- Opowiadanie: Głoguś - Ad Hominem.

Ad Hominem.

Po­pro­szo­ny o prze­ku­cie li­ry­ki w prozę, po­sta­no­wi­łem po­peł­nić gra­fo­ma­nię.

Nie wie­dzia­łem do ja­kiej to za­kwa­li­fi­ko­wać ka­te­go­rii – wy­bie­ram “Inne”, z do­miesz­ka­mi... fan­ta­sty­ki? Chyba tak.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Ad Hominem.

 ***

Było już późno, przy­naj­mniej tak wy­da­wa­ło się prze­by­wa­ją­cym w bu­dyn­ku oso­bom. Na ze­ga­rach do­cho­dzi­ła go­dzi­na pięt­na­sta, kiedy na szkol­nym ko­ry­ta­rzu stały na­prze­ciw sie­bie dwie osoby. 

– Ukhm… Pra­gnę za­uwa­żyć, że… – głos mó­wią­cy po­gar­dli­wie wobec dru­gie­go roz­mów­cy sta­nął. Po chwi­li Oskar wy­buchł się śmie­chem – Po­patrz na sie­bie czło­wie­ku, co ty sobą niby re­pre­zen­tu­jesz? Wy­glą­dasz jak… szma­ta? – kon­ty­nu­ował swój mo­no­log po­staw­ny męż­czy­zna. Może, nie po­staw­ny, – bliż­sze jego po­sta­wie by­ło­by stwier­dze­nie, że był on pewny sie­bie. Oskar pa­trzył się na nie­zna­ne­go mu bli­żej chłop­ca z po­li­to­wa­niem. Dla­cze­go? Dla­te­go, że… chło­piec ten wy­glą­dał mu na słab­sze­go, bied­niej­sze­go. Chło­piec ten zo­stał przez na­sze­go Oska­ra rzu­co­ny na zie­mię, spro­wa­dzo­ny do “par­te­ru”. Leżał. Sku­lo­ny wzdłuż szaf­ki, nic nie mówił. Czy jego oczy za­le­wa­ły się łzami? Nie. Czy był on zmę­czo­ny ży­ciem? Zde­cy­do­wa­nie. Emil, bo tak miał na imię wy­wo­dził się z klasy niż­szej. Może nie tyle klasy, bo to okre­śle­nie jest nieco ar­cha­icz­ne – ale na pewno był osobą bied­niej­szą niż jego kat. Kat…

– Nikt nie rodzi się złym czło­wie­kiem. To ab­sur­dal­ne co ro­bisz, chciał­bym Ci za­zna­czyć że… – Emil nie mógł do­koń­czyć swo­jej próby obro­ny, bo Oskar splu­nął na niego. Oskar, Oskar, Oskar – ile razy można po­wta­rzać to samo? Dla niego – wiecz­nie. Ten pysz­ny, do­ra­sta­ją­cy już męż­czy­zna po­cho­dził z ro­dzi­ny bo­ga­tej, in­te­li­genc­kiej. Wie­cie, te wszyst­kie bo­ga­te ro­dzi­ny, z któ­rych dzie­ci czę­sto wpa­da­ją w pro­ble­my nar­ko­ty­ko­we czy al­ko­ho­lo­we. I on – nie mógł po­chwa­lić się ko­cha­ją­cy­mi ro­dzi­ca­mi. Mógł za to jako pierw­szy krzy­czeć “Hej, pa­trz­cie! Mam ten naj­now­szy te­le­fon”. Emil za to był osobą ra­czej bied­ną. Przez Oska­ra i jego grup­kę uwa­ża­ny był za dzi­wa­ka, nie był bo­ga­ty, nie in­te­re­so­wał się tren­da­mi, nie pił, nie palił. “Nikt z nas nie kry­ty­ku­je mło­dzie­ży – wszy­scy by­li­śmy chyba po­dob­ni?” – mó­wi­li przy­mi­la­ją­cy się do bo­ga­tej ro­dzi­ny na­uczy­cie­le. No, nie zu­peł­nie. Emil przede wszyst­kim miał am­bi­cję, coś, czego “Oska­ria­to­wi” bra­ko­wa­ło. Tak czy ina­czej – Go­liat wy­grał nad Da­wi­dem, a ra­czej – Oskar wy­grał nad Emi­lem. Oczy­wi­ście mówię o aspek­cie fi­zycz­nym, je­stem pe­wien, że w przy­pad­ku in­te­lek­tu­al­ne­go spa­rin­gu bied­niej­szy przed­sta­wi­ciel płci brzyd­kiej zde­cy­do­wa­nie zdo­mi­no­wał­by swo­je­go ko­le­gę. Cho­ciaż – czy można tutaj mówić o ko­le­żeń­stwie?

Nie mniej – nasz an­ty-bo­ha­ter się­gał już po te­le­fon. Chciał na­grać film, upodlić już znisz­czo­ne­go psy­chicz­nie Emila. Ener­gicz­nie zdej­mu­jąc ple­cak, w któ­rym ukry­ty był te­le­fon, po­czuł nie­wy­obra­żal­ny ból. Zsu­nął się na zie­mię. Emil, wie­rząc w dobro czło­wie­ka ener­gicz­nie chwy­cił za słu­chaw­kę i wy­krę­cił numer ra­tun­ko­wy. Teraz to on był zwy­cięz­cą.

***

– Matko… Gdzie ja je­stem – młody przed­sta­wi­ciel klasy wyż­szej chciał się pod­nieść. Nie mógł. Czuł już nie ból, a… znie­wo­le­nie. Ob­ró­cił się. Uj­rzał on w progu ta­jem­ni­cze­go po­miesz­cze­nia rów­nie ta­jem­ni­czą zjawę. 

– Ja też uwa­ża­łem, że wszyst­ko mi się na­le­ży. Nie po­peł­nij mo­je­go błędu. – mó­wi­ło po­nu­rym gło­sem ta­jem­ni­cze stwo­rze­nie.

– Pff – par­sk­nął po­now­nie cha­rak­te­ry­stycz­nym śmie­chem mło­dzie­niec – Dla­cze­go mam niby z tobą roz­ma­wiać? Prze­cież je­steś je­dy­nie wy­two­rem mojej wy­obraź­ni! – krzy­czał.

– Je­stem… Ale zanim odej­dę – muszę coś Ci prze­ka­zać – Oskar chciał coś po­wie­dzieć, ale jego gar­dło nie mogło wy­do­być ani jed­ne­go słowa – Jeśli chcesz żyć, mu­sisz się zmie­nić. Mu­sisz być do­brym czło­wie­kiem! Dla­cze­go? Dla­te­go! – zjawa ta unio­sła Oska­ra w górę, po­trzą­sa­jąc nim i ude­rza­jąc z całą siłą o zie­mię. Ból ten był tak ogrom­ny, że jego opi­sa­nie jest nie­moż­li­we. Nagle – przed jego oczy­ma uka­za­ła się ta­jem­ni­cza wizja. Zo­ba­czył on swoją przy­szłość. Nie była to przy­szłość sa­mot­ni­ka, w żad­nym wy­pad­ku. Uj­rzał on jed­nak dys­to­pię. Leżał on prak­tycz­nie nagi, za­ro­śnię­ty, brud­ny i śmier­dzą­cy w me­li­nie. Wśród niego? Lu­dzie w sta­nie po­dob­nym do niego, za­pew­ne odu­rze­ni, któ­rzy się z niego na­bi­ja­li. Onie­miał. 

– Co? Je­steś wy­two­rem tylko i wy­łącz­nie mojej wy­obraź­ni! Mojej, ro­zu­miesz! Nie ufam ci! Wynoś się! Wynoś! – ta­jem­ni­cza zjawa rzu­ci­ła – Kto za życia nie był ani razu czło­wie­kiem… A zresz­tą, twój wybór. – Oskar obu­dził się. W szpi­ta­lu. Wokół niego nie było ni­ko­go. Przy­ja­cie­le? Pew­nie im­pre­zo­wa­li. Ro­dzi­ce? Pew­nie pra­co­wa­li. A on? On cier­piał. Było już późno. Zde­cy­do­wa­nie za późno.

 ***

Koniec

Komentarze

Witaj po­now­nie. :)

Faj­nie, że pró­bu­jesz in­nych utwo­rów, tym razem pro­za­tor­skich. :)

 

Po­wi­nie­neś na spo­koj­nie prze­czy­tać sobie kil­ka­krot­nie cały tekst, po­nie­waż za­wie­ra sporo uste­rek ję­zy­ko­wych. 

Do po­pra­wy jest rów­nież zapis dia­lo­gów; za­miesz­czam Ci tutaj nie­oce­nio­ny Po­rad­nik au­tor­stwa Dra­ka­iny, w któ­rym znaj­dziesz wiele waż­nych wska­zó­wek, porad oraz lin­ków, m. in. od­no­śnie za­pi­su dia­lo­gów wła­śnie:

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842

 

Po­zdra­wiam ser­decz­nie, po­wo­dze­nia. :)

Edy­cja – istot­na kwe­stia – po ty­tu­le nie sta­wiaj krop­ki.

Pe­cu­nia non olet

Dzię­ku­ję za radę! 

Czło­wiek - to brzmi dum­nie!

Hej 

Po prze­czy­ta­niu Two­je­go tek­stu muszę stwier­dzić, że po­ru­szasz ważną kwe­stię. I do­brze, że bie­rzesz się za trud­ne te­ma­ty, bo o nich warto pisać :) Ta hi­sto­ria tro­chę sko­ja­rzy­ła mi się z opo­wie­ścią wi­gi­lij­ną. Ze­psu­ty je­go­mość zo­sta­je na­wie­dzo­ny w Twoim przy­pad­ku przez jed­ne­go, na­zwij­my go, ducha. Morał hi­sto­rii jest oczy­wi­sty jak u Dic­ken­sa. Jed­nak u Cie­bie jest za mało in­for­ma­cji. Czemu Oskar jest tak ze­psu­ty, że wy­ży­wa się na słab­szych? Czemu jest dla niego za późno? Do­brze jest nieco na­kre­ślić tło wy­da­rzeń, by czy­tel­nik le­piej zro­zu­miał co chcesz prze­ka­zać. Wy­da­je mi się, że tro­chę po­sze­dłeś na skró­ty a nie­po­trzeb­nie. Zgod­nie z tym, co na­pi­sa­ła bruce do­brze by było też upo­rząd­ko­wać ca­łość, bo jest na­pi­sa­na nieco cha­otycz­nie. 

No i po­pra­wić błędy :) 

Po­zdra­wiam 

"On jest dziw­nym wir­tu­ozem – Na or­ga­nach ludz­kich gra Bu­dząc za­chwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Po­wiedz, kogo ob­cho­dzi gra, Z któ­rej żywy nie wy­cho­dzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złu­dze­nia! Na sobie te­stu­je­my Każdą praw­dę i mit."

“Po prze­czy­ta­niu Two­je­go tek­stu muszę stwier­dzić, że po­ru­szasz ważną kwe­stię. I do­brze, że bie­rzesz się za trud­ne te­ma­ty, bo o nich warto pisać :) Ta hi­sto­ria tro­chę sko­ja­rzy­ła mi się z opo­wie­ścią wi­gi­lij­ną. Ze­psu­ty je­go­mość zo­sta­je na­wie­dzo­ny w Twoim przy­pad­ku przez jed­ne­go, na­zwij­my go, ducha. Morał hi­sto­rii jest oczy­wi­sty jak u Dic­ken­sa. Jed­nak u Cie­bie jest za mało in­for­ma­cji. Czemu Oskar jest tak ze­psu­ty, że wy­ży­wa się na słab­szych? Czemu jest dla niego za późno? Do­brze jest nieco na­kre­ślić tło wy­da­rzeń, by czy­tel­nik le­piej zro­zu­miał co chcesz prze­ka­zać. Wy­da­je mi się, że tro­chę po­sze­dłeś na skró­ty a nie­po­trzeb­nie. Zgod­nie z tym, co na­pi­sa­ła bruce do­brze by było też upo­rząd­ko­wać ca­łość, bo jest na­pi­sa­na nieco cha­otycz­nie. “

 

Wła­ści­wie – chaos to coś, co pla­no­wa­łem od po­cząt­ku tego utwo­ru – jako, że to stro­na dot. fan­ta­sty­ki to cały ten kró­ciut­ki wątek stał się cha­otycz­nym przed­sta­wie­niem burzy myśli mło­de­go czło­wie­ka, to taki za­mie­rzo­ny “per­for­man­ce” – może nie­uda­ny! Nie je­stem wiel­kim pi­sa­rzem, nie mniej chcia­łem by każdy mógł wy­two­rzyć sobie po tym tek­ście pole in­ter­pre­ta­cyj­nie. Dla­cze­go za późno? Bo­ha­ter nie chciał po­mo­cy, można się chyba do­my­ślić. To krót­ki tekst, nie chcia­łem się zbyt­nio roz­pi­sy­wać, bo chcia­łem w ogóle spraw­dzić swój “styl”, który jest moim zda­niem – fa­tal­ny. Dla­cze­go jest ze­psu­ty? To kwe­stia, którą słabo po­ru­szy­łem ze wzglę­du na ten “kult cha­osu” w tym utwo­rze. On sam tego nie wie­dział. Nie mniej – dzię­ku­ję za opi­nię! 

Po­zdra­wiam, błę­dów po­sta­ram się uni­kać.

Czło­wiek - to brzmi dum­nie!

 Mia­łeś po­mysł, na scen­kę po­ru­sza­ją­cą ważny pro­blem, ale – mówię to z praw­dzi­wą przy­kro­ścią – za­mor­do­wa­łeś ją fa­tal­nym wy­ko­na­niem. Część błę­dów i uste­rek wy­mie­ni­łam w ła­pan­ce, jed­nak wiedz, że po­pra­wie­nia wy­ma­ga nie­mal każde zda­nie.

Mam wra­że­nie, że może za­in­te­re­so­wać Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17

 

Ad Ho­mi­nem. → Krop­ka w ty­tu­le jest błę­dem, usuń ją.

 

oso­bom. Na ze­ga­rach do­cho­dzi­ła go­dzi­na pięt­na­sta, kiedy na szkol­nym ko­ry­ta­rzu stały na­prze­ciw sie­bie dwie osoby. → Czy to ce­lo­we po­wtó­rze­nie?

 

głos mó­wią­cy po­gar­dli­wie wobec dru­gie­go roz­mów­cy sta­nął. → Zda­nie do re­mon­tu.

Ktoś może mówić ja­kimś gło­sem, ale głos nie mówi. Można mówić do dru­giej osoby, ale nie można mówić wobec osoby. Co to zna­czy, że głos sta­nął?

 

Po chwi­li Oskar wy­buchł się śmie­chem – Po­patrz na sie­bie czło­wie­ku, co ty sobą niby re­pre­zen­tu­jesz? → Wy­buchł gra­nat, ale nie Oskar. Zbęd­ny za­imek zwrot­ny. Brak krop­ki na końcu zda­nia. Wy­po­wiedź dia­lo­go­wą za­pi­su­je­my w nowym wier­szu. Winno być:

Po chwi­li Oskar wy­buchnął śmie­chem.

– Po­patrz na sie­bie czło­wie­ku, co ty sobą re­pre­zen­tu­jesz?

 

kon­ty­nu­ował swój mo­no­log po­staw­ny męż­czy­zna. Może, nie po­staw­ny, – bliż­sze jego po­sta­wie by­ło­by… → Brzmi to fa­tal­nie. Zbęd­ny za­imek. Przed pół­pau­zą nie sta­wia się prze­cin­ka.

 

Oskar pa­trzył się na nie­zna­ne­go mu bli­żej chłop­ca z po­li­to­wa­niem. → Zbęd­ny za­imek zwrot­ny.

Pro­po­nu­ję: Oskar z po­li­to­wa­niem pa­trzył na nie­zna­ne­go mu bli­żej chłop­ca.

 

Dla­te­go, że chło­piec ten wy­glą­dał mu na słab­sze­go, bied­niej­sze­go. Chło­piec ten zo­stał przez na­sze­go Oska­ra rzu­co­ny na zie­mię… → Czemu tu służy wie­lo­kro­pek? Nie można wy­glą­dać komuś. Oskar nie jest nasz. Skoro rzecz dzie­je się na szkol­nym ko­ry­ta­rzu, to nie było tam ziemi.

Pro­po­nu­ję: Dla­te­go, że chło­piec wy­glą­dał na słab­sze­go, bied­niej­sze­go. Oskar rzu­cił/ po­pchnął go na pod­ło­gę

 

Leżał. Sku­lo­ny wzdłuż szaf­ki… → Komuś sku­lo­ne­mu, czyli zwi­nię­te­mu jak kulka, ra­czej trud­no leżeć wzdłuż cze­goś.

 

Czy był on zmę­czo­ny ży­ciem? → Zbęd­ny za­imek.

 

chciał­bym Ci za­zna­czyć że… → …chciał­bym ci za­zna­czyć że

Za­im­ki pi­sze­my wiel­ka li­te­rą, kiedy zwra­ca­my się do kogoś li­stow­nie.

 

Emil nie mógł do­koń­czyć swo­jej próby obro­ny… → Zbęd­ny za­imek.

 

Emil za to był osobą ra­czej bied­ną. Przez Oska­ra i jego grup­kę uwa­ża­ny był za dzi­wa­ka, nie był bo­ga­ty… → Nie­po­trzeb­nie wciąż po­wta­rzasz to, co czy­tel­nik już wie.

 

No, nie zu­peł­nie.No, niezu­peł­nie.

 

coś, czego “Oska­ria­to­wi” bra­ko­wa­ło. → Dla­cze­go Oska­riat?

 

Tak czy ina­czej – Go­liat wy­grał nad Da­wi­dem, a ra­czej – Oskar wy­grał nad Emi­lem. → Tak czy ina­czej – Go­liat wy­grał z Da­wi­dem, a ra­czej – Oskar wy­grał z Emi­lem.

Można wy­grać z kimś, można kogoś po­ko­nać, ale nie można wy­grać nad kimś.

 

zde­cy­do­wa­nie zdo­mi­no­wał­by swo­je­go ko­le­gę. → Zbęd­ny za­imek.

 

Nie mniej – nasz an­ty-bo­ha­ter się­gał już po te­le­fon. → Nie­mniej – nasz an­tybo­ha­ter się­gał już po te­le­fon.

 

Zsu­nął się na zie­mię. → Ra­czej: Osu­nął się na pod­ło­gę.

 

Emil, wie­rząc w dobro czło­wie­ka ener­gicz­nie chwy­cił za słu­chaw­kę… → Ko­mór­ka no­szo­na w ple­ca­ku nie ma słu­chaw­ki. Chwy­ta­my coś, nie za coś.

Pro­po­nu­ję: Emil, wie­rząc w dobro czło­wie­ka, ener­gicz­nie chwy­cił apa­rat

 

– Matko… Gdzie ja je­stem – młody przed­sta­wi­ciel klasy wyż­szej chciał się pod­nieść.– Matko… Gdzie ja je­stem?Młody przed­sta­wi­ciel klasy wyż­szej chciał się pod­nieść.

Tu znaj­dziesz wska­zów­ki, jak za­pi­sy­wać dia­lo­gi.

 

Uj­rzał on w progu ta­jem­ni­cze­go po­miesz­cze­nia… → Zbęd­ny za­imek.

 

Nie po­peł­nij mo­je­go błędu. – mó­wi­ło po­nu­rym gło­sem ta­jem­ni­cze stwo­rze­nie. → Zbęd­na krop­ka po wy­po­wie­dzi.

 

– Pff – par­sk­nął po­now­nie cha­rak­te­ry­stycz­nym śmie­chem mło­dzie­niec → Brak krop­ki po di­da­ska­liach.

 

– Je­stem… Ale zanim odej­dę muszę coś Ci prze­ka­zać… → – Je­stem… Ale zanim odej­dę, muszę coś ci prze­ka­zać…

Uni­kaj do­dat­ko­wych pół­pauz w dia­lo­gach; spra­wia­ją że zapis staje się mniej czy­tel­ny.

 

ale jego gar­dło nie mogło wy­do­być ani jed­ne­go słowa… → Gar­dło nie wy­do­by­wa słów.

Pro­po­nu­ję: …ale nie mógł wy­do­być z gar­dła ani jed­ne­go słowa…

 

Dla­cze­go? Dla­te­go! – zjawa ta unio­sła Oska­ra w górę, po­trzą­sa­jąc nim i ude­rza­jąc z całą siłą o zie­mię. → Di­da­ska­lia wiel­ką li­te­rą. Zbęd­ny za­imek. Masło ma­śla­ne – czy można coś unieść w dół? Czy do­brze ro­zu­miem, że jed­no­cze­śnie pod­no­si­ła Oska­ra, po­trzą­sa­ła nim i ude­rza­ła o pod­ło­gę?

Pro­po­nu­ję: Dla­cze­go? Dla­te­go! – Zjawa unio­sła Oska­ra i po­trzą­snąwszy nim, rzu­ci­ła z całą siłą na pod­ło­gę.

 

Ból ten był tak ogrom­ny… → Zbęd­ny za­imek.

 

Zo­ba­czył on swoją przy­szłość. → Jak wyżej.

 

Uj­rzał on jed­nak dys­to­pię. → Jak wyżej.

 

Leżał on prak­tycz­nie nagi, za­ro­śnię­ty, brud­ny i śmier­dzą­cy w me­li­nie. Leżał w me­li­nie, prak­tycz­nie nagi, za­ro­śnię­ty, brud­ny i śmier­dzą­cy.

 

Wśród niego? Lu­dzie w sta­nie po­dob­nym do niego, za­pew­ne odu­rze­ni, któ­rzy się z niego na­bi­ja­li. → Nic nie może dziać się wśród kogoś. Nad­miar za­im­ków.

Pro­po­nu­ję: Był wśród po­dob­nych ludzi, za­pew­ne odu­rzo­nych i na­bi­ja­ją­cych się z niego.

 

Wynoś się! Wynoś! – ta­jem­ni­cza zjawa rzu­ci­ła – Kto za życia nie był ani razu czło­wie­kiem… A zresz­tą, twój wybór. – Oskar obu­dził się. → Winno być:

Wynoś się! Wynoś!

Ta­jem­ni­cza zjawa rzu­ci­ła:

 – Kto za życia nie był ani razu czło­wie­kiem… A zresz­tą, twój wybór.  

Oskar obu­dził się.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Cześć Gło­guś,

 

Twoje wier­sze miały pe­wien urok, ale nie jest do­brym po­my­słem wrzu­ca­nie serii two­rów co­dzien­nie. Zwłasz­cza gdy ewi­dent­nie wy­ma­ga­ją pracy, jak po­wyż­szy. Pi­sa­nie wię­cej i roz­wi­ja­nie się za­wsze na plus, ale widać – co zresz­tą sam przy­zna­łeś – że to tekst na­pi­sa­ny pod wpły­wem chwi­li. Jak po­wstał, tak wrzu­ci­łeś, co za­wsze jest ze szko­dą dla czy­ta­ją­cych. Warto by tek­sty tro­chę od­le­ża­ły, spoj­rzysz na nie świe­żym okiem i sam wy­ła­piesz naj­bar­dziej ra­żą­ce błędy.

 

Poza tym po­le­cam udzie­lać się także pod in­ny­mi tek­sta­mi, nie tylko swo­imi, bo na tym forum dzia­ła­my na za­sa­dzie wza­jem­no­ści :)

 Z per­spek­ty­wy czasu do­ce­niam swoje błędy w tym utwo­rze. Nie mniej – nie usunę go, tak by inni wie­dzie­li jak NIE pisać ;). Dzię­ku­ję za rady!

 

”Poza tym po­le­cam udzie­lać się także pod in­ny­mi tek­sta­mi, nie tylko swo­imi, bo na tym forum dzia­ła­my na za­sa­dzie wza­jem­no­ści :)” – na­tu­ral­nie, nie je­stem (chyba) sa­mo­lub­ny? mi­łe­go dnia!

 

Czło­wiek - to brzmi dum­nie!

Gło­guś,

 

jasne – nie usu­waj. Nie tylko inni mogą się z niego wiele na­uczyć, ale i Ty sam za jakiś czas tutaj zaj­rzysz i zo­bacz, jak wiel­ki pro­gres zro­bi­łeś. Poza tym, żeby nie było – ten tekst nie jest zły :) Wy­ma­ga tylko do­pra­co­wa­nia, ale już znasz kie­ru­nek i wiesz na czym się sku­pić, więc bę­dzie tylko le­piej :) 

Gło­guś, tek­stu nie usu­waj, nie ma po­wo­du. Wszy­scy tu je­ste­śmy, żeby się uczyć. To, że tekst nie jest ide­al­ny, nie sta­no­wi po­wo­du, żeby go usu­wać. Na­to­miast do­brym po­my­słem by­ło­by na­nie­sie­nie po­pra­wek. Re­gu­la­to­rzy wy­si­li­ła się i zro­bi­ła Ci pięk­ną ła­pan­kę, a byki jak były, tak są. Usu­wa­jąc błędy spra­wisz, że ko­lej­ni czy­tel­ni­cy będą bar­dziej za­do­wo­le­ni z lek­tu­ry.

Ko­smos to ba­zgra­ni­na byle ja­kich wie­lo­krop­ków!

Hmm, a po­my­śla­łeś o tym, że Emil może mieć pro­ble­my, kiedy Oskar znaj­dzie się w szpi­ta­lu, bo wszy­scy uzna­ją, że ob­ra­że­nia Oska­ra to wina Emila wła­śnie? Tro­chę ta zjawa wy­bra­ła nie­od­po­wied­ni mo­ment ;)

W opku jest sporo cha­osu i ba­bo­li. Tek­stu nie usu­waj, ale ba­bol­ki po­po­pra­wiaj, żeby ko­lej­ni czy­tel­ni­cy mogli się cie­szyć Twoją opo­wie­ścią. W sumie, po­mi­ja­jąc fakt nie­zbyt od­po­wied­nie­go mo­men­tu dla pod­ję­cia in­ter­wen­cji przez zjawę, opo­wia­dasz o waż­nym pro­ble­mie.

Chcia­ła­bym w końcu prze­czy­tać coś opty­mi­stycz­ne­go!

Nowa Fantastyka