- Opowiadanie: Asylum - Nie wchodź damom na kolana

Nie wchodź damom na kolana

Na­pi­sa­ne w mię­dzy­cza­sie.

De­dy­ku­ję Nir, aby za­chę­cić do pew­ne­go ar­ty­ku­łu spo­żyw­cze­go:)

Mam na­dzie­ję, że błę­dów nie ma mi­liar­dów.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Nie wchodź damom na kolana

W nie­wiel­kiej spo­łecz­no­ści, w Kro­pi­dło­wie Wiel­kim uro­dził się dziw­ny jeż. Wo­ła­no na niego Od­mie­niec, gdyż dzień za­mie­niał z nocą i miast mysz­ko­wać o zmierz­chu, wolał świa­tło dnia. Twier­dził, że le­piej wę­dro­wać po grząd­kach wa­rzyw­nych za ja­sno­ści, po­nie­waż gliz­dy i śli­ma­ki le­piej widać, a i muchy na bia­łych sto­krot­kach od­ci­na­ją się wy­raź­niej.

 

Któ­re­goś razu, w samo po­łu­dnie, za­pu­ścił się do ulu­bio­ne­go ogro­du na skra­ju wsi i sta­nął jak wryty. Przed nim leżał mały czło­wiek, na któ­re­go wo­ła­no Ha­necz­ka. Dziw­ne! Zwy­kle był bar­dzo ru­chli­wym lu­dziem, bie­ga­ją­cym po wsi i wściu­bia­ją­cym swój nos nawet do jego domu, kom­po­sto­wej pry­zmy koło wiej­skie­go stawu. 

Wę­szył, nie do­wie­rza­jąc wła­snym oczom. Przed nim, na brzu­chu Ha­necz­ki roz­po­ście­rał się raj w po­sta­ci mi­lio­nów bia­łych, po­skrę­ca­nych ro­ba­ków. Czy to moż­li­we?

Sap­nął i po­wo­li zbli­żył się do nie­ru­cho­me­go ciała, wdra­pał na brą­zo­we ko­la­na i rzu­cił w bia­ła­wą masę, po czym za­stygł w prze­stra­chu. Spło­szył go sze­lest pla­sti­ko­wej, ro­ze­rwa­nej to­reb­ki i wła­sna od­wa­ga. Ciało Ha­necz­ki od­dy­cha­ło, coś mru­cza­ło. Zmia­ny nie za­uwa­żył, więc ode­tchnął z ulgą i się­gnął ję­zy­kiem po naj­bliż­szy biały okruch. To nie jest gliz­da, tłu­ste, może ciut za suche? O nie, roz­mo­czo­ne sma­ku­je… wy­bor­nie. Ale dobre! Przy­sma­czek. Jesz­cze jedna.

– Hania! Gdzie się po­dzia­ły wiór­ki ko­ko­so­we, mia­łaś je przy­nieść?

Za­marł. 

– Hanka, gdzie je­steś do cho­le­ry! Jak mam zro­bić tort uro­dzi­no­wy bez two­ich ulu­bio­nych wiór­ków ko­ko­so­wych?

Głos po­tęż­niał. Od­mie­niec po­sta­wił igły na sztorc, zgar­nął tyle wiór­ków, ile zdo­łał i ze­śli­zgnął się z Ha­necz­ki. Szyb­ko od­da­lił się uno­sząc na igłach swoją zdo­bycz. 

 

W domku na pry­zmie sta­ran­nie zrzu­cił łup i całą noc po­świę­cił na roz­wa­że­nie, co z tym fan­tem zro­bić. Ran­kiem już wie­dział, jak od­mie­nić swój los. Wy­rwał jedną kart­kę z pa­mięt­ni­ka i na­pi­sał wy­raź­nie, ma­cza­jąc łapę we flu­ore­scen­cyj­nym atra­men­cie: „Przy­sma­czek dla jeży. Jeśli nie spró­bu­jesz, to nie wiesz, co tra­cisz. Zajdź na pry­zmę koło stawu. Od­mie­niec”.

Przy­mo­co­wał kart­kę ni­ziut­ko, na słup­ku pod nazwą miej­sco­wo­ści, na wy­so­ko­ści wę­dru­ją­cych jeży i udał się do ulu­bio­ne­go ogro­du, aby po­czy­nić za­pa­sy. Prze­wi­dy­wał bo­wiem duży popyt.

Od tej pory, noc w noc, sprze­da­wał wiór­ki ko­ko­so­we po coraz wyż­szej cenie, a dni prze­sy­piał znu­żo­ny in­te­re­sem. Zy­skał mir w całej oko­li­cy. Re­gu­lar­nie cza­to­wał na wiór­ki ko­ko­so­we w ogro­dzie Ha­necz­ki i tę­sk­nił za cza­sa­mi, kiedy był wol­nym jeżem i na­zy­wa­no go Od­mień­cem. 

Koniec

Komentarze

Fajne to jest i sym­pa­tycz­ne.

Pod­pusz­czasz, że może to jed­nak trup i gliz­dy, tylko że kto wi­dział na Krzyk­Pu­dle, ten wie co to :D

Wszyst­ko faj­nie, i misię, tylko zrób coś z tym:

 

Głos po­tęż­niał i Od­mie­niec po­dą­ża­jąc za im­pul­sem ob­ró­cił się na plecy, zgar­nia­jąc tyle wiór­ków, ile zdo­ła­ło przy­cze­pić się i ze­śli­zgnął z Ha­necz­ki. Szyb­ko od­da­lił się uno­sząc na igłach swoją zdo­bycz. 

Pierw­sze zda­nie jest tra­gicz­ne, poza tym masz po­wtó­rzo­ne się się się.

Można zmie­nić szyk na: "zdo­ła­ło się przy­cze­pić", ale to nie za­ła­twia spra­wy. Może roz­bij na wię­cej zdań. Dasz radę :-)

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Done:). Roz­bi­te. Nie jest ide­al­nie, ale może ciut le­piej;)

Dzię­ki:D

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Ojej, Asy­lum, jak mi miło :D

Strasz­nie to uro­cza opo­wiast­ka – i jak płyn­nie, jed­nym sko­ja­rze­niem prze­szłaś od ro­bactw (i zwłok!) do wiór­ków. Prze­cież one fak­tycz­nie trosz­kę jak te ro­ba­ki, białe larwy much wy­glą­da­ją! Tu jest kilka ta­kich zdań, że się roz­pu­ścić można:

Przed nim leżał mały czło­wiek, na któ­re­go wo­ła­no Ha­necz­ka.

Słod­ko­ści :) po­dob­nie ta kar­tecz­ka ni­ziut­ko na słup­ku, no bar­dzo to je­żo­wo wy­szło. Je­dy­ne co, to trosz­kę una­tu­ral­ni­ła­bym te dwie ludz­kie dia­lo­go­we kwe­stie, żeby brzmia­ło bar­dziej, jak się mówi, niż jak się pisze. Bo je­żo­wą per­spek­ty­wę, te drob­nost­ki i ma­leń­ko­ści od­da­łaś super :) no i tylko trosz­kę szko­da Od­mień­ca, że go biz­nes jed­nak przy­gniótł i znie­wo­lił…

Ech, no i teraz nie mam już wy­bo­ru, muszę coś w tymi wiór­ka­mi… gdzie było to cia­sto od Ar­nu­bi­sa, le­piej za­pi­sać nazwę, zanim znik­nie w od­mę­tach krzyk­pu­dła.

Za­pisz, za­pisz, bo py­cho­ta, tylko sło­ood­kie, więc może nie za duże:D

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Bar­dzo przy­jem­ne opo­wia­dan­ko. Do­brze się czy­ta­ło, jeżyk – cu­dow­ne zwie­rząt­ko! Zmy­li­ła mnie ta scena z ro­ba­la­mi na brzu­chu Ha­necz­ki. 

Po­do­ba mi się Od­mie­niec i to, jak prze­stał nim być. Zo­stał nie­wol­ni­kiem pysz­ne­go je­dzon­ka i han­dlu.

Za­sta­na­wiam się tylko, czym pła­ci­ły mu inne jeże. ;)

Jakie mi­lut­kie i mi­lut­ko na­pi­sa­ne :) Od­mie­niec, czło­wiek Ha­necz­ka, ludź – po pro­stu mio­dzio :) Na­bra­łam się na te ro­ba­ki… Ode mnie kli­czek i mi­łe­go dnia :)

Do­brze na­pi­sa­ne, lecz jak dla mnie prze­sło­dzo­ne. Może dla­te­go, że nie lubię wió­rek ko­ko­so­wych :)

Asy­lum, w pierw­szej chwi­li my­śla­łam, że dzie­cia­ka uśmier­ci­łaś i to już jakiś czas temu, skoro mu ro­bac­two po brzu­chu łazi. A potem kom­plet­nie mnie za­sko­czy­łaś wiór­ka­mi ko­ko­so­wy­mi. Co się na Krzy­czą­cym Pu­deł­ku wy­pra­wia­ło, rap­tem dwa dni mnie tu nie było. :O Two­je­go szor­ci­ka na pewno za­pa­mię­tam, bę­dzie mi się przy­po­mi­nał za każ­dym razem, kiedy będę uży­wa­ła wiór­ków ko­ko­so­wych. Nie wiem tylko, czy to do­brze. ;)

A, i ludź też był fajny. :)

Klik. :D

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

To do­pie­ro był rol­ler­co­aster emo­cji, od (niby) mar­twe­go dziec­ka po jeża wci­na­ją­ce­go wiór­ki ko­ko­so­we. Sam wiór­ków nie lubię, ale może jeże lubią – w końcu, czy taki jeż za­prze­czy? :p A na­pi­sa­ne bar­dzo faj­nie!

Wszyst­kim po­dzię­ko­wa­nia:)

Saro, dzię­ki:) Pła­ci­ły mu twar­dą wa­lu­tą i han­dlem wy­mien­nym, zna­czy gliz­da­mi i owa­da­mi, a poza tym sza­cun­kiem.

Katiu, cie­szę się, że Ci się spodo­ba­ło:), oj mi­lut­kie…

Bel­ha­ju, tak, ule­pek, dzie­cięc­two. A praw­dzi­we imię Od­mień­ca brzmia­ło Dzien­nik, ale nie mia­łam już jak tego wpleść, bo sy­tu­acyj­ne i za­bra­ło­by to wię­cej czasu. A za do­brze na­pi­sa­ne ( w do­my­śle – zro­zu­mia­łe :))

Irko, OMG, dzię­ki za klika, dzię­ki temu mam wier­szyk o je­ży­ku, a może kie­dyś i stem­pel się trafi:)

Co­enie, tak, dla tego jeża ten rol­ler­co­aster cią­gle trwa. Cza­sa­mi wiór­ki po­gry­zać warto, zdro­we są (cu­dow­ne wła­ści­wo­ści ko­ko­sa) wink dzię­ku­ję za ko­men­tarz:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

“Pła­ci­ły mu twar­dą wa­lu­tą i han­dlem wy­mien­nym, zna­czy gliz­da­mi i owa­da­mi, a poza tym sza­cun­kiem.”

 

Nie ma to jak han­del wy­mien­ny! :D Dzię­ku­ję za wy­ja­śnie­nie, teraz mogę śmia­ło po­le­cać w bi­blio i spać spo­koj­nie. ;)

Oba­wiam się, że chyba cze­goś nie po­ję­łam. A naj­bar­dziej tego, dla­cze­go rze­czo­na Ha­necz­ka le­ża­ła na skra­ju ogro­du, w do­dat­ku ob­sy­pa­na wiór­ka­mi ko­ko­so­wy­mi i nie re­ago­wa­ła, kiedy jeżyk po niej łaził? :(

 

zgar­nął tyle wiór­ków, ile zdo­łał i ze­śli­zgnął z Ha­necz­ki. –> Chyba miało być: …zgar­nął tyle wiór­ków, ile zdo­łał i ze­śli­zgnął się z Ha­necz­ki.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Reg, dzię­ku­ję, po­pra­wio­ne. 

Może masz rację i sy­tu­acja jest nie­praw­do­po­dob­na. Dzień był letni, upal­ny, go­dzi­na – w samo po­łu­dnie. Mama wy­sła­ła ją po za­ku­py do skle­pu. W po­wrot­nej dro­dze Ha­necz­ka za­trzy­ma­ła się, aby spa­ła­szo­wać kilka za­ku­pio­nych ła­ko­ci (mama po­zwo­li­ła, bo uro­dzi­ny), spró­bo­wa­ła też wiór­ków ko­ko­so­wych, stąd ro­ze­rwa­na to­reb­ka, za­czę­ła dumać o nie­bie­skich mig­da­łach i sen zmo­rzył ją sen. W tym mo­men­cie przy­tup­tał jeż i za­stał ją śpią­cą.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Hmmm. Sym­pa­tycz­ne, ale ja­kieś takie… Efe­me­rycz­ne. Jeśli ktoś słabo pa­mię­ta dys­ku­sję z SB, to szort traci część uroku.

Też nie ku­ma­łam, dla­cze­go Ha­necz­ka nie re­agu­je na ła­żą­ce­go po niej jeża. I nie wiem, gdzie Od­mie­niec za­opa­try­wał się w towar póź­niej.

po­nie­waż gliz­dy i śli­ma­ki

Gli­sty? Nie ro­zu­miem, dla­cze­go tego nie pod­kre­śla czer­wo­ną glist­ką…

Zwy­kle był bar­dzo ru­chli­wym lu­dziem, bie­ga­ją­cym po wsi i wściu­bia­ją­cym swój nos nawet do jego domu, kom­po­sto­wej pry­zmy koło wiej­skie­go stawu. 

Wę­szył, nie do­wie­rza­jąc wła­snym oczom.

Co jest pod­mio­tem w ostat­nim zda­niu i dla­cze­go ludź Ha­necz­ka? “Jego” też od­sy­ła ra­czej do domu Ha­necz­ki.

 

Dow­cip mi się przy­po­mniał. Dia­log niedź­wie­dzia i jeża. Kto wie, może to wła­śnie wiór­ków do­ty­czy­ło:

– Co jesz?

– Co niedź­wiedź?

– Co jesz, jeżu?

– A co niedź­wiedź, misiu?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Dzię­ku­ję, Asy­lum, za wy­ja­śnie­nia, ale jakoś one do mnie nie tra­fia­ją.

Jeśli Ha­necz­ka jest dziew­czyn­ką na tyle dużą, że mama wy­sła­ła ją do skle­pu, to wy­da­je mi się, że najadł­szy się słod­ko­ści w nad­mia­rze, prę­dzej by się po­rzy­ga­ła, niż nagle za­snę­ła na gle­bie, przy­sy­pa­na wiór­ka­mi.

I druga spra­wa – czy Ha­necz­ka tak dzień w dzień za­ży­wa­ła po­łu­dnio­wej drzem­ki w ogro­dzie i dla­te­go jeżyk mógł li­czyć na świe­że do­sta­wy to­wa­ru i robić na nich ko­ko­sy?

No, kupy mi się to nie trzy­ma.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Reg, i mnie się to już teraz kupy nie trzy­ma;)

O ile jesz­cze do­brze pa­mię­tam sy­tu­acyj­ne sko­ja­rze­nia z sb, a na nich “le­cia­łam” to: znu­żo­ne dziec­ko za­snę­ło na tra­wie w słoń­cu, wy­sła­ne po spra­wun­ki zmi­trę­ży­ło czas, jak to dzie­ci mają w zwy­cza­ju, po dro­dze za­trzy­ma­ło się na małą prze­ką­skę. Skle­pik był nie­da­le­ko, może nawet dwie cha­łu­py obok (to mała wio­ska).

Dziec­ko lu­bi­ło wiór­ki ko­ko­so­we, więc w domu by­wa­ły, dziec­ko czę­sto je chru­pa­ło i roz­sy­py­wa­ło, np. w ogro­dzie. A jeż sprze­da­wał po­je­dyn­cze wiór­ki, więc nie po­trze­bo­wał ol­brzy­mich za­pa­sów, w końcu to nie­zbyt duże zwie­rząt­ko. Poza tym i jeże po­cho­ro­wa­ły­by się od dużej ilo­ści spo­ży­tych wiór­ków oraz kiedy popyt ro­śnie, a podaż mała to ceny rosną.

Jed­nak zdaje mi się, że już nie do obro­ny w tym mo­men­cie:)

 

Fin­klo, dzię­ki że zaj­rza­łaś:) Pew­nie, że efe­me­rycz­ne – taki był po­nie­kąd za­miar:) Żadne tam, nie wia­do­mo co. Ha­necz­ka spała mocno, po­nie­waż dzie­ci śpią mocno, acz krót­ko cza­sa­mi. Że się nie obu­dzi­ła, przy­pa­dek – mo­że­my po­trak­to­wać też jako ele­ment fan­ta­stycz­ny. W tym roku bar­dzo bli­sko wi­dy­wa­łam jeże i jeśli się nie ru­sza­li­śmy, to pod­cho­dzi­ły.

 

Gliz­dy nie pod­kre­śla, po­nie­waż uzna­ne po­tocz­ne i przez “z”, a nie “s”. Nie przez “s”, aby nie my­li­ło się z gli­stą ludz­ką, czyli pa­so­ży­tem.

Co jest pod­mio­tem w ostat­nim zda­niu i dla­cze­go ludź Ha­necz­ka? “Jego” też od­sy­ła ra­czej do domu Ha­necz­ki.

Pod­miot do­myśl­ny “on”, czyli jeż Od­mie­niec. “Ludź” – neo­lo­gizm, okre­śle­nie wy­my­ślo­ne przez jeża. “Jego” – chyba nie może od­sy­łać do domu Ha­necz­ki, po­nie­waż jest “jego”, a nie “jej”. Jed­nak mo­żesz mieć rację, że to błąd.

Może i wiór­ków do­ty­czy­ła roz­mo­wa jeża z mi­siem :DDD

 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Hmmm. A pod­mio­tem do­myśl­nym nie jest ten, który wy­stę­po­wał w ostat­nim zda­niu i ma pa­su­ją­cy ro­dzaj?

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Fin­klo, nie wiem. Wy­da­je mi się, że jest ok, po­nie­waż dwa po­przed­nie zda­nia są wy­raź­nie z je­żo­we­go POV, a ko­lej­ne zda­nie już od nowej li­nij­ki, ale jak piszę – nie wiem. 

For­mal­nie masz rację, po­nie­waż ludź jest ro­dza­ju mę­skie­go, cho­ciaż to Hania. Spró­bu­ję na pso­ko­ty na­pi­sać coś w po­dob­ny deseń, a po­nie­waż tekst bę­dzie dłuż­szy to, ła­twiej bę­dzie się jemu przyj­rzeć pod tym kątem.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Już my­śla­łem, że to trup leży w ogród­ku, a tutaj nagle taki zwrot akcji! :)

Spło­szył go sze­lest pla­sti­ko­wej, ro­ze­rwa­nej to­reb­ki i wła­sna od­wa­ga

Coś mi tu nie pa­su­je, ale może tylko mi. Wy­ni­ka z tego zda­nia, że jeża spło­szy­ła wła­sna od­wa­ga, ale czy od­wa­ga w za­ło­że­niu nie po­win­na prze­ciw­dzia­łać pło­sze­niu?

Poza tym cał­kiem fajna opo­wiast­ka.

Sym­pa­tycz­ny tekst i jaki przed­się­bior­czy jeżyk :) Po­do­ba­ła mi się gra z czy­tel­ni­kiem – dwu­znacz­ność nie­ru­cho­me­go ciała i ro­ba­ków / wiór­ków. Nie bar­dzo tylko wiem, w jaki spo­sób jeż zdo­bę­dzie na­stęp­ne wiór­ki.

Od­mie­niec po­sta­wił igły na sztorc, zgar­nął tyle wiór­ków, ile zdo­łał i ze­śli­zgnął się z Ha­necz­ki.

Czyli prze­to­czył się po niej całym swoim uzbro­je­niem. Nie widzę krwi i nie sły­szę wrza­sków bólu. Może jed­nak była zom­bie? I ro­bac­two roiło się w roz­pru­tym brzu­chu razem z wiór­ka­mi.

Bez prze­sa­dy­zmu, pew­nie ze­śli­zgnął się mięk­ką, brzu­cha­tą stro­ną ;)

Dzię­ku­ję Wam za miłe ko­men­ta­rze i ta­jem­ni­cze­mu komuś za klik do bi­blio­te­ki!:) Nie spo­dzie­wa­łam się, że ta opo­wiast­ka się w niej znaj­dzie.

Bra­vin­cju­szu, wła­snej od­wa­gi też można się prze­stra­szyć:)

ANDO, tak jeż przed­się­bior­czy, ale czy szczę­śli­wy? Te wiór­ki to z krzy­czą­ce­go pu­del­ka:)

Ni­kol­zol­ler­nie, jako prawi Bra­vin­cjusz, mięk­ką stro­ną się ze­śli­zgnął:) To żeś mi wy­obraź­nię uru­cho­mił tym roz­pru­tym brzu­chem z… Pięć minut od­ga­nia­łam ob­ra­zy.

 

Na pa­miąt­kę za­miesz­czam wier­szyk Użyt­kow­ni­ków, śla­dem Dra­ka­iny, aby nie zgi­nął w od­mę­tach. 

Pro­szę pań­stwa, oto jeż

Jeż to bar­dzo mądry zwierz

Pisze, czyta i han­dlu­je 

Lęku przed słoń­cem nie czuje. 

 

I jest cał­kiem na cza­sie 

Na we­ga­niź­mie zna się 

Ponad śli­macz­ki i gliz­dy 

Przed­kła­da sma­czek ko­ko­sa 

Co też mu po­gru­bia trzo­sa

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Sym­pa­tycz­ne :)

Przy­no­szę ra­dość :)

Jeśli sym­pa­tycz­ne, to radam:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Przez te ry­mo­wan­ki czło­wie­ko­wi się wy­da­je, że już ko­men­to­wał, a prze­cież wcale tak nie było :-) 

Zatem ko­men­tu­ję:

Sym­pa­tycz­na opo­wieść (wła­ści­wie chyba bajka) bar­dzo spraw­nie na­pi­sa­na i skom­po­no­wa­na. Tłist z wiór­ka­mi bar­dzo fajny (choć pew­nie dla kogoś nie­obe­zna­ne­go, jak ja, z szaut­bok­so­wą dys­ku­sją, nie do końca zro­zu­mia­ły) 

Dobra jest pu­en­ta – Jeśli wkrę­cisz się w spo­łecz­ność i wza­jem­ne związ­ki, nie­za­leż­nie na ja­kich za­sa­dach, stra­cisz swą nie­po­wta­rzal­ność i sta­tus out­si­de­ra, bo mu­sisz sku­pić się na re­la­cjach, a nie na sobie. 

Ogól­nie – fajne! 

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Twoje ry­mo­wan­ki, wcale ta­ki­mi nie są, pa­mię­tam po­je­dy­nek (dla zro­zu­mie­nia do­da­ję, nie są tylko ry­mo­wan­ka­mi)! Dzię­ki, za ko­men­tarz:)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Bajka o tym, że na­le­ży być przed­się­bior­czym, ku­po­wać ta­niej i sprze­da­wać dro­żej, a pierw­szy mi­lion naj­le­piej ukraść (róż­nym Ha­necz­kom, na przy­kład). Nie prze­ma­wia do mnie.

Mar­ci­nie, dzię­ki za od­wie­dzi­ny:) Nie­ste­ty, ta przed­się­bior­czość szczę­ścia Od­mień­co­wi nie dała.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Huh, jak na tak krót­ki tek­ścik to za­ser­wo­wa­łaś mi na­pra­wę sporą huś­taw­kę emo­cji :))

Fajne ;)

Dzię­ki We­rwe­no! Cie­szę się, że Ci się spodo­ba­ło:) i wal­czę z sobą pisać – nie pisać. Je­stem le­ni­wym dra­niem i wszyst­ko po­chła­nia mnie bez resz­ty, choć chyba nie po­win­no.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Sym­pa­tycz­ny tekst. Na­bra­łem się na te ro­bacz­ki :( ulu­bio­ny fragm " Dziw­ne! Zwy­kle był bar­dzo uchli­wym lu­dziem"

Lu­lu­18:), dzię­ku­ję za słów­ko po prze­czy­ta­niu. Miło mi, tak po pro­stu.

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Asy­lum, wbi­łem tu po tym jak ubo­le­wa­łaś, że je­steś nie­ro­zu­mia­na! ;p Mu­sia­łem zadać sobie trud, aby udo­wod­nić sa­me­mu sobie, że po­tra­fię zro­zu­mieć Twój ja­ki­kol­wiek tekst – wsze­dłem tu, ze wzglę­du na dość in­te­re­su­ją­cy tytuł. 

No i tak… 

Zde­cy­do­wa­nie wolę je­ży­ki, niż dżdżow­ni­ce, to raz. Dwa – jakże się ucie­szy­łem, że po­tra­fisz na­pi­sać pro­stą opo­wiast­kę, przez co po­ziom mojej sa­mo­oce­ny wzrósł o ja­kieś pięć­dzie­siąt pro­cent ;D

Szcze­rze mó­wiąc nie prze­pa­dam za szor­ta­mi, ale ten wy­szedł Ci bar­dzo faj­nie. Tzn. takie baj­ko­we, ale jako, iż po­sia­dam młod­sze ro­dzeń­stwo, to bajki też się oglą­da.

Przed­się­bior­czy jeżyk, sprze­da­ją­cy wiór­ki ko­ko­so­we, ok! W pierw­szej chwi­li my­śla­łem, że finał bę­dzie taki, że przez te kolce wszyst­kie mu się po dro­dze roz­sy­pią, ale jed­nak udało mu się. 

Widzę, że masz też ja­kieś dłuż­sze opo­wia­da­nia, co mi bar­dziej od­po­wia­da­ją. 

Obym zro­zu­miał… ;p

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

O:o, zro­zu­miesz:) ja chyba piszę struk­tu­ra­mi, ide­ami, sama nie wiem. Who knows? Za krót­ko piszę, tak świa­do­mie, na po­waż­nie dla kogoś, kogo nie znam, żebym wie­dzia­ła, jak z tym jest.

Jakże mi miło, że ktoś lubi braci mniej­szych. W tym naj­dłuż­szym nie­ste­ty, może być jesz­cze sporo błę­dów in­ter­punk­cyj­nych i sty­li­stycz­nych, po­pra­wia­łam kilka razy, ale chyba mu­sia­ła­bym je prze­bu­do­wać też struk­tu­ral­nie, a nie mam do tego w tym mo­men­cie mocy:(

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

“W tym naj­dłuż­szym nie­ste­ty, może być jesz­cze sporo błę­dów in­ter­punk­cyj­nych i sty­li­stycz­nych, po­pra­wia­łam kilka razy, ale chyba mu­sia­ła­bym je prze­bu­do­wać też struk­tu­ral­nie, a nie mam do tego w tym mo­men­cie mocy:(”

Jako ama­tor na sty­li­sty­ce się nie znam, a jak coś piszę to in­tu­icyj­nie, więc wąt­pię, że coś wy­ła­pię :) Na noc wezmę Twoje naj­dłuż­sze opo­wia­da­nie i tylko nie po­myśl, że Cię stal­ku­je ;D Po pro­stu dawno nie czy­ta­łem cze­goś, czego bym nie zro­zu­miał ( Twój ostat­ni tekst), więc po­dej­mu­ję rę­ka­wi­cę walki z Twoją nie­ty­po­wą formą ;p

Do góry głowa, co by się nie dzia­ło, wiedz, że każdą walkę mo­żesz wy­grać tu przez K.O - Chada

Lu­bi­my jeże. Nawet tę­sk­nią­ce do po­przed­nie­go życia. A tak w ogóle dobry taki mię­dzy­czas. Jak widać nie jest to puste po­ję­cie nie tylko w fan­ta­sty­ce ale i w realu 

Mię­dzy­czas, o tak! Jest naj­lep­szy pod słoń­cem. Wtedy cały świat za­trzy­mu­je się i się leni, my­śląc tylko o nie­bie­skich mig­da­łach, które spa­da­ją w ulew­nym desz­czu. Wszyst­kie kręgi otwie­ra­ją wtedy pa­ra­so­le i śpie­szą do naj­więk­szej z sal,  aby po­słu­chać  naj­pięk­niej­szych opo­wie­ści o sta­rych i nad­cho­dzą­cych cza­sach. Piją, jedzą, mie­sza­ją się ze sobą, nie zwa­ża­jąc na przy­na­leż­ność do krę­gów. Cze­ka­ją na grupę cza­ro­dziei. 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Nowa Fantastyka