
Czyżbym widziała piękne słowa "podróż w czasie"?
Rozdział 1
Nie trzeba powtarzać tytułu w treści. Nawet tytułu rozdziału.
Tu macie materializatory Przetrzeni i Czasu.
Literówka. Dlaczego czas i przestrzeń mają być "materializowane" i co to znaczy właściwie? I czemu są pisane wielkimi literami?
Ale wam przypomnę.
Maid-and-butler dialogue, jak to nazywają Jankesi, wyrywa z zawieszenia niewiary. Bo czemu szef, który powierza naszym bohaterkom odpowiedzialne zadanie, traktuje je przy tym, jakby nie miały o niczym pojęcia? Lepiej pokazać, jak coś działa, w opisie. To dotyczy całego akapitu, czyli wyliczenia gadżetów.
Następnie czekacie aż się załaduje
Czekacie, aż. I – co się załaduje?
ochraniacz, broniący przed zimnem i gorącem
Problem z prozodią semantyczną. Ze zwykłą w sumie też.
zagłuszacz, który powoduje, że nie będzie słychać, co mówicie
Znaczy, panny mają być w pełnym kamuflażu, rozumiem, ale jak się będą porozumiewały ze sobą?
Pamiętajcie, żadnego nadużywania – to karalne! Już jeden taki próbował i dostał dożywocie…
Really. I co to jest "nadużywanie" w tym przypadku? To bardzo niekonkretne słowo.
jak to tylko dwa
Jak to, tylko dwa.
Ale prawda była taka, że one były bardzo drogie
Dwa "być" obok siebie – to fatalna, choć coraz powszechniejsza maniera retoryczna. Nie ulegaj jej.
Zazwyczaj policji nie było stać na kupno tak drogiego produktu.
A nie finansuje jej aby państwo? Stylistycznie – niezręczne.
Na szczęście, w tamtym roku, rząd podarował im dwa.
To nie jest wtrącenie. I – w którym roku?
Każdy zawsze ma po jednym mPiC. Oczywiście, zdarzało się, że dwójka, a nawet trójka osób podróżowała na jednym, ale to zdarzało się rzadko. I było niebezpieczne. Do teraz nie wiadomo, co by się stało, gdyby osoba z materializatorem puściła tę bez niego.
Bardzo mało stylistyczne (dwie, nawet trzy osoby!), poza tym – teraz czytelnik oczekuje, że się tego dowie, prędzej czy później.
Naukowcy przepowiadają cztery warianty: zostałaby na miejscu, przeniosła się do punktu docelowego, utknęła na zawsze między światami albo przedostała się do innej rzeczywistości.
Po co to?
A co do jakiekolwiek broni? Nie można było jej wziąć ze sobą, ani zabrać komukolwiek z innych czasów. Tak samo były zabronione wszelkie inne działania, które mogłyby spowodować czyjąś śmierć.
Nie można – czy nie wolno? A jak poleci ktoś znający krav magę i zabije gołymi rękami? I po co "jakiejkolwiek"? Przewleczone to.
A wszystko, to dlatego żeby nie stworzyć anomalii czasowej.
A wszystko to po to, żeby nie powstała anomalia czasowa.
To jest jasne, jak cholera
Przecinek zbędny.
Wszystko wydawało się rano normalne
Dziwny szyk.
To jak
To, jak. Ale w sumie mało zgrabne.
sztuczne inteligencje przyrządziły jej śniadanie
Streszczasz. A mógłby to być ciekawy szczegół.
Wszystko buzowało w powietrzu.
https://sjp.pwn.pl/szukaj/buzować.html
Policjanci oglądali się na wszystkie strony jakby czegoś tam szukali.
Gdzie? I – przed "jakby" przecinek.
– O co chodzi? – zapytała komisarza.
Który wiedział, o co Alison chce spytać, ponieważ czytał scenariusz. Takie rzeczy naprawdę przeszkadzają w odbiorze.
, jakby to wszystko wyjaśniało.
Czegoś tu nie rozumiem?
Codziennie ktoś znika, żeby potem się odnaleźć.
Serio? Co ona robi w policji, skoro ma takie rzeczy w nosie?
Tak, ale to wyjątkowy przypadek. Użył mPiC.
I nie można było zacząć od tego, co ważne? Że ktoś gwizdnął moduł i poszedł w tango, prawdopodobnie w celach niecnych? Przecież to sensacja pierwszej wody, a Ty ją wydzielasz jak racje wody w forcie Legii Cudzoziemskiej. Puść bombę, niech wybuchnie.
Podniosła jedną brew do góry, co nadało jej kształt mewy w locie.
Dlaczego Alison przybrała kształt mewy? Ta metafora jest dość parodystyczna.
Miał wczoraj zwrócić materializator. Do godziny piętnastej. Ale nie przyszedł.
To użył, czy nie użył? Bo zrozumiałam, że użył, żeby nawiać, a tu się okazuje, że może jednak jest w to zamieszany ktoś trzeci.
która nie obawiała się, że przekroczy jakąkolwiek granicę tabu.
Primo – tu jest policja, tu się rozważa takie ewentualności. Secundo – nie mów nam, co myśleć, tylko to pokaż. Po samym dialogu widać, że Alison ma gdzieś delikatność.
– I tak szybko zajęliście się tą sprawą? – Laura przerwała jej bezceremonialnie, najwyraźniej dziś nie chciała słuchać ciętych ripost.
Jakiej jej? Przecież mówił komisarz, chyba facet? I sprawa wyraźnie jest z tych, co to lepiej dmuchać na zimne. Poza tym – jakich ripost?
prof. Jonathan Harrison
Bez skrótów w tekstach literackich!
Postanowił zająć się drugim pytaniem.
Doskonale zbędne, nawet mylące.
Alison przewróciła oczami, a potem mrugnęła porozumiewawczo do swojej dziewczyny.
Po co? To znaczy, do czego Ci to potrzebne w tekście? W filmie miałoby miejsce, ale tutaj tylko spowalnia dialog. Ponadto – czy im wolno się umawiać z kolegami z pracy? Bo w większości (para)militarnych organizacji nie wolno, i ma to swoje powody.
– Naprawdę? – zaczęła mówić Laura.
O, właśnie. Teraz wygląda, jakby Laura reagowała na wypowiedź Alison, nie komisarza.
Jestem jego wielką fanką. Czytałam wszystkie napisane przez niego książki.
Niestylistyczne i nienaturalne.
– Czy ktoś jeszcze był z profesorem? – wtrąciła się Alison.
– Tak, z dr Williamem Bellem i androidem.
To z profesorem, czy z doktorem?
– Czyli obronny?
Ale broni zabierać nie wolno, hmm? A robot obronny nikogo nie zrani (co zawsze może się skończyć śmiercią)?
– Może tak, a może nie? Któż to wie?
Rym. Czemu ona z nim flirtuje?
A jak wygląda dr William Bell i android?
Jak wyglądają. Ich jest dwóch.
tym razem odezwała się Laura.
Dużą literą, skonsultuj się z podręcznikiem formatowania dialogów.
Laura była blondynką…
Ale miejsce na jej opis było wcześniej. Każdy opis spowalnia akcję.
grzywką wpadającą na oczy
Opadającą.
Miały kolor nieba bez chmur.
Skąd nagle poezja?
Z szarymi kropkami, jakby deszcz tam napadał.
Mało prawdopodobne. Ale, co ważniejsze, ton jest chwiejny.
Włosy były ścięte na modną aktualnie fryzurę – boba, co nadawało jej wygląd chochlika.
Bardzo niechlujne i niestylistyczne. Weź też pod uwagę, że czytają Cię faceci, którzy mogą nie wiedzieć, że fryzura na pazia nazywa się w USA "bob". Opis bohaterki w ogóle lepiej wpleść w jakąś akcję, a nie wydzielać, bo tak wygląda na doklejony sztucznie. Poza tym – wydzielone opisy szybko robią się nudne. Mogłaś bohaterki opisać, na przykład, w scenie, w której wstają rano i szykują się do roboty – mogłyby rozmawiać o tym, co je różni ("chciałabym mieć takie włosy, jak ty" przy daremnych próbach ich ułożenia, na przykład). Wyszłoby to o niebo bardziej naturalnie. Zresztą – szczegółowe opisy jak dla policji śledczej są zbędne. Czytelnikowi wystarczy parę słów – kluczy, resztę sobie dośpiewa. Nie kręcisz filmu!
Miała mały i zgrabny nosek, odznaczający się tyle, co nos niemowlęcia.
Wut. I w ogóle – po co nam to wiedzieć?
Podbródek układał się w szpic
Nie wiem, mój jest raczej sztywny…
Ciało przypominało ciało
Tak, wyrywam z kontekstu. Bo w ten sposób można zobaczyć tego typu nonsensy i rymy.
ciało lolity
Czyli?
z drobnym szczegółem – mianowicie jej piersi były znacznie bardziej pełne niż powinny przy tej posturze, choć nie było w niej ingerencji operacji plastycznych.
Straszliwie niestylistyczne i wręcz wrzeszczy "Mary Sue!" Duży biust, tak nawiasem, jest niepraktyczny, a u babki wysportowanej (policjantki) i ogólnie szczupłej – nieprawdopodobny (najpierw chudnie się w cyckach).
jej włosy były koloru gorącej czekolady, których końce układały się w fale, można by pomyśleć, że kręcą piruety, chcąc wyrwać się z jej czupryny
Sweet Lord, jeszcze większa Mary Sue. Mary Sue squared? Te metafory mogą przyprawić o oczopląs, a potem o śmiech.
oczy zielone jak zeschły mech
Z czym Ci się kojarzy "zeschły"? Hmm?
Twarz miała owalne rysy (czyli idealne pod względem kanonu piękna)
Owalny może być kształt, ale nie rysy. Wtrącenie tylko mnie upewnia, że mamy tu do czynienia z Marią Zuzanną.
z policzkami wysoko położonymi
Masz na myśli wysokie kości policzkowe?
jakby to były wzniesienia na ziemi

Do tego miała pełne usta, idealne do składania pocałunków.
A co to ma do jej pracy? W domu, w sytuacji, w której myśli się o całowaniu, mogłabyś o tym powiedzieć, ale tutaj jest upchnięte kolanem.
Natomiast to, co łączyło policjantki, to była bladość skóry w odcieniu zsiadłego mleka.
Zeschły mech, zsiadłe mleko… czyżby straszliwe moralne zepsucie? Słowa mają konotacje, pamiętaj. Całość niezgrabna, zresztą Amerykanie raczej zsiadłego nie używają – nie znając go, nie porównują do niego rzeczy.
– O, tu masz ich holowizje.
I oto dalszy ciąg programu. "Holowizja" zwykle jest w SF odpowiednikiem telewizji, nie fotografii.
Pokazał jej swój sprzęt
?
na którym przedstawione była dwójka zaginionych
Niegramatyczne i semantycznie dziwne, ale trzeba przekonstruować całe zdanie: Na ekranie swojego tabletu pokazał im zdjęcia zaginionych.
Profesora nie pokazał, bo wszyscy wiedzieli, jak wygląda.
… seriously?
– William Bell. Średniego wzrostu. Blondyn. Nosi okulary. Android – wysoki, ciemne włosy i oczy, blada cera. Zapamiętamy.
Ale zupełnie nieistotne dla fabuły opisy głównych bohaterek zajęły cały – długi!- akapit? I nie mogą sobie fotek załadować na własne tablety, czy co tam mają?
sięgnął po coś do torby i wyciągnął.
Sięgnął po coś do torby. Kropka.
Nie ruszają się.
Bo pojawienie się filmu położyło kres nieruchomej fotografii?
jakby myślała ze w końcu się uruchomią.
Jakby myślała, że w końcu się uruchomią.
Przezorny, zawsze ubezpieczony.
Bez przecinka.
Czyli, te zdjęcia to tak na wszelki wypadek, gdyby zawiodła nas pamięć? Widać jak w nas wierzysz…
Czyli te zdjęcia, to tak na wszelki wypadek, gdyby zawiodła nas pamięć? Widać, jak w nas wierzysz…
I tak właśnie znalazły się w XX w.
Tak znienacka, nawet bez światła?
która rzadko kiedy była troskliwa.
To mogłaś pokazać, zamiast zapewniać.
Wiedziały, że znajdują się w Warszawie, bo tak było napisane na ich materializatorach, ale nie wiedziały w jakim są konkretnie miejscu.
Wiedziały, że znajdują się w Warszawie, bo tak było napisane na ich materializatorach, ale nie wiedziały, gdzie konkretnie. Nie ma to, jak briefing…
Gdy jeszcze nie był dokończony, jeden z naukowców użył go i rozerwało go na strzępy. Później musiano zbierać to, co z niego zostało…
– Tak – sapnęła Laura.
Raz, to wygląda, jakby Laura rozmawiała z narratorem. Dwa – klisze, klisze, klisze. No, i na informacje, które tu przekazujesz, było miejsce w dialogu z komisarzem.
– Że poczujesz się wyjątkowa?
Dlaczego?
Wiele osób opisywało doznania, jakie się odczuwa, gdy się ich używa, choć niektórzy z nich nigdy nie widziało, poza holograficzym telewizorem.
To nie po polsku. Gramatycznie nie po polsku.
MPiC były pilnie strzeżone, żeby nie wpadły w niepowołane ręce.
Really.
Nie mogłyby go użyć, gdyby nie to, że jako zespół złapały w tamtym roku stu dziesięciu przestępców.
Słaba łączność logiczna.
Może zapytamy się kogoś?
"Się" nie powinno się używać w tym kontekście.
odparła na to Laura, przypatrując się okolicy w której wylądowały.
Skróć: odparła Laura, rozglądając się po okolicy.
dlatego istniało też ryzyko, że mogłyby wylądować pośrodku oceanu, gdyby wprowadziły odpowiednie hasło.
Ryzyko? Skoro lądują tam, gdzie chcą (wprowadzają przecież hasło?), to nie ryzyko. Chyba.
Dodatkowo, można było wybrać dzień i godzinę.
Poza tym można było wybrać.
Także można było wylądować w zimie o poranku lub w jesieni o zachodzie słońca.
Można było także wylądować w zimie o poranku lub jesienią o zachodzie słońca. Ale to mało konkretne (jakby nie było tablic wschodów i zachodów słońca…)
Ale działał z lekkim opóźnieniem, czasami była to minuta, a czasami trzy godziny. Niektóre z MPiC były skorelowany innymi.
Nic już nie rozumiem.
co oznaczało, że trafiały tam, gdzie był najpierw, w danej epoce, a potem przemieszczały się ku miejscom późniejszym. O ile gdzieś przenieśli się.
To nie po polsku!
czy to nam dużo powie?
"To" czyli ktoś, kogo spytają? Hmm?
Przez chwilę myślała nad tym, a potem zdecydowała: – Dobrze, zróbmy to.
Nagle zmieniasz format dialogu, czemu? Przez chwilę nad tym myślała, a potem zdecydowała – Dobrze.
Skryły się za budynkami tak, żeby nie było ich widać
Ukryły się za budynkami, tak, żeby nie było ich widać. Nie byłaś w Warszawie, co? Szczęściaro…
Gdy wyszły za róg, zobaczyły mężczyznę w garniturze, który trzymał w ręce teczkę, kołyszącą się w takt jego kroków.
Hmmmm.
– To dzielnica Mokotowa.
Mokotów nie ma dzielnic… Facet mógłby powiedzieć – Na Mokotowie; a najprędzej – Nie mam czasu.
– Są panie pijane? – Spojrzał na nich podejrzliwie.
Spojrzał na nie. To kobiety. I skąd od razu takie podejrzenie? Poza tym – byłam w tej dzikiej krainie, i tam mają tabliczki z nazwami ulic. Czemu facet nie pokaże im tabliczki?
Tylko zgubiłyśmy się…
Nienaturalny szyk: Tylko się zgubiłyśmy…
wychodziła jej nad wyraz dobrze
Źle to brzmi.
Z niedowierzaniem odparł mężczyzna.
Mało naturalne.
A, czyli tak nazywa się to miasto.
Przecież o tym akurat wiedziały od początku. I co, nie powiedzieli im dosłownie nic więcej? Zero przygotowania? To czego szefostwo od nich oczekuje? Cudów chyba.
A wie pan może, gdzie znajduje się stanowisko archeologiczne?
Bo jest tylko jedno w całej Warszawie…
idzie się przez pola
… W Warszawie? No, dobra, Mokotowa akurat nie znam, może tam się coś uchowało. Ale na przemyślane to nie wygląda.
Przeszły obok dumnie wznoszących się budynków, wyprostowanych jak na defiladę. Potem skierowały się ku polu, gdzie pachniało świeżo skoszoną trawą.
Na pewno nie chodzi Ci o Pola Mokotowskie, czyli park?
derenie niczym krew
Co chcesz osiągnąć tym opisem? Pokazać, że bohaterki rozpoznają gatunki roślin? Purpurowy jest.
motyle fruwały, tworząc piruety i salta
Robiąc, nie tworząc. Piruety nie są materialne.
Świerszcze grały swoją symfonię, prawie dorównując Vivaldiemu
Purpura, czyli patos – ale wychodzi raczej śmiesznie.
W końcu, dotarły na miejsce
Bez przecinka.
Przeszły przez ten teren
Nie niepokojone przez żadnego zbłąkanego archeologa…
W środku znajdowały się kości jakiegoś człowieka
I nikt się nimi nie zajmował?
Trzecia zasada podróżowania: wtop się w tłum.
A jaka jest pierwsza?
więc równie dobrze podróżnicy z XXIII wieku mogą je wykonywać bez żadnych podejrzeń.
… what.
spojrzały na ławki ustawione w niektórych miejscach
W innych nie?
idących w tym, czy w tamtym kierunku
Streszczasz. Przecinek zbędny.
Gdy weszły, uderzył je zapach grzanego piwa. Zalała je zielona poświata.
Mało obrazowe i stylistycznie nieładne.
Hebanowe stoły
Wątpię.
tak jak w szkołach
Po co ta uwaga? I czy szkoły w przyszłości są ciągle takie, jak teraz?
Laura zapytała się Alison tak cicho, aby nie było jej słyszeć.
Zapytała Laura Alison, cicho, żeby nie było jej słychać.
Teraz już takich nie robią.
Czemu?
– Chyba tak, o ile pamiętam. Mieli dziwny akcent, podobny do waszego.
Welcome to Corneria. Ale serio, facet śmierdzi NPCem. Tchnij w niego odrobinkę życia, co? Czemu nie spyta, czego niunia chce, co ją to obchodzi?
Czy może mówili dokąd idą?
Czy może mówili, dokąd idą?
powiedział, czyszcząc szklankę
… https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/ObsessiveCompulsiveBarkeeping
rzekła Laura swoim miękkim jak jedwab głosem.
Nie mogła powiedzieć, jak normalni ludzie? I czyim głosem miała to zrobić?
Wyszły z pubu, a następnie skierowały się tam, gdzie były budynki, aby wyjść z parku.
Źle się to parsuje.
Tam powitał ich szum miasta i gwar rozmów.
Powitał je. To dziewczyny. Mówimy o nich w rodzaju żeńskim.

– Za czym ta kolejka?
Amerykanka z przyszłości używa idiomu, który w Polsce już powoli staje się przestarzały?
kobieta w kręconych włosach.
Kobieta o kręconych włosach. Albo z kręconymi włosami.
– Dziewczyno, skąd ty się urwałaś? Mięsa nie ma od kilku godzin…
Ale stoimy do ostatniej paróweczki… Oj, coś mi się zdaje, że PRLu nie pamiętasz (pub?) – a w takim razie niezbędny jest research.
– Synowi kupię gumę Donald. Ale to w Peweksie – powiedziała platynowa blondyna, która stała w pobliżu.
I opowiem o tym wszystkim dookoła?
bluzka i spódnica ciasno opinały jej ciało. Do tego tercetu dołączyły inne głosy.
Tercetu bluzki, spódnicy i wałków?
– A mi potrzebne jest mleko Bebiko.
Mnie. Zaimek na pozycji akcentowanej ma był długi.
– Chciałabym zjeść owoce cytrusowe. Ale ich nigdzie nie ma.
Nie, nie znasz PRL. Dialogi w ogóle są tu bardzo nienaturalne.
Laura wyjęła, że spodni zdjęcia i zaczęła pokazywać im po kolei.
Autokorekta nie zaszkodzi, ale nie wyłapie takich literówek. Nie ufaj jej za bardzo.
Odeszły od kobiet na bezpieczną odległość.
Raz opisujesz prawie, że łuski na skrzydłach motylka, raz załatwiasz całą scenę jednym zdaniem. To nie robi dobrego wrażenia.
znała na to odpowiedź.
Wystarczy: znała odpowiedź.
Zobaczymy, gdzie przeniesiemy się.
Bardzo nienaturalne. Zobaczymy, gdzie wylądujemy.
… voille!
Nie używaj obcych słów, nie sprawdziwszy, jak je zapisać: https://www.thoughtco.com/voila-vocabulary-1371436

Nie jest dobrze. Nie przekonałaś mnie, po pierwsze, że wiesz, o czym chcesz opowiedzieć – mam raczej wrażenie luźnej notatki, pisanej, żeby sobie dopiero wyklarować fabułę. Nieprzemyślane to wszystko, prowizoryczne, nieporządne. Szczegóły już wypisałam.
Nie spiesz się. Masz tyle czasu, ile tylko chcesz (i nawet jego wehikuł ;D)
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.