, które jest bar­dzo mę­czą­ce. Choć oczy­wi­ście nie cho­dzi­ło o to, żeby zmę­czyć czy­tel­ni­ka tek­stem :/

Co do pu­en­ty – nie jest to żart i jest ona bar­dzo istot­na dla ca­łe­go tek­stu (dużo bar­dziej niż wspo­mnia­ne zda­nie o tym, co w środ­ku). Jako, że tekst po­wi­nien bro­nić się sam, po­wstrzy­mam się jed­nak od wy­ja­śnie­nia.

Dzię­ki za ko­men­tarz :)

It's ok not to.

Mam wra­że­nie, że chyba istot­ne jest to, że tę hi­sto­rię opo­wia­da miś ro­dza­ju żeń­skie­go.

Może dziew­czyn­ki czę­ściej by­wa­ją za­baw­ka­mi, czę­ściej są po­rzu­ca­ne, kiedy się znu­dzą, trud­niej im się sa­mo­na­pra­wić…

 

Zresz­tą to prze­cież też nie praw­da. –> Zresz­tą to prze­cież też niepraw­da.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Z re­gu­ły nie gadam z Ano­ni­ma­mi.

Ale po­do­ba­ło mi się. Zwłasz­cza te zda­nia, które, jeśli czy­tel­nik ze­chce, mogą zna­czyć o wiele wię­cej, niż się wy­da­je w pierw­szym mo­men­cie.

Też in­ter­pre­to­wa­łam misia jako me­ta­fo­rę dziew­czy­ny. I znów tekst ano­ni­mo­we­go au­to­ra ujął mnie w ja­kimś miej­scu gdzie boli, ale nawet bar­dziej niż ten drugi… (wiem, że nie ten sam autor, ale jakoś tak się zło­ży­ło). Bar­dzo smut­no mi teraz. 

Spodo­ba­ła mi się te­ma­ty­ka, wy­ko­na­nie trud­nej tech­ni­ki stru­mie­nia świa­do­mo­ści w spo­sób, który nie mę­czył, a dał się prze­czy­tać i zro­zu­mieć. Prze­wrot­na jakaś, tro­chę nawet ab­sur­dal­na pu­en­ta na ko­niec też po­dzia­ła­ła na ko­rzyść. Przy­znam, że nie do końca ją zro­zu­mia­łam, ale i bez su­ge­stii au­to­ra do­my­śla­łam się, że ma ja­kieś głęb­sze zna­cze­nie. Nić musi być ko­lo­ru fu­ter­ka. Skoro idzie­my tro­pem emo­cji ludz­kich ukry­tych pod po­sta­cią za­baw­ki, może cho­dzi o to, że kiedy usi­łu­je­my się po­zbie­rać, ważne byśmy nie stali się kimś innym? A może po pro­stu cho­dzi o to, że gdy ktoś nas roz­sy­pie, nie mo­że­my już się po­zbie­rać z tych sa­mych czę­ści, za­wsze wkrad­nie się jakiś nowy od­cień, taki który nie pa­su­je do resz­ty, choć ja aku­rat uwa­żam, że takie do­świad­cze­nia do­da­ją głębi i pięk­na więc nie wiem, czy idę do­brym tro­pem…

Dobre, choć smut­ne opo­wia­da­nie, mam na­dzie­ję, że trafi do bi­blio­te­ki, gdy za­po­zna się z nim wię­cej użyt­kow­ni­ków. 

To­mor­row, and to­mor­row, and to­mor­row, Cre­eps in this petty pace from day to day, To the last syl­la­ble of re­cor­ded time; And all our yester­days have li­gh­ted fools The way to dusty death.

@Re­gu­la­to­rzy

Mam wra­że­nie, że chyba istot­ne jest to, że tę hi­sto­rię opo­wia­da miś ro­dza­ju żeń­skie­go.

Tro­chę tak, tro­chę nie. Ro­dzaj żeń­ski nie­ja­ko “wy­mu­sza” słowo za­baw­ka, acz­kol­wiek był to za­bieg świa­do­my. I nie­ste­ty nie mogę od­mó­wić racji Two­jej in­ter­pre­ta­cji od­no­śnie trud­no­ści z sa­mo­na­pra­wia­niem się dziew­czy­nek. Choć myślę, że pew­nie chłop­com też nie jest łatwo ;)

Dzię­ki za wy­tknię­cie błędu.

 

@Co­bold,

cie­szę się, że po­sta­no­wi­łeś zła­mać swoje re­gu­ły ;) Dzię­ki za ko­men­tarz i klika.

 

@Ro­se­bel­le,

dzię­ki za ob­szer­ny ko­men­tarz, miło mi, że wi­dzisz opko w bi­bio­te­ce :D. Od­no­śnie in­ter­pre­ta­cji nie chcę na­rzu­cać wła­snej. Ale Twoja bar­dzo mi się po­do­ba. Co do ko­lo­ru nitki, to tu też Is­san­der po­szedł w dobrą stro­nę, że cho­dzi o pro­ble­my, o któ­rych nie wy­pa­da mówić. Ból nie jest do­brze wi­dzia­ny.

It's ok not to.

Tekst ba­zu­ją­cy na emo­cjach, więc prak­tycz­nie nie miał szans, żeby do mnie prze­mó­wić. Ja z tych, któ­rzy wolą kon­kret­ną fa­bu­łę.

Ale na­pi­sa­ny cał­kiem przy­zwo­icie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nie do końca wiem, co na­pi­sać. Bo wła­ści­wie mi się po­do­ba­ło, cho­ciaż mno­gość in­ter­pre­ta­cji mnie przy­gnio­tła. Już ko­men­tu­ją­cy wyżej udo­wod­ni­li, że ten tekst o emo­cjach można od­czy­ty­wać na wiele spo­so­bów. I ta koń­co­wa nie­pa­su­ją­ca nitka jest na to świet­nym do­wo­dem. 

Zga­dzam się z Bel­la­trix, że po­wtó­rze­nia męczą. Przez nie krót­ki tekst spra­wia wra­że­nie roz­wle­czo­ne­go ponad miarę. Ro­zu­miem też Twoje tłu­ma­cze­nie, że spo­sób na­pi­sa­nia miał za za­da­nie pod­kre­śle­nie tego, co czuje miś. Za­pę­tle­nie, na­tręc­twa. To jed­nak, moim zda­niem, nie wy­szło tak do­brze, jak mo­gło­by wyjść.

Ogól­nie jed­nak czy­ta­ło się do­brze. Na bi­blio­te­kę na pewno za­słu­gu­je.

Te­ma­ty­ka no­stal­gicz­na i zna­czeń fak­tycz­nie można do­szu­ki­wać się bez liku. Bar­dzo do­brze stwo­rzo­ny kró­ciak. Ład­nie gra na emo­cjach. :)

"Myślę, że jak czło­wiek ma w sobie tyle nie­sa­mo­wi­tych po­my­słów, to musi zo­stać pi­sa­rzem, nie ma rady. Albo do czub­ków." - Jo­na­than Car­roll

Bar­dzo mocny i dla mnie oso­bi­ście po­nu­ry tekst. Nie wiem czy taki był za­mysł, ale bar­dzo sko­ja­rzy­ło mi się z ota­cza­ją­cą nas rze­czy­wi­sto­ścią. Po­wierz­chow­ność, kłam­stwa, po­rzu­ce­nie… brrr!

Gra­tu­lu­ję opo­wia­da­nia, które mnie po­ru­szy­ło. Nie­czę­sto mi się to zda­rza! :)

Czasz­ka mówi: klak, klak, klak!

Dobre. Tro­chę zga­dzam się z Is­san­de­rem, że mało fa­bu­ły, ale z dru­giej stro­ny ro­zu­miem za­mysł, Ano­ni­mie-Któ­re­go-Już-Oda­no­ni­mo­wa­no. Nie jest to więc za­rzut. Po pro­stu za­sta­na­wiam się, jakby można ten stru­mień świa­do­mo­ści wpleść w krót­ką hi­sto­rię. Albo czy nie by­ło­by jesz­cze lep­sze, gdyby dodać ja­kieś kon­kret­niej­sze ele­men­ty? Tylko to wtedy mo­gło­by zabić me­ta­fo­ry­kę… Tak sobie dumam.

Po­dej­rze­wa­łem, że cho­dzi o sta­rość, choć nie wszyst­kie ele­men­ty się zga­dza­ją. Albo o prze­mi­ja­ją­cą mło­dość: nie­pa­su­ją­ca nitka jako pierw­sze pa­sem­ko.

Cie­ka­we jest ostat­nie zda­nie. Burzy wcze­śniej­sze in­ter­pre­ta­cje i może otwie­rać nowe. Po­my­ślę. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

I nie­ste­ty nie mogę od­mó­wić racji Two­jej in­ter­pre­ta­cji od­no­śnie trud­no­ści z sa­mo­na­pra­wia­niem się dziew­czy­nek. Choć myślę, że pew­nie chłop­com też nie jest łatwo ;)

Mia­łam na myśli te dziew­czyn­ki, które z cza­sem zo­sta­ją od­trą­co­ne i po­rzu­co­ne, bo wokół jest mnó­stwo no­wych, faj­niej­szych za­ba­wek. Wy­da­je mi się, że chłop­com takie sy­tu­acje zda­rza­ją się znacz­nie rza­dziej.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Nie wiem, kto do­kli­kał bi­blio­te­kę, ale bar­dzo dzię­ku­ję :D

 

@Fin­kla,

tak też po­dej­rze­wa­łam, że tekst nie przy­pad­nie Ci do gustu ;) Umie­ści­łam ostrze­że­nie w po­sta­ci tagów :P

@Ocha,

cie­szę się, że się po­do­ba­ło. Co do po­wtó­rzeń i tego, że można było zro­bić to le­piej – nie wąt­pię :) za­wsze jest miej­sce na po­pra­wę warsz­ta­tu. Z dru­giej stro­ny opko po­wsta­ło dawno temu i lubię je takie, jakie jest. Uwagi za­trzy­mam więc na przy­szłość :)

 

@Mor­gia­na,

dzię­ku­ję. Za­le­ża­ło mi na tym, aby tekst nie był jed­no­znacz­ny.

 

@Skull,

Po­wiedz­my, że moje wi­dze­nie rze­czy­wi­sto­ści jest da­le­kie od ra­do­sne­go, co na pewno prze­ło­ży­ło się na na­strój tek­stu… Cie­szę się ogrom­nie, że po­ru­szy­ło.

 

@Fun,

Ano­nim się wcze­śniej nie oda­no­ni­mo­wał, bo go zwy­czaj­nie na por­ta­lu nie było :P Oba­wiam się, że gdyby obu­do­wać stru­mień świa­do­mo­ści akcją wy­szedł­by wtedy cał­kiem inny tekst :) Nie chcia­łam też, aby był za długi – żeby przy­pad­kiem nie za­mie­nił się w emo­cjo­nal­nie nie­straw­ną papkę. Co do sta­ro­ści, moja ko­le­żan­ka, która czy­ta­ła opko też miała takie sko­ja­rze­nia, więc nie je­steś w swo­jej in­ter­pre­ta­cji sam :)

 

@Reg

Cie­ka­we spo­strze­że­nie. Nie pa­trzy­łam na to w ten spo­sób, ale zde­cy­do­wa­nie coś w tym jest.

It's ok not to.

Tagi, nie tagi – prze­czy­tać wy­pa­da­ło.

A tekst się oda­no­ni­mo­wał, bo głów­na uprzej­mie do­nio­sła, kto po­peł­nił. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No, teraz mo­że­my po­ga­dać ;)

Bar­dzo mi się po­do­ba­ło. Nie prze­szka­dzał ani stru­mień świa­do­mo­ści, ani po­wtó­rze­nia (moim zda­niem do­brze wy­wa­żo­ne) ani brak akcji. Do­brze stop­niu­jesz głę­bię me­ta­for – pierw­sze dość oczy­wi­ste, ale w ostat­nim zda­niu ser­wu­jesz coś ory­gi­nal­ne­go, o czym jed­nak, dzię­ki wcze­śniej­szym mru­gnię­ciom okiem, czy­tel­nik już wie, że ma ukry­te zna­cze­nie. In­ny­mi słowy: war­stwy. Po­do­bał mi się też frag­ment, kiedy nar­ra­tor­ka staje przed lu­strem, żeby spraw­dzić efek­ty swo­je­go dzier­ga­nia; po tych wcze­śniej­szych wzmian­kach o nad­mia­ro­wych ele­men­tach przez chwi­lę po­wia­ło grozą.

Jeśli miał­bym się cze­goś cze­piać, ale to bar­dziej in­for­ma­cja dla Cie­bie o in­dy­wi­du­al­nym od­bio­rze niż jakiś za­rzut, nar­ra­cja w żeń­skiej for­mie spra­wi­ła, że po­strze­ga­łem bo­ha­ter­kę ra­czej jako lalkę (słowa o misiu w pierw­szym aka­pi­cie po­trak­to­wa­łem jako taki ogól­ny przy­kład losu za­ba­wek). Do­pie­ro ostat­nie zda­nie, z fu­ter­kiem znowu na­pro­wa­dzi­ło mnie na plu­sza­ka. W sumie, dzię­ki temu bo­ha­ter­ka po­zo­sta­wa­ła bar­dziej ta­jem­ni­cza i tekst umoż­li­wiał jesz­cze wię­cej in­ter­pre­ta­cji, je­stem tylko cie­kaw, czy efekt był za­mie­rzo­ny.

 

@Fin­kla,

wy­pa­da­ło czy nie, faj­nie że zaj­rza­łaś :)

 

@Co­bold,

dzię­ki za ob­szer­ny ko­men­tarz. Od­no­śnie płci nar­ra­to­ra – uży­łam formy żeń­skiej w od­nie­sie­niu do za­baw­ki jako ta­kiej. Zda­wa­łam sobie spra­wę, że może to wpły­nąć na od­biór po­sta­ci jako bo­ha­ter­ki. Ale też za­le­ża­ło mi na tym, aby ta za­baw­ka oka­za­ła się bar­dziej uni­wer­sal­na, “uni­sex” – dla­te­go plu­szak/ miś. Misie nie są ani chło­pię­ce, ani dziew­czę­ce. Wy­da­je mi się, że takie po­dej­ście prze­no­si, przy­naj­mniej do pew­ne­go stop­nia, cię­żar in­ter­pre­ta­cyj­ny na od­bior­cę i jego wła­sne do­świad­cze­nia, ale też eli­mi­nu­je ry­zy­ko skie­ro­wa­nia tek­stu do kon­kret­nej płci. Gdyby to była lalka pole od­bio­ru by­ło­by tro­chę węż­sze. Z dru­giej stro­ny, gdyby to był miś mó­wią­cy o sobie w ro­dza­ju mę­skim też mam wra­że­nie, że tekst za bar­dzo od po­cząt­ku by przy­na­le­żał do kon­kret­nej rze­czy­wi­sto­ści, sy­tu­acji. Pew­nie to dziw­nie za­brzmi, ale wy­da­wa­ło mi się, że za­baw­ka nie po­my­śli o sobie w ka­te­go­riach płci.

Mam na­dzie­ję, że udało mi się od­po­wie­dzieć na py­ta­nie.

It's ok not to.

Je­stem tro­chę roz­dar­ty. No bo z jed­nej stro­ny sam temat taki psy­cho­lo­gicz­ny i cie­ka­wy. Lubię bo­ha­te­rów, któ­rzy mają (bądź myślą, że mają) ja­kieś ułom­no­ści, nie­do­sko­na­ło­ści, czy pro­ble­my z ak­cep­ta­cją. No ale z dru­giej stro­ny przez brak fa­bu­ły tekst bar­dziej niż opo­wia­da­niem wy­da­je się taką scen­ko-im­pre­sją. 

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Te­ma­ty­ka ra­czej nie moja (pod pew­ny­mi wzglę­da­mi nawet bar­dzo nie moja), ale mimo wszyst­ko coś tam w środ­ku ten kró­ciut­ki tekst po­ru­szył. Smut­ny i na­pi­sa­ny w pa­su­ją­cy spo­sób. Brak fa­bu­ły nie prze­szka­dzał, wy­da­je mi się, że taka skon­den­so­wa­na forma wy­wie­ra na czy­tel­ni­ku więk­sze wra­że­nie niż gdy­byś miała na siłę do­da­wać wy­da­rze­nia i tak bę­dą­ce tylko pre­tek­stem do uka­za­nia tych sa­mych emo­cji.

@Szysz­ko­wy­Dzia­dek

 

Je­stem tro­chę roz­dar­ty.

Pa­mię­taj żeby od­po­wied­niej nitki użyć ;) A tak na po­waż­nie, dzię­ki za od­wie­dzi­ny i opi­nię. Ja aku­rat je­stem zda­nia, że nie każdy tekst musi po­sia­dać fa­bu­łę, ale ro­zu­miem, że jej brak może się ne­ga­tyw­nie odbić na od­bio­rze. Scen­ko-im­pre­sje też mają swoją war­tość :)

 

@Tey­ami,

dzię­ki za wi­zy­tę. Cie­szę się że mimo “nie­swo­jej” te­ma­ty­ki tekst jed­nak coś po­ru­szył . To dla mnie ważne. Dzię­ki :)

It's ok not to.

Jed­nych po­ru­sza, in­nych nie po­ru­sza, to bez zna­cze­nia, tak bę­dzie za­wsze. Dla mnie jed­nak inne jest wy­zwa­nie z tym tek­stem: jest w nim wię­cej słów, niż tre­ści, ina­czej mó­wiąc – mam wra­że­nie, że choć krót­ki, to wo­lał­bym, żeby był jesz­cze krót­szy. Innym roz­wią­za­niem by­ło­by zro­bić z tego tek­stu coś dłuż­sze­go – ale nie wy­peł­niać ko­lej­ny­mi sło­wa­mi, ale ko­lej­ny­mi tre­ścia­mi, me­ta­fo­ra­mi, sko­ja­rze­nia­mi. Teraz mam wra­że­nie, że de­co­rum zo­sta­ło zła­ma­ne.

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów si­łacz pal­nie pię­ścią w stół

Cer­le­gu,

dzię­ki za wi­zy­tę i uwagi :) Oso­bi­ście nie widzę tego tek­stu w dłuż­szym wy­da­niu – na­pi­sa­łam wszyst­ko, co chcia­łam w nim za­wrzeć. Czy w krót­szym? Pew­nie można by­ło­by go jesz­cze bar­dziej skon­den­so­wać :)

It's ok not to.

Na­praw­dę dobry tekst i myślę, że dłu­gość jest ide­al­na – aku­rat żeby nie znu­dzić, a po­ru­szyć jakąś emo­cjo­nal­ną stru­nę :) Trud­no na­pi­sać nie­pre­ten­sjo­nal­ny stru­mień świa­do­mo­ści, re­flek­syj­ny mo­no­log, ale jak dla mnie Tobie zde­cy­do­wa­nie się udało.

Co do nici w ko­lo­rze fu­ter­ka, mi przy­szło na myśl, że cho­dzi o utra­ce­nie ja­kiejś cząst­ki sie­bie (nitki w tym samym ko­lo­rze), a za­stą­pie­nie jej nową (nitką w nowym ko­lo­rze). ,,Ze­psu­cie się”, cier­pie­nie, za­bie­ra nam jakiś ele­ment (który być może po­win­ni­śmy sta­rać się od­zy­skać, je­że­li w ogóle jest to moż­li­we? Może bez niego nie bę­dzie­my już sobą, tylko kimś zu­peł­nie innym?), a w za­mian daje nowy, na pierw­szy rzut oka zu­peł­nie nie­pa­su­ją­cy, zmie­nia­ją­cy nas na za­wsze. A może na­le­ży to in­ter­pre­to­wać jako za­ma­sko­wa­nie blizn, żeby nie spra­wiać wra­że­nia ,,po­psu­tej za­baw­ki”, nie po­ka­zać na ze­wnątrz, że coś jest nie tak?

Dzię­ku­ję Aylin za wi­zy­tę. Cie­szę się, że się po­do­ba­ło :)

Co do in­ter­pre­ta­cji, mnie bli­ska jest ta druga, ale obie mi się po­do­ba­ją. Zresz­tą wcale się nie wy­klu­cza­ją.

It's ok not to.

Fajne. Ze­psu­ta za­baw­ka to bar­dzo su­ge­styw­na me­ta­fo­ra. Co­bold słusz­nie zwró­cił uwagę na prze­cho­dze­nie z prost­szych figur do bar­dziej zło­żo­nych, na końcu zmu­sza­ją­ce czy­tel­ni­ka do zmarsz­cze­nia czoła i uru­cho­mie­nia sza­rych ko­mó­rek (oby­dwu!). 

Tekst długi nie jest, ale gdy­bym był chi­rur­giem, ciął­bym. Jak dla mnie pierw­szy, drugi i czwar­ty aka­pit są zbęd­ne. Ze­psu­ta za­baw­ka na po­cząt­ku i na końcu niby pełni rolę klam­ry, ale po­ja­wia się też w ty­tu­le, więc to zbęd­ne ga­dul­stwo : ).

Mogło być go­rzej, ale mogło być i znacz­nie le­piej - Gan­dalf Szary, Hob­bit, czyli tam i z po­wro­tem, Rdz IV, Górą i dołem

Cie­szę się, że udało mi się uru­cho­mić czy­tel­ni­cze szare ko­mór­ki laugh

Co do za­pro­po­no­wa­nych cięć – rze­czy­wi­ście po takim okro­je­niu pa­cjent by prze­żył, i jesz­cze pew­nie po­czuł­by się lżej ;). Jed­nak ze wzglę­dów cał­ko­wi­cie ego­istycz­nych po­zo­sta­wię opko w obec­nym kształ­cie.

It's ok not to.

O, tutaj mnie jesz­cze nie było :3

 

Fajny tek­ścik z kon­kret­nym ła­dun­kiem emo­cjo­nal­nym, choć w dru­giej czę­ści tro­chę zbyt po­wta­rzal­ny – cią­gle tylko ko­cha­ny/nie­ko­cha­ny, wnę­trze/ze­wnę­trze, to ta nitka/wcale nie nitka. Niby ca­łość krót­ka, ale i tak dało się przy­ciąć ;P Albo do­bu­do­wać scenę, jak dziec­ko znaj­du­je misię i nadal się nią nie in­te­re­su­je, bo do­ro­sło. Wtedy już w ogóle szort przy­po­mi­nał­by dru­gie Toy Story ;D

 

Trzy­maj się.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu prze­strze­ni ani mi­ło­ści. Jest tylko cisza."

O, tutaj mnie jesz­cze nie było :3

Miło mi, że za­wi­ta­łeś :-)

 

Zga­dzam się, że tekst mógł­by być krót­szy, ale to sta­ru­szek i mam do niego nieco sen­ty­men­tal­ny sto­su­nek, więc ni­cze­go nie będę go po­zba­wiać ;-)

 

Toy Story w mojej wer­sji to by nie była bajka dla dzie­ci…

It's ok not to.

Nowa Fantastyka