
Wydarzyło się niedawno coś, co mnie poruszyło.
Powstał tekst brutalny i nieprzyjemny, ale napisany prosto z serca.
Występują wulgaryzmy.
Chwała betującym!
Wydarzyło się niedawno coś, co mnie poruszyło.
Powstał tekst brutalny i nieprzyjemny, ale napisany prosto z serca.
Występują wulgaryzmy.
Chwała betującym!
Żenia obudził się z poczuciem, że coś jest głęboko nie tak.
Nie dlatego, że pękała mu głowa, chociaż rwała jak chuj. Pulsujący ból sprawiał, że Żenia widział dokoła jedynie mrok, a w nim jakieś niewyraźne cienie. Świat dokoła zredukował się do czerwonawych płomieni, pełgających w mroku.
Nie pierwszy raz miał kaca, a dobrze wiedział, ile wypił, zanim wyruszyli w drogę. Podczas lotu zrobili jeszcze kilka flaszek. Pił, chociaż jakoś tak bez zapału. Wiadomo, wóda to tradycja, dowód siły i spoiwo braterstwa.
Nie pamiętał, co było potem, gdy zapadła noc. Lęk i gniew, które ostatnio nie dawały mu spać, ześlizgnęły się z głowy, jak cuchnący glut, a on zasnął. Chyba…
Teraz jednak wiedział na pewno, że coś było nie tak. Próbował rozejrzeć się, ale oczy zapuchły mu w wąskie szparki.
Różnie o mnie mówili, ale nie żem jest Chińczykiem – pomyślał.
Mimo poczucia bezsiły zaczął mozolnie przesuwać się w stronę ciężkich drzwi schronu. Szło mu opornie. Nie tylko dlatego, że był osłabiony. Coś pętało mu nogi. Spojrzał w dół i tam, gdzie spodziewał się własnego brzucha dostrzegł twarz Dymitra – swojego zastępcy i serdecznego druha. Patrzył, wytrzeszczając oczy, na bladą, chudą gębę z wąskimi ustami i zepsutymi zębami, nie mogąc pojąć, co sprawiło, że stali się jednością.
Jeszcze niżej dostrzegł Mikołaja, Walka i Saszę.
Byli jednym bytem, wielogłowym stworem wspierającym się czymś miękkim, sprężystym i szerokim, co przypominało Żeni nogę ślimaka.
Zaniepokojony przyśpieszył, nie zważając na niezadowolone pomruki towarzyszy. Poza ich głosami, słyszał mlaskanie nowego ciała poruszającego się po posadzce i odległe jęki.
Wychodząc na korytarz, obsztorcował strażnika, tak dla podniesienia morale oddziału i swojego samopoczucia:
– Na straży stoisz?! Masz być czujny i aktywny, a nie opierać się o drzwi jak miękki kutas!
– Tak jest! – Wartownik wyprężył się jak struna i Jewgienij natychmiast poczuł się nieco lepiej.
– Jest posłuch – mruknął zadowolony.
– Pamiętam go! – Głos Dymitra brzmiał jak skrzypienie nienaoliwionych drzwi. – Ale myślałem, że go czarnodupcy zabili w Groznym w dziewięćdziesiątym piątym?
Jewgienij nic nie odpowiedział. Domyślał się, że Dima ze swojej pozycji nie mógł dostrzec lewej, spalonej części twarzy strażnika.
– Prowadźcie do dowódcy! – rozkazał.
– Do samego generalissimusa? – Strażnik wizgnął, jakby mu miażdżono stopę.
Jewgienij wiedział jak wtedy jęczy człowiek, więc nie mógł się mylić. Dlatego zawahał się na moment.
– Starczy do dowództwa!
– Sztab na siódmym poziomie, w auli A – wykrzyczał, szczerząc białe zęby. Stuknął obcasami wyraźnie zadowolony i ruszył wśród tlących się resztek fabryki.
– Zaatakował wróg?! – dopytywał gdzieś z dołu Dima.
– Wróg czy swoi? – wybełkotał Mikołaj.
– Czasem ciężko odkryć… – sapnął strażnik, drapiąc bezwiednie wnętrze oczodołu. – Swoi są obcy, obcy są swoi… zwyczajnie, jak na wojnie. – Sami pamiętacie, że Czeczeńcy śpiewali Wysockiego?
– Łeb napierdala… – Zadudniło gdzieś w trzewiach Jewgienij. – Wódkę może masz?
– Wódki niestety nie ma – westchnął ciężko strażnik.
– Bladź! – rozległ się zgodny chór.
Wędrowali ciemnymi bunkrami, a potem wzdłuż zbombardowanej ulicy. Dotarcie do wielkiej auli zajęło im ponad godzinę. W tym czasie do uszu Żeni jeszcze kilka tysięcy razy doleciało słowo kurwa, brzmiące gniewnie, boleśnie, a na końcu pełne rezygnacji.
Czuł się zagubiony, aż wreszcie zobaczył tłum wypełniający potężną aulę. Wszędzie na ścianach pyszniła się cyrylica. Jak trzeba. Gdzieś w głębi orkiestra grała wojskowy marsz, chyba Wagnera, bo Dima wiercił się i wybijał rytm jedyną ręką, jaka mu została.
Zaczęli przepychać się do przodu, a zgromadzony poczwarny tłum, dostrzegając bordowe, niebieskie i zielone wstążki medali, usłużnie usuwał się z drogi.
Jewgienij wypinał pierś. Teraz był dumny nawet z pstrokatej gwiazdy otrzymanej w Burkina Faso.
Kiedy dotarli do celu, ich oczom ukazał się wódz. Stał na schodach potężny jak car. Patrzył poważnym, skupionym wzrokiem prosto w oczy, a wąsy miał całkiem takie, jakie Żenia zapamiętał ze szkolnej książki.
Wyższy niż myślałem. Można się bać, ale trzeba szanować… – pomyślał.
Grają, jakby wysyłali nas do boju – pomyślała inna głowa, w jego ciele.
Po Afryce, przyjdzie czas na Amerykę! – dodała kolejna.
Uniesiony obecnością wodza, przysunął się jeszcze kilka kroków bliżej. Zdawało się, że generalissimus powie im coś ważnego, że wyjaśni to całe nieporozumienie. On jednak pobladł i skurczył się.
Z bliska dostrzegli, że Stalina zjadają czerwie. Wijące się niespokojnie, szare robaki wchłaniały go powoli, ale skutecznie. Kiedy zżarły całego wodza, zmieniły się w jedną, wielka pokrytą burym pancerzem poczwarkę.
Jewgienij zamarł, gapiąc się na to widowisko bez słowa. Zamilkli też jego towarzysze.
Ktoś zaszlochał, ktoś szeptał – nie wiadomo modlitwę, czy przekleństwo.
Jak znał swój oddział, była to modlitwa pełna chamskich słów.
Na ścianie bunkra, jak czerwony neon rozbłysły słowa „Witajcie w piekle”.
– Swoi czy obcy – westchnął strażnik. – Niby u siebie, a człowiek myśli, że musieli tu być Czeczeńcy… Jakbyś znowu był w płonącym czołgu…
Po dłuższej chwili pancerz spękał i całkiem jak wcześniej neon rozbłysnął krwistą czerwienią. Wyglądało to, jakby lawa przebijała się przez czarny bazalt. Pięknie.
Zmrużyli oczy, nie mogąc znieść bijącego od pancerza blasku. Wtedy rozchylił się, z chrupnięciem i wydostał się z niego nowy generalissimus. Wódz podkręcił wąsa i zaczął przemawiać, jak gdyby nigdy nic.
Nagle Jewgienij dostrzegł, że wokół ich wielkiej, mięsistej nogi wiją się czerwie. Próbował się przesunąć, ale robaki pełzły dalej wraz z nimi.
Poczuł bijący od nich smród, nie wytrzymał i zrzygał się pod siebie.
– Patrz, gdzie walisz! – warknął ktoś z dołu.
– Czas odpocząć. Pokaż szybko, gdzie nasza kwatera! – rozkazał strażnikowi.
– W pańskim Embraerze, Jewgieniju Wiktorowiczu.
Przymknął oczy, bo prawda rozbłysła w jego głowie jak noc nad Aleppo. Poczuł ból tysięcy rozrywanych ciał i przerażenie ukrywających się w piwnicach.
Co gorsza wiedział już, że w siódmym kręgu nie ma wódki.
Niech spoczywa w piekle ;) pozdrawiam i klikam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Dzięki Bardzie;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Mm.. z lekka oniryczne. Jeśli nie jest to opis marzenia sennego, to gratuluję wyobraźni :D.
Kawkoj piewcy pieśni serowych
Witaj Astrid, nie planowałam oniryzmu… Sypałam garściami okruszki, licząc że czytelnicy łatwo dojdą o czym piszę. Zasmuciłam się, ale może ktoś jednak odgadnie.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Witaj.
Mignęły mi jakieś literówki i coś tam z dialogami, nie mam pewności, co do “chińczyka”, wstawiłabym też – jak na maniaczkę przystało – sporo przecinków, ale treść mocno wciągnęła szokującym pomysłem, którego Ci gratuluję, więc skupiłam się tylko na niej. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Dzięki bruce, jakbyś miała chwilę, to chętnie przygarnę wszystkie uwagi;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
To drobiazgi; ważny jest temat, a ten powala fantazją Autorki! :)
Pecunia non olet
Tekst (o zgrozo) pocieszający, że każdego dosięgnie sprawiedliwość! Dobrze przedstawione postaci, które zlepione, są od siebie zależne i to dodaje dreszczyku podczas lektury, wpychając czytelnika w dolinę niesamowitości. Szort jest ciężki i brudny, choć napisany lekko i sprawnie. Zostaje w głowie, a aktualność przedstawionego problemu zmusza do refleksji. Podobało mi się i chętnie biegnę przyznać należny punkt.
Dziękuję M.G.Zandro za klika, miła recenzję i owocną betę.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Choć niezbyt często bywam ostatnio na forum, nie mogłem sobie odmówić, by zajrzeć, co słychać u współjurorki pewnego konkursu :)
Ambush odmalowuje nam zarazem przerażającą, jak i (jak to M.G.Zanadra słusznie ujęła) – pocieszającą wizję.
Maszyna zbrodni, mieląca ludzi, wielogłowa, odwieczna, personifikowana przez zjadanego przez czerwie i odradzającego się z nich Stalina – jest wciąż ta sama. Pobrzdękują wprost lub nie wprost nazwane miejsca ludobójstw, spomiędzy wierszy można doczytać się jeszcze więcej. Czeczenia, Gruzja, Armenia, Niger, Mali i Burkina Faso, a teraz – Ukraina. Rezonuje gdzieś Dzierżyński i Mołotow.
Wszystko to spina jakby jedna demoniczna wola.
Jest car. – Car gniewny: umrzem, rozweselim cara!
Ale mylił się wieszcz pisząc:
Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza
Moskiewska, tam raz pierwszy, cesarza nie słusza
Bo oto nawet po śmierci, posłuch musi być, ważne są ordery i nagrody, za biegłość w czynieniu zbrodni. I w piekle są hierarchie zasług – największy potwór – tam królem.
I tak mijają lata, dekady i stulecia. Zmienia się kto z kim – teraz Czeczeńcy już nie walczą o własną niepodległość, a pomagają pętać cudzą, zmieniają się środki czynienia innym krzywdy, ale poza tym… poza tym nic się nie zmienia.
war… war never changes
I takiej rzeczywistości, takiego upodlenia, takiego samoupodlenia by upodlić innych – nie da znieść się na trzeźwo – potrzeba zabić alkoholem sumienie, zmacerować je, utopić…
Ale w piekle – nie ma wódki.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Sypałam garściami okruszki, licząc że czytelnicy łatwo dojdą o czym piszę. Zasmuciłam się, ale może ktoś jednak odgadnie.
Okruszki? Poważnie? Więcej wiary w inteligencję czytelników.
Tak, przy okazji, przypomniał mi się żart o narkomanie, który trafił do piekła. A tam całe pola marihuany.
@Jim Ty to widzisz dziełach większą głębię, niż autor zamierzył;) Ale miło mi, że koniec Jewgienija przypadł Ci do gustu.
@AP Wiesz, sama często zgłaszam autorom, że część opowiadania została w ich głowie. Dlatego stara, się pisać tak, żebym nie tylko ja bawiła się treścią. A Astrid pisze, że to oniryczne…;(
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Ej! Oniryczne, znaczy fajne! Czasem po śnie, czuję się jak po trzygodzinnym seansie filmowym. Chwała tym, co potrafią to opisać. A że, nie ma wódki, jakiś związek to ma z rocznicą, bolszewickiej agresji na Polskę?!
Kawkoj piewcy pieśni serowych
No na razie nie napiszę kawa na ławę, bo jeszcze może ktoś poczyta.
Niemniej jednak bohater opowiadania był znaną osobą, która trafiła do piekła za liczne zasługi.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Stanął w ogniu nasz wielki dom Dym w korytarzach kręci sznury Jest głęboka, naprawdę czarna noc Z piwnic płonące uciekają szczury Krzyczę przez okno czoło w szybę wgniatam Haustem powietrza robię w żarze wyłom Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata Woła, co jeszcze świrze Ci się śniło
Kawkoj piewcy pieśni serowych
Kaczmarskiego bym nie skazywała na zjadanie przez robale, a tym bardziej na rak wódki;)
https://www.youtube.com/watch?v=dzzsSARu_FY
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Rak wódki to rzecz straszna ;)
A to jest zgadywanka jaka to osoba?
A ja głupio myślałem, że każdy widzi, że chodzi o Prigożyna?
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Ciężki ten drabble. Zostanie w głowie dłużej. Nic dziwnego, że z serca napisany. Takich nie wymyśla się dla popisu pisarskiego.
No, już na początku myślałam, że widać że Pirożyn, ale betujacy mówili, że nie.
To dosypałam informacji, a Astrid Kaczmarskiego wyciąga, a przecież on na pewno z Wysockim gdzieś siedzi.;)
@Dzięki Misiu Najpierw pomyślałam, że upiekło im się, że tak szybko zginęli. I ta myśl uwierała mnie jak kamyk w bucie.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
No, już na początku myślałam, że widać że Pirożyn, ale betujacy mówili, że nie.
To dosypałam informacji, a Astrid Kaczmarskiego wyciąga, a przecież on na pewno z Wysockim gdzieś siedzi.;)
Wysocki siedzi?
Na jednej chmurce z Kaczmarskim, na pewno mają gitary i bar;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Odnośnie Wysockiego:
https://www.youtube.com/watch?v=JENxnESv-W4
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Przy tej pieśni ryczę…
Ale dla niego siódmym kręgiem była Sowiecka Rosja.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
I ten ósmy krąg…
Dla mnie mają tu jeszcze ósmy krąg
Ósmy krąg w którym nie ma już nic
Ten utwór od lat jest w pierwszej dziesiątce pieśni Kaczmarskiego w mojej prywatnej klasyfikacji (dokonanej bardziej sercem niż rozumem).
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Bo Wysockiego dręczył temat wyobcowania, pustki.
https://www.youtube.com/watch?v=6Fdua-bkFrk
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Skoro już mowa o wyobcowaniu (a także zbędności i samotności) – wróćmy do Kaczmarskiego i mojego ulubionego jego utworu, od lat ciągle, niezmiennie, na pierwszym miejscu w mojej prywatnej klasyfikacji:
https://www.youtube.com/watch?v=nKoqGkB9l3A
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Ciekawie napisane, w plastyczny sposób przedstawiające upadłych ludzi. Na początku trochę się gubiłem, ale to moja wina, za to później już w pełni wsiąknąłem w tekst.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Oni byli upadli od początku, tylko na koniec też im się upadło…
Cieszę się, że wpadłeś i że siadło Młody pisarzu.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dobrze im tak. Zwłaszcza brak gorzały musi doskwierać.
Babska logika rządzi!
Paskudnie to opisałaś, Ambush, a jednocześnie jakże trafnie i satysfakcjonująco.
Przechodząc przez drzwi, obsztorcował strażnika… → Nie wydaje mi się, aby można przejść przez drzwi. No, chyba że przeniknął przez nie, jak na zjawę przystało.
…a nie opierać się odrzwi jak miękki kutas! → Pewnie miało być: …a nie opierać się o odrzwi jak miękki kutas!
– Wróg czy swoi? – Wybełkotał Mikołaj. → – Wróg czy swoi? – wybełkotał Mikołaj.
– Łeb napierdala… – zadudniło gdzieś w trzewiach Jewgienij. → – Łeb napierdala… – Zadudniło gdzieś w trzewiach Jewgienija.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
@Finklo cieszę się, że współodczuwasz i … klikasz.
@regulatorzy poprawiłam, chociaż te drzwi jakoś mi pasowały.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
No, należało im się. Satysfakcję po przeczytaniu szorcika poczułam. I mściwą satysfakcję też, szczególnie po ostatnim zdaniu. Mam nadzieję, że na trzeźwo będzie im tam jeszcze gorzej.
Osobiście ta śmierć nie poruszyła mnie aż tak bardzo, poczekam do zejścia złola numer jeden i wtedy literacko zatańczę na jego grobie ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
…poprawiłam, chociaż te drzwi jakoś mi pasowały.
Ambush, widzę jednak, że wyszłaś z sytuacji całkiem zgrabnie i nawet nie otwierałaś drzwi. ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Po angielsku;) regulatorzy.
Nie mogę się doczekać Irko Twojego opka z dance macabre… może być z Kurewką;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
No cóż, powyżej napisano już wiele, a ja powtarzać się nie zamierzam, tylko napiszę krótko: podobało mi się, jest sugestywne, choć od początku wiadomo o co kaman.
CHWDPrigożynowi, byle wódki mu nie dawać ;)
Pozdrawiam serdecznie i klikam
Q
Known some call is air am
Dzięki Outta. Chodziło mi po głowie opisanie z detalami kar dla gwałcicieli, dzieciobójców, sadystów, jak na barokowych obrazach, ale postanowiłam pokazać to bardziej nowocześnie. Dziękuję za klika.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
A mi się tak skojarzyło: https://youtu.be/eE_23Hb3xiA?si=fggqglXayxNMb8_X
Nie byłem wystarczająco na bieżąco, żeby odgadnąć, o kogo chodzi, ale przesłanie robi się niestety ponadczasowe. Fajnie zadziałało obrazowanie – czerwie idące za zlepionymi w ślimaka zbrodniarzami działają na wyobraźnię. Mogę się zgodzić, że klimat jest oniryczny – przede wszystkim ze względu na opisy przestrzeni, które są raczej skąpe, a układ lokacji zdaje się urągać zasadom logiki. Według mnie pasuje, raczej nie jesteśmy w stanie na tym świecie zrozumieć, jak będzie wyglądać piekło ;)
Niżej kilka drobnych uwag:
Domyślał się, że Dima ze swojej pozycji nie mógł dostrzec[,] lewej, spalonej części twarzy strażnika.
Poczuł[,] bijący od nich smród
Przecinki zbędne.
Patrzył poważnym, skupionym wzrokiem prosto w oczy, a wąsy miał całkiem takie, jak Żenia zapamiętał ze szkolnej książki.
Prawdopodobnie “jakie”.
Pozdrawiam :)
It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead
Iten cały szum o Prigożynka!?
Kawkoj piewcy pieśni serowych
@AstridLundgren Wymyśliłam rym do Pirożkina;)
@ostam dzięki za wizytę. Jakie poprawiam, z przecinkami udam się do mojej wyroczni @bruce;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Kurczę, takie krótkie a takie pełne treści. I zgadzam sie z innymi: zostaje w glowie. Dalabym klika ale trochę się spóźniłam.
Dzięki za potencjalnego klika @Nova, są cenne nawet jak nie dotykają myszki;)
Cieszę się, że opowiadanie zrobiło wrażenie.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
A ja doceniam nie tyle historię i odwołanie do bieżących wydarzeń, ale uniwersalizm opowiadania.
Przerażająca wojna.
Przerażające piekło.
Dobry szort.
Pozdrawiam!
Cieszę się chalbarczyk, że wpadłaś i że Ci podobało.
Wojna zawsze jest piekłem, ale da banda to byli dla mnie tacy jeźdźcy apokalipsy, a teraz po nich przyjechali.
Kiedyś zwiedzałam muzeum Stalina w Gori. I tam potwór występował na licznych zdjęciach z przyjaciółmi. Zabawne było to, że większość przyjaciół skończyła smutno.
A tu mamy kolejnych zaufanych druhów Putina. Ponoć Kadyrow też chory;)
Pozdrawiam cieplutko
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Dobry pomysł, podobnie jak wykonanie. Ciekawie wyszło, choć może zabrakło czegoś mocniejszego w zakresie zamysłu – czegoś zapadającego w pamięć. Bo ten utwór, choć dobry, raczej nie wychodzi poza typową ramówkę o typowych złuch gościach. Ale i tak całość wypada dobrze.
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
Dzięki NWM za wizytę i miłą recenzję. Tekst wyrwał mi się z głowy, nieco poza kontrolą.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Co gorsza wiedział już, że w siódmy kręgu nie ma wódki.
siódmym
Przyjemnie się czytało :)
Przynoszę radość :)
@Anet Poprawiłam, cieszę się, że wpadłaś.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Spacja na końcu tekstu :)
Domyślał się, że Dima ze swojej pozycji nie mógł dostrzec, lewej, spalonej części twarzy strażnika.
Przecinek przed “lewej” wydaje mi się zbędny.
Ktoś zaszlochał, ktoś szeptał – nie wiadomo modlitwę czy przekleństwo.
Po “wiadomo” nie będzie przecinka?
Po Afryce, przyjdzie czas na Amerykę! – dodała kolejna.
Ten przecinek po “Afryce” aby nie zbędny?
wyglądało to, jakby lawa przebijała się przez czarny bazalt.
Zdanie z małej litery.
Wtedy rozchylił się, z chrupnięciem i wydostał się z niego nowy generalissimus. Wódz podkręcił wąsa i zaczął przemawiać, jak gdyby nigdy nic.
Wtedy Jewgienij dostrzegł, że wokół ich wielkiej, mięsistej nogi wiją się czerwie.
Wtedy… wtedy.
Próbował się przesunąć, ale pełzły dalej wraz z nimi.
Dwa domyślne podmioty w krótkim zdaniu, notty notty.
Poczuł, [przecinek nie jest zbędny?] bijący od nich smród, nie wytrzymał i zrzygał się pod siebie.
– W pańskim Embraerze [tu nie przecinek?]Jewgieniju Wiktorowiczu.
Przymknął oczy, bo prawda rozbłysła w jego głowie, [przecinek nie jest zbędny?] jak noc nad Aleppo.
Poczuł ból tysięcy rozrywanych ciał i sumę przerażenia skrywających się w piwnicach.
Niezgrabne.
Co gorsza [tu aby nie przecinek?] wiedział już, że w siódmym kręgu nie ma wódki.
Ładne, należało się skurczybykom. Doceniam skrzyżowanie “Boga Cesarza Diuny” z “Human Centipede”. Nie zasłużyliśmy, ale potrzebowaliśmy.
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
@GS Cieszę się, ze wpadłeś i że Ci się podobało. Błędy poprawione, jakby co to będzie na Ciebie!;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
Podobało mi się bardzo. Fajnie napisane, bez zbędnego certolenia się.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Prawda. Bardzo zacny short! Dołączam do grona usatysfakcjonowanych lekturą.
@Fasoletti & silver_advent Dzięki za wizytę i miłe słowa.
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke