– Pan z ministerstwa?
Chłopak miał nie więcej niż szesnaście lat. Na twarzy, czerwonej i usianej pryszczami, gościł szeroki uśmiech. Żuł gumę, trzymał ręce w kieszeniach. Wyglądało na to, że cieszy się przewagą, którą posiada.
Cóż, wierzył, że ją posiada.
Przybysz zamknął za sobą drzwi pojazdu.
Pomyśl: przeklęte korki. Jeśli cię o to zapyta, wyraź zdziwienie.
– Co? Pewnie były korki?
– Skąd wiedziałeś?!
Młody odrzucił głowę do tyłu i zarechotał.
– Pan pójdzie za mną.
Przybysz podniósł walizkę i dał się poprowadzić między chaty. Ślizgał się na błocie, z trudem nadążał za przewodnikiem.
– Było nie zakładać takich butów! – rzucił tamten przez ramię.
Pomyśl: Ma rację, będą do wyrzucenia.
– Spokojnie, kupi se pan nowe! Jesteśmy!
Drzwi jednej z chat otwarły się przed nimi szeroko. Kobieta w średnim wieku wpuściła ich do środka.
– Prosimy!
Weszli do izby. Na zydlu obok pieca siedziała nastoletnia dziewczyna, a za stołem – gospodarz. Sołtys. Ojciec nie wyparłby się syna; to samo kpiarskie spojrzenie, identyczny uśmiech.
Pomyśl: Skromnie, ale czyściutko, przyjemnie musi się tu mieszkać, trzymaj myśli wokół tego. Wymieniaj uprzejmości, póki nie poruszą bezpośrednio kwestii telepatii. Wtedy czekaj na dalsze instrukcje.
– Witamy w naszych skromnych progach!
– Piękna okolica. Marzy mi się, żeby na emeryturze przenieść się do chatki pod lasem…
– Eee, zginąłby! Jak w mieście urodzony i odchowany, to by zginął! Lepiej już pan tam siedź, a na wieś przyjeżdżaj odpocząć od tego… całego łomotu.
– Może i racja!
Gospodarz spojrzał na walizkę.
– Coś pan przywiózł?
Stop! Pomyśl: trzeba pomóc tym ludziom, chronić ich. Niezbędne są badania i szczepienia. Mów to samo. Odnieś się do obiektu zero. Wysoki poziom troski i współczucia. Znów: kwestia telepatii – czekasz na rozkazy.
Przybysz westchnął ciężko.
– Bardzo nas zmartwiliście.
– Niby czym?!
– Kiedy zjawił się u nas pan…
Sołtys ryknął śmiechem.
– Jaki „pan”?! Stary Kulawiec! Nie rwał się tam do was, ale mówimy mu: „Stary, toż lepiej, żebyś ty jechał, a nie kto młody, bo szkoda, żeby dziecko szło na zmarnowanie, jak by doktory chciały je pokroić!”.
Pomyśl: cóż za okropny pomysł! Starszy pan przebywa w szpitalu, ma fachową opiekę. Nie może kontaktować się ze światem zewnętrznym, bo przechodzi różne badania.
– Nie wiesz pan, co słychać u starego Kulawca?
Mów, co myślisz.
– Jest w szpitalu. Czuje się dobrze. Wiem, że nie dzwoni i nie pisze, ale przeprowadzamy dużo testów… Sam pan rozumie.
Sołtys pokiwał głową, nie spuszczając oczu z gościa.
– To co? Pewnie chcesz nas pan kłuć?
Wczytaj wyjaśnienie procedury, wersja numer trzy.
– Od tych, którzy zyskali specjalne umiejętności…
– O, są one specjalne!
– …pobierzemy próbki krwi. Będziemy musieli również państwa zaszczepić. Całą wieś.
Twarz sołtysa stężała.
– Na co?
– Przeciw grypie. Między innymi.
– Czemu?
Dorzuć do myśli: Facet boi się, że to jakiś podstęp, że po szczepieniu utracą zdolności, ale to niemożliwe. Uspokój go. Zakłopotanie, potem graj swojaka, opowiedz o zmianach, które odkryliśmy w organizmie obiektu zero w trakcie autopsji.
– Przepraszam, ale myślę… proszę mnie źle nie zrozumieć, bo wiem, że… No dobra, nie będę owijał w bawełnę! Boi się pan, że wstrzykniemy wam coś, przez co utracicie… umiejętności. Ale to niemożliwe. Przebadaliśmy tego waszego starego Kulawca, naprawdę dobrze mu się przyjrzeliśmy. Zmiany, które w wyniku infekcji zaszły w płatach skroniowych mózgu, są nieodwracalne.
– Czyli to nam już zostanie, choćby nie wiadomo co?
– Choćby nie wiadomo co.
Sołtys uśmiechnął się i pokiwał głową.
– Wiesz pan, co zrobię? Nauczę się grać w to… w to…
– W pokera, ojciec – podpowiedział młokos, który z uwagą śledził całą rozmowę.
– Albo ty się, synek, nauczysz. I myk do kasyna. Ale spokojnie, nie u nas. Za granicę. Nie ma co oszukiwać swoich, nie? Buch! – i już mam przed oczami karty tego czy tamtego.
Myśl: Ale to sprytne, ma chłop łeb. Wypytaj, od kogo się zaczęło. Jak i gdzie mogło dojść do zakażenia.
– To kto był pierwszy?
– A ona! – Ojciec skinął na dziewczynę przy piecu, a ta spuściła wzrok. – Z wieczora dostała gorączki, wyszła wysypka. Po dwóch dniach minęło jak ręką odjął. Wstała z łóżka, żeby matce przy stworzeniach pomóc, i nagle w ryk! Beczała i beczała, nie chciała gadać, co jej jest, a zaraz potem jaki wrzask na pół wsi! U kowala w domu awantura! Wyszło na to, że i kowal i kowalowa wiedzą, co jedno o drugim myśli, i co wyprawiają za swoimi plecami!
Syn zachichotał pod nosem.
– A ty siedź cicho, czorcie! – Ojciec zamierzył się na syna. – Człowiek też był kiedyś szczeniak, ale co teraz tym zbereźnym gówniarzom chodzi po łbach, to szkoda gadać!
– Nie przypuszcza pan, gdzie córka to złapała?
– Cholera wie… Łazi ciągle po lesie, grzyby i zielska zbiera. Cała babka.
– Czy córka miała ostatnio kontakt z jakimś zwierzęciem?
– A mało to zwierząt w lesie? Najwięcej lisów. No i tych zakichanych kleszczy, robale to też zwierze.
– Córka została ostatnio ugryziona?
– Bo to raz? – wtrąciła się gospodyni. – Co z lasu wróci, to wyciągam jej z tyłka robale. Pan kochany wybaczy, nie zapytałam nawet, czy herbaty nie wstawić?
Myśl: Oby wszystko poszło sprawnie. Przejdź do realizacji celu, upewnij się, że wszyscy wieśniacy zostaną tu zwołani.
– Nie, dziękuję. Chciałbym już przystąpić do pracy…
– No dobra, a te szczepienia to potrzebne?
Podaj wyjaśnienie. Wersja szczegółowa.
– Organizmy tych, którzy zyskali zdolności, a więc przeszli infekcję, są osłabione, nawet zwykła grypa może okazać się śmiertelna, a nie chcemy, żeby stała się wam krzywda. To samo dotyczy pozostałych mieszkańców wsi, tych co jeszcze tego nie złapali, ale wkrótce pewnie złapią.
– A pan się nie boisz, jak to mówisz, „przejść infekcji”?!
Myśli i mowa: Chciałbym!
– Chciałbym!
Gospodarz posłał syna, by wszystkich zwołał. W ciągu paru godzin udało się podać substancję stu dziesięciu obiektom. Tym, którzy w niedawnym czasie przebyli chorobę i zyskali zdolności, przedstawiciel ministerstwa pobrał krew. Kiedy wsiadał do wozu, otrzymał ostatni, tamtego dnia, komunikat:
Rano objechać okoliczne miejscowości, by wykluczyć rozlanie się infekcji. Potem wrócić do ogniska i sprawdzić, czy zostało wygaszone. Zliczyć denatów, jeśli kogoś brakuje, niezwłocznie rozpocząć poszukiwania celem eliminacji. Zabezpieczyć miejsce do czasu przybycia czyścicieli. Ewentualnych świadków – wyeliminować. Na bieżąco weryfikować sytuację pod kątem wezwania na pomoc dodatkowych androidów.