- Opowiadanie: Issander - Somnikterium

Somnikterium

Opo­wia­da­nie sta­no­wi po­łów­kę dy­lo­gii z “Som­ni­te­ką”.

 

Opo­wia­da­nie uczest­ni­czy­ło w kon­kur­sie „W głębi snów”.

Jeśli po­do­ba Ci się ten temat, prze­każ da­ro­wi­znę na fun­da­cję Sy­nap­sis: http://synapsis.org.pl/ (przy­cisk „Prze­każ da­ro­wi­znę” na stro­nie fun­da­cji).

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Somnikterium

Tomek przez całą po­dróż nie mógł od­kle­ić się od okna. Gdy koła sa­mo­cho­du za­chrzę­ści­ły na pod­jeź­dzie, miał już roz­pię­ty pas, a dłoń w go­to­wo­ści za­wie­sił na klam­ce.

W kuch­ni wi­dział fi­gu­rę mamy. Krzą­ta­ła się, za­pew­ne przy­go­to­wu­jąc pysz­ny, pach­ną­cy obiad. Chło­piec spoj­rzał na ojca z po­na­gle­niem w oczach.

– No – rzu­cił uśmiech­nię­ty pod nosem kie­row­ca, za­cią­ga­jąc ręcz­ny. – Leć już!

Drzwi bły­ska­wicz­nie się otwo­rzy­ły. Tomek zo­ba­czył mamę sto­ją­cą w oknie – mu­sia­ła usły­szeć sa­mo­chód – i po­sta­wił nogę na pod­jeź­dzie, a ten za­padł się pod nim ni­czym ze­psu­ta tram­po­li­na.

Mięk­ka ciem­ność otu­li­ła chłop­ca, krę­pu­jąc ruchy i du­sząc. Zu­peł­nie jak…

Tomek obu­dził się, leżąc na brzu­chu z twa­rzą w po­dusz­ce. Uwol­nił się z koł­dry i usiadł na łóżku. Prze­trze­pał po­ściel dłoń­mi w po­szu­ki­wa­niu som­nik­te­rium. Gdy na­tra­fił na zna­jo­my kształt, pod­niósł przed­miot na wy­so­kość oczu.

W krysz­tał­ku do­strzegł senne po­wi­do­ki: ojca, matkę, sa­mo­chód, dom, kuch­nię… Uśmiech­nął się.

Pu­ka­nie spra­wi­ło, że nie­mal pod­sko­czył.

– Wsta­łeś już? – do­biegł zza drzwi głos ojca. – Schodź na dół, śnia­da­nie go­to­we.

– Jasne, zaraz będę!

Tomek ubrał się, scho­wał som­nik­te­rium do kie­sze­ni spodni i zszedł na dół, przy­wi­tać czwar­tek.

 

***

 

Chło­pa­ki ze­bra­ły się na stop­niach bocz­nej klat­ki scho­do­wej i za­sia­dły w pół­ko­lu.

– No, po­ka­zuj wresz­cie – za­czął Janek, pro­wo­dyr, który za­rzą­dził spo­tka­nie.

– Cze­kaj. – Ma­ciek ro­zej­rzał się, czy w po­bli­żu nie ma cza­sem dziew­czyn lub, co gor­sza, na­uczy­cie­li, po czym ostroż­nie wy­cią­gnął z ple­ca­ka ozdob­ny wo­re­czek. Chwi­lę w nim po­grze­bał, a gdy wy­cią­gnął dłoń, za­błysz­czał w niej mały klej­not. – Trzy­maj.

Janek długo przy­glą­dał się drob­nym od­bi­ciom na każ­dej z po­wierzch­ni krysz­ta­łu. Wresz­cie prze­ka­zał go sie­dzą­ce­mu obok Tom­ko­wi.

– So­snow­ska, jak nic – zwró­cił się do Maćka. – I nawet ba­lo­ny ma więk­sze niż na­praw­dę. Dam ci za niego pią­ta­ka, co ty na to?

Ma­ciek spa­lił bu­ra­ka, ale wstyd nie prze­szko­dził mu w do­bi­ciu in­te­re­su.

– I jesz­cze chip­sy – za­żą­dał.

– Zgoda.

Tomek wy­cią­gnął rękę z som­nik­te­rium do Alana, ale Janek był szyb­szy. Jed­nym ru­chem za­brał przed­miot i wło­żył go sobie do ust.

– Ej! No co ty? – za­pro­te­sto­wał Alan. – Tak od razu?

– To już teraz mój som­nik. Nie ma zna­cze­nia, kiedy go wezmę. Teraz, póź­niej, i tak przy­śni mi się w nocy.

– Ale ja jesz­cze nie zdą­ży­łem sobie po­pa­trzeć!

– No to masz pro­blem – uciął na­rze­ka­nia Janek. – A ty, Tomek? Coś faj­ne­go dzi­siaj?

– Nie, nic szcze­gól­ne­go. – Dłoń chłop­ca od­ru­cho­wo po­dą­ży­ła do kie­sze­ni.

– Nie wstydź się, po­ka­zuj. Mi coś tam się przy­śni­ło, ale za­po­mnia­łem co i som­nik wy­pa­ro­wał, więc i tak masz le­piej.

– No dobra… – Tomek pod­dał się i po­ka­zał resz­cie swój krysz­ta­łek. – Ale to na­praw­dę nic ta­kie­go. Tylko ja i moi ro­dzi­ce…

– Zoba…

Za­dzwo­nił dzwo­nek, ob­wiesz­cza­jąc ko­niec prze­rwy, i chło­pa­ki po­pę­dzi­ły na lek­cję.

 

***

 

Po lek­cjach Tomek udał się na przy­sta­nek. „Wrócę nieco póź­niej” – na­pi­sał do taty, cze­ka­jąc na au­to­bus.

Wy­siadł po dzie­się­ciu mi­nu­tach jazdy i po­szedł pro­sto do wrót du­że­go bu­dyn­ku. Do­sko­na­le wie­dział, dokąd się kie­ro­wać. Do­ro­śli w win­dzie zmie­rzy­li go wzro­kiem, ale udał, że wcale się nie przej­mu­je. Za­trzy­mał się na chwi­lę przy au­to­ma­cie wy­da­ją­cym fo­lio­we far­tu­chy i ochra­nia­cze na obu­wie.

– Dzień dobry – zwró­cił się do pie­lę­gniar­ki-re­cep­cjo­nist­ki. – Można dzi­siaj?

– Mhm – od­burk­nę­ła. – Pięt­na­ście minut.

Chło­pak po­dzię­ko­wał i prze­szedł przez drzwi OIOMu. Sta­ra­jąc się nie prze­szka­dzać ni­ko­mu, skie­ro­wał się do tej samej sali, co za­wsze. We­wnątrz znaj­do­wa­ły się trzy łóżka. Pod­szedł do środ­ko­we­go.

Bał się po­zo­sta­łych nie­ru­cho­mych i pod­pię­tych do szpi­tal­nej apa­ra­tu­ry ciał, ale nie ko­bie­ty le­żą­cej tuż przed nim. Jedną dło­nią chwy­cił ją za dłoń, zaś drugą się­gnął do kie­sze­ni. Uśmiech­nął się i de­li­kat­nie umie­ścił som­nik­te­rium pod jej ję­zy­kiem.

– Słod­kich snów, mamo – szep­nął.

Koniec

Komentarze

Chło­pa­ki ze­bra­ły się na stop­niach bocz­nej klat­ki scho­do­wej i za­sia­dły w pół­ko­lu.  

Czemu nie “ze­bra­li” i “za­sie­dli” ? *.*

 

 

Jej… Tro­chę się wzru­szy­łam :D

 

Jej… Tro­chę się wzru­szy­łam :D

Ja nawet bar­dzo :’)

Koń­ców­ka roz­kła­da na ło­pat­ki, Is­san­de­rze! ❤

Uży­wa­nie po­praw­nej pol­sz­czy­zny jest bar­dzo sek­sow­ne

Chło­pa­ki ze­bra­ły się na stop­niach bocz­nej klat­ki scho­do­wej i za­sia­dły w pół­ko­lu.  

Czemu nie “ze­bra­li” i “za­sie­dli” ? *.*

Bo wtedy nie by­ło­by po­praw­nie :) Te chło­pa­ki są ro­dza­ju nie­mę­sko­oso­bo­we­go, na­to­miast ci chło­pa­cy są ro­dza­ju mę­sko­oso­bo­we­go. 

 

Cie­szę się, że udało mi się wy­wo­łać emo­cje swoim tek­stem.

iro­nicz­ny pod­pis

No ładne bar­dzo. Pięk­ne za­koń­cze­nie.

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

W małej ilo­ści zna­ków za­war­łeś chwy­ta­ją­cą za serce, wzru­sza­ją­cą opo­wieść z cie­ka­wych po­my­słem na som­nik­te­rium i do­brze pu­en­tu­ją­cym ca­łość za­koń­cze­niem. Do tego po­rząd­nie na­pi­sa­ne, kawał do­brej ro­bo­ty.

W sumie po­do­ba­ło mi się, zgrab­nie opo­wie­dzia­na hi­sto­ria. Jed­nak za­koń­cze­nie prze­wi­dy­wa­łam już po pierw­szej od­sło­nie. Nie bar­dzo zro­zu­mia­łam, dla­cze­go nagle po­ja­wi­ło się wiele som­nik­te­riów. Czy to były kopie, które bo­ha­ter umie two­rzyć i roz­da­je innym?

ANDO, Tomek nie jest w ni­czym wy­jąt­ko­wy, w świe­cie opo­wia­da­nia wszy­scy lu­dzie wy­twa­rza­ją som­nik­te­ria :) 

iro­nicz­ny pod­pis

To jest bar­dzo so­lid­ny kawał szor­ta, na bi­blio­te­kę zde­cy­do­wa­nie za­słu­żył, zwłasz­cza w wer­sji po­be­to­wej. Te chło­pa­ki z ro­dza­jem nie­mę­sko­oso­bo­wym nadal mi tro­chę zgrzy­ta­ją, mimo że po­praw­ne, i widzę, że nie tylko mnie.

 

Z po­cząt­ku mia­łam wra­że­nie, że te som­nik­te­ria to na więk­szy tekst, ale myślę sobie, że mo­gło­by wyjść ba­nal­nie. Choć może nie pod Twoim pió­rem ;)

http://altronapoleone.home.blog

Przy­jem­nie się czy­ta­ło, choć na końcu po­zo­sta­je smu­tek. In­te­re­su­ją­cy po­mysł z ka­mie­nia­mi.

Pięk­ne i smut­ne, opar­te na cie­ka­wym po­my­śle. Tylko tak sobie myślę, że nikt by nie chciał moich snów :) Bar­dzo mi się po­do­ba­ło. Kli­kam bi­blio­te­kę i życzę po­wo­dze­nia w kon­kur­sie.

Jakoś mnie to nie wzru­szy­ło, nie po­ru­szy­ło. Może uprzed­nia lek­tu­ra “Su­chych pier­du­tów z octem” tak mnie na­stro­iła, nie wiem, wrócę pew­nie za jakiś czas i prze­czy­tam jesz­cze raz. Taki dzień.

Katiu, za­mie­rzam roz­wi­nąć ten po­mysł świa­to­twór­czy w ko­lej­nym (a może nawet -nych) tek­ście i bę­dzie tam mię­dzy in­ny­mi skle­pik z uży­wa­ny­mi snami, bo to dzia­ła w obie stro­ny: jasne, ci z faj­ny­mi snami mogą się nimi dzie­lić, ale też ci, któ­rzy faj­nych snów po­trze­bu­ją, mogą je od kogoś do­stać :)

 

Pio­trze, po Pier­du­tach to naj­lep­sze bę­dzie Pru­der­ko­wo :) Muszę się kie­dyś za­brać i na­pi­sać jesz­cze jakiś we­so­ły tekst.

iro­nicz­ny pod­pis

Po­czą­tek i ko­niec jasne i zro­zu­mia­łe, śro­dek – po­tknę­łam się; nagle z jed­ne­go bo­ha­te­ra robi się czte­rech, scen­ka nieco cha­otycz­na i nie do końca wia­do­mo jaki jest “sta­tus” som­nik­te­rium w przed­sta­wio­nym świe­cie.

Emo­cjo­nal­nie tekst jakoś bar­dzo mnie nie po­ru­szył – nie zdą­ży­łam się przy­wią­zać do bo­ha­te­ra ;-) Na­pi­sa­ne ład­nie, po­mysł cie­ka­wy, ale chyba wo­la­ła­bym go w wer­sji bar­dziej roz­wi­nię­tej.

It's ok not to.

Is­san­der – ja chyba wolę Twoje “po­waż­ne” tek­sty, a ten na­le­ży do moich ulu­bio­nych Two­je­go au­tor­stwa, więc jak naj­bar­dziej po­pie­ram roz­wi­nię­cie po­my­słu o dzie­le­niu się snami w ko­lej­nych opo­wia­da­niach :)

Ech, znowu próba gra­nia na emo­cjach. Ale do­ce­niam po­mysł na som­nik­te­ria, więc niech Ci bę­dzie. :-)

Pełna, skoń­czo­na hi­sto­ria. Za to do­dat­ko­wy plus.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Na­le­żę do tych, któ­rych ru­szy­ło. Więc wzru­szo­na do­kli­ku­ję bi­blio­te­kę.

EDIT: A dupa. Ktoś do­klik­nął przede mną. Pew­nie ta twar­do­ser­co­wa Fin­kla. ;)

Nie zdą­ży­łaś. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

No wła­śnie. Edy­to­wa­łam po­przed­ni ko­men­tarz. ;)

Tak, to twar­do­ser­co­wa Fin­kla Cię ubie­gła. Nie tra­ci­ła czasu na ła­pa­nie się za serce, łzy nie za­ma­zy­wa­ły jej ob­ra­zu z gu­zicz­kiem do klik­nię­cia… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ja też się wzru­szy­łem :) Pierw­szy raz w życiu ko­bie­ty się o mnie biją – no, nie­ko­niecz­nie o mnie, ale o to, która mi bi­blio­te­kę klik­nie, a to też do­brze :D

iro­nicz­ny pod­pis

Rów­no­upraw­nie­nie… ;-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Is­san­drze, bar­dzo nie­wie­lo­ma sło­wa­mi znowu opo­wie­dzia­łeś hi­sto­rię zaj­mu­ją­cą i w jakiś spo­sób po­ru­sza­ją­cą. Prze­czy­ta­łam z ogrom­ną przy­jem­no­ścią i cie­szy mnie za­po­wiedź, że no­sisz się z za­mia­rem roz­wi­nię­cia po­my­słu. :)

 

W kuch­ni wi­dział fi­gu­rę mamy. –> Dla­cze­go wi­dział fi­gu­rę mamy, a nie mamę? Czy w kuch­ni stał posąg mamy?

 

Chło­pak po­dzię­ko­wał i prze­szedł przez drzwi OIOMu. –> Chło­pak po­dzię­ko­wał i prze­szedł przez drzwi OIOM-u.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Wzru­sza­ją­ca opo­wieść. Wy­ko­rzy­sta­łeś zna­ko­mi­cie limit, aby przed­sta­wić hi­sto­rię pew­ne­go chłop­ca – Tomka i som­nik­te­rium. Gra­tu­la­cje i pisz tę opo­wieść.

 

Za­trzy­ma­ła mnie jedna rzecz. Nie wiem, kto wy­po­wia­da po­szcze­gól­ne kwe­stie w tym frag­men­cie (prócz Maćka), czy to Tomek?

Wresz­cie prze­ka­zał go sie­dzą­ce­mu obok Tom­ko­wi

– So­snow­ska, jak nic – zwró­cił się do Maćka. – I nawet ba­lo­ny ma więk­sze niż na­praw­dę. Dam ci za niego pią­ta­ka, co ty na to?

Ma­ciek spa­lił bu­ra­ka, ale wstyd nie prze­szko­dził mu w do­bi­ciu in­te­re­su.

– I jesz­cze chip­sy – za­żą­dał.

– Zgoda.

Tomek wy­cią­gnął rękę z som­nik­te­rium do Alana, ale Janek był szyb­szy.

 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

W kuch­ni wi­dział fi­gu­rę mamy. –> Dla­cze­go wi­dział fi­gu­rę mamy, a nie mamę? Czy w kuch­ni stał posąg mamy?

Fi­gu­rę, bo na przy­kład przez fi­ran­ki :)

 

Asy­lum, jest to wy­mia­na zdań po­mię­dzy Jan­kiem i Mać­kiem. W jej trak­cie Tomek do­sta­je som­nik­te­rium ze snem o na­uczy­ciel­ce do obej­rze­nia.

iro­nicz­ny pod­pis

Jeśli Tomek przez fi­ran­ki do­strzegł i po fi­gu­rze roz­po­znał mamę, to, moim zda­niem, wi­dział mamę. :)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

@Is­san­de­rze, tak po­dej­rze­wa­łam, że nie Tomek. Nie wy­ni­ka. Tu – w grun­cie rze­czy – nie ma to ta­kie­go zna­cze­nia. Po­dzi­wiam Twoje zdy­scy­pli­no­wa­nie w trak­cie pracy nad tek­stem – nie żar­tu­ję (mam po­dob­nie, może nie w tych spra­wach ale w in­nych tak). W opo­wia­da­niu jest ogrom­ny ła­du­nek emo­cji lecz burzę się na wy­stu­dio­wa­nie. 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Mama czy fi­gu­ra. Może syl­wet­ka albo kon­tur mamy roz­wią­że pro­blem?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

@Fin­kla, syl­wet­ka – chyba naj­lep­sza, fi­gu­ra za ostra, ma kanty. 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Zro­bi­ło wra­że­nie.

Tekst oszczęd­ny, do­brze prze­my­śla­ny, przy­jem­ny w lek­tu­rze, a finał budzi emo­cje. Bar­dzo dobra ro­bo­ta.

Przy­cze­pił­bym się je­dy­nie do środ­ko­wej sceny. Bar­dzo zręcz­nie wpro­wa­dzasz w niej czy­tel­ni­ka w za­mysł, który stoi za tek­stem – po­da­jesz klu­czo­we in­for­ma­cje płyn­nie i sub­tel­nie, co jest godne po­dzi­wu. Nie­mniej przez swoją zwy­czaj­ność, nawet lekką wul­gar­ność, od­sta­je ona od bar­dzo na­stro­jo­wych scen ją oka­la­ją­cych, a ten kon­trast nie przy­padł mi do gustu. Nie jest to ab­so­lut­nie po­waż­ny za­rzut, nie­mniej w tak krót­kim tek­ście ten dość gwał­tow­ny emo­cjo­nal­ny prze­skok tro­chę mi nie pa­so­wał.

Tym nie­mniej, wiel­kie brawa.

Fajne :)

 

Przy­no­szę ra­dość :)

Bar­dzo ładny szort :) Koń­ców­ka świet­na. Wy­wo­łu­je emo­cje i moim zda­niem to też po­nie­kąd za­słu­ga tego kon­tra­stu, o któ­rym pisał None. Po tej lek­kiej, dzie­cię­cej sce­nie nie spo­dzie­wa­łem się ta­kie­go za­koń­cze­nia. 

Super wy­szło :) 

Po­mysł na urzą­dze­nie nie­no­wy, ale cie­ka­we jest ze­sta­wie­nie z ży­ciem szkol­nym i koń­ców­ką – te sceny wy­szły bar­dzo na­tu­ral­nie i emo­cjo­nal­nie. Tak więc dal mnie tekst de­fi­ni­tyw­nie na plus :)

Won't so­me­bo­dy tell me, an­swer if you can; I want so­me­one to tell me, what is the soul of a man?

Dobry szort. Fajne jest to, że mimo cię­ża­ru emo­cjo­nal­ne­go i nie­zwy­kło­ści zdol­no­ści Tomka, wszyst­ko dzie­je się na­tu­ral­nie i nie traci zwy­kłe­go, co­dzien­ne­go rytmu – zwy­kły sen, zwy­kłe roz­mo­wy ko­le­gów, nawet to, z czym musi się mie­rzyć Tomek i jego ro­dzi­na jest ra­czej zwy­czaj­ne i nie­ste­ty czę­sto spo­ty­ka­ne. Na tym tle po­mysł na som­nik­te­rium i jego wy­ko­rzy­sta­nie wy­pa­da bar­dzo do­brze. Roz­wi­nię­cie te­ma­tu by­ło­by oczy­wi­ście jak naj­bar­dziej na miej­scu, ale nie jest ko­niecz­no­ścią, bo szort broni się jako za­mknię­ta ca­łość. 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Z re­gu­ły nie wy­sta­wiam ocen, więc ja­kież było moje zdzi­wie­nie, kiedy tu we­szłam i zo­ba­czy­łam, że wy­sta­wi­łam ci szóst­kę. :D

Prze­czy­ta­łam to opo­wia­da­nie już jakiś czas temu i po pro­stu za­po­mnia­łam sko­men­to­wać. No cóż, de­men­cja star­cza… Za­gra­łeś na emo­cjach, po­ka­zu­jąc tę­sk­no­tę Tomka za mamą, więc ocena zo­sta­je. Bar­dzo dobry tekst.

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak po­szedł­bym no­mi­no­wać, bo Dra­ka­ina po­wie­dzia­ła, że fajne". - Ma­Skrol

Nie­złe. Ocze­ki­wa­łem jed­nak ja­kie­goś wy­ja­śnie­nia ele­men­tu fan­ta­stycz­ne­go: skąd się wzię­ło som­nik­te­rium i jak dzia­ła? (Czy two­rzy się pod­czas snu? – stąd jego po­szu­ki­wa­nie w po­ście­li – czy może być użyte wie­lo­krot­nie? itp.). W końcu to na nim opie­ra się fan­ta­stycz­ność utwo­ru, a bez tego wy­ja­śnie­nia do­sta­je­my je­dy­nie ba­nal­ną scen­kę oby­cza­jo­wą.

Chło­piec spoj­rzał na ojca z po­na­gle­niem w oczach.

Ra­czej: Chło­piec z po­na­gle­niem w oczach spoj­rzał na ojca.

Chło­pa­ki ze­bra­ły się na stop­niach bocz­nej klat­ki scho­do­wej i za­sia­dły w pół­ko­lu.

Pytam, bo nie wiem: na pewno ze­bra­ły, a nie ze­bra­li?

prze­szedł przez drzwi OIOMu. Sta­ra­jąc się nie prze­szka­dzać ni­ko­mu,

Rym Ci wpadł.

 

Nic od­kryw­cze­go, ale bar­dzo ładne i zgrab­ne. Sty­lo­wo bez za­rzu­tu, ale i bez fa­jer­wer­ków, za to kon­struk­cja bar­dzo spraw­na, nar­ra­cja płyn­na i dużo emo­cji. Za­koń­cze­nie też świet­ne. Ma w sobie to coś. :)

Chło­pa­ki ze­bra­ły się na stop­niach bocz­nej klat­ki scho­do­wej i za­sia­dły w pół­ko­lu.

Pytam, bo nie wiem: na pewno ze­bra­ły, a nie ze­bra­li?

Tak, na pewno :)

Wy­ja­śnie­nie, czemu wła­śnie tak jest po­praw­nie, znaj­du­je się w star­szych ko­men­ta­rzach.

iro­nicz­ny pod­pis

Fan­ta­sty­ka: jest.

Motyw snu: jest.

 

Po­mysł da­ją­cy dużo moż­li­wo­ści na polu „oby­cza­jó­wek”. Jed­no­cze­śnie re­ali­za­cja mnie tu nie prze­ko­na­ła. Koń­ców­ka jest ja­kimś zwro­tem, ale nadal jakoś mnie tekst nie ru­szył nad­mier­nie. Z dru­giej stro­ny tekst, który po­de­sła­łeś na ścież­ce B (bę­dzie osob­ny ko­men­tarz) po­ka­zu­je, ze jest tu dużo moż­li­wo­ści eks­plo­ato­wa­nia świa­ta nie­fan­ta­stycz­ne­go przy uży­ciu ele­men­tu fan­ta­sty­ki. Po­mysł ma po­ten­cjał, choc oso­bi­ście uwa­żam, ze ten po­ten­cjał nie zo­stał zre­ali­zo­wa­ny.

 

Za to cie­ka­we jest to, że to może być tekst “ogól­no­ży­cio­wy” dla młod­sze­go od­bior­cy – rzad­kie po­łą­cze­nie.

Na plus: na­praw­dę bar­dzo cie­ka­wy po­mysł z „som­nik­te­rium”. Poza tym wzru­szy­ło mnie za­koń­cze­nie, po­waż­nie. Kli­mat jest, czy­ta­łam z za­cie­ka­wie­niem.

 

Na minus: ję­zy­ko­wo sporo bym zmie­ni­ła – cho­dzi mi o dobór słów, styl, nie­któ­re wy­ra­że­nia brzmią nie­na­tu­ral­nie. Po­sta­cie nieco pła­sko, po­wierz­chow­nie przed­sta­wio­ne.

Przy­zwy­cza­jam się po­wo­li, że Twoje utwo­ry są emo­cjo­nal­ne. “Przy­zwy­cza­jam” w do­brym tego słowa zna­cze­niu, bo nie ukry­wam, że na ogół bar­dzo mi się po­do­ba­ją. Ten rów­nież.

Ory­gi­nal­ny po­mysł, sen jest mocno umo­ty­wo­wa­ny, są dzie­ci. 

Tu po­win­ni zaj­rzeć wszy­scy, któ­rzy in­te­re­su­ją się kon­kur­sem. Opo­wia­da­nie świet­nie wpi­su­je się w ramy kon­kur­su, a jed­no­cze­śnie jest nie­tu­zin­ko­we. Czyli, co? Można? Można. 

W krót­kiej for­mie, dużo tre­ści. 

Przy­cze­pię się jed­nak do OIOMu. To od­dział, na który tra­fia­ją pa­cjen­ci przy na­głym po­gor­sze­niu stanu zdro­wia, czy dra­stycz­nym wy­pad­ku, na kra­wę­dzi życia i śmier­ci. Prze­by­wa się na nim od kilku dni do mak­sy­mal­nie 2-3 ty­go­dni, póź­niej pa­cjent prze­no­szo­ny jest na inny od­dział, jeśli wcze­śniej nie umrze.

To wy­wró­co­ne życie ro­dzi­ny (w tych dniach), po­ra­nek nie wy­glą­da za­zwy­czaj tak, jak za­wsze. Tu wy­glą­da na opa­no­wa­ny, taki, który jest ru­ty­no­wo po­wta­rza­ny. Po­mi­jam już fakt, że na OIOM można wejść tylko w wy­zna­czo­nych go­dzi­nach, naj­czę­ściej go­dzi­nę rano i go­dzi­nę po po­łu­dniu. Nie ma mowy o cho­dze­niu kiedy się chce. Su­ge­ro­wał­bym zmia­nę na inny od­dział.

Po­zdra­wiam.

 

Cie­ka­wy po­mysł ze szko­łą, ład­nie kon­tra­stu­ją­cy z za­koń­cze­niem. I takie twi­sty bar­dzo lubię, pry­wat­nie na­zy­wam je peł­ny­mi. W nich pi­szą­cy za­ska­ku­je mnie po­my­słem, ale i cał­ko­wi­tą zmia­ną sce­ne­rii czy at­mos­fe­ry.

Nie­ste­ty “chwyt na chorą matkę” uzna­łem za ba­nal­ny. Zbyt oczy­wi­sty. Po­mi­mo, że smut­ny, to zmu­sza­ją­cy mnie do na­tych­mia­sto­we­go współ­czu­cia. A ja tak nie umiem.

Dar­co­nie, moż­li­we że masz rację. Na­to­miast w trak­cie zbie­ra­nia in­for­ma­cji nie­zbęd­nych do na­pi­sa­nia “Som­nik­te­rium” prze­czy­ta­łem, że na OIOM-ach prze­by­wa­ją osoby które nie są w sta­nie sa­mo­dziel­nie prze­żyć (wy­ma­ga­ją ży­wie­nia po­za­je­li­to­we­go lub od­dy­cha­nia ma­szy­no­we­go). Pa­cjen­ci w śpiącz­ce się tu oczy­wi­ście wli­cza­ją. Jeśli idzie o cho­rych, to zna­la­złem od­no­śni­ki wła­śnie do OIOM-ów (ale też ho­spi­cjów).

Co do od­wie­dzin, to przej­rza­łem re­gu­la­mi­ny od­wie­dzin OIOM-ów z dwóch róż­nych szpi­ta­li. Wy­da­rze­nia z “Som­nik­te­rium” są z nimi zgod­ne. Tomek od­wie­dza matkę na krót­ko (15 minut), w wy­zna­czo­nym cza­sie (”po lek­cjach”, czyli po po­łu­dniu – pie­lę­gniar­ka go zna, czyli przy­cho­dzi tam o tej go­dzi­nie re­gu­lar­nie). Za­ło­ży­łem, że po pew­nym cza­sie (kilka mie­się­cy) po­zwo­lo­no by mu od­wie­dzać matkę bez wcze­śniej­szej za­po­wie­dzi.

Z dru­giej stro­ny przy­znam, że to taki re­se­arch z fo­te­la przed kom­pu­te­rem :) Więc jeśli mó­wisz z wła­sne­go do­świad­cze­nia, to bar­dzo chęt­nie do­wiem się wię­cej na temat tego, w któ­rym miej­scu jest błęd­ny :)

iro­nicz­ny pod­pis

Wy­bra­łeś trud­ny temat, Is­san­de­rze, który jest u Cie­bie tak na­praw­dę "tylko" pu­en­tą. I nie wiem, czy po­win­ni­śmy roz­wi­jać naszą roz­mo­wę przy tak krót­kim utwo­rze, ale bar­dzo lubię Twoją twór­czość i chwa­li się, że chcia­łeś zro­bić re­se­arch do tak krót­kie­go utwo­ru…

Dla­te­go na­pi­szę Ci, jak wy­glą­da praca OIOMu i co dzie­je się z pa­cjen­ta­mi w śpiącz­ce, choć jest to temat off-to­po­wy, bo cięż­ko takie in­for­ma­cje zna­leźć w in­ter­ne­cie, a Ty sam za­py­ta­łeś. 

Na OIO­Mie nie prze­by­wa­ją pa­cjen­ci, któ­rzy nie są w sta­nie sa­mo­dziel­nie prze­żyć, prze­by­wa­ją pa­cjen­ci, u któ­rych wy­stę­pu­je bez­po­śred­nie za­gro­że­nie życia. A to zu­peł­nie inna spra­wa. OIOM jest od­dzia­łem we­wnętrz­nym szpi­ta­la, to zna­czy nie tra­fią tam bez­po­śred­nio pa­cjen­ci z ze­wnątrz, tylko z in­nych od­dzia­łów, na przy­kład z SORu. Opie­ka na takim od­dzia­le jest bar­dzo, bar­dzo droga, i pa­cjent prze­by­wa tam tylko do czasu usta­bi­li­zo­wa­nia czyn­no­ści ży­cio­wych, a wtedy prze­no­szo­ny jest z po­wro­tem na od­dział, z któ­re­go tra­fił. Jeśli to był SOR, znaj­du­je się od­dział wła­ści­wy do obec­ne­go stanu pa­cjen­ta, we­wnętrz­ny, chi­rur­gicz­ny czy inny.

Jeśli mowa o pa­cjen­tach w śpiącz­ce, spra­wa też wy­glą­da ina­czej. To nie jest stan, który za­gra­ża bez­po­śred­nio życiu i nie ma pod­staw aby trzy­mać ta­kie­go pa­cjen­ta na OIO­Mie, przede wszyst­kim ze wzglę­du na kosz­ty. I nie ma na to wpły­wu, jeśli na przy­kład pa­cjent ży­wio­ny jest do­je­li­to­wo, bo tak z re­gu­ły to wy­glą­da (PEG). To nie jest czyn­nik za­gra­ża­ją­cy życiu. Prze­no­si się go na inny od­dział, tak samo jak resz­tę pa­cjen­tów. Na takim od­dzia­le, na który wró­cił, też prze­by­wa bar­dzo krót­ko. Bo szpi­tal nie jest dla pa­cjen­tów prze­wle­kle cho­rych. Ro­dzi­na ma obo­wią­zek za­brać pa­cjen­ta. Jeśli tego nie zrobi, szpi­tal szuka miej­sca w ZOLu, a opie­ka w ZO­Lach to już temat na inną roz­mo­wę.

Przy­wo­ła­ne przez Cie­bie ho­spi­cjum też nie jest do końca praw­dą, pa­cjent (w śpiącz­ce) musi mieć jakąś hi­sto­rię cho­ro­by zwią­za­ną z ra­kiem, ina­czej też się nie kwa­li­fi­ku­je i nie zo­sta­nie przy­ję­ty do ho­spi­cjum, gdzie opie­ka za­zwy­czaj jest lep­sza, niż w ZO­Lach. A w sa­mych ZO­Lach czę­sto jest pro­blem z miej­scem, naj­czę­ściej trze­ba na nie cze­kać… kilka mie­się­cy. I co wtedy się dzie­je? Albo ro­dzi­na za­bie­ra pa­cjen­ta do domu, albo szpi­tal szuka miej­sca w ja­kim­kol­wiek ZOLu, cza­sa­mi sporo od­da­lo­nym od miej­sca za­miesz­ka­nia.

Co do ry­go­rów wizyt, na ogół jest do­brze prze­strze­ga­ny i nie ma mowy o wcho­dze­niu na 15 minut poza wy­zna­czo­ny­mi go­dzi­na­mi (jedną lub dwoma w ciągu dnia). Oczy­wi­ście obo­wią­zu­ją jed­no­ra­zo­we ma­secz­ki, far­tu­chy, de­zyn­fek­cja rąk i tak dalej. Na ogół wy­glą­da to tro­chę jak w la­tach osiem­dzie­sią­tych przed za­mknię­tym skle­pem. To zna­czy przed wy­zna­czo­ną go­dzi­ną zbie­ra się już mały tłu­mek przed od­dzia­łem, który czeka na wej­ście, a przy pa­cjen­cie mogą prze­by­wać mak­sy­mal­nie dwie osoby. Gdy ro­dzi­na jest licz­niej­sza, muszą się wy­mie­niać na ko­ry­ta­rzu.

Więc gdy na­pi­sa­łeś o tym jak synek przy­cho­dzi, wcho­dzi z mar­szu i od­wie­dza mamę w śpiącz­ce na od­dzia­le OIOMu, to jest to sy­tu­acja wzru­sza­ją­ca, ale zu­peł­nie nie­praw­dzi­wa. Może ta wie­dza przy­da Ci się kie­dyś w przy­szło­ści, gdy­byś chciał na­pi­sać coś więk­sze­go.

Po­zdra­wiam.

Dzię­ki za ob­szer­ne wy­ja­śnie­nia. Jak będę miał chwi­lę, to spró­bu­ję uzgod­nić z or­ga­ni­za­to­ra­mi kon­kur­su jakąś drob­ną zmia­nę tak, żeby koń­ców­ka miała więk­szy sens. Chyba zmie­nię wła­śnie na ZOL.

iro­nicz­ny pod­pis

Ładne, wzru­sza­ją­ce, z cie­ka­wym po­my­słem. Po­do­ba­ło mi się, i trud­no, że zo­sta­łam ze smut­kiem.

Spodo­ba­ła mi się kon­cep­cja snów, które kry­sta­li­zu­ją się do ja­dal­nych klej­no­tów, które mogą po­słu­żyć do wy­mia­ny do­świad­czeń za­zna­wa­nych w kra­inie Mor­fe­usza. Mimo krót­kiej formy tekst w dobry spo­sób prze­ka­zał duży ła­du­nek emo­cjo­nal­ny.

 

Su­ge­stie po­pra­wek:

Mi coś tam się przy­śni­ło, ale za­po­mnia­łem co i som­nik wy­pa­ro­wał, więc i tak masz le­piej.

– No dobra… – Tomek pod­dał się i po­ka­zał resz­cie swój krysz­ta­łek. – Ale to na­praw­dę nic ta­kie­go. Tylko ja i moi ro­dzi­ce…

– Zoba…

Za­dzwo­nił dzwo­nek, ob­wiesz­cza­jąc ko­niec prze­rwy, i chło­pa­ki po­pę­dzi­ły na lek­cję.

Dużo tego “i”. W za­sa­dzie to ra­czej kwe­stia gustu; po­wta­rza­nie się słów w dia­lo­gach jest ra­czej na­tu­ral­ne, zwłasz­cza u dzie­ci. Ostat­nie zda­nie można by jed­nak śmia­ło po pro­stu roz­bić na dwa osob­ne: Za­dzwo­nił dzwo­nek, ob­wiesz­cza­jąc ko­niec prze­rwy. Chło­pa­ki po­pę­dzi­ły na lek­cję.

 

Po lek­cjach Tomek udał się na przy­sta­nek. „Wrócę nieco póź­niej” – na­pi­sał do taty, cze­ka­jąc na au­to­bus.

Je­stem zda­nia, że przy­ta­cza­nie słów nie bę­dą­cych tre­ścią nar­ra­cji – na przy­kład myśli czy choć­by wła­śnie wia­do­mo­ści – dla więk­szej czy­tel­no­ści warto roz­po­czy­nać od no­we­go wier­sza, tak jak dia­lo­gi:

 

Po lek­cjach Tomek udał się na przy­sta­nek.

„Wrócę nieco póź­niej” – na­pi­sał do taty, cze­ka­jąc na au­to­bus.

 

Jedną dło­nią chwy­cił ją za dłoń, zaś drugą się­gnął do kie­sze­ni.

 

To zda­nie brzmi jak dla mnie tro­chę nie­zgrab­nie, poza tym zaś nie po­win­no umiesz­czać się bez­po­śred­nio po prze­cin­ku: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zas-i-bowiem;12057.html

 

Su­ge­ru­ję: Chwy­cił ją za dłoń, wolną ręką zaś się­gnął do kie­sze­ni.

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Nie ukry­wam, że po­czą­tek na­sta­wił mnie dość ne­ga­tyw­nie, lecz im dalej w las tym było coraz le­piej. Oba­wia­łem się opar­cia fa­bu­ły o bar­dzo zgra­ne po­my­sły, ale na szczę­ście bar­dzo cie­ka­wie się roz­wi­ja­ła. In­te­re­su­ją­cy po­mysł do­ty­czą­cy som­nik­te­rium – to zde­cy­do­wa­nie na plus. Jest to jeden z tych po­my­słów, które naj­bar­dziej za­pa­dły mi w pa­mięć jeśli cho­dzi o kon­kurs. Mocna koń­ców­ka, cho­ciaż fak­tycz­nie można było prze­wi­dzieć, że tego typu wy­bieg zo­sta­nie wy­ko­rzy­sta­ny :)

Nowa Fantastyka