- Opowiadanie: dogsdumpling - Na skraju

Na skraju

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Na skraju

Słoń­ce stało w ze­ni­cie. Sze­dłem polną drogą do wsi, kiedy za­uwa­ży­łem dziew­czy­nę na łące peł­nej kwia­tów dzi­kiej mar­chwi. Roz­pusz­czo­ne jasne włosy tań­czy­ły au­re­olą wokół jej głowy. Opa­lo­ne ra­mio­na kon­tra­sto­wa­ły z bielą su­kien­ki.

Dziew­czy­na stała tyłem do mnie, w dło­niach trzy­ma­ła stary ka­ra­bi­nek spor­to­wy. Wy­strze­li­ła.

Jakby dia­beł ręką dziec­ka z bicza trza­skał. Raz. Raz. Raz.

Morze bieli za­fa­lo­wa­ło.

– Kurwa! – wy­rwa­ło się z ust dziew­czy­ny.

Od­po­wie­dział jej śmiech. Chło­pak stał na skra­ju łąki przy tar­czy strzel­ni­czej w cie­niu li­po­wych drzew. Nie wiem, dla­cze­go do­pie­ro teraz go za­uwa­ży­łem. Jasna czu­pry­na i biała ko­szu­la były wi­docz­ne z da­le­ka na ciem­nym tle lasu.

– Za bar­dzo w lewo! – krzyk­nął i po­ka­zał jej czte­ry palce.

– Kurwa – mruk­nę­ła dziew­czy­na i po­now­nie przy­mie­rzy­ła się do strza­łu.

Przez chwi­lę mia­łem nie­od­par­te wra­że­nie, że ce­lu­je w niego. Na­ci­snę­ła spust.

Raz. Raz. Raz.

– Le­piej! – od­krzyk­nął i po­ma­chał ręką. – Jesz­cze tro­chę!

Dziew­czy­na wy­ce­lo­wa­ła po raz trze­ci.

Raz.

Chło­pak osu­nął się na zie­mię, jasna głowa znik­nę­ła wśród kwia­tów. Dziew­czy­na za­rzu­ci­ła ka­ra­bi­nek na ramię i ru­szy­ła w stro­nę tar­czy.

– Nie uda­waj – za­śmia­ła się po chwi­li i po­mo­gła mu wstać. – Teraz twoja kolej – rzu­ci­ła.

– Je­steś pewna? – za­py­tał.

Ski­nę­ła głową i sta­nę­ła obok tar­czy. Chło­pak ru­szył na jej wcze­śniej­sze miej­sce. Dziew­czy­na unio­sła kciuk. Wy­ce­lo­wał.

Raz.

Jak mak w morzu bieli, po­my­śla­łem mi­mo­wol­nie, pa­trząc na za­kwi­ta­ją­ce czer­wie­nią osu­wa­ją­ce się na tar­czę ciało.

Za­mru­ga­łem. Dziew­czy­na stała z unie­sio­nym kciu­kiem i uśmie­cha­ła się sze­ro­ko.

– W sam śro­dek! – krzyk­nę­ła.

Chło­pak oddał ko­lej­ny strzał, i ko­lej­ny. I jesz­cze jeden. Cze­ka­łem, aż dziew­czy­na upad­nie, nic ta­kie­go się jed­nak nie wy­da­rzy­ło. Po ja­kimś cza­sie chło­pak pod­szedł do niej, razem oglą­da­li do­wo­dy jego mi­strzo­stwa. Śmie­jąc się i szep­cząc mię­dzy sobą, znik­nę­li w lesie.

Gdy ich głosy uci­chły, pod­sze­dłem na skraj łąki. W miej­scu tar­czy nie­wiel­ki brzo­zo­wy krzyż wy­pusz­czał zie­lo­ne li­ście.

Koniec

Komentarze

¡¡¡SPO­ILERS!!!

KTO CZYTA KO­MEN­TA­RZE PRZED TEK­STEM, TEN SPŁO­NIE W PIE­KLE!

 

Fajna mi­nia­tu­ra, bar­dzo ład­nie na­pi­sa­na, dogs, ale też i ni­cze­go in­ne­go bym się po Twoim warsz­ta­cie nie spo­dzie­wał. Nie wiem, czy jest to wpraw­ka, ćwi­cze­nie, czy ja­kieś tło ma ten tekst, ale bar­dzo przy­jem­nie się go czyta. I te razy bar­dzo fajne i opisy ładne.

Prze­szka­dza­ło mi tylko to sta­nie, po trzy­kroć po­wtó­rzo­ne. Czy to ce­lo­wy za­bieg?

 

Słoń­ce stało w ze­ni­cie. Sze­dłem polną drogą do wsi, kiedy za­uwa­ży­łem dziew­czy­nę sto­ją­cą na łące wśród kwia­tów dzi­kiej mar­chwi. Roz­pusz­czo­ne jasne włosy tań­czy­ły au­re­olą wokół jej głowy. Opa­lo­ne ra­mio­na kon­tra­sto­wa­ły z bielą su­kien­ki.

Dziew­czy­na stała tyłem do mnie, w dło­niach trzy­ma­ła wia­trów­kę.

 

Nie wiem czy tekst od­no­si się do cze­goś hi­sto­rycz­nie, czy tam inne ma ko­nek­sje, ale po­mi­mo tego, po­do­ba­ło mi się :-)

 

Ja to in­ter­pre­tu­ję tak: Nar­ra­tor zo­ba­czył scenę sprzed lat – jest to za­rów­no ele­ment fan­ta­stycz­ny. Czy przed laty chło­pak za­strze­lił swą dzioł­chę i to wcale nie z winy przy­pad­ku? :D

 

klik

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Dzię­ki za cie­płe słowa i klik, My­trik­sie. Faj­nie, że się spodo­ba­ło. Co do tego sta­nia, to moja nie­uwa­ga ;-) Po­my­ślę, czym by to za­stą­pić.

Tekst wła­ści­wie nie ma szer­sze­go kon­tek­stu czy ja­kiejś szcze­gól­nej ge­ne­zy. Po­trzeb­ny mi był “lżej­szy” prze­ryw­nik przy pi­sa­niu in­ne­go tek­stu :-)

Co do in­ter­pre­ta­cji, zo­sta­wię ją w sfe­rze do­my­słów, ale do­brze kom­bi­nu­jesz :P

It's ok not to.

Kur­cza­ki, dobre to i to nawet bar­dzo.

 

Moja in­ter­pre­ta­cja bar­dzo zbli­żo­na do tej od My­tri­xa, cho­ciaż przy­zna­ję, że naj­pierw prze­czy­ta­łem nie­po­trzeb­nie ko­men­ta­rze… ;)

Ładne to, ob­ra­zo­we. Po­do­ba mi się oszczęd­ność w sło­wach. Ja na szczę­ście ko­men­ta­rze czy­ta­łem już po lek­tu­rze. :)

„Czę­sto sły­szy­my, że ma­te­ma­ty­ka spro­wa­dza się głów­nie do «do­wo­dze­nia twier­dzeń». Czy praca pi­sa­rza spro­wa­dza się głów­nie do «pi­sa­nia zdań»?” Gian-Car­lo Rota

Grze­lu­lu­ka­sie,

dzię­ki! Faj­nie, że przy­pa­dło do gustu :-)

Cza­sa­mi le­piej nie czy­tać ko­men­ta­rzy, choć nie po­wiem, żeby mi się nie zda­rza­ło :P

 

Szysz­ko­wy­Dziad­ku,

witaj :-) dzię­ki za wi­zy­tę, po­zy­tyw­ny ko­men­tarz i klik. Faj­nie, że się spodo­ba­ło :-)

It's ok not to.

Prze­czy­ta­łem z przy­jem­no­ścią.

Prze­my­śla­łem z przy­jem­no­ścią ale nic nie wy­my­śli­łem.

Kto kogo zabił i dla­cze­go?

In­try­gu­ją­ce, ma­lar­skie, ta­jem­ni­cze.

Jeśli komuś się wy­da­je, że mnie tu nie ma, to spie­szę po­wia­do­mić, że mu się wy­da­je.

Za­krę­co­ne… I do­brze. Niech każdy in­ter­pre­tu­je, jak chce. Mnie się bar­dzo po­do­ba­ło. Obraz, uczu­cie, za­trzy­ma­nie… Po­ezja, pięk­no i krew – ode mnie oczy­wi­ście KLI­CZEK :) yes heart

Spodo­bał mi się ten siel­ski ob­ra­zek współ­za­wod­ni­czą­cej pary, uka­za­ny na tle, jak się do­my­ślam, dra­ma­tu z prze­szło­ści. Zacny po­mysł i ta­kież wy­ko­na­nie.

Od­sy­łam kró­cia­ka do Bi­blio­te­ki. ;)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Krót­kie, spraw­nie na­pi­sa­ne, cie­ka­we i za­sta­na­wia­ją­ce. Po­dzi­wiam wy­czu­cie w pi­sa­niu ta­kich tek­stów. I warsz­tat oczy­wi­ście, świet­ny. Opo­wia­da­nie ob­ra­zo­we, trzy­ma­ją­ce w na­pię­ciu. 

Moja luźna in­ter­pre­ta­cja: albo facet miał zwidy, albo mu się śniła scena sprzed lat. Albo ja u My­tri­xa, po­szedł na miej­sce zbrod­ni i znów to zo­ba­czył.

W każ­dym razie dobre to jest.

Tekst bar­dzo ład­nie na­pi­sa­ny, przy­jem­ny wręcz gład­ki w lek­tu­rze. Nie do końca oczy­wi­sty, ale nie na tyle nie­ja­sny, by to mnie uwie­ra­ło. 

W gło­wie rodzi się jed­nak py­ta­nie – jak można kogoś zabić z wia­trów­ki?

Fi­zy­ku,

dzię­ku­ję za wi­zy­tę. Cie­szę się, że lek­tu­ra była przy­jem­na :-) In­ter­pre­ta­cyj­nie to jest to tekst dość otwar­ty ;-)

 

Katiu,

dzię­ki za wi­zy­tę. Cie­szy mnie tak po­zy­tyw­ny od­biór z Two­jej stro­ny heartheartheart

 

Reg,

dzię­ki za opi­nię i wy­sła­nie kró­cia­ka do bi­blio­te­ki. Faj­nie, że przy­padł do gustu :-)

 

Saro,

witaj :-) Po­do­ba­ją mi się Twoje in­ter­pre­ta­cje :-)

Dzię­ki za wi­zy­tę i tak po­zy­tyw­ny ko­men­tarz :-D

 

None,

faj­nie, że nie­oczy­wi­stość tek­stu nie uwie­ra­ła pod­czas lek­tu­ry i że czy­ta­ło się gład­ko.

Z wia­trów­ki jak naj­bar­dziej można kogoś zabić. Pod ten ter­min tak na­praw­dę pod­pa­da broń o róż­nych pa­ra­me­trach (do­pie­ro od pew­ne­go pu­ła­pu ener­gii po­ci­sku jest wy­ma­ga­ne po­zwo­le­nie i re­je­stra­cja), rów­nież ło­wiec­ka. Było też sto­sun­ko­wo sporo wy­pad­ków, w tym także śmier­tel­nych, z uży­ciem wła­śnie wia­trów­ki.

Dzię­ki za wi­zy­tę i po­zo­sta­wie­nie śladu :-)

It's ok not to.

Pod­pi­su­ję się pod po­przed­ni­mi ko­men­ta­rza­mi. Tekst oszczęd­ny w sło­wach, trzy­ma­ją­cy w na­pię­ciu, dzia­ła­ją­cy na wy­obraź­nię nie­do­mó­wie­nia­mi i pla­stycz­ny­mi opi­sa­mi.

Rów­nież in­ter­pre­tu­ję scenę jako widmo wy­da­rze­nia z prze­szło­ści. A to po­zor­nie szczę­śli­we za­koń­cze­nie wizji jako su­ge­stię, że duch dziew­czy­ny nie pa­mię­ta swo­jej śmier­ci, jest uwię­zio­ny we wspo­mnie­niu ostat­nich chwil.

Szort bar­dzo dobry jako sa­mo­dziel­ny tekst, a i z po­ten­cja­łem na dłuż­szą opo­wieść.

Rem­plis ton cœur d'un vin re­bel­le et à de­ma­in, ami fidèle

Witaj, black_ca­pe :-)

Miło mi, że oce­niasz tekst po­zy­tyw­nie. Faj­nie, że po­my­śla­łaś o uwię­zie­niu dziew­czy­ny we wspo­mnie­niu ostat­nich chwil smiley.

Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz.

It's ok not to.

Je­stem winna ko­men­tarz do klika – ale co tu wła­ści­wie pisać? Świet­ny po­mysł, do­brze na­pi­sa­ne, dla szor­ta to wszyst­ko, czego trze­ba! No i bar­dzo nie­po­ko­ją­ca ca­łość, taka we­ir­do­wa, bar­dzo mi się.

http://altronapoleone.home.blog

Dobre, ob­ra­zo­we, z wy­obraź­nią! Jedno mi prze­szka­dza:owa wia­trów­ka. Skoro strze­la­ła se­ryj­nie, była to no­wo­cze­sna wia­trów­ka ła­do­wa­na wkła­dem CO2 albo któ­ryś z mo­de­li ła­do­wa­nych sprę­żo­nym po­wie­trzem, a więc w Pol­sce do­stęp­nych bez ze­zwo­le­nia przy li­mi­cie ener­gii wyj­ścio­wej 17 J. A to ozna­cza, że nawet nie­wiel­ka łącz­ka mię­dzy strzel­cem a tar­czą (np na osi 25-30 m po­wo­du­je, iż taka śru­ci­na prze­bi­je ubra­nie, utkwi do 2-5 cm pod skórą ofia­ry, ew w naj­gor­szym przy­pad­ku wy­bi­je oko, ale NA PEWNO nie za­bi­je.O, gdyby Twoi bo­ha­te­ro­wie strze­la­li dla za­ba­wy z czar­no­pro­chow­ca (też bez zzwo­le­nia do­stęp­na, ale już BROŃ a nie za­baw­ka, i uczu­cia nar­ra­to­ra by­ły­by bar­dziej wia­ry­god­ne, i su­spens peł­niej­szy. A tak, dla ludzi choć odro­bi­nę oby­tych z tym, co strze­la, tro­chę ta wia­trów­ka wy­glą­da na tle krzy­ża ab­sur­dal­nie:). Pozdr.

Ry­ba­ku,

dzię­ki za wi­zy­tę :-)

 

iż taka śru­ci­na prze­bi­je ubra­nie, utkwi do 2-5 cm pod skórą ofia­ry,

Czyli jakby tra­fić w serce, to chyba jed­nak da­ło­by się zabić. Choć teraz po szyb­kim go­ogla­niu nie mogę zna­leźć in­for­ma­cji, na ja­kiej głę­bo­ko­ści znaj­du­je się serce…

Albo któ­ryś z ojców był my­śli­wym i dys­po­no­wał pro­fe­sjo­nal­ną bro­nią. Nar­ra­tor mógł za­ło­żyć, że to wia­trów­ka, w końcu nie wi­dział do­kład­nie, dziew­czy­na stała do niego tyłem i to z ja­kiejś od­le­gło­ści :P

Tro­chę żar­tu­ję, żaden ze mnie eks­pert od broni, ale z tego, co czy­ta­łam, nawet wia­trów­ką można kogoś zabić z więk­szej od­le­gło­ści. A nie wiem, czy to takie po­wszech­ne umieć roz­po­znać do­kład­nie ro­dzaj broni z ja­kiejś od­le­gło­ści, więc ten czar­no­pro­cho­wiec mógł­by brzmieć nie­zbyt na­tu­ral­nie ;-)

W każ­dym razie dzię­ki za wy­ja­śnie­nia. Za­wsze warto się cze­goś no­we­go do­wie­dzieć :-)

It's ok not to.

Z wia­trów­ki re­kre­acyj­nej na dy­stan­sie 25 m nijak nie za­bi­jesz. Chyba że to będze wia­trów­ka z wojen na­po­le­oń­skich, wło­skie­go kon­struk­to­ra broni, na­zwi­skom prze­po­mniał, to wtedy nawet na 50 m tak (ka­li­ber kuli jak w musz­kie­cie). A serce? Jak my­ślisz, dla­cze­go w wielu kra­jach nóż o dłu­go­ści ostrza pow. 10 cm uwa­ża­ny jest za broń?;)

To za­łóż­my, że to była pro­fe­sjo­nal­na, bar­dziej wy­pa­sio­na wia­trów­ka ;D.

It's ok not to.

Ale ta wy­pa­sio­na miała taki od­rzut, że by dziew­czę wy­wró­ci­ło… Tak że ten… No nie pasi wia­trów­ka i co gor­sza – na­ru­sza dobre opo­wia­da­nie… Pozdr.

Czy za­mia­na wia­trów­ki na strzel­bę by coś zmie­ni­ła? Bo czar­no­pro­cho­wiec jest zbyt kon­kret­ny – nar­ra­tor mu­siał­by się znać na broni.

It's ok not to.

Na strzel­bę nie, bo strzel­ba to po­tocz­na nazwa my­śliw­skiej broni śru­to­wej albo na bre­ne­ki (czyli tzw dwu­rur­ki;). A z niej pre­cy­zyj­nie się nie po­strze­la, bo nie­gwin­to­wa­na lufa. Ale zmie­nić mo­żesz np. na "stary spor­to­wy ka­ra­bi­nek". Czyli po­pu­lar­ny nie­gdyś kbks. Były takie pra­wie na każ­dej strzel­ni­cy, a nawet w szko­łach śred­nich. Nabój ka­li­bru '22, mięk­ki oło­wia­ny po­cisk, amu­ni­cja do­stęp­na i tania jak barszcz, huk nie­zbyt do­no­śny (taki gło­śniej­szy trzask wła­śnie), sam z ta­kie­go strze­la­łem: broń pre­cy­zyj­na i cho­ler­nie nie­bez­piecz­na, bo mięk­ki po­cisk grzyb­ku­je w ciele i rana wy­lo­to­wa jest wiel­ko­ści ta­le­rza od zupy. Do opka nada się jak zna­lazł. Pozdr.

Naj­le­piej to AK-47, tani, po­spo­li­ty, nawet dziec­ko ob­słu­ży i dźwięk cha­rak­te­ry­stycz­ny XD

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Ry­ba­ku,

dzię­ki za pod­po­wiedź :-)

 

My­trik­sie,

Ka­łasz­ni­kow na pewno do­dał­by i hi­sto­rycz­ne­go i po­pkul­tu­ro­we­go ko­lo­ry­tu XD

It's ok not to.

My­tri­xie, kraj w któ­rym nie sta­cjo­nu­je wła­sna armia, jest kra­jem, w któ­rym ZA­WSZE w końcu sta­cjo­nu­je armia cudza. 1 sierp­nia to jedna z dat, która o tej sta­rej za­sa­dzie przy­po­mi­na: że zbyt­ni pa­cy­fizm służy za­zwy­czaj lu­dziom by­naj­mniej pa­cy­fi­stycz­nie nie na­stro­jo­nym;). Przed IIwś KAŻDY młody czło­wie wy­no­sił z domu i szko­ły, tu­dzież z har­cer­stwa i or­ga­ni­za­cji po­dob­nych umie­jęt­ność strze­la­nia z broni pal­nej, do któ­rej po­sia­da­nia miał prawo KAŻDY nie­ka­ra­ny do­ro­sły oby­wa­tel, jako wolny czło­wiek w wol­nym kraju. To w kra­jach roz­bój­ni­czych i trak­tu­ją­cych swych miesz­kań­ców jako nie­wol­ni­ków do do­wol­ne­go okra­da­nia po­sia­da­nie broni przez ob­dzie­ra­nych jest nie­moż­li­we lub skraj­nie utrud­nio­ne. Pozdr.

 

To ja jesz­cze do­łą­czę do po­chwał – czę­sto cha­dzam obec­nie po­lny­mi dro­ga­mi i być może dla­te­go tekst po­dzia­łał na moją wy­obraź­nię jak rzad­ko kiedy. Bar­dzo do mnie ta hi­sto­ria tra­fi­ła. Taka nie do końca oczy­wi­sta, z ta­jem­ni­cą, cho­ciaż od razu wia­do­mo, że tra­gicz­ną – jak duchy.

Nir,

witaj :-) Faj­nie, że tekst po­dzia­łał na wy­obraź­nię i że się po­do­ba­ło. Cha­dza­nie po­lny­mi dro­ga­mi jest super, szcze­gól­nie latem ~^^~

Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz.

It's ok not to.

Po­do­ba­ło się.

 

Prze­kaz – myślę, że czy­tel­ny, zde­rze­nie bez­tro­skiej współ­cze­sno­ści z dra­ma­tycz­ny­mi wy­da­rze­nia­mi sprzed lat. Emo­cje były, serce mi się ści­snę­ło przy ostat­nim zda­niu. Wy­ko­na­nie – dobre, nie ma się do czego przy­cze­pić.

 

Ale to nie jest fan­ta­sty­ka. I nie jest to pierw­szy tekst po­zba­wio­ny ele­men­tu fan­ta­stycz­ne­go, na który się tutaj na­ty­kam. Może por­tal po­wi­nien zmie­nić nazwę?

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

Ładna mi­gaw­ka, lubię takie kli­ma­ty. Uwiel­biam wę­dro­wać po cmen­ta­rzach, przy jakiś sta­rych krzy­żach cza­sem się za­trzy­mu­ję i roz­my­ślam. Tra­fi­łaś w mój gust.

Choć przed lek­tu­rę mia­łem obawy, czy w tak nie­wie­lu zna­kach uda się za­wrzeć cie­ka­wą hi­sto­rię? Udało się.

 

edit; nie wiem czy mo­żesz to zmie­nić, ale w tek­ście re­pre­zen­ta­cyj­nym jest wciąż wia­trów­ka (taki tam szcze­gó­lik, ale ja upier­dli­wy je­stem;)

 

 

Bolly,

cie­szę się, że tekst się spodo­bał i że uru­cho­mił emo­cje.

Co do fan­ta­sty­ki, ja ro­zu­miem ją sze­ro­ko. Zdaję sobie jed­nak spra­wę, że, przy­naj­mniej dla czę­ści czy­tel­ni­ków, moje tek­sty mogą z tego po­wo­du być roz­cza­ro­wu­ją­ce.

Dzię­ki za wi­zy­tę i ko­men­tarz :-)

 

Blac­ken,

faj­nie, że hi­sto­ria przy­pa­dła do gustu :-) To praw­da, że stare, cza­sem tro­chę za­po­mnia­ne miej­sca mają swój urok.

Frag­ment re­pre­zen­ta­tyw­ny po­pra­wio­ny ;-)

Dzię­ki za wi­zy­tę i opi­nię.

It's ok not to.

Ech! Urze­kło mnie już dru­gie zda­nie: “Sze­dłem polną drogą do wsi, kiedy za­uwa­ży­łem dziew­czy­nę na łące peł­nej kwia­tów dzi­kiej mar­chwi”. I przez chwi­lę za­sta­na­wia­łem się, jak głupi, jak wła­ści­wie wy­glą­da­ją kwia­ty dzi­kiej mar­chwi. To był ten ro­dzaj za­du­my, kiedy czło­wiek stoi i spo­glą­da pod słoń­ce, które go za­chwy­ca, za­chwy­ca rażąc. Do­kład­nie takie uczu­cie, ten mo­ment za­wie­sze­nia udało Ci się wy­two­rzyć. Coś pięk­ne­go! Tak sobie myślę, że jed­nak opis przy­ro­dy (czy też świa­ta ze­wnętrz­ne­go w ogóle) różni się od samej przy­ro­dy – tak ge­ne­ral­nie. Ina­czej koper pach­nie na pa­pie­rze, a ina­czej w ogród­ku mojej nie­ży­ją­cej już babci. Ten świat pa­pie­ro­wy, choć rów­nież barw­ny i żywy… i taki pięk­ny, bliż­szy jest jed­nak za­ka­mar­kom na­sze­go umy­słu, a mniej in­tu­icyj­ny czy wręcz in­stynk­tow­nie po­zna­wal­ny, mniej wra­że­nio­wy (jaka jest róż­ni­ca mię­dzy “wra­że­niem” a “spo­strze­że­niem”, to wie­dzą m.in. psy­cho­aku­sty­cy). Myślę, że mnie ro­zu­miesz, choć być może tro­chę się za­mo­ta­łem z tym wy­wo­dem. Po­zdra­wiam wa­ka­cyj­nie! ;-)  

Co do fan­ta­sty­ki, ja ro­zu­miem ją sze­ro­ko. Zdaję sobie jed­nak spra­wę, że, przy­naj­mniej dla czę­ści czy­tel­ni­ków, moje tek­sty mogą z tego po­wo­du być roz­cza­ro­wu­ją­ce.

To zna­czy? Jak sze­ro­ko? Na upar­te­go każdy tekst, w któ­rym obec­na jest fik­cja li­te­rac­ka, można uznać za fan­ta­sty­kę, ale ja tego nie ku­pu­ję.

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

Bolly,

Jak sze­ro­ko?

Wizje i duchy za­li­czam do fan­ta­sty­ki.

 

Maćku,

witaj :-) Dziką mar­chew chyba dużo ludzi miało oka­zję oglą­dać, tylko pew­nie bez świa­do­mo­ści na co pa­trzą.

Wiesz, mnie się wy­da­je, że w ogóle nie da się oddać w sło­wach rze­czy­wi­sto­ści w pełni, szcze­gól­nie tej zmy­sło­wej. Jakby nie było jest to próba prze­ło­że­nia od­czuć/ wra­żeń au­to­ra/ta­kich, jakie autor chce wy­wo­łać na słowa, które potem czy­tel­nik od­twa­rza w opar­ciu także o swoje do­świad­cze­nia, wie­dzę, wraż­li­wość, więc jest to dość zło­żo­ny pro­ces z dużą ilo­ścią fil­trów i kodów, także kul­tu­ro­wych, czy cho­ciaż­by geo­gra­ficz­nych.

Dzię­ki za wi­zy­tę i po­dzie­le­nie się prze­my­śle­nia­mi :-)

It's ok not to.

Wizje i duchy za­li­czam do fan­ta­sty­ki.

Jak dla mnie to tu nie było ani jed­ne­go, ani dru­gie­go. Ot, bo­ha­ter widzi ocza­mi wy­obraź­ni, co się na tej łące mu­sia­ło wy­da­rzyć przed laty. Idąc tym to­kiem ro­zu­mo­wa­nia, tekst o kimś, kto do­zna­je oma­mów wzro­ko­wych, też jest fan­ta­sty­ką.

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

A mi się wy­da­je, że chro­no­lo­gia wy­da­rzeń wska­zu­je jed­nak na duchy, przy­naj­mniej ja to tak od­bie­ram. Bo­ha­ter widzi na skra­ju lasu scen­kę, która mo­gła­by dziać się na­praw­dę, gdyby nie ten dziw­ny zgrzyt z krwią. Do­pie­ro potem znaj­du­je krzyż. Efekt sub­tel­ny, ale dla mnie – czy­tel­ny.

Bolly,

bo­ha­ter widzi ocza­mi wy­obraź­ni,

Bo­ha­ter nie wy­obra­ża sobie tego, co stało się na łące. On to fi­zycz­nie widzi. Jest świad­kiem cze­goś, co dzie­je się poza nim. Omamy to coś in­ne­go – nie są ze­wnętrz­ne/ nie­za­leż­ne w sto­sun­ku do osoby, która je ma, gdyż to ona je wy­twa­rza.

 

Ow­szem, tak jak pisze Nir, w tek­ście jest to sub­tel­ne, ale mam jed­nak na­dzie­ję, że przy­naj­mniej dla więk­szo­ści czy­tel­ni­ków wi­docz­ne. Oczy­wi­ście masz prawo do swo­jej in­ter­pre­ta­cji i nie tyle pró­bu­ję Cię od niej od­wieść, co po pro­stu sta­ram się przed­sta­wić swój punkt wi­dze­nia.

 

Nir,

Efekt sub­tel­ny, ale dla mnie – czy­tel­ny.

cie­szę się, że w ten spo­sób to wi­dzisz heart

 

It's ok not to.

Bo­ha­ter nie wy­obra­ża sobie tego, co stało się na łące. On to fi­zycz­nie widzi. Jest świad­kiem cze­goś, co dzie­je się poza nim. Omamy to coś in­ne­go – nie są ze­wnętrz­ne/ nie­za­leż­ne w sto­sun­ku do osoby, która je ma, gdyż to ona je wy­twa­rza.

Opo­wia­da­nie in­ter­pre­tu­ję tak: bo­ha­ter widzi na łące strze­la­ją­cych sobie z wia­trów­ki gów­nia­rzy, aku­rat w miej­scu, gdzie – pod­czas wojny? – miała miej­sce jakaś eg­ze­ku­cja. W pew­nej chwi­li ma taki “prze­błysk”, w któ­rym chło­pak strze­la­ją­cy do tar­czy ko­ja­rzy mu się, czy nawet zlewa w jedno z żoł­nie­rzem do­ko­nu­ją­cym owej eg­ze­ku­cji. Gdy mło­dzi od­cho­dzą, oka­zu­je się, że tar­cza strzel­ni­cza była opar­ta o brzo­zo­wy krzyż zna­czą­cy miej­sce tej zbrod­ni z cza­sów wojny. Dla­te­go wła­śnie ode­bra­łem ten tekst jako zde­rze­nie bez­tro­skiej te­raź­niej­szo­ści z okrut­ną prze­szło­ścią i do­sze­dłem do wnio­sku, że po­ru­sza on pro­blem braku sza­cun­ku dla hi­sto­rii i miejsc pa­mię­ci. Je­że­li in­ten­cje au­tor­ki były inne, to prze­pra­szam, ale je­stem zmu­szo­ny cof­nąć swoje słowa o czy­tel­nym prze­ka­zie. Jed­no­cze­śnie pro­szę o ob­ja­śnie­nie tek­stu, bo go nie ro­zu­miem.

 

Bo­ha­ter nie wy­obra­ża sobie tego, co stało się na łące. On to fi­zycz­nie widzi. Jest świad­kiem cze­goś, co dzie­je się poza nim. Omamy to coś in­ne­go – nie są ze­wnętrz­ne/ nie­za­leż­ne w sto­sun­ku do osoby, która je ma, gdyż to ona je wy­twa­rza.

Sęk w tym, że osoba do­świad­cza­ją­ca oma­mów jest PRZE­KO­NA­NA, że fak­tycz­nie widzi to, co jej się tylko zwi­du­je. Nie jest kry­tycz­na wobec swo­ich ha­lu­cy­na­cji, bo nie jest w sta­nie od­róż­nić rze­czy­wi­sto­ści od ob­ja­wów cho­ro­bo­wych. Jeśli kry­ty­cyzm jest za­cho­wa­ny, mó­wi­my już nie o ha­lu­cy­na­cjach, a o ha­lu­cy­no­idach. Nar­ra­cja w opo­wia­da­niu jest pierw­szo­oso­bo­wa, dla­cze­go więc miał­bym wie­rzyć two­je­mu bo­ha­te­ro­wi na słowo, że to, co widzi, jest praw­dą?

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

Nar­ra­cja w opo­wia­da­niu jest pierw­szo­oso­bo­wa, dla­cze­go więc miał­bym wie­rzyć two­je­mu bo­ha­te­ro­wi na słowo, że to, co widzi, jest praw­dą?

Każdą nar­ra­cję pierw­szo­oso­bo­wą można uznać za nie­wia­ry­god­ną wła­śnie z racji tego, że jest pierw­szo­oso­bo­wa. Wybór na­le­ży do cie­bie. Ja ra­czej na wyj­ściu wie­rzę ta­kie­mu nar­ra­to­ro­wi chyba że do­sta­ję sy­gna­ły, że jest coś nie tak. Ale to mój wybór. Sta­ra­łam się w opku nie dawać sy­gna­łów mo­gą­cych su­ge­ro­wać, że nar­ra­tor ma omamy, a to co widzi jest wy­two­rem jego umy­słu. Czy wy­szło? To już każdy czy­tel­nik sam de­cy­du­je.

 

Co do in­ter­pre­ta­cji tej hi­sto­rii, to nie lubię na­rzu­cać czy­tel­ni­kom wła­snej in­ter­pre­ta­cji, ogra­ni­czę się więc do tego, co jest w tek­ście:

 

W miej­scu tar­czy nie­wiel­ki brzo­zo­wy krzyż wy­pusz­czał zie­lo­ne li­ście.

Nar­ra­tor po tym jak pod­szedł na skraj łąki, zo­ba­czył tylko krzyż. Nie było tam tar­czy.

 

It's ok not to.

Co do in­ter­pre­ta­cji tej hi­sto­rii, to nie lubię na­rzu­cać czy­tel­ni­kom wła­snej in­ter­pre­ta­cji

Ile­kroć coś ta­kie­go sły­szę, tłu­ma­czę to sobie tak: “Sam(a) nie wiem, o co mi cho­dzi­ło, więc dorób sobie czy­tel­ni­ku wła­sną in­ter­pre­ta­cję”.

 

Nar­ra­tor po tym jak pod­szedł na skraj łąki, zo­ba­czył tylko krzyż. Nie było tam tar­czy.

Eee… Bo chło­pak i dziew­czy­na ją za­bra­li, tak jak i wia­trów­kę? A krzyż to aku­rat dobra pod­pór­ka dla tar­czy?

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

Ile­kroć coś ta­kie­go sły­szę, tłu­ma­czę to sobie tak: “Sam(a) nie wiem, o co mi cho­dzi­ło, więc dorób sobie czy­tel­ni­ku wła­sną in­ter­pre­ta­cję”.

Masz prawo do ta­kie­go od­bio­ru.

 

Eee… Bo chło­pak i dziew­czy­na ją za­bra­li, tak jak i wia­trów­kę? A krzyż to aku­rat dobra pod­pór­ka dla tar­czy?

Mogło być i tak.

 

Po­zdra­wiam.

It's ok not to.

Cofam w takim razie wszyst­ko, co do­bre­go po­wie­dzia­łem o tek­ście.

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

A ja nie :D

Bar­dzo dobre. Nie wiem, czy do­brze zro­zu­mia­łem, ale za­koń­cze­nie mnie za­sko­czy­ło. W pew­nym sen­sie też za­smu­ci­ło.

Ry­ba­ku,

laugh

 

Cor­rin­nie,

dzię­ki za miłe słowa. Nie da się ukryć, że tekst nie koń­czy się happy endem ;-), faj­nie że za­dzia­ła­ło na emo­cje.

Dzię­ki za wi­zy­tę i po­zo­sta­wie­nie śladu :-)

It's ok not to.

Tak of­fto­po­wo wtrą­cę, że troll Bolly mnie roz­śmie­szył :-)

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Su­ge­ru­jesz My­trik­sie, że po­win­nam sek­cję ko­men­ta­rzy zgło­sić do Fun-ta­stycz­ne­go kon­kur­su? ;-)

It's ok not to.

Sek­cja ko­men­ta­rzy pod pra­wie każ­dym frag­men­tem fan­ta­sy i frag­men­ty fan­ta­sy zresz­tą też by się nada­wa­ły :D

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Tak of­fto­po­wo wtrą­cę, że troll Bolly mnie roz­śmie­szył :-)

Dla­cze­go troll?

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

A mia­łem nie kar­mić…

 

Bolly, przej­rza­łem kilka Two­ich ostat­nich ko­men­ta­rzy, i więk­szość brzmi jak In­ter­ne­to­wy trol­ling, a czy jest to Twoim za­mia­rem, czy nie, po­zo­sta­wiam Two­je­mu su­mie­niu. ♡

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Jeden z lep­szych szor­tów jake tu czy­tem. Tylko dwa tysie zna­ków, a jest i ta­jem­ni­ca, i twi­stów klka, i osta­tecz­nie no­stal­gia, Ładne.

"Wol­ność po­le­ga na tym, że mo­że­my czy­nić wszyst­ko, co nie przy­no­si szko­dy bliź­nie­mu na­sze­mu". Paryż, 1789 r.

Bolly, przej­rza­łem kilka Two­ich ostat­nich ko­men­ta­rzy, i więk­szość brzmi jak In­ter­ne­to­wy trol­ling, a czy jest to Twoim za­mia­rem, czy nie, po­zo­sta­wiam Two­je­mu su­mie­niu. ♡

Ostat­nio to ja się udzie­la­łem głów­nie w wąt­kach po­świę­co­nych wza­jem­nej po­mo­cy me­ry­to­rycz­nej/ję­zy­ko­wej. Chyba, że cho­dzi Ci o mój ko­men­tarz w wątku z mi­ni­po­wie­ścią, ale ktoś to w końcu mu­siał na­pi­sać, żeby była jakaś prze­ciw­wa­ga dla tej dziw­nej na­gon­ki na frag­men­ty po­wie­ści. Noszę się zresz­tą z za­mia­rem na­skro­ba­nia ma­łe­go ar­ty­ku­li­ku na temat.

"Moim ulu­bio­nym pił­ka­rzem jest Cri­stia­no Ro­nal­do. On wal­czył w III woj­nie świa­to­wej i zgi­nął, a teraz gra w re­pre­zen­ta­cji Pol­ski". Antek, 6 l.

“Ich oczom uka­zał się las… krzy­ży”, tak sobie po­my­śla­łem, po lek­tu­rze:) 

Bar­dzo ład­nie na­pi­sa­ne, mo­men­ta­mi nawet aż za bar­dzo, ale nie za­pi­sze się do klubu wy­bit­nych mi­ło­śni­ków tego tek­stu. Jakoś tak ten brzo­zo­wy krzyż przy­wo­łu­je mi nieco inne rze­czy, niż to co po­ka­zał nam nar­ra­tor.

Nie­mniej udany kró­ciak.

Bar­dzo dobre. Praw­dzi­wy rol­ler­co­aster.

I to wła­śnie bez na­rzu­co­nej ka­no­nicz­nej in­ter­pre­ta­cji (bo dla mnie krzyż nie upa­mięt­nia żad­ne­go z bo­ha­te­rów tego wy­da­rze­nia, a i tak robi wra­że­nie).

 

P.S. I chyba nikt jesz­cze nie chwa­lił wie­lo­znacz­ne­go ty­tu­łu?

Chro­ści­sko,

ogrom­nie miło mi czy­tać takie słowa. Cie­szę się, że tekst przy­padł do gustu.

Dzię­ki za wi­zy­tę :-)

 

Mi­cha­le Pe,

przy­znam, że pierw­szy raz spo­ty­kam się z uwagą, że tekst jest za ład­nie na­pi­sa­ny ;-) Co do brzo­zo­we­go krzy­ża to wy­bra­łam go z pełną świa­do­mo­ścią, że może uru­cho­mić różne sko­ja­rze­nia. Miło mi, że mimo za­strze­żeń uwa­żasz tekst za udany.

Dzię­ki za wi­zy­tę.

 

Co­bol­dzie,

dzię­ku­ję za ko­men­tarz i wi­zy­tę. Cie­szy mnie tak po­zy­tyw­ny od­biór tek­stu z Two­jej stro­ny, a także to, że brak na­rzu­co­nej in­ter­pre­ta­cji od­bie­rasz do­dat­nio.

 

P.S. I chyba nikt jesz­cze nie chwa­lił wie­lo­znacz­ne­go ty­tu­łu?

Jesz­cze nie. A byłam cie­ka­wa, czy ktoś zwró­ci na to uwagę. Do­cze­ka­łam się ;D

 

It's ok not to.

Wow, dobre to. Krót­kie i jakże esen­cjo­nal­ne.

Witaj, Aryu :-)

dzię­ki za prze­czy­ta­nie i miłe słowa heart Super, że się spodo­ba­ło.

It's ok not to.

Jakby dia­beł ręką dziec­ka z bicza trza­skał. Raz. Raz. Raz.

To zda­nie za­trzy­ma­ło mnie przy tek­ście. Po­do­ba­ło mi się :)

"Bądź spo­koj­ny: za sto lat wszyst­ko minie!" ~Ralph Waldo Emer­son

Też lubię to zda­nie. Faj­nie, że się po­do­ba­ło :-)

Dzię­ki za wi­zy­tę <3

It's ok not to.

Ład­nie na­pi­sa­ny tekst, nie prze­czę.

Ale trze­ba być idio­tą, żeby stać obok tar­czy, do któ­rej ktoś strze­la.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dzię­ki, Fin­klo, za wi­zy­tę i ko­men­tarz. Lu­dzie robią różne rze­czy ;-)

It's ok not to.

Do­brze mi się czy­ta­ło :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Nowa Fantastyka