- Opowiadanie: maciekzolnowski - Legenda Bucza

Legenda Bucza

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

BasementKey

Oceny

Legenda Bucza

I wersja

Na Śląsku Cieszyńskim w miejscowości Górki Wielkie, w pobliżu dworu Kossaków i nieczynnej stanicy harcerskiej, znajduje się niewielkie wzgórze zwane Buczem. Przed wiekami bukowy las porastał jego łagodne zbocza. Obecnie drzewa pokrywają jedynie zachodnie i południowe stoki, natomiast po stronie północnej wyrosło spore osiedle domków jednorodzinnych. Ludzie, którzy się tutaj osiedlili, w większości nie znają miejscowych legend związanych z Buczem, a oto jedna z nich.

Dawno, dawno temu na wzgórzu pojawili się pierwsi drwale, których zadaniem było wykarczowanie lasu i przygotowanie terenu pod uprawę buraków, ziemniaków, kukurydzy i innych roślin pastewnych. Tutejszy las zdawał się być wobec inwazyjnych ludzi z siekierami i piłami całkiem bezbronny, a drwale rżnęli bezlitośnie zarówno iglaki, jak i drzewa liściaste. I doprawdy trudno jest ich za to winić, bo taką mieli pracę. Rżnęli i rąbali, aż dotarli do samego szczytu Bucza, gdzie od pokoleń rósł sobie prastary dąb.

A kiedy zabrali się za jego ścinkę, naraz wiatr się zerwał, zawirowały jesienne liście i z drzewa wyrosły macki, które pochwyciły pilarzy i zaczęły ich wciskać w głąb dziupli, a także pod powierzchnię kory. Było mnóstwo krwi i rozrywanych ludzkich wnętrzności, a ze środka drzewa dało się słyszeć odgłos buczenia. W taki to sposób dąb pochłonął trzech drwali, pozostali zaś pouciekali w wielkim popłochu i poczęli na lewo i prawo rozpowiadać o tym potwornym incydencie.

Od tamtej pory nikt więcej nie śmiał pokazywać się z piłą ani siekierą na Buczu, a ludzie omijali wzgórze szerokim łukiem. Jednak po latach zatarło się wspomnienie o tym wydarzeniu i tylko nieliczni pamiętali upiorną legendę o morderczym dębie.

Nastała jesień. Ciężkie wilgotne mgły coraz częściej oplatały demonicznym uściskiem góreckie wzgórza. Słońce przez wiele dni nie mogło przebić się przez chmury nisko wiszące, a dzień ledwie rozpowity z porannych mgieł natychmiast przechylał się na drugi bok, zwiastując rychłe nadejście nocy. Wiele znaków na niebie i ziemi głosiło, że zima będzie sroga i długa.

Pewnego razu dwaj młodzieńcy z Górek – Maciej i Adam weszli na szczyt Bucza i stanęli pod wielkim dębem. Nie znali legend góreckich i niespecjalnie się nimi interesowali. Zaniepokoił ich natomiast odgłos wydobywający się z wnętrza prastarego pomnika przyrody, coś jakby buu, buu. Nie wiedzieli, czy mają do czynienia z rojem dzikich pszczół, które brzęczą w określony sposób, czy może z czymś zgoła odmiennym? Postanowili wrócić do wsi i dowiedzieć się czegoś od starszych. Jednak nikt nie był w stanie nic konkretnego powiedzieć i dopiero niejaki Walenty Krząszcz, zwany Gawędziarzem spod Witalusza, przedstawił im legendę o morderczym drzewie i zabitych drwalach.

Nazajutrz młodzieńcy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia pilarskie, wrócili na szczyt, by przekonać się, czy legenda jest prawdziwa czy też fałszywa? Najpierw zajrzeli do wnętrza dziupli, gdzie ku swojemu wielkiemu przerażeniu znaleźli mnóstwo ludzkich kości, a potem? Potem Adam przystąpił do swoistego testu. Był odważniejszy, przyłożył piłę do dostojnego dębu i zaczął powoli nacinać korę. Maciej tymczasem stał w bezpiecznej odległości i tylko się temu przyglądał. Z początku nic złego się nie działo, jednak już po krótkiej chwili drzewo odkryło przed nimi swą piekielną moc. Adam, pozbawiony wszelkich szans intruz z piłą, musiał zginąć, natomiast Maciej zdołał jakimś cudem przeżyć i pogonić z krzykiem do wsi.

Od tamtej pory mieszkańcy unikają Bucza jak zarazy. Ci odważniejsi chadzają czasem na szczyt, by postraszyć niesforne dzieciaki opowiastkami o dębie oraz drwalach i posłuchać dziwnych odgłosów piłowania i buczenia, od których aż włos jeży się na głowie i staje nomen omen dęba.

 

II wersja

Na Śląsku Cieszyńskim w miejscowości Górki Wielkie, w pobliżu dworu Kossaków i nieczynnej od lat stanicy harcerskiej, jest niewielkie wzgórze zwane Buczem. Przed wiekami bukowy las porastał jego łagodne zbocza. Obecnie drzewa pokrywają jedynie zachodnie i południowe stoki, natomiast po stronie północnej wyrosło spore osiedle domków jednorodzinnych. Z Buczem wiąże się wiele osobliwych legend, a jedna z nich przedstawia się tak…

Wszystko zaczęło się pewnej jesieni, kiedy ciężkie wilgotne mgły coraz częściej oplatały okoliczne wzgórza, a słońce przez wiele tygodni nie mogło przebić się przez nisko wiszące chmury.

W takiej to urokliwej scenerii dwóch mieszkańców Górek wybrało się po chrust do lasu. Zbierali i zbierali, posuwając się ku górze, a gdy dotarli na sam szczyt Bucza, usłyszeli dziwny dźwięk, coś jakby odgłos piłowania, buczenia, dobywający się z wnętrza prastarego dębu, który tam rósł. Nie wiedzieli, co to za dźwięk ani gdzie dokładnie znajduje się jego źródło. Nie mieli drabiny i nie mogli zajrzeć do wnętrza wysoko usytuowanej dziupli, która od razu przykuła ich uwagę. Wrócili więc czym prędzej do wsi po narzędzia i po to, by zasięgnąć języka. Jednak nikt nic nie wiedział i dopiero sędziwy Walenty Krząszcz, miejscowy pisarz i nauczyciel, nazywany Gawędziarzem spod Witalusza, przyszedł im z pomocą i opowiedział ponurą legendę…

Dawno, dawno temu pewna zła kobieta została posądzona o konszachty z diabłem i powieszona na drzewie rosnącym właśnie na Buczu. Minęło wiele lat i pojawili się tutaj pierwsi drwale, by wykarczować las i przygotować teren pod uprawę roślin pastewnych. A gdy tylko zbliżyli się do prastarego dębu z zamiarem ścięcia go, zerwał się silny wiatr, zrobiło się strasznie zimno i drwale zostali pochwyceni przez drewniane i długie jak szpony czarownicy macki, a następnie wciśnięci w głąb dziupli oraz pod powierzchnię kory; nieszczęśnicy – podług przekazu Krząszcza – byli bez szans.

To usłyszawszy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia do rąbania i piłowania drewna oraz drabinę, wrócili młodzieńcy nazajutrz na szczyt, by przekonać się, czy legenda jest prawdziwa czy też fałszywa? Najpierw zajrzeli do wnętrza dziupli, gdzie ku swojemu wielkiemu przerażeniu odkryli mnóstwo ludzkich kości, a potem (mimo strachu, jaki odczuwali) przystąpili do swoistego testu. Pierwszy ze śmiałków, niejaki Adam Kowal, przyłożył piłę do dostojnego dębu i zaczął powoli nacinać korę. Jego kamrat, baca Maćko, stał tymczasem w bezpiecznej odległości i tylko się temu przyglądał. Z początku nic złego się nie działo, jednak już po krótkiej chwili drzewo odkryło przed nimi swą diaboliczną moc. Kowal, pozbawiony wszelkich szans na ucieczkę intruz z piłą, musiał zginąć, natomiast baca Maćko zdołał jakimś cudem przeżyć i pogonić z krzykiem do wsi.

Od tamtej pory mieszkańcy unikają Bucza jak ognia. Ci odważniejsi chadzają czasem na szczyt, by postraszyć niesforne dzieciaki opowiastkami o dębie i o drwalach, a także posłuchać dziwnych odgłosów piłowania i buczenia, od których aż włos jeży się na głowie i staje nomen omen dęba.

Koniec

Komentarze

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to słowa “Bucza” w tytule. Trochę mnie to zmroziło. Opowiadanie okazało się jednak, jak często w Twoim przypadku, oparte o lokalną legendę. Nie wiem, czy można je nazwać horrorem. Nie ma tu budowy napięcia, atmosfery strachu. Jest przypomnienie legendy z dodaniem jakiegoś współczesnego wydarzenia.

Czytało się bardzo dobrze. Opowiadanie daje trochę oddechu po tekstach z Obłędni.

 

Pozdrawiam

 

Dzięki, AP. Taka to legenda, że ją w całości sam wymyśliłem, to bardziej stylizacja na legendę i próba wyjaśnienia etymologii owego Bucza. Pozdrawiam, MZ. :)

z drzewa wyrosły mack

Jak to jest, że jak w końcu zabrałem się za nadrabianie zaległości z twórczością Lovecrafta, to teraz wszędzie czytam o mackach? ;)

 

A poważnie już, bardzo klimatyczny szorcik. Horror to raczej nie jest, raczej lekki dreszcowiec. I teraz już wiemy, że wycinka lasów to niebezpieczna gra :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Ja również postrzegam ten tekst bardziej jako baśń lub legendę niż horror. Ciekawa historia, adekwatna do pory roku, a nawet można by się dziś przebrać za krwawy dąb, idąc po słodycze ;). Szczerze mówiąc rozczarował mnie koniec, bo miałam nadzieję na coś spektakularnego, a nie powtórzenie akcji. Może gdyby dąb rósł w siłę i za drugim razem był jeszcze bardziej niebezpieczny lub mężczyznom udałoby się go przechytrzyć? Bo teraz mamy jakąś klamrę, ale co z opowieści właściwie wynika? Jakby brakowało środka pomiędzy wstępem a zakończeniem lub odejść od budowy klamrowej i dodać plot twist w zakończeniu. Reasumując, morderczy dąb jest świetny, ale moim zdaniem nic z szorta nie wynika.

Maćku, stworzyłeś całkiem niezłą legendę, a przy okazji pokazałeś, czym może się skończyć nieprzemyślany wyrąb lasu.

I tylko trochę się dziwię, że młodzieńcy zachowali się jak dzieci, że osobiście musieli kaleczyć drzewo, co fatalnie skończyło się dla Adama. Dobrze, że chociaż Maciej ocalał. ;)

 

coraz czę­ściej opla­ta­ły w swym de­mo­nicz­nym uści­sku… → Czy zaimek jest konieczny? Oplata się czymś, nie w coś.

Proponuję: …coraz czę­ściej opla­ta­ły de­mo­nicz­nym uści­skiem

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ładna konwencja baśni, chociaż bohaterom przydałoby się więcej szczegółów i zarysowania charakterów, a także jakaś bardziej wiarygodna motywacja.

 

Nazajutrz młodzieńcy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia stolarskie i pilarskie,

Zastanawiam się, po co im w lesie narzędzia do stolarki, czyli do wyrobu mebli?

 

Pozdrawiam!

Obie wersje przyjemne i mimo bajkowej konwencji nieco straszne.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki Wam, Drodzy Moi, postaram się poprawić błędy i niedociągnięcia. 

Hej,

 

mi zdecydowanie 1 wersja bardziej przypadło do gustu. Stylizacja na legendę bardzo udana.

 

Daję plusa do biblioteki.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Dzięki, BK, w sumie mi też podoba się ta I wersja, pozdrawiam również! :)

Tekst interesujący i klimatyczny, choć rozbicia na dwie wersje nie do końca kupuję – może dlatego, że jest zbyt dużo powatrzających się elementów.

Przyjdzie czas, że wybiorę lepszę wersję, Zygfrydzie Drogi; na razie tekst sobie leżakuje i dojrzewa. Dzięki za wizytę i komentarz. :)

Nowa Fantastyka