- Opowiadanie: Verus - Praca domowa

Praca domowa

Popełniłam tego króciaka już dość dawno, pod wpływem impulsu i bardzo długo przeleżał w szufladzie (jak najbardziej dosłownie - powstał w wersji papierowej). Ostatnio odnalazłam go całkowicie przypadkiem i wciąż jestem skłonna powiedzieć, że w pewien szczególny sposób mi się podoba. Dlatego też, ciekawa opinii, wrzucam go tutaj.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Praca domowa

Pies wczoraj zjadł mojego brata, tak jak wcześniej często zjadał pracę domową i skarpetki zostawione na ziemi. Z bratem też poradził sobie jak z kartkami.

Patrzyłam jak brat układa klocki, bawiliśmy się razem w dom i budowaliśmy bazę. Ganialiśmy się mieczami latem, rzucaliśmy śnieżkami zimą. I pies też zawsze z nami był.

Pamiętam go wyraźnie. Sięgał mi do kolana, a bratu do połowy ud, bo brat był ode mnie młodszy. Pies miał czarny nosek i brązowe futerko, jedną łapę białą i uszko czarne. Bawiliśmy się z psem i bratem codziennie, do szkoły też chodziliśmy razem, pies czekał pod drzwiami aż do końca naszych lekcji. Mama nie wiedziała, że mamy psa, chociaż o nim opowiadaliśmy. Teraz mama woli wierzyć, że pies był.

Chodziliśmy w wakacje z bratem nad jezioro, puszczaliśmy kaczki, a pies ganiał muchy. Na urodziny brata, pies przyniósł mu wspaniały kamień. Brat zbierał kamienie, które ładnie wyglądały, potem chciał być archeologiem i zamiast kamieni zbierać kości dinozaurów.

Ale pies zjadł brata, jak pochłaniał miskę jedzenia, które po cichu, schowane, wynosiliśmy z domu, żeby go nakarmić. Brat już nie odkopie kości, ale w Niebie będzie jeździć na dinozaurach i na pewno je zobaczy. Tak mi powiedział pan ksiądz, gdy mu opowiedziałam o bracie i płakałam, bo brata już nie ma i psa już nie ma, a mi jest smutno czasami i chlipię w nocy, kiedy pani lekarz i mama nie widzą.

Pies zjadł brata, bo był głodny. Byliśmy nad rzeką, puszczaliśmy kaczki i pies łapał motyle, i osa psa użądliła. I pies piszczał, bo bolało, a gdy przestał, wyszczerzył zęby i ugryzł brata w palec. Lekko, jak przy zabawie. Sądziliśmy, że już jest zdrowy nasz pies, i że chce się bawić, ganialiśmy się z nim przy rzeczce i pies w końcu złapał brata, złapał i zjadł, rączki, nóżkę, obgryzł kości. A potem pies spojrzał na mnie, polizał mnie po twarzy i pobiegł do lasu. I obejrzał się na mnie. I zostałam sama, bez brata i bez psa. Teraz mam kotka, który liże po palcach mamusię, gdy mamusia przychodzi mnie odwiedzić. I kotek jest mały, czasem gryzie mi kapeć, ale nie je już pracy domowej. Czasami dalej mi smutno, bo kot to nie pies, nie brat i czuję się sama…

 

Dziewczynkę znaleziono przy ciele brata, miała zakrwawioną twarz, ręce oraz ubrania. Ciało nosiło ślady psich zębów, brakowało jednej nogi.

Rodzina nigdy nie miała psa ani kota.

Koniec

Komentarze

A ja mam kota, kiedyś miałem psa, ale nie mam siostry. Może zjadł ją pies, kot, albo królik bo też miałem. No nie wiem… spytam się pielęgniarki jak przyjdzie robić mi zastrzyk.

 

P.S. Smutne, ale jak dla mnie całkiem fajne.

Okrutne, ale dostrzegam też coś na kształt bardzo czarnego humoru. Zastanawiam się, czy jakiś dentysta widział zęby dziewczynki…

Twoja Praca domowa, Verus, przypomniała mi tego drabbla: Pies

 

tak jak wcze­śniej czę­sto zja­dał pracę do­mo­wą i skar­pet­ki zo­sta­wio­ne na ziemi. –> Raczej: …i skar­pet­ki zo­sta­wio­ne na podłodze.

Zakładam, że skarpetki były zdejmowane i porzucane w mieszkaniu.

 

Ga­nia­li­śmy się mie­cza­mi latem, rzu­ca­li­śmy śnież­ka­mi zimą. –> Ga­nia­li­śmy się z mie­cza­mi latem

 

Się­gał mi do ko­la­na, a bratu do po­ło­wy ud, bo brat był ode mnie młod­szy. –> Dodałabym: …bo brat był ode mnie młod­szy i niższy.

Wiek nie zawsze decyduje o wzroście.

 

miała za­krwa­wio­ną twarz, ręce oraz ubra­nia. –> …miała za­krwa­wio­ną twarz, ręce oraz ubra­nie.

Ubrania wiszą w szafie, leżą na półkach i w szufladach. Odzież, którą mamy na sobie to ubranie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podoba mi się monotonia opisów, które robią świetne wrażenie na tak małej przestrzeni.

Jak Reg, czuję czarny humor.

Dziękuję bardzo za uwagi. :)

Przeczytałam również drabla – w pełni rozumiem, dlaczego przypomniał Ci się po niemal sześciu latach. Doceniam i myślę, że autorka ma dość podobny typ humoru.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Przeczytałam opowiadanko raz jeszcze i muszę dodać, że bardzo spodobał mi się fragmencik: Mama nie wiedziała, że mamy psa, chociaż o nim opowiadaliśmy. Teraz mama woli wierzyć, że pies był. ;D

Za pomysł i styl łudząco podobny do sposobu pisania wypracowań przez dzieci, klikam Bibliotekę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne, makabryczne, straszne, a jednocześnie takie… Dobrze mi się czytało. Kliczek za pomysł i wykonanie :)

Bardzo fajne.

 

Do łapanki reg dodam jeszcze, że tutaj powinien znaleźć się przecinek:

Patrzyłam jak brat układa klocki

ironiczny podpis

Bardzo przyjemna lektura ;)

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Mnie też skojarzyło się z drabelkiem Jose.

A bo rodzice nigdy nie interesują się przyjaciółmi dzieci, jeśli nie mogą ich zobaczyć…

Przyjemny króciak. Rzeczywiście, fajnie stylizowany na dziecięcy słowotok.

Babska logika rządzi!

Dobre. Bardzo udana stylizacja języka, ale to się powtarzam. Podoba mi się sugestywność zakończenia. Niby logika i rozsądek podpowiadają jedno rozwiązanie, ale duch fantasty widzi dziesiątki innych. Nic nie zostało ostatecznie zdefiniowane, ani potwierdzone, a to, moim zdaniem, stanowi serce szeroko rozumianej fantastyki . I za to duże brawo.

Od strony technicznej to nie zauważyłem żadnych potknięć, ale patrząc na zadziwiająco skromny komentarz @regulatorzy to wcale mnie to nie dziwi :)

Czytało się gładko, szybko i przyjemnie. Niech leci do biblioteki.

Świetnie napisane, czytało się lekko i z prawdziwą przyjemnością. Podobał mi się klimat i mroczność, skontrastowana z dziecięcym widzeniem świata.

Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju i nie pozwala z czystym sumieniem kliknąć Biblioteki – chodzi o zakończenie. Rozumiem, że niedookreśloność polega na tym, że nie wiadomo, czy jakiś pies był, a jak był to jaki, czy to może dziewczynka jest jakimś krwawym stworem, czy jeszcze coś innego. Tylko nic o tym nie świadczy. Skoro ciało miało na sobie ślady psich zębów, to znaczy, że to jednak pies, a nie siostra zamordowanego. Jeśli to jednak ona, to przydałaby się jakakolwiek przesłanka we wcześniejszym tekście, która by na to wskazywała. Jeśli ja czegoś tu nie łapię, to upraszam o wyjaśnienie, bo nie daje mi to spokoju. ;)

Edit: nie chodzi mi o to, że wszystko musi zostać wyjaśnione, tylko o to, że jeśli możliwych rozwiązań jest kilka, to coś powinno wskazywać na każde z nich. 

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Bardzo ciekawe. Aż powoli się zaczynam bać o mamusię dziewczynki, skoro kot też nie do końca jest.

Wydaje mi się jednak, że skoro dziewczynka miała zakrwawioną twarz, to chyba ją trzeba podejrzewać.

Zagadka, dziecięce spojrzenie, przywiązanie, wyobraźnia, niejednoznaczne zakończenie, a wszystko w dwóch tysiącach znaków. Świetna robota. Klikałbym, jakbym spełniał warunki. Chociaż akurat o to, czy tekst się dostanie, bym się nie martwił. Tyle tu fajerwerków, że NoWhereMan je zobaczy z daleka.

Ale tekst już się dostał.

Babska logika rządzi!

Kordylianie, jeszcze trochę cierpliwości odnośnie czasu i wytrwałości w komentowaniu i będziesz mógł “klikać”, a jak popełnisz piórkowy tekst to i klikać ;) 

Tymczasem ja dałam ostatniego kopa. Nie za bardzo mam co w tej chwili dodać, bo poprzednicy napisali już w zasadzie wszystko. Mogę tylko powtórzyć, że i mnie bardzo spodobał się dziecięcy styl wypracowania i nawet niedopowiedzenie i niejednoznaczne zakończenie, które jak dla mnie jest idealnie wyważone. Zostawia furtkę dla wyobraźni i nie boli zbytnią enigmatycznością (czyli inaczej niż u El Lobo).

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Interesujące.

Mam tylko jedną uwagę merytoryczną: archeologowie nie zajmują się kośćmi dinozaurów. Od tego są paleontologowie, paleozoolodzy itd., ale nie archeologowie… I dzieci z reguły to całkiem nieźle rozróżniają, wiem to również z własnego dzieciństwa ;)

http://altronapoleone.home.blog

Ponownie dziękuję za wszystkie opinie (i kliknięcia, oczywiście). 

 

El Lobo – czuję się zobowiązana, żeby odpowiedzieć w kilku dodatkowych słowach na Twój komentarz: sądzę, że jak najbardziej wszystko łapiesz. ;) Tekst w zamyśle miał pozostawiać za sobą wątpliwości i pytania, chociaż rozumiem, że nie każdemu takie rozwiązania przypadają do gustu. Miło mi, że mimo to czytanie tekstu sprawiło przyjemność. 

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Dziękuję za wyjaśnienie. Chodziło mi o to, że IMO dla każdej możliwości zakończenia powinna istnieć jakaś przesłanka i tu właśnie leży pies pogrzebany. Inaczej niedookreśloność jest zbyt niedookreślona.

 

(Jeśli powyższy akapit wygląda tak, jakbym powtarzał to, co pisałem we wcześniejszym komentarzu tylko po to, by użyć frazeologizmu z psem, to dlatego, że tak właśnie było. ;))

 

Ale mniejsza z tym. Ogólne tekst świetny i chętnie przeczytam coś więcej Twojego autorstwa.

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Albo czegoś nie zrozumiałem albo w tagach powinno być horror. Tak czy inaczej wywarło na mnie wrażenie, choć nie wiem czy zamierzone. Co poetka miała na myśli?

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Gdy głód jest wielki to jest silniejszy od przywiązania i miłości. W obozach koncentracyjnych ojciec syna zamordował żeby zabrać mu pożywienie. To opowiadanie przypomniało mi o tym. Polizanie przez psa najedzonego ludzkim mięsem daje do myślenia…. Dobry tekst. 

Smutne, ale podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Ciekawa próba absurdalnego horroru, ale przez tę mieszankę klimatów tekst do mnie nie trafił. Bywa.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Po tym, co napisali poprzednicy, wypada już tylko dodać komentarz w stylu Anet:

Fajne:-) 

Zaskakujące, niejednoznaczne, a dziecięca perspektywa powoduje deszczyk u czytelnika :-) 

Niezły szorcik. 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Wyobrażone zwierzątko dopuściło się aktu ludożerstwa? Zabawne (tzw. czarny humor ;-) ). Co do tego archeologa, to nie ma się czego czepiać, bo nie wszystkie dzieci muszą rozróżniać. ;-) (Poza tym można ten fragment potraktować jako dodatkowy akcent humorystyczny).

 

 

No i proszę, horror w świecie dziecka plus humor (oczywiście czarny), który bardzo, ale to bardzo lubię. Tekst jedyny w swoim rodzaju. Brawo, bravissimo! ;-)  

I widzę odkopany po sporym czasie. A dziękuję, fajnie, że się podoba. ;)

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Ja już tak mam, że wracam do tekstów, które Wy uważacie za stare albo zakopane. ;-) 

Nowa Fantastyka