- Opowiadanie: maciekzolnowski - Windą do piekła

Windą do piekła

Oceny

Windą do piekła

Ża­łu­ję, że tra­fi­łem o pół­no­cy do tego nie­wiel­kie­go, re­pre­zen­tu­ją­ce­go gotyk fran­cu­ski, ko­ściół­ka, który wcale ko­ściół­kiem nie jest. Że za­chcia­ło mi się wę­dro­wać przez to oni­rycz­ne, ob­skur­ne, obce dla mnie mia­sto w po­szu­ki­wa­niu sali prób, w któ­rej mógł­bym bez prze­szkód ca­ły­mi go­dzi­na­mi ster­czeć, me­dy­to­wać i chło­nąć bez­miar pust­ki czło­wie­czej eg­zy­sten­cji… i kom­po­no­wać, kom­po­no­wać… do­sko­na­lić warsz­tat wio­li­ni­sty-wir­tu­oza… Wszyst­ko wi­bru­je do­ko­ła i drga. Pul­su­ją diody elek­tro­lu­mi­ne­scen­cyj­ne na pul­pi­cie ste­row­ni­czym. Mię­dzy­gwiezd­ny we­hi­kuł go­tu­je się do star­tu. A ja na widok tego flam­boy­an­tu drżę i się jak pro­się pocę. Płonę! Do­pa­da mnie go­rącz­ka i chyba za­czy­nam mieć zwidy, gdyż widzę ob­cych, do ludzi zu­peł­nie nie­po­dob­nych. 

Koniec

Komentarze

No cóż, szko­da że w tych oko­licz­no­ściach wio­li­ni­sta-wir­tu­oz nie skom­po­no­wał ni­cze­go sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ce­go, ale przy­naj­mniej po­wstał cał­kiem nie­zły drab­ble. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Udany drab­be­lek :) Mrocz­ny, go­tyc­ki, ko­smicz­ny i mu­zycz­ny… Fajne :)

Fajne :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich ży­łach po­ma­rań­czo­wy sok!

Cie­szę się i dzię­ku­ję!

Mam na­dzie­ję, że nie de­ner­wu­je Was dziw­ny szyk tego oto zda­nia “drżę i się jak pro­się pocę”. A wszyst­ko przez ali­te­ra­cje, które za­chcia­ło mi się tutaj wpro­wa­dzić, np.: “oni­rycz­ne, ob­skur­ne, obce”, “mnie mia­sto”, ”warsz­tat wio­li­ni­sty-wir­tu­oza… Wszyst­ko wi­bru­je”, “pro­się pocę. Płonę”. 

Ład­nie na­pi­sa­ne, in­te­re­su­ją­ca za­ba­wa sło­wa­mi. 

Choć drab­bla nie zro­zu­mia­łem :-) 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Drab­be­lek na­wet-na­wet, choć nie­ste­ty treść po­zo­sta­je dla mnie ta­jem­ni­cą. Klucz lo­ve­cra­ftow­ski każe pa­trzeć w tę stro­nę, ale czy na pewno – tego nie wiem.

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Chyba nie zro­zu­mia­łem związ­ku mię­dzy ko­ściół­kiem i stat­kiem ko­smicz­nym. Ale zga­dzam się, że na­pi­sa­ne ład­nie. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Dzię­ki; wy­da­je mi się, że można go zro­zu­mieć na dwa spo­so­by: 1) do­słow­nie – ko­ściół kryje w sobie (w swym wnę­trzu lub pod­zie­miach) pra­daw­ny lub cho­ciaż dawny po­jazd ob­cych, 2) nie­do­słow­nie – ar­ty­sta do­świad­cza oma­mów wzro­ko­wo-słu­cho­wych i ów drab­be­lek ma­ni­fe­stu­je jego szał two­rze­nia. Zresz­tą mam za­miar na­pi­sać przy­naj­mniej jesz­cze kilka wer­sji tego kró­cia­ka (za każ­dym razem nieco ina­czej) i pewne spra­wy po­win­ny się z cza­sem wy­ja­śnić. Dla­cze­go chcę to na­pi­sać aż pa­ro­krot­nie? I na co mi to? Już tłu­ma­czę: chcę mia­no­wi­cie spraw­dzić po­jem­ność fa­bu­lar­ną drab­bel­ków (mi­ni­mum formy, mak­si­mum tre­ści) i po­eks­pe­ry­men­to­wać z samą for­mu­łą. Nie wiem, co czy­tel­nik z tego mo­je­go ra­do­sne­go pi­sar­stwa mieć może, ale czuję, że mnie to roz­wi­ja, że mi to po­ma­ga. 

No cóż, Maćku, po­zo­sta­nie nam ob­ser­wo­wać Twoje po­czy­na­nie, czy­tać drab­ble i oce­niać po­stę­pu­ją­cy roz­wój. ;D

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

“(…) i oce­niać po­stę­pu­ją­cy roz­wój” albo po­stę­pu­ją­cy re­gres, jeśli ta­ko­wy na­stą­pi. Oby nie. ;) ;D

Nie sądzę, bym umiał po­mie­ścić wszyst­ko, co mi w duszy gra w kró­cia­ku tak nie­wiel­kich roz­mia­rów, ale na pewno – zgo­dzi­cie się ze mną – jest coś fa­scy­nu­ją­ce­go w świe­cie, w fe­no­me­nie drab­bel­ków. I na ko­niec tru­izm: warto je two­rzyć!  

 

“(…) i oce­niać po­stę­pu­ją­cy roz­wój” albo po­stę­pu­ją­cy re­gres, jeśli ta­ko­wy na­stą­pi. Oby nie. ;) ;D

Oczy­wi­ście, że nie! Prze­cież czu­jesz, że to Cię roz­wi­ja. ;)

 

Ow­szem, Maćku, zga­dzam się z Tobą – warto je two­rzyć, aby ci, któ­rym pi­sa­nie nie wy­cho­dzi, mogli je czy­tać do woli. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

http://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/20374

1) do­słow­nie – ko­ściół kryje w sobie (w swym wnę­trzu lub pod­zie­miach) pra­daw­ny lub cho­ciaż dawny po­jazd ob­cych

Sko­ja­rzy­ło mi się z tym ob­raz­kiem:

https://pics.me.me/pew-pew-funny-is-it-a-church-is-it-a-16210274.png

;) 

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Wypas, roz­pas, prze­pas… Jak widać, moje za­jaw­ki ko­smicz­no-De­ni­ke­no­we nie są aż tak znowu ko­smicz­ne i od­je­cha­ne (jakby to mogło wy­glą­dać na rzut pierw­szy oka). Po­zdra­wiam, Dziad­ku­Szysz­ko­wy! :)

Hmmm. Nie zro­zu­mia­łam prze­sła­nia. Od­no­szę wra­że­nie, że na­wci­ska­łeś róż­nych rze­czy do jed­nej krót­kiej formy.

Ża­łu­ję, że tra­fi­łem o pół­no­cy do tego nie­wiel­kie­go ko­ściół­ka, re­pre­zen­tu­ją­ce­go gotyk fran­cu­ski, który wcale ko­ściół­kiem nie jest.

Z tego zda­nia wy­ni­ka, że gotyk nie jest ko­ściół­kiem. No, oczy­wi­ście, że nie.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka