
Żałuję, że trafiłem o północy do tego niewielkiego, reprezentującego gotyk francuski, kościółka, który wcale kościółkiem nie jest. Że zachciało mi się wędrować przez to oniryczne, obskurne, obce dla mnie miasto w poszukiwaniu sali prób, w której mógłbym bez przeszkód całymi godzinami sterczeć, medytować i chłonąć bezmiar pustki człowieczej egzystencji… i komponować, komponować… doskonalić warsztat wiolinisty-wirtuoza… Wszystko wibruje dokoła i drga. Pulsują diody elektroluminescencyjne na pulpicie sterowniczym. Międzygwiezdny wehikuł gotuje się do startu. A ja na widok tego flamboyantu drżę i się jak prosię pocę. Płonę! Dopada mnie gorączka i chyba zaczynam mieć zwidy, gdyż widzę obcych, do ludzi zupełnie niepodobnych.
No cóż, szkoda że w tych okolicznościach wiolinista-wirtuoz nie skomponował niczego satysfakcjonującego, ale przynajmniej powstał całkiem niezły drabble. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Udany drabbelek :) Mroczny, gotycki, kosmiczny i muzyczny… Fajne :)
Fajne :)
Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!
Cieszę się i dziękuję!
Mam nadzieję, że nie denerwuje Was dziwny szyk tego oto zdania “drżę i się jak prosię pocę”. A wszystko przez aliteracje, które zachciało mi się tutaj wprowadzić, np.: “oniryczne, obskurne, obce”, “mnie miasto”, ”warsztat wiolinisty-wirtuoza… Wszystko wibruje”, “prosię pocę. Płonę”.
Ładnie napisane, interesująca zabawa słowami.
Choć drabbla nie zrozumiałem :-)
Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!
Drabbelek nawet-nawet, choć niestety treść pozostaje dla mnie tajemnicą. Klucz lovecraftowski każe patrzeć w tę stronę, ale czy na pewno – tego nie wiem.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Chyba nie zrozumiałem związku między kościółkiem i statkiem kosmicznym. Ale zgadzam się, że napisane ładnie. :)
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota
Dzięki; wydaje mi się, że można go zrozumieć na dwa sposoby: 1) dosłownie – kościół kryje w sobie (w swym wnętrzu lub podziemiach) pradawny lub chociaż dawny pojazd obcych, 2) niedosłownie – artysta doświadcza omamów wzrokowo-słuchowych i ów drabbelek manifestuje jego szał tworzenia. Zresztą mam zamiar napisać przynajmniej jeszcze kilka wersji tego króciaka (za każdym razem nieco inaczej) i pewne sprawy powinny się z czasem wyjaśnić. Dlaczego chcę to napisać aż parokrotnie? I na co mi to? Już tłumaczę: chcę mianowicie sprawdzić pojemność fabularną drabbelków (minimum formy, maksimum treści) i poeksperymentować z samą formułą. Nie wiem, co czytelnik z tego mojego radosnego pisarstwa mieć może, ale czuję, że mnie to rozwija, że mi to pomaga.
No cóż, Maćku, pozostanie nam obserwować Twoje poczynanie, czytać drabble i oceniać postępujący rozwój. ;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
“(…) i oceniać postępujący rozwój” albo postępujący regres, jeśli takowy nastąpi. Oby nie. ;) ;D
Nie sądzę, bym umiał pomieścić wszystko, co mi w duszy gra w króciaku tak niewielkich rozmiarów, ale na pewno – zgodzicie się ze mną – jest coś fascynującego w świecie, w fenomenie drabbelków. I na koniec truizm: warto je tworzyć!
“(…) i oceniać postępujący rozwój” albo postępujący regres, jeśli takowy nastąpi. Oby nie. ;) ;D
Oczywiście, że nie! Przecież czujesz, że to Cię rozwija. ;)
Owszem, Maćku, zgadzam się z Tobą – warto je tworzyć, aby ci, którym pisanie nie wychodzi, mogli je czytać do woli. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/20374
1) dosłownie – kościół kryje w sobie (w swym wnętrzu lub podziemiach) pradawny lub chociaż dawny pojazd obcych
Skojarzyło mi się z tym obrazkiem:
https://pics.me.me/pew-pew-funny-is-it-a-church-is-it-a-16210274.png
;)
„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota
Wypas, rozpas, przepas… Jak widać, moje zajawki kosmiczno-Denikenowe nie są aż tak znowu kosmiczne i odjechane (jakby to mogło wyglądać na rzut pierwszy oka). Pozdrawiam, DziadkuSzyszkowy! :)
Hmmm. Nie zrozumiałam przesłania. Odnoszę wrażenie, że nawciskałeś różnych rzeczy do jednej krótkiej formy.
Żałuję, że trafiłem o północy do tego niewielkiego kościółka, reprezentującego gotyk francuski, który wcale kościółkiem nie jest.
Z tego zdania wynika, że gotyk nie jest kościółkiem. No, oczywiście, że nie.
Babska logika rządzi!