
Po raz niepamiętny z rozkoszą układał się do snu. Wykonywał najbardziej lubianą, może nawet kochaną, czynność dnia. Szykowanie się do spoczynku, wyciąganie na posłaniu, rozluźnianie mięśni, poruszanie palcami stóp… Staranne wysmarkiwanie nosa, ziewanie, czyszczenie zębów.
Miał bardzo wygodne łoże z parunastu wilczych skór, pamiątkę dawnych dni, gdy był ceniony. Niektóre z tych futer mocno już wyleniały, inne po prostu zetlały ze starości, ale ciągle zapewniały wspaniałe wytchnienie.
W końcu nadchodziła upragniona chwila powolnego zamykania coraz bardziej ciążących powiek. Ważna nie tylko dla niego, istotna także dla przyrody, też spowalniającej rytm istnienia. I dla ludzi, teraz myślących o ułożeniu się na spoczynek. Drapieżne zwierzęta i ptaki, nocni łowcy, z radością witały jego dzieło, podobnie jak istoty człowiecze. Wiedział o tym i cieszył się, że nadal jest potrzebny.
Sądził, że wykonywana praca, żmudna i wysilona, warunkuje jego dalsze istnienie. Ktoś przecież musiał powodować, że nadchodził zmrok, dopiero wtedy niebo szarzało, pogłębiały się cienie, pokazywały księżyc i gwiazdy. Nie tylko dla niego nadchodziła pora snu.
Dawniej miał o wiele więcej pracy: podlegała mu cała noc. Już nie pamiętał, kiedy stracił nad nią panowanie. Wcale się tym nie smucił, przeciwnie, z radością konstatował, że wreszcie może porządnie odpocząć.
Martwił się zupełnie czymś innym: zapomnieniem i samotnością.
Ciągle nieumarły, przedwieczny bóg władał teraz już tylko zmierzchem i tym, co następowało później. Powolne przenoszenie się przez niego w niebyt snu powodowało, że zapadała ciemność.
Od wieków śnił tylko o jednym: o świcie. Nieuchronnie następował, więc ktoś go powodował. Ktoś taki jak on… Dawny bóg, teraz już, tak jak on, zapomniany, którego jedną z ważnych sług była Jutrzenka.
Władcę Zmroku zawsze nurtowała tylko jedna myśl: mógłby kiedyś, w zaraniu dnia, spotkać boga poranka. Mógłby wreszcie z kimś pogawędzić. Może wspólnie przełamaliby w końcu niemoc samotności. Może nawet wymyśliliby jakieś zmiany w odwiecznym porządku nocy i dnia?
On był jednak nieodmiennie tak wyczerpany przygotowywaniem zmierzchu, że nigdy nie mógł odpowiednio wcześniej się obudzić…
Gdy wstawał, okalający go świat już prażył się w ostrych promieniach słońca.
23 marca 2023 r. Roger Redeye
Jako ilustrację wykorzystałem zdjęcie, przedstawiając płaskorzeźbę z wyobrażeniem jednego z bogów Majów. Z treścią miniatury na pewno bardzo dobrze konweniuje…
Źródło ilustracji → http://przedkolumbem.blogspot.com/2013/06/bogowie-majow.htm