- Opowiadanie: Irka_Luz - Zemsta Widara. Sto lat później

Zemsta Widara. Sto lat później

Ano­nim nie wie, czy to nadal jest śmiesz­ne, ale jak się sku­ba­ny Widar do niego przy­cze­pił, tak się, cho­le­ra, nie chce od­cze­pić. ;)

Ano­nim dzię­ku­je Ba­ske­rvil­le i Dra­ka­inie za in­spi­ra­cję. :)

 

Wi­da­ry po kolei:

1. Ze­msta Wi­da­ra

2. Ze­msta wia­dra

3. In­spi­ra­cja: Osta­tecz­ne roz­wią­za­nie...

4. Ze­msta Wi­da­ra. Wy­słan­ni­cy mi­ni­ster­stwa

5.  Ze­msta Wi­da­ra. Sto lat póź­niej

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Zemsta Widara. Sto lat później

Gdzieś w Biesz­cza­dach

Ho­jo­to­ho! ho­jo­to­ho! he­ia­ha! he­ia­ha!

ho­jo­to­ho! ho­jo­to­ho! he­ia­ha! he­ia­ha!

ho­jo­to­ho! ho­jo­to­ho! ho­jo­to­ho! ho­jo­to­ho!

he­ia­ha ha! ho­jo­ho!

Widar sie­dział w fo­te­lu, ze spoj­rze­niem utkwio­nym w ścia­nie. Jo­dło­wa­nie so­pra­nist­ki dzia­ła­ło mu na nerwy, ale nie miał siły wstać i wy­łą­czyć CD z operą Wa­gne­ra. Nie, żeby lubił operę. Z mu­zy­ki to­le­ro­wał je­dy­nie tę re­lak­sa­cyj­ną, z ptasz­ka­mi, szem­rzą­cy­mi stru­my­ka­mi, względ­nie fle­ci­kiem w tle i ko­niecz­nie bez udzia­łu skrzy­piec, bo te wy­wo­ły­wa­ły u niego gęsią skór­kę. Wa­gne­ra kupił kie­dyś, bo chciał wie­dzieć, co kom­po­zy­tor miał do po­wie­dze­nia o jego ro­dzi­nie i zna­jo­mych. Same bred­nie, jak się oka­za­ło, wszyst­ko po­prze­krę­cał.

Teraz ka­to­wał się so­pra­nem, wy­ko­nu­ją­cym par­tie Brun­hil­dy, bo miał dziw­ne wra­że­nie, że jego stan ma coś wspól­ne­go wła­śnie z jakąś so­pra­nist­ką. A był w sta­nie po­ża­ło­wa­nia god­nym. Nie mógł jeść, ani spać, nie po­tra­fił się do ni­cze­go za­brać i uznał, że życie jest do dupy. Odkąd ludz­kość uci­chła i żyła w har­mo­nii, nie miał się na kogo i na co wku­rzać. A wła­śnie te wy­bu­chy zło­ści do­da­wa­ły jego życiu smacz­ku i za­pew­nia­ły względ­ną rów­no­wa­gę psy­chicz­ną. Bo­wiem kon­takt z in­ny­mi miał je­dy­nie wtedy, gdy wa­ha­dło jego na­stro­ju znaj­do­wa­ło się w polu sko­pać komuś tyłek, ku czemu od dawna nie miało oka­zji. Skut­kiem była de­pry­wa­cja zmy­sło­wa, mó­wiąc po ludz­ku, Widar nu­dził się tak bar­dzo, że gdyby nie był nie­śmier­tel­ny, dawno by umarł.

Diwa jo­dło­wa­ła w naj­lep­sze, kiedy po­trak­to­wa­ne kop­nia­kiem skrzy­dło drzwi wal­nę­ło z im­pe­tem w ścia­nę. Fu­try­nę wy­peł­ni­ła w ca­ło­ści po­stać po­tęż­nej ko­bie­ty w skrzy­dla­tym heł­mie.

– Tu się scho­wa­łeś, stary capie! – za­hu­cza­ła basem, ochry­płym od wo­jen­nych okrzy­ków i li­trów piwa.

– Witaj, Brun­hil­do. Wcale się nie ukry­wa­łem – od­parł bez­barw­nym gło­sem.

Wal­ki­ria wkro­czy­ła do środ­ka, za­trza­snę­ła drzwi i kich­nę­ła po­tęż­nie, bo za­le­ga­ją­cy w cha­cie od dzie­się­cio­le­ci kurz za­ata­ko­wał jej noz­drza. Spoj­rza­ła na boga. Skoł­tu­nio­na broda się­ga­ła mu do pasa, nie­my­te od dawna włosy były jesz­cze dłuż­sze, spoj­rze­nie miał tępe i zre­zy­gno­wa­ne. A na do­da­tek w cha­cie śmier­dzia­ło nie­mi­ło­sier­nie.

– O, widzę, że cie­bie też wzię­ło – po­wie­dzia­ła już ła­god­niej.

Widar wzru­szył wy­chu­dzo­ny­mi ra­mio­na­mi.

– Cz-cze­go chcesz?

– Idziesz ze mną. Tylko naj­pierw mu­si­my do­pro­wa­dzić cię do po­rząd­ku – oznaj­mi­ła.

– Dokąd? – za­py­tał apa­tycz­nie.

– A jak, do cho­le­ry, my­ślisz!

 

Wal­hal­la

Ostrzy­żo­ny i wy­pu­co­wa­ny Widar pchnął ol­brzy­mie drzwi, pro­wa­dzą­ce do głów­nej sali, zro­bił krok, by wejść do środ­ka i za­stygł, onie­mia­ły. Gdyby Brun­hil­da nie przy­trzy­ma­ła po­wra­ca­ją­cych cięż­kich drew­nia­nych skrzy­deł, wal­nę­ły­by w boga.

– Co, na wy­ka­łacz­kę Lo­kie­go, się tutaj stało? – za­py­tał wstrzą­śnię­ty.

Zwy­kle gwar­na i pełna tłu­ką­cych się wo­jow­ni­ków sala była teraz cicha i pusta. Ko­ron­ko­we ser­wet­ki i bież­ni­ki, we­spół z ręcz­nie ma­lo­wa­ny­mi wa­zo­ni­ka­mi zdo­bi­ły stoły, na do­da­tek na ścia­nach wi­sia­ły ma­kra­my i słod­kie ob­raz­ki.

– Twój durny po­mysł się stał – mruk­nę­ła Hlokk, a szy­deł­ko w jej ręku za­czę­ło się po­ru­szać szyb­ciej.

– No! – wark­nę­ła Gudr, szczę­ka­jąc dru­ta­mi.

Widar aż się za­chwiał pod cię­ża­rem nie­na­wi­ści w jej gło­sie. Do­pie­ro teraz za­uwa­żył, że wszyst­kie wal­ki­rie noszą weł­nia­ne, naj­wy­raź­niej ręcz­nie ro­bio­ne sza­li­ki, czap­ki i swe­try ze wzo­rem w je­le­nie. Bóg wo­dził wzro­kiem od jed­nej wo­jow­nicz­ki do dru­giej.

Olrun pra­co­wa­ła sku­pio­na, z wy­su­nię­tym ko­niusz­kiem ję­zy­ka. Pod­nio­sła pę­se­tą kwia­tek, wy­cię­ty z pa­pie­ro­wej ser­wet­ki i przy­kle­iła go na bu­tel­kę. Wzdry­gnę­ła się pod spoj­rze­niem Wi­da­ra, przy­gry­zła sobie język i splu­nę­ła krwią na pod­ło­gę.

– De­co­upa­ge – wy­sy­cza­ła wście­kle.

Thrud wal­czy­ła z dłu­gi­mi ka­wał­ka­mi włócz­ki, wią­żąc je w mi­ster­ne węzły.

– Ma­kra­ma – po­in­for­mo­wa­ła, krzy­wiąc się z nie­chę­cią.

Po­zo­sta­łe wal­ki­rie też od­da­wa­ły się róż­nym ro­dza­jom rę­ko­dzie­ła. Oszo­ło­mio­ny Widar osu­nął się na naj­bliż­szą ławę.

– G-gdzie są wszy­scy? – Bez­rad­nie za­to­czył ręką.

– Mu­sia­ły­śmy ich uśpić – wy­ja­śni­ła Brun­hil­da.

– Co?!

Wal­ki­rie za­czę­ły gadać jedna przez drugą. Z tego zgieł­ku wy­ło­ni­ła się opo­wieść o bun­cie znu­dzo­nych wo­jow­ni­ków.

– Wła­ści­wie nu­dzi­li się od za­wsze, ale wcze­śniej mogli przy­naj­mniej po­pa­trzeć, jak lu­dzie ska­czą sobie do gar­deł. A teraz! Ech, spójrz tylko na nas – na­wi­ja­ła Hlokk, a szy­deł­ko w jej dłoni śmi­ga­ło coraz szyb­ciej.

– N-no do­brze, a gdzie o-oni są? – do­py­ty­wał się Widar.

– Tra­dy­cyj­nie, śpią pod jakąś górą – od­po­wie­dzia­ła Thrud.

– A wierz mi, nie było łatwo o wolne miej­sce dla nich. Wszyst­ko za­ję­te! Gie­wont, Czan­to­ria… Pod byle pa­gór­kiem śpią jacyś ry­ce­rze. W końcu udało nam się zna­leźć pusty Sto­żek – do­rzu­ci­ła Brun­hil­da.

– Ale da się ich o-obu­dzić?

– Jasne, wy­star­czy, że ktoś za­wo­ła: po­mo­cy, kurwa, po­mo­cy – od­par­ła z prze­ką­sem Hlokk.

– No, to sobie chłop­cy po­śpią – wes­tchnął Widar.

Wal­ki­rie za­mil­kły i pa­trzy­ły na niego wy­cze­ku­ją­co. Bóg wier­cił się nie­spo­koj­nie pod ich spoj­rze­nia­mi.

– N-no co? – za­py­tał w końcu.

– Mu­sisz coś z tym zro­bić, jakoś to od­krę­cić! – pal­nę­ła Hlokk.

Uśpio­ne do tej pory wa­ha­dło na­stro­ju Wi­da­ra za­czę­ło się wol­niut­ko prze­su­wać w stro­nę pola: sko­pać komuś tyłek. Nikt nie bę­dzie mówił bogu, że musi coś zro­bić!

– Mu­si­my coś z tym zro­bić – do­pre­cy­zo­wa­ła Brun­hil­da, zanim do­szło do wy­bu­chu.

Widar wes­tchnął, wal­ki­rie miały rację, pro­blem po­le­gał tylko na tym, że nie miał zie­lo­ne­go po­ję­cia, jak wyjść z tego baj­zlu.

– A może… – za­czę­ła nie­śmia­ło Olrun.

Jej po­mysł ni­ko­mu się nie spodo­bał, ale za­ini­cjo­wał praw­dzi­wą burzę mó­zgów. Ko­bie­ty po­rzu­ci­ły ro­bót­ki ręcz­ne, na stole po­ja­wi­ły się nie wia­do­mo skąd kufle piwa, a at­mos­fe­ra za­czę­ła nieco przy­po­mi­nać tę sprzed stu lat. I w tym roz­gar­dia­szu wy­klu­ła się w końcu idea, którą po­sta­no­wi­li wpro­wa­dzić w życie.

 

Epi­log

Kilka dni póź­niej w naj­waż­niej­szych ga­ze­tach świa­ta uka­za­ło się ogło­sze­nie:

 

Ko­man­do Uci­sza­ją­cych Rwe­tes Wi­kin­gów

in­for­mu­je, że z dniem 1 sierp­nia 2119 roku za­wie­si­ło swoją dzia­łal­ność.

Od tego mo­men­tu każdy może wrzesz­czeć do woli, wy­ży­wać się na in­nych i czy­nić wszel­ki hałas bez obaw o kon­se­kwen­cje.

 

Przez kilka dni nic się nie dzia­ło. Wal­ki­rie ner­wo­wo ob­gry­za­ły pa­znok­cie, a Widar po­padł w ka­ta­to­nię. Aż któ­re­goś dnia…

Drob­ny, prysz­cza­ty chło­pak szedł chod­ni­kiem ze wzro­kiem utkwio­nym w ko­lum­nie cyfr, którą wy­świe­tla­ły jego oku­la­ry. Był tak za­ję­ty ob­li­cze­nia­mi, że nie za­uwa­żył czer­wo­ne­go świa­tła. Obły po­dusz­ko­wiec za­ha­mo­wał w ostat­nim mo­men­cie.

– Jak ła­zisz, kre­ty­nie! – wrza­snął otyły pa­sa­żer po­jaz­du.

Prze­chod­nie za­trzy­ma­li się zdu­mie­ni i zszo­ko­wa­ni.

– No, i co się ga­pi­cie! Żaden pie­przo­ny wi­king tu nie przy­le­zie! – wy­dzie­rał się dalej gru­bas.

Oku­lar­nik wpa­try­wał się w prze­strzeń, a przy­naj­mniej tak wy­glą­dał, bo w isto­cie go­rącz­ko­wo prze­szu­ki­wał stro­ny hi­sto­rycz­ne in­ter­ne­tu. W końcu od­na­lazł tę dawno za­po­mnia­ną in­for­ma­cję.

– Cisza, k-kur­wa – wy­ję­czał i ci­snął w pa­sa­że­ra lewym san­da­łem.

Gapie wstrzy­ma­li od­dech, wstrzy­my­wa­li go tak długo, jak się dało, ale nic się nie stało.

– Ha! – wy­krzyk­nął trium­fal­nie gru­bas.

I za­czę­ło się mor­do­bi­cie.

W Wal­hal­li wal­ki­rie i Widar pod­ska­ki­wa­li z ra­do­ści i kle­pa­li się po ple­cach. Byli pewni, że teraz wszyst­ko wróci do normy. Lu­dzie za­czną się żreć, awan­tu­ro­wać, wda­wać w kłót­nie, doj­dzie do rę­ko­czy­nów i może nawet ja­kiejś wojny. I nie my­li­li się. Wy­pad­ki po­to­czy­ły się la­wi­no­wo. Wy­star­czy­ło le­d­wie kilka mie­się­cy, by ko­by­ła hi­sto­rii wró­ci­ła na stary, do­brze sobie znany trakt. Choć w tym przy­pad­ku na­le­ża­ło­by ra­czej mówić nie o ko­by­le, a o ośle.

Koniec

Komentarze

 Pierw­szy!!!!111!je­den­Je­den!jeden!!!111

Cze­kam na pa­pie­ro­wą wer­sję zbio­ru opo­wia­dań “Ze­msta Wi­da­ra: Ze­msta wia­dra”. Po­pro­wa­dzę także dys­try­bu­cję oraz prze­tłu­ma­czę zbiór na espe­ran­to. W skład cyklu wcho­dzą rów­nież nie­do­koń­czo­ne opo­wia­da­nia “Ze­msta Wia­dra sto lat póź­niej”, “Star Widar: Wojny wia­dra” oraz “Bo­go­wie z Val­hal­li: Wia­dro Wi­da­ra”. Ktoś chęt­ny na przed­sprze­daż??

Bar­dzo sym­pa­tycz­ne jak za­wsze. Tro­chę mniej śmie­chu niż w dwóch po­przed­nich, ale wciąż bar­dzo mi się po­do­ba­ło. 

Teraz ka­to­wał się so­pra­nem

A nie pa­so­wa­ło­by bar­dziej “wy­so­kim pi­skli­wym gło­sem”? 

Ko­cham żarty two­rzą­ce się wokół kilku tek­stów. 

Nadal cudne :) Choć oczy­wi­ście wo­la­ła­bym świat z pierw­szej ze­msty Wi­da­ra :) Za twór­cze wy­ko­rzy­sta­nie Wa­gne­ra – ode mnie do­dat­ko­wy plu­sik!

http://altronapoleone.home.blog

Ma­Skro­lu, skoro zaj­miesz się dys­try­bu­cją pa­pie­ro­wej wer­sji opo­wia­dań o Wi­darz, to Ano­nim do­rzu­ci jesz­cze Ze­mstę Wi­da­ra – prze­bu­dze­nie wi­kin­gów. ;)

Faj­nie, że Ci się po­do­ba­ło. :D

 

Dra­ka­ino, Ano­nim dzię­ku­je za klicz­ka, kur­cze, klik od Cie­bie, to na­praw­dę coś. :D

 

Yupi!!

Ano­nim ma klika od Dra­ka­iny!

ANO­NIM MA KLIKA OD DRA­KA­INY!!!

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Omg. Czym ja sobie na to za­słu­ży­łam?

http://altronapoleone.home.blog

Wy­kań­cza­jąc try­lo­gię ;)

 Nie żeby

Nie, żeby.

 po­stać po­tęż­nej ko­bie­ty

Hmm.

 zle­ga­ją­cy

Za­le­ga­ją­cy. Zległ, to ogar przed ko­min­kiem.

 kurz, za­ata­ko­wał

Bez prze­cin­ka mię­dzy pod­mio­tem, a orze­cze­niem. Lu­uuudzie.

 Widar wzru­szył wy­chu­dzo­ny­mi

Wiele "w" wy­stą­pi­ło…

 za­stygł onie­mia­ły

Da­ła­bym prze­ci­nek: za­stygł, onie­mia­ły.

 po­wra­ca­ją­cych

Zbęd­ne, jasne z kon­tek­stu.

 za­py­tał wstrzą­śnię­ty

Tu też prze­ci­nek.

 sala, była

Oooj…

 ser­wet­ki i bież­ni­ki zdo­bi­ły stoły, we­spół z ręcz­nie ma­lo­wa­ny­mi wa­zo­ni­ka­mi

Stoły z wa­zo­ni­ka­mi?

 słod­kie ob­raz­ki

Z kot­ka­mi? ^^

 szy­deł­ko w jej ręku za­czę­ło się po­ru­szać szyb­ciej.

Oj, ale na szy­deł­ko­wa­niu to się nie znasz :P

 aż za­chwiał się

Aż się za­chwiał.

 kwia­tek, wy­cię­ty z pa­pie­ro­wej ser­wet­ki

Nie da­wa­ła­bym prze­cin­ka.

 pin­ce­tą

Nie "pę­se­tą"?

 – Ma­kra­ma – po­in­for­mo­wa­ła, krzy­wiąc się z nie­chę­cią.

Ej, to bar­dzo że­glar­skie za­ję­cie :D Te węzły :)

 przy­najm­nie

"J" sma­ko­wa­ło?

 Jak ła­zisz kre­ty­nie!

Jak ła­zisz, kre­ty­nie!

 No i co się ga­pi­cie!

No, i co się ga­pi­cie!

 wy­ję­czał

Hmm. Wiesz, że nie lubię tego słowa.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tar­ni­no, Ano­nim dzię­ku­je za ła­pan­kę. Więk­szość po­pra­wio­na. :D

po­wra­ca­ją­cych

Zbęd­ne, jasne z kon­tek­stu.

Ano­nim nie może tego zna­leźć.

 

 szy­deł­ko w jej ręku za­czę­ło się po­ru­szać szyb­ciej.

Oj, ale na szy­deł­ko­wa­niu to się nie znasz :P

To, co robi szy­beł­ko? ;)

 

 pin­ce­tą

Nie "pę­se­tą"?

Może być tak i tak.

https://sjp.pwn.pl/sjp/peseta;2499610.html

Ale niech bę­dzie po two­je­mu. :)

 

A wra­że­nia ogól­ne, coś w ro­dza­ju: po­do­ba­ło się, było fan­ta­stycz­ne? :)

 

Dra­ka­ino, no jak­żesz czym – klicz­kiem. :D

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Gdyby Brun­hil­da nie przy­trzy­ma­ła po­wra­ca­ją­cych cięż­kich drew­nia­nych skrzy­deł, wal­nę­ły­by w boga.

O, tu.

To, co robi szy­beł­ko? ;)

Nic nie robi :) To ja nim dłu­bię.

Może być tak i tak.

Patrz, jak się czło­wiek całe życie uczy (i głupi umrze :D)

A wra­że­nia ogól­ne, coś w ro­dza­ju: po­do­ba­ło się, było fan­ta­stycz­ne? :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

heart

 

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

A dla mnie, takie małe roz­cza­ro­wa­nie.

Po pierw­sze, za­koń­cze­nie prze­wi­dy­wal­ne, cho­ciaż droga do niego cie­ka­wa.

Po dru­gie, mniej śmiesz­ne – ale w trze­cim od­cin­ku za­wsze jest kry­zys.

Cze­kam na “Prze­bu­dze­nie wi­kin­gów”.

Jeśli komuś się wy­da­je, że mnie tu nie ma, to spie­szę po­wia­do­mić, że mu się wy­da­je.

 

Ach, Fi­zy­ku crying

Klą­twa trze­ciej czę­ści mó­wisz, Ano­nim musi spraw­dzić. ;)

 

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Z przy­jem­no­ścią śle­dzę na­stęp­stwa ze­msty Wi­da­ra i nie ukry­wam, że cze­kam na ko­lej­ne od­cin­ki dzie­ła, mam na­dzie­ję,  jesz­cze cie­kaw­sze i jesz­cze za­baw­niej­sze. ;)

 

szem­rzą­cy­mi strum­ka­mi, względ­nie fle­ci­kiem w tle… –> Li­te­rów­ka.

 

Pod byle po­gór­kiem śpią jacyś ry­ce­rze. –> Chyba miało być: Pod byle pa­gór­kiem śpią jacyś ry­ce­rze.

 

że nie nie miał zie­lo­ne­go po­ję­cia… –> Dwa grzyb­ki w barsz­czy­ku.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Reg, ba­bo­le oczy­wi­ście po­pra­wio­ne. Spe­cjal­nie dla Cie­bie Ano­nim two­rzy ko­lej­ne opko. ;)

Choć wcze­śnie bę­dzie chyba mu­siał na­pi­sać spro­sto­wa­nie, bo ktoś tu jakąś dez­in­for­ma­cję na temat Wi­da­ra sze­rzy. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Oczom nie wie­rzę, uszom nie sły­szę!!! Moż­li­we to, Ano­ni­mie???

Cie­ka­wość mnie zżera i drże­nie nie­cier­pli­wo­ści targa. ;D

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Hmmm. Może być, ale pierw­sze czę­ści były lep­sze. Ten smak świe­żo­ści… Ni­niej­sza już tro­chę wy­mu­szo­na.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fajne, za­baw­ne i nie­źle wy­ko­na­ne. 

Pro­blem w tym, że nie bar­dzo wiem, co jesz­cze na­pi­sać. Ostat­nio czy­tam całe mnó­stwo tek­stów na Fun-ta­sty­kę, gdzie roi się od faj­nych, za­baw­nych i nie­źle na­pi­sa­nych opo­wia­dań, więc ko­lej­ne fajne, za­baw­ne i nie­źle wy­ko­na­ne opo­wia­da­nie prze­cho­dzi bo­kiem, jak ob­ra­żo­ny cu­mu­lo­nim­bus. 

Chyba muszę strze­lić sobie jakąś de­pre­syj­kę. Idę zo­ba­czyć ostat­ni tekst Katii. 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Fin­klo, Ano­nim przy­zna­je, że na ope­rze zna się śred­nio i stąd może Twoje wra­że­nie. ;)

 

Thar­go­ne, w sumie masz rację, jeden ka­wa­łek cze­ko­la­dy sma­ku­je świet­nie, dwa, nawet trzy też, ale kiedy czło­wiek za­czy­na jeść na całe ta­blicz­ki… ;) Tylko, że Widar się do Ano­ni­ma fak­tycz­nie przy­cze­pił, jak rzep do psie­go ogona i za cho­le­rę nie chce pu­ścić. Jak Ano­nim pró­bu­je się migać i na­pi­sać coś de­pre­syj­ne­go, to tylko sie­dzi i gapi się tępo w mo­ni­tor, a w gło­wie sza­le­ją mu wi­da­row­skie tłi­sty. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

A cze­muż to Ano­nim w ogóle się ano­ni­mi, skoro w kon­kur­sie udzia­łu nie bie­rze? Wszak Wi­da­ra wsty­dzić się nie na­le­ży. 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

A, bo “Ze­msta Wi­da­ra” jest w kon­kur­sie. Opu­ści­łeś, Thar­go­ne, już dwa tek­sty Ano­ni­ma: “Ze­mstę Wi­da­ra” i “Ze­mstę wia­dra”. :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Aaa… Bom już my­ślał, że Ano­nim, na po­do­bień­stwo Upio­ra w ope­rze, fizys swą wy­bra­ko­wa­ną przed okrut­nym wzro­kiem Świa­ta skry­wać musi, tu­dzież pło­chy jest, jako ta Zosia, co w ne­gli­żu po kwiet­nym ogro­dzie za mo­tyl­ka­mi go­ni­ła… 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Ano­nim pło­chy?! Nie ten w każ­dym razie. Dum­nie przed pu­bli­ką sta­nie i lico swe od­kry­je. W sto­sow­nym cza­sie, rzecz jasna. A Ty, zacny Thar­go­ne bie­gnij za­le­gło­ści od­ro­bić, bo dziś jesz­cze nowe opko przy­bę­dzie. Ano­nim musi bo­wiem ho­no­ru Wi­da­ra bro­nić.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Dalej sym­pa­tycz­ne. Nadal lek­kie. Tyle że trze­cia część już jed­nak tro­chę “wie­zie się” na po­zy­tyw­nym od­bio­rze po­przed­nich. Jeśli mają po­wstać ko­lej­ne, po­trze­ba w mojej opi­nii choć­by lek­kie­go od­świe­że­nia. 

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Ano­ni­mie, ja też się zbyt­nio nie znam na ope­rze. Po­dej­rze­wam, że nie na tym po­le­ga pro­blem.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

A tak na mar­gi­ne­sie, to masz za­je­bi­ste­go awa­ta­ra, CM :-) 

Sorki za of­ftop ;-) 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Fin­klo, Ano­nim przy­zna­je, że może za bar­dzo sta­rał się od­po­wie­dzieć Dra­ka­inie. Opko nie pły­nę­ło mu samo, jak po­przed­nie. Ale jest nowy tek­ścik, zaj­rzyj i orzek­nij, czy forma Ano­ni­mo­wi wró­ci­la. ;)

 

Thar­go­ne, a of­fto­puj, za­wsze to jakiś ruch pod tek­stem. :) A awa­tar rze­czy­wi­ście fajny.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Czy Ano­nim wie, jakie Fin­kla ma za­le­gło­ści? Kon­kur­so­we i nie tylko?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Re­we­la­cja! Jesz­cze lep­sze niż Ze­msta. A ostat­nie zda­nie… Za­zdrasz­czam.:)

 

A tak na mar­gi­ne­sie, to masz za­je­bi­ste­go awa­ta­ra, CM :-) 

Mogę po­le­cić Ci au­to­ra. :-)

 

EDIT: I ja prze­pra­szam za of­ftop.

Sa­mo­zwań­czy Lotny Dy­żur­ny-Par­ty­zant; Nie­ofi­cjal­ny czło­nek sto­wa­rzy­sze­nia Mal­kon­ten­tów i Hi­po­chon­dry­ków

Pacz­pan, ko­men­tarz ule­ciał, nie­za­miesz­czo­ny:( , więc jesz­cze raz  skró­to­wo.

Szko­da, że świat na oślą ścież­kę po­wró­cił, ale tak re­al­niej. Spraw­nie na­pi­sa­ne i dobre te zwa­rio­wa­ne po­my­sły. Wal­ki­rie zaj­mu­ją­ce się ro­bót­ka­mi ręcz­ny­mi :))). Roz­bro­ił mnie kwia­tek z de­co­upa­ge.

A cóż tam nie zga­dza­ło się Wi­da­ro­wi z przod­ka­mi we­dług Wa­gne­ra?

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Asy­lum, Ano­nim cie­szy się, że Widar nadal się po­do­ba i dzię­ku­je za klika. :)

Szko­da, że świat na oślą ścież­kę po­wró­cił, ale tak re­al­niej

Po­wró­cił, ale do­pie­ro za sto lat, więc nam już wszyst­ko jedno. ;)

 

A cóż tam nie zga­dza­ło się Wi­da­ro­wi z przod­ka­mi we­dług Wa­gne­ra?

No, na przy­kład so­pran Brun­hil­dy. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Aaa, tylko so­pran, szko­da, bo po­my­śla­łam sobie, że nie­praw­dzi­wa jest koń­ców­ka o zo­sta­niu zwy­kłą ko­bie­tą, swoją drogą, bo­go­wie są nie­spra­wie­dli­wi, zwłasz­cza Odyn.

Tak Ci się Ano­ni­mie tylko wy­da­je, z tym po­wro­tem po stu la­tach, skró­ci się na pewno. Choć­by dzi­siaj sły­szam "re­we­la­cje”, że za trzy­dzie­ści lat na­szy­mi part­ne­ra­mi będą ro­bo­ty. Pewna psy­cho­loż­ka wy­po­wia­da­ła się na temat szczę­ścia i re­la­cji. Brrr! Bę­dzie­my szczę­śli­wi – czło­wiek, będę miała Zyg­mun­ta, za­my­ka­ła go w sza­fie i wy­cią­ga­ła go z niej, kiedy kiedy będę chcia­ła po­ga­dać. No, zde­fi­niuj­my szczę­ście? Nie za mądra ta pani. Eh.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

będę miała Zyg­mun­ta, za­my­ka­ła go w sza­fie i wy­cią­ga­ła go z niej, kiedy kiedy będę chcia­ła po­ga­dać.

Tja, nie­ste­ty to znam. Eh.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Och, dziew­czy­ny, skąd ten de­pre­syj­ny na­strój. To opko miało roz­ba­wić. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Nie Twoja wina, cny Ano­ni­mie, że mnie świat po­łknął, wy­mem­łał i wy­pluł.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To mi się dwa Wi­da­ry tra­fi­ły na dy­żu­rze…

Nadal tak tro­chę na pół gwizd­ka, ogól­nie sym­pa­tycz­nie, fa­jo­wo, niby we­so­ło, przy tym do­brze i spraw­nie (warsz­ta­to­wo) na­pi­sa­ne, ale jed­nak nie śmie­szy mnie nie­ste­ty.

Hi­sto­ryj­ka utrzy­ma­na w kon­wen­cji "ta­kie-ni­ja­kie, ale niby we­so­łe przy­go­dy bo­ha­te­ra, który spodo­bał się w pierw­szej od­sło­nie, więc idzie­my za cio­sem i cią­gnie­my gumę cho­ciaż nawet nie mamy żad­ne­go re­we­la­cyj­ne­go po­my­słu".

No bo jaki tutaj jest po­mysł? Ogło­sze­nie w ga­ze­cie? To nawet nie trzy­ma się kupy. Skoro w pierw­szym Wi­da­rze to bożek z wal­ki­ria­mi za­rzą­dził po­wsta­nie KURWA, to dla­cze­go do jego od­wo­ła­nia po­trzeb­ne jest ogło­sze­nie w ga­ze­cie w świe­cie ludzi? Dla­cze­go niby anons w pra­sie zdzia­łał cuda i Wi­kin­go­wie z Wal­ki­ria­mi prze­sta­li uci­szać ludzi? Lu­dzie prze­sta­li mówic kurwa i walić butem? Nie ku­pu­ję tego albo głupi je­stem.

Mamy więc przy­dłu­gi wstęp o ope­rze i wy­ją­cej Brun­hil­dzie, mamy kilka "ske­czy" w Wal­hal­li, a potem szyb­kie i mało po­my­sło­we, jakby wy­mu­szo­ne za­koń­cze­nie.

Iry­to­wa­ło mnie poza tym to po­wta­rza­ne wa­ha­dło. A zda­nie "Bo­wiem kon­takt z in­ny­mi miał je­dy­nie wtedy, gdy wa­ha­dło jego na­stro­ju znaj­do­wa­ło się w polu sko­pać komuś tyłek, ku czemu od dawna nie miało oka­zji" jest bez sensu. Wy­ni­ka z niego, że to wa­ha­dło miało komuś sko­pać tyłek? I kto nie miał oka­zji? Widar? Pole? A może na­strój? Bo prze­cież nie wa­ha­dło.

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

Ano­nim przy­zna­je, że to chyba naj­słab­szy Widar w całym cyklu, co nie zna­czy, że nie miał na niego po­my­słu, a ra­czej, że po­wi­nien opko na tro­chę zo­sta­wić i po­my­śleć jesz­cze.

 

dla­cze­go do jego od­wo­ła­nia po­trzeb­ne jest ogło­sze­nie w ga­ze­cie w świe­cie ludzi?

Anons w ga­ze­tach nie był po­trzeb­ny wi­kin­gom, ale lu­dziom. Tak ich sku­tecz­nie wi­kin­go­wie uci­szy­li, że im wrza­ski przez gar­dło nie prze­cho­dzi­ły, ale skoro znowu można bez­kar­nie wrzesz­czeć…

 

A tak w ogóle, Ano­nim uwiel­bia czy­tać Twoje ko­men­ta­rze, nawet pod swo­imi opka­mi. ;)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Mnie roz­ba­wi­ło. Przy wal­ki­riach z ro­bót­ka­mi nawet za­chi­cho­ta­łam. Pew­nie, że opar­ty na (pop)kul­tu­ro­wych ra­czej niż mi­to­lo­gicz­nych sche­ma­tach, ale przy tek­ście hu­mo­ry­stycz­nym to nic złego. Sym­pa­tycz­ny tekst. Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Ni­ne­din, Ano­nim bar­dzo się cie­szy, że się spo­so­ba­ło i bar­dzo dzię­ku­je za klika. :)

 

Reg, Ano­nim widzi także klika od Cie­bie i rów­nież dzię­ku­je. :)

 

A przy oka­zji, czy ktoś może Ano­ni­mo­wi wy­ja­śnić, dla­cze­go u góry wy­świe­tla mu się pięć kli­ków, a w po­cze­kal­ni, obok opka widać tylko czte­ry?

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Bar­dzo pro­szę, Ano­ni­mie. ;D.

Je­stem zdu­mio­na, a nawet bar­dzo zdu­mio­na, bo pierw­szy raz widzę pasek z pię­cio­ma kil­ka­mi! ;D

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

To pro­ste. Masz klika od Ry­ba­ka, teraz już Ry­ba­ka nie ma na por­ta­lu bo wy­le­ciał, a do Bi­blio­te­ki wpro­wa­dził Cie­bie piąty klika Reg. Tylko że tam już klika Ry­ba­ka nie widać.

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

Czy to zna­czy, że musi klik­nąć ktoś jesz­cze?

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Hmmm. Dziw­ne. Ra­czej klika po­win­no za­li­czać, nawet po zba­no­wa­niu użyt­kow­ni­ka. Tu­tej­sze licz­ni­ki rzad­ko się co­fa­ją.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Ta­jem­ni­cza spra­wa… 

Po prze­czy­ta­niu spa­lić mo­ni­tor.

No, ta­jem­ni­cza. ;)

Ano­nim dzię­ku­je rów­nie ta­jem­ni­cze­mu Kto­sio­wi, który wy­słał jego opko do Bi­blio­te­ki. :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

:)

No, przy­no­sisz :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Czy­ta­łem przed re­je­stra­cją na por­ta­lu. Dzi­siaj prze­czy­ta­łem po­wtór­nie i znowu mnie roz­ba­wi­ło. :)

Cie­szę się, zde­cy­do­wa­nie bar­dziej wolę roz­ba­wiać, niż do­ło­wać :)

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Nowa Fantastyka