- Opowiadanie: M.G.Zanadra - Marokańska herstoria

Marokańska herstoria

Skoro tekst pozostał wolnym strzelcem, Autorzysko postanowiło uzupełnić go o zawsze pomocne Czytelników wskazówki ;)

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Marokańska herstoria

Skuszona arabeskami, kunsztownymi mandalami, kuskusem, cynamonem i bogactwem zabytków nie zastanawiałaś się dwa razy. Wystarczyła jedna walizka i plecak, w którym oprócz dokumentów znajdowała się dodatkowa torba na pamiątki i ukochana książka. Napawając się zapachem szafranu z anyżem, siedziałaś na zdobnych poduchach, wyciągając ochoczo ręce do mehendi. Szczebiocące towarzyszki doradzały żarliwie hennę brunatną, ale ognista pomarańcz już dawno tuliła twe serce. Nie dopytałaś, dlaczego tubylczynie niecierpliwie wymieniały spojrzenia, gdy twą skórę łaskotał, malujący rożek z ich zdaniem zbyt jasnym proszkiem. Wszechobecny, rdzawy kamień i bielone ściany z łatwością przenikały twe bariery, które wkrótce niemal zanikły. Egzotyczny świat cię wchłaniał, gdy bezmyślnie zmieniałaś słowa swej modlitwy, mającej utrzymać cię w tym stanie bez końca. 

Pamiętasz dobrze, jak po kostki brodząc w słonej wodzie pozwalałaś, żeby bryza przywiewała chaos we włosy. Śnisz nadal o turkusowym szumie, w który miałaś się wsłuchiwać upojnymi nocami, leżąc wyczerpana na nieskazitelnym, białym piasku. Marzysz, aby żar słoneczny, choć raz jeszcze rozpalił twe ciało, lecz tym razem niech pali od środka! Wysuwasz na jawie czubek języka i zwilżasz dolną wargę, aby delikatnie chwycić ją zębami i przekonać się, że to tylko fatamorgana. Jakie myśli cię nachodzą, gdy odkrywasz, że całe ciało masz zlane potem? Na karb czego składasz pisk w uszach i mroczki? Dlaczego wciąż misternie zasłaniasz okna przed gwiazdami? Niegdyś wyciągnięta dłoń do dziś zdaje się próbować chwycić w podstępne szpony. 

Byłaś pewna, że tę noc zapamiętasz już na zawsze. Chcąc okrasić ją nastrojem, zniosłaś złote lampy do sypialni. Przez ażurowe ścianki przenikało ciepłe migotanie świec, które światłocieniem malowało urokliwe wzory na ścianach. Wtedy wszedł twój mąż, którego bezkrytycznie przyjęłaś w całości i powitałaś w swym życiu z czułym uśmiechem. Podszedł bliżej łoża i usiadł na skrzyni, a ty stanęłaś przed nim. Zgodnie z własnym, wtedy infantylnym, wyobrażeniem miłości chciałaś dla niego zatańczyć, bo tym dla ciebie było kochanie. Tańcem. Śmiechem. Bezrefleksyjnym oddaniem. Jednak łapczywe, męskie spojrzenie za bardzo onieśmielało, więc pouczona przynajmniej o ślubnych tradycjach, cierpliwie czekałaś aż poda ci słodycze. Ułożyłaś dłoń na jego ramieniu i powoli spoczęłaś na kolanie. Patrzyłaś mu głęboko w oczy, co pomimo ciągłego pozostawania w twoim zdaniem mało efektownym hidżabie, było dość wyzywające. Spuściłaś wzrok, ale ukochany poderwał rękę i zgiętym palcem uniósł twoją brodę, abyś ponownie na niego spojrzała. Akurat oczy kochał w tobie ponad wszystko, więc zakryte ciało nawet w noc poślubną mu nie przeszkadzało. Zbliżyłaś spragnione usta, dając jasny sygnał gotowości do przyjęcia na nie tysiąca pocałunków. 

Ośmielona nastaniem wytęsknionej chwili ściągnęłaś jednym ruchem chustę z głowy, a długie włosy spłynęły na młodziutkie ramiona. Na ten gest twój wybranek się spłoszył i poderwał. Zrzucił cię tym samym na twardą podłogę. Nie wiedziałaś, co się dzieje i po raz pierwszy od przyjazdu coś wzbudziło twe zastanowienie. Małżonek złapał cię mocnym chwytem za ramię i podniósł jak piórko, prowadząc w stronę masywnej, cedrowej szafy. Otworzył drzwi i niemal wrzucił cię do środka. Krzyknął, że masz patrzeć! Zajrzałaś, więc przez dziurkę od klucza, gdy opuszczał spodnie i unosił koszulę. Wiedział, gdy odwróciłaś wzrok. Znowu nieskładnie krzyknął, więc posłusznie oglądałaś jak raz po raz dawał folgę w już zupełnie pozbawioną magii ceremonię ślubnej nocy. Ułożył się w końcu na poduchach i zasnął, nie dbając o uczucia małżonki, a ty zostałaś w szafie, spoglądając w stronę powiewającego baldachimu. Cedrowe drzwi były uchylone, ale coś powstrzymywało cię przed wyjściem. Nie wiedziałaś, skąd pojawiło się w twej pamięci słowo, które rozbrzmiewało wtedy z narastającym natężeniem – naiwność. Przełamałaś strach. Nie było ci jednak w smak, położyć się obok męża, który nie zdołał wpisać się w twoje wyobrażenia idealnej miłości. Te, które do tej pory znałaś tylko z filmów i pięknych baśni. Przez resztę nocy wpatrywałaś się przez bogato zdobione kraty w gwiazdy, które dopiero wtedy jawiły się jako obce, a przecież zawsze wisiały nad tą częścią globu. 

Zbyt późno zalała cię fala pytań, które powinny nasączać cię wcześniej. Szukając odpowiedzi, opierałaś się nadal o okiennicę, kiedy weszła pulchna mantyka. Pieczołowicie oglądała prześcieradło, gdy kierowałaś kroki do wyjścia. Splunęła, patrząc złowrogo. Zdążyłaś tylko zmarszczyć czoło, bo szczebiotki pociągnęły cię ze sobą. Próbowałaś wyjść. Odpocząć. Nabrać dystansu. Jednak za każdym razem przy metalowych drzwiach, ktoś łapał cię za rękę i prowadził w głąb riady. Zrozumiałaś szybko, że sama uczyniłaś się więźniem, a raj zza drewnianych krat dozował ci będzie ten mąż, który wzbudził u ciebie niesmak do zapachu cedru. Pomimo zohydzonej woni, klęczałaś cierpliwie co noc w szafie, czekając aż do niedawna ukochany zaśnie. Przywykłaś, bo wszelkie błagania zdawały się być bezdźwięczne, a przynajmniej w tych ścianach zupełnie niesłyszalne. Dotarło do ciebie, że do niedawna sama byłaś głucha na rady, płynące od porzuconych za sobą bliskich. Być może to była nagroda, choć bardziej omam z braku snu, bo wyraźnie błysnęło coś w szafie. Przetarłaś rękawem owalny kształt, a spod kurzu wyłonił się mosiężny przyrząd. Wiedziałaś, czym jest, a jak go używać przypomniała ci miła sercu książka. 

Na palcach podeszłaś do okna i zawiesiłaś astrolabium pionowo. Jeszcze przez chwilę podziwiałaś ażurowe rete wraz z innymi zdobieniami, żeby w końcu ustawić wskazówkę i spojrzeć przez przezierniki. Uśmiechnęłaś się wtedy, bo to takie momenty rozpaliły twoją miłość do orientalnej kultury. Szkoda, że zauroczyło cię jej powierzchowne piękno, ale nie wciągnęła głębia znaczeń. Analizowałaś niebo, obliczałaś kąty i spoglądałaś w gwiazdy, marząc o kolejnych podróżach. Wyrwał cię z rozmyślań nagły, charkliwy dźwięk. Podskoczyłaś nieznacznie, zanim zdałaś sobie sprawę, że to tylko mąż zachrapał. Wskazówka astrolabium zatoczyła prawie pełne koło. Dociągnęłaś ją na miejsce, wtem poczułaś, że spadasz. Silny wir porwał cię w podróż niespodziewaną i porzucił w miejscu, które co dzień widziałaś z okna. Jednak nocą kolory pochłaniała szarość, gwar ustępował miejsca głuchej ciszy, a kurkuma i kminek wietrzały. Księżyc oświetlał bogate zdobienia, aby te straszyły cieniami. Uciekając przed nimi, uderzyłaś czołem o niewidzialną barierę. Badałaś ją dłonią. Ciągnęła się wokół riady. Rozważałaś, czy widok z okna mógł być twym ograniczeniem. Najwyraźniej widnokrąg stał się nowym horyzontem. 

Otworzyłaś oczy. Klęczałaś na parapecie. Przeszło ci przez myśl, że to był tylko dziwny sen. Lecz jeśli tak było, to skąd ten wielki guz na czole? Rozejrzałaś się dookoła. Astrolabium zniknęło. Już świtało, a twój mąż zaczynał się wiercić. Dzień nie chciał się skończyć, jakby zabraniał ci ucieczki, choć może to twoja niecierpliwość wydłużała sekundy. Słońce w końcu zaszło, mąż położył się spać, a ty wychodząc z szafy pomacałaś cedrowe półki. Było! Pojawiło się ponownie! Zawiesiłaś je nad oknem i zakręciłaś wskazówką. Gwiazdy cię nawoływały, gdy biegałaś po szarych uliczkach, chcąc wyrwać się z tej ciemni, ale znów niespodziewanie znalazłaś się na parapecie. Wiele prób przeszłaś i długo szukałaś drogi ucieczki. Postanowiłaś się wspiąć, bo być może niewidoczna bariera miała koniec gdzieś u góry. Mocno złapałaś coś dłonią i podciągnęłaś się ze wszystkich sił. Stopą także znalazłaś oparcie, więc odepchnęłaś się, aż coś trzasnęło. Ręce ledwo utrzymywały ciężar ciała, a nogi zwisały, bezowocnie szukając podpory. Poczułaś szarpnięcie. Znów byłaś na parapecie, a twój mąż zaciskał pięść na plecach twojej szaty. Spróchniałe drewno zdobnej kraty okiennej pękło, a ty zawisłaś wysoko. 

Do dziś nocami słyszysz naprzemiennie smoczą pożogę, tętent Pegaza albo ryk Wielkiej Niedźwiedzicy. Przyłapywałaś się na otwieraniu okien i wspinaniu po kaloryferze. Astrolabium się już nie pojawia mimo częstej analizy tej chwili, w której Dżin podrzucił podstępne narzędzie. Sprowokowany twą niefrasobliwością nie mógł oprzeć się pokusie uwikłania cię w śmiertelną grę. Jako zaślepiona miłością młódka, nie chciałaś wysłuchiwać obaw bliskich, czy chociaż porad mieszkańców, więc stałaś się łatwym kąskiem egzotycznego demona, a może sama bezmyślnie uczyniłaś siebie pionkiem na szachownicy dwóch przyjętych, a skłóconych ze sobą bóstw? Po latach uciekłaś bez pamiątek i książki, jednak z ciągłym uczuciem pustki i wrogiego oddechu na karku, a twój wydarty z piersi duch do dziś błąka się po szarych uliczkach, gdy rozbawiony Dżin próbuje zmusić twe ciało do skoku. 

Koniec

Komentarze

"Jakie myśli cię nachodzą, ODKRYWAJĄC, że całe ciało masz zlane potem?" – w tak sformułowanym zdaniu to myśli odkrywają podczas nachodzenia ;) Ładnie napisane, trochę zawiłe, ale doskonale się czyta. Narracja wcale niełatwa w pisaniu, ale to tylko potęguje efekt :) Niezłe.

Spodziewaj się niespodziewanego

Marzenia skonfrontowane z brutalną rzeczywistością, od której można uciec spoglądając w gwiazdy. Całość osadzona w kulturze arabskiej, ale herstoria uniwersalna.

 

Pozdrawiam

Witaj.

Czy to limit dolny ścieżki B, czy też limit górny ścieżki A? Napisano, by ukazać nieścisłość regulaminu.

Hehehe, niezłe, Anonimie. :))

Odnoszę wrażenie, że jesteś Kobietą. :) Opowiadanie jest przesiąknięte nieprawdopodobnym wręcz bólem, cierpieniem, niespełnieniem i rozczarowaniem. Żal głównej bohaterki, żal jej marzeń i pragnień, tak typowych dla każdej kobiety. Nie chcę wdawać się w rozpatrywanie wad i zalet sytuacji, w jakiej się znalazła (i znajduje tysiące innych), ale cieszy mnie ucieczka (oby udana!), choć współczuję przeklętego oddechu, który zawsze już będzie towarzyszył dziewczynie i od którego jej psychika nigdy się nie uwolni. Osobne gratulacje za zawarcie w opowieści tak wielu wyrażeń z tej części globu, potęgujących niesamowity nastrój. 

Zgrzytająca mi czasem interpunkcja została przygwożdżona nadmiarem emocji podczas lektury. ;)

Bardzo dobry, mocny tekst. Brawa! :)

Pozdrawiam, klikam, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Zanim przeczytam, odpowiem:

 

Czy to limit dolny ścieżki B, czy też limit górny ścieżki A? Napisano, by ukazać nieścisłość regulaminu.

 

To zarówno limit dolny ścieżki B jak i górny ścieżki A. Jeśli ktoś się wstrzeli w tę właśnie (dokładnie!) długość, tylko od jej/jego woli zależy, z której ścieżki skorzysta.

 

Dodam to do FAQ.

 

 

entropia nigdy nie maleje

Hej Wybacz Anonimie, ale jestem odporny na tego typu eksperymenty, a może zbyt oporny :). Podziwiam sposób w jaki tekst został napisany, choć do mnie nie trafił. Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

entropia nigdy nie maleje

Burki, hidżaby, nikaby. Jakie nakrycia głowy noszą muzułmanki i dlaczego?

Lożanka bezprenumeratowa

Nana, masz rację! Popracuję nad tym zdaniem, choć będzie niełatwo. Każdy znak się liczy ;) Super, że się podobało.

AP, też tak myślę. Odzierając tekst z klimatu, otrzymamy młodego człowieka, który zderza się z rzeczywistością po raz pierwszy.

bruce, wypieki na mej twarzy ogrzewają mi mieszkanie :) Cieszę się, że jej żal wybrzmiał, bo obleciał mnie strach, że przy takiej ilości znaków to nie wyjdzie. O przecinkach cichosza, bo nie mam już miejsca ;) (Umówmy się po rozstrzygnięciu konkursu) A być Kobietą przez duże “K” nawet mężczyzna by się nie powstydził! Za punkt do biblioteki kłaniam się w pas.

Jimie, Chyba faktycznie jestem kobietą, bo czego to baba nie zrobi, żeby udowodnić swoje racje!

Bardzie, nic się nie dzieje. Może napiszę jeszcze kiedyś coś, co cię dopadnie i dokładnie wytarmosi!

 

Witam Jurorów! Kawy? Herbaty?

Witam Jurorów! Kawy? Herbaty?

laugh

Teraz już mogę oficjalnie (bo mam gdzie wpisać), kliknąć również drugi raz. Powodzenia, trzymam kciuki za piórko i gratuluję nadwrażliwości w ujęciu tego arcytrudnego tematu. 

Dziękuję za tekst oraz emocje, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

O to brzmi zachęcająco :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

bruce, teraz to i ja trzymam kciuki! Dziękuję ci baardzo :) A tym bardziej mi miło, że udało mi się wzbudzić emocje, pozdrawiam.

Bardzie, :D

heart

Pecunia non olet

Ten tekst jest świetnie napisany, dobrze się to czyta, nic nie zgrzyta, nawet jak jakieś drobne błędy się pojawiają. Romantyczny, sentymentalny początek, ładnie i (O!) nienudno snuta opowieść.

Potem proza życia i koniec bajki. Ja się powtórzę po raz enty z cytatem wszechczasów: “Dlaczego bajki kończą się na ślubie? Bo po ślubie kończy się bajka.”

Tylko, że w tym wszystkim bohaterka mnie tak wkurza, a wręcz w&^#$, że przesłania mi to cały tekst i jego zalety. Niesamodzielna, drętwo bezwolna, jaką mnie Panie Boże stworzyłeś, tak, mnie mosz, gdzie mnie zawieje, tam mnie miotnie. Z sentymentu do kultury dała się: kontrolować w małżeństwie, zakuć w hidżab, zamknąć w szafie, grać w grę, czy tam w gierki męża nie podejmując jej tak naprawdę, ani nie próbując, stając się bezwolną ofiarą? A potem co, gapienie się w gwiazdy i … próby samobójcze?

Dobrze, że w końcu zwiała, bo by mnie chyba szlag trafił.

Baby, to tak nie działa, trzeba walczyć o siebie do ostatniej kropli krwi, bo nikt inny tego nie zrobi.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Dobrze, że w końcu zwiała, bo by mnie chyba szlag trafił.

Baby, to tak nie działa, trzeba walczyć o siebie do ostatniej kropli krwi, bo nikt inny tego nie zrobi.

laugh

Inanno, powiem Ci, że ja podczas lektury miałam często skojarzenia z dwoma filmami, oglądanymi przed laty: “Harem” z 1986 roku i “Biała Masajka” z 2005 – oba były oparte o wydarzenia autentyczne. 

Pecunia non olet

Inanna

Czyli i u Ciebie tekst wzbudził emocje! Hehe… To bardzo dobrze! Cieszę się niezmiernie!

 

A do dyskusji dodam źdźbło mojej inspiracji…

Autorzysko przyzna się szczerze, że w pamięci miało (wcale nie tak dawną) historię o wielu porwanych dziewczętach z Europy. Dziewczynki 12-15 lat zostawały zmanipulowane przez media społecznościowe. Obiecano im inny, lepszy świat i uciekały z domu do krajów muzułmańskich (oczywiście przy pomocy pośredników). Na miejscu zmuszano je do małżeństw, zmiany wiary i zamykano je w domach. Co takie dziecko mogło zrobić, jeśli za sprzeciw mąż może surowo ukarać żonę?

Prowadzono badania na ten temat i okazało się, że jednym z czynników prowadzących do ucieczki był zbyt duży wybór. Młodzi ludzie nie potrafili się odnaleźć w wielkim (wolnym) świecie i życie według jasno określonych zasad stało się dla nich wybawieniem. Zgubnym. Pozornym.

Zbyt duży wybór ogłupia – taki był wynik badań.

(Oczywiście wszytko w wielkim skrócie)

Anonimie te: i u Ciebie tekst wzbudził emocje! wybrzmiało lekko, jakbym jawiła się jako jakaś zimna i bezduszna … sucz. winkcheekydevil

Żart, żart, to tylko mój odjechany żart. Nie czytać.

 

Jeśli to miałaby być nastolatka, to tak, wtedy to kupuję i ten tekst nabiera dla mnie całkiem innego wydźwięku.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Autorzysko nie chciało obrazić i czytać, ale umieszczono alert pod zakazanym tekstem i… stało się ;)

 

To była inspiracja, a czy bohaterka jest nastolatką? Tego nie ma w tekście, więc nie wiemy (czytelnik może zdecydować). Jest też niestety wiele dorosłych osób, które odcięte od znanego im świata, zachowałoby się podobnie. Różnorodność kultur jest piękna, ale też wszystko trzeba robić z głową…

Jest też niestety wiele dorosłych osób, które odcięte od znanego im świata, zachowałoby się podobnie.

Ja tak to właśnie odebrałam. I zachwyciło mnie tu również to, że erotykę – temat przewodni konkursu – pokazujesz jako coś zakazanego, nierealnego, pozostającego jedynie w sferze marzeń dojrzałej, młodej kobiety, pragnącej kochać i być kochaną, pożądać i być pożądaną, zatracać się w miłości i czuć, że to samo spotyka jej męża. Zderzenie z okrutną rzeczywistością jest dla niej tragiczną, bolesną, ogromną traumą. 

Pecunia non olet

bruce

Zgadzam się! To też świetna interpretacja. Zwłaszcza, że miłość zaślepia i czasem dorośli ludzie zachowują się gorzej niż dzieci. A do tego to pragnienie wzajemności, przeżycia czegoś, co niby można przeżyć tylko raz. I wiara w to, że to moment magiczny. Traumę przeżywa bezsprzecznie. Oby tylko ją to zdarzenie umocniło, a nie załamało.

Dokładnie. :)

Pecunia non olet

Autorzysko, ha ha ha Zinterpretuję na swoje potrzeby, że bohaterką jest młodziutka albo jest to kobieta z problemami, po przejściach, whatever. Wtedy mi się to skleja.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ludzie w większości są bierni. Tak to już jest. Czy nam się podoba, czy nie. Oczywiście walczyć o swoje trzeba i bohaterka to robi. Nie bardzo rozumiem tych pretensji do niej. 

Inanno yes

 

AP, walczy, a przynajmniej próbuje. Co do bierności, też się zgadzam. Bohater to rzadkość. Ktoś musi być trochę szalony, żeby porywać się na to coś, przez co buduje się mu później pomniki. Pretensje mają to do siebie, że wcześniej ktoś zaryzykował i przegrał. Gdyby wygrał, żalu (i pretensji) by nie było.

Podsumowując, wszystko skupia się wokół emocji, a ja najwyraźniej jestem ich mistrzem. ← żart wink

Podsumowując, wszystko skupia się wokół emocji, a ja najwyraźniej jestem ich mistrzem. ← żart

Jesteś, jesteś, Anonimie, nie ma tu mowy o żadnym żarcie; ja się już pilnuję, jak tylko mogę, starając się dotrzymać obietnicy, że rozważniej i spokojniej będę wybierać Piórkowiczów (bo – oczywista oczywistość – najchętniej nominowałabym wszystko! laugh), ale w końcu uległam emocjom, zatem mnie rozbroiłeś opowiadaniem i wytrzymać nie mogłam – musiałam je zgłosić. ;))

Pecunia non olet

Cześć!

Drugoosobowy narrator w tekście erotycznym to bardzo dobry zabieg, bo dodatkowo “zbliża” czytelnika do wydarzeń, a przecież w erotyce chodzi o to, żeby poczuć jak najwięcej. Niestety, reszta tekstu już dobrym zabiegiem nie jest, przynajmniej w moim odczuciu.

Jeśli chodzi o styl, to było trochę zbyt dużo purpury jak na mój gust, i trochę za dużo błędów, które wytrącały z immersji. W przypadku tekstu tak mocno opierającego swój urok na stylu, oczekiwałabym jednak czegoś lepiej wyszlifowanego. Tymczasem zdania są w wielu miejscach po prostu przekombinowane.

Natomiast jeśli chodzi o historię i erotykę… Nie bardzo umiem się przekonać do tego, żeby uznawać za erotykę cokolwiek, co łączy się z aspektem przymuszenia, nadużycia i zniewolenia. A to właśnie dostrzegam w Twojej opowieści. Erotyka powinna być sensualna, subtelna i, chyba przede wszystkim, wynikać z dobrowolnego, sprawiającego przyjemność aktu. U Ciebie tego nie ma. Jest grająca na stereotypach opowieść o wykorzystywaniu małżeńskim.

Także sorry, tym razem nie siadło.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dzięki, gravel. Część sensualna i subtelna jest obecna w wyobrażeniach kobiety, nie włączam do niej zachowania męża. On to raczej przerywa. Autorzysko bardziej spodziewało się zarzutu, że jest tego za mało na erotyk. Nie widzę tutaj również stereotypowej opowieści o wykorzystywaniu małżeńskim. Zachowanie męża jest potraktowane skrótowo, bo nie on jest tutaj istotny. Opowieść jest o problemach kobiety. Co do stylu i całej reszty… Szanuję każde zdanie. Uczę się bezustannie. Dziękuję za lekturę, a uwagi będę mieć na uwadze ;)

Długo się zastanawiałam, czy napisać to co teraz napiszę, ale, co tam. Kij w mrowisko.

 

Nic nie wiemy o bohaterach, bo tekst tego nie przedstawia. Ja zakładam młodziutką dziewczynę z problemami, która uciekła? od poprzedniego życia, a w związkach damsko-męskich jest zielona jak szczypiorek, więc wydaje jej się, że znalazła miłość jak z bajki i będzie jak w bajce. Ona nie ma pojęcia czego się spodziewać po nocy poślubnej, a spodziewa się magii, pocałunków i uniesień, a nie prozaicznych czynności. Do tego mamy dorosłego dojrzałego faceta. I wtedy mi się to skleja.

Jeśli założyć, że to jednak dojrzała kobieta, nawet po przejściach, to wtedy sklejać się przestaje. No cóż ten chłop jej takiego zrobił w tą noc poślubną, że:

Nie było ci jednak w smak położyć się obok męża

ten mąż, który wzbudził u ciebie niesmak do zapachu cedru

Zrobił se dobrze ręką i chciał, że podglądała go z szafy. No dramat, dramat, zniewolenie i przemoc, pfffffff. Gdyby to była dojrzała kobieta, to by tą grę podjęła, skoro taka niby zakochana, albo stwierdziła, że ją to nie kręci, ale może se w tej szafie chwilę posiedzieć, jeśli chłop inaczej nie umie się nakręcić, a potem spróbowała wziąć sprawy w swoje ręce. A ta tu odstawia dramę wszechczasów.

A jeśli założymy, że ten Pan mąż też jest młody i niedoświadczony? To już w ogóle nam się cały obraz sytuacji przekręca. Spotkał dziewczynę, dla niego egzotyczną i się zauroczył, rodzina przyzwoliła, no i wzięli ślub. No a w noc poślubną zonk, bo on umii tylko zrobić sobie sam dobrze i jeszcze lubi jak go ktoś podgląda – może go siostry podglądały z szafy. No i mamy tragedie dwójki młodych ludzi, którzy niby coś do siebie czują, ale są z innych światów, nie wiedzą czego chcą, nie wiedzą czego oczekiwać i nie potrafią ze sobą porozmawiać, a jeszcze różnica kultur, wychowania, światopoglądów, sexualności – no to się nie mogło udać.

Taka zafascynowana kulturą, a zdziwiona, że:

Zrozumiałaś szybko, że jesteś tu więźniem, a raj zza drewnianych krat dozował ci będzie ten mąż,

No to czego ona się spodziewała? Weszła w rodzinę o obcej zupełnie kulturze i oczekuje, że to oni się do niej dostosują? Że mąż zacznie traktować ją jak Europejczyk? Facet będzie postępował tak jak go wychowali, tak jakie miał wzorce, więc nie będzie partnerem, tylko Panem mężem. No niestety, tak tam to działa, tak tam funkcjonuje, może zamiast studiować kolory henny było przestudiować status kobiet po ślubie i jej zależność od męża.

 

Dlatego powtórzę się, jeśli to młodziutka dziewczyna, bez doświadczenia i to jej pierwszy związek, a mąż to dojrzały mężczyzna, do tego być może bywały w świecie – wtedy wszystko mi się skleja i widzę dramat bohaterki.

W innym wypadku, to kobieta nakręca dramę o zwalenie konia. (Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.)

 

AP, Anonimie no ja niestety walki tu nie widzę. Siedzi w szafie, przy mężu nie śpi, bo ten ją obrzydza (WTF?), gapi się w gwiazdy, podchodzi do drzwi, ale bez szemrania daje się odprowadzać za rękę z powrotem, no i jeszcze próbuje skoczyć z okna. No walka o siebie, że ja cie nie mogę. Walkiria level master.

Dziewczyna albo ma depresję, czy tam inne problemy, albo nie ma w sobie za grosz asertywności.

 

Nie lubię oceniać wg stereotypów, po pozorach, nie wydaję wyroków nie znając sytuacji z każdej strony, więc dla mnie ten tekst, ta cała opisana sytuacja jest niejednoznaczna, można ją różnie odczytać, różnie zrozumieć i różnie ocenić w zależności od punktu widzenia. Ja nie będę potępiać Pana męża tylko dlatego, że tak byłoby zgodnie z przyjętym trendem i poprawnie politycznie.

 

A teraz proszę mnie zeżreć.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Inanno, świetna interpretacja! Czego w tekście nie ma i z tekstu nie wynika jest dowolnością czytacza, ale (jak już wspomniało) inspiracją Autorzyska były bardzo młode dziewczynki z bajkowym podejściem do miłości, które o swej seksualności wiedziały pewnie mniej niż nic. Nikt Cię raczej nie zeżre, bo wszystko jest ok. Komu z czym się coś skojarzy zależy od tylu różnic, że głowa mała.

Nawiasem mówiąc, duże znaczenie miało patrzenie (w tym przypadku z szafy), bo obce mu kobiety miały zawsze osłonięte ciała. Widział tylko oczy. Dlatego, jeśli był młodziutki, też mógł spanikować… Interpretacji pełna dowolność!

inspiracją Autorzyska były bardzo młode dziewczynki z bajkowym podejściem do miłości, które o swej seksualności wiedziały pewnie mniej niż nic.

Ja właśnie taki założenie poczyniłam, przy pierwszym czytaniu, żeby tekst w całości miał sens. W moim przeświadczeniu dziewcze musiało być młode, o czym przekonywało mnie kilka szczegółów, np. plecak. Do tego jeszcze, tam jest wspomniane to szukanie dowodu straconego dziewictwa na prześcieradle. No przy dojrzałej kobiecie nikt by nie szukał, nawet w tej kulturze, nie czarujmy się.

obce mu kobiety miały zawsze osłonięte ciała. Widział tylko oczy. Dlatego, jeśli był młodziutki, też mógł spanikować…

No i przy takim założeniu mamy już dramat dwóch bohaterów. On przerażony, jeszcze ze świadomością, że ona zniesmaczona, że ją traci, nie wie co zrobić, jak się teraz zbliżyć. Do tego żona w końcu próbuje skoczyć z okna, popełnić samobójstwo?, no przy takim założeniu, to żal mi chłopaka, tak po ludzku, chyba nawet bardziej niż dziewczyny.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Inanno,

Do tego żona w końcu próbuje skoczyć z okna, popełnić samobójstwo?

Można poczynić takie założenie. Jednak fakt zasłaniania okien może być dowodem na to, że ma wolę życia. Czy owa wspinaczka po kracie okna była świadoma? Czy część fantastyczna opowiadania jest przenośnią? Może astrolabium od Dżina miało ją zgubić, bo jako nowa w tej kulturze, nie wie jak się przed demonem bronić? Tutaj można też rozpatrywać różnice kulturowe i bezrefleksyjne rzucenie się w wir wydarzeń bez odpowiedniego zgłębienia obcej kultury.

Lubię tak kąsać teksty, które pozostawiają do tego pole ;)

Noooooo, mnie też to kręci.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Cześć,

Opowiadanie napisane bardzo zgrabnym językiem, wręcz takim, który przy pierwszym czytaniu może sprawić, że ignoruje się całą resztę dla podążania za historią. Za to jest klik, bo sztuka to niełatwa. Niemniej co do samej konstrukcji fabuły i sensu opowieści… Po pierwsze nie do końca rozumiem motywacje i punkt widzienia bohaterki (a powinnam, bo o niej był tekst), po drugie oj, tak bardzo orientalizm. Chciałabym nieco lepiej zrozumieć, skąd w dziewczynie pochodzącej z innego kręgu kulturowego taka fascynacja, że daje się regułom życia w nowym miejscu przerzuć i pożreć żywcem, dopóki nie zostanie ocalona przez dżina. Związki z obcokrajowcami to zawsze specyficzna dynamika kulturowa i charakterologiczna (mówię z doświadczenia), a tutaj bardzo mi jej zabrakło. Jest wiele ładnych opisów, impresji i zachwytów nad egzotyką, ale jak na fakt, że bohaterka przenika nią i zaczyna żyć wedle reguł miejscowej kultury pozostajemy na poziomie wysokiej powierzchowności. 

W dużym skrócie językowo mi siadło, fabularnie i ogólnie dość średnio. Niemniej jestem wymagającym czytelnikiem.

Dziękuję za sporą dawkę ładnych opisów,

Pozdrawiam.

Cześć, oidrin!

Zacznę od tego, że bardzo się cieszę z klika i dziękuję. Przyznanie go oznacza, że nie było aż tak źle ;)

 

Motywacją bohaterki miała być miłość. Takie to proste. Nie ma tu większych kombinacji, bo limit znaków był niewielki, a osobiście znam kilka osób, które z miłości zmieniały wszystko w swoim życiu bez najmniejszego zająknięcia (miejsce zamieszkania, styl życia i ubioru, znajomych, rezygnowały z kontaktu z rodziną). Stąd też taka forma tekstu, bo (może nie wybrzmiało, chętnie się dowiem) początek opka jest wyrzutem w stronę dziewczyny, które przechodzi do ukazania konsekwencji działań bez tzw. pomyślunku. Jest wiele opisów, ale nie miały pełnić jedynie funkcji estetycznej, a właśnie korelować z wyrzutami: Kupiłaś ładnego, malutkiego, puszystego, słodkiego szczeniaczka, a teraz nie ma kto z nim wychodzić → skusiłaś się, bo ładnie coś wygląda, nie myśląc, co dalej. A Dżin ją próbował zgubić, nie ratować. Nie wiemy jak uciekła.

Dziękuję za lekturę i klika oraz za komentarz, który pokazuje mi, że jednak nie wszystko jest w pełni widoczne. Będę nad tym pracować!

Rozumiem, natomiast wolałabym po prostu lepiej zrozumieć bohaterkę i jej myśli, perspektywę itd. A to, że niestety idziesz w stronę narracji obwiniania ofiary, nie ułatwia. Miłość potrafi zaślepić, jednak wyrzucanie tego bohaterce w świadomie wybranej formie narracji po prostu nie jest zgodne z moimi poglądami i sprawia, że “czuję” tekst mniej tak jak wspominałam. Coś napisanego gładko nie zawsze musi rezonować z odbiorcą na innych poziomach tekstu. Niemniej piszesz tak, że chętnie zajrzę do Twoich innych tekstów.

Oidrin, rozumiem Twoje podejście do tematu. Ważne, że udało się znaleźć coś, co Ci się spodobało. Oczywiście zapraszam ponownie! smiley

Hej!

To siódmy tekst, który czytam na konkurs i widzę, że sporo osób stara się tutaj dać jak najwięcej opisów, które zbudują zaczarowany świat. Nie byłam chyba na to nastawiona, więc jestem pozytywnie zaskoczona. Lubię poczytać trochę więcej takich bajkowych opisów.

Choć akurat w tym tekście jest pewien przesyt, od razu widać całe ściany opisów. Nie przepadam za streszczeniami, historia już jakby się wydarzyła, mamy narrację skierowaną do bohaterki, która coś przeżyła, ale brakuje tu konkretnej akcji, w której to wszystko się dzieje.

Scena z szafą dziwna. Później się okazuje, że to taki fetysz, no nie mi oceniać fetysze, choć mało erotyczne, bo brakuje tej interakcji. Za dużo tu zadumy, ozdobników, za mało fabuły. Warto posiedzieć nad tekstem i skupić na bohaterce.

 

Pozdrawiam,

Ananke

Ananke, miło Cię widzieć!

Szkoda, że tekst nie przypadł Ci do gustu, ale tak to jest, gdy świadomie rezygnuje się z dialogów i najbardziej popularnych form.

Za dużo tu zadumy, ozdobników, za mało fabuły. Warto posiedzieć nad tekstem i skupić na bohaterce.

Tekst musiał posiadać elementy zadumy i ozdobniki, a w tym przypadku im więcej, tym lepiej. To jest wyrzut w stronę dziewczyny i wszystko o czym wspomniałaś pełni jakąś funkcję. Nie tylko estetyczną.

widzę, że sporo osób stara się tutaj dać jak najwięcej opisów, które zbudują zaczarowany świat

Przesadne budowanie zaczarowanego świata powinno wzbudzić w czytelniku niepewność. To nie jest błąd, a ukazanie podstępu. Powinno pojawić się poczucie, że coś jest nie tak. Nie wszystko musi być napisane wprost.

od razu widać całe ściany opisów

Nie ma co zafiksowywać się na punkncie “bloków tekstu”! To są dwie strony! Moim zdaniem owe ściany mają prawo bytu w krótkich wypowiedziach, a tu przecież nie ma nawet 7000 znaków.

 

Dzięki za wizytę i komentarz. Rozumiem, że każdy ma inne odczucia i przyzwyczajenia, a także poczucie estetyki. Autorzysko świadomie podjęło ryzyko zmiany utartych tutaj schematów, bo też ma to być część większego planu. Jim będzie się martwił czy i gdzie to umieścić.

Dzięki za wizytę i podzielenie się wrażeniami,

pozdrawiam.

. Autorzysko świadomie podjęło ryzyko zmiany utartych tutaj schematów, bo też ma to być część większego planu.

Popieram działania “Autorzyska” i ponownie zachwycam się genialną realizacją tych planów. yes

Pecunia non olet

świadomie rezygnuje się z dialogów i najbardziej popularnych form.

A co jest najbardziej popularną formą? I czy rezygnacja z dialogów zawsze jest taka dobra? :) Ja rozumiem zamysł, po prostu mi się czytało trochę opornie. ;) 

 

 a w tym przypadku im więcej, tym lepiej

Dla Anonima tak, a czy dla każdego czytelnika lepiej – to już nasze, czytelnicze prawo, żeby powiedzieć, czy wg nas im więcej, tym lepiej. :D

 

Przesadne budowanie zaczarowanego świata powinno wzbudzić w czytelniku niepewność. 

Powinno, ale nie zawsze wzbudzi, tak jak inne rzeczy. Nie wszystko będzie zawsze tak działać na każdego czytelnika jak autor chce, żeby działało. :) 

 

Nie wszystko musi być napisane wprost.

Też tak myślę. Ale nie wszystko też musi być stłoczone w opowiadaniu o niewielkiej ilości znaków. :) 

 

Moim zdaniem owe ściany mają prawo bytu w krótkich wypowiedziach, a tu przecież nie ma nawet 7000 znaków.

Wszystko ma prawo bytu! Nawet same dialogi pisane ciągiem, ja nie neguję, że nie można czegoś napisać, wyznałam swoje odczucia odnośnie czytania tekstów, które mają ściany tekstów, i nieważne czy czytam powieść 1000 stron czy dwie strony. :) Po prostu nie przepadam. Jedni nie lubią dramatów z samymi dialogami, inni nie przepadają za ścianami tekstu. Taka natura ludzka. :) 

 

Jim będzie się martwił czy i gdzie to umieścić.

To dobre. :D 

 

Pozdrawiam :) 

 

Ananke, przyjmuję,

pozdrawiam.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Anet, miło Cię widzieć i cieszę się, że czytało się przyjemnie!

Hmmm. Nie zrozumiałam.

Znaczy, część obyczajowa jest jasna, gorzej z fantastyką. Nie wiem, co tam się zadziało w świecie fantastyki. Bohaterka zwiedzała jakieś światy? No, dużo nie zobaczyła lub nie potrafiła tego opisać czy zapamiętać.

Zachodzi nawet podejrzenie, że cała fantastyka to tylko metafora – dziewczyna nie ruszyła się z domu męża, tylko w długie samotne noce bawiła się astrolabium i marzyła o gwiazdach.

Babska logika rządzi!

Arabskość odebrałam jako nieco sukową (nie, że suka ale targ), taką oferowaną na szybko turystom. Za to erotyka okazała się bolesna, skrępowana i smutna. Nie porwało mnie, choć początek był intrygujący.

Lożanka bezprenumeratowa

Marokańska herstoria odważnie i udanie eksperymentuje z narracją drugoosobową, przedstawiając świat okrutny i bardzo realistyczny.

W te dobrze zarysowane realia nieco niespodziewanie wdziera się niezwykłość, która narasta aż do samego finału.

Z lupą w ręku szukałem w tym utworze erotyki – znalazłem jedynie jej ślady. To więcej niż nic, jednak wciąż za mało bym tą ilością poczuł się usatysfakcjonowany.

entropia nigdy nie maleje

Dziękuję za miłe słowa (te mniej przychylne także) i porady… ;) Uwzględniłam wiele z nich, by (wolny od limitów) tekst lepiej oddał moje założenia.

Szczególne ukłony dla bruce heart. Nie liczę na piórko, ale nominacja cieszy mnie szalenie!

heart Baaardzo się cieszę. Już dawno zorientowałam się, że mamy podobną wrażliwość. Pozdrawiam ciepło, życząc serdecznie piórka. smiley

Pecunia non olet

Jim będzie się martwił czy i gdzie to umieścić.

 

Chciałbym podkreślić, że to, że utwór nie znajdzie się w Księdze dowodzi tylko małych umiejętności Jima w składaniu puzzli (i dopasowywaniu niepasujących kawałków) – a w niczym nie określa jakości tekstu.

Teraz – już po wynikach – mogę napisać, że tekst mnie poruszył, pokazał całą masę ciężkich problemów, którą to masą, jak na taki krótki tekst poczułem się przytłoczony. A “Księga…” ma być lekka, pewnie i tak znajdą się w niej cięższe teksty, ale nie chciałbym, by przytłoczyły czytelnika, jak mnie :)

 

PS. 

Cieszę się bardzo, że konkurs poniekąd przyczynił się do powstania tego tekstu.

entropia nigdy nie maleje

Chciałbym podkreślić, że to, że utwór nie znajdzie się w Księdze dowodzi tylko małych umiejętności Jima w składaniu puzzli (i dopasowywaniu niepasujących kawałków) – a w niczym nie określa jakości tekstu.

Tak coś czułam… XD

Nic się nie dzieje. Ja w erotyki nie bardzo umiem się bawić, bo i nie czytuję takowych (oprócz konkursowych ofc). Poza tym moi bohaterowie bardzo często nie chcą spełniać moich założeń. Nie spodobali się sobie, więc nic z uniesień nie wyszło…

Poza tym moi bohaterowie bardzo często nie chcą spełniać moich założeń.

 

Skąd ja to znam! Moi też zwykle żyją własnym życiem, w nosie mając moje plany. Dranie.

Ale ja potem na nich w zemście… jakiś potop, trzęsienie ziemii, upadek meteorytu, buahahahaha…

Dobrze tak draniom, za nieposłuszeństwo!

entropia nigdy nie maleje

Jimie, moi zazwyczaj też kończą marnie… To się nawet na nich nie gniewam, że chcą trochę pożyć po swojemu.

Poza tym moi bohaterowie bardzo często nie chcą spełniać moich założeń. Nie spodobali się sobie, więc nic z uniesień nie wyszło…

Ty pokazałaś za to głębię cierpienia bohaterki, jej marzenia, niemożliwe do zrealizowania, a tak zwyczajne przecież i ludzkie. O prawie do miłości tych kobiet nikt nie myśl, nikt o takie prawo nie dba. 

Pecunia non olet

Smutne. W świetle informacji o losach kobiet zauroczonych kulturą Wschodu i dających się dobrowolnie ‘porwać’ w tamtejszą egzystencję, zawiera mało fantastyki, raczej imo poetykę w przekazie. Pozdrawiam. :)

bruce, zależy jak na to spojrzeć. Można uznać, że sama jest sobie winna lub, że została wmanewrowana podstępnie. Moim zdaniem problem jest bardziej złożony, bo nie powinno się wartościować kultur. Trzeba do tematu podejść delikatnie.

 

Koalo, pisząc ten tekst, miałam w zamiarze stworzyć fantastykę, ale może i masz rację, że wyszło bardziej metaforycznie…

 

Dziękuję za odwiedziny :)

Cześć!

 

Mocno klimatyczny i nastrojowy tekst. Chyba zrozumiałem przekaz emocjonalny, fabuła pozostaje dla mnie niejasna. Bohaterka z początku zafascynowana, trwa w złowrogim oczekiwaniu, a w noc poślubną zostaje zderzona z rzeczywistością, która nie jest tak piękna, jak by się mogło wydawać. Tylko czemu siedzi w szafie? A potem tęskni, w końcu znajduje astrolabium, które pozwala jej… co? Uciec do wewnątrz, marzyć o świecie za kratami? Wydarzeń nie pojmuję, ale emocje generujesz umiejętnie ;-) Obrazowo napisane, kreślisz słowem, choć przy prawe 10k znaków taka gawęda potrafi przytłoczyć imho. Brakuje chwili wytchnienia, by złapać oddech.

Tyle póki co.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Oj ta szafa… To miało być symboliczne odniesienie do kultury, w której kobiety mają odsłonięte tylko oczy… Najwyraźniej nie wypaliło.

Z astrolabium, wbrew zamierzeniom, wyszło poetycko, choć miało rozdzielać myśl/świadomość od ciała. Fantastyka miała tu objawiać się rzeczywistą próbą ucieczki (nie w marzenia), jednak ograniczoną przez uwięzienie ciała w riadzie (kobieta nie zdawała sobie sprawy z tego, że poza riadą jest czymś w rodzaju ducha). Ciała, które pozbawione świadomości Dżin chciał doprowadzić do samobójstwa, bo kobieta nie przeszła rytuałów ochronnych przed miejscowymi demonami.

Tak miało być, a jak jest każdy widzi…

Miło mi, że mimo rozstrzału w zrozumieniu, coś przypadło Ci do gustu :D Dzięki za komentarz ;)

To miało być symboliczne odniesienie do kultury, w której kobiety mają odsłonięte tylko oczy… Najwyraźniej nie wypaliło.

I tak i nie. Domyślałem się, co chciałaś przekazać, ale kiedy doszły kolejne elementy (astrolabium przykładowo), zacząłem budować kolejny poziom domysłów, opartych już na jedynie domysłach, i sens trochę zaczął tonąć w gąszczu interpretacji. Zabrakło jakiejś kotwicy, czegoś powiedzianego wprost o tym kolejnym poziomie. Nie mówię, że łatwo coś takiego wprowadzić, ale porwałaś się na ambitny temat, więc marudzę ;-)

Ciała, które pozbawione świadomości Dżin chciał doprowadzić do samobójstwa, bo kobieta nie przeszła rytuałów ochronnych przed miejscowymi demonami.

Ta warstwa mi niemal całkowicie umknęła (zbyt dużo domyślania się, znowu, chociaż piszesz o tym prawie wprost na początku). Zastanawiałem się, co to ma wspólnego z resztą, ale zostawiłem, bo co za dużo tropów to głowa boli.

Miło mi, że mimo rozstrzału w zrozumieniu, coś przypadło Ci do gustu :D

Zdecydowanie przypadły mi odczucia (wiedziałem, w jakiej sprawie dzwonią, ale nie kto i gdzie). Możliwe, że dziewczyny inaczej odbierają i dla nich warstwa symboliczna była oczywista/intuicyjna, ja się w niej trochę zamotałem.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Najpewniej masz rację. Ten temat wymaga większej ilości znaków, wtedy można by uniknąć problemów z interpretacją, bo byłoby wtedy miejsce na szersze omówienie. Mój błąd, kolejna lekcja… Oczywiście nie twierdzę, że zmieszczenie się w limicie z trudnym tematem jest niemożliwe, to ja jeszcze ten poziom mam przed sobą ;)

Dzięki.

Pozdrawiam :D

Zmęczyłem się. To jest ładnie napisane, ale momentami zbyt purpurowo – rozwadniasz treść, próbując zaczarować mnie klimatem baśni tysiąca i jednej nocy, jednak zbyt wiele tutaj słów, a zbyt mało treści. Klimat jakiś masz, warsztat jest dobry, trochę zbyt dużo przecinków niepotrzebnych miejscami.

Nie wiem o co dokładnie tutaj chodzi, gdzie ta fantastyka, której oczekiwałem, a zamiast niej dostałem… metaforę? Fabuła, bardzo szczątkowa, przypomina mi te wszystkie książki dla starych bab i spragnionych egzotyki zahukanych gospodyń domowych, sprzedawane w placówkach poczty polskiej – to o wspaniałej przygodzie z arabskim kochankiem, która zamienia się po ślubie i przeprowadzce do kraju męża w horror, w kierat, w toksyczną relację, w której kobieta to przedmiot należący do męża. Jak widzę na poczcie te książki z okładkami na jedno kopyto (jakaś kobita w hidżabie, jak tutaj) to mam niestety odruch wymiotny. Abstrahując od Twojego opowiadania, zawsze się zastanawiam jak bardzo naiwnymi kretynkami muszą być bohaterki wszystkich tych książek, jak ślepymi na różnice kulturowe, jak zaślepionymi egzotyką amebami, żeby nie zorientować się, że to tylko fasada, pod którą kryje się uprzedmiotowienie postępujące wraz z coraz większym uwiązaniem do wybranka. Nie potrafię tego pojąć, bo przecież jest cały segment tego typu relacji w postaci prozy, w postaci fabularyzowanych wspomnień kobiet, które przeżyły to piekło, są reportaże, są filmy – zarówno fabularne jak i dokumentalne – i nawet co jakiś czas można historie tego typu przeczytać w ramach niusa na stronach głównych mainstreamowych portali informacyjnych. Czy chęć przeżycia romantycznej przygody, która w mniemaniu tych damulek będzie trwać wiecznie, pozbawia je podstawowych instynktów?

Dobra, popastwiłem się nad tym, co chyba chciałas pokazać, ponarzekałem, a wracając do Twojego tekstu – to nie jest złe opowiadanie, tylko nieco przekombinowane, zbyt rozwleczone w sferze budowania klimatu. Te niecałe 9k znaków przekazało mi jednak zbyt mało konkretów, a zbyt dużo pustego wrażenia ciągnięcia mnie na siłę w klimat, żebym był z lektury zadowolony. No, niestety nie siadło.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Dlaczego wciąż misternie zasłaniasz okna przed gwiazdami?

Misternie? Czy aby na pewno?

 

Przez ażurowe ścianki przenikało ciepłe migotanie świec, które światłocieniem malowały urokliwe wzory na ścianach.

Tutaj podmiotem zdaje się jest migotanie a nie świece, więc “malowało” zamiast “malowały”.

Known some call is air am

Przeczytałam jednym tchem. Nie widziałam baboli bo czytałam, nie starałam się zrozumieć, dałam się wciągnąć w tekst. I wydaje mi się, że wszyscy poprzednicy dokonali już wystarczająco analiz, ja pozwoliłam sobie na przyjemność czytania. Dzięki za fajną lekturę. Klikam.

Outta Sewer

 

Umknął mi gdzieś Twój komentarz, choć tak obszerny… Przepraszam. Kajam się.

Coś tu faktycznie nie siadło, lecz klimat nie był budowany pod konkurs (choć wiem, że nawet w regulaminie do tego zachęcano), ani dla samego zbudowania magicznej atmosfery. Miało to na celu, ukazać bohaterce, że właśnie nie zagłębiła się w nic poza egzotycznym wyglądem, zapachem i religią. Miał to być wyrzut, żal, zrzędzenie niewypowiedziane wprost “zrobiłaś źle”, a pokazanie, że nie wszystko złoto, co się świeci. Taki był zamysł…

A co do reszty Twojego komentarza… Hmm… Chcę się z Tobą zgodzić, ale gdzieś przebija mi się w tym wszystkim zrozumienie natury ludzkiej (bo nie tylko kobiecej). Chęć zrobienia czegoś innego niż wszyscy, wyrwania się, rzucenia się w wir wydarzeń (aliteracja, wiem), udowodnienie “ja wam pokażę!”, szpan? Może… I w końcu zwykła potrzeba miłości, akceptacji i skrzywienie baśniami o księciu na białym koniu i że miłość wszystko wybacza i wszystko pokona i późniejsza weryfikacja, która jednym przychodzi szybciej, a drugim nigdy… Ja to rozumiem, choć nie wszystko popieram.

Kultur nie oceniam. Wszystko ma swoją przyczynę i historię. Zaczytując się w pracach antropologów (jak B.Malinowski czy C.Lévi-Strauss), nabrałam pewnej dozy szacunku do kultur wszelakich i dopóki nie potrafię wyrwać się z tego, w czym wyrosłam, nie wartościuję tego, co odmienne.

Dzięki za pochylenie się nad tekstem i komentarz, który wpłynie nawet na moje wizyty na poczcie ;P

 

Nova

 

Super, że Cię wciągnęło! Miło mi, że lekturę określasz jako fajną. Myślałam, że tekst już pozostanie rzucony w kąt, ale dzięki Tobie jeszcze raz odetchnął. Ten klik posłodził mi kawę. Dziękuję uprzejmie :)

Nowa Fantastyka