- Opowiadanie: Rozpisana - Słodki Kopciuszek

Słodki Kopciuszek

- Pro­szę nie upo­ka­rzaj mnie zmu­sza­jąc ja­kie­goś żoł­nie­rza, żeby mnie niósł. Mam swoją god­ność i pójdę o wła­snych si­łach, po pro­stu zo­sta­wi­cie mnie w tyle

- Wcale nie za­mie­rzam kazać któ­re­muś z armii cię nosić – Sta­łem tak bli­sko niej, że wy­star­czy­ło uło­żyć dło­nie i pod­ci­na­jąc jej nogę wziąć ją na ręce – To ja prze­ga­pi­łem tre­ning przez tę akcję, nie oni.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Słodki Kopciuszek

Każda zmia­na w ochro­nie wy­wo­łu­je lek­kie za­mie­sza­nie, ale do­tych­czas nie dys­ku­to­wa­no o no­wych pra­cow­ni­kach w sali narad. Sły­sza­łem, że cho­dzi o za­trud­nio­ną la­lecz­kę dzie­ła nie­uchwyt­ne­go Dok­to­ra Per­fek­cji. Z przy­jem­no­ścią spraw­dzę, czy to fak­tycz­nie taki ideał. Do­słow­nie słod­ka, tyle wiem, a za słod­ko­ścia­mi nie prze­pa­dam. Zo­ba­czy­my pod­czas ju­trzej­sze­go testu kruka. Może wy­brać jed­ne­go z dzie­się­ciu, dla utrud­nie­nia za­dba­łem, by wszyst­kie były na­sta­wio­ne prze­ciw­ko nam.

Alarm! To nagła po­trze­ba fa­jecz­ki. Uroz­ma­ice­niem bę­dzie pod­pusz­cza­nie no­wi­cju­szy. OHO! Czas wy­brać mi­strzow­ski fryz za­sko­cze­nia, tylko wskaż mi pod któ­rym drze­wem po­zo­sta­nie bez­piecz­nie Druhu.

– Dobra, kto ma moją fajkę? – za­py­ta­łem wie­dząc, że więk­szość służ­by to nie­pa­lą­cy, a no­wi­cju­szom nie wy­pa­da się przy­zna­wać

Wtedy tuż przede mną zja­wi­ła się cho­dzą­ca sło­dycz. W jed­nej ręce trzy­ma­ła otwar­tą pacz­kę pa­pie­ro­sów, a palec dru­giej dłoni był już gotów od­pa­lić za­pal­nicz­kę.

– Nie boisz się, że wznie­cę pożar, albo ten dymek zwabi smoka w na­szym kie­run­ku?

– Prze­cież to twój kruk wy­brał to miej­sce. Mu­siał prze­wi­dzieć, że stąd nie bę­dzie ta­kie­go za­gro­że­nia. W końcu on zna cię naj­le­piej – Zgar­nę­ła plusa.

– A więc pa­lisz?

– Nie. Za fajki po­dzię­kuj ko­le­sio­wi z fry­zu­rą na jeża z two­jej pra­wej

– Czyli krad­niesz. To klep­to­ma­nia?

– Wła­ści­wie wy­ję­łam mu je tylko, by cię po­czę­sto­wać, bo sama nie palę. Ra­czej to ty krad­niesz, choć to twój pod­wład­ny, więc można uznać, że bie­rzesz co twoje – Dwa zero dla niej. Czas spra­wić, by ją znie­na­wi­dzo­no.

– Skoro już o ucze­sa­niu mowa, to kogo na­le­ża­ło­by zwol­nić za na­gan­ną pre­zen­cję? Tego z grzyw­ką unie­sio­ną jakby piór­ko wła­śnie spa­dło mu na łeb, tą z dwoma ko­ka­mi co przy­po­mi­na­ją brzyd­kie bomb­ki, mimo, że już po świę­tach…

– To za­ufa­ni lu­dzie, a ta­kich się nie zwal­nia za tego typu bła­host­ki. Co naj­wy­żej można by ich upo­mnieć, ale myślę, że to na­śmie­wa­nie już speł­ni­ło tą rolę. Jeśli o mnie cho­dzi, to ob­sta­wia­ła­bym tamtą pod­ró­bę Her­mio­ny

– Lubię cza­ro­dziej­kę z Pot­te­ra

– Ja też, ale ten fryz nie czyni z niej zdol­nej adept­ki magii, dla­te­go tej roz­czo­chra­nej burzy mówię sta­now­cze nie. Śmia­ło, mo­żesz mnie jaw­nie nie­na­wi­dzić, bo i tak mam to gdzieś

– Nie wspo­mnia­łaś o wła­snych wło­sach

– Dwa war­ko­cze ple­cio­ne od skóry głowy mają mnie upo­dab­niać do fi­gh­ter­ki i za­pew­nia­ją pełną kon­tro­lę

– Przej­mu­jesz się wy­bo­rem kruka?

– To zbęd­ne. Twój kruk w zu­peł­no­ści wy­star­czy

– On ci nie zaufa

– Skoro znasz przy­szłość to po co ci kruk? – Pro­wo­ku­je, więc do­sta­nie na­ucz­kę na wła­sne ży­cze­nie.

– Przy­bądź druhu – W my­ślach do­da­łem, że mógł­by szpo­na­mi ro­ze­rwać jej gumki. Z roz­pusz­czo­ny­mi wło­sa­mi, pew­nie sama przy­po­mi­na­ła­by pod­rób­kę Her­mio­ny.

Przez chwi­lę wy­glą­da­ło, jakby mój kruk fak­tycz­nie za­mie­rzał to zro­bić, jed­nak zro­bił coś jesz­cze bar­dziej nie­ocze­ki­wa­ne­go. Usiadł na jej lewym ra­mie­niu i cicho za­kra­kał do ucha. Czyż­by miała jakiś dar? Może inne zwie­rzę­ta też tak za­kli­na?

– Pla­nu­je­my po­lo­wa­nie na smoka. Do­łą­czysz, czy one są ci zbyt bli­skie?

– Nie prze­pa­dam za smo­ka­mi, ale skoro tak chęt­nie się tu kręcą to warto go naj­pierw po­śle­dzić, bo praw­do­po­dob­nie któ­ryś ukrył tu skar­by zanim go za­bra­kło

– Wiesz jak trud­no o do­bre­go zwia­dow­cę?

– Ja nim zo­sta­nę. Za­cznę teraz i dam ci znać po­przez kruka, gdzie po­wi­nie­neś się kie­ro­wać z łow­ca­mi, czy kim tam oni są.

Mia­łem dziw­ne prze­czu­cie, że widzę ją po raz ostat­ni. Oby to nie była praw­da, bo mocno za­tę­sk­nię

– Druhu, kogo wy­słać, by jej pomóc?

To­wa­rzysz wska­zał kota oraz skrzyk­nął dwa inne kruki.

– Daj znać, a ja zde­cy­du­ję kiedy

Od­waż­na musi do­wieść, że jest go­to­wa dużo wy­cier­pieć. Pół­to­rej go­dzi­ny póź­niej mój kruk okła­dał mnie skrzy­dła­mi. Cie­ka­wi­ło mnie, czy słod­ka cier­piąc za­cho­wu­je opa­no­wa­nie, dla­te­go zno­si­łem jego hu­mo­rek cier­pli­wie przez dwa­na­ście minut. Wy­sła­łem zwie­rza­ki przo­dem i we­zwa­łem za­ło­gę z dok­to­rem. Jak to zwy­kle bywa, tra­fi­li­śmy naj­pierw na ślady krwi, cho­ciaż ta jej była dziw­na i w smaku przy­po­mi­na­ła cze­ko­la­dę. Zna­leź­li­śmy ich oboje cier­pią­cych. Smoka do­bi­li­śmy, co było aż zbyt pro­ste, aby da­wa­ło sa­tys­fak­cję. Wy­star­czy­ło wbić moc­niej złotą fi­gur­kę tkwią­cą w jego szyi. Miecz tkwił w jego skrzy­dle i sto­pie, więc na uciecz­kę nie miał szans. Ją oca­li­li­śmy, kiedy ledwo przy­tom­na tkwi­ła we wnęce, z któ­rej smok nie mógł jej się­gnąć. Po­pa­rzył jej stopę, więc ona też już nie mogła uciec. Kot naj­wy­raź­niej nie­źle po­słu­żył za dys­trak­cję, a i sku­ba­niec zo­sta­wił ślady swo­ich pa­zu­rów na ciel­sku smoka. Nie­groź­ne za­dra­śnię­cia, ale to pew­nie one ku­pi­ły jej czas na ukry­cie się w cia­snej wnęce. Kiedy dok­tor koń­czył opa­try­wa­nie, oka­za­ło się, że smok jej skosz­to­wał. Nad­gryzł jeden z war­ko­czy­ków przez co jej fry­zu­ra wy­glą­da­ła ko­micz­nie zu­peł­nie nie współ­gra­jąc z bólem w jej oczach i po­ke­ro­wą twa­rzą.

Skar­biec so­wi­cie prze­peł­nia­ły bły­skot­ki.

– Spójrz. Na tym jest sym­bol kruka. Może po­wi­nien to nosić Druh?

– Le­piej nie. To ma sym­bol tro­nów. Oni wie­rzy­li, że kruki żywią się pa­dli­ną, by wskrze­szać zmar­łych, dla­te­go rzu­ca­li uroki dla ludzi nie­szko­dli­we, ale kruki po­pa­da­ły od nich w obłęd lub umie­ra­ły

– Smok nad­gryzł ci war­kocz

– Teraz muszę ob­ciąć włosy, a nie lubię się w krót­kich

– Ja lubię panny z krót­ki­mi fry­za­mi

– To jesz­cze go­rzej, bo je­steś moim pra­co­daw­cą

– Wiem, znam stan­dar­do­we punk­ty umowy

– Nie mamy noszy, więc będę was strasz­nie spo­wal­niać

– Hym. Bę­dzie gdzieś mię­dzy sześć­dzie­siąt a sie­dem­dzie­siąt kilo

– Pro­szę nie upo­ka­rzaj mnie zmu­sza­jąc ja­kie­goś żoł­nie­rza, żeby mnie niósł. Mam swoją god­ność i pójdę o wła­snych si­łach, po pro­stu zo­sta­wi­cie mnie w tyle

– Wcale nie za­mie­rzam kazać któ­re­muś z armii cię nosić – Sta­łem tak bli­sko niej, że wy­star­czy­ło uło­żyć dło­nie i pod­ci­na­jąc jej nogę wziąć ją na ręce – To ja prze­ga­pi­łem tre­ning przez tę akcję, nie oni.

– Teraz moja fry­zu­ra wy­glą­da jak­bym za­słu­gi­wa­ła na upo­mnie­nie

– Pal sześć fry­zu­ra. Martw się o nogę, jak już mu­sisz, a jak nie to po­cie­szy cię nowa ksyw­ka. Wśród ochro­ny szep­czą teraz o tobie Smo­czy Zgon

– Sły­sza­łam, że twój kruk wzbra­nia się przed wlo­tem do kru­cze­go gniaz­da

– Woli być ze mną. Poza tym ostat­nio kruki są wy­jąt­ko­wo draż­li­we, nawet jak ich ce­lo­wo nie wku­rzam

– W ja­kich go­dzi­nach gniaz­do jest puste? Mo­gli­by­śmy tam zaj­rzeć. Może wśród piór znaj­du­je się takie za­klę­te cza­rem. W sumie wy­star­czy kazać wy­czy­ścić gniaz­do z piór, ale takie ma­gicz­ne piór­ko może sta­no­wić wy­jąt­ko­wą ochro­nę

– Jak mie­li­by­śmy je po­znać? Po czym?

– Po tym jak lśni. Za­cza­ro­wa­ne piór­ka od­bi­ja­ją czer­wo­ną po­świa­tę

– A jak no­sze­nie prze­ze mnie ta­kie­go piór­ka wpły­nie na mój kon­takt z Dru­hem?

– Jeśli je dziob­nie, to nie bę­dzie w ogóle wpły­wać na waszą więź.

Im­po­nu­ją­ca wie­dza, zno­sze­nie cier­pie­nia w ciszy. Za­czy­nam mieć do niej spory sza­cu­nek i nie wiem, czy to jej za­słu­ga, czy bar­dziej prze­ma­wia­ją prze­ze mnie emo­cje kruka.

– Wy­bacz, ale naj­pierw za­nio­sę cię pro­sto do mo­je­go ulu­bio­ne­go fry­zje­ra

– Oba­wia­łam się, że po­wiesz coś w tym stylu

O dziwo, fry­zjer spra­wił, że jej twarz chwi­lo­wo prze­sta­ła być po­ke­ro­wa.

– Tylko pro­szę nie za krót­ko – Cicho wy­szep­ta­ła, a ja mia­łem ocho­tę po­rwać ją w ra­mio­na i czym prę­dzej stam­tąd za­brać

Nieco póź­niej jej włosy się­ga­ły już je­dy­nie do ra­mion, a smok nie był już je­dy­nym co jej skosz­to­wał.

– To idzie­my do gniaz­da. Zaraz bę­dzie puste, a ty i tak nie masz wy­bo­ru, bo ci go nie daję

W gnieź­dzie fak­tycz­nie zna­leź­li­śmy jedno za­klę­te piór­ko. Nie było łatwo, bo piór były tam ty­sią­ce, ale grunt, że się udało. Kiedy pro­sty trik zmia­ny czaru na chro­nią­cy wła­ści­cie­la i ele­ment z dziob­nię­ciem po­dzia­ła­ły, to z ra­do­ści ją po­ca­ło­wa­łem. Po­czu­łem de­li­kat­ny po­smak man­da­ryn­ki.

– Dla­cze­go twój spon­sor cię zwró­cił?

– Ko­chał mnie, jed­no­cze­śnie mając zbyt wiel­ką ocho­tę, by mnie zjeść, bo kosz­to­wa­nie nie wy­star­cza na długo, a ape­tyt ro­śnie w miarę je­dze­nia

– W takim razie smok był dru­gim, czy trze­cim, który cię skosz­to­wał? A może było ich jesz­cze wię­cej zanim tu tra­fi­łaś?

– Smok był drugi

– Skąd ta pew­ność. Prze­cież dok­tor jakoś cię opra­co­wał. Nie wie­rzę, że nie li­znął wła­sne­go dzie­ła

– Dok­tor to czło­wiek bar­dziej wy­jąt­ko­wy i ho­no­ro­wy niż się lu­dziom wy­da­je

– Wie­rzę ci. Je­steś jego dzie­łem i skoro, przed­sta­wia­na jako jedna z jego ofiar, osoba mówi o nim z takim sza­cun­kiem… Jak za­wsze plot­ki zo­sta­ły za­kła­ma­ne.

Czte­ry ty­go­dnie póź­niej cięż­ko było nam ukry­wać nasz po­ta­jem­ny zwią­zek. Za­miast pier­ścion­ków no­si­li­śmy na­szyj­ni­ki z pió­ra­mi kru­ków. Jej był zwy­kły, mój ob­cią­żo­ny za­klę­ciem ochron­nym. Pech chciał, że przed utra­tą sta­no­wi­ska, pod­ró­ba Her­mio­ny do­nio­sła matce o na­szym związ­ku.

Matka zwol­ni­ła moją sło­dycz i tej samej nocy, pra­cow­nik któ­re­go zwol­nio­na po­dej­rze­wa­ła, pró­bo­wał po­de­rżnąć mi gar­dło kiedy spa­łem. Ura­to­wał mnie na­szyj­nik po­da­ro­wa­ny mi na znak mi­ło­ści. Po tym zaj­ściu matka nie­chęt­nie po­zwo­li­ła, by mój słod­ki kop­ciu­szek wró­cił na zamek jako moja na­rze­czo­na.

Nie­zły awans, co? Mój kop­ciu­szek zgu­bił cze­ko­la­do­wą krew, żebym ją od­na­lazł idąc jej śla­da­mi. Co gubi twój kop­ciu­szek?

Koniec

Komentarze

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czesc. Prze­czy­ta­lem. Kilka uwag ogol­nych: jesz­cze nie wi­dzia­lem tu opo­wia­da­nia, kto­re­mu bra­klo­wa­lo­by az ta­kiej ilo­sci kro­pek. To jakas oszczed­nosc z racji na kon­kurs (z mak­sy­mal­na licz­ba zna­kow)? Prze­cin­ki row­niez sred­nio. Tak samo dia­lo­gi miej­sca­mi nie­po­praw­nie. Tech­nicz­nie, zdaje mi sie, jest wzgled­nie po­praw­nie, choc kilka zdan bym prze­bu­do­wal. Nie­ste­ty, nie za­cy­tu­je, gdyz na tel to trud­ne – po­zdro­wie­nia dla Wroc­la­wian­ki od Wroc­la­wia­ni­na, ak­tu­al­nie miesz­ka­ja­ce­go w Troj­mie­scie (i le­za­ce­go na ko­wi­do­wym od­dzia­le od dzis). Na­to­miast samo opo­wia­da­nie, coz. Nie do konca lapie, o czym bylo, co mialo prze­ka­zac, jaki byl jego sens. Moze to kowid, ale na serio, ciez­ko mi w tym do­strzec co­kol­wiek.

Hmm, nie wiem, kim był ksią­że, nie mam po­ję­cia kim była kop­ciu­szek i ni cho­le­ry nie ro­zu­miem, co się wła­ści­wie zda­rzy­ło w tej hi­sto­rii. Oba­wim się, że za dużo in­for­ma­cji po­zo­sta­ło tylko w Two­jej gło­wie.

Zda­nia z re­gu­ły koń­czą się krop­ką, albo innym zna­kiem in­ter­punk­cyj­nym. Nawet te dia­lo­go­we.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

No ja też się nie­ste­ty po­gu­bi­łam w fa­bu­le i w re­aliach tek­stu. Po­mysł na pi­sa­nie dy­na­micz­ne­go dia­lo­gu bez di­da­ska­liów nie jest naj­gor­szy, ale tu nie do końca wy­cho­dzi – bra­ku­je tro­chę in­for­ma­cji o świe­cie i po­sta­ciach. 

ninedin.home.blog

Mam po­dob­nie – uwa­żam, że za dużo da­nych po­zo­sta­ło wy­łącz­nie w Two­jej gło­wie. Warto by­ło­by dać czy­tel­ni­kom szan­sę na po­zna­nie Two­je­go świa­ta.

Czyli ko­bie­ta musi udo­wod­nić męż­czyź­nie, że jest dwa razy lep­sza, żeby ra­czył uznać, że baba jest w po­ło­wie tak dobra jak on. Co taka wspa­nia­ła dziew­czy­na robi z tym ra­czej an­ty­pa­tycz­nym fa­ce­tem?

No i bra­ku­ją­ce krop­ki.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

[Prze­czy­ta­ne]

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

No, nie po­rwa­ło. 

Przy­no­szę ra­dość :)

Tak bar­dziej szcze­gó­ło­wo to:

 

Kiedy pro­sty trik zmia­ny czaru na chro­nią­cy wła­ści­cie­la i ele­ment z dziob­nię­ciem po­dzia­ła­ły, to z ra­do­ści ją po­ca­ło­wa­łem.

Ten “ele­ment z dziob­nię­ciem” dziw­nie brzmi.

 

– Wie­rzę ci. Je­steś jego dzie­łem i skoro, przed­sta­wia­na jako jedna z jego ofiar, osoba mówi o nim z takim sza­cun­kiem… Jak za­wsze plot­ki zo­sta­ły za­kła­ma­ne.

Plo­tek się ra­czej nie za­kła­mu­je. Plot­ki to plot­ki.

 

A tak bar­dziej ogól­nie to strasz­nie bra­ko­wa­ło mi tu in­ter­punk­cji (głów­nie tych kro­pek, ale prze­cin­ki – i bra­ku­ją­ce, i nad­mia­ro­we – też zro­bi­ły ro­bo­tę) i wy­ju­sto­wa­nia (choć to bar­dziej chyba kwe­stia mo­je­go pe­dan­tycz­ne­go wręcz po­czu­cia es­te­ty­ki). Poza tym tekst jest tro­chę cha­otycz­ny, nie bar­dzo wia­do­mo, jaka wła­ści­wie jest hi­sto­ria i o co cho­dzi.

Warto by­ło­by na­stęp­nym razem sko­rzy­stać z moż­li­wo­ści be­to­wa­nia ;)

Po­zdra­wiam!

Spo­dzie­waj się nie­spo­dzie­wa­ne­go

Cu­kier­ki za szyb­ką

 

Cześć, de­biu­tant­ko! Z góry za­po­wia­dam, że będę kopać oraz tań­czyć po wy­pru­tych fla­kach. Taki mój urok, że ni­ko­go nie oszczę­dzam.

 

A tutaj, nie­ste­ty, oszczę­dzać nie bar­dzo jest co. Wy­ja­śnij mi, na przy­kład, co ozna­cza zda­nie: "Czas wy­brać mi­strzow­ski fryz za­sko­cze­nia, tylko wskaż mi pod któ­rym drze­wem po­zo­sta­nie bez­piecz­nie Druhu." Przy­się­gam, że nie wiem, a zna­leźć tutaj zro­zu­mia­łe zda­nie, to jak po­tknąć się o bry­lant na ulicy. Jak­bym we­szła do ja­kie­goś klubu, któ­re­go człon­ko­wie po­słu­gu­ją się wła­snym żar­go­nem. Zresz­tą, nie mu­si­my się­gać aż do po­zio­mu se­man­ty­ki – nie każde zda­nie koń­czy się u Cie­bie krop­ką, o bra­kach w prze­cin­kach nie wspo­mi­na­jąc. Błąd ro­śnie tu na błę­dzie, w peł­nym wy­bo­rze: se­man­tycz­ne, fo­ne­tycz­ne, naj­róż­niej­sze. Gdy­bym chcia­ła wy­pi­sać wszyst­kie, ko­men­tarz byłby dłuż­szy od tek­stu.

 

Nie mogę za­li­czyć ani po­praw­no­ści ję­zy­ko­wej, ani zgod­no­ści ze sche­ma­tem. Ten tekst jest no­tat­ką – skró­to­wym, cha­otycz­nym za­pi­sem Two­ich myśli, z któ­rych do­pie­ro można by zro­bić opo­wia­da­nie, ale na razie bra­ku­je łącz­no­ści lo­gicz­nej, świa­to­twór­stwa, wy­raź­nej fa­bu­ły… są tylko po­my­sły, nawet nie­złe (ja­dal­ni lu­dzie? wiesz, jaki gmach można na tym wy­bu­do­wać?), ale po­mysł – to do­pie­ro po­czą­tek. Bez po­cząt­ku nie zro­bisz nic, nie mo­żesz jed­nak ocze­ki­wać, że po­czą­tek wy­star­czy i co­kol­wiek do­pro­wa­dzi się do końca samo.

 

Dałam Ci 6 punk­tów za ele­men­ty do­dat­ko­we: smok jest, kruk to tylko nazwa.

 

Je­że­li chcesz zo­ba­czyć długi i szcze­gó­ło­wy wykaz błę­dów, po­pro­szę o adres na priv.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No cóż, nie do końca zro­zu­mia­łam ten tekst. Nie widzę tu trzy­ma­nia się planu wy­ma­ga­ne­go w kon­kur­sie, jest też bar­dzo mało in­for­ma­cji na temat świa­ta przed­sta­wio­ne­go. Nie wiem, co to za firma, w któ­rej bo­ha­te­ro­wie pra­cu­ją, nie wiem też, kim dla głów­ne­go bo­ha­te­ra jest kruk, na­to­miast sam głów­ny bo­ha­ter jest rów­nież zbyt mało opi­sa­ny, w za­sa­dzie jako czy­tel­nik nie otrzy­ma­łam o nim żad­nych in­for­ma­cji poza jego za­cho­wa­niem w cza­sie opi­sa­nej hi­sto­rii. Nie mam po­ję­cia, przed czym miał chro­nić amu­let z pióra kruka i o co cho­dzi­ło z tym “dziob­nię­ciem”. Bo­ha­te­ro­wie za­cho­wu­ją się dziw­nie, a dia­lo­gi mię­dzy nimi są nie­na­tu­ral­ne. 

Nie­mniej jed­nak stwo­rzy­łaś z pew­no­ścią barw­ne i cie­ka­we po­sta­cie, a do­słow­na słod­kość Kop­ciusz­ka była cie­ka­wym ele­men­tem jej kre­acji. 

Styl i warsz­tat jed­nak ku­la­ły, było dużo bar­dzo nie­na­tu­ral­nych zdań i za­bie­gów, np. ko­lej­ne scen­ki wy­ska­ki­wa­ły nagle, bez żad­ne­go do nich wpro­wa­dze­nia, tak jak­byś ze skoń­czo­ne­go opo­wia­da­nia wy­cię­ła frag­men­ty i je ze sobą po kolei po­łą­czy­ła. Błę­dów in­ter­punk­cyj­nych i in­nych było bar­dzo dużo, np. brak kro­pek po kwe­stiach dia­lo­go­wych i nie­wy­ju­sto­wa­ny tekst, po­ni­żej kilka do­kład­niej­szych przy­kła­dów. To wszyst­ko oczy­wi­ście jest do do­pra­co­wa­nia, kwe­stia wpra­wy, śmia­ło pisz dalej i ćwicz, a Twoje opo­wia­da­nia będą sta­wa­ły się coraz lep­sze. 

Czas wy­brać mi­strzow­ski fryz za­sko­cze­nia, tylko wskaż mi pod któ­rym drze­wem po­zo­sta­nie bez­piecz­nie(+,) Druhu. 

– Dobra, kto ma moją fajkę? – za­py­ta­łem(+,) wie­dząc, że więk­szość służ­by to nie­pa­lą­cy, a no­wi­cju­szom nie wy­pa­da się przy­zna­wać(+.) 

że wznie­cę pożar(-,) albo ten dymek zwabi smoka w na­szym kie­run­ku? 

– Nie. Za fajki po­dzię­kuj ko­le­sio­wi z fry­zu­rą na jeża z two­jej pra­wej(+.) 

Ra­czej to ty krad­niesz, choć to twój pod­wład­ny, więc można uznać, że bie­rzesz co twoje(+.) – Dwa zero dla niej. Czas spra­wić, by ją znie­na­wi­dzo­no. 

Jeśli po myśl­ni­ku nie po­ja­wia się czyn­ność mó­wie­nia, na końcu wy­po­wie­dzi dia­lo­go­wej da­je­my krop­kę. 

– To za­ufa­ni lu­dzie, a ta­kich się nie zwal­nia za tego typu bła­host­ki. Co naj­wy­żej można by ich upo­mnieć, ale myślę, że to na­śmie­wa­nie już speł­ni­ło tą rolę. Jeśli o mnie cho­dzi, to ob­sta­wia­ła­bym tamtą pod­ró­bę Her­mio­ny 

To na­śmie­wa­nie już speł­ni­ło tę rolę. Poza tym zwróć uwagę na po­wtó­rze­nia za­im­ków. 

Z roz­pusz­czo­ny­mi wło­sa­mi(-,) pew­nie sama przy­po­mi­na­ła­by pod­rób­kę Her­mio­ny. 

WitajRoz­pi­sa­na!

 

Po­ni­żej moje ju­ror­skie no­tat­ki:

 

Słod­ki kop­ciu­szek (8852 zna­ków)

 

To bar­dziej kon­spekt opo­wia­da­nia, niż peł­no­praw­ne opo­wia­da­nie. I to kon­spekt, do któ­re­go klucz po­zo­sta­je w gło­wie au­tor­ki. Zbyt dużo nie­wia­do­mych. Można się cze­goś do­my­ślać, skła­da się to wszyst­ko w ca­łość, ale bra­ku­je tła, ży­we­go świa­ta, punk­tu od­nie­sie­nia, praw tym świa­tem rzą­dzą­cych.

Wy­ko­na­nie mocno szwan­ku­je. Bra­ku­je kro­pek, źle za­pi­sa­ne dia­lo­gi, tą za­miast tę i inne drob­ne uster­ki. 

Spodo­ba­ło mi się na­to­miast to:

(…)to z ra­do­ści ją po­ca­ło­wa­łem. Po­czu­łem de­li­kat­ny po­smak man­da­ryn­ki.

 

Po­zdra­wiam!

"Taki ide­al­ny wy­lu­zo­wy­wacz do obia­du." NWM

Nowa Fantastyka