- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Korzenie Enta

Korzenie Enta

Dyżurni:

brak

Oceny

Korzenie Enta

Gdy pan mój czarownik mnie wzywa

do walki 

muszę wyrwać swoje korzenie

i pobiec ile sił w konarach przez las

minąć Oazę Złota Góry Czerni

Szlak Szkarłatnych Węży

potem walczę zabijam

 

wracam do lasu na moje miejsce

wchodzę w ziemię zasypuję się

zamykam oczy i marzę

o nowych korzeniach

słuchając jęków braci entów

którzy mają to samo

 

zapuszczanie korzeni trwa

ćwierć wieku bardzo boli

i wszystko to muszę 

porzucić w sekundę

bo pan mój czarownik wzywa

na kolejną walkę

bez sensu i czci

 

Koniec

Komentarze

Witaj.

Ładny, obrazowy, pełen fantastyki wiersz, podoba mi się. :)

Pozdrawiam. :)

Właśnie, jak to jest z tymi korzeniami Entów… A może oni wyciągają je po prostu wszystkie, nie zostawiają nic pod ziemią i używają jako nóg? A potem tylko wkładają z powrotem i nie muszą wypuszczać nowych? Czy tak się nie da?

Wracający z wojny, jak wiadomo, już nie do końca są tacy sami i często nie mogą sobie znaleźć miejsca w cywilu. Muszą na nowo zapuszczać korzenie, pewnie tym razem płytsze, sięgające nieco innych obszarów, a może nawet czerpiące z tego, co toksyczne? Ale ludzie to nie Enty.

Hmm… Daje do myślenia.

Bardzo obrazowe i ciekawe, bo przedstawia pewną formę zniewolenia i walki nie dla siebie. Czarodziej – tak blisko rasy ludzkiej, że znów mam wrażenie, iż jesteśmy najgorszym, co spotkało tę planetę, a skoro już przyszło mi to do głowy… Zmusiłeś/łaś mnie do refleksji ;)

Odebrałam wiersz jako potępienie wojny. No tak – ona jest wredna.

Nowa Fantastyka